Moralnie wątpliwa odprawa pani minister

avatar użytkownika Janusz40

 Nowa pani minister infrastruktury, to oczywiście wcale nie nowa dyrektorka PKP, która z racji odejścia z poprzedniego stanowiska ma dostać ok. pół miliona "odprawy". To oczywiście horrendum - wynikajace z innego horrendum - mianowicie z instytucji tzw. kontraktów menedżerskich. To były minister Twister - Nowak dał pani Wasiak ponad 40 tysiecy miesięcznie.

         Jest okazja, by rozważyć, czy furtka w ustawie kominowej (która przewiduje pułap zarobków w sektorze uspołecznionym jako 6 średnich krajowych) - polegająca na możliwoścki zawierania kontraktów menedżerskich jest rozwiązaniem słusznym - nie godzacym w odczucie jakiejkolwiek sprawiedliwości. Znam oczywiscie argumentację zwolenników istniejących regulacji w tej mierze. "Aby pozyskać wybitnego fachowca - trzeba dać mu wynagrodzenie na poziomie wynagrodzeń na podobnym stanowisku w sektorze prywatnym - inaczej go nie skaptujemy". To nadzwyczaj naciągane z kilku powodów - po pierwsze - najczęściej nie ma odpowiedników stanowisk w tych sektorach - typowy przykład - dyrektorzy banków; otóz banki są różnej wielkości i o róznym profilu działalności, ponadto - najcześciej dyrektorzy banków prywatnych są ich znaczącymi udziałowcami i stanowisko zawdzieczają temu własnie, a nie wysokim kwalifikacjom. Wysokie kwalifikacje są udziałem niższego personelu - szefów departamentów, oddziałów itp. i każdy z tego niższego personelu mógłby być prezesem przykładowego banku lepszym od tego powołanego, czy mianowanego. Taki stan rzeczy jest dotyczy wszystkich spółek skarbu państwa, czy wielkich przedsiębiorstw prywatnmych; szczególnie zresztą ma miejsce w sektorze publicznym. Jest jeszcze jeden wzgląd warty odnotowania - przecież apanaże najważniejszych osób w państwie mieszczą się w limitach przewidzianych w ustawie kominowej, a pani dyrektor PKP miała kontrakt na większą pensję od prezydenta czy premiera... - coś tu nie gra. Powie ktoś - prezydent, premier, ministrowie - pełnią honorową publiczną służbę - pracują dla Polski, inni muszą zarabiać proporcjonalnie do swojej pracy. Nie pozbawiałbym innych Polek i Polaków tak lekko prawa do honoru. Nade wszystko jednak - argument braku chętnych specjalistów do piastowania stanowisk z uposażeniem w ramach ustawy kominowej jest chybiony, a pozostawienie dowolności w zawieraniu kontraktów menedżerskich, to okazja do nadzwyczaj patologicznych zachowań. Pozostaje kwestia stanu finansów państwa, długu publicznego - nie można nakłaniać szarej masy pracowników państwowych do zaciskania pasa (zamrożenie pensji) z jednoczesnym rozpasaniem płacowym dla swoich. To sprawa moralnie brzydko pachnąca.

         Kwestia odpraw - wyobrażałem sobie naiwnie, że odprawa należy się pracownikowi wówczas, kiedy zostanie on z pracy zwolniony bez powodu, natomiast w sytuacji nawet pewnego awansu w tym samym zresztą resorcie - nie powinno być mowy o zwolnieniu z pracy. Nawet gdyby zawarty (moralnie wątpliwy) kontrakt menedżerski ową odprawe przewidywał. Przyznanie jej w tej sytuacji nowej pani minister byłoby ze wszech miar nieetyczne (choćby wynikało to z suchej litery zawartego kontraktu - nie powinna z tego skorzystać).

         Jeszcze zagadnienie odpraw (czy też premii) związanych z wysługą lat - tutaj krotność pensji powinna zależeć wyłącznie od ilości lat i być jednakowa dla wszystkich pracujacych w sektorze uspołecznionym w kraju.

 

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz