II Edycja Polskie Kresy
Pelargonia, pon., 19/05/2014 - 11:30
II Edycja Polskie Kresy odbyła się pod honorowym patronatem ks. Arcybiskupa Edwarda Ozorowskiego. Głównym punktem programu było odsłonięcie portretu Tadeusza Jasińskiego.
Bohaterskiego młodzieńca który w 1939 roku bronił Grodna przed sowieckim najeźdźcą.
Poniżej cytat o Tadziu Jasińskim znaleziony na Wikipedii:
„Tadeusz był synem służącej Zofii Jasińskiej, półsierotą, wychowankiem Zakładu Dobroczynności. W czasie sowieckiego ataku rzucił koktajl Mołotowa na nacierający czołg sowiecki, ale zapomniał go zapalić. Schwytany przez Sowietów, został skatowany i przywiązany jako żywa tarcza do czołgu. Odbity przez Polaków, skonał w rękach matki, która zdążyła mu powiedzieć: Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Ułani z chorągwiami! Śpiewają!!!”
Impreza została uroczyście otwarta przez prezesa fundacji ,,Polacy znad Niemna’’ Roberta Pawłowskiego po czym przeszła do części artystycznej w której wystąpiły zespoły muzyczne z Grodna.
Gwoździem programu był koncert Tadka i Bosskiego Romana promujący ich nową płytę „Burza 2014”
Na sali można było spotkać wiele białostockich sław, między innymi Jana Leończuka polskiego poetę, prozaika, dyrektora Książnicy Podlaskiej oraz prof. Józefa Maroszka historyka z Uniwersytetu w Białymstoku.
Z uwagi na bardzo długi czas imprezy pozwoliłem sobie skrócić ją o przemówienia kończące pierwszą część. Wersja wydłużona jest dostępna dla chcących ją oglądać pod tym linkiem.
„https://www.youtube.com/watch?v=tmgoxGsfVlI”
Ogrom pracy przy montażu tak długiego wydarzenia (ponad trzy godziny) spowodował że zamieszczam je z dużym opóźnieniem i w dwóch częściach.
/Jacek Porosa, Niezależne Media Podlasia/
- Pelargonia - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
21 komentarzy
1. Pelargonio Droga
...„Tadeusz był synem służącej Zofii Jasińskiej, półsierotą, wychowankiem
Zakładu Dobroczynności. W czasie sowieckiego ataku rzucił koktajl
Mołotowa na nacierający czołg sowiecki, ale zapomniał go zapalić.
Schwytany przez Sowietów, został skatowany i przywiązany jako żywa
tarcza do czołgu. Odbity przez Polaków, skonał w rękach matki, która
zdążyła mu powiedzieć: Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Ułani z
chorągwiami! Śpiewają!!!”...
***
Przez łzy wzruszenia... z molitwą o wieczny odpoczynek...
Wieczna Mu Cześć i Chwała! I Wszystkim Bohaterom!
***
Droga Pelargonio...
Dziękuję... przykro mi, ponieważ zamieszczone przez Ciebie filmy mogę obejrzeć, niestety, dopiero jutro...
Pozdrawiam serdecznie...
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
2. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Kresowiacy to bardzo aktywny Naród. Wiem, że nasza Pani Prezes Ich promowała.
Wieczna cześć Bohaterom
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Droga@Pelargonio
łzy i modlitwa za Kresy i za tego Dzielnego Chłopca i Jego Matkę i raz jeszcze te Słowa...
Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Ułani z
chorągwiami! Śpiewają!!!”...
serdecznosci dla Ciebie i dla Mamusi :)
gość z drogi
4. Szanowni Intix, Panie Michale, Droga Zofio,
Bohaterską śmierć Tadzika opisała w swojej książce pt. „ Jeśli zapomnę o nich…” podpułkownik Grażyna Lipińska, świadek i uczestnik tamtych wydarzeń, wówczas dyrektor szkoły zawodowej w Grodnie.
Oto fragment tej książki:
„(...) Ale ja widzę na dalekim czołgu jasną plamę. Nagła, straszna pewność! Głogów! Nie zważam na Dankę, nie słyszę jej krzyku. Śmiercionośna maszyna toczy się naprzód, a ja stępiała na wszystko lecę prosto na nią. Przeraźliwy zgrzyt… czołg staje tuż przede mną. Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi – grozi nam. Z podniesioną po bolszewicku do góry pięścią, wykrzywioną w złości twarzą, ochrypłym głosem krzyczy, o coś oskarża nas i chłopczyka. Dla mnie oni nie istnieją, widzę tylko oczy dziecka pełne strachu i męki. I widzę jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala.
Chłopczyk ma pięć ran od kul karabinowych (wiem – to polskie kule siekają po wrogich czołgach) i silny upływ krwi, ale jest przytomny. W szpitalu otaczają go siostry, doktorzy, chorzy. – Chcę mamy – prosi dziecko. Nazywa się Tadeusz Jasiński, ma 13 lat, jedyne dziecko Zofii Jasińskiej, służącej, nie ma ojca, wychowanek Zakładu Dobroczynności. Poszedł na bój, rzucił butelkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał… Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec coraz słabszy, zaczyna konać. Ale kona w objęciach matki i na skrawku wolnej Polski, bo szpital wojskowy jest ciągle w naszych rękach. Matka umierającego chłopca, zrozpaczona i jednocześnie pobudzona czynem synka, szepcze mu: „Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Śpiewają...”.”
Ciekawa jestem, czy w Polsce jest szkoła nosząca imię Tadzia Jasińskiego. Bo na patrona szkoły ten bohaterski chłopczyk bardzo by pasował.
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
5. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Dnia 19.09.2009 - Prezydent RP Lech Kaczyński odsłonił w Domu Polonii Poświęconą mu tablicę a wcześniej pośmiertnie odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. 19.09 uhonorowani państwowymi odznaczeniami zostali także żyjący obrońcy Wschodnich Kresów Rzeczypospolitej.
Od października 2006 roku jeden z Wrocławskich Bulwarów / położonych przy miejskiej fosie/ nosi imię Tadka Jasińskiego.
Bulwar Tadka Jasińskiego to część Promenady Staromiejskiej, przebiega
nad Fosą Miejską, między Placem Jana Pawła II a ulicą Krupniczą. Idąc
bulwarem, można podziwiać wiele charakterystycznych obiektów: Fontannę
„Walki i Zwycięstwa”, Pałac Ślubów, budynek Nowej Giełdy (obecnie
siedziba klubu sportowego Gwardia Wrocław). Można z niego również
przejść na Kładkę św. Antoniego i Kładkę Świebodzką.
Na cmentarzu miejskim ,katolickim ( farnym ) w Grodnie po lewej stronie
kaplicy, koło kwatery wojennej z lat 1919-1920 znajduje się symboliczny
grób ku czci 13-letniego Tadeusza Jasińskiego (spoczywa w nieznanym
miejscu na tutejszym cmentarzu ).
Jest to pionowo ustanowiona tablica z lastryku z umieszczonym u góry metalowym krzyżem. Na tablicy napis:
TADEUSZ
JASIŃSKI
13-LETNI OBROŃCA GRODNA
ZGINĄŁ 20 WRZEŚNIA 1939 R.
W CZASIE INWAZJI SOWIECKIEJ
„PANIE, PRZYJMIJ TĘ Z RĄK KATA
OFIARĘ DZIECINNĄ
NIE TAK CZYSTĄ I ŚWIĘTĄ,
LECZ RÓWNIE NIEWINNĄ”
A. MICKIEWICZ
Wyrazy szacunku
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. Szanowny Panie Michale,
Jest Pan nieoceniony.:-)
Serdeczne dzięki za wiadomości i zdjęcia.
Pozdrowienia Panu i Małżonce
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
7. Droga Pelargonio :)
piękny fragment książki...serce kazdej matki w takich chwilach truchleje ze strachu...bo zdradzieckie czołgi...wciąż w DRODZE...
13 letni obrońca....
Boże w jaki piekle muszą się smażyc Jego mordercy...
gość z drogi
8. Panie Michale ,spieszył sie ten Nasz Prezydent
z upamiętnianiem Bohaterów,jakby czuł,ze CZASU ma mało....
serdeczne podziękowania za Obrazy świadczące o TYM
gość z drogi
9. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
10. Szanowny Panie Michale,
Piękna ta Melania i te róże:-)
Pisał Pan o tym, że walczył z mszycami. Interesuje mnie, jaką bronią.
Moja Mama często raczy je alkoholem (denaturatem) w niewielkich ilościach, ale one po tym upijają się i śpiewają;)
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
11. ad rem mszyc :)
za radą starego ogrodnika...mam dwa pomidory w doniczkach i kilka zabków czosnku posadzonych do donic z nasturcją :)
nie wiem czy pijane mszyce ...to nie aby super dodatek ...ale czosnku to one raczej nie lubią...jak wampiry :)
serdecznosci balkonowe i ukłony dla Mamusi :)
gość z drogi
12. Kochana Zofio,
Dzięki za poradę:-)
Wiemy, że mszyce nie lubią czosnku. Ale wody z odrobina denaturatu też nie lubią.
Dają długiego, jak taka mieszaninę poczują.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Budrysowo:-)
Artystki nie muszę przedstawiać
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
13. Droga @Pelargonio,Budrysowo dziekuje
za radę z denaturatem...zastosujemy:)))
i dzięki za następny Obraz naszej Artystki :)
gość z drogi
14. Droga Pelargonio
Dopiero dzisiaj mogłam posłuchać pierwszej części koncertu... Zanurzyć się w wyczuwalnej atmosferze miłości Ojczyzny i w niej odpocząć ...
Pozdrawiam Ciebie - i Polskie Kresy ...
15. Droga Guantanamero,
Serdecznie dziękuję za pozdrowienia i nawzajem, serdecznie pozdrawiam.:-)
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
16. Dziekuję Pani serdecznie
za piękne i wzruszające widowisko. Nieszczęśliwie się zakochałem w tej pięknej polskiej śpiewającej Grodziańce ;)
z przykrością Kresowiacy nie sa rozpieszczani przez rząd "polski" a ostatnio nawet zdradzeni: http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=9396
Polska przyjmuje na swoją ziemie nawet inne kulturowo narody jak Czeczenów, czy ostatnio Tatarów Krymskich - zupełnie nie interesując się Polakami krymskimi. O swoich rodakach w zwiazku z sytuacja na Ukrainie, troszczą się Węgrzy, Rumuni - o Rosjanach nie mówiąc - przy kompletnej ignorancji przez Polskę Polaków.
To pozostawienie ich samym sobie doprowadza do wynarodowienia na rzecz Ukrainy, tymbardziej, ze bycie Polakiem staję się tam wraz z odrodzeniem banderowców coraz bardziej niebezpieczne.
Przypomnę za Szczęśniakiem okrutny los Polaków w Grodnie za czasu Tadzia Jasińskiego:
„Bardzo okrutny los spotkał żołnierzy polskich i setki mieszkańców Grodna, wziętych do niewoli, których wskazały bojówki żydowskie i białoruskie. Mężczyzn najpierw okrutnie okaleczano. Obcinając nosy, członki, uszy, wydłubywano oczy, następnie wiązano po piętnastu drutem kolczastym, przywiązywano do czołgów i wleczono kamienistą drogą po kilkaset metrów. Wrzucano ich następnie do przydrożnych rowów i lejów po bombach. Jęki, krzyki mordowanych słychać było w promieniu kilku kilometrów od miasta. Grozę sytuacji potęgowały pożary – to płonęły polskie domy niszczone przez młodych Żydów, przystrojonych w czerwone chusty i kokardy.”
Wojciech Kozlowski
17. Droga Pelargonio
...Ciekawa jestem, czy w Polsce jest szkoła nosząca imię Tadzia
Jasińskiego. Bo na patrona szkoły ten bohaterski chłopczyk bardzo by
pasował.
Zainteresowałaś i mnie... wpisałam w Google "szkoła im. Tadzia Jasińskiego".
Szkoły nie znalazłam, ale oczom moim ukazał się artykuł z 13 czerwca 2012, którego, przyznam, że wcześniej nie czytałam. Pozwolę sobie przenieść tu jego treść:
Szykanowana mniejszość
Potrzebny jest system pomocy polskim szkołom na Kresach
Aresztowania i kary wymierzone obrońcom polskiej
szkoły w Grodnie wydają się nie tylko kolejnym etapem walki, jaka toczy
się już od wielu lat pomiędzy Warszawą a Mińskiem, ale ukazują istotną
na tle działań rządu litewskiego, wręcz kluczową, rolę, jaką odgrywa
szkolnictwo polskie - obok języka liturgicznego w Kościele - w
podtrzymywaniu polskiej świadomości narodowej na Kresach.
Obecne represje jawią się równocześnie jako egzemplifikacja
specyficznego mechanizmu, jaki wytworzył się w ostatnich latach w
relacjach pomiędzy Polską i Białorusią. Każda akcja Warszawy będąca
odpowiedzią na represje rządu Alaksandra Łukaszenki wobec opozycji
białoruskiej wywołuje siłą rzeczy reakcję ze strony Mińska. Kto płaci
cenę na Białorusi za działania Warszawy wymierzone przeciw Łukaszence? W
ramach odwetu władze białoruskie z reguły uderzają nie tylko w
opozycjonistów, ale również w mniejszość polską, i wyrzucają z Białorusi
np. kolejne grupy księży i zakonnic. Zamykane są i przejmowane Domy
Polskie należące do Związku Polaków, likwiduje się nauczanie
fakultatywne języka polskiego w szkołach rosyjskojęzycznych o dużym
procencie polskich dzieci itd. Te antypolskie kroki Mińska spotykają się
oczywiście z odpowiedzią ze strony Warszawy. Uderzenie trafia zatem w
kolaborantów Łukaszenki, czyli w... "łukaszenkowski" Związek Polaków na
Białorusi składający się w dużym stopniu właśnie z nauczycieli polskich
szkół (m.in. były prezes "łukaszenkowskiego" związku Józef Łucznik).
Odbiera się im prawo wjazdu do Polski ze względu na zagrożenie
bezpieczeństwa RP, a tym samym np. zamyka szanse przyjazdu dla polskiej
młodzieży, wymiany harcerskiej, otrzymywania darów w polskich szkołach.
Doszło do sytuacji, gdy liczba Polaków z Białorusi, którym Warszawa
zakazała wjazdu do Polski, przewyższa liczbę członków rządu Alaksandra
Łukaszenki, którym odebrano również prawo wjazdu do Polski i UE.
Trwającą od wielu lat walkę Warszawy o demokrację na Białorusi można
chyba porównać do dobrze znanej z 1939 r. zasady, gdy to Francuzi
walczyli o wolność... aż do ostatniego Polaka.
Cena bojkotu
Wracając do newralgicznego problemu polskiego szkolnictwa, warto
przypomnieć, że dokładnie rok temu w ramach bojkotu reżimu Łukaszenki
nie przedłużono z Białorusią umowy o współpracy pomiędzy resortami
edukacji Polski i Białorusi. Nie było wymiany oficjalnej z reżimem -
przyjeżdżać na studia do Polski mogli tylko młodzieżowi opozycjoniści
białoruscy i opozycyjni naukowcy. W efekcie jednak to znowu Polacy
zapłacili za ten bojkot - absolwenci jedynych dwu polskich szkół w
Grodnie i w Wołkowysku na Białorusi nie mogli przyjechać na studia w
Polsce. Zaistniała sytuacja była w odczuciu rodziców i młodzieży wręcz
tragiczna - 11 lat nauki w polskiej szkole okazywało się trudem
daremnym. Zdesperowani polscy rodzice z Grodzieńszczyzny napisali
otwarty list protestacyjny - nie wywołało to jednak żadnego odzewu z
Polski. Dopiero gdy list ten został nagłośniony przez środowiska kresowe
w Polsce, gdy trafił do rąk parlamentarzystów, po interpelacji
poselskiej, po wielu artykułach w dziennikach oraz po wystosowaniu pism
środowisk kresowych do MEN i MNiSW, w końcu dostrzeżono w Warszawie
problem. Rozpoczęto rozmowy z Białorusią o przedłużeniu umowy, na co
strona białoruska się zgodziła, jednak egzaminy na Grodzieńszczyźnie
odbyły się - siłą rzeczy - po terminie naboru na studia wyższe...
W
obliczu podobnej sytuacji szykanowania i zamykania szkół
białoruskojęzycznych, czego szczególnym wyrazem było brutalne zamknięcie
ostatniego liceum im. Jakuba Kołasa z białoruskim językiem wykładowym,
polski rząd zareagował zdecydowanie inaczej. Powołał do istnienia dwa
systemy stypendialne. W ramach systemu im. Konstantego Kalinowskiego
każdego roku przyjeżdża do Polski od 100 do 200 licealistów i studentów z
opozycyjnych środowisk białoruskich. Otrzymują oni zakwaterowanie w
akademiku, wysokie stypendium i darmowe miejsce na wybranych kierunkach
studiów wyższych. Drugi system im. Lwa Sapiehy obejmuje pomocą
opozycyjnych nauczycieli akademickich i doktorantów, wspomagając ich
stypendiami i dając szansę na wykłady na polskich uczelniach.
Równocześnie z pieniędzy polskiego podatnika i z abonamentu płaconego na
TVP powołano do istnienia białoruską telewizję satelitarną Biełsat,
białoruskie radio Racja, utrzymywane są rozgłośnie radiowe poza
granicami RP (Litwa).
Polska szkoła
Dobrze
widać, szczególnie na przykładzie sąsiedniej Wileńszczyzny, że kluczem
do utrzymania na tych terenach poczucia polskości w obecnej sytuacji
jest właśnie szkolnictwo polskie.
Opierając się na danych dziekana
Jarosława Wołkonowskiego z Wilna, równocześnie należy stwierdzić, że
Polacy na Litwie i Białorusi są najgorzej wykształconą grupą etniczną
(zob. tabela).
Widać tu wyraźny wpływ masowych eksterminacji i
deportacji w okresie II wojny światowej oraz dwu fal wywózek do PRL po
wojnie. Wymordowane zostały głównie elity, a ci, którzy przetrwali,
wyjechali i założyli np. Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Polacy na Białorusi, według danych białoruskich, są najsłabiej
wykształconą mniejszością na terenie republiki. Podobnie dramatycznie
wygląda sytuacja na Litwie, gdzie pomimo istnienia szkolnictwa
polskojęzycznego (120 szkół średnich) nie można jednak zdobywać zawodu
czy kontynuować w rodzimym języku nauki na poziomie wyższym. Pierwszą
udaną próbą jest filia Uniwersytetu Białostockiego, gdzie dziekanem jest
właśnie prof. Wołkonowski. Na Białorusi, gdzie oficjalnie Polaków jest
dwa razy więcej niż na Wileńszczyźnie, powołano do istnienia tylko dwie
polskie szkoły, a na studia w Macierzy liczba chętnych przewyższa
każdego roku kilka razy liczbę przyznawanych przez Warszawę miejsc. A
czasami, tak jak to miało miejsce rok temu, komisja egzaminacyjna w
ogóle nie przyjeżdża lub liczba miejsc jest ograniczana. Stało się tak
np. w 2004 r., gdy polską szkołę w Grodnie miał opuścić pierwszy rocznik
maturzystów, Warszawa stwierdziła, że ogranicza dla młodzieży z
Białorusi liczbę miejsc. Może to zabrzmieć wręcz niewiarygodnie, ale
równocześnie w 2004 r. MEN wprowadziło działający do dziś system
stypendiów dla młodzieży polskiej uczącej się w szkołach (sic!)
rosyjskojęzycznych! Wypłacaniem stypendiów zajmuje się prywatna Fundacja
SEMPER POLONIA powstała pod patronatem prezydenta Kwaśniewskiego. Z
roku na rok ograniczano środki na stypendia w Polsce na rzecz stypendiów
dla polskiej młodzieży kontynuującej naukę w szkołach
rosyjskojęzycznych!?
Jak mogą odbierać wszystkie te poczynania Warszawy
rodzice, którzy postawili całą przyszłość swoich dzieci na naukę w
języku polskim i związek z polskością? Czy jedenaście lat nauki w
polskiej szkole ma zatem sens? Czy jednak nie lepiej uczyć się również
po rosyjsku, skoro wtedy otrzymać można stypendium rządu polskiego na
studia w języku rosyjskim? Jak można powołać do istnienia polskie szkoły
średnie, wspierać już istniejące i nie dać realnej szansy na zdobycie
zawodu czy dalszą naukę w ojczystym języku w Polsce?
System pomocy dla polskiej młodzieży
Nie tylko opozycja białoruska, ale i Polacy na Białorusi są przecież
szykanowani. Oprócz prześladowań działaczy, odbierania mienia polskim
organizacjom, aresztów - choćby tych ostatnich w obronie polskości
szkoły w Grodnie - rząd białoruski posunął się w 2009 r. do rzeczy
niebywałej. Próbując zastraszyć polską ludność, przeprowadzono na
tamtych terenach wspólne rosyjsko-białoruskie manewry "Zapad 2009",
gdzie trenowano uśmierzenie hipotetycznego polskiego powstania na
Grodzieńszczyźnie, a samo Grodno - zajęte wedle planów sztabowców przez
polskich powstańców - mieli ponownie "wyzwolić" rosyjscy żołnierze. Nie
bez kozery przywołuję ten fakt - widać wyraźnie, że obrona Grodna
pozostała w pamięci pogrobowców sowieckich. Polacy w Grodnie, a
szczególnie dzieci polskie zdały już dawno egzamin z polskości. To nie
tylko na barykadach Warszawy w 1944 r., ale już we wrześniu 1939 r. na
barykadach Grodna polskie dzieci zapalały butelkami z benzyną
wkraczające rosyjskie czołgi.
Czy to wszystko nie jest wystarczającą
podstawą dla rządu polskiego, by obok systemów pomocy opozycji
białoruskiej powołał również do istnienia system stypendialny np. im.
Elizy Orzeszkowej czy Romualda Traugutta, a może Tadzia Jasińskiego
(13-letniego obrońcy Grodna) dający szansę zawodową polskiej młodzieży i
realną podstawę do istnienia polskiego szkolnictwa?
Bez własnego
szkolnictwa etnicznego i wychowania młodego pokolenia w rodzimym języku i
w kulturze oraz bez sprawnej intelektualnie elity nie ma szans na
przetrwanie mniejszości polskiej ani jakiejkolwiek innej mniejszości na
Wschodzie. Stan ten wymaga zmiany i pracy nad odbudową zniszczonej przez
zawieruchy XX wieku polskiej inteligencji na tych terenach. Odbudowy
inteligencji mniejszości polskiej dokonać może jedynie państwo polskie -
same społeczności polskie na Kresach nie mają ku temu ani możliwości,
ani środków czy wykwalifikowanej kadry, a ich państwa zamieszkania nie
mają w tym interesu, wręcz odwrotnie - sukcesywnie niszczą szkolnictwo
polskie. Jest to nie tylko zobowiązanie o charakterze moralnym, ale
także wielka szansa dla samego państwa polskiego. Szansa na zbudowanie
przychylnej sobie elity nie tylko białoruskiej, ale i polskiej powinna
być realnie doceniona. Dlatego Polacy na Białorusi, polscy nauczyciele i
polskie szkoły oraz młodzież nie mogą być bez końca zakładnikami
polityki Warszawy - należy stworzyć dla nich stały, apolityczny system
pomocy!
Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego
http://www.naszdziennik.pl/wp/4686,szykanowana-mniejszosc.html
***
Pozdrawiam serdecznie... także Wszystkich Tu obecnych...
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
18. Droga Intix,
Dzięki za przytoczenie tego artykułu.
Polacy z Białorusi, niestety, są dyskryminowani przez rząd w Polsce, zabraniajacy im przyjazdu do naszego kraju.
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
19. Droga Pelargonio
Pozwól proszę, jeszcze jedna informacja...
***
Kombatantka Armii Krajowej stanie przed białoruskim sądem
83-letnia kapitan Weronika
Sebastianowicz została oskarżona przez Urząd Celny w Grodnie o
nielegalny przemyt paczek z żywnością. Produkty te zostały zgromadzone
przez Polaków w ramach świątecznej akcji pomocy naszym rodakom i
kombatantom na Kresach.
Czytaj także: Białoruś blokuje pomoc dla polskich kombatantów
2 kwietnia bieżącego roku Urząd Celny
zabrał z domu kombatantki około 70 paczek z żywnością. Były one
przeznaczone dla jej koleżanek i kolegów ze Stowarzyszenia Światowego
Związku Żołnierzy Armii Krajowej przy Związku Polaków na Białorusi, którego pani Sebastianowicz jest prezesem.
Redakcja portalu Znadniemna.pl ustaliła,
że urzędnicy z Grodna oskarżają kombatantkę o koordynowanie przemytu,
co jest równoznaczne z wykroczeniem administracyjnym. Na Białorusi grozi
za to od 5 do 30 „stawek bazowych” (od 250 do 14000 złotych).
Kapitan Weronika Sebastianowicz skomentowała całą sprawę w następujący sposób:
Kombatantka Armii Krajowej w 1952 r. za
działalność w szeregach Armii Krajowej została skazana na 25 lat łagrów.
Wyrok odsiadywała m.in. w syberyjskich łagrach. Po śmierci Stalina i
amnestii wróciła w rodzinne strony.
Proces kapitan Weroniki Sebastianowicz
będzie miał miejsce 10 czerwca. Jednak nie jest to pierwszy raz, gdy
Białorusini stawiają Polkę przed sądem. W ubiegłym roku kombatantka
musiała zapłacić grzywnę w wysokości 800 złotych za postawienie krzyża
upamiętniającego działalność oddziału AK Lida-Szczuczyn.
Paczki z żywnością, które zarekwirował
Urząd Celny w Grodnie zostały zebrane w ramach akcji „Wielkanocna Pomoc
dla Polaków i Kombatantów na Kresach”. Zbiórka organizowana jest dwa
razy w roku przez Stowarzyszenie Odra-Niemen z Wrocławia.
Czytaj także: Rozmowy o Polsce: Paczka dla Polskiego Kombatanta na Kresach #1
http://wmeritum.pl/
***
Pozdrawiam serdecznie...
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
20. Polska o nich zapomniała
Wojciech Kozlowski
21. Szanowny Panie Wojciechu
To ja serdecznie Panu dziękuję i przepraszam, że przeoczyłam Pana komentarz.
Znam sytuację Polaków na Kresach - na Białorusi i Ukrainie, i stosunek rządu w Polsce do nich.
Pani Maria ma świętą rację.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz