Debata o zdrowiu – prekognicja

avatar użytkownika dzierzba

 

/Studio Zaprzyjaźnionej Stacji. W fotelach zasiedli już Tusk i Kaczyński. Najazd kamery na nogi szefa Prawa i Sprawiedliwości. Te wyraźnie nie sięgają podłogi. Szerszy plan i widać, że uśmiechnięty premier Tusk sięga do niej z łatwością./

Prowadzący: Nim oddamy głos naszym gościom, zobaczmy krótką sondę dotyczącą funkcjonowania służby zdrowia w Polsce. Przeprowadziliśmy ją dzień wcześniej na ulicach Warszawy.

/Sonda. Okolice Starbucksa na Nowym Świecie./

Elegancko i modnie ubrany młody człowiek: Zasadniczo nie choruję, bo dbam o siebie. Moja dziewczyna jednak miała ostatnio katar, ale wystarczyła jedna, krótka wizyta u lekarza i problem został rozwiązany.

Młoda dziewczyna z białymi słuchawkami na uszach i tego samego koloru tabletem w wystającym z torebki na ramię: Moja mama jest stomatologiem, a tata chirurgiem naczyniowym. Oboje mówią, że oczywiście mogłoby być lepiej. Jednak zasadniczo podkreślają, że widać wiele pozytywnych zmian. Na wszystko trzeba czasu, a nie jak chcieliby niektórzy, żeby zrobiło się samo i od razu.

Starszy pan w wymiętym płaszczu, z niechlujnym zarostem i taką samą fryzurą oraz  reklamówką z Biedronki w dłoni. /Mówi podniesionym głosem/: Brud i syf. Jakżem ostatnio był zdjąć gips z nogi, co to mi go założyli, bo żech się wywalił zmęczony po przyjęciu u szwagra Zdziśka, to musiałżech czekać w kolejce z pięć godzin. A pamiętam, że za rządów Kaczyńskiego to mi rozbitą głowę od ręki pozszywali!

/Powrót do studia./

Prowadzący: Jak widać głosy Polaków w sprawie kondycji służby zdrowia są mocno zróżnicowane. Jak jednak jest naprawdę? Na to pytanie postarają się dzisiaj odpowiedzieć nasi goście. Obecny premier Donald Tusk oraz były już premier, koalicjant Samoobrony i oskarżanej o faszystowskie zapędy Ligi Polskich Rodzin, Jarosław Faszy… Przepraszam najmocniej, Kaczyński.

/Kamera pokazuje siedzącego z boku sali łysego młodzieńca z zaciekłym wyrazem twarzy i w koszulce z piastowskim orłem w koronie. /

Dalej prowadzący: Panie Prezesie Kaczyński. Antoni Macierewicz insynuuje, że nadal nie wiemy, co wydarzyło się w Smoleńsku. Czy ma Pan świadomość, że Polacy mają już serdecznie dość tych wszystkich złamanych brzóz, tupolewów i trotylu? Nie sądzi Pan, że kwestie związane ze zdrowiem milionów Polaków są jednak ważniejsze?

Kaczyński: Po pierwsze dobry wieczór Państwu. Chciałbym zwrócić uwagę…

Prowadzący: Przepraszam, że przerywam, ale proszę o skupienie się na meritum pytania i nieunikanie odpowiedzi. Każdy z Panów dysponuje równym, tym niemniej ograniczonym czasem.

Wtrąca się Tusk: Jak to mówił niezbyt lubiany przez Pana Prezesa świętej pamięci premier Mazowiecki, kto się wita ostentacyjnie, ten nie wita się naprawdę…  Ale nie bądźmy drobiazgowi /Ze śmiechem, unosząc się na fotelu i wyciągając w stronę Kaczyńskiego rękę/ Panie prezesie, witam serdecznie! Cieszę się, że jednak odważył się Pan przyjąć moje zaproszenie!

/Wyraźnie zaskoczony Kaczyński również się unosi i machinalnie odwzajemnia uścisk dłoni. Najazd kamery, widać krople potu na czole Prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Chce coś powiedzieć, ale wtrąca się prowadzący./

Prowadzący: Piękny gest, Panie premierze. Ale czas na pytanie. W ostatnich siedmiu latach wydatki na służbę zdrowia, w porównaniu z analogicznym okresem dwuletnich rządów obecnego tu prezesa PiS-u, wzrosły o…

Tusk: Dwadzieścia trzy koma osiem procenta. Natomiast ceny leków na aspartyloglikozaminurie, trombastenie Glanzmanna oraz niedobór dehydrogenazy 3-hydroksyacylo-koenzymu A długołańcuchowych kwasów tłuszczowych o blisko osiemnaście koma cztery procenta.  Ale to wszystko dane szacunkowe. Nie uwzględniono przecież w tym wyliczeniu ani płynących do nas szerokim strumieniem pieniędzy z funduszy europejskich, które dzięki staraniom mojego rządu są niewspółmiernie wyższe niż w latach przypadających na kadencje koalicji Kaczyńskiego z Lepperem, ani planowanych obniżek cen leków również na wiele innych nękających społeczeństwo chorób, których z braku czasu teraz nie wymienię.

Prowadzący: Dziękuję panie premierze za wyczerpującą i szczegółową odpowiedź. Panie Kaczyński. Wielka Orkiestra Świątecznej pomocy dorocznie mobilizuje miliony Polaków do otwarcia swych serc i portfeli na potrzebujących. Dlaczego sympatycy Pana partii są tak niechętni stojącemu za tym wielkim sukcesem Jurka Owsiaka?

Kaczyński: Pana Owsiaka znam głównie z mediów i trudno mi powiedzieć…

/Publiczność zaczyna skandować: Jurek, Jurek! Prowadzący stara się ją bez przekonania uciszyć. Wreszcie mu się udaje./

Prowadzący: Prosimy o panowanie nad emocjami. Powoli zbliżamy się do końca rundy pierwszej naszej debaty. Przed blokiem reklamowy oddajmy jeszcze głos przedstawicielce profesji nie mniej ważnej, niż lekarze. Oto Pani Ewa, pielęgniarka. Przyjechała do nas specjalnie ze Świdnika. Pani Ewo, zapraszamy.

/Wchodzi pielęgniarka w białym kitlu. Zadbana kobieta po pięćdziesiątce. Uśmiecha się do premiera Tuska. Ten niespodziewanie wyjmuje spod fotela bukiet czerwonych róż i szybkim krokiem podchodzi do niej. Całując serdecznie w oba policzki wręcza jej kwiaty. Pani Ewa rumieni się i dyga niczym pensjonarka. Premier wraca na miejsce. Najazd kamery na wytrzeszczone ze zdumienia oczy Kaczyńskiego. Publiczność wiwatuje, gwiżdże./

Pani Ewa zaczyna mówić: Dziękuję, dziękuję Panie Premierze. Chciałam już wyjechać do Irlandii, ale gdy dowiedziałam się, że udało się Panu rządzić przez drugą kadencję, postanowiłam zostać, opłaciło się… Nasz szpital jest w trakcie prywatyzacji i dyrektor obiecał, że jeżeli ta przebiegnie pomyślnie, pozostały personel dostanie dwuprocentowy rabat na roczny karnet do jego klubu fitness oraz, nie jak dotąd raz, ale aż dwa razy w roku bony do Reala.

/publiczność bije brawo/

Pani Ewa dalej: Jak dziś pamiętam, gdy był Pan u nas oddać honorowo krew i przy okazji oddał Pan też szpik. Ile ja się Pana naprosiłam przed tymi kamerami, żeby pan jednak wziął tę czekoladę, którą zwyczajowo honorowym dawcom dajemy! A Pan, że nie, że nie wypada, że inni bardziej jej potrzebują.

/Premier macha ręką na znak, że to nie warty wzmianki drobiazg. Na widowni jęk zachwytu, pojedyncze brawa/

Pani Ewa, ciąg dalszy monologu: Wreszcie Pan uległ i wręczył ją temu śpiącemu chłopcu. No, temu, co się zatruł sromotnikiem, bo hi, hi pan myślał…

Prowadzący: Pani Ewo, wystarczy! Czas nas goni…

Niewzruszona pielęgniarka mówi dalej: …bo pan myślał, że on się tylko zdrzemnął, ale to nie szkodzi, bo liczą się inten…

Prowadzący: Ehm, no tak. Dość! Tym słodkim akcentem kończymy część pierwszą. Zapraszamy po przerwie. Gościnnie pojawi się  poseł Teraz Polski Jarosława Gowina John Godson i zaczniemy od pytania do Prezesa Kaczyńskiego, w jakim stopniu podziela pogląd znacznej części sympatyków jego byłego koalicjanta z LPR, że w polskich placówkach zdrowia nie powinno zatrudniać się czarnoskórych lekarzy. Zostańcie przy telewizorach!

„Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest niezamierzone i przypadkowe”.

 dzierzba


Filed under: fun, media, parodia, pastisz, political-fiction, polityka, Polska

napisz pierwszy komentarz