Moje zdumiewające doświadczenie...
Od kilu tygodni zdarza mi się niezwykle często przebywać wśród zupełnie nieznanych, spotykanych przypadkowo ludzi...
Czasem są to osoby które zgromadziły się w jakimś określonym celu – takim np. jak modlitwa przed Teatrem Polskim we Wrocławiu 27 czerwca... Ale także spotykam tych ludzi przy okazji załatwiania przeróżnych spraw - w urzędach, kasach, poczekalniach i środkach komunikacji miejskiej...
I otóż muszę powiedzieć, że jestem porażona wrażeniem, które odniosłam. Oto ci ludzie w swojej różnorodności i liczbie okazują się niezwykle życzliwi. Pomocni... Po prostu...dobrzy.
I to już nawet nie chodzi o żadne barwne okruchy dobroci, które tak chętnie opisywałam w ubiegłych tygodniach ...
Nie. Ci ludzie ujawniali dobroć zwyczajną i naturalną. Dobro w ich wydaniu okazało się nie dość że codzienne i powszechne, ale po prostu nudne.
Masz kłopoty z wybraniem właściwego określenia by pobrać numerek z automatu – już ktoś podchodzi i – ot, tak, jakby to było zupełnie oczywiste - wybawia cię z kłopotu... Ktoś inny odruchowo sprostuje fałszywą informację, albo coś z serca poradzi… Pozwoli – z uśmiechem - podejść do okienka poza kolejką, gdy chcesz tylko o coś zapytać... Zupełnie nieproszony okaże chęć pomocy na tym najbardziej podstawowym poziomie...
I to nie chodzi o żadne moje własne doświadczenia – ale powszechne zachowania jednych wobec drugich...Ci ludzie chcieli pomagać, chcieli okazywać życzliwość, chcieli być z innymi...
To wszystko były sprawy tak oczywiste, że nawet nie nadają się do opisywania... Zachowywanie podstawowych form grzecznościowych... Rozpoczynanie rozmów tylko po to, żeby z kimś wymienić myśli – z uśmiechem, bez agresji... Banalne, nieatrakcyjne dobro, oto co wprawiało mnie w zdumienie. Ale też niosło kojący i radosny pokój...
Zastanawiam się... Czy ostatnio ludzie zaczęli się zmieniać? Może zostali wyzwoleni przez "taśmy prawdy" - zrzucili z siebie narzuconą postawę "nie, bo nie"...
Czy może to ja się zmieniłam? Może wyłapywanie okruchów dobroci otworzyło mi oczy na dobro zwyczajne i szare?
A może po prostu ci, których zachowanie zagłusza to zwyczajne dobro wyjechali z Polski gdzieś na Kanary? A w Polsce zostali ci których nie stać na wyjazdy, ale dzięki temu mogą znów, przynajmniej przez czas wakacji, być po prostu sobą?
Jak Państwo myślicie? I czy ktoś jeszcze zauważył podobne zjawisko?
Ja je zauważyłam - i jest ono dla mnie bardzo radosne!
- guantanamera - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
18 komentarzy
1. @guantanamera
:) Czy ktoś zauważył podobne zjawisko? Ja!
Doświadczam "okruchów dobroci" tak często, że traktuję je jako normę, bo tak powinno być !
Jesteśmy dobrzy, uczynni i empatyczni.
Bywają odstępstwa, ale ludzi dobrej woli jest więcej!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
:) No, to się uspokoiłam, że to nie zwidy żadne... Tak, to jest norma. Jednak środki masowego przekazu deformują obraz naszego społeczeństwa straszliwie... Jeden Niesiołowski na ekranie TV wystarczy, żeby świat wydał się zupełnie inny niż jest...
Ale wydaje mi się, że pojawił się jakiś nowy powiew. Nowy ton... Jakby ludzie zrzucili ciężar... Wyprostowali się. Odetchnęli. Poczuli, że odrzucenie nieufności niesie radość... I optymizm...
Wydaje mi się, że Polacy odrzucają już ostatecznie obowiązek zachwycania się byle czym!
3. Też to zauważyłem i też nie bardzo wiem
czemu to przypisać. Zauważyłem też i inne zjawisko. Otóż w miarę jak ludzie stają się jakby bardziej otwarci jeden na drugiego narasta "szeptana propaganda" Antypisu. W miejscach publicznych nasila się agitacja antypisowska.
Wczoraj dowiedziałem się w sklepie, gdy robiłem zakupy w postaci porcji dwóch kulek lodów, że Kaczyńscy to były straszne lenie, że gdy studiowali w Gdańsku, to byli z lenistwa słynni. Żeby było śmieszniej ta pani o Kaczyńskich głosiła swoje mądrości na pl. Wilsona w Warszawie, mniej więcej 300 m od ich domu rodzinnego, czyli niejako sąsiadom Kaczyńskich. Gdy ktoś tam nieśmiało zaprotestował i powiedział , że przecież studiowali w Warszawie, to pani od rewelacji zaperzyła sie i powiedziała, że ona wie na pewno, że studiowali w Gdańsku. Wtedy jakiś pan powiedział, że mieszkał z Kaczyńskimi przez ścianę, w sąsiednim domu i wie, że studiowali w Warszawie, bo spotykali sie w autobusie jadącym na Uniwersytet. Niestety otrzymałem już swoją porcję i dalszego ciągu nie słyszałem, ale chyba był, bo ta pani zaczęła mówić o ojcu Kaczyński, zaczynając od słów. "To pan na pewno też wie kim był ojciec Kaczyńskich..."
Ja wiąże ze sobą te dwa zjawiska.
uparty
4. @guantanamera
"Ludzi dobrej woli jest więcej...", też chciałabym w to wierzyć. Po wczorajszych wypowiedziach przedstawicieli władzy i zachowaniu pani Hani - prezydent Warszawy, która na Jasnej Górze bywała witana z honorami, po wściekłych i nieustających atakach na ludzi takich jak Pan Antoni Macierewicz, po honorach oddawanych Jaruzelskiemu, po wynikach wyborów do PE... nie jest to łatwe. Może ta ludzka dobroć, potrzebuje Kogoś, kto ją roznieci? Brak nam Pasterza, który potrafiłby porwać tłumy i poprowadzić we właściwym kierunku. Pasterza, który mniej mówi o pokorze, posłuszeństwie.. a więcej o odwadze stawania w obronie Wartości nadających sens naszemu życiu.
zz
5. a więc siejmy TO Dobro...:)
siejmy w tramwaju,autobusie,czy w kolejce do kasy...:)
uśmiechajmy się do siebie życzliwie...i myślmy...życzliwie... :)
serdecznosci z drogi do Zwyczajnego Codziennego Dobra :)
gość z drogi
6. @UPARTY
Co prawda to było dawno, ale teraz się zastanawiam czy to nie były lata rządów PiS-u i czy mieszkańcy całych bloków nie dostawali wtedy takich zadań... A przynajmniej wiadomości...
Otóż w pewnym momencie spotkałam osobę która mieszkała w blokach wojskowych i tam posłyszała rewelację i sprzedawała ją jako coś oczywistego - "wszyscy moi znajomi to wiedzą..."
Była to wiadomość, że jeden z posłów PiS-u jest ... synem pewnego dość znamienitego duchownego ...
"Kazał się potem swojemu ogrodnikowi ożenić z tą kobietą..." - opowiadała.
- Policzmy - mówię - to naprawdę prosty rachunek...
Odjęłam od wieku duchownego wiek polityka i wyszło, że kiedy polityk przyszedł na świat, to duchowny był tak młody, że ani żadnych ogrodów, ani tym bardziej ogrodnika mieć nie mógł.
- No i skąd by miał ogrodnika, którego mógł zmuszać jak nie był nawet proboszem? - zapytałam ...
Rozmowa na tym się zakończyła...
Świadomość że w wojskowych blokach były rozpowszechniane takie rewelacje pozostała ...
7. Do Pani Guantanamery
Szanowna Pani Guantanamero,
Tak jest Polska Słowiańska, Polańska, katolicka.
Po II Wojnie Światowej na czołgach sowieckich przywędrowało do Polski milion dziczy innego, azjatyckiego pochodzenia, wyznania,
Ta dziz otrzymała przywileje.
Dziś je dziedziczą tak zwane dzieci resortowe.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
8. resortowe dzieci...szczególnie upodobały sobie meRdia i
teatrologię...dziwne,ale une juz tam nie chadzają parami,ale całymi bandami....gebellsowskie kłamstwa...i sowiecki charakter....to trad dzisiejszych czasów...
gdy ktoreś z lemingowtych zaczyna coś skrzeczeć na PIS,to mój mąż ma zawsze jedno pytanie do takiego delikwenta..."co tobie osobiscie złego zrobił PIS...i taki byt zawiesza się niczym
kiepski komputer...bo tego w tvn nie mówili...więc gostek/kowa gotuje się az miło...i zmyka...
dam jeszcze jeden przykład...z mojego "podwórka " kochany osiedlowy sklepik" i jego ciężko pracujące małzeństwo...każdego przyjmowanego do pracy pyta ...na kogo głosowałeś? i pozamiatane...
ten sklepik to właśnie nasza osiedlowa czytelnia,do której dostarczamy Prawdziwą Prasę...
efekt...jest
znikneły szmaty zwane "mieszadłem" i darmowe metro...
gość z drogi
9. @zz
Przyznam, że zastanawiam się nad tym problemem: co jest kluczem? Jaki klucz może otworzyć ludzkie serca?
"Może ta ludzka dobroć, potrzebuje Kogoś, kto ją roznieci? Brak nam Pasterza, który potrafiłby porwać tłumy". Brakuje nam bardzo takiego Autorytetu... Kogoś z charyzmatem...
Ale zastanawiając się wczoraj nad kluczem doszłam do wniosku, że mogłaby być nim... prośba...
Nie mądrzenie się. Nie pohukiwanie. Nie odpowiadanie agresją na ataki...
Prośba....
"Prosimy Was: pomyślcie o Polsce... Pomyślcie o Polakach...
Prosimy każdego czlowieka, który pragnie dobra: nie czyńcie zła i nie przyczyniajcie się do zła, bo ono dotknie nas... Nas wszystkich... Ominie tylko tych, którzy złem się świadomie posługują...
Ci ostatni na prośby na pewno nie odpowiedzą pozytywnie. A inni?
Może warto sprawdzić?
10. @Gość z drogi
Z drogi do Zwyczajnego Codziennego Dobra :)
Ach, jakiż to niezwykły w swej wielkości minimalizm. :)))
11. Droga @Guantanamero :)
tak takiego zwyczajnego,jak wczorajszy przypadek..starsza pani z wózeczkiem z zakupami z trudem schodzaca ze schodów
i obcy Młodzieniec z szacunkiem podający Jej dłon ...pomogając w pokonaniu tych "barier" obok Jego Dziewczyna uśmiechnieta...:)
ot zwykła ,codzienna Dobroć i Matka,Ojciec,czy Dziadkowie,którzy tego Młodzieńca tak pieknie wychowali...:)
serdecznosci :)
gość z drogi
12. Szanowny Panie Michale
"Po II Wojnie Światowej na czołgach sowieckich przywędrowało do Polski milion dziczy innego, azjatyckiego pochodzenia, wyznania,"
Nie dość, że mieli karabiny, to jeszcze nie mieli żadnych skrupułów. Zabijali i zastraszali. Narzucali swoje zwyczaje siłą.
A Polski Naród przetrwał. Zachował wartości. Chciał prawdziwej Polski... I nadzieja na Nią zrodziła się w sierpniu 1980 roku.
I wtedy okazało się, że wielu udawało że są z nami... Dołączyli, a potem potraktowali Polskę jak prywatny łup, zdobycz dla siebie. Ich zdrada okazała się gorsza w skutkach niż okupacja.
Tak. Wielu z nich wywodzi się z tamtej dziczy.
A my wciąż marzymy o Polsce. I nas jest więcej. Trzeba tylko żeby milcząca większość zrozumiała, że milczenie pomaga złu. Resortowym dzieciom - bo oni mają w rękach propagandowe tuby. Trzeba obudzić tę większość, która - zdradzona i zrażona - milczy...
Jej nie obudzi się naczej niż dobrem. Tak myślę.
Pozdrawiam.
13. Droga @ Gościu z drogi
Napisałaś tutaj: http://blogmedia24.pl/node/68322
"dużo myślałam...o tym ,o czym piszesz
i o Okruchach Dobroci,które zostawiają....Dobrzy,nieznani nam Ludzie....
i coś w Tym jest..im więcej takich przykładów znajdujemy...tym więcej Ich przybywa...Dobro rodzi następne Dobro...i dodaje sił w tym straszliwym wyscigu "szczurów"
Pozwól, że odpowiem Ci tutaj. Otóż ja też o tym sporo myślę...
A dzisiaj wysłuchałam Ewangelii (Mt 13,1-23) i pięknej homilii o tym, że tłumy wprawdzie chodziły za Jezusem, ale czekały na jakieś spektakularne wydarzenia...
Jezus to wie i dlatego opowiada im o maleńkich ziarenkach, które mogą rosnąć i wydawać plon... Bo wszystko, co naprawdę wielkie zaczyna się od maleńkiego i niepozornego ziarenka... A to, co się z ziarnem Słowa Bożego wydarzy zależy od nas – od naszej postawy wobec Słowa...
A potem zaśpiewaliśmy „Jak ten chleb, co złączył złote ziarna, tak niech miłość złączy nas ofiarna...”
No i wszystko staje się oczywiste... Okruchy Dobroci to są przecież Okruchy "chleba, który złączył złote ziarna” …
Ale w tych Okruchach tkwią ziarenka... Ziarenka Dobroci...
Mogą urosnąć jeżeli im pozwolimy ...
I najczęściej - rosną... :)
Pozdrawiam Cię serdecznie...
14. @guantanamera
tak, w tych Okruchach tkwią Ziarenka Dobroci.
Ojciec dyr. Tadeusz Rydzyk u Pani Jasnogórskiej wzywał wszystkich do czynienia dobra.
"Najwięcej zła jest wtedy, gdy tzw. dobrzy nic nie robią. Dlatego wszyscy czyńmy dobro – chorzy, zdrowi."
Czyńmy dobro, a każde zasiane Ziarenko Dobroci przyniesie obfite plony, zwycięży zło.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. "Czyńmy Dobro,a każde zasiane ziarenko...."
dodam tylko to ....że Dobro,rodzi nastepne Dobro....:)
serdecznosci :)
gość z drogi
16. Ale ...
co jest kluczem?
Może po prostu postawa, postanowienie: nie chcę sie lękać, że zobaczę zło...Chcę widzieć Dobro...
Nie wiem...
Jednak widzę coraz więcej Dobra...
17. Droga @Guantanamero,ja TEŻ
a wiesz dlaczego ?bo jesteśmy "bombardowani " codziennie złymi,niedobrymi zdarzeniami.więc Dobro,które jest często nieśmiałe,ciche i anonimowe...ginie w tym szumie meRdialnym :)
A przecież ONO jest :)
serdeczności :)
gość z drogi
18. Splot wydarzeń
powoduje, że idę tą, a nie inną drogą.
No i w alejce trafiam na dwóch młodych chłopaków. Stoją przy ławce, wkładają plecaki z zakupami. Jeden z nich rzuca tzw. mięsem... Ponieważ reaguję na to odruchowo, więc i tym razem nie mogę się powstrzymać: - Takie brzydkie słowa? I to w miejscu publicznym?...
- Oj, przepraszam - mówi mówi ten co je rzucał. A drugi na to: - Ciągle mu zwracam uwagę! - Ten pierwszy patrzy najpierw ze zdumieniem, a potem z rozbawieniem: - Ale kłamie! Może raz to zrobił, ale na pewno nie ciągle ... Jeszcze raz przepraszam, ale jezyk polski byłby ubogi bez takich słów...
No, to mnie oczywiście zmobilizowało: - Język polski jest piękny! A tych słów nauczyli nas ci ze wschodu... - Chyba racja - mówi ten chłopak - moja babcia jest ze wschodu i czasem zdarza się jej użyć mocnych słów.
- Od ruskich się nauczyła - mówię - albo od Kozaków i opowiadam im o słynnym liście Kozaków do sułtana i o tym, że można go znaleźć w internecie. Zaciekawili się bardzo ...
Rozstajemy sie w najlepszej przyjaźni życząc sobie nawzajem dobrego dnia :)))