Hlond, Żydzi, pogrom kielecki - rozmowa z Keithem Lowem

avatar użytkownika Maryla

Partie komunistyczne starały się odseparować od Żydów. Inspirowały różne sytuacje antysemickie. Często Żydzi szczuli nie-Żydów na Żydów, po to, żeby partia przeżyła - mówi brytyjski historyk Keith Lowe. O pogromie kieleckim i postawie kardynała Hlonda wobez masakry z z autorem ksiażki "Dziki kontynent" rozmawiają Michał Miłosz i Jakub Jałowiczor.

Mini_hlond

- Na ile opisany przez pana pogrom kielecki obrazuje to, co działo się w Polsce?
- Pogrom kielecki był wydarzeniem koszmarnym, ale nie odosobnionym. Na terenie całej Europy dochodziło do sytuacji, nie zawsze aż tak krwawych, ale niekiedy i bardziej. Kilka z nich opisałem w tej książce. To obrazuje upadek zasad moralnych, które są czymś oczywistym dla nas i tak naprawdę były czymś oczywistym przed wojną.

- Brak hamulców to jedno. A czy badał pan związek tych wydarzeń z polityką nowego, komunistycznego rządu w Polsce?
- Pisałem o całej Europie, więc jeśli chodzi o pogrom kielecki, nie wchodziłem głęboko w uwarunkowania polityczne. Choć są dokumenty pokazujące, że sprawa dotarła do najwyższych organów władzy, łącznie z ministrem spraw wewnętrznych. Nie był on chętny, by szukać winnych, żeby partia komunistyczna nie była równana z Żydami. Generalnie mechanizmy działania, czasem zakulisowego, jeśli chodzi o udział partii w prześladowaniu Żydów, opisałem w rozdziale poświęconym Węgrom. Tam też dochodziło do pogromów, może mniej tutaj znanych. Komuniści w całej Europie byli uważani za partię Żydów, bo i niektórzy komuniści byli Żydami. Zauważalna część władz partii komunistycznych różnych krajów była tego pochodzenia. Dlatego partie tym bardziej starały się odseparować od Żydów. Inspirowały różne sytuacje antysemickie, różne zajścia. Często Żydzi szczuli nie-Żydów na Żydów, po to, żeby partia przeżyła. Miało to miejsce w różnych częściach Europy.

- Mówi pan, że partia nie przeciwstawiła się pogromowi w Kielcach. Ze śledztwa wiemy, że w wydarzeniach brali udział funkcjonariusze MO i KBW. Oddali strzały w kierunku budynku i część zabitych to są ofiary funkcjonariuszy. Do wydarzenia doszło 4 lipca, 30 czerwca mieliśmy referendum „3 razy tak”. Zabrakło mi w książce nie tyle informacji, że partia się nie przeciwstawiała pogromowi, ale że mogła go inspirować.
- Są dwa powody. Nie chciałem się w każdym rozdziale powtarzać. W książce opierałem się tylko na dokumentach, które miałem przed oczami. W Polsce dokumenty są łatwiej dostępne, ja musiałem je mieć tłumaczone. Wiem, że to jest mocna teoria, poparta przesłankami, ale nie miałem na nią dokumentów, więc nie zdecydowałem się jej umieścić w książce. Jako historyk muszę pisząc decydować, które aspekty podkreślać. Polacy mogą się czuć zaniedbani, bo sytuacja nie jest w pełni opisana, ale akurat tę historię opowiadam nie po to, żeby opisać wpływ partii na zachowania antysemickie, ale by pokazać, jak takie zachowania wpływały na los Żydów i na ich chęć ucieczki z kraju. To było głównym powodem umieszczenia tej historii. Miałem dokumenty pokazujące, że to wydarzenie miało bezpośredni wpływ na zachowanie jednego z bohaterów.

- Cytuje pan fragment przemówienia kardynała Hlonda, który wygląda tak, jakby Hlond mówił, że Żydzi są sami sobie winni. W tym samym przemówieniu padają słowa: „Kościół katolicki potępia wszelkie mordy. Potępia je też w Polsce, bez względu na to, przez kogo są popełnione i bez względu na to, czy popełnione są na Polakach, czy na Żydach, w Kielcach lub innych zakątkach Rzeczypospolitej". Kilka miesięcy wcześniej Hlond dostał podziękowania od American Jewish Association za pomoc Żydom w czasie wojny. Chyba niezbyt uczciwie jest pokazywać go jako kogoś, na kim mord w Kielcach nie zrobił wrażenia.
- Próbowałem zilustrować pewną sytuację. Użyłem fragmentu, który pokazywał pewien sentyment, powszechny w Europie wschodniej: Żyd to komunista i komunista to Żyd. Podkreślam jeszcze raz: to nie jest książka opowiadająca wszystko, co działo się w Europie po II wojnie światowej. To jest książka, w której staram się pokazać to, co stało się złego. To z reguły są to rzeczy nieprzyjemne dla każdego narodu, o którym piszę. Każdy może mieć do mnie pretensje, że napisałem to w sposób  krzywdzący go. Ale mówię rzeczy, które nawet jeśli były znane w jednym kraju, to nie wie się o nich w wielu innych.

Cała rozmowa w najbliższym numerze "Tygodnika Solidarność"

http://www.tygodniksolidarnosc.com/pl/990/65/c/hlond--zydzi--pogrom-kielecki---rozmowa-z-keithem-lowem-.html

Etykietowanie:

11 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Pogrom Żydów w Kielcach.

Pogrom Żydów w Kielcach. Poznaj prawdę

Kamienica przy ulicy Planty 7 w Kielcach – to tu rozegrały się dramatyczne wydarzenia 4 lipca 1946 roku.

Kamienica przy ulicy Planty 7 w Kielcach – to tu rozegrały się
dramatyczne wydarzenia 4 lipca 1946 roku.

Aparat bezpieczeństwa, milicja i wojsko brały udział w pogromie Żydów w
Kielcach 4 lipca 1946 roku. Dlaczego ? Na to i wiele innych pytań do
dziś nie ma odpowiedzi. Zginęły 42 osoby. Wiele było rannych.
Udział przedstawicieli komunistycznej władzy, w pogromie Żydów 4
lipca 1946 roku, nie podlega dyskusji dla badaczy i naukowców
zajmujących się w wolnej Polsce wydarzeniami pogromu kieleckich Żydów.

Biorąca udział w dyskusji organizowanej przez Stowarzyszenie
imienia Jana Karskiego, profesor Bożena Szaynok z Uniwersytetu
Wrocławskiego stwierdziła, że ich działań nie można wytłumaczyć w
racjonalny sposób. Także prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej
postawili zarzuty funkcjonariuszom Ministerstwa Bezpieczeństwa
Publicznego. Dotyczyły one między innymi niedopełnienia obowiązków oraz
braku nadzoru i kontroli nad swoimi podwładnymi.

(...)
Działania Sobczyńskiego

Czemu zatem, pomimo możliwości uspokojenia nastrojów społecznych, nie
zdecydowano się na odesłanie do ochrony kieleckiej ludności żydowskiej?
Niemałą winę za to ponosi ówczesny szef Wojewódzkiego Urzędu
Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach, major Władysław Sobczyński
(Spychaj). Pierwsze informacje o gromadzących się ludziach przy ulicy
Planty dotarły do niego już około godziny 9.30. Mimo to przez następne
godziny nie podjęto żadnych działań prewencyjnych. Przez półtorej
godziny, Sobczyński uspokajał telefonicznie inne jednostki, do których
docierały informacje o niepokojach społecznych w stolicy regionu
świętokrzyskiego. Dopiero około godziny 11, 4 lipca, kierujący
działaniami Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach,
zdecydował się udać w pobliże ulicy Planty. Nie zdecydował się jednak
podejść bliżej.

Towarzyszący mu wówczas naczelnik wydziału personalnego Wojewódzkiego
Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, kapitan Mieczysław Kwaśniewski
zaobserwował, że Sobczyński „wyszedł z samochodu i zgubił się w tłumie”.
Po kilkunastu minutach wrócił „do miejsca, gdzie miał stać jego
samochód, samochodu już nie było, zdenerwowany machnął ręką i poszedł
jakby nic nie było z powrotem do urzędu”. Sobczyński nie przejawiał
zainteresowania całą sytuacją. Co istotniejsze, nawet jego podwładni
wskazywali mu możliwość użycia uzbrojonych jednostek do zapanowania nad
tłumem, jednak ten nie wykazywał chęci do podjęcia takich działań. O
takim rozwiązaniu meldowali także jego zwierzchnicy z Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego , którzy przebywali tego dnia w Kielcach.
Wskazywano przede wszystkim na braki jednoznacznego kierownictwa całą
akcją oraz konkretnego planu działania. Wydarzeniom 4 lipca, towarzyszył
konflikt między wojewódzkimi władzami milicji oraz Urzędu
Bezpieczeństwa.

Oprócz Sobczyńskiego, zajścia przy ulicy Planty obserwowali nie
podejmując żadnych działań także inni oficerowie aparatu bezpieczeństwa i
wojska – major Kazimierz Konieczny, główny doradca NKWD przy
Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach, pułkownik
Szpilewoj „Natan” oraz pułkownik Stanisław Kupsza – dowódca 2.
Warszawskiej Dywizji Piechoty. Ostatni bagatelizował całe zajście mówiąc
do swojego podwładnego o tłumie przy kamienicy – „parę przekupek się
zebrało, a wy już robicie alarm”. To właśnie on był najwyższym stopniem
wojskowym przebywającym wówczas w Kielcach, która mogła podjąć decyzję o
użyciu wojska. Tymczasem całe zajście spokojnie obserwował z
pobliskiego balkonu. Nie był on jednak jedynym, który zachował się w ten
sposób.

Sporo zastrzeżeń wzbudziło także inne działanie wojskowych. To właśnie
oni dokonali nieuzasadnionego i tragicznego w skutkach rozbrojenia
Żydów. Do dziś nie jest jasne kto podjął taką decyzję. Wielu winnego
upatruje w pułkowniku Kupszy. Według niektórych zeznań, kolejna grupa
żołnierzy, z nieustalonych przyczyn, miała przebrać się w cywilne
ubrania i zacząć strzelać do ludzi stojących przed kamienicą.

Wzbudzającą duże kontrowersje postacią, której zachowanie doprowadziło
do eskalacji zachowań, a nawet do zabijania Żydów był major Markiewicz,
komendant garnizonu wojskowego w Kielcach. Obciążające go zeznania
złożył funkcjonariusz Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego,
sierżant Zbigniew Niewiarowski, stwierdzając, że dopiero jego wyraźne
zezwolenie na wejście tłumu ludzi do kamienicy, która początkowo była
chroniona przez funkcjonariuszy milicji, doprowadziło do rzeczywistego
pogromu. Według niektórych relacji świadków, Żydzi błagali żołnierzy i
milicjantów o pomoc, jednak ci czynnie uczestniczyli w zajściach, bijąc,
rabując i oddając ich w ręce tłumu.

Ochrona antysemickich agitatorów

Równie niejasne zachowania towarzyszyły „bezpiece” w trakcie
konfrontacji z agitatorami rozpowiadającymi o rzekomych mordach
rytualnych. Ci bez większych problemów poruszali się w pobliżu kamienicy
rozpowszechniając tego typu informacje.

Henryk Krawiec, pracownik Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa
Publicznego w Kielcach zeznał nawet, że niektórzy z propagatorów mieli
ochronę innych funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Milicja oraz wojsko podejmowały działania zmierzające do uniemożliwienia
dotarcia na Planty osobom, które mogły doprowadzić do uspokojenia
rozemocjonowanego tłumu. Wśród nich byli dwaj duchowni – ksiądz Roman
Zelek oraz będący jednym z najbliższych współpracowników biskupa
Czesława Kaczmarka, ksiądz Jan Danilewicz. Dopiero około godziny 14
podjęto pierwsze działania mające zatrzymanie zajść i eskalacji
antysemickich zachowań. Było to więc już po zamordowaniu Żydów, a także
udziału w zajściach części pracowników kieleckiej huty “Ludwików”.

Swój, swemu krzywdy nie zrobi?

Po pogromie aresztowano 34 żołnierzy i oficerów. Jedynie ośmiu z nich
udało się udowodnić udział w mordowaniu Żydów i rabowaniu ich majątku.
Zatuszować całą sprawę próbowali ich przełożeni. Zatrzymania były
fikcją, gdyż po kilku godzinach byli oni zwalniani do domów. Każda próba
wyjaśnienia okoliczności zajść w Kielcach, 4 lipca 1946 roku kończyła
się, dla bardziej dociekliwych, nieprzyjemnościami. Jednym z takich osób
był prokurator Sądu Okręgowego w Kielcach, Jan Wrzeszcz, który nie
wierzył w oficjalną wersję wydarzeń. Nawet na sali sądowej, podczas
jednego z procesów, sędzia prowadzący wymuszał od adwokatów zaprzestania
zadawania pytań ukierunkowanych na udowodnienie winy żołnierzom.
Winnego już wykreowano – były nimi „faszystowskie bandy podziemia
sterowane przez nie mogących się pogodzić z klęską panów z Londynu”
[przedstawicieli polskiego rządu emigracyjnego w Londynie – redakcja].

6 lipca 1946 roku aresztowano majora Sobczyńskiego. Nie spotkały go
jednak żadne poważniejsze konsekwencje. Już trzy dni później znalazł się
w dyspozycji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Następnie
zatrudniono go w Zarządzie Informacji Korpusu Bezpieczeństwa
Wewnętrznego oraz Wojskach Ochrony Pogranicza. Nadal pełnił ważne
funkcje w aparacie represji. Doczekał się także awansu na pułkownika.
Przykład Sobczyńskiego jednoznacznie wskazuje, że władze nie chciały
zrobić krzywdy reprezentantom, tak z trudem, budowanego przez nich
systemu totalitarnego.Pomimo swoich problemów i ewidentnych dowodów winy
nadal cieszył się on pełnym zaufaniem swoich przełożonych.

Mająca wpływ na wszystkie najważniejsze decyzje w państwie , Polska
Partia Robotnicza nie chciała jednak wyjaśniać przyczyn pogromu. Przez
wiele lat był to temat przemilczany i niebadany. Pierwsze wzmianki o
tragicznych wydarzeniach przy ulicy Planty zaprezentowano w prasie z lat
80. wydawanej przez Niezależny Samorządny Związek Zawodowy
“Solidarność”.

Jak do niego doszło ?Oto kronika wydarzeń w Kielcach, 4 lipca 1946 roku –
najważniejsze fakty.

Od 1 lipca ojciec poszukiwał 8-letniego Henia Błaszczyka.
Po odnalezieniu się chłopca rozeszła sie po mieście plotka o jego
porwaniu i więzieniu przez Żydów w domu przy ulicy Planty 7, gdzie
mieścił się Komitet Żydowski.
4 lipca 1946 roku około godziny 9 przed domem przy Planty 7 zebrał
się tłum.Przybyli też funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa i wojsko.
Weszli do budynku, rozbroili Żydów i zaczęłi do nich strzelać.
Żydzi i ludzie wyglądający na Żydów są atakowani, zabijani łomami i
kamieniami.
Wczesnym popołudniem do budynky wdarli sie pracownicy huty
“Ludwików”, tak rozpoczął się kolejny etap pogromu._
Dodatkowo na dworcu, w pociągach cywile z pomocą kolejarzy wyszukują
Żydów.
Wojsko, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa praktycznie nie
reagują.
Około 16 przybyły z okolic Warszawy oddział wojska opanowuje
sytuację.
Tego dnia zginęły 42 osoby, pochowane w uroczystościach
pogrzebowych, kilka dni później, 8 lipca 1946 roku. Kondukt pogrzebowy
ruszył ze szpitala świętego Aleksandra w Kielcach, udając się na
Cmentarz Żydowski, gdzie w zbiorowej grobie pochowano zamordowanych
Żydów. Według oficjalnych danych wzięło w nim udział około 10 tysięcy
osób.






Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. W czasie obchodów pogromu

W czasie obchodów pogromu kieleckiego odczytano list Beaty Szydło
• Premier napisała, że w Polsce nie ma miejsca na rasizm
• Dodała, że trzeba pamiętać też o wydarzeniach zasługujących na potępienie

"Nie ma w Polsce przyzwolenia na piętnowanie ze względu na wyznanie ani na rasizm. Przypominanie o zbrodni popełnionej w Kielcach jest naszym moralnym obowiązkiem i ważnym ogniwem dzieła pojednania" - napisała premier Beata Szydło w liście do uczestników obchodów 70. rocznicy pogromu kieleckiego. Zwróciła w liście uwagę, że oprócz chwalebnych kart polskiej historii, trzeba pamiętać także "o wydarzeniach zasługujących na potępienie", takich jak pogrom Żydów w Kielcach w 1946 r.

Dowiedz się więcej:
Czym był "pogrom kielecki"?

Pogrom kielecki miał miejsce w 1946 r. Uczestniczyli w nim cywilni mieszkańcy miasta, milicjanci i żołnierze. IPN ustalił, że zginęło 37 Żydów (35 zostało rannych) i troje Polaków. Na tle rabunkowym zamordowano Reginę Fisz pochodzenia żydowskiego i jej kilkutygodniowe dziecko. Pogrom sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu. 9 z 12 osób (w większości przypadkowych), oskarżonych o masakrowanie Żydów, skazano w pospiesznym, pokazowym procesie na śmierć i stracono.
Co napisała premier Szydło o Żydach?

Beata Szydło przypomniała, że Żydzi byli obecni na ziemiach polskich od początku państwowości. "Dzisiejsze Kielce i dzisiejsza Polska z szacunkiem chylą głowy przed ofiarami pogromu i czerpią ze wspólnego polsko-żydowskiego dziedzictwa, z historii wspólnego życia (...). Pokolenia Polaków i Żydów razem dorastały, pracowały i stawały przeciw wspólnym wrogom. Doświadczyły pożogi wojen i ryzyka nieuchronnej śmierci za pomoc bliźniemu, co potwierdzają historie Żydów ocalonych przez Polaków z Zagłady" - dodała premier.

Zdjęcie numer 2 w galerii - Pierwsza tak mocna deklaracja premier Szydło.
 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,20344136,pierwsza-tak-mocna-deklaracja-premier-szydlo-w-polsce-nie.html



3 lipca 2016, Kielce. Uroczystości 70 rocznicy pogromu kieleckiego

3 lipca 2016, Kielce. Uroczystości 70 rocznicy pogromu kieleckiego (MICHAŁ WALCZAK)

- Obawiam się, że w
dzisiejszych czasach mogłoby dojść do podobnej zbrodni - mówił w
niedzielę podczas uroczystości upamiętniających ofiary pogromu
kieleckiego Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego w
Kielcach
Rozpoczęły się one w południe przed pomnikiem menora.


- Nie jestem historykiem, ale bardzo łatwo mogę sobie wyobrazić,
jak ten pogrom przeraził osłabionych, nieszczęśliwych ludzi, którzy
wrócili do domów z obozów koncentracyjnych. A w tych domach nie tylko
nie byli mile widziani, ale chciano ich zabić. Pogrom w Kielcach stał
się symbolem tego, że Polska nie chciała...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

3. Czuję wielki niesmak po wystąpieniu pani premier

Prof. Jerzy Robert Nowak

Odkłamać tzw. pogrom kielecki

(Tekst publikowany w „Warszawskiej Gazecie” w numerze z 1 lipca 2016 r.)

Dziesięciolecia panowania „pedagogiki wstydu” w czasach PRL-u i w III RP wyrządziły ogromne szkody świadomość, utrwalając niezmierne połacie kłamstw w wiedzy o historii. Jednym z najgorszych i zarazem najszkodliwszych kłamstw jest wymyślony przez komunistów mit o „pogromie kieleckim”, jak dotąd dość powszechnie określa się prowokację NKWD i polskiej bezpieki z lipca 1946 r. Niewiele osób wie, że prowokacja ta była tylko jedną z licznych podobnych nikczemnych sowieckich przedsięwzięć w Europie Środkowej. Była jedną z licznych prowokacji służących odwracaniu uwagi Zachodu od świeżo podjętych sowieckich działań przeciwko krajom naszego regionu.

Przemilczane prowokacje sowieckie w krajach Europy Środkowej

Czołowa węgierska badaczka historii czasów powojennych profesor Maria Schmidt, dyrektor słynnego „Muzeum Terroru” w Budapeszcie już w 1991 r ogłosiła dane pokazujące kulisy sowieckich prowokacji z rzekomymi pogromami Żydów na Węgrzech, w Polsce, Słowacji, czy w Rumunii. Wskazała ona, że wszędzie tam władze sowieckie uciekały się do bliźniaczo podobnych wręcz zbrodniczych metod świadomie organizowanych zajść antyżydowskich., dokładnie wyreżyserowanych według podobnego scenariusza jak w Kielcach. Bardo podobne było w nich zachowanie wojska i milicji oraz wyraźna rola sprawców o komunistycznej proweniencji, których nigdy za to nie ukarano. Bardo podobne były też cele tych prowokacji. Podobnie jak zajścia w Kielcach, które miały odwrócić uwagę Zachodu od monstrualnie sfałszowanego referendum, tak zajścia na Węgrzech czy w Czechosłowacji (konkretnie na terenie Słowacji) miały odwracać uwagę Zachodu od przejawów skrajnego bezprawia i gwałtów, dokonywanych przez wojska sowieckie w ramach rozprawy z prozachodnią opozycją. Do sprowokowanych przez NKWD i krajową bezpiekę zajść antyżydowskich doszło m. in. w Słowacji (Velke Topolcany, Chinorany, Krasno nad Nidą, Nedanovce ) i na Węgrzech (Ozd, Sajószentpéter, Kunmadarás, Miskolc). Zdaniem profesor Marii Schmidt ręka sowieckich tajnych służb kryła się za prowokowaną histerią wzniecaną wokół rzekomych mordów rytualnych na Słowacji w kwietniu 1946 r., na Węgrzech w maju 1946 r . i w Polsce w lipcu 1946 r.

Jak pisała prof. Schmidt : „sowieckie kierownictwo chciało się uwolnić od żydowskich warstw religijnych, burżuazyjnych i mieszczaństwa, które traktowali jako bazy „kapitalizmu:”, pragnęło zaostrzyć problemy mocarstw zachodnich przyjmujących żydowskich uchodźców, a w szczególności Wielkiej Brytanii, zajmującej Palestynę. I wreszcie, przypisując pogromy manipulacjom prawicowej „reakcji”, chciano umocnić na wschodzie i zachodzie Europy obóz komunistów, członków partii sympatyków żydowskiego pochodzenia”. (Cyt. za: J. Pelle: A kunmadarási pogrom. Shylock Hunniában II (Pogrom w Kunmadáras. Shylock w Hunni II), „Magyar Nemzet „ z 15 marca 1991 roku),. Dodajmy do tego rzecz szczególnie ważną Prowadzona na ogromna skalę nagonka medialna po rzekomych pogromach na dziki „antysemityzm” Polaków, Węgrów, czy Słowaków miała oddziaływać na Zachód w jeszcze jednym względzie. Miała na celu pokazanie Zachodowi jak bardzo potrzebne w Europie Środkowej są sowieckie wojska, aby utrzymać w ryzach „faszystowskie” i „antysemickie” narody tego regionu.

Kulisy i przebieg prowokacji kieleckiej

Sowieccy organizatorzy prowokacji kieleckiej świadomie wybrali właśnie Kielce na swe miejsce działania. W tym czasie Kielce było centrum regionu o bardzo dużym nasileniu partyzantki antykomunistycznej. Chodziło wiec o to, by właśnie takie miasto tym mocniej skompromitować w oczach szerszej opinii publicznej. Nieprzypadkowo też rzekomy „pogrom” w Kielcach zainscenizowano 4 lipca 1946 r., zaledwie w cztery ( dni po sfałszowaniu referendum przez władze komunistyczne w Polsce w dniu 30 czerwca 1946 r.. Chodziło o to, by Zachód skupił się na sprawie „antysemickiego pogromu” i jak najszybciej zapomniał o sprawie referendum. Plan komunistyczny okazał się aż nadto skutecznym.

Zbrodnicze zajścia kieleckie zaczęły się 4 lipca 1946 roku. Tego dnia od rana w całym mieście zaczęto bardzo szeroko rozpowszechniać pogłoskę o rzekomym porwaniu przez Żydów w celu zamordowania 8-letniego chłopca Henryka Błaszczyka. Kilka osób udało się z milicjantami do budynku Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego przy ul. Planty 7, by domagać się rewizji domu w poszukiwaniu chłopca. W budynku tym zamieszkiwało wówczas wielu Żydów. Doszło do szarpaniny wewnątrz budynku, a wokół domu zaczęły się gromadzić grupy ludzi. Do budynku zaczęli wchodzić kolejni milicjanci, a potem grupy wojskowych i żołnierzy KBW. W niewyjaśnionych w pełni okolicznościach doszło do strzelaniny między żołnierzami i milicjantami a Żydami, a później do mordowania i rabunku Żydów. Do ataku na Żydów dołączały się zgromadzone wokół domu Żydowskiego grupy cywilów. Ich agresywne wystąpienia wzmogły się po przybyciu około godz. 12.30 dużej grupy robotników Huty „Ludwinów”. Byli oni związani z partią komunistyczną- wielka część z nich była poprzednio prokomunistycznymi agitatorami w czasie referendum. W wydanej w 2006 r. w Warszawie książce IPN „Wokół pogromu kieleckiego: (tom 1 ) liczebność tej grupy oceniano na kilkaset osób.

W czasie krwawych zajść trwających aż 5 godzin – od godz. 10 rano do goidz.,15 – zginęło trzydzieścioro siedmioro Żydów, dwóch polskich cywilów i jeden polski oficer. Razem ilość ofiar mordu w Kielcach ocenia się na osób. Propaganda komunistyczna specjalnie wielokrotnie wyolbrzymiała wielkość zgromadzonego przed domem żydowskim tłumu, aby obciążyć go całą winą za masakrę. Np. w odezwie do do ludności miasta Kielc i województwa z 1 1lipca 1946 r,. twierdzono jakoby Żydów zabijał tłum 20-tysięczny przy pomocy kamieni, kijów i kopania” .(Cyt. za : ks J. Śledzianowski :”Pytania nad pogromem kieleckim”, Kraków 1999, s.99 ).W rzeczywistości na placu przed Plantami mogło zmieścić się tylko do 500 osób, a badający sprawę sędzia Andrzej Jankowski ocenił, że tłum na Plantach nigdy nie przekroczył 300 osób. Tak niewielki „tłum” mogła z łatwością rozproszyć niewielka nawet, ale uzbrojona jednostka wojska , milicji czy UB. A w Kielcach w tym czasie- ze względu na zagrożenie atakami partyzantki antykomunistycznej – stacjonowały stosunkowo duże liczebnie formacje wojska (ok. 215 żołnierzy), II Kompanii KBW, Informacji Wojskowej, pracowników UB i MO, szkoły milicyjnej.. Do tego dochodził również stacjonujący w Kielcach garnizon sowiecki. Już sam ten fakt ogromnej zbrodniczej bezczynności stacjonujących w mieście dużych jednostek zbrojnych polskich i sowieckich musi prowadzić do jednoznacznych podejrzeń co do tożsamości sprawców rzekomego „pogromu”.

Liczni autorzy, począwszy od raportów ks .bp. Czesława Kaczmarka i ambasadora Stanów Zjednoczonych w Warszawie Artura Bliss Lane z 1946 roku już wtedy akcentowali, że większość Żydów poległa z rak żołnierz i oficerów. W 1982 r. gruntowną analizę sprawy zbrodni w Kielcach przedstawił były oficer Informacji Wojskowej pochodzenia żydowskiego Michał Chęciński w opublikowanej w Nowym Jorku książce „Poland: Communism- Nationalism- Antisemitism”. Właśnie Chęciński po raz pierwszy zdemaskował sowieckiego majora NKWD Michaila Aleksandrowica Diomina jako głównego organizatora kieleckiej zbrodni. Współpracował z nim b. oficer NKWD w czasie wojny major UB Władysław Sobczyński (Spychaj). Przejściowo aresztowany po „pogromie” Sobczyński został szybko wypuszczony z więzienia, a potem doszedł aż do stopnia ambasadora PRL w Sofii. Wyjątkowo duże podejrzenia musi budzić fakt ujawniony przez Krzysztofa Kąkolewskiego w książce ‘Umarły cmentarz”, Warszawa 1996, ss.147,153). Chodziło o to, że w budynku domu żydowskiego przy ul. Planty 7 były dwie klatki schodowe. W klatce schodowej nr 2 mieszkali w wyodrębnieni w swoistym getcie utworzonym przez komunistów Żydzi wierzący, kibucnicy szykujący się na wyjazd do Palestyny. Napastnicy wdzierali się wybiórczo tylko do klatki schodowej nr 2. Natomiast, jak podkreślał Kąkolewski (op.cit.,s.147 ) : „Lepsza klatka, klatka nr 1, gdzie mieszkali funkcjonariusze UB, PPR i innych instytucji urzędowych lub powiązanych z władzami, pozostała nietknięta”.

Nadreprezentacja Żydów w kieleckich władzach

Zastanawiający jest fakt, że do inspirowanych przez NKWD i bezpiekę zajść antyżydowskich w Kielcach doszło pomimo bardzo wielkiej nadreprezentacji Żydów we władzach partii komunistycznej i bezpieki w tym mieście. Jak duże było nagromadzenie osób pochodzenia żydowskiego w kieleckim obszarze władzy, niech świadczą następujące dane personalne, które zaczerpnąłem z szeregu wiarygodnych naukowych pozycji omawiających zbrodnię kielecką. Żydami byli m.in... prezydent miasta Kielce Tadeusz Żarecki,szef WUBP Andrzej Kornecki (Dawid Kornhendler ), sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PPR Józef Kalinowski, kierownik Wydziału Personalnego KW PZPR Julian Lewin, zastępca szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Albert Grynbaum, dowódca oddziału wojskowego wysłanego na pomoc Żydom na plantach major Kazimierz Konieczny, szef wydziału personalnego WUBP Marian (po wyjeździe z Polski występował jako Morris) Kwaśniewski. (Por. dokładne dane bibliograficzne podane w moim tekście „Kulisy zbrodni kieleckiej”, drukowanym w drugim tomie wydawnictwa IPN „Wokół pogromu kieleckiego”, Warszawa 2008,s.451). Dane te uzupełniłem informacjami o żydowskim pochodzeniu szefa Wydziału Specjalnego (kontrwywiadu) w Kielcach- Majewskiego i szefa Wydziału Politycznego i KW MO- Erlickiego, który później wyemigrował do Izraela . (Wg. tekstu Jacka Żurka w 1 tomie „Wokół pogromu kieleckiego”, Warszawa 2006, s.376. Z tego samego wydawnictwa (t.,s. 271 ) dowiadujemy się z zeznań b. wojewody kieleckiego E. Wislicza- Iwańczyka o żydowskim pochodzeniu szefa wojskowej Prokuratury Rejonowej w Kielcach Kazimierza Golczewskiego i następcy Kalinowskiego na stanowisku sekretarza KW PZPR –Kozłowskiego (Szpryngera). Z kolei prof. Jan Żaryn w studium „Hierarchia kościoła katolickiego wobec relacji polsko-żydowskich w latach 1945-1947, w książce "Wokół pogromu.." op.cit., t. 1, s. 85 przytacza fakt, że funkcjonariusze Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa publicznego wytykali, iż :na stanowiskach kierowniczych w WUBP stoją Żydzi – wskazując jako przykłady (…) Korneckiego, Dmowskiego, naczelnika Wydziału Personalnego oraz naczelnika Wydziału Więziennictwa i Obozów- Blajchmana i innych”.

Wydane w latach 2006 r. i 2008 dwutomowe wydawnictwo „Wokół pogromu kieleckiego”, mimo bardzo dobrych autorów (drugi tom był pod redakcja L. Bukowskiego, sędziego A. Jankowskiego i J. Żaryna) nie wyjaśniło do końca sprawy. Zaciążyło na niej jednostronne i wręcz kłamliwe postanowienie o umorzeniu śledztwa wydane 21 października 2004 r. przez prokuratora Krzysztofa Falkiewicza z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Miejmy nadzieję, że polityka historyczna nowego rządu stworzy możliwości dla tak potrzebnego wznowienia śledztwa o zbrodni kieleckiej w imię prawdy o polskiej historii.

(Serdecznie zapraszam na konferencję naukową o tzw. pogromie kieleckim w dniu 3 lipca o godz. 12. w Kielcach, w Domu Rzemiosła, przy ul. Warszawskiej 34. Prelekcje wygłoszą oprócz mnie dr. Leszek Żebrowski i red. Stanisław Michalkiewicz. )

Więcej: http://jerzyrnowak.blogspot.ca/2016/07/odkamac-tzw-pogrom-kielecki.html

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

4. W poniedziałek, 4 lipca

W poniedziałek, 4 lipca uroczystości upamiętniające tak zwany "pogrom kielecki" 1946 roku z udziałem Prezydenta Polski Andrzeja Duda. Samolot z prezydentem około godziny 11 wylądował ma lotnisku w Masłowie, po czym kolumna samochodów przejechała na Cmentarz Żydowski w Kielcach. Na kirkucie prezydent Andrzej Duda modli się wraz z naczelnym rabinem Polski, Michaelem Schudrichem. Następnie prezydent przejedzie Planty 7, gdzie przed kamienicą złoży kwiaty. Wizyta prezydenta związana jest z obchodami 70. rocznicy zbrodni popełnionej na Żydach. Andrzej Duda przyjedzie do Kielc o godzinie 11. Najpierw uda się na Cmentarz żydowski. Godzinę później złoży wieniec przed kamienicą na ulicy Planty 7, gdzie znajduje się tablica upamiętniająca tragiczne wydarzenia z 4 lipca 1946 roku. Głowa państwa wygłosi krótkie przemówienie. Prezydent Polski Andrzej Duda bierze udział w oficjalnych obchodach 70. rocznicy pogromu Żydów w Kielcach, organizowanych wspólnie przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytut Pamięci Narodowej Delegaturę w Kielcach, Narodowe Centrum Kultury oraz Europejską Sieć Pamięć i Solidarność. Oprócz Prezydenta Dudy, swoją obecność zapowiedziało kilkudziesięciu przedstawicieli władz państwowych i samorządowych.

Czytaj więcej: http://www.polskatimes.pl/fakty/polityka/a/prezydent-andrzej-duda-w-kiel...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Wicepremier Gliński: "Pogrom


Fot. PAP/Michałowski



Wicepremier Gliński: "Pogrom kielecki miał miejsce w Polsce,
która nie była wolna. W której rządzili komuniści, wbrew woli Polaków"

"I to obca, narzucona siłą władza, władza komunistyczna, nie Polska, odpowiada przede wszystkim za te tragedię".

ez względu na to, czy zostaną udowodnione polityczne inspiracje kieleckiej tragedii, nie wolno nam o niej zapomnieć, ani jej pomniejszać. Winni jesteśmy pamięć - podkreślił w Kielcach na konferencji w 70. rocznicę pogromu Żydów wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.

Poniedziałkową konferencję poświęconą rocznicy pogromu kieleckiego organizują resort kultury i kielecka delegatura IPN, wspierane przez Narodowe Centrum Kultury i Europejską Sieć Pamięć i Solidarność.

Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński podkreślił, iż 70 lat temu w Kielcach i okolicach doszło do „niewyobrażalnej tragedii”.

Dla tych ludzi, którzy cudem ocaleli w czasie II wojnie światowej, dopiero co zaczęło się życie na wolności, bez strachu. Bardzo szybko się skończyło. Przeraża nie tylko samo morderstwo, ale i bestialstwo, do którego wówczas tutaj doszło. Przeraża skala złych emocji

— ocenił wicepremier.

Musimy to powiedzieć, gdy myślimy o zbrodni kieleckiej, że brali w niej udział zwykli mieszkańcy Kielc, także żołnierze Ludowego Wojska Polskiego, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej - Polacy. To dla nas jest wielki wstyd i nie ma dla tej zbrodni żadnego usprawiedliwienia

— podkreślił Gliński, przywołując słowa, jakie z okazji 60. rocznicy pogromu w 2006 r. zabrzmiały w przesłaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Minister podkreślił, że te sprawy należy badać i o nich rozmawiać.

Bez względu jednak na to, czy zostaną udowodnione polityczne inspiracje kieleckiej tragedii, nie wolno nam o tej tragedii zapomnieć, ani jej pomniejszać. Winni jesteśmy pamięć. Żydzi i Polacy w czasie II wojny światowej przecierpieli dostateczne dużo, by w Polsce nie było już miejsca na antysemityzm w jakiejkolwiek postaci

— mówił Gliński.

Wicepremier dodał, że nastroje antysemickie były wówczas „na rękę” narzuconym przez Sowietów władzom komunistycznym, które obarczyły odpowiedzialnością za tragedię podziemie niepodległościowe i Kościół.

Pogrom kielecki () miał miejsce w Polsce, która nie była wolna. W której rządzili komuniści, wbrew woli Polaków. I to obca, narzucona siłą władza, władza komunistyczna, nie Polska, odpowiada przede wszystkim za te tragedię

— ocenił.

Wolne państwo polskie i władze posiadające mandat społeczny do rządzenia, nigdy - w przeciwieństwie niestety do państwa niemieckiego, rosyjskiego czy radzieckiego, a także innych (), nigdy nie prowadziły polityki fizycznego wyniszczania i unicestwiania innych narodów, mniejszość narodowych, w tym żydowskiej

— dodał Gliński.

Według ministra, „pogrom czy prowokacja kielecka niewątpliwe służyły komunistom do skompromitowania Polaków w oczach opinii Zachodu” za pomocą antysemityzmu.

Takie było tło propagandowe ówczesnej zbrodni kieleckiej. Dlatego w najwyższym stopniu zdumiewają i wymagają zdecydowanego potępienia wszelkie współczesne próby odgrzewania tej haniebnej narracji obecnie. Niestety niektórzy polscy politycy i niektóre ośrodki medialne tu w wolnej Polsce próbują znowu budować swoja pozycję polityczną na odgrzewaniu rzekomo antysemickiego wizerunku naszego społeczeństwa i państwa. Są to działania haniebnie i nie ma na nie zgody. Stawiają one tych ludzi i te ośrodku poza obszarem cywilizowanej debaty publicznej

— podkreślił wicepremier.

Polacy i polskie państwo nie są antysemitami. Polacy szanują inne narody i mniejszości narodowe. A polskie państwo świadomie walczy z wszelkimi przejawami rasizmu, ksenofobii i ekstremizmu ideologicznego. Polski patriotyzm jest patriotyzmem obejmującym wszystkich polskich obywateli - niezależnie od ich wyznania i pochodzenia. Wszystkich tych, którzy kochają naszą kulturową tożsamość i bronią polskiego interesu narodowego

— mówił Gliński.

Przed konferencją minister w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski wręczył Krzyże Kawalerskie Orderu Odrodzenia Polski historykom, którzy badają pogrom kielecki. Prezydent Andrzej Duda przyznał je „za wybitne zasługi w dokumentowaniu i upamiętnianiu prawdy o najnowszej historii Polski” historykowi IPN prof. Grzegorzowi Berendtowi i prof. z Uniwersytetu Wrocławskiego - Bożenie Szaynok.

W pierwszej części konferencji, w panelu pod hasłem „Antysemityzm jako narzędzie komunizmu” uczestniczyli m.in. b. przewodniczący Knesetu i b. ambasador Izraela w Polsce prof. Szewach Weiss i prof. hebraistyki i judaistyki na Uniwersytecie Nowojorskim, Gennady Estraikh.

Zgodnie z ustaleniami IPN, w czasie pogromu kieleckiego zginęło 37 osób narodowości żydowskiej (35 zostało rannych) i troje Polaków. Tego dnia w Kielcach i okolicach miały miejsce również inne zajścia, w których pokrzywdzonymi stali się obywatele narodowości żydowskiej. Na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.

Kielecki pogrom w 1946 r. sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu. Dziewięć z dwunastu osób (w większości przypadkowych), oskarżonych o masakrowanie Żydów skazano w pospiesznym, pokazowym procesie na śmierć i stracono.

Wobec nieznalezienia podstaw do oskarżenia kogokolwiek za udział w pogromie Żydów w Kielcach miejscowa delegatura Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie w 2004 r. umorzyła śledztwo w tej sprawie.


PAP/Piotr Polak

Prezydent Duda na obchodach 70. rocznicy pogromu kieleckiego:
"Nie ma usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni. Nie ma i nie
będzie!"…

"Chcę z całą mocą podkreślić - ci, którzy tej zbrodni dokonali,
przez ten czyn wykluczyli się z naszego społeczeństwa, z
Rzeczypospolitej przyjaciół".


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. "W wolnej Polsce nie ma

"W wolnej Polsce nie ma miejsca na rasizm, ksenofobię, antysemityzm"

Złożenie wiązanki kwiatów pod zbiorową mogiłą ofiar pogromu kieleckiego (fot. Krzysztof Sitkowski / KPRP)


- Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni - nie ma
i nie będzie – powiedział prezydent Andrzej Duda podczas obchodów 70.
rocznicy tragicznych wydarzeń w Kielcach.
 
- Niezależnie od narodowości, niezależnie od wyznania, niezależnie od
języka, a w związku z tym w wolnej, suwerennej, niepodległej Polsce,
nie ma miejsca na jakiekolwiek uprzedzenia, nie ma miejsca na rasizm, na
ksenofobię, na antysemityzm - oświadczył prezydent.
Andrzej Duda podkreślił, że Polska jest państwem wolności, państwem
wzajemnego szacunku, dobrego współżycia wszystkich jej obywateli. 

- I takie zachowania, choćby w najdrobniejszym przejawie, muszą być w
Polsce w sposób zdecydowany piętnowane, bo tylko wtedy Polska będzie
prawdziwie wolnym państwem dla wszystkich swoich obywateli - podkreślił
Andrzej Duda.

Wcześniej na Cmentarzu Żydowskim prezydent złożył wiązankę kwiatów pod zbiorową mogiłą ofiar pogromu kieleckiego.  

Złożenie wiązanki kwiatów pod zbiorową mogiłą ofiar pogromu kieleckiego (fot. Krzysztof Sitkowski / KPRP)



Wystąpienie prezydenta w 70. rocznicę pogromu kieleckiego



Szanowny Panie Premierze,

Szanowny Panie Ministrze,
Ekscelencjo, Pani Ambasador,
Ekscelencjo Panie Ambasadorze,
Ekscelencjo, Naczelny Rabinie Rzeczypospolitej,
Panie Prezesie,
Wszyscy Szanowni Państwo,
Pani Wojewodo,
Państwo Posłowie, Senatorowie,
Wszyscy Dostojni Goście,
Drodzy Zgromadzeni Mieszkańcy Kielc,
 

Jestem dzisiaj tutaj, by w imieniu Rzeczypospolitej, naszego państwa,
oddać hołd tym, którzy zostali zamordowani 4 lipca 1946 roku, 70 lat
temu. Byłem przed momentem na tutejszym żydowskim cmentarzu, by pochylić
głowę w zadumie i modlitwie nad zbiorową mogiłą tych, którzy tutaj
zginęli.

 

Można powiedzieć – młodych ludzi, bo średnia wieku to, myślę, ok.
25-30 lat. A więc to byli młodzi ludzie, a co najważniejsze i co z całą
mocą chcę podkreślić –  to byli obywatele Rzeczypospolitej, żydowskiego
pochodzenia. Ludzie, którzy często cudem przeżyli gehennę Holokaustu,
tracąc często na własnych oczach swoich najbliższych. Jestem tutaj, by
podkreślić, że niepodległa, suwerenna, wolna Rzeczpospolita oddaje hołd
tym swoim obywatelom, bo Polska jest państwem wolności, wzajemnego
szacunku i Polska jest państwem dobrego współżycia – wszystkich
obywateli, niezależnie od narodowości, wyznania czy języka.

 

W związku z tym, w wolnej, suwerennej i niepodległej Polsce nie ma
miejsca na jakiekolwiek uprzedzenia: na rasizm, ksenofobię, nie ma
miejsca na antysemityzm. Takie zachowania, choćby w najdrobniejszym
przejawie muszą być w Polsce w sposób zdecydowany piętnowane, bo tylko
wtedy Polska będzie prawdziwie wolnym państwem dla wszystkich swoich
obywateli.

 

Jestem tutaj dzisiaj, bo ta tragedia pogromu kieleckiego sprzed 70
lat ma  dwa wymiary – państwowy i społeczny. Zdarzyła się już po II
wojnie światowej, po straszliwym doświadczeniu Holokaustu. Zdarzyła się w
państwie, które miało nową władzę – komunistyczną. W państwie, gdzie w
czasie II wojny światowej władze Polski Podziemnej karały wszystkich
donosicieli, szmalcowników i wszystkich tych, którzy nie byli solidarni
wzajemnie: obywatel wobec obywatela. Solidarni w sprzeciwie wobec
wspólnego wroga, jakim były faszystowskie Niemcy i hitlerowcy okupujące
polskie ziemie. Władze podziemne, które nakazywały pomoc obywatelom
narodowości żydowskiej, których Niemcy chcieli całkowicie wyniszczyć, bo
chcieli wyniszczyć cały ten naród.

 

To właśnie władze Polski Podziemnej stworzyły Radę Pomocy Żydom
„Żegotę”, która uratowała tysiące istnień ludzkich, w tym dzieci. To
władze Polski Podziemnej i polskie władze na uchodźstwie przenosiły do
mocarstw światowych informacje o tym, co dzieje się na okupowanych przez
Niemców polskich ziemiach, że naród żydowski jest niszczony, że
istnieją obozy zagłady, gdzie masowo, codziennie morduje się ludzi.
Potem, w tym sensie państwowym, gdy przyszły władze komunistyczne, które
niszczyły i  Polskie Państwo Podziemne i wszystkich tych, którzy się im
sprzeciwiali, to doszło do tej tragedii.

 

Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że to władze państwa: wojsko, milicja,
Urząd Bezpieczeństwa Publicznego zachowały się tamtego dnia w
zdumiewający, a często bestialski sposób. To wojsko i milicja pierwsze
otwarły tutaj ogień i wiele ofiar, które zginęły, zginęło od kul. To
wojsko i milicja zamiast pomóc i chronić polskich obywateli, naszych
współobywateli, nie tylko nie zapewniły ochrony, ale jeszcze
zaatakowały. A potem pozostawiły sprawę i UB przez wiele godzin nie
reagowało. Dopiero wieczorem przyszło z obroną.

 

Ale to także problem społeczny –  problem tego, że nie tylko wojsko i
milicja tu były i atakowały. Atakowali też ludzie… Pozostawiam ocenie
historyków, socjologów, jak to się stało, dlaczego tak się stało, że
ludzie zareagowali w taki, a nie inny sposób. Ale jedno chcę podkreślić z
całą mocą: nie ma żadnego usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni.
Nie ma i nie będzie! Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takiej
sytuacji, kiedy jeden człowiek podnosi rękę na drugiego, bezbronnego,
niewinnego. To się nigdy nie może zdarzyć w praworządnym państwie.
Dzisiaj Polska jest państwem praworządnym, państwem, które chce zapewnić
wszystkim obywatelom bezpieczeństwo – niezależnie od tego, z jakich
domów pochodzą, w jakiej wierze czy bez wiary zostali wychowani, jaki
język jest bliski ich sercu, bo wszyscy jesteśmy polskimi obywatelami.
Wszystkim swoim obywatelom Rzeczpospolita jest winna jednakową ochronę.

 

Szanowni Państwo!
 

Polacy i Żydzi na tych ziemiach to tysiącletnia tradycja współżycia
dwóch narodów, dwóch kultur, często małżeństw, pokrewieństwa, przyjaźni,
znajomości. 1000 lat wspólnej historii i trwania razem – w Polin, ziemi
przyjaznej żydowskiemu narodowi. „Polin” – tu spocznij, tu jest
przyjazne miejsce. 1000 lat historii, w której Polacy, polscy obywatele
narodowości żydowskiej stawali w obronie Rzeczypospolitej: w postaniach,
w wojnach 1920 i 1939 roku i całej II wojnie światowej. Na różnych
frontach: zachodnim i wschodnim, w Polskim Wojsku, w kampanii
wrześniowej, w Powstaniu Warszawskim. Wszędzie tam byli, ramię w ramię
walczono za wolność Polski. Razem przelewano krew.

 

Chcę z całą mocą podkreślić – ci, którzy tej zbrodni tu 4 lipca 1946
roku dokonali, przez ten czyn wykluczyli się z naszego społeczeństwa,
wykluczyli się z Rzeczypospolitej przyjaciół. Bo jak oni chcieliby
spojrzeć w oczy tym wszystkim Polakom narodowości żydowskiej, którzy
zginęli za naszą wolność? Przez tyle setek lat, przez dziesięciolecia.
Jak chcieliby spojrzeć w oczy rodzinie Ulmów i wszystkim tym, którzy w
czasie II wojny światowej, pomagając, ratując Żydów, oddali swoje życie,
ryzykowali często, cierpieli. Jak chcieliby spojrzeć w oczy uczciwym
polskim obywatelom? Uczciwym ludziom? Nie mogą spojrzeć w oczy, bo takie
zachowanie, jak było wtedy, nigdy nie znajdowało i wierzę w to głęboko –
nigdy nie znajdzie akceptacji. Rzeczpospolita takich ludzi wyklucza –
nie ma dla nich miejsca w naszym wspólnym państwie, w naszej wielkiej
wspólnocie polskich obywateli.



Szanowni Państwo!
 

Jeszcze raz składam hołd wszystkim tym, którzy zginęli. Składam hołd i
dziękuję wszystkim tym, którzy na przestrzeni dziesięcioleci budowali i
budują dobre relacje pomiędzy narodami – polskim i żydowskim, którzy
kultywują pamięć i pokazują piękną historię, choć czasem trudną
Rzeczypospolitej przyjaciół. Dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili
się do powstania pięknego Muzeum Polin w Warszawie. Wspomnę w tym
momencie pana prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego, wielkiego orędownika
polsko-żydowskiej przyjaźni i współistnienia, wielkiego orędownika
Rzeczypospolitej Przyjaciół, jednego z tych, którzy doprowadzili do
budowy Muzeum Polin.

 

Chciałbym, żeby to muzeum – obok Muzeum Powstania Warszawskiego –
stało się w Warszawie stałym punktem szkolnych wycieczek. Żeby młodzież
odwiedzała to muzeum. Żeby budować świadomość tego wielosetletniego
dobrego współżycia, świadomość istnienia Rzeczypospolitej Przyjaciół.

 

Dziękuję także wszystkim tym, którzy przyczynili się do budowy muzeum
Polaków Ratujących Żydów. Mamy najwięcej ze wszystkich narodów  świata
drzewek w Instytucie Yad Vashem –  tysiące, dziesiątki, steki tysięcy
Polaków w czasie wojny pomagały Żydom, w mniejszym lub większym stopniu,
swoim współobywatelom. Dziękuję za ich upamiętnianie, bo to także ważny
element naszej historii. Dbajmy o to, co było ważne, co było piękne,
ale i też o to, co było trudne. Żeby nie zginęła pamięć, żeby także na
tym, co trudne i wyciągając z tego wnioski, budować jak najlepsze
relacje współżycia i przyjaźni. A przede wszystkim nigdy nie dopuszczać
do wrogości bezpodstawnej, pustej i prymitywnej. Dziękuję bardzo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Jak to było z pogromem


Jak to było z pogromem kieleckim? Mocna rozmowa Cejrowskiego! [WIDEO]


Ważna rozmowa! Krzysztof Kąkolewski o tym, jak wyglądał pogrom kielecki...

Przy okazji siedemdziesiątej rocznicy pogromu kieleckiego, oolecamy
rozmowę, jaką swojego czasu przeprowadził Wojciech Cejrowski. Gościem
Krzysztof Kąkolewski - historyk, autor książek, a także świadek pogromu
kieleckiego właśnie. Co mówił wówczas Kąkolewski w programie WC
Kwadrans?
"To była akcja militarno-policyjna. Rodzaj takiej ekspedycji
wojskowo-policyjnej, jakie były stosowane wobec Ukraińców. Wykonanie,
przygotowanie, propaganda - wszystko przygotowane przez oddziały NKWD i
UB. (...) Przemoc sięgała wszędzie - ulice Kielc były dosłownie
kontrolowane. (...) Brało w tym udział wiele jednostek. Jak z historii
wojen - taka pacyfikacja; dwie kompanie KBW, oddział wojska, szkoła
milicyjna, szkoła UB... Można długo wymieniać. (...) Żołnierze nie
mordowali Żydów z nienawiści, tylko mieli rozkaz pacyfikacji - tak jak
pacyfikowali wioski ukraińskie..."
"Kiedy Żydzi zaczęli przyjeżdżać do Polski, częściowo ci, którzy uciekli
przed hitlerowcami, to byli koszarowani w jednym budynku. Stworzono
takie małe getto, to jest ul. Planty w Kielcach. Były dwie klatki -
jedna, w której mieszkali funkcjonariusze PPR i UB - Żydzi, a w drugiej
wierzący Żydzi, którzy wybierali się do Izraela i Palestyny. Pogrom
został zorganizowany bardzo wybiórczo - uderzono na tę klatkę, gdzie
byli ci Żydzi, którzy sposobili się do wyjazdu z Polski. Motywem
uderzających był w dużej mierze rabunek" - tłumaczył.
Jak dodawał, w czasach komunizmu nie można było mówić o tej sprawie.
"Była obawa, że znajdzie się ktoś, kto zacznie to badać. Ani jedna
osoba, która zamordowała Żyda na Plantach, nie została postawiona przed
sądem i skazana. Wszyscy, którzy zostali skazani na śmierć w procesie
kieleckim, nie tknęli żadnego Żyda na Plantach. Żaden winny zbrodni nie
został do dziś osądzony. Możliwe, że żyją i są wśród nas. (...) To był
bardzo zły dzień - 4 lipca - dla Rosjan. Rozpoczynało się postępowanie
dowodowe w sprawie Katynia; w Norymberdze. Pogrom w Kielcach miał
szalenie odciągnąć uwagę. W dodatku to święto amerykańskie" - zaznaczył.
WIDEO:

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. IPN zbada sprawę pogromu


Fot. ipn.gov.pl

IPN zbada sprawę pogromu kieleckiego. Instytut przeprowadzi kwerendę w archiwach

W 2004 r. wobec nieznalezienia podstaw do oskarżenia
kogokolwiek za udział w pogromie Żydów w Kielcach umorzono śledztwo w
tej sprawie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Amerykańscy Żydzi chcą

Amerykańscy Żydzi chcą wstrzymania kanonizacji prymasa Polski. Wysłali pismo do Watykanu

Komitet
Żydów Amerykańskich (AJC) poinformował na swym portalu, że w piśmie do
Watykanu wyraził głębokie zaniepokojenie w związku z ogłoszeniem przez
papieża uznania heroiczności cnót kardynała Augusta Hlonda, prymasa
Polski w latach 1926-1948.
Rabin David Rosen, dyrektor odpowiedzialny za
międzynarodowe sprawy międzyreligijne w AJC, napisał w liście do
kardynała Kurta Kocha, przewodniczącego papieskiej Komisji ds. Kontaktów
Religijnych z Judaizmem, że kontynuacja procesu kanonizacji "będzie
postrzegana w społeczności żydowskiej i poza nią jako wyraz aprobaty dla
skrajnie negatywnego podejścia kardynała Hlonda do społeczności
żydowskiej".

ACJ pisze na swym portalu, że Rosen przytoczył przykłady wrogości
Hlonda wobec Żydów oraz jego odmowę – mimo wielokrotnych próśb polskich
przywódców żydowskich – podjęcia jakiegoś działania w celu ochrony
społeczności żydowskiej.

Rosen napisał m.in., że w 1936 roku, w liście pasterskim, kardynał Hlond potępił judaizm i Żydów za odrzucenie Jezusa.
W piśmie do Watykanu rabin przytoczył fragmenty tego listu
pasterskiego. Napisał też, że dziesięć lat później hierarcha odmówił
spotkania z polskimi przywódcami żydowskimi, którzy chcieli
przedyskutować z nim ich memorandum, szczegółowo przedstawiające "ciągłe
pojawianie się oskarżeń o rytualne mordy i wynikłe z tego zagrożenie
masowymi pogromami" w przededniu Paschy 1946. Chcieli oni - dodał - by
kardynał Hlond wydał list pasterski do wszystkich parafii, wzywając je
do interwencji w sprawie Żydów.

Rabin Rosen napisał również, że miesiąc później kardynał Hlond, na spotkaniu z przewodniczącym Światowej Federacji Żydów Polskich Josephem Tenenbaumem, ponownie odmówił wydania oświadczenia potępiającego mordowanie Żydów, do którego dochodziło po drugiej wojnie światowej. Rosen zarzucił też Hlondowi, że nie potępił on pogromu kieleckiego z 4 lipca 1946 roku, ani nie wezwał Polaków do zaprzestania mordowania Żydów. Wskazywał natomiast, że Żydzi są wszyscy komunistami albo zwolennikami komunizmu i że pogrom był ich winą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Wtorek, 22 maja Patron

Wtorek, 22 maja

Patron prawdziwej wolności

Kardynał August Hlond wzywał i wciąż wzywa, aby Polska była
strażnikiem wiary chrześcijańskiej, by nasza Ojczyzna była hetmanką
sprawy Bożej 
Papież Franciszek promulgował dekret
dotyczący heroiczności cnót ks. kard. Augusta Hlonda. Oznacza to
formalne zakończenie jego procesu beatyfikacyjnego. Kardynałowi
Augustowi Hlondowi przysługuje tytuł Czcigodny Sługa Boży.

Ojciec Święty przyjął prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych ks.
kard. Angelo Amato 19 maja, czyli w sobotę, w dzień dedykowany Maryi –
zwraca uwagę ks. dr Bogusław Kozioł SChr, wicepostulator w procesie ks.
kard. Augusta Hlonda. – Wiadomość o promulgacji dekretu została
upubliczniona 21 maja, w święto Matki Kościoła, w tym roku po raz
pierwszy obchodzone, decyzją Papieża Franciszka, w całym Kościele
powszechnym jako wspomnienie obowiązkowe. Co ciekawe, otrzymaliśmy ten
dekret też w czasie trwającej dziewięciodniowej nowenny przed
wspomnieniem liturgicznym Maryi Wspomożycielki Wiernych, którą tak
kochał kard. Hlond jako też przecież salezjanin – podkreśla.

Po tym, jak został ogłoszony dekret o heroiczności cnót kandydata na
ołtarze, można otworzyć proces o cud otrzymany za jego wstawiennictwem,
który jest konieczny do jego beatyfikacji. Szczególna łaska mająca
znamiona cudu, otrzymana za wstawiennictwem ks. kard. Augusta Hlonda,
nie została jeszcze wybrana.

To niezwykle wymowne, że dar w postaci dekretu heroiczności cnót ks.
kard. Augusta Hlonda otrzymujemy w roku stulecia odzyskania przez Polskę
niepodległości. – W okresie jednym z najtrudniejszych w historii okazał
się niezwykle opatrznościowym mężem Boga, Kościoła, Narodu i Ojczyzny.
Nie tylko swoim nauczaniem, ale także swoim cierpieniem, odosobnieniem –
mówi ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz.

Jak zaznacza, to wielki dzień w życiu polskiego Narodu, że jesteśmy o
krok od beatyfikacji Prymasa ks. kard. Augusta Hlonda. Przyznaje, że
staje się on szczególnym orędownikiem modlitwy w intencji Polski, o
pomyślność dla Ojczyzny, o to, aby prawo stanowione w Polsce było zgodne
z Bożym prawem.

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/197567,patron-prawdziwej-wolnosci.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Wicepostulator broni kard.

Wicepostulator broni kard. Hlonda: oskarżenia o antysemityzm to manipulacja
http://niedziela.pl/artykul/35823/Oskarzenia-o-antysemityzm-to-manipulacja
Oskarżenia kard. Augusta Hlonda o antysemityzm to efekt manipulacji – tak zarzuty wobec prymasa Polski komentuje dla KAI ks. Bogusław Kozioł SChr, wicepostulator jego procesu beatyfikacyjnego. Oskarżenia wysunął kilka dni temu American Jewish Committee.

Ks. Kozioł wskazuje, że zarzuty wobec kard. Hlonda są efektem manipulacji przekazem medialnym. Jak wyjaśnia, przedstawiciele żydowskiej wspólnoty przeciwstawiający się beatyfikacji kard. Augusta Hlonda odnoszą się do dwóch okoliczności. Jedną z nich jest opublikowany w 1936 r. prymasowski list pasterski “O katolickie zasady moralne”, a drugą rzekomy brak reakcji prymasa kard. Hlonda po pogromie kieleckim w 1946 r. Jak podkreśla ks. Kozioł, oba te fakty są przedstawiane w niewłaściwym świetle.

Zdaniem ks. Kozioła, jeśli chodzi o wspomniany list pasterski, znane są artykuły z prasy m.in. niemieckiej, ale i polskiej, które manipulowały tekstem tego listu. Wycinano z kontekstu poszczególne zdania, które, zostawione same sobie, mają wydźwięk antysemicki. Ponadto, zwraca uwagę wicepostulatur, autorzy tych artykułów nie cytują np. zdania, w którym kard. Hlond nawołuje wręcz do miłości i poszanowania Żydów.

“To jawna manipulacja tekstem i w tym kontekście pojawiające się ostatnio komentarze nie są niczym nowym” – komentuje ks. Kozioł. Przypomina, że tego typu artykuły pojawiały się w prasie, głównie niemieckiej, w latach 90., wkrótce po rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego kard. Hlonda.Odnosząc się do rzekomego braku reakcji kard. Hlonda, ówczesnego prymasa Polski, na pogrom kielecki w 1946 r., ks. Kozioł zwraca uwagę, że ta kwestia również została zmanipulowana. Prymas Hlond udzielił na ten temat wywiadu dziennikarzom amerykańskim, do którego 19 lipca 1946 r. napisał sprostowanie, ponieważ jego słowa nt. zajść w Kielcach zostały w prasie amerykańskiej niewłaściwie zinterpretowane. Prosił, by to sprostowanie zostało opublikowane w całości, bez zmian i skrótów, do czego dziennikarze się nie zastosowali - przypomina ks. Kozioł. Wskazuje, że Prymas Hlond nie mógł wydać takiego oświadczenia w prasie ukazującej się w Polsce Ludowej, gdyż z pewnością cenzura tamtego czasu do tego by nie dopuściła.

Ponadto, nie jest prawdą jakoby Kardynał wyraził życzenie, by tych wyjaśnień nie podano w prasie polskiej. Ponieważ jednak do jego prośby się nie zastosowano, w 1946 r. “Głos Wielkopolski” powołał się na artykuł w prasie amerykańskiej, pisząc m.in. że kard. Hlond miał powiedzieć, że w kwestii pogromu kieleckiego Żydzi są sami sobie winni.

„To nieprawda – mówi chrystusowiec. - Pogrom kielecki należy odczytywać przede wszystkim jako ubecką prowokację, na co uwagę zwrócił również ówczesny biskup kielecki Czesław Kaczmarek. Poza tym kardynał zauważył, że za zepsucie się wcześniejszego dobrego stosunku Polaków do Żydów „w wielkiej mierze ponoszą odpowiedzialność Żydzi, stojący w Polsce na przodujących stanowiskach w życiu państwowym, a dążący do narzucenia form ustrojowych, których ogromna większość narodu nie chce”.

"Proszę więc zauważyć - mówi dalej wicepostulator - jak zmienia się sens wypowiedzi Prymasa, gdy zdanie przez niego wypowiedziane zakończy się przed słowami „stojący w Polsce”... Wtedy rzeczywiście wypowiedź Kardynała trzeba uznać jako oskarżającą Żydów za wydarzenia kieleckie. A to jest nikczemnym kłamstwem, czego dopuścili się dziennikarze tamtych czasów, a na czym dziś bazują wszystkie oskarżenia - mówi ks. Kozioł. - Dlaczego więc dziś ci, którzy stawiają tak poważne zarzuty pod adresem Prymasa Hlonda nie pofatygują się, by poznać i przedstawić prawdę historyczną z całym kontekstem politycznym?" - pyta wicepostulator. Dodaje, że takiej postawy domaga się zwykła uczciwość, nie mówiąc już o zastosowaniu jakiejkolwiek naukowej metody. "Na kłamstwie i pomówieniach nie zbuduje się niczego" - przestrzega chrystusowiec.

Jako kontrę do fałszywych zarzutów, wicepostulator w procesie beatyfikacyjnym kard. Hlonda przywołuje także fragment sprostowania autorstwa samego prymasa, w którym pisze m.in.: “Moje osobiste stanowisko do Żydów jest znane choćby z mych przedwojennych wypowiedzi. W czasie zaś wygnania we Francji w latach 1940-1944, ratowałem niejednego Żyda polskiego, niemieckiego, francuskiego, przed wywiezieniem do obozów śmierci. Ułatwiałem ich wyjazd do Ameryki, umieszczałem w bezpiecznych schronieniach, starałem się dla nich o dokumenty, dzięki którym ocaleli. Pragnę serdecznie, by sprawa żydowska w świecie powojennym znalazła wreszcie swe właściwe załatwienie”.

Ks. Kozioł przypomina, że dostępne są także rozmaite stenogramy ze spotkań z udziałem kard. Hlonda, również z osobami ze środowisk żydowskich, podczas których dementuje on pomówienia, z szacunkiem wypowiada się o społeczności żydowskiej i przypomina o udzielonej im podczas II wojny pomocy. Chrystusowiec cytuje m.in. takie słowa kard. Hlonda, odnoszące się do powojennych represji wobec Żydów polskich: “Wypadki te wołają o pomstę do nieba. Na to nie ma rozgrzeszenia, ani przebaczenia”.

“W żaden sposób nie można więc zarzucić kard. Hlondowi postawy antysemickiej. Stawiane obecnie zarzuty są oparte na wyrwanych z kontekstu zdaniach, a nawet tylko części zdań, a to jest po prostu oszczerstwo” – podkreśla ks. Kozioł.

American Jewish Committee, organizacja broniąca praw Żydów poza USA, zaprotestowała 24 maja przeciwko postępom procesu beatyfikacyjnego kard. Hlonda. Powołując się na jego wypowiedzi, wykazywała domniemany antysemityzm polskiego hierarchy i ostrzegała, że proces ten „będzie postrzegany w społeczności żydowskiej i poza nią jako wyraz aprobaty niezwykle negatywnego podejścia kard. Hlonda do społeczności żydowskiej”.

Takie stanowisko przedstawił dyrektor AJC ds. Międzynarodowych Relacji Międzyreligijnych, rabin Davidaì Rosen w liście do kard. Kurta Kocha, przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Stosunków Religijnych z Żydami.

***

August Hlond urodził się w 1881 r. w Brzęczkowicach, należących obecnie do Mysłowic, w rodzinie dróżnika kolejowego. Jako 12-letni chłopiec opuścił rodzinny dom i rozpoczął naukę w salezjańskim kolegium misyjnym w Turynie. W 1896 r. wstąpił do zgromadzenia salezjanów, w 1905 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pracował m.in. w Krakowie, Przemyślu i Wiedniu.

W 1922 r. został administratorem apostolskim polskiej części Górnego Śląska, a potem pierwszym biskupem diecezji katowickiej. W 1926 r. papież Pius XI mianował go arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim, co było równoznaczne z objęciem funkcji prymasa. W 1927 r. abp Hlond został kardynałem. Po śmierci Piusa XI wymieniany był jako kandydat na papieża lub watykańskiego sekretarza stanu.

Wojna zastała go w Warszawie, potem przeniósł się do Lublina. Wkrótce udał się na emigrację; nie przyjął propozycji objęcia stanowiska pierwszego premiera polskiego rządu na emigracji. Mieszkał w Rzymie, potem w Lourdes, a następnie - na żądanie rządu Vichy - w benedyktyńskim opactwie w Sabaudii.

W 1944 r. został aresztowany przez gestapo i namawiany do kolaboracji. Był internowany we Francji i w Niemczech. Po zakończeniu wojny odebrał od papieża nadzwyczajne pełnomocnictwa, na mocy których ustanowił organizację kościelną na Ziemiach Odzyskanych. Odmawiał współpracy z komunistycznymi władzami Polski.

Zmarł 22 października 1948 r., przeżywszy lat 67, w tym 25 lat w zgromadzeniu salezjańskim, 21 w kapłaństwie, 22 w biskupstwie, i 21 lat jako kardynał. Ciało prymasa Hlonda złożono w ruinach warszawskiej katedry. Taka była jego ostatnia wola. Jego pogrzeb był wielką religijną i patriotyczną manifestacją.

21 maja br. papież Franciszek podpisał dekretu o heroiczności cnót Prymasa Polski. Tym samym formalny etap procesu beatyfikacyjnego został zakończony. Słudze Bożemu przysługuje odtąd tytuł „Czcigodny Sługa Boży”. Do wyniesienia kard. Hlonda na ołtarze potrzebny będzie jeszcze cud.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl