Chcą zagłady chrześcijaństwa - ks. prof. Waldemar Chrostowski

avatar użytkownika Maryla

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz podczas debaty telewizyjnej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego powiedział, że chce usunięcia krzyży oraz innych symboli religijnych z miejsc publicznych…

– Wypowiedź Martina Schulza jest skandaliczna i pokazuje, w jakim kierunku idzie europejska lewica, zwłaszcza ta, której korzenie są najbardziej radykalne i najbardziej wrogie Kościołowi. Po tym wystąpieniu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego najlepiej widać, o co w tym wszystkim chodzi. Usunięcie krzyży z przestrzeni publicznej oznaczałoby ogołocenie Europy z jej chrześcijańskich korzeni. Zaczyna się, jak zawsze, na pozór zupełnie niewinnie, lecz w końcu doprowadzi to do tego, czego ludzkość doświadczyła w komunistycznej Rosji sowieckiej i narodowosocjalistycznej III Rzeszy. Tam symbole religijne były niszczone albo zamykane w muzeach ateizmu. Teraz innym językiem i pod hasłami liberalizmu bezpardonowo forsuje się dokładnie ten sam punkt widzenia, który dominował w komunistycznym ZSRS i hitlerowskich Niemczech, co pochłonęło miliony ludzkich istnień i miliony chrześcijan. Zaczyna się od usuwania krzyży, burzenia kościołów, a kończy się na fizycznej eksterminacji tych, którym te symbole są drogie. Jednym słowem, próbuje się dokonać zagłady chrześcijaństwa.

Walcząc z krzyżem, przewodniczący Parlamentu Europejskiego powołuje się na argument„neutralności” miejsc publicznych. O jaką „neutralność” tu jednak chodzi?

– Miejsca publiczne pozbawione symboliki religijnej wcale nie stają się „neutralne”. Stają się niereligijne, a nawet antyreligijne. Zauważmy, że nie ma ludzi, którzy są światopoglądowo neutralni! Ludzie albo mają przekonania religijne i wierzą w Boga, albo nie wierzą w Boga, a nawet posuwają się do zwalczania religii. Zwalczanie symboli religijnych i usuwanie ich poza sferę publiczną oznacza prywatyzację religii, czyli zepchnięcie jej do sfery prywatności. Tymczasem religia nigdy nie była, nie jest i nie może być prywatną sprawą człowieka. W momencie kiedy człowiek dokonuje wyboru religii, bierze na siebie obowiązek dawania o niej świadectwa. Co więcej, jako osoby wierzące mamy również obowiązek troski o to, by w przestrzeni publicznej były obecne symbole i znaki religijne. Każda próba zwalczania symboli naszej wiary, bez względu, czy pochodzi ze Wschodu czy z Zachodu, czy karmi się utopią komunistyczną czy utopią liberalną, stanowi ostrzeżenie, wyzwanie i zobowiązanie do tego, by wiernie świadczyć o swojej wierze.

Polityka unijnych decydentów może doprowadzić do dyktatury ateizmu w Europie?

– Miejmy nadzieję, że takie działania w porę pobudzą i obudzą sumienia chrześcijan i nie dojdzie do dyktatury ateizmu. Co więcej, może te słowa przewodniczącego Schulza otworzą oczy tym, którzy w sposób naiwny patrzą na relacje chrześcijaństwa i Kościoła z otaczającym nas światem. Ta wypowiedź doskonale pokazuje, że Kościół w Europie ma swoich zatwardziałych wrogów, którzy przynależą do konkretnych środowisk, za którymi stoją ogromne pieniądze i wpływy. Musimy zapytać, kim oni są, skąd się wywodzą i jaką mają przeszłość! Trzeba mieć świadomość, że gdybyśmy nie dali odporu tego rodzaju tendencjom, to możemy skończyć tak, jak stało się kilkadziesiąt lat temu, kiedy katolicy ginęli pod przemocą ateistów. Potrzebna jest nowa, żywa świadomość chrześcijan, aby w sposób otwarty i odważny dali odpór bezbożnym ideologiom.

Zdaniem Schulza, „ryzyko bardzo konserwatywnego ruchu” w Europie należy „zwalczać” na zasadzie antydyskryminacji. Czy to nie oznacza, że dyskryminację katolików usprawiedliwia się rzekomą dyskryminacją ateistów?

– Ateiści sami siebie dyskryminują, gdyż zapędzają się do swoistego skansenu, w którym za towarzyszy mają tych, którzy już kilkadziesiąt lat temu walczyli z Kościołem i byli twórcami śmiercionośnych systemów. Zdecydowana większość współczesnych wrogów Kościoła wywodzi się z tych samych środowisk, a nawet rodzin, z których pochodzili ci, którzy zwalczali Kościół w ZSRS i w III Rzeszy. We współczesnej Europie nikt ateistów nie prześladuje, a wręcz można odnieść wrażenie, że są oni bardziej niż inni uprzywilejowani. Kościół wielokrotnie podejmował i podejmuje próby dialogu z niewierzącymi. Tymczasem takie głosy jak Martina Schulza pokazują, że nie chodzi im o dialog, ale o prawdziwą konfrontację, podczas której nie są poszkodowani ateiści, ale właśnie chrześcijanie. Trzeba mieć świadomość, że temu naporowi ideologii antychrześcijańskiej należy dać żywy odpór. Nie ulegajmy iluzji i naiwnym pokusom, że wszyscy chcą dobrze, a chrześcijanie muszą bić się w piersi. Najwyższy czas, aby zauważyć, że nie nastąpiło jeszcze pełne rozliczenie z komunizmem, socjalizmem, narodowym socjalizmem i pogrobowcy tamtych ideologii podnoszą wciąż te same hasła. Naszym obowiązkiem jest przeciwstawienie się, by nie powtórzyła się dramatyczna i bolesna przeszłość.

Dziękuję za rozmowę.

Marta Milczarska

http://www.naszdziennik.pl/wiara-przesladowania/77883,chca-zaglady-chrzescijanstwa.html

Etykietowanie:

13 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Europa od lat jest laicka. Polska z ludźmi typu Palikot, Miller im pomaga.
To fenomen, że polskie społeczeństwo nie widzi zagrożenia ze strony laicyzacji i popiera takich zatwardziałych komunistów
A na Szulca wystarczy popatrzeć




Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

2. Szanowny Panie Michale

Szulca mamy "na oku" od dawna. Zanim został v-ce po Buzku i kandydatem po maoiście Barrosso na szefa PE.
Siarkę czuć na kilometr, jak od Hartmana.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

3. Można usuwać krzyże?


zdjecie
Zdjęcie: KWP RADOM/
-


Sąd Rejonowy w Radomiu nie widzi znamion czynu zabronionego w usuwaniu krzyży z komisariatów policji. Dzisiejsza decyzja sądu jest prawomocna.

W dniu dzisiejszym Sąd Rejonowy w Radomiu odrzucił zażalenie
Ryszarda Nowaka na postanowienie Prokuratury Rejonowej w Kozienicach o
umorzeniu śledztwa w sprawie usuwania krzyży z komendy Miejskiej Policji
w Radomiu oraz podległych komisariatów przez komendanta Karola
Szwalbego wobec braku znamion czynu zabronionego.

- Chcę zaznaczyć, że dzisiejsze postanowienie sądu jest
sprzeczne z decyzją Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 9 grudnia 2013 r.,
który prawomocnie stwierdził, że obecność symbolu religijnego w miejscu
publicznym, np. w Sejmie, nie narusza swobody sumienia ani dóbr
osobistych. Jak określił wówczas sąd: „Krzyż jest symbolem religijnym,
ale nie można pomijać jego znaczenia jako symbolu kultury i tożsamości
narodowej” – powiedział Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego
Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą.

Dla przypomnienia, 11 sierpnia 2013 r. Ogólnopolski Komitet
Obrony przed Sektami i Przemocą złożył doniesienie do prokuratora
okręgowego w Radomiu o popełnieniu przestępstwa przez komendanta policji
w Radomiu Karola Szwalbego, który w czerwcu i lipcu 2013 r. nakazał
usunąć krzyże z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu i podległych jej
komisariatów.

Ewelina Suwała, która wówczas pracowała jako sekretarka,
sprzeciwiła się usunięciu krzyża, za co została przesunięta
dyscyplinarnie na niższe stanowisko. Natomiast Paweł Górzyński –
zastępca komendanta III Komisariatu Policji w Radomiu, który również
odmówił usuwania krzyży – został odwołany z zajmowanego stanowiska.
Komendant Szwalbe namawiał też policjantów, by nie szli w pieszej
pielgrzymce na Jasną Górę.

Co więcej, inspektor Karol Szwalbe pozwolił, aby podlegli mu
policjanci szykanowali w 2012 r. Tomasza Duszkiewicza, księdza z parafii
w Sadownem. Pretekstem do szykan stało się patriotyczne kazanie
wygłoszone przez ks. Duszkiewicza. Funkcjonariusze próbowali nakłonić
kapłana, by podczas kolejnego nabożeństwa odwołał część homilii.

1 kwietnia 2014 r. Prokuratura Rejonowa w Kozienicach, która
zajmowała się tym kazusem na roboczo, umorzyła śledztwo w sprawie
zdejmowania krzyży na policji w Radomiu przez komendanta Karola
Szwalbego z powodu braku znamion czynu zabronionego. – Od powyższej
decyzji prokuratury odwołaliśmy się do sądu w Radomiu, który w dniu
dzisiejszym rozpatrzył tę sprawę – dodał Ryszard Nowak.

Zgodnie z artykułem 196 kodeksu karnego każdy, kto obraża
uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci
religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów
religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo
pozbawienia wolności do lat 2.

O sprawie informowaliśmy już wielokrotnie, między innymi w artykule z dnia 2 kwietnia br. pt. „Legalna zniewaga?”.

MPA

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/82354,mozna-usuwac-krzyze.html

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Wspomni Pani moje słowa.
Będą zamykać Kościoły.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

5. Szanowny Panie Michale

Nie chciałabym... aby Pana słowa okazały się prorocze...
Było już tak w Naszej Historii, że wróg zamykał kościoły...
Wierzę, że historia tym razem się nie powtórzy... że do tego nie dojdzie...

Pozdrawiam serdecznie...


avatar użytkownika intix

6. Nowy sąd nad Jezusem

Unia Europejska może stać się kolejnym uczestnikiem sporu o obecność krzyża w przestrzeni publicznej

Polska dyskusja o miejscu symboli religijnych w przestrzeni publicznej nie jest przypadkiem odosobnionym. Temat ten był już podejmowany na wiele sposobów we wszystkich niemal państwach europejskich.

Wszystkie konstytucje państw europejskich gwarantują neutralność światopoglądową państwa, chociaż formułują to w różny sposób. Od zadekretowanej świeckości we Francji po gwarancję wolności religijnej przy obecności religii dominującej w Grecji. To samo mówią międzynarodowe konwencje praw człowieka, w tym Europejska Konwencja Praw Człowieka, w oparciu o którą orzeka Trybunał w Strasburgu.

Tym właśnie zagadnieniom poświęcona była międzynarodowa konferencja zorganizowana na KUL.

Kluczowe znaczenie dla dyskusji ma sprawa Lautsi przeciwko Włochom rozstrzygnięta przez ETPC w 2009 r. i Wielką Izbę w 2011 roku. Chodzi o rodziców włoskiej uczennicy, którzy uznali, że krzyż w klasie szkoły publicznej stanowi naruszenie zasady neutralności religijnej i ich obraża. Pierwsza instancja przychyliła się do skargi, uznając, że wynikająca z tradycji obecność krzyża w miejscach publicznych powinna ustąpić prawu do niewiary i religijnego pluralizmu. Prawnicy włoskiego rządu twierdzili, że w szkołach w tym kraju krzyż nie jest traktowany jako symbol religijny, ale raczej znak uniwersalny i element kultury i tradycji.

Wyrok wywołał wiele protestów. Prawnicy podkreślali, że wyrok zawiera bardzo dużo pojęć abstrakcyjnych, takich jak obiektywizm czy pluralizm. Także wiele krajów przyłączyło się do apelacji złożonej przez rząd w Rzymie. Dwa lat później Wielka Izba uznała, że krzyż w klasie nie narusza prawa do wolności religijnej ucznia ateisty. Trybunał użył dwóch argumentów. Po pierwsze, uznał, że krzyż jest symbolem „biernym”, to znaczy sam w sobie nikogo nie indoktrynuje i do niczego nie przymusza. Po drugie, w ocenie sędziów, poszczególne państwa mają prawo do pewnego „zakresu swobodnej oceny” tego, jak stosować uniwersalne prawa człowieka.

Wielu uczestników konferencji, choć oczywiście popiera orzeczenie Wielkiej Izby, miało wątpliwości, czy jej argumentacja była trafna.

Profesor Rik Torfs, rektor Katolickiego Uniwersytetu w Lovanium, zwrócił uwagę na szereg niebezpieczeństw, jakie ta linia orzecznictwa może rodzić w przyszłości. „Zakres swobodnej oceny” może się przecież zmienić w każdym państwie, także pod wpływem sekularyzacji i imigracji. Każdy symbol w pewnym kontekście może być uznany za „aktywny”, a nie wiadomo, jakie będą rozstrzygnięcia w przyszłości, bo przecież składy sędziowskie będą się zmieniać. Torfs uważa, że Trybunał usiłował zachować pewien poziom równowagi między interesami stron, szukał myślenia kompromisowego, które jest typowe dla myślenia europejskiego.

Tymczasem np. w USA mamy do czynienia z zupełnie inną koncepcją. Wprawdzie państwo jest ściśle oddzielone od religii, ale daje poszczególnym obywatelom lub grupom obywateli szeroki zakres swobód, które pozwalają na tworzenie „stref wolności” dla chcących żyć według własnych przekonań.

Inni dyskutanci podnosili jeszcze jeden bardzo poważny argument. Mianowicie, protest może budzić linia argumentacji, w której aby wydać wyrok zgodny z odczuciem większości Europejczyków, musiano tak przeinterpretować sens krzyża, że traci on całe swoje duchowe znaczenie i przesłanie.

Doktor Michał Rynkowski, pracownik Komisji Europejskiej, zwrócił uwagę, że wkrótce także Unia Europejska może stać się kolejnym uczestnikiem sporu o krzyż. UE jako taka ma przystąpić do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i będą możliwe skargi obywateli Europy (nie tylko UE) przeciwko Unii Europejskiej na naruszenia praw człowieka. Ponieważ skarżący mogą się powoływać na artykuły dotyczące religii, Unia także musi wypracować jakąś politykę w tych sprawach.

Najciekawszą częścią konferencji były jednak wystąpienia wybitnych prawników akademickich.

Eurokratyczna utopia

Profesor Giorgio Feliciani z Włoch reprezentuje państwo, które stało się areną europejskiego sporu o krzyż. Włoskie przepisy są fragmentaryczne i niejednorodne, pochodzą z lat 20. XX wieku. Obecność krzyża w szkołach wynika z dekretów królewskich, krzyż towarzyszy fladze i portretowi władcy, w innym miejscu uznawany jest za „konieczny materiał dydaktyczny”. Krzyż pojawia się w sądach (jako znak sprawiedliwości) oraz niektórych pomieszczeniach urzędów. Istnieje zapis, mówiący, że „krzyż stanowi uniwersalny symbol dający możliwość identyfikacji społeczeństwa”, ale jednocześnie włoski sąd najwyższy orzekł, że państwo ma charakter świecki. Idea laickości wpływa na władzę, orzecznictwo i urzędy, ale nie zawsze na społeczeństwo. Było wiele przypadków usuwania krzyży, ale w sprawie Lautsi głosy przeciw krzyżowi były w zdecydowanej mniejszości, przeciw usuwaniu krzyża była nawet lewica. Feliciani uważa, że świeckość to „eurokratyczna utopia”.

Hiszpanię reprezentował prof. Javier Martinez-Torron. Jego kraj do 1975 r. był nazywany w konstytucji „królestwem katolickim”. Zapis zniesiono, ale wciąż przeważająca większość mieszkańców uznaje się za katolików. Kwestia krzyża rzadko wywołuje spory prawne. Podobnie jak wielu innym państwom europejskim Hiszpanii grozi bardziej sekularyzacja i religijna obojętność niż walczący ateizm, choć taki także występuje. Martinez-Torron uważa, że poglądy na temat obecności wiary i jej znaków w życiu publicznym są silnie upolitycznione. Dwie kadencje rządów radykalnej lewicy dotknęły mocno wielu sfer życia (w tym kwestii bioetycznych), ale nie kwestii wyznaniowych. W prawie Hiszpanii o krzyżu mówi się w kontekście odznaczeń wojskowych i przysiąg publicznych. Wierzący Hiszpanie mogą podczas ślubowań posłużyć się nie tylko konstytucją, ale także krzyżem lub Biblią.

Przed sprawą Lautsi były dwa przypadki żądania usunięcia krzyża, zostały odrzucone. Sąd uznał np., że władza publiczna nie ma prawa usuwać krzyża tam, gdzie znajduje się on od kilkuset lat. Chodziło o krzyż w sali obrad rady miejskiej. Inny sąd stwierdził, że posunięcie radykalne, jakim byłoby zburzenie krzyża na górze w pobliżu Walencji, nie może wynikać z postulatu neutralności. Sąd Najwyższy uznał, że neutralności religijnej państwa nie łamie tradycyjny udział żołnierzy lub policjantów w niektórych ceremoniach (np. w procesjach w Wielkim Tygodniu), a jedynie nikt nie może być do tego zmuszany. Z drugiej strony w nowych budynkach publicznych nie umieszcza się krzyży.

Znacznie trudniejsza sytuacja jest w Niemczech. Ojciec prof. Stephan Häring OSB, prawnik Konferencji Episkopatu Niemiec, przypomniał, że pochodzący z Niemiec przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz zadeklarował, że powinno się wyeliminować wszelkie symbole religijne z przestrzeni publicznej.

We wschodnich najczęściej nie ma ich wcale, w Bawarii krzyże są we wszystkich klasach. Niemieckie sądy rozpatrywały przypadki sporów o krzyże, nie tylko w szkołach, ale także pomników w formie krzyża. Ogólna tendencja niemieckiego orzecznictwa jest taka, że sędziowie wydają wyroki niechętnie i raczej zachęcają strony do ugody i poszukiwania kompromisu.

Zupełnie inaczej patrzy na to Wielka Brytania. Lord Mark Hill, członek Rady Królewskiej, przypomniał, że w jego kraju istnieje Kościół państwowy, którego głową jest królowa.

W parlamencie są biskupi anglikańscy, jest wiele szkół wyznaniowych realizujących państwowe nauczanie. Obecność krzyża nie jest więc tak kontrowersyjna, chociaż jego znaczenie osłabia sekularyzacja społeczeństwa. Sprawy dotyczące symboli religijnych rzadko trafiają do sądów. Dwa najbardziej znane przypadki to pracownica British Airways oraz pielęgniarka w państwowym szpitalu. Obie kobiety zostały zwolnione z pracy z powodu noszonego krzyżyka. Pracodawcy argumentowali, że reprezentują one swoje instytucje wobec klientów i nie powinny posiadać symboli jakiejkolwiek religii. Decyzje te zaskarżyły do sądów, powołując się na prawo do wolności wyznania. Lokalne sądy uznały we wszystkich instancjach, że krzyż na piersi to nie symbol religijny, ale po prostu biżuteria, gdyż doktryna chrześcijańska nie nakazuje noszenia go. Ich sprawa trafiła do Strasburga, gdzie prawnicy skarżących argumentowali, że krzyż to centralny element wiary chrześcijańskiej. Ten punkt widzenia został uznany przez sędziów i pracownica linii lotniczych wygrała. Pielęgniarka przegrała, ale dlatego, że w jej przypadku szpital dodatkowo argumentował, że łańcuszek z krzyżem może stanowić zagrożenie bezpieczeństwa w przypadku zahaczenia itp.

Z kolei państwem nieakceptującym żadnych odniesień religijnych w życiu publicznym jest Francja, która wpisała do konstytucji świeckość państwa i jest krajem państwowego laicyzmu. To jedyny kraj na świecie z takim zapisem, i to w pierwszym artykule. Profesor Philippe Nélifoff twierdzi jednak, że prawo francuskie w żaden sposób nie mówi, co to jest świeckość.

Referent próbował mimo wszystko bronić francuskiego systemu. Zwrócił uwagę, że Francuzi są mocno zsekularyzowani, ale nie tak antyreligijni. Jednak nad Sekwaną każdy symbol religijny jest uważany za afirmację idei religijnej i jako taki nie może się pojawiać. O korzeniach duchowych Francuzów najwięcej mówią pogrzeby – aż 70 proc. to religijne, głównie katolickie. Jest ok. 20-25 proc. agnostyków, a samych ateistów bardzo mało, lecz to grupa aktywna i wpływowa. Poza tym we Francji jest 4-6 milionów muzułmanów i to religia bardzo widoczna. We Francji obecne są bardzo liczne religie pozaeuropejskie i sekty.

Od ponad stu lat nie ma mowy o żadnych symbolach religijnych, w tym krzyżach, w szkołach publicznych. Mogą wisieć w szkołach katolickich otrzymujących dotacje państwowe. Sądy rozstrzygnęły, że może być on również podczas przeprowadzania egzaminu maturalnego, co było kwestionowane. Nie wolno nosić ostentacyjnych, dużych oznak religijnych, a także ubrań takich jak turban lub burka. Na początku XX wieku zniesiono elementy religijne w przysięgach składanych w sądach. Jest wiele wyroków przeciwko krzyżom w miejscach publicznych, były próby usunięcia krzyży nawet z cmentarzy. W natłoku rozstrzygnięć w duchu antyklerykalnym znakiem pozytywnym jest zgoda na publiczne niesienie wiatyku osobie umierającej.

Krzyże na mundurach

A jak na te sprawy patrzy się na Wschodzie? Największe skupisko krzyży na świecie znajduje się na Litwie, w Szawlach. Do tych naszych sąsiadów kampania ateizacji sfery publicznej jeszcze nie dotarła i jak dotąd litewskie sądy zajmowały się głównie nadużywaniem krzyża w przedsięwzięciach komercyjnych. Sędziowie musieli rozstrzygnąć m.in. to, co jest przestrzenią publiczną, a co symbolem religijnym. Państwo litewskie, jak podkreślił prof. Jonas Juskevicius, nie uznaje świeckości za prawo człowieka, zaś państwo i Kościół z natury współpracują w ochronie wolności i szacunku dla wiary i symboli religijnych.

Problemów takich jak Włochy czy Hiszpania nie ma też Rumunia. Tam krzyż jest w herbie państwowym, mowa o nim w hymnie, ludzie w wielu sytuacjach czynią znak krzyża publicznie (np. przechodząc przed świątyniami). Doktor Laurentiu Tanase wymienił szereg typów obecności krzyża w życiu publicznym. Może mieć on zastosowanie wprost religijno-liturgiczne, ale także państwowe. Krzyż jest w orderach, stale jest obecny publicznie w szkołach, szpitalach, więzieniach, jednostkach wojskowych (także w rumuńskiej misji w Afganistanie), w sądach, także na centralnym miejscu w parlamencie.

Sekularyzacja w Rumunii nie następuje tak szybko jak na Zachodzie – największe zaufanie Rumuni mają właśnie do Cerkwi Prawosławnej i armii. Nawet socjalistyczny premier i kandydat na prezydenta Victor Ponta używał w kampanii stylizowanego krzyża w barwach narodowych. Pojedyncze przypadki procesów przeciwko obecności symboli religijnych kończyły się odrzuceniem skargi. Liberalne zasady równościowe ministerstwa edukacji zostały oprotestowane przez wszystkie wyznania (w tym muzułmanów i żydów) i w efekcie je uchylono.

Mało kto wie, że międzynarodowy symbol czerwonego krzyża pochodzi z flagi Szwajcarii. W Bernie krzyż jest nie tylko na fladze, ale i budynku parlamentu, w wielu miejscach publicznych, klasach szkolnych i nie jest to kontrowersyjne – twierdzi prof. René Pahud deMortanges. Dla odmiany referendum w 2009 r. zdecydowano o zakazie budowy minaretów i noszenia chust islamskich.

Pojawiły się jednak grupy osób, nazywanych wolnomyślicielami, którzy uważają krzyż za symbol obraźliwy. W 1990 r. sąd najwyższy uznał krzyże w szkołach za zamach na neutralność religijną państwa, ale jednocześnie stwierdził, że ma to zastosowanie tylko do konkretnej szkoły i klasy skarżącego. Nie doszło więc do masowego usuwania krzyży ze wszystkich szkół. Zdejmuje się je tam, gdzie ktoś ich obecność kwestionuje. Niedawno rozpoczęto dyskusję nad usunięciem elementów religijnych z hymnu.

Piotr Falkowski, Lublin
http://www.naszdziennik.pl/wp/113217,nowy-sad-nad-jezusem.html

avatar użytkownika Maryla

8. @intix

brońmy krzyża i wiary, bez nich nie będziemy Narodem i nie będzie państwa, tylko kamieni kupa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

9. @Maryla

Brońmy zawsze ...
brońmy dzisiaj
i każdego dnia
do ostatnich chwil życia naszego...

Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

10. @Maryla

W dniu wczorajszym trafiłam na Stronie Protestuj na Akcję Obrony Krzyża...
Podpisałam... i dzisiaj widzę, że podpisów przybywa...

Pomimo, iż przed "wyborami" były wzmianki na ten temat, pozwolę sobie pod tym Wpisem zapisać to, co ma miejsce w Naszej Ojczyźnie... w Ojczyźnie św. Jana Pawła II...
***



„Polska – gdzie nieprawdziwe się zdarza”

Film pt. „Polska. Where the unbelievable happens” został zrealizowany na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych w celu promocji naszego kraju. Jak podał Rzecznik Prasowy MSZ klip „pokazuje Polskę, jako miejsce przemian i kreatywności oraz kraj atrakcyjny inwestycyjnie i turystycznie”.

Oglądając 60-cio sekundową produkcję odniesiemy jednak zgoła odmienne wrażenie, dostrzeżemy, że Polska jest promowana jako kraj pozbawionych szacunku dla własnej tradycji ateistów, miejsce, w którym rzeczywistość okraja się według sztancy politycznej poprawności.

Kiedy w 1901 roku mieszkańcy Zakopanego, na własnych ramionach wnosili elementy krzyża, umieszczając je na Giewoncie, chcieli zamanifestować przywiązanie do religii katolickiej. Dziś krzyż ten symbolizuje jedność polskiego narodu, jest wyrazem naszej tożsamości.

Usuniecie krzyża z Giewontu jest haniebną manipulacją, która nie tylko kłóci się ze zdrowym rozsądkiem, ale także rani uczucia religijne Polaków, tym bardziej, że cała kampania została sfinansowana z naszych pieniędzy i kosztowała 1 400 000 zł.
http://www.protestuj.pl/nie-wstydzcie-sie-krzyza---protest-do-premiera,31,k.html
***
Akcja jeszcze nie jest zakończona. Podpisujmy... brońmy Krzyża...

***
Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika Maryla

11. Bezdroża „Kościoła otwartego”

Bezdroża „Kościoła otwartego” i pseudo dialog z judaizmem

Z nagrodzonym w 2014 roku „katolickim Noblem” teologiem i
biblistą, księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim, rozmawia Rafał
Pazio (nczas.com).

NCZAS: Jak Ksiądz zareagował, co Ksiądz Profesor czuł podczas
uroczystości otrzymania Nagrody Ratzingera? W mediach centralnych
pominięto to ważne wydarzenie.

CHROSTOWSKI: Radość i poczucie spełnienia z powodu otrzymania tej
nagrody były podzielone na dwa etapy. 17 czerwca kardynał Camillo Ruini,
przewodniczący Komitetu Naukowego Nagrody Ratzingera, ogłosił w
Watykanie dwa nazwiska tegorocznych laureatów. Wśród tych nazwisk
znalazło się moje. O możliwości otrzymania prestiżowego wyróżnienia
dowiedziałem się dwa tygodnie wcześniej, kiedy zapytano mnie o zgodę na
jego przyjęcie. Ta radość zapowiadała jeszcze większą, którą przeżyłem
22 listopada w Watykanie, podczas uroczystości wręczenia Nagrody
Ratzingera. Kilka miesięcy, które upłynęło od ogłoszenia do wręczenia,
było bardzo ważne, gdyż pozwoliło mi oswoić się z nową sytuacją i
zastanowić nad zobowiązaniami, które z niej płyną. Chodzi o to, aby z
tym większym zaangażowaniem i precyzją uprawiał teologię. Część polskich
mediów o znaczącym zasięgu odnotowała moje wyróżnienie, pojawiły się w
nich informacje oraz sprawozdania i wywiady. Ale dla innej części mediów
i tych, którzy za nimi stoją, Nagroda Ratzingera przyznana właśnie mnie
nie jest wygodna. Są to media, które forsują wizję tzw. Kościoła
otwartego, a ich przedstawiciele wskazaliby kogoś z własnego grona.
Jednak Komitet Naukowy postanowił tak, a nie inaczej, w czym znajduje
wyraz ukierunkowanie kształtu teologii uprawianej w Polsce.

Powiedział Ksiądz o reakcji środowisk wspierających tzw.
Kościół otwarty. Ksiądz Profesor powiedział kiedyś, że życie pokazuje
bezdroża i porażki „Kościoła otwartego”, m.in. jego podatność na zalew
politycznej poprawności. Jak dziś Kościół jako całość radzi sobie z
zagrożeniami cywilizacji, promocją homoseksualizmu, atakami na rodzinę,
lewackimi prądami?

To, z czym mamy do czynienia, to nie zagrożenia cywilizacyjne, lecz
pseudocywilizacyjne bądź parodiujące cywilizację. W jednakowym stopniu
obracają się one przeciw Kościołowi, jak i przeciw żywotności i
trwałości europejskiej kultury i cywilizacji. Sprzeciw wobec tych
zagrożeń nie jest tylko sprawą Kościoła i chrześcijaństwa, lecz powinien
znaleźć również zrozumienie wśród tych, którym cywilizacja europejska w
jej dotychczasowym kształcie jest bliska i droga. Jak Kościół sobie z
tym radzi? Większość chrześcijan przejrzała na oczy. Rozmaite tendencje
antyreligijne, antymoralne i antykościelne były forsowane podstępnie i
ze sprytem, który osłabiał czujność. Były to metody mało spektakularne,
ale za to dość skuteczne. Część tego procederu udało się wydobyć na
światło dzienne i nazwać rzeczy po imieniu. Udało się też przezwyciężyć
najbardziej skrajne naciski tzw. politycznej poprawności oraz je
zdemaskować i usunąć poza obręb Kościoła, do którego przenikały –
zwłaszcza w krajach anglosaskich i w Niemczech. Zostały właściwie
rozpoznane i lepiej widoczna stała się granica między ortodoksją
katolicką a tym, co w nią godzi i jej zagraża. W Polsce proceder
rozmywania i osłabiania Kościoła nasilił się zaraz po śmierci Jana Pawła
II i niemal od razu natrafił na odpór, który okazuje się skuteczny, bo
wiara milionów Polaków jest mocno ugruntowana w zdrowej tradycji.
Chrześcijaństwo w Polsce wciąż pozostaje rzeczywistością żywą, a naciski
politycznej poprawności są wyraźniej niż gdzie indziej demaskowane.
Zawdzięczamy to przede wszystkim tym duszpasterzom i wiernym, którzy
patrzą na świat oczami Kościoła, a nie odwrotnie.

Ksiądz Profesor zajmuje się problematyką dialogu chrześcijańsko-judaistycznego. Jak dziś ten dialog wygląda?

W mojej ocenie, w Polsce jest w coraz większym impasie. Nie wyjdziemy
z niego tak długo, jak długo nie umieścimy dialogu na gruncie
teologicznym i religijnym. Dam jeden przykład, a można je – niestety –
mnożyć. Na listopadowym posiedzeniu Komitetu Episkopatu do spraw Dialogu
z Judaizmem doszły do głosu sugestie, by wzajemne kontakty ograniczyć
do działań w sferze praktycznej i społecznej, kosztem sfery
teologicznej, modlitewnej czy intelektualnej. Po pierwsze: przez ponad
25 lat powtarzam, że relacje katolicko-żydowskie w Polsce nie zostały
należycie przeniesione na poziom teologiczny, a gdy – mówię z własnego
doświadczenia – próbowałem to zrobić, te wysiłki napotykały na silny
opór.

Po drugie: zgłoszona na posiedzeniu Komitetu propozycja, by wspólna
akcja katolików i wyznawców judaizmu polegała na zbieraniu zużytych
baterii do specjalnych pudełek wystawionych w kościołach i synagogach
brzmi, mówiąc łagodnie, mało poważnie. Ilustruje odchodzenie od tego, co
dotyczy sedna naszej wiary i stanowi o potrzebie dialogu. Gdy prawie 50
lat temu Sobór Watykański II ogłosił deklarację „Nostra aetate”, której
czwarty punkt stał się przełomowy w nastawieniu Kościoła do Żydów i
judaizmu, to jego tekst zaczyna się od słów: „Zgłębiając tajemnicę
Kościoła, święty Sobór obecny pamięta o więzi, którą lud Nowego
Testamentu zespolony jest duchowo z plemieniem Abrahama”. Chodzi więc o
zgłębianie tego, kim my, wyznawcy Jezusa Chrystusa, jesteśmy, a w tym
kontekście – jakie są nasze relacje z judaizmem biblijnym, który istniał
w czasach Starego i Nowego Testamentu, oraz z judaizmem rabinicznym,
który ukształtował się po czasach biblijnych i istnieje do dzisiaj. W
ostatnich latach dialog został zredukowany do przekonywania przekonanych
i prawienia grzecznościowych komplementów, zaś posiedzenia jego
uczestników przypominają bardziej spotkania kawiarniane niż rzeczowy i
pogłębiony dialog teologiczny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

12. Zakopane:

Giewont znowu bez krzyża! Burmistrz protestuje: "to manipulacja"

Zakopane: Giewont znowu bez krzyża! Burmistrz protestuje: "to manipulacja"

Kolejna publikacja pokazała Giewont bez krzyża. Stanowczo protestuje przeciwko temu burmistrz Zakopanego Leszek Dorula, który wydał dzisiaj w tej sprawie specjalne oświadczenie.


"Tygodnik Podhalański" informował, że reklamowy magazyn "Welcome to Cracow & Małopolska" na okładce przedstawił zdjęcie, na którym Giewont pokazany jest bez krzyża. Na publikację stanowczo zareagował nowy burmistrz Zakopanego Leszek Dorula.

"W odniesieniu do okładki magazynu 'Welcome to Cracow & Małopolska' Nr 12 (275) z grudnia 2014 pragnę z przykrością stwierdzić, iż wizja grafików, związana z usunięciem krzyża na szczycie Giewontu, jest zabiegiem nietrafionym i budzącym liczne kontrowersje, w szczególności wśród nas - mieszkańców Podhala. Usunięcie symbolu krzyża jest manipulacją, która nie ma nic wspólnego z promowaniem Podhala, a nawet ze zdrowym rozsądkiem" – pisze w specjalnym oświadczeniu włodarz stolicy polskich Tatr.

Burmistrz Zakopanego ubolewa nad tym, że na okładce magazynu nie został uwzględniony rzeczywisty widok Giewontu wraz z krzyżem, będącym również wyjątkowym znakiem rozpoznawczym i identyfikacyjnym miasta. "Krzyż na Giewoncie i Klucze Piotrowe to symbole Zakopanego, które znalazły się w herbie miasta, upamiętniając wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II w Zakopanem w roku 1997" - wyjaśnił.

Burmistrz Zakopanego przypomniał także historię krzyża na Giewoncie, który zamontowany został przez zakopiańskich parafian 19 sierpnia 1901 roku. "Jest on ważnym symbolem dla wszystkich mieszkańców naszego kraju, znakiem przywiązania do kultury chrześcijańskiej, wyrazem poszanowania dla naszej tradycji i tożsamości. Od przeszło dziesięciu stuleci jest on symbolem powszechnie obecnym w codziennym życiu Polaków" – podkreślił L. Dorula.

W listopadzie br. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaprezentowało spot reklamowy, który miał promować Polskę za granicą.Także i w tym materiale reklamowym krzyż został usunięty

http://www.pch24.pl/zakopane--giewont-znowu-bez-krzyza--burmistrz-protes...

avatar użytkownika Maryla

13. Duchowość, która przemawia

Duchowość, która przemawia przez milczenie

Ks. prof. Waldemar Chrostowski o książce "Moc milczenia. Przeciw dyktaturze
hałasu"

Wśród wielu odmian dyktatur zmierzających
do zawładnięcia człowiekiem, podporządkowania go sobie i zawłaszczenia
jedno z pierwszych miejsc zajmuje dyktatura hałasu. Przejawiają się w
niej silne naciski rozmaitych ideologii i politycznej poprawności,
skutkując coraz mniejszą odpornością wielu osób na zło, które przychodzi
z zewnątrz i wszystkimi szczelinami wciska się do ich wnętrza. Hałas i
rozedrganie, jakie z niego wynikają, powiększają rozmiary zamieszania i
pustki, prowadząc do nihilizmu i relatywizmu. Miejsce wiary religijnej
zajmują wtedy przesądy i zabobony, które mają tę nową oprawę, że są
rozpowszechniane za pomocą współczesnych technik komunikowania się,
ostatnio – coraz częściej – internetu. Paradoks, z jakim mamy do
czynienia, potwierdza odwieczną prawdę: kto nie wierzy w Boga, uwierzy
we wszystko. Gdy tak się dzieje, wszechobecny hałas i wrzawa zagłuszają
zdrowy rozsądek i burzą wewnętrzny spokój, wydając człowieka na pastwę
„żywiołów tego świata”.

W „Przedmowie” do najnowszej, już trzeciej wydanej w Polsce książki
kardynała Roberta Saraha, prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i
Dyscypliny Sakramentów, Papież emeryt Benedykt XVI wskazuje na bliską
analogię, jaka zachodzi między czytaniem i komentowaniem Pisma Świętego a
celebrowaniem liturgii. W jednym i drugim przypadku pojawia się
niebezpieczeństwo, „że w nadmiarze słów zabrakło tego, co najbardziej
istotne: wejścia w milczenie Jezusa, z którego rodzą się Jego słowa.
Jeśli nie zdołamy wejść w Jego milczenie, to słów też będziemy słuchać
tylko powierzchownie i nie zrozumiemy ich naprawdę” (s. 10).

Wartość milczenia, do jakiego jest powołany chrześcijanin, nie pochodzi
więc z pobudek psychologicznych czy socjologicznych, lecz z woli
naśladowania Jezusa Chrystusa. Ewangelie opowiadają nie tylko o Jego
słowach i czynach, lecz również o budującej mocy ciszy, której On
szukał, i milczenia, którego potrzebował. Świadczą dobitnie, że
siostrami ciszy i milczenia są skupienie i modlitwa. Benedykt XVI
nadmienił, a nie może być większej pochwały ani zachęty do sięgnięcia po
tę książkę, że „Kardynał Sarah jest nauczycielem duchowości, który
przemawia najpierw poprzez milczenie z Panem, poprzez głębokie
zjednoczenie z Nim; dzięki temu naprawdę ma coś do powiedzenia każdemu z
nas” (s. 11).
Dar spotkania

„Przedmowę do wydania polskiego” napisał ks. abp Henryk Hoser SAC. Po
niej następuje „Wprowadzenie”, którego autorem jest Nicolas Diat,
rozmówca kardynała i współautor jego poprzedniej książki „Bóg albo nic”.
Nawiązując do dwóch ważnych miejsc, a mianowicie opactwa Lagrasse,
położonego między Carcasonne i Narbonne, oraz Wielkiej Kartuzji,
położonej niedaleko Grenoble, wzruszająco odtwarza genezę i duchowy
klimat rozmowy, której zapis znajdujemy w tej książce.

Bardzo poruszające jest świadectwo o niezwykłej przyjaźni kardynała z
umierającym bratem Vincentem oraz bliskości, dzięki której wzajemnie
siebie potrzebowali i nawzajem się obdarowywali. Czytamy: „Kanonicy,
którzy nieustannie opiekowali się bratem, mają pewność, że pozostał przy
życiu o dodatkowych kilka miesięcy dłużej, żeby lepiej chronić Roberta
Saraha. Brat Vincent wiedział, że wilki czyhają, że przyjaciel go
potrzebuje, że na niego liczy” (s. 19). Rozpoznajemy tutaj echa
dramatycznych słów Benedykta XVI, który obficie doświadczył ich
prawdziwości i skutków. Można zasadnie powiedzieć, że rozmowa zapisana w
książce stała się możliwa dzięki owej niezwykłej przyjaźni pokornego
watykańskiego dostojnika pochodzącego z gwinejskiej wioski i prostego
zakonnika, którego ciało było udręczone przez cierpienie, ale duch
pozostał silny mocą pochodzącą od Boga i zatroskaną o Kościół.
Zaproszenie do kontemplacji

Zapis rozmowy Diata z ks. kard. Sarahem został podzielony na cztery
rozdziały zatytułowane: „Milczenie wbrew hałasowi świata”, „Bóg nie
mówi, ale Jego głos wyraźnie słychać”, „Milczenie, tajemnica i sacrum”
oraz „Milczenie Boga wobec rozszalałego zła”. Te tytuły dowodzą, że
najważniejszym drogowskazem w rozwijaniu myśli jest stopniowe zbliżanie
się do tajemnicy Boga, który objawił siebie w Jezusie Chrystusie. A
skoro w Jezusie zbliżył się Bóg tak bardzo do człowieka, iż sam stał się
jednym z nas, wskutek czego dzieło zbawienia przerosło nawet dzieło
stworzenia, zatem nasuwa się odwieczne pytanie o pochodzenie i naturę
zła, które szalejąc, wdziera się w świat. Łączą się z tym pytania o sens
cierpienia i śmierci, które rodzą krzyk kierowany ku Bogu.

Ostatni, piąty, rozdział, opatrzony tytułem „Jak wołanie na pustyni”,
stanowi zapis rozmowy, do której podczas spotkania w Wielkiej Kartuzji
włączył się dom Dysmas de Lassus, przeor tegoż klasztoru i generał
Zakonu Kartuzów. Wypowiedzi trzech rozmówców dociekających zbawiennej
mocy milczenia otwiera zdanie z orędzia Jana Pawła II z okazji 900.
rocznicy śmierci św. Brunona: „W odosobnieniu klasztorów i w samotności
cel, cierpliwie i cicho, Kartuzi tkają weselną szatę Kościoła”.

W zapisie rozmowy zamieszczonej w czterech pierwszych rozdziałach
książki uderza jeszcze jeden istotny szczegół. Została podzielona na 365
jednostek, dłuższych i krótszych. To oznacza, że rozmówcy sugerują nie
tyle zwyczajne czytanie tego, o czym rozmawiają, lecz spokojną
medytację, a nawet kontemplację rozpisaną na poszczególne dni roku. To,
co rodziło się w ciszy i skupieniu, nie może być w pełni przyjęte
inaczej, jak tylko w tym samym duchowym klimacie. Przywykliśmy do
lektury książek, które nas interesują, natomiast ta książka wymaga od
nas większego wysiłku. Diat zadaje pytania, kardynał Sarah na nie
cierpliwie odpowiada, ale owocna recepcja kolejnych wątków ich refleksji
potrzebuje ciszy, zatrzymania się i namysłu, a także akceptacji. Co
więcej, powinna przeobrazić się w modlitwę uwielbienia Boga oraz podziwu
dla milczącej – i dlatego tak bardzo wymownej – Jego obecności w
świecie.

Całoroczna medytacja, do jakiej zaprasza i którą umożliwia ta książka,
przypomina, że skoro pierwszą mową Boga jest milczenie, zatem na
antypodach właściwej postawy człowieka sytuuje się nieumiarkowane
gadulstwo. To niebezpieczeństwo, podkreśla ks. kard. Sarah, grozi w
Kościele każdemu – od papieży po zwyczajnych wiernych. „Trudno znaleźć –
czytamy w Posłowiu – osobę, która jest pobożna, a jednocześnie dużo
mówi. Przeciwnie, ci, którzy mają ducha modlitwy, kochają ciszę. Od
niepamiętnych czasów milczenie jest uważane za szaniec niewinności,
tarczę przeciw pokusom i płodne źródło skupienia. Milczenie sprzyja
modlitwie, gdyż budzi w naszym sercu dobre myśli” (s. 332).

Wzgląd na duchowe dobra, które stają się udziałem każdego, kto ceni
ciszę, skupienie i modlitwę, to wystarczająca zachęta do sięgnięcia po
tę książkę przez tych, którzy już doświadczyli błogosławionej mocy
milczenia, oraz innych, którzy potrzebują i szukają znaków obecności i
milczącej mowy Boga.

Kardynał Robert Sarah, Nicolas Diat, Moc milczenia. Przeciw dyktaturze
hałasu, przeł. Agnieszka Kuryś, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa
2017, s. 349.

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/187485,duchowosc-ktora-przemawia-przez-milczenie.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl