SPEKTAKL

avatar użytkownika Aleksander Ścios

Trzeba mieć nielichą fantazję, by wywołać bitwę, niechlubnie ją przegrać i nie nazwać tego porażką. Potrzeba jednak głupoty, by zignorować taką lekcję i nadal trwać w bezmyślnym samozadowoleniu.  
Polityczna fantazja umilała nam życie od wielu tygodni. Podsycana przez użyteczne sondażownie i optymizm „naszych” mediów, wzmacniana słowami polityków i hardymi eksklamacjami. Za ich przyczyną, stała się namiastką prawdziwej nadziei i cherlawą kategorią „prawomyślności”, sprowadzoną do niepodważalnej wiary w zwycięstwo. Kto miałby odwagę napisać, że popełniono kardynalne błędy i przyjęto grę na zasadach przeciwnika lub wyraził zwątpienie w dogmat o „mądrości społeczeństwa” i podważał metody mobilizacji elektoratu – okrzyknięty zostałby wrogiem i niepoprawnym defetystą. Okrzyknięty tym chętniej, na ile potrzeba refleksji zmuszałaby kilku fircyków do rzetelnej roboty, groziła degradacją papierowych „autorytetów” lub zmniejszeniem zysków spółek medialnych.  
Wypadało więc milczeć.
Tak długo, aż kolejna porażka zostanie gładko przetrawiona i obrócona w żenujący festiwal utyskiwań i infantylnych tłumaczeń. Medialne dywagacje o „winie” przeciwnika i naruszeniu przezeń „zasad demokracji”, konkurują dziś jedynie z ambitnymi zapewnieniami o „sukcesie opozycji”. Dowodzą tyleż pogardy dla faktów, jak wiary w głupotę „prawicowego” elektoratu. Wiary niestety niebezzasadnej, skoro tradycja takich dywagacji sięga wyborów 2010 roku i jest bezkarnie podtrzymywana przez tych samych, po stokroć skompromitowanych publicystów i etatowych „ekspertów”.
I pewnie wypadałoby nadal milczeć, gdyby istniał cień szansy, że w tym festiwalu próżności i wodolejstwa pojawi się rzetelna odpowiedź na pytanie: dlaczego opozycja nie zdołała zmobilizować mieszkańców stolicy i zachęcić ich do obywatelskiej aktywności? Czym wyjaśnić obojętność na apele PiS-u?
Wskazywanie na kontr działania przeciwnika, jest oczywistym nonsensem, nie tylko niegodnym opozycji, ale niewartym poważnego traktowania. Przeciwnik jest po to, by przeszkadzać, psuć szyki, grozić i szkodzić. Jeśli zaś kogoś zaskakują postępki obecnego reżimu lub czuje się ograny przez ośrodki propagandy, nie powinien zawracać sobie głowy polityką ani mamić ludzi wizją zwycięstwa.
Namowa do bojkotu, presja i groźby, łamanie ciszy wyborczej, „cudy nad urną” oraz wszelkie inne działania „sprzeczne ze standardami demokracji”, są jak najbardziej stosownym i naturalnym sposobem sprawowania władzy przez obecny reżim. Problem nie polega na tym, że mają one miejsce, lecz na tym, że opozycja nie ma odwagi ich nazwać ani przystosować swojej strategii do realiów państwa policyjnego. Po sześciu latach rządów PO-PSL przyznawanie się do zaskoczenia praktykami władzy, jest wyrazem bezmiernej infantylności lub… cynicznego wyrachowania.
Na szczęście odbiorcy podobnych „wyjaśnień” nie zadają sobie trudu ich dogłębnego zrozumienia. W przeciwnym wypadku musieliby pojąć, że głosiciele takich rewelacji mają Polaków za skończonych idiotów, podatnych bez reszty działaniom rządowej propagandy i efektom dezinformacji.  
Próba poważnej odpowiedzi na zadane pytanie, musiałaby prowadzić do dostrzeżenia własnych win, błędów i ograniczeń. Wśród nich zaś błędu kardynalnego: uporczywego wspierania i propagowania fałszywej wizji państwa demokratycznego i praworządnego, w którym funkcjonują mechanizmy wyborcze i równe prawa obywatelskie.
Utrzymywanie tej wizji jest pierworodnym grzechem opozycji, przyczyną obecnych klęsk i upokorzeń. Z niej wywodzi się lęk przed dychotomią My-Oni i na niej zbudowano mitologię „jedności narodowej”, na której żerują dziś ludzie wyzuci z polskości. Ona stawia tamę postulatom obalenia III RP, nakłada kaganiec na „niezależne media” i utrzymuje środowiska opozycji w bezpiecznej domenie „konstruktywności”.  
Wizja ta przypomina straceńczą próbę pokonania przeciwnika jego własną bronią, a w konsekwencji sprawia, że większość Polaków postrzega PiS jako partię władzy, osadzoną głęboko w establishmencie III RP i kierującą się doraźną, populistyczną retoryką.
Nawet ktoś słabo zorientowany w niuansach życia politycznego dostrzeże przecież rażącą niekonsekwencję przekazu, w którym z jednej strony głosi się powrót reżimu do „praktyk PRL-u”, mówi o łamaniu prawa i politycznej niesuwerenności, z drugiej zaś - zapewnia o „mechanizmach demokracji” i chwali potęgę karty wyborczej. Jak odbiorca takiego przekazu może wierzyć w złe intencje ośrodków propagandy, jeśli na co dzień brylują w nich politycy opozycji, a „nasi” publicyści traktują funkcjonariuszy tych ośrodków jako autentycznych dziennikarzy? Jak ma reagować zwolennik PiS-u, gdy zapewnieniom o „nowej jakości” w polityce towarzyszy twarz byłego wyznawcy Unii Wolności, a słowom Jarosława Kaczyńskiego o „geszefciarskim spojrzeniu” HGW, deklaracja tegoż wyznawcy o „gotowości do debaty”?
Szaleństwem jest sądzić, że wystawieni na schizofrenię i utrzymywani w pseudodemokratycznym amoku Polacy uwierzą później w możliwość oszustwa wyborczego, potępią zbójeckie praktyki reżimu lub poświęcą choćby kroplę krwi na obalenie antypolskiej władzy.
Większość mieszkańców stolicy zignorowała apele opozycji nie tylko dlatego, że nie chce lub nie potrafi odróżnić partii Kaczyńskiego od pozostałych ugrupowań reżimowych i traktuje partyjne apele jako element nieczystej gry politycznej, ale z tej przyczyny, że postrzega PiS jako partię systemową, a zza zasłony werbalnych deklaracji widzi w niej odbicie patologii III RP. W tym przypadku, broń przeciwnika przylgnęła tak dalece do rąk opozycji, że stała się dla niej przekleństwem, na którym wyrosło urodzajne, demagogiczne hasło: wszyscy oni jednakowi. Na tym przekleństwie budują dziś zwolennicy „trzeciej siły” i błądzą miliony zdezorientowanych Polaków.
Reakcje na obecną porażkę pokazują, że również tym razem nikt nie zdobędzie się na odważną refleksję. To zaś oznacza, że oczekiwanie na farsę „wyborów parlamentarnych” 2015 roku,  umilą nam kolejne odsłony spektaklu, z obowiązkowym udziałem tych samych aktorów, suflerów i klakierów.  

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Aleksandrze

niestety, gorzka prawda. "Większość mieszkańców stolicy zignorowała apele opozycji nie tylko dlatego, że nie chce lub nie potrafi odróżnić partii Kaczyńskiego od pozostałych ugrupowań reżimowych i traktuje partyjne apele jako element nieczystej gry politycznej, ale z tej przyczyny, że postrzega PiS jako partię systemową, a zza zasłony werbalnych deklaracji widzi w niej odbicie patologii III RP."

Politrucy w PiS uważaja, ze jak zorganizują własny Marsz Niepodległości , jako trzeci obok tego właściwego i przebieranki Komorowskiego, to pokażą, że prowadzą ze sobą młodych.

Nic bardziej mylnego. Antysystemowa wiekszość młodych Polaków, którzy chcą być Polakami w Polsce, a nie niewolnikami "europejczykami" w niemieckiej UE odsunie się od PiS jeszcze dalej. Oczywiście, nie skorzysta na tym ani Wipler z Gowinem, ani Palikot ani tym bardziej Miller. Ale stracimy my wszyscy, którym Polska i jaka jest nasza Ojczyzna, leży na sercu.

Gdyby te nasze apele przyniosły skutek.... niestety, sa odrzucane. Tak jak prawda o Aferze Marszałkowej przed wyborami prezydenckimi.

Wciąż tli się we mnie nadzieja, że w 2015 to nie zagraniczna finansjera wyznaczy nowego Tuska w Polsce, ale to my Polacy wybierzemy, ale musze ten płomyk sama w sobie podsycać.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

2. Bardzo smutny tekst...

Panie Aleksandrze, to bardzo trudny i bardzo smutny zarazem tekst.
Najpierw przeczytałam go na Pana blogu...dwa razy, (linkowany na TT), teraz - raz jeszcze...

I - nic dodać.

Tylko wkurzenie narasta nadspodziewanie mocno;
Dobrze, że nie pozwala Pan na osad złudzeń, tak łatwo w sytuacji nam danej (beznadziejnej...?) - uciszający bunt rozumu.

Bardzo serdecznie pozdrawiam.
Selka

Selka

avatar użytkownika Maryla

3. Brawo rugbyści ! Młodzi Polacy którzy nie mają wyboru i nie idą

Emotions and passion on the faces of Polish Rugby National Team before a fixture of ENC D1B against Czech Republic at Polonia Stadium venue, 12/10/2013

11.11.11 Litwa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Zwycięstwo Frontu Narodowego we Francji- obudź się PiS

Straszak „faszystów od Le Pena” przestał działać.

W drugiej turze wyborów kantonalnych w Brignoles na Lazurowym Wybrzeży, pomimo mobilizacji tzw. frontu republikańskiego, czyli wszystkich przeciwko Frontowi Narodowemu, zwyciężył kandydat tego ostatniego. Laurent Lopez zdobył 54 proc, głosów, a reprezentująca tzw. umiarkowaną prawicę Catherine Delzers 46 proc.

Na nic zdały się nawoływania do zablokowania „faszystów od Le Pena”. Mobilizacja wszystkich przeciwko Frontowi przestała działać. Francuzi zaczęli otwierać oczy i dostrzegać, że systemowa lewica i prawica, praktycznie niczym się nie różnią. A zagrożeniem dla ich jest piętnujący bezproduktywność całej klasy politycznej Front Narodowy.
Republikańska Francja już wpadła w panikę po wyborach w Brignoles. Ryk i straszenie szowinistami, populistami, ultrasami i rasistami z Frontu zostanie teraz z całą pewnością podwojone.

Tylko czekać, jak zaczną zawiązywać się lewicowo-prawicowe Komitety Obrony Zdobyczy Rewolucji. To wyjątkowy prezent dla Marine Le Pen. Wielu ludzi bowiem, dalekich od sympatii dla jej partii, zechce za rok zagrać na nosie politykom z nad Sekwany. Dosadnie mogą to zrobić głosując na Front Narodowy. Od jednej czwartej do jednej trzeciej wyborców droga nie jest daleka. A zmiana w tym kierunku – realna.

http://www.prawy.pl/z-zagranicy2/3997-zwyciestwo-frontu-narodowego-we-fr...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

5. Głeboko nie zgadzam się z tym rozumowaniem

Po pierwsze, poza Korwinem -Mikke i jego towarzystwem nikt rozsądny n ie traktuje PiS jako partii systemowej. Jako partię pro-państwową tak ale nie pro- systemową. Po drugie bardzo wielu z mieszkańców naszego kraju wcale nie jest zainteresowanych utrzymaniem naszej państwowości i wyszukuje argumentów dla poparcia ich partii politycznej a tylko ze względów retorycznych udaje, że widzi różnicy między PO a PiS. Nikt nie lubi przyznawać się do nikczemności. Woli więc mówić, że wszyscy są tacy sami i wszystko jedno na kogo się głosuje. Oczywiście na pytanie dlaczego wiec nie głosują raz na PO a raz Pis skoro to wszystko jedno najczęściej odwracają się tyłem i nic nie mówią.
Nie można tego co ludzie werbalizują uznawać jako ich poglądów! Oni mówią to co jest im wygodnie w danym momencie a w żadnym razie nie mówią co myślą. Sam pamiętam, jak rodzie kolegów i koleżanek mojego dziecka, w dzieciństwie instruowali swoje pociechy, że obcym ludziom należy mówić to, co chcą usłyszeć, bo inaczej można mieć kłopoty!
Co do zdolności PiS do mobilizacji ludzi to pragnę zauważyć iż istota pisizmu polega na tym, że partia polityczna jest narzędziem politycznym środowiska. Partia nie ma nas kształtować a to my mamy wpływać na nią i to nasza rzeczą jest troska o odpowiednio duży elektorat. To każdy z nas ma codziennie troszczyć się o dobre postrzegania pisaków przez ich otoczenie i w ten sposób rozszerzać elektorat. Przypominam, że "naród (ojczyzna) to zbiorowy obowiązek" .
Wielu ludzi w Polsce to ludzie zniewoleni codziennymi obowiązkami, nie mającymi ani wolnych pieniędzy, ani wolnego czasu. Oni nie chcą żadnego więcej obowiązku. Jak my im ni pokażemy, że obowiązek wobec ojczyzny (narodu) zwalania z wielu obowiązków prywatnych, bo zmniejsza uzależnienie od drugiego człowieka, to będziemy mieli więcej zwolenników.
My nie możemy marzyć o "skopaniu czterech liter " naszym przeciwnikom, bo po co później leczyć bolącą nogę a musimy się skupić na budowie naszej wspólnoty. Natomiast czy ich będzie coś bolało czy nie - to co mnie to obchodzi. Mnie obchodzi nasza sytuacja a boląca noga to żadna przyjemność.
Prawda zaś jest taka, że przy dychotomicznym podziale sceny politycznej jedynym sposobem sprzeciwu wobec PO będzie uznanie racji PiS i o to chodzi.
Można więc powiedzieć, że obecnie w Warszawie PiS ma lub w najbliższym czasie może mieć poparcie ok 50% elektoratu. To dużo ale za mało. Musimy mieć więcej.
Co do działania w ramach reguł demokratycznych. To domaganie się reguł demokratycznych i prowadzenie spraw politycznych zgodnie z nimi wcale nie wynika z braku świadomości do czego są zdolni nasi przeciwnicy a bardziej z tego, że jeżeli te reguły szanujemy, to sami musimy ich przestrzegać nawet wtedy, gdy jest to trudne.
I jeszcze jedno. Inicjatywa referendum w Warszawie nie wyszła z kręgów PiS - to nie była nasza inicjatywa. My zostaliśmy w nią wmanewrowani i jakoś udało się z tego wyplątać bez zwolnienia PO z odpowiedzialności za krach finansowy Warszawy.
Czy nikt na prawdę nie widzi tego, że to referendum było również kołem ratunkowym dla PO? Czy to tak trudno zobaczyć, że wydawało im się iż jest to świetny pomysł, gdyż jak przegrają referendum to będą mogli przekazać atrybuty władzy w mieście komu innemu i na niego zwalić winę za złe zarządzanie miastem a jak wygrają to będą mogli się chlubić zwycięstwem nad PiS-em, co uważają za korzystne dla siebie. Od kiedy to pomysły popierane przez Palikota sa szkodliwe dla PO? Od dzisiaj? Ciekawe.

uparty

avatar użytkownika Rebeliantka

6. @UPARTY

Takie rozumowanie jest zwyczajnie przekombinowane. Mały ma związek z rzeczywistością.

Radzę popatrzyć, dlaczego zdobywa poparcie Orban lub Le Pen.

Rebeliantka