Śmierć Witkowskiego (1)
godziemba, pon., 07/04/2014 - 06:25
Podejrzane kontakty Stefana Witkowskiego z niemieckim wywiadem przyczyniły się do jego śmierci.
Od 1940 roku Stefan Witkowski „Inżynier” utrzymywał – wbrew zakazom kierownictwa ZWZ oraz Sztabu Naczelnego Wodza nieformalne kontakty nie tylko z wywiadem brytyjskim, ale także niemieckim, włoskim i sowieckim.
Pierwszy kontakt z wywiadem sowieckim „Inżynier” nawiązał w 1940 roku za pośrednictwem płk. Krotoszyna, któremu zaproponował przekazywanie informacji o dyslokacji wojsk niemieckich na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Później Witkowski kilkukrotnie przekazywał stronie sowieckiej informacje wywiadowcze – łącznikiem był Aleksander Benisz „Kapral”, pracujący dla NKWD. Szef „Muszkieterów” tłumaczył potem swym podkomendnym, iż w ten sposób chciał uzyskać nie tylko dodatkowe źródło finansowania organizacji, ale również możliwość swobodnego kursowania własnych kurierów i agentów na wschód.
Po niemieckim ataku na Związek Sowiecki oraz rozpoczęciu tworzenia Armii Polskiej na Wschodzie, pod dowództwem gen. Andersa, Witkowski postanowił stworzyć własny kanał łączności z Andersem, co wzmocniłoby jego pozycję wobec ZWZ. W tym celu „Inżynier” zamierzał wykorzystać grupę „białych” Rosjan, którzy posiadali pewne kontakty na terenie Rzeszy.
W pierwszej połowie 1941 roku Witkowski skontaktował się – za pośrednictwem mjr Lipińskiego, szefa okręgu lubelskiego „Muszkieterów” (prywatnie kuzyna Bondorowskiego) z szefem bezpieczeństwa Komitetu Białych Rosjan, członkiem Ruskoj Oswoboditielnoj Armii (ROA) Włodzimierzem Bondorowskim, który pełnił rolę tłumacza w niemieckiej Abwehrze. W spotkaniu, oprócz Witkowskiego, uczestniczyli: Czesław Szadkowski „Zaremba” oraz kierownik wywiadu antysowieckiego, b. członek tajnej Armii Polskiej.
Witkowski zaproponował Bondorowskiemu, w zamian za wsparcie Niemców (m.in. zwolnienie agentów organizacji przebywających w niemieckich więzieniach), dostarczanie materiałów wywiadowczych z Sowietów. Ostatecznie ustalono, iż Szadkowski zostanie łącznikiem „Muszkieterów” z Bondorowskim, z którym regularnie spotykał się przekazując informacje o ruchach wojsk sowieckich na terenach przygranicznych.
Wedle późniejszych zeznań Szadkowskiego w listopadzie 1941 roku (choć niektóre relacje wskazują, iż pierwszy kontakt ze Smysłowskim miał miejsce jeszcze przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej) Witkowski za pośrednictwem Bondorowskiego poznał inż. Borysa Smysłowskiego-Holmstone, majora Abwehry. Smysłowski był równocześnie oficerem – o czym Witkowski nie wiedział – w Nachrichten Abteilung Osten OKW, którego pracownicy wzięli potem czynny udział w aresztowaniu gen. Roweckiego.
W trakcie spotkania Smysłowski zaproponował przerzucenie grupy agentów „Muszkieterów” na stronę sowiecką, przy czym niektórzy z nich mogliby pozostać po drugiej stronie i zgłosić się do gen. Andersa. Uczestniczący w spotkaniu ppor. Czesław Wasilewski zeznał później, iż „wyczułem, że traktuje nas jako przedstawicieli pewnej organizacji polskiej, co do której musiał być zorientowany, oraz, że sprawy zagraniczne tej wyprawy musiały już być przedyskutowane i omówione beze mnie”. Ta relacja potwierdza przypuszczenie, iż listopadowe spotkanie nie było pierwszym, ale ostatnim, na którym skupiono się na omówieniu szczegółów przyszłej wyprawy do Związku Sowieckiego.
Wedle wspomnień Kazimierza Leskiego, Witkowski uspokajał innych członków organizacji, iż nawiązanie współpracy z „białymi” Rosjanami miało na celu rozpoznanie ich środowiska oraz jego powiązań z niemieckim wywiadem . „Inżynier” miał zatem nie tylko zdobyć informacje użyteczne dla polskiego wywiadu, ale także – pod przykrywką współpracy z Abwehrą – nawiązać łączność z gen. Andersem, a za jego pośrednictwem ze Sztabem Naczelnego Wodza w Londynie. Dzięki pomocy Smysłowskiego „Muszkieterowie” mieli również uzyskać swoisty immunitet na terenie GG. Nie bez znaczenia był także aspekt finansowy – Niemcy obiecywali Witkowskiemu przyznanie dotacji na działalność wywiadowczą na terenie Związku Sowieckiego. Smysłowski w trakcie jednej z rozmów miał nawet stwierdzić, iż „za te pieniądze będziecie sobie mogli robić inną robotę”.
Argumenty „Inżyniera” nie przekonały wielu członków organizacji, którzy – jak wspominał Leski – „chcieliśmy być w wojsku, a nie w pewnym sensie w prywatnej inicjatywie, choćby nawet o celu najwłaściwszym i najlepiej prowadzonej”. W organizacji coraz więcej żołnierzy miał wątpliwości co do przejrzystości finansowej „Muszkieterów” i dążyło do połączenia z ZWZ, ich przekonanie podzielał nawet zastępca Witkowskiego Stefan Dembiński „Brat Antoni”. Zdanie Witkowskiego podzielała zdecydowana mniejszość członków organizacji.
Jednocześnie w listopadzie 1941 roku Witkowski spotkał się z marszałkiem Rydzem-Śmigłym, który po ucieczce z Rumunii, przedostał się do Warszawy. Wedle powojennych całkowicie niewiarygodnych zeznań Szadkowskiego, złożonych w UB, Witkowski miał wspólnie z Rydzem planować przeprowadzenie zamachu stanu. On Witkowski, który nie chciał podporządkować się „sanacyjnemu” ZWZ, miał porozumieć się z niedawnym przywódcą tych „sanatorów” - marszałkiem Rydzem-Śmigłym w celu doprowadzenia do antysowieckiego porozumienia z Niemcami? Ten scenariusz mogli wymyśleć tylko ubeccy śledczy, aby oskarżyć polski obóz niepodległościowy o współpracę z Niemcami i zohydzić jego żołnierzy w oczach Polaków
Przyszli członkowie wyprawy spotkali się w połowie listopada 1941 roku z Bondorowskim, Smysłowskim oraz kpt. Marchwitzem, kolejnym oficerem Abwehry, w celu ustalenia trasy wyprawy, a przede wszystkim miejsca przerzucenia grupy przez linię frontu. Czesław Szadkowski spotkał się także z innymi przedstawicielami emigracji rosyjskiej, ustalając zasady współpracy antysowieckiej.
Ostatecznie zorganizowana przez członków kierownictwa organizacji (Witkowskiego, Wincentego Mischke i Andrzeja Lipkowskiego) w porozumieniu z Bondorowskim i Smysłowskim wyprawa „Muszkieterów” wyruszyła z Warszawy w dniu 3 grudnia 1941 roku. W skład grupy weszli: por. Czesław Szadkowski, ppor. Czesław Wasilewski, por. Kazimierz Rutkowski oraz ppor. Antoni Pohorski.
Szefem wyprawy był Szadkowski, który wszedł do organizacji po wcieleniu Tajnej Armii Polskiej do ZWZ, sprawował od stycznia do czerwca 1941 roku funkcję szefa sztabu organizacji (potem skupił się na organizacji samodzielnej komórki dywersyjno-sabotażowej), ciesząc się pełnym zaufaniem Witkowskiego. Wysłanie tak wysoko postawionego członka organizacji miało gwarantować, iż gen. Anders potraktowałby go poważnie.
„Inżynier” przekazał Szadkowskiemu odręczny list do gen. Andersa, opatrzony podpisem „Kapitan Muszkieterów Tenczyński” (był to jeden z wielu pseudonimów, którymi posługiwał się Witkowski). Pismo zostało następnie zmikrofilmowane w warszawskiej firmie Foto-Plat. Poza tym Szadkowski miał jeszcze dwa inne mikrofilmy. Jeden zawierał tygodniowy raport z wiadomościami wywiadowczymi z terenu GG, a drugi informacje wywiadowcze z Rzeszy. Wszystkie mikrofilmy zostały ukryte w mydle do golenia. Najprawdopodobniej Witkowski nie poinformował o tych dwóch dodatkowych mikrofilmach swych rozmówców z Abwehry. Miały one stanowić zabezpieczenie w czasie rozmów ze stroną sowiecką i wskazywać na antyniemieckie nastawienie organizacji.
Grupa czterech polskich oficerów została odprowadzona na dworzec kolejowy w Warszawie przez Bondorowskiego oraz por. Zahla, oficera Abwehry. Wszyscy uczestnicy wyprawy otrzymali opaski „Deutsche Wehrmacht”, a ich opiekunem został por. Lorenz, który towarzyszył Polakom w czasie podróży pociągiem aż do Charkowa.
W połowie grudnia 1941 roku Polacy dotarli do wsi Karobkina, gdzie zwrócili Niemcom otrzymane opaski i przepustki. Dalej mieli poruszać się sami. Niemcy polecili im zebrać informacje o dyslokacji, uzbrojeniu i nastrojach w tworzących się na terenie sowieckim oddziałach polskich, ewakuacji fabryk sowieckich w głąb kraju oraz zaopatrywaniu przez państwa anglosaskie Armii Czerwonej w sprzęt wojenny.
CDN
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz