O Ukrainie i broni atomowej

avatar użytkownika elig
Wczoraj Radosław Sikorski przypomniał o deklaracji budapeszteńskiej z 1994 r., gwarantującej Ukrainie integralność oraz nienaruszalność granic w zamian za pozbycie się broni atomowej /patrz - / http://naszeblogi.pl/44650-zdradek-sikorski-przemowil-ludzkim-glosem //. Dziś już mówią o niej wszyscy, a zwłaszcza nowe władze Ukrainy. Przypomnę, że gwarancji Ukrainie udzieliły Rosja, USA i Wielka Brytania. Dziś /27.02/ przed południem w portalu Wpolityce.pl ukazał się wywiad z ukraińskim analitykiem i dziennikarzem Witalijem Portnikowem zatytułowany "Ukraiński analityk: Konflikt na Krymie może oznaczać wojnę światową" / http://wpolityce.pl/wydarzenia/75291-ukrainski-analityk-konflikt-na-krymie-moze-oznaczac-poczatek-wojny-swiatowej /. Gdy to zobaczyłam - pomyślałam: facet przesadza. Portnikow stwierdził: "jeśli Rosja zechce odłączyć Krym od Ukrainy i złamie podpisane umowy międzynarodowe, to musi to doprowadzić do konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Taki konflikt z fazy chłodnej może przejść i do fazy gorącej , a to już oznacza wojnę światową". Po przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że ma on rację. Jeśli bowiem Rosja zaatakuje Ukrainę, a USA i Brytyjczycy puszczą to płazem, będzie to znaczyło, iż deklaracja budapeszteńska jest nic nie znaczącym świstkiem papieru. Jednak na podobnych porozumieniach z mocarstwami atomowymi opiera się układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Gdy na przykładzie Ukrainy okaże się, że kraje posiadające broń atomową nie honorują swoich zobowiązań, ten system się zawali i co najmniej kilkanaście krajów zacznie się starać o pozyskanie bomb i głowic jądrowych. Cała równowaga strategiczna w świecie może się zachwiać. Stawka jest więc wysoka. Rosja może oczywiście próbować rozmaitych wybiegów i n.p. oświadczyć, iż działa na polecenie Janukowycza, którego wciąż uważa za prawowitego prezydenta Ukrainy, Musiałaby jednak uzyskać na to zgodę Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, na co się nie zanosi. Zabawną rzeczą jest to, że dzisiaj Putin apeluje o przestrzeganie porozumienia wynegocjowanego przez ministrów UE 21 lutego, czyli tej samej ugody której Rosja NIE chciała wtedy podpisać. Co ciekawe, do gry wokół Krymu włącza się dziś Turcja. Jej minister spraw zagranicznych ma lecieć na Krym, by udzielić wsparcia Tatarom krymskim /chca oni pozostać przy Ukrainie/. Jednocześnie nowy premier Ukrainy ,Jaceniuk zaczął właśnie rozmowy z Rosjanami. Oj, będzie się jeszcze dzialo......
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz