Gorące lato 1940 roku (2)

avatar użytkownika godziemba
 
 
Tylko dzięki mediacji gen. Sosnkowskiego Sikorski zachował w lipcu 1940 roku stanowisko premiera i Naczelnego Wodza.
                          
W dniu 18 lipca 1940 roku prezydent Władysław Raczkiewicz udzielił dymisji gen. Sikorskiemu, powierzając misję tworzenia nowego gabinetu dotychczasowemu ministrowi spraw zagranicznych Augustowi Zaleskiemu. Tego samego dnia Zaleski zjawił się u gen. Sosnkowskiego proponując mu objęcie stanowiska wicepremiera albo Naczelnego Wodza. W odpowiedzi gen. Sosnkowski uzależnił udział w jego rządzie od tego „gdyby misję swoją zdołał uzgodnić ze stronnictwami, w co, wątpię”. Natomiast funkcję Naczelnego Wodza „przyjąłbym tylko wtedy, gdyby w zgodnym porozumieniu prezydenta, rządu i stronnictw doszło do rozdziału funkcji politycznych i wojskowych na szczeblu najwyższym, a gen. Sikorski wybrał dla siebie stanowisko premiera”.
 
W dalszym ciągu rozmowy gen. Sosnkowski poinformował Zaleskiego o swym negatywnym stosunku do rozpoczynania przesilenia rządowe w obecnej, niezwykle skomplikowanej sytuacji Polski, po klęsce Francji. Podkreślił także, iż inicjatywę Prezydenta uważa za „omyłkę zarówno pod względem warunków chwili, jak również pod względem metody i taktyki, a wreszcie i pod względem wadliwej oceny terenu, którego właściwości jemu, Zaleskiemu, powinny być chyba dobrze znane”.
 
Udzielenie dymisji Sikorskiemu spotkało się z zaciekłym sprzeciwem głównych partii politycznych. Ich prominentni przedstawiciele powiązani byli z premierem bliskimi osobistymi więzami, zagrozili bojkotem nowego gabinetu. Rząd obradowała niemal w permanencji, a przedstawiciele stronnictw składali deklaracje, że dymisji nie uznają, jako sprzecznej z postanowieniami umowy paryskiej z końca września 1939 roku. Niezwykle wymownym argumentem na rzecz Sikorskiego stała się szeroko kolportowana opinia lorda Halifaxa, że dla rządu Jego Królewskiej Mości zmiana prezydenta Polski posiadałaby (…) znaczenie formalne, lecz zmiana gen. Sikorskiego oznaczałaby(…) zmianę kierunku rządu polskiego w sensie (…) niepożądanym”.   W rzeczywistości rząd brytyjski nie był skłonny jednoznacznie popierać gen. Sikorskiego, a ambasador brytyjski przy rządzie RP Howard Kennard wysunął wręcz postulat rozdzielenia godności premiera i Naczelnego Wodza.
 
         Dodatkowo hasło do rewolty dali oficerowie sztabu Naczelnego Wodza, okupując gmach ambasady RP na Portland Plac, gdzie mieściła się tymczasowa siedziba władz państwowych na wygnaniu, „z nieukrywanym zamiarem niedopuszczenia” nowego premiera do objęcia budynku.
 
         Z inicjatywy wiceministra obrony narodowej gen. Kukiela – osobistego przyjaciela gen. Sikorskiego – do Zaleskiego udała się delegacja kilku oficerów z szefem sztabu NW płk. Tadeuszem Klimeckim, ppłk. Jerzym Krubskim oraz ppłk Michałem Protasewiczem na czele, której zadaniem było skłonienie nowego premiera do zrzeczenia się tej nominacji i misji tworzenia nowego gabinetu. W trakcie rozmowy płk. Klimecki – wedle relacji gen. Kukiela - ostrzegł Zaleskiego, iż zwolnienie gen. Sikorskiego musiałoby spotkać się z fatalnym odbiorem ze strony władz brytyjskich, a jego konsekwencją „byłoby zwolnienie gen. Sikorskiego ze stanowiska NW, co byłoby ciosem dla wojska, które najostrzej się temu sprzeciwia”. W rzeczywistości ówczesne nastroje w wojsku były bardzo krytyczne wobec gen. Sikorskiego. Wobec braku reakcji ze strony Zaleskiego oficerowie zagrozili mu, w przypadku sformułowania przezeń nowego rządu, „najdalej posuniętymi konsekwencjami”, wedle Raczyńskiego wręcz rękoczynami. „Metoda „pronunaciamento” – oceniał Raczyński – której chwyciły się nasze czynniki wojskowe mutatis mutandis przywiodła wielu osobom na pamięć demonstrację oficerów w przedsionku Sejmu w roku 1928. Tylko że tym razem kij, względnie rapier, zmienił właściciela”.
 
         Po wyjściu od Zalewskiego udali się do innych członków rządu Sikorskiego, w tym do gen. Sosnkowskiego, który był – jak relacjonował – „głęboko wstrząśnięty tymi zdarzeniami, przypominającymi pałacowe rewolucje południowo-amerykańskie, (…) a podniecenie ze strony oficerów było bardzo silne, słowa perswazji trafiały w próżnię, a tragiczność sytuacji ogólnej, na którą kładłem nacisk, wzywając oficerów do opamiętania, stawała się w ich ustach argumentem przeciwko dokonanemu otwarciu przesilenia”.
 
         Interwencja inspirowanych przez Kukiela oficerów nie tylko naruszała regulamin wojskowy, ale także w drastyczny sposób łamała zobowiązanie Sikorskiego, iż w wojsku nie będzie miejsca na żadną politykę, ani „partyjną”, ani „brygadową”. Nawet sojusznik Sikorskiego gen. Haller zdecydowanie potępił postępowanie oficerów domagając się ich surowego ukarania i zapytał się premiera, jak mógł dopuścić, by wojskowi mieszali się do polityki.
 
         Prezydent Raczkiewicz oraz desygnowany przez niego na premiera August Zaleski stanęli w obliczu impasu. Bez wsparcia stronnictw politycznych Zaleski mógł utworzyć jedynie rząd urzędniczy, złożony niemal wyłącznie z osobistości okresu przedwrześniowego, a więc ludzi do których słusznie czy niesłusznie, opinia ówczesna przeklejała miano „sanacji”. Rząd taki miałby bardzo utrudnione zadanie na arenie międzynarodowej.
 
         W tej sytuacji gen. Sosnkowski, podzielając wiele z przesłanek prezydenta dotyczących gen. Sikorskiego, nie widząc jednak szans powodzenia misji Zaleskiego,  uznał, iż „moralnym obowiązkiem moim jest interweniowanie u Prezydenta i zasugerowanie mu likwidacji kryzysu”. W tym celu udał się do Raczkiewicza i w czasie rozmowy, która odbyła się w obecności Zaleskiego, przekonał go o konieczności zakończenia przesilenia. O ile prezydent ze zrozumieniem odniósł się do mediacji gen. Sosnkowskiego, to Zaleski ustąpił z wyraźną niechęcią, zachowując osobisty uraz do gen. Sosnkowskiego, który jeszcze wielokrotnie podczas wojny i po jej zakończeniu dał o sobie znać.
 
W wyniku mozolnych negocjacji prowadzonych przez gen. Sosnkowskiego wraz z ministrem Marianem Seydą, prezydent wydał dwa kolejne, tajne akty. Na ich mocy Zaleski otrzymał dymisję, a Sikorski ponowne powołanie na urząd premiera. Innym skutkiem przesilenia było skonkretyzowanie ustaleń umowy paryskiej. W rezultacie wypracowano formułę stanowiącą, że prezydent powołuje nowego szefa rządu w porozumieniu z ustępującym premierem i partiami politycznymi. Tym samym pozycja prezydenta uległa dalszemu osłabieniu. Zapowiadany w ugodzie rozdział władzy wojskowej od politycznej nie został zrealizowany za życia gen. Sikorskiego.
 
Powróciwszy do władzy gen. Sikorski szybko spróbował pozbyć się swego obrońcy proponując gen. Sosnkowskiemu najpierw objęcie funkcji prezydenta, a we wrześniu 1940 roku ministra spraw zagranicznych. Gen. Sosnkowski zdecydowanie odrzucił te sugestie, słusznie uważając, iż „premier zamierza ubić dwie sroki za jednym zamachem: pozbyć się Zaleskiego, a mnie usunąć od kierownictwa robotą wojskową w Kraju, co stanowiło jeszcze we Francji stałą „idee fixe” p. Kota”.
 
W wyniku kryzysu lipcowego oficerowie, którzy złożyli „wizytę” Zaleskiemu ukarani zostali upomnieniami, co jednak nie przeszkodziło w ich dalszej karierze wojskowej. Płk. Klimecki został niedługo potem awansowany do stopnia generała brygady. Jakkolwiek gen. Kukiel złożył dymisję z zajmowanego stanowiska, jednak wkrótce został mianowany przez swego przyjaciela dowódcą obozów i oddziałów WP w Szkocji.
 
Opór młodych oficerów wobec Naczelnego Wodza z całą bezwzględnością tępił gen. Modelski, który za zgodą Sikorskiego utworzył karny obóz na wyspie Bute. „Metody stosowane przez gen. Modelskiego – wspominał płk Mitkiewicz – są nieładne i cuchną smrodem Gestapo lub NKWD (…) Całe nasze polskie wojsko na obczyźnie nienawidziło go, może z paroma wyjątkami jego „najbliższych”.
 
Wielu piłsudczyków obwiniało „Szefa” o zaprzepaszczenie wyjątkowej okazji do usunięcia Sikorskiego, a nie obce były w wojsku głosy, iż „liczenie na gen. Sosnkowskiego jest błędem. Nie ma zupełnie żadnego kośćca i boi się wszystkiego, nawet władzy. Zawiódł nas wszystkich na całej linii”. Z kolei bliski współpracownik Generała, płk. Demel zanotował: „Trzeba postępować ostrożnie, nie po gówniarsku – jak ostatni „zamach”. Wreszcie nie można wszystkiego zwalać na generała. Trzeba się zbierać do kupy, urabiać opinię”.
 
Gen. Sosnkowski przedkładając, nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni, rację stanu ponad osobiste sympatie i interesy, zdecydowanie odgrodził się od inicjatywy prezydenta, odmawiając przyjęcia proponowanych mu stanowisk premiera lub Naczelnego Wodza.
 
Gen. Sikorski, który uratował władzę dzięki gen. Sosnkowskiemu nie czuł się wdzięczny, wręcz przeciwnie – bardzo szybko zaczął odsuwać swego zastępcę od najważniejszych spraw, zlecać mu coraz bardziej drugorzędne zadania. Wkrótce też odżył ponownie konflikt gen. Sosnkowskiego z Kotem i jego zausznikami na tle spraw krajowych i wojska.
        
         W ten sposób zniknęła ostatnia szansa na odsunięcie od władzy Sikorskiego, prowadzącego katastrofalną dla Polski politykę. Latem 1940 roku poparcie Brytyjczyków dla Sikorskiego nie odegrało tak znacznej roli, jak rok później, podczas kolejnego kryzysu rządowego, spowodowanego podpisaniem, niekorzystnego dla Polski, układu Sikorski-Majski.

Wybrana literatura:
 
K. Sosnkowski – Materiały historyczne
W. Babiński – Przyczynki historyczne do okresu 1939-1945
P. Wieczorkiewicz – Historia polityczna Polski 1935-1945
W. Pobóg-Malinowski – Najnowsza historia polityczna Polski
Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej
Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej
M. Hułas – Goście czy intruzi? Rząd polski na uchodźstwie. Wrzesień 1939 - lipiec 1943
J. Smoliński – Ewakuacja Wojska Polskiego do Wielkiej Brytanii w czerwcu 1940
E. Raczyński – W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda Raczyńskiego 1939-1945
I. Wojewódzki – Kazimierz Sosnkowski podczas II wojny światowej . Książę niezłomny czy Hamlet w mundurze?
J. Zuziak – Generał Marian Kukiel
L. Mitkiewicz – Z generałem Sikorskim na obczyźnie. Fragmenty wspomnień
M. Kukiel – Generał Władysław Sikorski. Żołnierz i mąż stanu Polski walczącej

napisz pierwszy komentarz