Za "Nie przepraszam za Jedwabne" do więzienia ! Nie znamy dnia ani godziny, wszyscy pójdziemy siedzieć
Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał kary więzienia w zawieszeniu wobec czterech mężczyzn, oskarżonych o nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych."Nie przepraszam za Jedwabne" prawomocnie mową nienawiści.Chodzi o okrzyki wznoszone trzy lata temu w czasie Marszu Jedności. W marcu sąd pierwszej instancji skazał trzech z nich na kary pół roku, zaś czwartego - 10 miesięcy więzienia, w zawieszeniu na 3 lata oraz na kary po 500 zł grzywny. Teraz są prawomocne. Ostatecznie, po uzyskaniu opinii biegłego oceniającego treść okrzyków, oskarżono pięciu młodych mężczyzn, w akcie oskarżenia wymieniając okrzyk "Nie przepraszam za Jedwabne". Wnosząc o apelację, reprezentujący ich mecenas Juliusz Kołodko dowodził, że zakłócanie Marszu Jedności i wznoszone w jego ramach okrzyki mieszczą się w ramach gwarantowanej przez konstytucję swobody wypowiedzi. W jego ocenie gdyby nie "nagonka" mediów, jego klientów by nie skazano.
Poseł Janusz Wojciechowski :Skaż mnie sądzie - ja też nie przeprosiłem za Jedwabne! ...bo to nie ja ani mój naród, powinniśmy przepraszać za zbrodnie najeźdźców, którzy
zniszczyli państwo polskie.
Za Jedwabne powinni przeprosić Niemcy i Rosjanie, którzy wspólnie i w porozumieniu, we wrześniu 1939 roku, najechali i zniszczyli państwo polskie – to państwo, w którym Polacy i Żydzi, w miasteczku Jedwabne i w tysiącu innych miast, żyli razem od pokoleń. Za Jedwabne powinni przepraszać Niemcy i Rosjanie, którzy wyłamali polskie szlabany graniczne, okrążyli ze wszystkich stron i rozbili polską armię, zniszczyli i wymordowali polskich oficerów, policjantów, prokuratorów, sędziów, księży, którzy rozbili polskie więzienia i uwolnili tysiące kryminalistów, którzy miliony niewinnych Polaków zapędzili do łagrów, obozów koncentracyjnych, do bunkrów głodowych, na szubienice, do komór gazowych i dołów śmierci.
To Niemcy i Rosjanie rozkazywali i pozwalali żydowskim kryminalistom mordować niewinnych Polaków, a polskim kryminalistom mordować niewinnych Żydów.
Oskarżaj więc i mnie, prokuraturo, skażcie więc i mnie, sędziowie z Białegostoku, bo ja też nie przeprosiłem za Jedwabne...
Żydzi, Niemcy - Zniesławienie Polski; Wykład prof. Bogusława Wolniewicza
- Zaloguj się, by odpowiadać
146 komentarzy
1. z archiwum
Komorowski do Polaków : Naród musi zrozumieć, że był także sprawcą
10/07/2011
Prezydent podkreślił w liście, że Jedwabne to nie tylko nazwa
symbolizująca wydarzenia sprzed lat, to także ciemny znak pamięci
Polaków. - Chcemy wraz z mieszkańcami Jedwabnego zrozumieć to, co się
stało i to, co powinno być w nas ocalone jako pamięć - napisał
Komorowski
Odwołanie od decyzji prokuratury sprawa "Przekroju"
Z rozstrzygnięciem tym nie sposób się zgodzić, przede wszystkim
dlatego, iż organ prowadzący dochodzenie, w ogóle nie rozważył jego
prowadzenia w kierunku szczególnej szkodliwości publikacji tygodnika
"Przekrój" z dnia 11 lipca 2011 r. http://www.przekroj.pl/index.php/pol/Kiosk
okładka i główny temat wydania : "My, Polacy, zabójcy Żydów. Jedwabne
70 lat później." Mariusz Nowik stwierdza w komentarzu "Na początek":
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ciekawe jest czy obrona tych skazanych powołała się na fakt
sprawstwa w tej zbrodni SS Einsatzkommando pod dowództwem Hermanna Schapera, o czym skazani mogli dowiedzieć się z encyklopedii.
Z tego powodu przepraszanie za czyn dokonany przez niemieckich oprawców z SS staje sie absurdem.
Chyba, że my Polacy jesteśmy zobowiązani do przepraszania za niemieckie zbrodnie, dokonywane także na Polakach a także innych narodach.
michael
3. Bardzo możliwe, że demonstranci wyrażając protest,
Na przykład, czy hasło "Nie przepraszamy za zbrodnię SS Einsatzkommando w Jedwabnem w dniu 10 lipca 1941" jest legalne i za jego wypowiedzenie nie grozi odpowiedzialność karna?
- Jak długo musimy czekać na polski obowiazek przepraszania za likwidację warszawskiego getta w 1943?
Nie jestem rasistą, jestem przeciwnikiem wszelkiego ludobójstwa, protestuję przeciwko wszelkim prześladowaniom narodowościowym, religijnym a także także potępiam wszelka dyskryminację z powodu płci, wyznania a także pogladów.
Mimo to jednak nie będę przepraszał nikogo za Rzeź Ormian w larach 1915 - 1917, ani za rzeź Polaków na Wołyniu.
michael
4. "Nie przepraszam za Jedwabne"
"Nie przepraszam za Jedwabne" prawomocnie mową nienawiści
Swoboda wypowiedzi ma swoje granice, oskarżeni je przekroczyli -
stwierdził w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku, podtrzymując
Swoboda wypowiedzi ma swoje granice, oskarżeni je przekroczyli - stwierdził w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku, podtrzymując wyrok więzienia w zawieszeniu, dla czterech mężczyzn skazanych za nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych.
Do zdarzenia doszło dwa lata temu, podczas Marszu Jedności, zorganizowanego w Białymstoku na znak protestu przeciwko nasilającej się fali rasistowskich incydentów, w tym zdewastowania pomnika Żydów pomordowanych w Jedwabnym. Marsz został zakłócony przez grupę kilkudziesięciu krótko ostrzyżonych mężczyzn, krzyczących m.in. "Polska cała tylko biała", "naszą bronią nacjonalizm" i właśnie "nie przepraszam za Jedwabne".
Zdaniem prokuratury to ostatnie hasło, szczególnie w kontekście wydarzeń bezpośrednio poprzedzających demonstrację, było nawoływaniem do nienawiści na tle różnic narodowościowych i religijnych. Kilka miesięcy temu sąd rejonowy podzielił zdanie oskarżenia i pięciu mężczyzn skazał na wyroki od sześciu do dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Czterech skazanych odwołało się od tego wyroku. Wnosząc o apelację, reprezentujący ich mecenas Juliusz Kołodko dowodził, że zakłócanie Marszu Jedności i wznoszone w jego ramach okrzyki mieszczą się w ramach gwarantowanej przez konstytucję swobody wypowiedzi. W jego ocenie gdyby nie "nagonka" mediów, jego klientów by nie skazano.
Z badań wynika, że blisko 50 proc. Polaków nie ma ochoty przepraszać za Jedwabne - dodawał, dowodząc, że we wznoszonym przez jego klientów haśle nie ma żadnego nawoływania do nienawiści. Ustalenia Instytutu Pamięci Narodowej, według których zbrodni w Jedwabnym, chociaż z inspiracji Niemców, to jednak dopuściła się część polskich mieszkańców miejscowości, określał mianem jednej tylko z licznych opinii w tej sprawie.
Składu sędziowskiego, który rozpatrywał apelację, jednak nie przekonał. Wyrok sądu pierwszej instancji został podtrzymany w całości, dodatkowo apelujących obciążono kosztami postępowania - po kilkaset złotych.
Popieranie nienawiści rasowej jest zakazane przez polskie przepisy, polską konstytucję i różne akty międzynarodowe. To nie jest tak, że wolność słowa jest niczym nieskrępowana - uzasadniała sędzia Irena Rybska.
Przypominała, że za nawoływanie do nienawiści rasowej należy uznać hasła, które wywołują uczucie silnej niechęci czy wręcz wrogości do danej grupy etnicznej. Sędzia przywołała też opinię biegłych zeznających podczas procesu w niższej instancji, którzy uznali, że hasło "nie przepraszam za Jedwabne" takie właśnie uczucia wywołuje; szczególnie w kontekście poprzedzającego demonstrację zdewastowania pomnika w Jedwabnym, na którym nieznani do dziś sprawcy namalowali wówczas m.in. swastykę.
- Zakłócający Marsz Jedności kontrmarsz odzwierciedlał poglądy grupy rasistowskiej, której działania budziły i budzą niepokojów w wielokulturowym społeczeństwie województwa podlaskiego - mówiła sędzia.
- Historia naszego kraju, to, co w niej przeszliśmy, również sprawy trudne, jest częścią sumienia narodu - podkreślała, dodając, że nie można lekceważyć, jak to określiła "bezspornych" ustaleń IPN w sprawie sprawstwa zbrodni z 1941 roku.
Sędzia Rybska zdecydowanie stanęła też w obronie mediów, oceniając, że atak, który przypuścił na nie, wnosząc o apelację, mecenas oskarżonych jest nieuprawniony i nieuzasadniony, bo zadaniem mediów jest nagłaśnianie incydentów związanych z nawoływaniem do nienawiści na tle rasowym.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. WNIOSEK KONSTRUKTYWNY
michael
6. @Michaelu
ponieważ w tej sprawie prowadzimy korespondencję z ministerstwami i IPN, w slad za tym wyrokiem pójdą nasze pytania do tych urzędów.
Ale co możemy zrobić sami? Tylko zostawiać ślad w dokumentach tych urzędów, które może ktoś kiedyś pociągnie za konsekwencje.
Gdzie ci wielcy obrońcy, wypisujący epistoły w mediach? Gdzie komisja sejmowa , która powstała do obrony demokracji ? Wystraszyli się ?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. zaczęła się nagonka
Giertych ujawnił nieznane fakty na temat jednego z ekspertów Macierewicza
jednej z prowadzonych przeze mnie spraw pojawił się dowód, że z jego
komputera były wysyłane komentarze o charakterze antysemickim – ujawnił w
programie "Fakty po Faktach" mecenas Roman Giertych. To jego odpowiedź
na porównanie krytyki tych naukowców przez media do prześladowania
inteligencji żydowskiej z 1968 roku.
jeden z trzech ekspertów Macierewicza – powiedział. Dodał jednak, że
komentarze wysyłano z kraju.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Zbrodnicza żydokomuna wraca na salony, do sądów , więzień, tylko czekać na kolejną Łączkę.
Michnikowszczyzna, Instytut Żydowski, media tego zbrodniczego autoramentu mają się wspaniale.
Wina jest również po stronie Polaków, którzy ten stan rzeczy tolerują, by nie narażać się ałtorytetom
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Szanowny Panie Michale
wina jest GŁÓWNIE i WŁĄCZNIE po stronie Polaków, trudno się dziwić mniejszościom, że chcą ugrać swoje interesy. To nie mniejszość wybrała ten rząd, tylko wiekszość, uważająca się za Polaków.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Jeśli chodzi o Jedwabne, to zarówno ja jak i moja Mama
też nie przepraszamy, ponieważ oskarżenia Polaków o tę zbrodnię są niezgodne z prawdą.
Za Jedwabne powinni przeprosić Niemy, załatwili Żydów typową dla nich metodą.
Co ciekawe, mieszkańcy Jedwabnego też nie przepraszali w czasie, kiedy Kwach przepraszał. Pozostali w domu.
A Gross powinien przeprosić Polaków ponieważ jego osądy tej sprawy okazały się wielkim kłamstwem i to właśnie on jest siewcą nienawiści.
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
11. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Anodina jest Żydówką z Ukrainy, jej ukochany Primakow też, pierwotnie Jewgienij Finkelstein.
Romuś, końska glowa, powinien sobie przypomnieć co dziadziuś Jędrzej o żydach mawiali
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
12. Marylu - Gdzie ci wielcy obrońcy, gdzie komisje...
Przecież adwokaci, obrońcy oskarżonych w tym procesie nie wykorzystali prawie żadnych środków obrony, nie sięgneli po inne możliwości, konteksty i przesłanki, poza zagadnieniem wolności słowa.
michael
13. Wystarczy kliknąć
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wiesław_Binienda
To ten, który zdaniem Agnieszki Kublik i Leszka Millera skleja samolociki.
michael
14. Czy Zydzi przeprosza nas za męczeńską smierć Anny Jaworskiej ?
Rocznica mordu w Górce Klasztornej
http://77400.pl/index.php/historiamenu/76-zwyrodnialstwo-po-niemiecku
Żądza zabijania nie została jednak zaspokojona, wymieniony Niemiec
nadal szalał po okolicy, rozstrzeliwując Polaków. Jego zwyrodniałość
miała jednak dopiero osiągnąć apogeum. W połowie listopada 1939 r.
rozstrzelano 36 Żydów, wcześniej okładając ich okrutnie batogami w
refektarzu klasztornym, "że aż ściany były zbryzgane krwią". Prawdziwym
zwyrodnialstwem i perwersją wykazał się jednak Harry Schultz przy
zamordowaniu Anny Jaworskiej z Liszkowa. Wymieniona Polka była
uczestnikiem Powstania Wielkopolskiego, Ta skromna wiejska dziewczyna w
dowód bohaterstwa została odznaczona Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem
Virtuti Militari. Niemcy nie zapomnieli o niej. Rozjuszony junkier z
Liszkowa von Witzleben podjudzał: tę świnię należy zlikwidować. Kaźn
bohaterki zaczęła się już w majątku w Liszkowie, gdzie pamiętliwi Niemcy
wlewali jej wrzątek do ust, a mężowi wybili wszystkie zęby. 22
listopada 1939 r. przewieziono ich do Górki. Nazajutrz odbyła się
egzekucja, pełna niemieckiej pomysłowości i okrucieństwa. Harry Schultz
nakazał przyprowadzić Żydów i Anne Jaworską. Przywiązano jej do nóg liny
i dwóm grupom Żydów, po pięciu w każdej, nakazano ciągnąć w przeciwnych
kierunkach. Żydom obiecano, że w ten sposób uratują swoje życie.
Kobieta została rozerwana żywcem, wnętrzności wypłynęły. Zadowolony
Niemiec kopnął strzępy skrwawionego ciała do dołu. Następnie nakazał
rozstrzelać pomagających mu w kaźni Żydów. Historycy podają, że Harry
Schultz miał na sumieniu 186 morderstw, dokonanych w Górce i okolicy.
Sam przeżył wojnę. Sprawiedliwość dopadła go dopiero w 1954 r. W lutym
tegoż roku kat powiesił zbrodniarza Poniżej przypominamy pomocników
Harrego Schultza Byli oni, tak jak i on, Niemcami, a nie jak się
powszechnie głosi w imię poprawności tzw. nazistami. Kraju nazistów nie
było, nacji nazistów także. Byli za to niemieccy sąsiedzi, którzy naszym
przodkom zgotowali tak straszliwy los. O tym należy pamiętać. Historia
bowiem lubi się powtarzać. Lista niemieckich zwyrodnialców: Koepenick z
Nakła, Blume z Nakła, Kasper z Nakła, Fritz z Nakła ,Bettin z Nakła,
Seelert z Wyrzyska, Wirth z Wyrzyska, Seehawer z Łobżenicy, Bromber z
Łobżenicy, Jahr z Witrogoszcza, Schleif z Witrogoszcza, Seehagel z
Witrogoszcza, Hahnfeldt z Łobżenicy, Rux z Łobżenicy, Rux z Rataj,
Ziemer z Luchowa, Karau Eugen z Łobżenicy, Karau Waldemar z Łobżenicy,
Karau Alfred z Łobżenicy, Redis z Łobżenicy Keller z Łobżenicy, Reisdorf
z Łobżenicy, Ickert z Kruszki, Blum z Łobżenicy, Kuhn z Łobżenicy,
Keller (miejscowość nieznana).
źródło: ks. Zachariasz Kruża - Swastyka nad Górką Klasztorną Ilona Różyńska - Górka Klasztorna w czasie II Wojny Światowej
fotografie z książki: ks. Zachariasz Kruża - Swastyka nad Górką Klasztorną oraz własnych zbiorów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. A gdy chodzi o Giertycha?
SŁÓW BRAKUJE
michael
16. @Michaelu
Roman Giertych jest poza wszelką kategorią ocen. A mam w pamięci, jak młodzieżowe bojówki z Czerskiej pod przewodnictwem byłej v-ce minister MEN z Unii Wolności, chciały GO TOPIĆ W JEZIORZE. "Giertych do wora, a wór do jeziora". A my go przed tą egzekucją broniliśmy.2006-06-13
pani Dzierzgowska
"Minister Giertych postrzega świat w czarno-białym kolorze. Sądzi, że człowiek jest z natury zły i nie wolno dać mu wolności, bo ją źle wykorzysta. Na nieszczęście pewnie też nie przeczytał żadnej porządnej książki o wychowaniu. Nie wie więc, że w pedagogice karci się zarówno postawę skrajnie permisywną - czyli "rób dziecko co chcesz", jak i tę przeciwną - autorytarną. "
Uczniowie bojkotowali pomysły Romana Giertycha i organizowali demonstracje pod gmachem ministerstwa. Podczas jednej z nich spalono kukłę Giertycha, innym razem utopiono symbolizującą ministra Marzannę pod hasłem: "Giertych do wora, wór do jeziora"
Sam minister zawsze podkreślał, że czuje się niesłusznie atakowany, winą za taki stan rzeczy w dużej mierze obarczał "media liberalne". Za najgorszą minister edukacji uważał natomiast Katarzynę Hall. Jak stwierdził w jednym z wywiadów, obsadzenie pani minister na tym stanowisku było największym grzechem Donalda Tuska. Dodał, że nie wie, czy przypadkiem premier nie nie będzie się z tego powodu smażył w piekle... Ot co!
Straszny gremlin Giertych zamienia się w słodkiego Gizmo. I w tej roli widzimy go jako nadwornego adwokata Władzy.
http://www.rp.pl/artykul/930263.html
"Roman Giertych po kilkunastu latach prób kołowania lotem swobodnym wrócił do zwykłej dla powojennych endeków roli modelu na uwięzi. Widać, że nie da się inaczej. Gdy nie można już służyć prawdziwie „polskim interesom" w Radzie Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa to trzeba zostać nadwornym prawnikiem domu premierowskiego.
I pomyśleć, że tak niedawno Stefan Niesiołowski nazywał Giertycha politycznym trupem. Jeszcze przyjdzie mu połknąć własny język, gdy zobaczy Giertycha jako honorowego gościa konwencji własnej partii (choć nie w czerwonym żakiecie, który nosiła inna bohaterka wielkiego transferu politycznego). Albo, gdy zobaczy go jako honorowego gościa Przystanku Woodstock. Niemożliwe? Nie w Polsce. Jesteśmy krajem nieograniczonych możliwości. Przynajmniej dla wybranych."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Krotko mowiac
"Wysoki Sad" nie zostal odpowiednio przez adwokatow poinformowany. Mamy do czynienia z "rocket science" niedostepna dla "Wysokiego Sadu".
18. Bul
"To taki ciemny znak pamieci". Onaki oczywiscie nie pojmuje, ze mowiac my Polacy jestesmy winni takze sam siebie w tej winie uwzglednia. Moze ma osobiste, rodzinne - powiedzmy - jakies powody?
19. Tymczasowy
ten wyrok to lata pracy Gazety Wyborczej i osobista zasługa Seremeta, Sienkiewicza i Tuska, którzy zrobili kipisz białostockim prokuratorom i adwokatom. Mąż ministry Kudryckiej, który był obrońcą oskarżonych, pod presją GW musiał zrezygnować z prowadzenia obrony.
A będzie jeszcze piekniej, co z uporem podkreslam, a nikt nie podejmuje tematu.
370 mln euro na walkę z faszystami. Już dzielone.
Wszystko w wątku list do MSW.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. a Bul ma tez swoje osobiste zasługi w temacie, bez dwóch zdań
Rozmowa z Sekretarzem Generalnym Rady Europy
Prezydent Bronisław Komorowski przyjął w czwartek w Belwederze z Sekretarza Generalnego Rady Europy Thorbjørna Jaglanda.
Prezydent wręczył nominacje 45 sędziom
Wręczając w czwartek nominacje sędziowskie prezydent podkreślił, że
zawód sędziego wymaga wielkiej odpowiedzialności za własne decyzje, ale
także chęci wnikania głęboko w motywy ludzkiego postępowania.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. "Śp. Prezydent prof. Lech
"Śp.
Prezydent prof. Lech Kaczyński nie pozwoliłby, by nasz naród tak
opluwano". Poruszający list łączniczki AK do prezydenta Komorowskiego
"Zamiast cieszyć się wnukami i rozkwitem Ojczyzny, znów muszę stanąć do walki o honor moich dowódców i towarzyszy broni."
Prezentujemy list otwarty Danuty Szyksznian ps. "Sarenka",
żołnierza AK, wystosowany w lipcu do prezydenta Bronisława Komorowskiego
w związku z emisją niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie":
LIST OTWARTY DO PREZYDENTA RP BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO
Po uważnym obejrzeniu niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi
ojcowie", emitowanego w Telewizji Polskiej, a także dyskusji po filmie,
postanowiłam zwrócić się do Pana z protestem. Pan, który jest synem
takiego Polaka, walczącego razem z moim mężem, Jerzym Ossowskim, w 3
Brygadzie Armii Krajowej. Pana ojciec, jako żołnierz AK i z 6 Brygady
brał udział w Powstaniu Wileńskim. Pan, Panie Prezydencie, nie może milczeć!
Pamiętam pana słowa, chciał Pan być prezydentem wszystkich Polaków, a
Armia Krajowa to kwiat Narodu Polskiego. Obowiązkiem Pana jest stanąć w
obronie honoru żołnierzy i Pana ojca. W moich najczarniejszych snach
nie wyobrażałam sobie, że w Wolnej Polsce, zamiast cieszyć się wnukami i rozkwitem Ojczyzny, znów muszę stanąć do walki o honor moich dowódców i towarzyszy broni.
Armia Krajowa to swoisty ewenement w skali świata. Żadne państwo nie
może pochwalić się takimi żołnierzami, którzy bez chwili wahania, nie z
poboru, nie jako najemnicy, ale ochotniczo stanęli w obronie ukochanej
Polski. Oddawali to, co najdroższe - młodość, zdrowie i życie. AK to
armia licząca ok. 350 tys. żołnierzy, którzy wynieśli ze swoich
rodzinnych domów miłość do Ojczyzny i stanowili elitę kraju. Walczyli o
"Polskę wolną i czystą jak łza"!
Rok 1945 nie przyniósł nam wolności, a gdy cały świat radował się z
upragnionego końca wolny, my siedzieliśmy w więzieniach i obozach. Przez
wiele lat nosiliśmy garb przeszłości. Obrzucono nas błotem, kłamstwami,
nazywając nas: bandytami, faszystami, zaplutymi karłami reakcji,
wrogami Polski. Jedyne, co nas czekało, to więzienna cela, przymusowa
praca w obozach i zsyłka na nieludzką ziemię.
Dziś dla większości społeczeństwa jesteśmy Bohaterami, a stało się to
po 1989 roku, kiedy zaczęliśmy odnosić moralne zwycięstwo. Byliśmy
wtedy szczęśliwi, że 50 lat obrzydliwej propagandy poniosło klęskę w
zderzeniu z prawdą.
W dniu emisji niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi
ojcowie" poczułam się jakbym odbyła koszmarną podróż w czasie. Znów
kłamstwa, ohydna propaganda... Co dziwne, zmienił się tylko
autor, na niemieckiego producenta filmu. Niemiecka telewizja publiczna
nakręciła serial, za pośrednictwem którego chce wmówić światu, że winę
za Holocaust ponosi także Naród Polski, wykorzystując perfidne,
zmanipulowane ujęcia. Żołnierze Armii Krajowej i ich dowódcy ukazani
zostali jako prymitywna oraz pozbawiona jakichkolwiek zasad moralnych
dzicz.
"Konsultanci historyczni" serialu nie mogąc pochwalić się
swoimi matkami i ojcami, za wszelką cenę chcą opluć i znieważyć naszych.
A moja mama i mój tata również walczyli w Armii Krajowej, a kiedy mnie
po Powstaniu Wileńskim aresztowano i uwięziono, mojej mamie z rozpaczy
pękło serce. Moja mama odeszła w wielu 39 lat. Teraz moje serce pęka,
kiedy oglądam serial i widzę bierność, a nawet przyzwolenie organów
państwa na ten proceder.
Ten nowy wydumany trend "antysemityzmu Polaków", prezentowany przez
wielu pseudonaukowców, spada Niemcom jak podarek z nieba. To są ohydne!
Ci ludzie dokładnie wiedzą, że najwięcej symbolicznych drzewek w
Instytucie Yad Vashem w Izraelu jest zasługą Polaków, także z Armii
Krajowej. Żaden naród nie stanął w obronie Żydów tak jak Polacy,
a przecież Żydzi byli prześladowani w całej Europie. Dlaczego niemiecki
okupant wyznaczył TYLKO w Polsce karę śmierci za pomoc Żydom? Bo Niemcy
nie mogli opanować masowego i heroicznego sprzeciwu Polaków wobec
Holocaustu.
Postawy Pileckiego, Karskiego, Ireny Sendlerowej, czy wreszcie
organizacji "Żegota", to są fakty! Panie Prezydencie! Ja Pana historii
uczyć nie muszę, a twórcy filmu fakty historyczne z premedytacją
schowali do szuflady.
Serial sprzedano do kilkudziesięciu krajów świata. Co wyniesie z
niego zagraniczny odbiorca? Prosty przekaz: Niemcy to eleganccy młodzi
ludzie wmanewrowani w tragiczne dzieje historii, a Polacy to brudni,
zezwierzęceni antysemici. Czy Pan jako Prezydent wszystkich Polaków może
z tym żyć? Bo ja zdecydowanie nie!
Jeśli niektórzy mają nadzieję, że wkrótce odejdziemy i prawda
zostanie zapomniana, mylą się. My, żołnierze Armii Krajowej, nie tylko z
honorem walczyliśmy o wolną Ojczyznę, ale wychowaliśmy młodzież.
Przekazaliśmy im miłość i prawdę o polskich Bohaterach.
I gdy odejdzie ostatni żołnierz Armii Krajowej, skończy się epoka,
ale o nasz honor upomną się następne pokolenia, nasze dzieci i nasi
wnukowie.
Panie Prezydencie, gałązka oderwana od korzeni usycha. Przed Panem
tyle życia, a przecież Pana korzenie sięgają Wileńszczyzny i Kresów
przesiąkniętych krwią Armii Krajowej. Pana stryj Bronisław Komorowski,
jako szesnastoletni żołnierz AK, został zamordowany w Ponarach koło
Wilna, gdzie Niemcy i kolaburująca z nazistami część Litwinów
wymordowali około 100 tys głównie młodych Polaków i Żydów polskiego
pochodzenia. To był akt ludobójstwa, o którym świat do dziś nie zdaje
sobie sprawy. A szczecińska młodzież o tym pamięta. Z okazji 70.
rocznicy mordu ponarskiego powstał jedyny tego rodzaju pomnik w Polsce.
Widnieje na nim nazwisko Pana stryja, Bronisława Komorowskiego.
Śp. Prezydent prof. Lech Kaczyński nie pozwoliłby, by nasz naród tak opluwano. Tego samego oczekuję od Pana, Panie Prezydencie.
Łączę żołnierski uścisk dłoni, Danuta Szyksznian ps. "Sarenka"*
Żołnierz AK Garnizonu Wileńskiego w latach 1939-1945, Honorowa Prezes Zarządu Okręgu SZŻAK - Szczecin
* Danuta Szyksznian z domu Janiczak ps "Szarotka", "Sarenka" (ur. 7
czerwca 1925) – łączniczka Okręgu Wilno AK w grupie łączniczki "Kozy".
Urodziła się 7 czerwca 1925 w Krakowie w rodzinie zawodowego
żołnierza 1 Pułku Artylerii Lekkiej. Uczyła się w szkole powszechnej nr
19, a potem w Gimnazjum Sióstr Nazaretanek w Wilnie. Po kampanii
wrześniowej wstąpiła do młodzieżowej organizacji konspiracyjnej w Liceum
im. Adama Mickiewicza w Wilnie. Wzięła udział w strajku szkolnym na
znak protestu przeciwko usuwaniu przez władze litewskie polskich
nauczycieli ze szkół.
Już w grudniu 1939 złożyła przysięgę przed
"Kapitanem Janem" (kpt./mjr Bolesław Zagórny) i została łączniczką ZWZ o
pseudonimie "Szarotka". Po zajęciu Wilna przez Niemców w czerwcu 1941
została przyjęta do grupy łączniczek "Kozy", przyjęła pseudonim
"Sarenka". Podlegała ppor. Stanisławowi Kiałce "Jelonkowi" – szefowi
kwatermistrzostwa wileńskiego okręgu ZWZ-AK.
W lipcu 1944 w
czasie operacji Ostra Brama była łączniczką "Kapitana Jana" dowódcy
dzielnicy "A" (obszar na prawym brzegu Wilii, zamieszkiwany przez
rodziny wojskowe, zgrupowane wokół licznych koszar) Garnizonu AK "Dwór".
Uniknęła
aresztowania przez NKWD i podjęła służę w dywersyjnym oddziale
specjalnym rtm. Zygmunta Augustowskiego – "Huberta". 24 grudnia w
Wigilię Bożego Narodzenia 1944 została aresztowana przez NKGB i po
wielodniowych przesłuchaniach skazana zaocznie na 10 lat łagrów. Z
więzienia na Łukiszkach w Wilnie w marcu 1945 została przewieziona do
łagru w miejscowości Jełszanka koło Saratowa.
We wrześniu 1945 na
skutek chorób spowodowanych warunkami życia i ciężką pracą (miała wtedy
20 lat) została zwolniona z odbywania dalszej kary. Przewieziona do
Wilna nielegalnie przekroczyła granicę z Polską i wraz z rodziną
zamieszkała w Drawnie. W 1946 wyszła za mąż, przeniosła się do Darłowa i
zaczęła pracować jako nauczycielka. Szykanowana za działalność w AK i
pobyt w łagrze została zwolniona z pracy. W 1970 skończyła zaocznie
studia pedagogiczne i podjęła pracę z dziećmi kalekimi w Ośrodku
Szkolno- Wychowawczym w Policach. Po przejściu na emeryturę działa w
organizacjach kombatanckich, pełniąc między innymi funkcje Wiceprezesa
Zarządu Okręgu Światowego Związku Żołnierzy AK i Wiceprezesa Koła
Kresowych Żołnierzy AK w Szczecinie. W 2009 roku uzyskała tytuł
"Honorowego Obywatela Międzyzdrojów". W 2011 roku zdobyła tytuł
"Szczecinianki Roku".
Putin zaapelował do Rosjan, by byli dumni z historii swojego kraju
Rosjanie
muszą przestać dostrzegać w historii swojego kraju tylko to, co złe i
zacząć być z niej dumni – powiedział prezydent Rosji Władimir Putin na
spotkaniu z członkami międzynarodowego klubu dyskusyjnego „Wałdaj”.
„A
mamy z czego być dumni” – oznajmił prezydent. Jednocześnie, według słów
Putina, należy odejść od takich nieszczęść ubiegłego wieku, jak
tendencyjne oceny tych czy innych zdarzeń historycznych. Rosyjska
historia powinna stać się podstawą dla tożsamości narodowej – podkreślił
prezydent.
Zapewnił on również, że będzie bronił tradycyjnych chrześcijańskich wartości moralnych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Czerska juz wsiadła na konia, natychmiast
Antysemityzm Polaków. Z wiekiem, nie z mlekiem
Ubywa wśród nas antysemitów, przybywa ich przeciwników. To dobra wiadomość. Zła, że im starszy Polak i im bardziej religijny - tym częściej staje się antysemitą
W Polsce spada odsetek antysemitów. W 1992 r. poglądy takie deklarowało 28,5 proc. badanych. W 2002 r. przyznawało się do tego aż 38,6 proc. Po kolejnych dziesięciu latach w 2012 r. liczba antysemitów spadła jednak do 28 proc., czyli do stanu z początków III RP. Takie są wyniki prowadzonego od 1992 r., regularnie co dziesięć lat, badania socjologa prof. Ireneusza Krzemińskiego (na 1500--osobowej próbie).
Jednak - jak uważa inny socjolog prof. Antoni Sułek - obecny poziom antysemityzmu to nadal dużo. W niewielu bowiem krajach Europy aż tylu ludzi wierzy we wpływy polityczne Żydów (antysemityzm nowoczesny) i w to, że to Żydzi odpowiadają za śmierć Jezusa (antysemityzm tradycyjny). Ale i z badań Sułka wynika, że w Polsce spada liczba anty-semitów.
Optymistyczne jest również to, że przybywa przeciwników antysemityzmu, odrzucających wszelkie oskarżenia wobec Żydów. Badania prof. Krzemińskiego pokazują, że w 1992 r. było ich 37 proc., w 2002 r. 51 proc., a w 2012 r. aż 66 proc.
Jednocześnie jednak Krzemiński zauważył, iż Polacy stają się antysemitami z wiekiem. W grupie najmłodszych (18-24 lata) poziom antysemityzmu wynosił w 2002 r. 16,2 proc. Dziesięć lat później, wśród osób o dziesięć lat starszych było już 27,4 proc. antysemitów. Podobne zjawisko miało miejsce wcześniej, między 1992 a 2002 r.
Dlaczego tak się dzieje? - Gdy młodzi stają się dorosłymi ludźmi, zaczynają mieć pewne przekonania społeczne, identyfikować się z pewnymi ideologami, z politycznymi orientacjami i tak wchodzą również w antysemityzm - mówi prof. Krzemiński. - Zbadałem to i okazało się, że antysemityzm w Polsce staje się nieodłączną częścią światopoglądu narodowo--katolickiego.
Z badań wynika, że istnieje silna zależność między antysemityzmem i religijnością: - Deklarujący głęboką wiarę są antysemitami częściej niż niewierzący. Jednocześnie deklaracja głębokiej wiary zdecydowanie sprzyja poglądom wyrażającym apologetyczny stosunek do narodu polskiego. Młodzi po prostu identyfikując się z tym światopoglądem politycznym, nabywają wraz z nim postaw antysemickich - stwierdza Krzemiński.
I podsumowuje: - Fundamentalnym nośnikiem takiego światopoglądu jest tradycja polskiej endecji. Dziś propagują te idee Radio Maryja oraz Prawo i Sprawiedliwość.
Antysemitą został w badaniu nazwany każdy, kto twierdzi, że "Żydzi
rządzą kapitałem, mają żyłkę do zysku, zawsze dążą do rządzenia, ale
zawsze niejawnie, i trzymają się ze sobą". Ciekawe tylko czy ktoś, kto
uznałby, że Polacy mają żyłkę do zysku i trzymają się razem, zostałby
okrzyknięty wrogiem Polaków?
Od mowy nienawiści do zabijania. Gdzie spoczywa odpowiedzialność?
Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#TRNavPoz#ixzz2fNtR63oM
Z mową nienawiści jest jak z podgrzewaniem żaby: proces jest powolny, ale kończy się śmiercią. Gdzie jest granica pomiędzy nią a wolnością głoszenia przekonań? Jak walczyć z nienawiścią?
O tym debatowali w Warszawie uczestnicy konferencji Rady Europy z udziałem jej sekretarza generalnego Thorbjorna Jaglanda "Mowa nienawiści w debacie publicznej - gdzie spoczywa odpowiedzialność". Współorganizatorami były Fundusz Norweski i MAC.
Konferencję otworzył szef MAC Michał Boni. Był jedynym polskim ministrem, który wziął w niej udział. Mówił, że do budowania klimatu sprzeciwu wobec mowy nienawiści i wobec obojętności na nią potrzebne jest "nowe braterstwo" i solidarność ze wszystkimi "innymi". Podkreślał, że nienawiść i nietolerancja w stosunku do osób LGBT jest dokładnie tym samym, co nienawiść rasowa czy narodowościowa.
Na to, że homofobia jest poważnym problemem w Europie, wskazywało wielu dyskutantów. Ingrid Schulerud, przedstawicielka funduszy norweskich, przypomniała tegoroczne europejskie badania, z których wynika, że 60 proc. osób LGBT doświadczyło prześladowania. Françoise Tulkens, b. sędzia Trybunału w Strasburgu, zauważyła, że o ile w pierwszej dekadzie 2000 r. widocznym w skargach do Trybunału problemem była nienawiść rasowa i etniczna, to teraz jest to homo- i transfobia. Morten Kjaerum, dyrektor Agencji Praw Podstawowych UE, mówił o badaniu, które pokazało, że średnio 44 proc. mieszkańców krajów UE zauważa homofobiczne wypowiedzi polityków w swoich krajach. W Polsce jest to 83 proc, co daje nam niechlubne trzecie miejsce w UE (dla porównania: Niemcy - 11 proc., Francja - 38 proc., Hiszpania - 41 proc.). Średnią zdecydowanie podnoszą b. kraje socjalistyczne (np. Litwa - 93 proc.).
Co powoduje nienawiść? Zdaniem Boniego "zamknięty umysł", prymat emocji nad rozumem i budowanie własnej tożsamości przez tworzenie obrazu wroga.
- Mowa nienawiści to zagrożenie dla wolności. Ale wolność wypowiedzi to fundament demokracji. Granica pomiędzy nimi jest cienka. W pewnych okolicznościach uzasadnione może być ograniczenie ekspresji promującej nienawiść i agresję - mówił Thorbjorn Jagland. I podkreślił, że mowa nienawiści, sącząc się, przekształca świadomość, prowadząc do fizycznych ataków. - To jak z podgrzewaną w słoiku żabą: proces jest powolny, ale kończy się śmiercią żaby. Wszyscy ponosimy odpowiedzialność, bo słowa mają wielką moc i przeradzają się w czyny. Holocaust był możliwy, bo wcześniej za pomocą słów odczłowieczono Żydów. Obojętność w sprawie mowy nienawiści to społeczne samobójstwo. Nie możemy jej zlikwidować, ale możemy ją zmarginalizować - stwierdził.
Jego zdaniem nie jest potrzebna wspólna definicja mowy nienawiści, bo są standardy wypracowane przez Trybunał w Strasburgu i każdą sprawę należy rozpatrywać indywidualnie. Nie zgodził się z nim Robert Biedroń, poseł RP i sprawozdawca ds. praw osób LGBT Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy: - Bez takiej definicji będziemy się bezradnie miotać wobec takich zjawisk jak uchwalone niedawno w Rosji prawa zakazujące "propagandy homoseksualnej" - Rada Europy nie wie, jak na nie zareagować - zauważył.
- Trzeba edukować i poprawić efektywność prawa. Ale niewiele to pomoże, jeśli prokuratury i sądy jak w Polsce będą uznawały, że swastyka jest niegroźnym, starożytnym symbolem szczęścia, a sformułowanie "pasożytnicze ścierwo" wobec mniejszości etnicznej nie jest obrazą, lecz poglądem - zauważył prof. Mirosław Wyrzykowski, członek Europejskiej Komisji przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji.
Rada Europy prowadzi kampanię "Młodzi ludzie przeciwko mowie nienawiści w internecie". Blogerzy inicjują tworzenie internetowych społeczności działających na rzecz edukacji i promowania debaty - także z tymi, którzy prezentują poglądy ksenofobiczne. Chodzi o to, by nauczyć wyrażania ich w dyskusji, a nie w formie nienawistnych inwektyw.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Tak, z tą antypolską nienawiścią, jest jak z podgrzewaniem żaby.
Tak jak kłamie o prof. Biniendzie.
I przy okazji. Gazeta Wyborcza powołuje się na badania socjologa, jakiegoś Krzemińskiego. Jestem ciekaw jego metody badawczej, jestem ciekaw definicji antysemityzmu, jaką ten socjolog przyjął w prowadzeniu tych badań na próbie 1500 respondentów. Przecież jak zawsze, od tej definicji zależy wynik takich badań. Wynik zależy od definicji, od pytań i ich interpretacji.
Nic nie wiem o kompetencjach socjologa Krzemińskiego, jako eksperta od socjologi, ale można zobaczyć i usłyszeć owego "naukowca" w telewizjach i Gazetach. Patrząc i słysząc mozna dojść do wniosku, że ten chodzący autorytet jest absolutnie przekonany o tym, że antysemitą jest każdy Polak. Cokolwiek powie ktokolwiek, jest świadectwem antysemityzmu.
Takie pytanie testowe:
- Czy lubi pan kalarepę?
I interpretacja:
Jeśli tak - jest antysemitą, ponieważ dystansuje sie od semitów.
Jeśli nie - jest antysemita, poniewaz zdradza objawy fobii.
michael
24. Janusz Wojciechowski Zamknąć
Janusz Wojciechowski
Zamknąć kościoły - "Gazeta Wyborcza" na tropie polskiego antysemityzmu. Odkryła, że jest narodowo-katolicki
Polak - okazuje się - nie wysysa antysemityzmu z mlekiem matki,
jak dotychczas Gazeta sądziła, ale nabywa antysemityzmu w kościele.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Chiśkie władze aresztują za
Chiśkie władze aresztują za plotki w internecie
Plotki i niesprawdzone informacje na celowniku chińskich władz. W
Chinach trwa kampania wymierzona w internautów, którzy publikują
komentarze na niezwykle popularnych tam mikroblogach.»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. A jedna Baba odkryła, że Ireneusz Krzemiński musi być antysemitą
michael
27. RPO dobre chęci piekło brukuje Krzemiński
Lipowicz mówiła też, że pomysł jej programu nie ma na celu wychowywania w polskim duchu narodowym i nie wyłącza z niego mniejszości narodowych. - Ale kiedy muszę apelować do policji i prokuratury, to już często przegraliśmy tego młodego człowieka, którego dziadek lub pradziadek zginął w Auschwitz lub został rozstrzelany - mówiła.
Ale wyobrażam sobie, że na osiedlu Złoty Stok powinna być wielkoformatowa wystawa, która by pokazała zbrodnie hitlerowskie w Polsce. Taka wystawa byłaby chyba konieczna też w Warszawie. Przypomnę, że Legia została ukarana za wywieszenie transparentu z symbolami SS, w którego przywódcy Polski podziemnej chyba by nie uwierzyli.
Taki sam rzeczoznawca to zobaczył, jak Krzemiński i uznający "nie przepraszam za Jedwabne" za antysemityzm
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Głupi głupszy z TVN24 TEZ CHCĄ KASY od Boniego?
antysemityzmus autorstwa niejakiego Krzemińskiego analizowany i potwierdzany wg jego badań naukowych (ha ha) przez funkcjonariusza Wołka.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Pisanie listów do WSIoka ma taki sam sens jak na Berdyczów.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
30. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Tu:
Danuta Szyksznian ps. "Sarenka" odznaczona za zasługi dla miasta Szczecina.
Piękna historia:
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami
Krzyż Armii Krajowej
Krzyż Partyzancki – 1975
Medal Wojska – trzykrotnie.
Medal Komisji Edukacji Narodowej – 2011
Krzyż Zesłańców Sybiru – 2006
Medal Pro Memoria – 2005
Odznaka Weterana Walk o Niepodległośći – 1995
Odznaka Honorowa 5 Pułku Zmechanizowanego – 1995
Medal Zasługi dla Miasta Szczecina[
– 2010
Patent Weterana walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny –
2001
Wyrazy szacunku
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
31. uwaga "rasiści" co nie chcą przepraszać za Jedwabne, Sienkiewicz
idzie po nas !
"O swoich mocnych słowach, jak choćby zapowiedziach "idziemy po was", kierowanych do sprawców przestępstw na tle rasowym, Bartłomiej Sienkiewicz mówi krótko: - To był odruch. Odruch człowieka, który spotkał się z informacją, której jako minister spraw wewnętrznych nie mógł tolerować. Spotkałem się z sytuacją, w której skini rządzili w Białymstoku.
W rozmowie z Konradem Piaseckim w programie "Piaskiem po oczach" szef MSW wyraził przekonanie, że uda się mu dotrzeć "do zamkniętego środowiska rasistowskiego", a pierwsze efekty tych starań widać właśnie na przykładzie Białegostoku."
Z ofensywanych zapowiedzi, choćby o "socjalizowaniu siłą zdziczałej części obywateli", się nie wycofuje. - Uważam, że mówiłem same oczywistości - podkreśla.
Na zarzut, że póki co z tych zapowiedzi wychodzi niewiele, minister też ma odpowiedź: - Ściganie patologii społecznej nie jest fast foodem. To nie jest tak, że "zamawiam, płacę, już mam". (...) To jest proces. Ktoś, kto uważa inaczej, jest naiwny, lub - co gorsza - udaje naiwnego.
http://www.tvn24.pl/swoje-obowiazki-wykonuje-przecietnie-jak-i-z-kim-chc...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. funkcjonariusze z Czerskiej złapali wiatr w żagle, wczoraj wyrok
od razu Krzemiński z rasistami chrześcijanami i lecą dalej WG ZBITKI Krzemińskiego, sondazyk zamówiony u Markowskiego z rządowego CBOS. WARTO POPATRZEC NA TO STUDIO MANIPULACJI . ARCHIWUJĘ
Sondaż CBOS
Kto zdaniem Polaków zarabia za dużo? Księża i posłowie
Czy w Polsce odpowiednio wyceniana jest praca? A może należałoby
jednemu dołożyć, a innemu odebrać? CBOS postanowił sprawdzić, ile
zdaniem Polaków zarabiają przedstawiciele wybranych 24 zawodów, a ile
powinni (na zdjęciu: pielgrzymka posłów na Jasną Górę).
Aż 60 proc. społeczeństwa jest przekonana, że posłowie zarabiają za dużo. Zdaniem Polaków należałoby obciąć im pensję o ponad połowę. Podobnie jak księżom
Czy w Polsce odpowiednio wyceniana jest praca? A może należałoby jednemu dołożyć, a innemu odebrać? CBOS postanowił sprawdzić, ile zdaniem Polaków zarabiają przedstawiciele wybranych 24 zawodów, a ile powinni.
Prezydent i dyrektor ma najlepiej
Otóż, zdaniem Polaków, najwięcej zarabiają dyrektorzy dużych przedsiębiorstw - miesięcznie wyceniają ich na średnio ponad 25 tys. złotych. Zaraz za nimi ankietowani umieścili prezydenta, ze średnimi miesięcznymi dochodami rzędu ponad 20 tys. Zarobkami powyżej 10 tys. - zdaniem ankietowanych - cieszą się jeszcze ministrowie (15,599 zł), prywatni przedsiębiorcy (12,824 zł) i posłowie (12,273 zł). Blisko 10 tys. to ich zdaniem statystyczna pensja burmistrza.
Badani oceniają, że ponad 5 tys. zarabiają: profesorowie (8,147 zł), sędziowie (7,979 zł), lekarze (7,849 zł) oraz oficerowie w wojsku (6,087 zł). Ciekawe, że według przepytywanych przez CBOS podobny status mają inżynierowie (5,403 zł) i księża (5,404 zł).
Polacy sądzą, że lepiej niż nauczyciele (2,897 zł) sytuowani są rolnicy (3,358 zł) czy policjanci (3,567 zł). Najgorzej powodzi się sprzedawcom (1600 zł) i sprzątaczkom (1406) zł).
Zabrać prezydentowi, dać sprzątaczce
Czy tak powinno być? Okazuje się, że według Polaków, sprawiedliwe byłoby zniwelować różnice w zarobkach przedstawicieli poszczególnych branż. W ocenie ankietowanych, obecne dochody najlepiej zarabiających dyrektorów stanowią aż osiemnastokrotność najgorzej wynagradzanych sprzątaczek. Tymczasem, zgodnie z oczekiwaniami taka rozpiętość powinna być dwuipółkrotnie mniejsza.
Komu zatem należałoby zabrać? Otóż zdaniem Polaków przede wszystkim osobom z najlepszymi zarobkami. Nadal jednak najwięcej powinni zarabiać dyrektorzy (16,710 zł) i prezydent (14,454 zł). To ciekawe, bo jeszcze dziewięć lat temu Polacy uważali, że zarobki osób sprawujących funkcje kierownicze nie powinny przekraczać zarobków głowy państwa. Ich dochody powinny być wprawdzie niższe od obecnych, wciąż jednak odpowiednio - siedmiokrotnie i sześciokrotnie większe od najniższych. W pierwszej piątce najlepiej zarabiających powinni znaleźć się też: prywatni przedsiębiorcy, profesorowie uniwersyteccy oraz ministrowie. Żadne z nich nie powinno jednak zarabiać powyżej 10 tys. miesięcznie. Na wyższe zarobki zdecydowanie zasługują pielęgniarki, nauczyciele czy górnicy.
Ankietowani nie mają za to nic przeciwko temu, że najniżej w hierarchii zarobków znajdują się sprzedawcy i sprzątaczki. Uważają jednak, że również im należałoby nieco płace podwyższyć.
Poseł i ksiądz mają za dobrze
Obniżyć za to ankietowani chcieliby lekarzom, burmistrzom czy prywatnym przedsiębiorcom. Najbardziej jednak ankietowani niezadowoleni są z wysokości zarobków ministrów, księży i posłów. W przypadku duchownych obniżenie zarobków postuluje wprawdzie mniej niż jedna trzecia badanych, jednak proponowane obniżki są bardzo duże. Zdaniem ankietowanych księżom należałoby obniżyć dochody o ponad połowę. Za zmniejszeniem pensji posłów opowiada się za to aż 60 proc. ankietowanych. Ich zarobki nie powinny przekraczać sześciu tys. złotych (powinni dostawać mniej niż połowę obecnej stawki).
CBOS zwraca uwagę, że wyobrażenie Polaków o zarobkach przedstawicieli poszczególnych grup zarobkowych nie jest dalekie od prawdy. "Wyniki badania jednoznacznie wskazują, że Polacy nie akceptują obecnego zróżnicowania dochodów i oczekiwaliby jego zdecydowanego spłaszczenia. Wynika to bezpośrednio z postulatów obniżki najwyższych dochodów przy jednoczesnej podwyżce zarobków dla grup zawodowych plasowanych na dole hierarchii dochodów. Postulaty obniżenia zarobków dotyczą w szczególności osób sprawujących funkcje polityczne, a także duchownych" - czytamy w komentarzu CBOS.
------------------------------------------------------------
Funkcjonariusze z Wiertniczej lecą dzisiaj zbitką - Macierewicz- o.Rydzyk, ciemnogród,słucham tego jednym uchem i mdło mi sie robi od tej propagandy.
Kolejny dzień ataku na Kościół.
Wg CBOS przepytywani księża mieli im mówic, że zaqrabiają średnio 5404.7 złotych. Ciekwostka przyrodnicza :)))
Jedyni księża "na pensji" to katecheci, którzy otrzymują wynagrodzenie podobne do nauczycieli.
Czy nauczyciele zarabiają 5404.7 ?
NIE ! wG cbos NAUCZYCIEL ZARABIA 2892.23
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Zwyrodnienie
Mozna skazywac za taka czy inna chec czynu. Zabije, przepierd..Natomiast sfera przeprosin nie znalazla sie w prawie karnym. Czy przeprosze, czy nie, jechal to pies. Moja prywatna sprawa o charakterze moralnym. Jezeli napisze, ze NIE PRZEPROSZE ZA TSUNAMI, ii WOJNE SWIATOWA ORAZ POWODZ RZEKI mISSISSIPPI, to niby mialbym za to dostac od qurw poppeerelowskich w doope? A jak ja wezme ich w zasieg swojej reki i wymierze oczywista sprawiedliwosc? Nawet nie bede mial grzewchu mimo szczek i innych kosci polamanych doszczetnie! Obiecuje solennie! Po prostu chce dosac odpust za inne, mniejsze grzechy!
34. Janusz WojciechowskiSkaż
Janusz Wojciechowski
Skaż
mnie sądzie - ja też nie przeprosiłem za Jedwabne! ...bo to nie ja ani
mój naród, powinniśmy przepraszać za zbrodnie najeźdźców, którzy
zniszczyli państwo polskie
Za Jedwabne powinni przeprosić Niemcy i Rosjanie, którzy wspólnie i
w porozumieniu, we wrześniu 1939 roku, najechali i zniszczyli państwo
polskie – to państwo, w którym Polacy i Żydzi, w miasteczku Jedwabne i w
tysiącu innych miast, żyli razem od pokoleń.
1. Sąd w Białymstoku skazał czterech mężczyzn na kary pozbawienia wolności oraz na wyjęcie spod prawa za wznoszenie haseł „Nie przepraszam za Jedwabne”.
Na wyjęcie spod prawa też - bo człowiek karany, dopóki skazanie się zatrze, nie może pracować w instytucjach i służbach państwowych, nie może kandydować w wyborach. Jest obywatelem i człowiekiem niższej kategorii.
Uświadomiłem sobie, że ja też, w imię równości wobec prawa, powinienem być skazany, bo ja też nie przeprosiłem za Jedwabne.
2. Nie przeprosiłem za Jedwabne, bo uważam, podobnie jak ci skazańcy z Białegostoku, że to nie ja, ani nie mój naród powinniśmy przepraszać za Jedwabne, ani za inne zbrodnie, jakie zdarzyły się w okupowanej Polsce, po zniszczeniu przemocą niepodległego państwa polskiego.
Za Jedwabne powinni przeprosić Niemcy i Rosjanie, którzy wspólnie i w porozumieniu, we wrześniu 1939 roku, najechali i zniszczyli państwo polskie – to państwo, w którym Polacy i Żydzi, w miasteczku Jedwabne i w tysiącu innych miast, żyli razem od pokoleń, mieli swoje domy, sklepy, kościoły, synagogi, byli równi wobec prawa, nie walczyli ze sobą i nie zabijali się nawzajem.
3. Za Jedwabne powinni przepraszać Niemcy i Rosjanie, którzy wyłamali polskie szlabany graniczne, okrążyli ze wszystkich stron i rozbili polską armię, zniszczyli i wymordowali polskich oficerów, policjantów, prokuratorów, sędziów, księży, którzy rozbili polskie więzienia i uwolnili tysiące kryminalistów, którzy miliony niewinnych Polaków zapędzili do łagrów, obozów koncentracyjnych, do bunkrów głodowych, na szubienice, do komór gazowych i dołów śmierci.
To Niemcy i Rosjanie rozkazywali i pozwalali żydowskim kryminalistom mordować niewinnych Polaków, a polskim kryminalistom mordować niewinnych Żydów.
4. Gdyby nie ich diabelski pakt Ribbentrop-Mołotow, gdyby nie ich straszny wrześniowy najazd - Jedwabne miałoby teraz dziesięć tysięcy mieszkańców, w tym siedem tysięcy Żydów, żyjących w zgodzie z Polakami.
Gdyby nie ten diabelski pakt i najazd, to Polska – zgadzam się z Szewachem Weissem – miałaby dziś 50 milionów ludzi, w tym 10 milionów Żydów i byłaby liczącą się w świecie potęgą gospodarczą.
I żadna polska dłoń nie wzniosłaby się do mordowania jedwabieńskich, ani innych polskich Żydów.
5. Oskarżaj więc i mnie, prokuraturo, skażcie więc i mnie, sędziowie z Białegostoku, bo ja też nie przeprosiłem za Jedwabne...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Ja też nie przeprosiłem za Jedwabne i przepraszać nie mam zamiaru.
Pan Sienkiewicz powinien zwrócić się do Niemców i Rosjan.
Prawda o Jedwabnem
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
36. szczujnia z Czerskiej i TW Bolek za Krzemińskim. Jaka wiarę ma
Wałęsa: to sekta, z którą nie chcę mieć do czynienia
To sekta, z którą nie chcę mieć do czynienia - tak "Gazecie Wyborczej" o Radiu Maryja mówi Lech Wałęsa. Były prezydent dodaje też, że o. Rydzyk jako ksiądz jest niezły, ale "polityk Rydzyk" mu się nie podoba. - Dawno o tym mówiłem, mówię i będę mówił. I że szkodzi mojej wierze - podkreśla. Ja jestem przygotowany i spakowany. Tam jest lepiej. Jakby było gorzej, to ktoś by stamtąd uciekł, a jak nikt nie uciekł, znaczy, że jest dobrze - mówi były prezydent. Dodaje jednak, że jest ciekaw, jak "Pan Bóg sobie radzi z takimi PiS-owcami i innymi".
Wałęsa ostro reaguje też na pytanie o Radio Maryja. Jak mówi, jest to "sekta, z którą nie chce mieć nic do czynienia". - Przecież ja jestem wierny syn Kościoła. Rydzyk jako ksiądz jest niezły. Natomiast polityk Rydzyk mnie się nie podoba. Dawno o tym mówiłem, mówię i będę mówił. I że szkodzi mojej wierze. Jako polityk - mówi Wałęsa.
- Jestem wściekły, że coś takiego się zdarza. Nie byłoby Kaczyńskiego i tych wszystkich ruchów, gdyby nie polityk Rydzyk. I dopóki polityk Rydzyk będzie miał tyle do powiedzienia, to będzie w Polsce źle - przekonuje.
Zdaniem Wałęsy, środowisko związane z ojcem Rydzykiem "zagapiło" się w czasach zmian i jest nadal w tym samym miejscu, w którym było kilkadzesiąt lat temu. - Dlatego teraz zrobią wszystko, żeby powtórzyć to, co już było. Twierdzą, że tamto to była zdrada, że to zrobili agenci, że to było wbrew Polsce, a oni - patrioci - zrobią to lepiej! - stwierdza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Były prezydent dodaje też, że "polityk Rydzyk" gromadzi dzisiaj ludzi zagapionych i spóźnionych, którzy chcieliby "powtórki z rozrywki". - Powtórki nie będzie - konkluduje.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Gdy coraz czesciej zarzuca
Gdy coraz czesciej zarzuca sie Polakom obojetnosc a nawet wspoludzial w ludobojstwie niemieckim na Zydach, ba kiedy robia to nawet sami Niemcy przenoszac wine na Polakow, warto przypomniec opinie o Polakach- Zyda, naocznego swiadka tamtych zdarzen, ktory w protescie przeciwko obojetnosci panstw alianckich popelnil w 1943 roku samobojstwo zagazowywujac sie w swoim mieszkaniu w Londynie.
nation under the cruelest occupation during II WW-were accused by some
for not adequate help to Jews. Some even accused population of the
conquered land, with no collaboratory
representation-of a collaboration with their own oppressors against
Jewish minority. The real description of facts and daily events in the
occupied Poland, given by a Jewish witness-the political representative
of Polish Jews party-was dismissing any such oppinions.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. Pani sędzia orzekła: winni. A ja także pani sędzio
NIE PRZEPRASZAM za Jedwabne, nie przepraszam, że jestem Polką - ja jestem dumna z mojej Ojczyzny, Jej wielkiej historii i gwiżdżę na takiego sędziego, który tą historię zakłamuje, bo to właśnie miało miejsce w takim wyroku.
No, przeoczyła pani najwyraźniej jeszcze jeden obiekt, który można byłoby obrać z kasy na rzecz politpoprawności.
Pani sędzia była nieprzemakalna na argumenty, że nie ma sensu i potrzeby przepraszać za nie swoje winy. Nie ma potrzeby przepraszać Niemców za to, że nam wymordowali żydów w Jedwabnem. To się kupy nijak nie trzyma.
Między nami, podejrzewam że jednakowoż było zamówienie polityczne na taki wyrok - w Białymstoku funkcjonuje teatr, który zajmuje się polityką aż niemiło - od kiedy takie coś teatrem nazywać można? - ostatnio zwołał sympozjum pt. "nie dla nienawiści" a smaczku dodaje fakt, ze projekt ów wspiera Fundacja im.S.Batorego - mądremu dość.
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
39. Prof. Witold Kieżun: Mamy nie wiedzieć, że Polska była podziwian
rys. Andrzej Krauze
Hasło „Zniszczyć fundamenty godnościowe tej prezydentury” ma głębokie korzenie. Postępactwo i palikotyzm realizują plan: „Zniszczyć fundamenty godnościowe tego narodu”
Polska to jedyny kraj (z okupowanych), w którym nie było żadnego
rządu współpracy z Niemcami, jedyny kraj, który stworzył podziemne
państwo z 400 tysięczną armię, jedyny kraj, w którym za pomoc Żydom
karano śmiercią
HERBATKA Z HISTORIĄ
Przypominamy rozmowę z wybitnym prof. Witoldem Kieżunem (Teoria
Organizacji i Zarządzania, Członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk,
ekspert ONZ, Rirtuti Militari od Bora-Komorowskiego za Powstanie
Warszawskie), z dr. Mirą Modelską-Creech, Georgetown University,
University of Warsaw), z Panią Haliną Wołowicz, członkiem AK,
łączniczka, Powstanie Warszawskie i Panem Bohdanem Pilarskim, Kresowiak,
poseł na Sejm Dwóch kadencji, Muzykolog, Filharmonia Warszawska).
Fałszerstwa anty-polskiej propagandy Grossa spowodowały konieczność
wyjaśnienia prawd historycznych, w oparciu o spontaniczną rozmowę
wielkiego intelektualisty, z dwoma świadkami epoki i wykładowcą
uniwersytetów; polskiego i amerykańskiego. Spontaniczna dyskusja na
żywo, nie poddana była żadnej kontroli, ani też nie powstała na niczyje
zamówienie, w tym między innymi leży jej wielka wartość. Polecamy ją
wszystkim miłośnikom historii / tvPlusMedia /
Kardynał Spellman na audiencji u prezydenta Roosevelta: Zawarł pan umowę z krajem antychrześcijańskim, z krajem, który chce zniszczyć naszą chrześcijańską kulturę, który przeciwstawia się również naszej koncepcji organizacji demokratycznej.
Na to Roosevelt powiedział, że on może ujawnić strategię swojej
polityki pod jednym warunkiem, że kardynał zachowa to do swojej
wiadomości, a może to być opublikowane 25 lat po śmierci Roosevelta.
Spellman to opublikował, ale nie spotkało się z upowszechnieniem, … dlaczego?
Bo to jest straszna prawda. Roosevelt powiedział tak:
(…)
Znane są próby Churchilla, żeby z Afryki Północnej, po zwycięstwie
nad Rommlem zaatakować od razu, iść na Europę przez Bałkany, Jugosławię,
Węgry do Polski. (…) [w której]
była 400 tysięczna armia podziemna. Gdyby uderzyło się na Bułgarię to
prawdopodobnie w ciągu miesiąca armia amerykańska, armia aliancka byłaby
już w Warszawie.
I na to Roosevelt powiedział, nie. Absolutnie nie! (…)
Chodziło po prostu o to, żeby nie odciąć Europy od armii radzieckiej,
żeby umożliwić armii radzieckiej zajęcie mniej więcej połowy Europy,
żeby po wojnie Związek Radziecki i Stany Zjednoczone były potężną siłą,
która potrafi zniszczyć kolonializm.
I tak się praktycznie stało. Szczęśliwie, dzięki Powstaniu
Warszawskiemu, nie poszli dalej niż Łaba, bo gdyby nie było powstania,
nie było na pół roku wstrzymanej ofensywy, to poszliby dalej. Pomimo
umowy – bo umowa dla Stalina to było nic.
A potem proces dekolonizacji na całym świecie odbywał się pod egidą
Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego. Prawie że wszystkie nowe
republiki Afryki miały ustrój komunistyczny
(…)
W Teheranie Roosevelt zgodził się na oddanie całych naszych Kresów,
jednak zastrzegł sobie tajemnicę w obawie przed reakcją emigracji
Polskiej.
(…)
Polska w czasie wojny miała bardzo wysoką pozycję “ideową”. To był pierwszy
kraj, który powiedział nie, pierwszy i jedyny kraj z krajów
okupowanych, w którym nie było żadnego rządu współpracy z Niemcami,
jedyny kraj, który stworzył podziemny rząd, podziemne państwo, jedyny
kraj, który stworzył 400 tysięczną podziemną armię. Polska była
obiektem podziwu.
No i po wojnie Polska dostaje się pod panowanie sowieckie … chodzi o
to, żeby w jakiś sposób zdyskryminować Polaków, żeby powiedzieć,
niestety, ale Polacy to antysemici, że współpracowali z Niemcami, (…) że
Polacy wypędzili Niemców ze swoich siedzib, (…) stworzenie fikcji, że
się w ogóle nie mówi o zbrodniach niemieckich, tylko o zbrodniach
nazistowskich, podczas kiedy stwarza się w tej chwili sytuację, że
jakaś, nie wiadomo, jakaś grupa międzynarodowa nazistów objęła władzę i
przede wszystkim biedny ten naród niemiecki został podporządkowany.
Hitler doszedł do władzy w demokratycznych wyborach. Trzeba czytać Mein Kampf
(…)
Miała zostać tylko mała grupa Polaków, która umie liczyć do stu i
podpisać się jako niewolnicy, cała inteligencja wymordowana, część
wysiedlona (…) Cała Europa przecież znała to, wiedziała jak się Niemcy
zbroją, jak przygotowują się do swojej ekspansji, program był zupełnie
ścisły, nikt temu nie zapobiegł.
Potem było tak samo. Była wojna, potem była likwidacja Żydów …
kapitał amerykański odmówił, mógł pomóc przecież … znana historia, ten
statek z paroma tysiącami Żydów, który wypłynął z Hamburga, przypłynęli
do Ameryki Południowej, Nikaragua odmówiła ich przyjęcia, potem Kuba
odmówiła, przypłynęli do Stanów Zjednoczonych, stany Zjednoczone też
odmówiły.
Wrócili do Hamburga i potem wszyscy zginęli.
To są fakty historyczne, mało znane, ale tak wyglądała polityka aliancka
Dopiero w październiku, wobec zbliżających się wyborów, w których
Roosevelt kandydował na bezprecedensową czwartą kadencję, doszło do
wizyty delegacji Kongresu Polonii Amerykańskiej w Białym Domu.
Wielka mapa Polski w granicach z 1939 zawieszona na ścianie za biurkiem
prezydenta miała sugerować, że Roosevelt uznaje wschodnie granice
Polski. Zdjęcie prezydenta USA z Rozmarkiem na tle mapy Polski
obiegło prasę amerykańską. Rozmarek poparł Roosevelta a Polacy w USA
głosowali za jego kandydaturą w wyborach prezydenckich w listopadzie
1944. Gdy w lutym 1945 stały się jasne decyzje konferencji jałtańskiej i
udział w nich prezydenta Stanów Zjednoczonych /wiki/
Opublikowano 30 mar 2012
Rozmowa z wybitnym prof. Witoldem Kieżunem (Teoria Organizacji i Zarządzania, Członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, ekspert ONZ, Rirtuti Militari od Bora-Komorowskiego za Powstanie Warszawskie), z dr. Mirą Modelską-Creech, Georgetown University, University of Warsaw), z Panią Haliną Wołowicz, członkiem AK, łączniczka, Powstanie Warszawskie i Panem Bohdanem Pilarskim, Kresowiak, poseł na Sejm Dwóch kadencji, Muzykolog, Filharmonia Warszawska).
Fałszerstwa anty-polskiej propagandy Grossa spowodowały konieczność wyjaśnienia prawd historycznych, w oparciu o spontaniczną rozmowę wielkiego intelektualisty, z dwoma swiadkami epoki i wykładowcą uniwersytetów; polskiego i amerykańskiego. Spontaniczna dyskuja na żywo, nie poddana była żadnej kontroli, ani też nie powstała na niczyje zamówienie, w tym między innymi leży jej wielka wartość. Polecamy ją wszystkim miłośnikom historii WWII.
reżyser Andrzej Skorski, operator Bogdan Skorski, producent
dr.Mira Modelska-Creech
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. Witold Kieżun - "Patologia transformacji" (26.04.12)
ZBRODNICZOŚĆ WIELKIEGO KAPITAŁU- Rwanda
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. żeby nie było wątpliwości, że to Polacy są winni II WŚ
wiadomosci.onet.pl
Ta wojna mogła się skończyć, ledwie się zaczęła. Gdyby tylko polski saper w odpowiedniej chwili przekręcił klucz detonatora...
W obawie przed zamachem Niemcy oczyścili z ludności cywilnej okoliczne kwartały ulic, a w centrum miasta wprowadzili zakaz wychodzenia na ulice. Wzdłuż chodników co dwa metry stali żołnierze Wehrmachtu. Na wszelki wypadek aresztowano też zakładników – ponad 400 osób, w tym władze Warszawy, m.in. prezydenta Stefana Starzyńskiego.
Trybunę honorową wraz z Führerem zajmowali generałowie: Walter von Brauchitsch, Erhard Milch, Gerd von Rundstedt, Johannes Blaskowitz i Friedrich von Cochenhausen. Przemarsz wojsk obserwowała również Leni Riefenstahl, ulubiona reżyserka III Rzeszy. Jej ekipa rozstawiona w kilku miejscach Alej Ujazdowskich nagrywała defiladę. Miał z tego powstać film propagandowy.
Misja granicząca z szaleństwem
Tymczasem niecały kilometr dalej kilku Polaków czekało na sygnał do odpalenia ładunku wybuchowego. Niedawno walczyli jeszcze w mundurach, teraz byli w konspiracji.Zamach na Hitlera przygotowywał major Franciszek Niepokólczycki, dowódca 60. batalionu saperów Armii Modlin i zaufany współpracownik generała Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. Jeszcze przed upadkiem Warszawy wstąpił do założonej przez generała Służby Zwycięstwu Polski. W konspiracji posługiwał się kilkoma pseudonimami, działał jako „Teodor", "Franek", "Halny". W ostatnich dniach września, jeszcze przed wejściem Niemców do Warszawy, na rozkaz Karaszewicza-Tokarzewskiego, wraz z grupą zakonspirowanych saperów zaminował skrzyżowanie dwóch ważnych ulic: Nowego Światu i Alej Jerozolimskich. Założenie było takie, że po kapitulacji Warszawy na defiladę zwycięstwa w stolicy podbitego kraju przybędzie wódz Trzeciej Rzeszy i przez to miejsce będzie zapewne przejeżdżał.
Akcja była tak tajna, że przez dziesiątki lat po wojnie nie znano nazwisk saperów, którzy przygotowali zamach. Do jednego z jej uczestników dotarł dziennikarz i historyk Dariusz Baliszewski. Odnaleziony w jednym z warszawskich domów opieki porucznik Dominik Żelazko opowiedział, jak 25 września prowadził transport materiałów wybuchowych z magazynu przy ulicy Burakowskiej niedaleko cmentarza na Powązkach. Załadowane trotylem i ciągnięte przez konie wozy taborowe jechały przez oblężone i wciąż walczące miasto. Tego dnia Niemcy zrzucili na Warszawę ponad 600 ton bomb burzących i zapalających, nie ustawał też ostrzał artyleryjski. Konie trzeba było prowadzić za uzdę, bo się płoszyły. Gdy mijali kościoły, porucznik Żelazko kazał żołnierzom głośno odmawiać "Ojcze nasz", "Zdrowaś Mario" i „Pod Twoją obronę". Misja graniczyła z szaleństwem. Żelazko nie miał jednak wyjścia. Był oskarżony o dezercję, bo w czasie bitwy pod Mławą wraz z kilkunastoma swoimi ludźmi odłączył się od oddziału. W Warszawie czekał go sąd wojenny, jednak major Niepokólczycki zaproponował mu odkupienie win w zamian za dostarczenie trotylu z magazynów na rogu ulic Książęcej i Rozbrat.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Profesor Iwo Pogonowski o Jedwabnem:
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
43. Nie przepraszam za czyny Hermanna Schapera.
NIE PRZEPRASZAM ZA:
Wiznę (koniec czerwca), Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (wczesny sierpień), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Piątnicę, Zambrów, ani za równie podłe czyny popełnione przez Hermanna Schapera ani jego grupy operacyjne w innych miejscowościach.
O tym zbrodniarzu, za którego czyny (według sądu) mamy jakoby obowiązek przepraszać cytat z Wikipedii:
"Był członkiem niemieckiej hitlerowskiej partii socjalistycznej NSDAP - numer legitymacji 105606, a następnie, od 1937 roku, SSmanem z trupią czaszką (nr. legitymacji 3484) w randze porucznika SS (Obersturmfuerer).
Dowodził jako kapitan (Hauptsturmfuerer) Kommandem SS Płock - Ciechanów (kommando SS Zichenau-Schröttersburg), jedną z pięciu utworzonych we wschodniej Polsce grup operacyjnych (Einsatzgruppen), składającą się z 500-1000 SS-manów i gestapowców. Schaper działał w okręgu Płock (przemianowanym na 'Schröttersburg'), zarządzanym przez van der Groeben; przełożonym Schapera był dowódca Gestapo w Ciechanowie (przemianowanym na 'Zichenau')[1].
Ustalono, że przy pomocy swojego oddziału prowadził systematyczne mordy według tej samej metody (...) Przeprowadził akcje likwidacji w takich wioskach jak Wizna (koniec czerwca), Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (wczesny sierpień), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Piątnica, Zambrów, a także w innych miejscowościach[1]."
Moje pytanie:
Dlaczego polscy obywatele mają obowiązek przepraszać za czyny Hermanna Schapera i są karani, gdy oświadczają, że tego nie uczynią? Przecież jeśli uznać, że okrzyki te były "mową nienawiści", to chyba tylko wobec Hermanna Schapera - p r a w d z i w e g o inicjatora i sprawcy mordu w Jedwabnem? Czy jego też nie wolno nam nienawidzić?
44. JEDWABNE - ŚWIADEK HISTORII
Opublikowano 21 wrz 2013
JEDWABNE - ŚWIADEK HISTORII
Hieronima Wilczewska
Telewizja Niezależna Polonia dotarła do żyjącego, naocznego świadka niemieckiej zbrodni w Jedwabnem 10 lipca 1941. Pani Hieronima Wilczewska którą ekipa TV Niezależna Polonia odwiedziła we wrześniu 2013 w New Britain, stan Connecticut, USA, w dniu zbrodni w Jedwabnem miała 8 lat. W ciągu 6 dni, przechodząc wielokrotnie lub przystając obok stodoły która stała się miejscem kaźni Żydów z Jedwabnego, pani Hieronima była naocznym świadkiem niemieckiego mordu, tragedii i konania tych ludzi co ciągnęło się przez kilka dni. Zapędzonym przez SS i Gestapo do stodoły Żydom kazano wchodzić i układać się warstwami na sobie z powodu braku miejsca. Niemcy wrzucali następnie małe żydowskie dzieci na sama góre .
Następnie, Niemcy oblali benzyną i podpalili z miotaczy ognia budynek. W ten bestialski sposób zamordowano większość, ale nie wszystkich. Ludzie, znajdujący się na dole, żyli jeszcze przez kilka dni. Pani Hieronima zapamiętała jak kiwali się godzinami, w beznadziejnej rozpaczy, poparzeni i spowici popiołem ze swoich spalonych współbraci, często członków swoich rodzin, z górnych warstw.
Gestapo i SS przez te kilka dni trzymało dookoła stodoły uzbrojone warty, pilnując aby nikt z żyjacych jeszcze jakimś cudem Żydów nie wydostał się ze stodoły oraz uniemożliwiając ludności Jedwabnego przynoszenia im wody czy pożywienia. Po kilku dniach, kiedy wszyscy zmarli z głodu, wycieńczenia czy ran, Niemcy zakopali wszystkie zwłoki na miejscu swojej zbrodni.
Przypisywanie polskim, rzekomo mogącym mieć wtedy jakikolwiek wpływ na cokolwiek dookoła siebie, samej tylko możliwości dokonania zbrodni w tym miasteczku w roku 1941, a więc w czasie trwania na całym terytorium okupowanej przez Niemców Polski totalnej, niemieckiej kontroli i totalnego, bezwzględnego niemieckkiego terroru, jest takim samym absurdem jak rozgłaszanie kłamstw o "Polskich Obozach Koncentracyjnych" na terenach tejże, okupowanej przez Niemców Polski.
Wszystkie osoby które, czy to w Polsce, W Kanadzie, W USA czy gdziekolwiek na świecie do dzisiaj uczestniczą w manipulacji i fałszowaniu historii na temat Jedwabnego czy też innych, podobnych konfabulacji, biorą na siebie - również wobec tych nieżyjących już, niewinnych ofiar tej jednej z tysięcy podobnych niemieckich zbrodni w Posce - odpowiedzialność za współudział w ukrywaniu prawdziwych sprawców tego ludobójstwa oraz odpowiedzialność za współudział w mataczeniu i uniemożliwieniu przeprowadzenia rzetelnego śledztwa wokół tej zbrodni, uniemożliwieniu sprawiedliwego jej osadzenia i uniemożliwieniu napiętnowania, potępienia i ukarania jej prawdziwych sprawców. Choćby i - po latach - symbolicznego, ku pamięci i dla sprawiedliwości przelanej tam niewinnie krwi.
Zbrodnia w Jedwabnem, w 1941 roku na terenie okupowanej przez Niemców Polski, została dokonana przez Niemców, z ich inicjatywy i pod ich całkowitą kontrolą, jak tysiące podobnych zbrodni niemieckich w Polsce i bez jakiegokolwiek udziału sprawczego jakiegokolwiek Polaka.
Jest rzeczą fizycznie niemożliwą, aby w spowitej terrorem okupowanej Polsce, gdzie na przykład chociażby tylko za samo posiadanie odbiornika radiowego, można było stracić życie w więzieniu, aby polska cywilna ludność miasteczka mogła mieć przy sobie broń, miotacze ognia czy też mogła zorganizować i przeprowadzić na własną rękę jakąkolwiek akcję zbrojną czy pacyfikacyjną bez wiedzy i kontroli Niemców. Osoba propagująca takie absurdy wystawia tylko świadectwo albo o poziomie swojej wiedzy albo wręcz o złej woli lub też o chęci fałszowania historii z sobie tylko wiadomych pobudek i powodów.
Więcej szczegółów na:
http://www.tvniezaleznapolonia.org/je...
http://www.tvniezaleznapolonia.org/
Wacław Kujbida
Ottawa, wrzesień 2013
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. Loża prasowa
prowadzący Morozowski postawił teze, na podstawie wynurzeń KRZEMIŃSKIEGO, ŻE PiS WSPIERA DZIAŁANIA ANTYSEMICKIE.
Wołek przechodzi sam siebie, próbując to udowodnić, Wroński tworzy nową teorię nowoczesnego antysemityzmu. Wg niego są to ludzie, którzy na stawiane przez niego tezy pisza do gazety - a jak by pan powiedział to w Knesecie.
Jak widać, zlecenie na antysemityzmus zostało rozesłane od Czerskiej po Wiertniczą. Ciekawe, czy tzw publiczna tez dostała zlecenie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. Jedwabne w zaduchu kłamstwa 11 lipca 2013
http://dorzeczy.pl/jedwabne-czyli-zaduch-klamstwa/
Rafał A. Ziemkiewicz
W cieniu rocznicowej awantury o nie nazywanie ludobójstwa ludobójstwem minęła inna rocznica − zbrodni w Jedwabnem. Fakt, nie była to rocznica okrągła, poza tym media najintensywniej propagujące kult Jedwabnego zajęły się akurat nagonką na abp Hosera jako rzekomego ludobójcę z Ruandy i antysemitę. Wpadł mi jedynie w ręce twitterowy apel Forum Żydów Polskich, by dołożyć wspólnych, polsko-żydowskich starań do wyjaśnienia wreszcie okoliczności tej zbrodni. Nie bać się przy tym prawdy, ale i wyrzec się politycznego żerowania na męczennikach sprzed 72 lat. W pełni ten apel popieram.
Jedwabne zrodziło w polsko-żydowskim dialogu poważny problem. Nie samo Jedwabne, to znaczy, nie sama zbrodnia, która tam miała miejsce, ale kłamstwo, które wyprodukował Jan Tomasz Gross i które podchwyciła, uwiarygodniła oraz rozpropagowała na cały świat michnikowszczyzna. Mit o pogromie, dokonanym spontanicznie przez polskich „sąsiadów”, gdy tylko przestali ich dzikie instynkty powściągać żołnierze radzieccy, stał się jednym z kłamstw założycielskich III RP, jej fałszywych fundamentów, obok np. kłamstwa o przeszłości Lecha Wałęsy.
Kłamstwo Grossa za jednym zamachem pozwoliło michnikowszczyznie osiągnąć kilka celów. Po pierwsze, dokonać podziału Polaków na „cywilizowanych” (tych, którzy kajają się za „polską zbrodnię” − arcyobłudnie, bo mówiąc „my” wskazują na winę Polaka-katolika ci, choć nigdy się z tą tradycją nie identyfikowali, a wręcz jej nienawidzą) oraz na niecywilizowanych, wymagających europejskiej tresury i reedukacji. Po drugie, po raz kolejny poniżyć Kościół, katolicyzm i religijność tresowanego narodu. Po trzecie wreszcie, wzmocnić w Polakach antysemickie resentymenty, które są dla michnikowszczyzny najbardziej pożądanym paliwem.
Dla przeciętnego Polaka bowiem za kłamstwo o Jedwabnem winę ponoszą – bez wdawania się w szczegóły – „Żydzi”. I to przeciw Żydom kieruje się reakcja budzonej tym kłamstwem niechęci. Jak powiedziałem, uważam, że macherzy, którzy stoją za sprawą, taki właśnie efekt chcieli osiągnąć. W istocie „Gazeta Wyborcza” nie jest, jak podsuwają naiwnym rozmaici „Andrzeje spod krzyża”, gazetą żydowską. Jest gazetą lewicową – papierkiem lakmusowym była tu napaść Guntera Grassa na Izrael, w stosunku do niej można było jasno zobaczyć, gdzie jest lojalność Czerskiej. Środowisko, które za nią stoi, uwielbia używać oskarżeń o antysemityzm do jątrzenia i do poniżania swych przeciwników, ale w istocie ma do żyda tradycjonalisty stosunek równie wrogi i pogardliwy jak do Polaka katolika. Jest to środowisko produktem nie żydostwa, ale post-żydowskiego wykorzenienia i wykolejenia, dziedzictwem „żydokomuny” − warto, jak chyba już wspominałem, przeczytać, jak w swej najnowszej książce portretuje je (opisując dom i świat swoich rodziców) Jerzy Urban.
Kłamstwo o Jedwabnem, jak wspomniałem, strukturą i funkcjonowaniem przypomina inne kłamstwa, na przykład to o boskiej roli Wałęsy w zrywie „Solidarności”. Korzysta z goebbelsowskiego mechanizmu wielokrotnego powtarzania, ogłuszania jednomyślnością i oczywistością serwowanego fałszu. Jest tak, bo to oczywiste, bo wszyscy wiedzą, że jest tak, bo tylko skończony idiota może wątpić, bo Wajda, bo Bartoszewski, bo Holland, bo Norman Davis, bo Olbrychski, bo Kondrat, bo całe, całe kohorty autorytetów wielokrotnie potwierdzały fałsz jako oczywistość, a podważają oficjalną wykładnię tylko jacyś koszmarkowaci ludzie bez zębów stawiający krzyże na Żwirowisku. Bo za ciężkie pieniądze nawydawano książek, naprodukowano promowanych na świecie filmów i sztuk teatralnych, które kłamliwy stereotyp mają wbić w głowy tak głęboko, aby każda próba jego rewizji budziła machinalny sprzeciw, szyderstwo i wyparcie.
To, owszem, mechanizm potężny. Sam, przyznaję, gdy pierwszy raz usłyszałem o dowiezieniu Wałęsy na strajk motorówką, uśmiechnąłem się, że zasłużona starsza pani musiała zwariować. I większość ofiar medialnego prania mózgów na tym etapie pozostaje, bo tak jest wygodnie.
Na szczęście takie systematy kłamstwa mają gdzieś zawsze słaby punkt. Wystarczy jedno proste pytanie, jedna oczywista odpowiedź, które sprawiają, że Orwellowskie kłamstwo sypie się w gruzy. Sto tysięcy razy powtarzano, że dzielny Wałęsa przeskoczył przez płot − i okazuje się, że nikt nie jest w stanie wskazać miejsca, gdzie przeskoczył, bo, okazuje się, nigdy żadnego płotu tam nie było! Więc czemu to powtarzanie służyło, co miało powtarzane kłamstwo przykryć? Sto tysięcy razy Wałęsa się zaklął, że nie był „Bolkiem”, ale papiery „Bolka” bezprawnie jako prezydent zabrał i nigdy nie oddał. Przecież jeśli nie był „Bolkiem” te papiery stanowiły niezbity dowód jego niewinności. I on, niby nie-Bolek, ten dowód zniszczył, względnie ukrył tak dobrze, że do dziś nikt go nie znalazł? Po co, żeby ochronić prawdziwego „Bolka” i uniemożliwić sobie samemu ostateczne oczyszczenie się z podejrzeń?
W wypadku Jedwabnego sprawa jest równie oczywista. Na ziemiach dzisiejszej wschodniej Polski, Ukrainy i Białorusi, doszło w wieku XX do kilkudziesięciu pogromów. Zostały one dobrze zbadane i opisane przez historyków. W żadnym z tych pogromów nie zdarzyło się, by wymordowano wszystkich zaatakowanych. Zazwyczaj ofiary śmiertelne stanowiło 30 – 50 proc. zaatakowanej populacji, około jednej trzeciej udawało się ujść bez szawnku. To oczywiste. Zaatakowani się rozbiegają, uciekają, bronią, a i atakujący niechają czasem pościgu by się zająć rabunkiem, albo jeden czy drugi się zlituje i zadowoli pobiciem.
W Jedwabnem zginęło jednego dnia praktycznie 100 proc. żydowskiej populacji. I to właśnie samo w sobie jest dowodem, że, po pierwsze, wykonawcy zbrodni mieli odpowiedni know-how, wiedzieli, że najpierw trzeba niepostrzeżenie zablokować drogi ucieczki, a potem dopiero rozpocząć skoordynowaną akcję, i, po drugie, że byli dowodzeni i wykonywali rozkazy z wojskową dyscypliną.
Jedno i drugie byłoby absolutnie niemożliwe, gdyby, jak głosi czarna legenda, po prostu polscy „sąsiedzi” pewnego dnia spontanicznie postanowili zgładzić żydowskich współobywateli miasteczka, uznawszy po odejściu jednego okupanta i przed nadejściem drugiego, że wreszcie mogą.
Jest więc oczywiste, że tzw. sprawstwo kierownicze zbrodni należało do Niemców. Wskazuje na to więcej oczywistych dowodów, na czele z niemieckimi archiwami, gdzie – pisał o tym bodajże prof. Strzembosz − zachowały się rozkazy i sprawozdania oddziału, który posłano w te właśnie okolicę aby „czyścił” ją z Żydów, z poleceniem maksymalnego wciągania do egzekucji miejscowej ludności.
Tych papierów historycy nie badają, z tej samej przyczyny, dla której, poza kilkoma odważnymi wyjątkami, ratującymi honor tego zawodu, nie badają historii WZZ-ów, Sierpnia i życiorysu Wałęsy. I z tej samej przyczyny, dla której pod potężnym światowym naciskiem przerwano ekshumację w Jedwabnem, gdy tylko w grobie zaczęto znajdować znaczne ilości łusek. Samo w sobie jest to jednoznacznym przygwożdżeniem kłamstwa.
Co miało miejsce w Jedwabnem? Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jedna z wielu niemieckich zbrodni, o tyle odbiegająca od standardu, że udział w niej wzięli miejscowi Polacy. Ilu z nich zrobiło to dla rabunku, ilu z zemsty, ilu ze strachu przed Niemcami, na ile był to udział aktywny, na ile bierne wykonywanie niemieckich poleceń? To są pytania, na które powinny udzielić odpowiedzi badania historyków. Ale w tym celu Jedwabnem muszą się zająć historycy, a nie propagandyści, mający jeden z góry wytyczony cel: uczynienie z Polaków narodu oprawców, przypisanie polskiemu katolicyzmowi charakteru zbrodniczego i obrzydzenie polskości światu i samym Polakom. Można znieść każdą prawdę − kłamstwa, zwłaszcza tak promowanego, kolportowanego i nagłaśnianego, nigdy.
PS. Przypadek, który splótł rocznicę Jedwabnego z rocznicą „krwawej niedzieli” daje świetną okazję obserwowania z całą jaskrawością hipokryzji lewicy. Gorliwość promowania ukraińskiej wersji pamięci o Wołyniu pobudza jej przedstawicieli do wykorzystywania wszystkich możliwych usprawiedliwień, jakie da się znaleźć na rzecz rezunów. Polecam uwadze np. wywiad ze Sławomirem Sierakowskim w „Rzeczpospolitej”, gdzie wskazuje on na liczne okoliczności łagodzące – demoralizację okupacyjną, utratę przez Ukraińców elit wskutek eksterminacji sowieckiej i nazistowskiej etc. To wszystko jest oczywiście prawda. Tylko że tych wszystkich argumentów można użyć także do zniuansowania winy mieszkańców Jedwabnego. Lewica swe nieprzebrane pokłady empatii rezerwuje jednak tylko dla wrogów i oprawców Polaków, dla samych Polaków nie ma jej nigdy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Skąd my to znamy
W połowie września na linii Sanu, Niemcy rozbili polski 4. pułk Strzelców Podhalańskich, stacjonujący przed wojną w Cieszynie.
22 września 1939 r. kolumna jeńców znalazła się we wsi Urycz (dawne woj. lwowskie, gdzie niemieccy konwojenci zarządzili postój. Tam oddzielono od grupy wszystkich, którzy podali się za Ukraińców. Resztę – około 80-100 osób - zgromadzono w stodole, gdzie jak ich zapewniono, mieli przenocować. Około godziny 15:00, gdy wszyscy jeńcy znaleźli się w stodole, Niemcy zamknęli wrota, oblali stodołę benzyną lub naftą, po czym podpalili za pomocą granatów ręcznych. Niemal wszyscy jeńcy spłonęli żywcem; uciekających z płonącej stodoły ostrzelano karabinami maszynowymi.
Jak do tej pory IPN, nie ustalił Niemców , którzy dokonali zbrodni.
Może to ta sama Einsatzgruppen co w Jedwabnem ! pod dowództwem SS Obersturmfuerera Hermanna Schapera, który był ze swoimi bandytami w Jedwabnem.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
48. Prezes Legi Warszawa: w
Prezes Legi Warszawa: w Europie panuje lewacki trend!
W rozmowie z Radiem Wnet prezes Legii Warszawa
Bogusław Leśnodorski skomentował kary nałożone przez UEFA na Legię,
słowami: "kara ta świadczy o lewackim trendzie panującym w Europie".
"kara ta świadczy o lewackim trendzie panującym w Europie".
Chodzi o transparent, jaki legioniści wywiesili podczas meczu z The New Saints w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów
. Na transparencie widniał napis napisem "Wild Boys", na którym litera
"s" napisana jest w sposób charakterystyczny do tego w jaki w III
Rzeszy oznaczało się jednostki SS.
Bogusław Leśnodorski powiedział: - Trend lewacki powoduje, że Ernesto
Che Guevara i tam kilku innych "bohaterów" jest pozytywnych, a postacie
historyczne kojarzone z prawicą, są dzisiaj nielubiane i niepożądane
na stadionach. Znając życie i historię, pewnie za lat kilka to się
zmieni i będzie odwrotnie - ocenił Leśnodorski. Prezes Legii dodał
jednak, że klub podporządkuje się UEFA (za karę Legia zagra jeden mecz
w Lidze Europejskiej u siebie bez udziału publiczności i zapłaci 150
tysięcy euro), ponieważ "nie ma wyjścia". - Jak to powiedział jeden
z delegatów: "Przecież nie musicie startować w rozgrywkach europejskich.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. polski sąd im pomaga w szkalowaniu Polaków
http://bezprzesady.pl/aktualnosci/znow-polskie-obozy-koncentracyjne-tym-...
Przy okazji opisu o programie dokumentalnym mówiącym o
krytyku literackim polsko-żydowskiego pochodzenia Marcelu
Reich-Ranickim, który zmarł 18-go września we Frankfurcie nad Menem nota
bene urodzonym we Włocławku. Tak autorka wpisu używa tych kłamliwych i
obraźliwych dla Polaków słów: „…die Zeit in einem polnischen
Konzentrationslager…”
Wpis na niemieckiej stronie internetowej: „…polnischen Konzentrationslager”
Marcel Reich Ranicki w 1938 roku został wydalony z Niemiec jako Żyd
pochodzenia nie niemieckiego, gdzie od 1928 roku mieszkając u rodziny
jednocześnie uczył się w Berlinie. Podczas wojny przebywał w getcie
warszawskim, po spektakularnej akcji napadu i kradzieży kasy Judenratu
ukrywał się u polskiej rodziny na Pradze aż do wkroczenia Armii
Czerwonej.
Po wojnie współpracował z UB. W Latach 50-tych wyemigrował na stałe do
Niemiec. Tam zyskał rozgłos jako krytyk literacki. Prowadził program pod
nazwą: Das literarische Quartett (Kwartet literacki).
Opis pod tytułem „In Gedenken an Marcel Reich-Ranicki” umieszczony na niemieckiej stronie internetowej www.finanznachrichten.de
a napisany przez Ninę Gmeiner zawiera cytowane wyżej obraźliwe dla
narodu polskiego określenie „polskie obozy koncentracyjne” w tekście
gdzie krótko opisuje biografię Ranickiego jako zachętę do oglądania
programu dokumentalnego „Ich, Reich-Ranicki” nadanego w sobotę 21 września w kanale tematycznym:THE BIOGRAPHY CHANNEL . Program ten swego czasu był emitowany w polskiej telewizji.
Bezwzględnie należy zaprotestować przeciw temu określeniu. Na stronie jest podany telefon i adres do autorki wpisu.
Osobiście wysłałem protest do ambasady niemieckiej w Polsce i informacje o wpisie do polskiej ambasady w Niemczech.
Proponuję zrobić to samo wszystkim, którzy czytają informację o tym wpisie.
Jest niedopuszczalnym używanie takiego sformułowania tym bardziej przez niemieckich dziennikarzy.
Fragment mojego listu protestacyjnego:
„…Protestuję przeciw tak zamieszczonej informacji i domagam się jej
sprostowania a także wyciągnięcia wobec tej pani odpowiednich
konsekwencji.
kontakt do autorki umieszczony pod materiałem:
Nina Gmeiner …..
ps
Staram się pisać na stronie internetowej o takich ludziach jak Josef
Stroder, który przynosi Niemcom chlubę, a zbrodnie niemieckie dokonywane
w obozach koncentracyjnych potępia na kartach swojej książki
biograficznej.
Sugeruję że Pani Gmeiner powinna OBOWIĄZKOWO zapoznać się ze wspomnieniami tego wspaniałego człowieka. Może czegoś się nauczy.
Josef Stroder w swojej książce; „Oskarżony o Przyjaźń z Polakami”. Niemiec – przyjacielem.
Z należytym szacunkiem
Piotr Szelągowski”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. co to q..wa za cyrk?
Wielolekowa terapia rasizmu. Recepta Teatru Trzyrzecze
Nieustający nadzór, zdecydowane reakcje, ale też, a może przede
wszystkim, edukacja - na tych trzech filarach opierać ma się działalność
Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, jaki we
współpracy m.in. z Departamentem Stanu USA zamierza uruchomić
białostocki Teatr Trzyrzecze.
W ramach kampanii "Wiele kultur, wiele nienawiści" Teatr Trzyrzecze przy
wsparciu Fundacji Batorego od kilku miesięcy zbierał od mieszkańców
miasta informacje o rasistowskich symbolach na białostockich murach.
Włączył się również w akcję "Gazety" "Wykopmy rasizm z Białegostoku".
- Poszliśmy tropem rozumowania Rudolpha Giulianiego, byłego
burmistrza Nowego Jorku. Jeśli mamy problem z rasizmem, nie może być
przyzwolenia nawet na rzeczy pozornie błahe. Bo to się zaczyna od
noszenia koszulek z napisem "Adolf Hitler moim idolem", potem przychodzi
malowanie swastyk na murach, w końcu, jeśli poprzednie zachowania nie
spotkały się ze zdecydowaną reakcją otoczenia, dochodzi do podpalania
mieszkań obcokrajowców - mówił w piątek podczas debaty podsumowującej w
pewien sposób dotychczasowe działania Teatru jego dyrektor Rafał Gaweł.Podkreślał, że chociaż na początku może nieco zgrzytało w relacjach z
prokuraturą, to obecnie są one wzorcowe. To bowiem właśnie białostockim
śledczym Trzyrzecze przekazywało doniesienia mieszkańców o symbolach
nienawiści.
- Nawet jeśli były pewne nieporozumienia, nie
okopaliśmy się wzajemnie na swoich pozycjach, ale znaleźliśmy dobry
konsensus - dodawał Gaweł.
Obecny na spotkaniu Adam
Kozub, rzecznik białostockiej prokuratury okręgowej, przyznawał, że w
przeszłości śledztwa w sprawie przestępstw z nienawiści stanowiły
margines działalności śledczych.
- W tym roku mamy już
osiemdziesiąt takich spraw, z czego pięćdziesiąt po waszych
doniesieniach. Każdą traktujemy indywidualnie i poważnie - wyliczał
prokurator, dodając, że niedługo w prokuraturze okręgowej i prokuraturze
Białystok-Południe wyznaczonych zostanie po dwóch śledczych, którzy zajmować się będą tylko przestępstwami z nienawiści.
- Będą więc wyspecjalizowani i wyszkoleni - dodawał.Gaweł zwracał też uwagę na pozytywną reakcję na kampanię Teatru również ze strony władz samorządowych i policji.
- Czasami zdarzało się tak, że jeszcze nie zdążyliśmy któregoś z
malunków zgłosić, a miasto już go zamalowywało. Wcześniej swastyki
potrafiły szpecić mury przez kilkanaście lat. A w takiej sytuacji one
wrastają w otoczenie, ludzie na nie obojętnieją, przestają widzieć w
nich cokolwiek zdrożnego. Zło banalnieje i eskaluje - mówił Gaweł.
Właśnie ta eskalacja zła rozsławiła w tym roku negatywnie Białystok. W
ciągu raptem pięciu miesięcy w ogniu stanęły trzy mieszkania
obcokrajowców. Samo zjawisko w grodzie nad Białą nie jest jednak,
niestety, niczym nowym - do podobnych zdarzeń dochodziło też często w
przeszłości, sprawcy większości z nich pozostali jednak bezkarni. Rafał
Gaweł zauważył, że społeczne nastawienie do problemu ksenofobii w
ostatnim czasie w Białymstoku bardzo się zmieniło.
- Mamy takie wrażenie, że te negatywne zjawiska, jakie nam
wszystkim towarzyszyły, udało się zepchnąć trochę do narożnika - cieszył
się Gaweł. Wraz z dyrektorem artystycznym Trzyrzecza Konradem
Dulkowskim zapowiedzieli rozpoczęcie nowej inicjatywy: Ośrodka
Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Początkowo swoim
działaniem miałby on objąć Podlaskie, później, być może, cały kraj.
Zainteresowanie współpracą wyraził amerykański Departament Stanu,
zapewne włączą się też Ministerstwo Pracy i Fundacja Batorego.
Działalność ośrodka ma mieć trzy wymiary. Po pierwsze - statystyczny.
- Chodzi nam o to, by dokładnie ewidencjonować zdarzenia o
podłożu rasistowskim i ksenofobicznym, tak byśmy znali dokładną skalę
nieco w przeszłości bagatelizowanego zjawiska - wyjaśniał Gaweł,
dodając:
- Wymiar drugi to prewencja i edukacja. Lęk
rodzi się zazwyczaj z nieznajomości innego. Czasem potrzeba naprawdę
niewiele, by go przełamać. Ot, chociażby zaprosić do szkoły, na
spotkanie z dzieciakami, czarnoskórą gwiazdę, na przykład piłkarza.
- Trudno sobie wyobrazić, że młody człowiek po osobistym
spotkaniu z innym człowiekiem, po tym jak z nim pogada, uściśnie mu
dłoń, będzie potem powtarzał negatywne i szkodliwe stereotypy na temat
innych ras - wtórował Gawłowi Konrad Dulkowski.
Trzeci
wymiar działalności ośrodka ma mieć charakter "operacyjny" polegający na
monitorowaniu imprez masowych, internetu i tego, co dzieje się w
szeroko pojętej przestrzeni publicznej.
- Chociażby w
szkołach. Chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której to sami
nauczyciele będą reagować np. na ucznia w koszulce z napisem "Żydzi do
gazu". Bo teraz często tego nie robią, a to jeden z przykładów pozornie
drobiazgu, który jest bardzo szkodliwy, banalizując zło i utrwalając
stereotypy - mówił Gaweł. Oceniał też, że za dużą liczbę rasistowskich
wpisów na podlaskich forach odpowiada tak naprawdę niewielka grupa osób.
- Wbrew pozorom internet nie gwarantuje anonimowości. 80 procent
autorów zwykle daje się odnaleźć. A tu mówimy o przestępstwach. Czas
zacząć na nie reagować - podkreślał.
- Chcecie wyręczać
wiele organizacji i organów, które się takimi sprawami zajmują
profesjonalnie. Stajecie na końcu długiego procesu, który zaczyna się
narodzinami człowieka. Ja namawiałabym do działań na rzecz otwierania
umysłów Podlasian, uczenia ich empatii. Jeśli jeden człowiek ma szacunek
do drugiego człowieka, to będzie go miał do każdego niezależnie od
koloru skóry czy wyznania - dzieliła się swoimi wątpliwościami Maria
Szyszko z urzędu marszałkowskiego.
- Trzeba zejść jak
najniżej, skoncentrować się na edukacji. Na to potrzeba dużo czasu, ale
musimy to zrobić - dodawał prokurator Kozub, przypominając, że nie ze
wszystkimi przejawami zła da się walczyć społecznie, że od radzenia
sobie z przestępcami są odpowiednie służby:
- Owszem, nie
powinniśmy być obojętni na zło, i to nie podlega dyskusji. Ale czasem
zwrócenie uwagi pięciu wyrostkom może mieć różne finały. Lepiej pewne
sprawy zostawić policji.
Daniel Szutko, przedstawiciel wojewody podlaskiego, również zwracał uwagę na kwestie edukacji.
- Zastanawiam się, jak wielu białostoczan zna wielokulturową
historię swojego miasta. Mówimy o sobie białostoczanie, utożsamiamy się z
Białymstokiem, a przecież on był i żydowski, i polski, i niemiecki, i
białoruski - wyliczał Szutko. Mówił też, że wszystkie programy się
kiedyś kończą, kluczem do sukcesu jest więc zmiana społecznego
nastawienia, budowa społeczeństwa, które będzie reagowało samo z siebie
na różnorodne zagrożenia.
Odpierając zastrzeżenia, Gaweł
przypominał, że właśnie edukacja ma stanowić szczególnie ważną część
działalności Ośrodka. Posługując się analogią z rodziną alkoholika,
podkreślał znaczenie skuteczności służb w przypadkach, gdzie już doszło
do przestępstw.
- Nawet najlepsze terapie czy programy,
jakimi obejmiemy rodzinę, niewiele dadzą, jeśli ojciec w końcu wraca
pijany do domu i bije dzieci. Dopóki się go z tej rodziny nie wyjmie,
problem nie zniknie - porównywał.
- Z drugiej strony,
dopóki rodzina nam nie pomoże, nie damy rady go wyjąć - ripostowała,
trzymając się konwencji, przedstawicielka komendy wojewódzkiej policji.
- A ja bym chciała, żeby każdy robił jak najlepiej swoje:
nauczyciel uczył, policjant łapał, właściciel budynku zamalowywał
swastyki - podsumowywała Maria Szyszko.
Debatę otworzył koncert Nataszy Topor z zespołem.
- Natasza mocno się w nasze działania jako przedstawicielka
mniejszości romskiej wpisuje - prezentował wokalistkę Rafał Gaweł.
- No, ja tam tradycje romskie notorycznie łamię, ale za wasze akcje bardzo dziękuję - odpowiadała ze śmiechem artystka.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. A po co Lechii
to złamane "s" w Wild Boysach" - już się nie będę pastwić nad snobizmem, ale czy Lechici nie mogliby wysławiać się po polsku?
Symbol błyskawicy źle się kojarzy i to nie tylko ze względu na nazistów- narodowych socjalistów, więc lewaków, ale także z powodów, dla których naziści po to złamane "s" sięgnęli. Więcej pod nrem 20 tu: http://slowo.grodnensis.by/index.php?option=com_content&task=view&id=175...
Natomiast w następnym komentarzu szczególnie zaniepokoiła mnie wypowiedź
"- Chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której to sami
nauczyciele będą reagować np. na ucznia w koszulce z napisem "Żydzi do
gazu". Bo teraz często tego nie robią, a to jeden z przykładów pozornie
drobiazgu, który jest bardzo szkodliwy, banalizując zło i utrwalając
stereotypy - mówił Gaweł."
Ciekawe gdzie on takiego ucznia widział? O jakich uczniach on mówi? Może o takich, co jeszcze nie potrafią czytać, a idąc do szkoły dostali koszulkę od nieznajomego "dobrego wuja"? Oj, chyba trzeba zacząć przestrzegać niepiśmienne i piśmienne dzieci: nie bierzcie od nikogo koszulek, ani w szkole ani poza nią, a już zwłaszcza ich nie nakładajcie...
52. @guantanamera
to jest jeden wielki bełkot naćpanych muzyków, którzy widza strumień...te miliony płynące do ich kieszeni, najciekawsze jest to :
"Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, jaki we
współpracy m.in. z Departamentem Stanu USA zamierza uruchomić
białostocki Teatr Trzyrzecze."
gdzie on to zamierza uruchomić ? I czy polski MSZ i SKW o tym wiedzą?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. @guantanamera
z listu do MSZ : Teatr TrzyRzecze jest prowadzony przez Stowarzyszenie Teatralne Dom na Młynowej. Łączą zespół rockowy z dramatem Sary Kane, muzykę elektroniczną z komedią Walczaka, reinterpretują piosenki Anny Jantar i Bajmu nadając im nowe znaczenia. Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej WIDOK zajmuję się nieformalną edukacją artystyczną. Organizują warsztaty, podejmują nieszablonowe przedsięwzięcia artystyczne. Tyle możemy dowiedzieć się z oficjalnych stron internetowych podmiotów, które we współpracy z Gazetą Wyborczą prowadzą projekt wspierany przez Fundację im. Stefana Batorego, która ma do wydania 150 mln złotych od dnia 22 marca 2013 aż do 2014 roku.
Natomiast nic nie można dowiedzieć się o działającym w Polsce Centrum Monitoringu Przypadków Rasizmu, Antysemityzmu i Ksenofobii . Tymczasem po donosie osoby podpisującej się jako Czesław Śpiewak, z Centrum Monitoringu Przypadków Rasizmu, Antysemityzmu i Ksenofobii (sygnał wysłany został e-mailem) zwolniono z pracy urzędnika Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku . Pozbawienie pracy ojca trójki dzieci i głównego żywiciela rodziny odbyło się na podstawie anonimowego donosu, sygnowanego przez nieistniejącego w rzeczywistości człowieka, "reprezentującego" nieistniejącą instytucję."
NIE DOSTALISMY ODPOWIEDZI NA TE PYTANIA. TRZEBA BĘDZIE SPYTAĆ JESZCZE RAZ I TYLKO O TO.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. JEDWABNE - ŚWIADEK
JEDWABNE - ŚWIADEK HISTORII
Hieronima Wilczewska
Telewizja Niezależna Polonia dotarła do żyjącego, naocznego świadka niemieckiej zbrodni w Jedwabnem 10 lipca 1941. Pani Hieronima Wilczewska którą ekipa TV Niezależna Polonia odwiedziła we wrześniu 2013 w New Britain, stan Connecticut, USA, w dniu zbrodni w Jedwabnem miała 8 lat. W ciągu 6 dni, przechodząc wielokrotnie lub przystając obok stodoły która stała się miejscem kaźni Żydów z Jedwabnego, pani Hieronima była naocznym świadkiem niemieckiego mordu, tragedii i konania tych ludzi co ciągnęło się przez kilka dni. Zapędzonym przez SS i Gestapo do stodoły Żydom kazano wchodzić i układać się warstwami na sobie z powodu braku miejsca. Niemcy wrzycali następnie małe żydowskie dzicie na sama góre .
Następnie, Niemcy oblali benzyną i podpalili z miotaczy ognia budynek. W ten bestialski sposób zamordowano większość, ale nie wszystkich. Ludzie, znajdujący się na dole, żyli jeszcze przez kilka dni. Pani Hieronima zapamiętała jak kiwali się godzinami, w beznadziejnej rozpaczy, poparzeni i spowici popiołem ze swoich spalonych współbraci, często członków swoich rodzin, z górnych warstw.
Gestapo i SS przez te kilka dni trzymało dookoła stodoły uzbrojone warty, pilnując aby nikt z żyjacych jeszcze jakimś cudem Żydów nie wydostał się ze stodoły oraz uniemożliwiając ludności Jedwabnego przynoszenia im wody czy pożywienia. Po kilku dniach, kiedy wszyscy zmarli z głodu, wycieńczenia czy ran, Niemcy zakopali wszystkie zwłoki na miejscu swojej zbrodni.
Przypisywanie polskim, rzekomo mogącym mieć wtedy jakikolwiek wpływ na cokolwiek dookoła siebie, samej tylko możliwości dokonania zbrodni w tym miasteczku w roku 1941, a więc w czasie trwania na całym terytorium okupowanej przez Niemców Polski totalnej, niemieckiej kontroli i totalnego, bezwzględnego niemieckkiego terroru, jest takim samym absurdem jak rozgłaszanie kłamstw o “Polskich Obozach Koncentracyjnych” na terenach tejże, okupowanej przez Niemców Polski.
Wszystkie osoby które, czy to w Polsce, W Kanadzie, W USA czy gdziekolwiek na świecie do dzisiaj uczestniczą w manipulacji i fałszowaniu historii na temat Jedwabnego czy też innych, podobnych konfabulacji, biorą na siebie - również wobec tych nieżyjących już, niewinnych ofiar tej jednej z tysięcy podobnych niemieckich zbrodni w Posce - odpowiedzialność za współudział w ukrywaniu prawdziwych sprawców tego ludobójstwa oraz odpowiedzialność za współudział w mataczeniu i uniemożliwieniu przeprowadzenia rzetelnego śledztwa wokół tej zbrodni, uniemożliwieniu sprawiedliwego jej osadzenia i uniemożliwieniu napiętnowania, potępienia i ukarania jej prawdziwych sprawców. Choćby i - po latach - symbolicznego, ku pamięci i dla sprawiedliwości przelanej tam niewinnie krwi.
Zbrodnia w Jedwabnem, w 1941 roku na terenie okupowanej przez Niemców Polski, została dokonana przez Niemców, z ich inicjatywy i pod ich całkowitą kontrolą, jak tysiące podobnych zbrodni niemieckich w Polsce i bez jakiegokolwiek udziału sprawczego jakiegokolwiek Polaka.
Jest rzeczą fizycznie niemożliwą, aby w spowitej terrorem okupowanej Polsce, gdzie na przykład chociażby tylko za samo posiadanie odbiornika radiowego, można było stracić życie w więzieniu, aby polska cywilna ludność miasteczka mogła mieć przy sobie broń, miotacze ognia czy też mogła zorganizować i przeprowadzić na własną rękę jakąkolwiek akcję zbrojną czy pacyfikacyjną bez wiedzy i kontroli Niemców. Osoba propagująca takie absurdy wystawia tylko świadectwo albo o poziomie swojej wiedzy albo wręcz o złej woli lub też o chęci fałszowania historii z sobie tylko wiadomych pobudek i powodów.
Na wszystkie okupowane przez Niemców kraje, jedynie w Polsce istniała bezwzględna kara śmierci za jakąkolwiek pomoc udzielaną osobom pochodzenia żydowskiego. Kara ta egzekwowana była natychmiast, najczęściej bez sądu i to nie tylko w stosunku do osoby złapanej na udzielaniu takiej pomocy, ale również w stosunku do całej rodziny takiej osoby. Innymi słowy, cała taka rodzina była stawiana przez Niemców pod mur i natychmiast rozstrzeliwana.
W tym kontekście pomocą w okupowanej przez Niemców Polsce była jakakolwiek pomoc, rozumiana w jak najszerszym tego słowa znaczeniu. Począwszy od przechowywania Żydów w ukryciu a skończywszy na dostarczaniu im ubrania, wody czy pożywienia.
Było to obowiązujące prawo i kary te były wykonywane na Polakach z najwyższą surowością. Z tego powodu w Polsce zginęła rozstrzelana przez Niemców nie tyko rodzina Ulmów czy Baranków ale wiele tysięcy Polaków i członków ich polskich rodzin, których przyłapano na pomocy swoim współbraciom pochodzenia żydowskiego.
Holocaust. W okupowanej przez Niemców Polsce, Niemcy zgładzili, w większości bestialsko mordując, ponad 5 milionów ludzi, w tym ponad 2.5 miliona obywateli polskich, pochodzenia żydowskiego.
Zagładzie w niemieckich koncentracyjnych obozach zagłady oraz w wyniku najróżniejszych form terroru i represji podlegali również Polacy, nie będący pochodzenia żydowskiego, których wymordowano ponad 2 miliony.
Warto raz jeszcze podkreślić, że zamordowani w Polsce przez Niemców Żydzi, byli obywatelami polskimi.
Polska, począwszy od XIII wieku a poprzez wiek XVI, XVII i XVIII dawała schronienie narodowi żydowskiemu, który chronił się tam, emigrował i uchodził przed wieloma historycznymi pogromami i prześladowaniami przez wieki z wielu krajów Europy i świata, asymilując się w Polsce, w niezwykle sprzyjających dla niego warunkach.
Naród ten w Polsce, przez te stulecia, wyróżniany był przez jej władców i włodarzy wieloma przywilejami włącznie z ustanowieniem własnego, sejmowego przedstawicielstwa.
W efekcie tego, w momencie wybuchu II Wojny Światowej, polska ludność pochodzenia żydowskiego stanowiła 10 % całej populacji Rzeczypospolitej (ponad 3 miliony osób).
I tenże fakt istnienia największego europejskiego skupiska Żydów, właśnie na okupowanym przez Niemców terytorium Polski, stanowił powód do lokalizacji w Polsce właśnie, a nie gdzie indziej, niemieckich koncentracyjnych obozów zagłady. To też był jedyny powód dla którego Holocaust Żydów odbył się na ziemiach polskich i to wyłącznie z decyzji, winy i za wyłącznym sprawstwem III Rzeszy Niemieckiej oraz bez jakiegokolwiek sprawczego udziału jakiegokolwiek Polaka.
Do dnia dzisiejszego, na ogólnie 24 356 odznaczonych na całym świecie osób,
ponad 6339 Polaków zostało odznaczonych najwyższym odznaczeniem cywilnym państwa Izrael, medalem jerozolimskiego Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem - "Sprawiedliwy wśród narodów świata".
Odznaczenie to jest najwyższym cywilnym odznaczeniem Izraela przyznawanym osobom za udokumentowaną pomoc Żydom z narażeniem własnego życia.
Oznacza to, że państwo Izrael uznało, że spośród wszystkich narodów świata i na całym światowym terytorium wojny którą prowadziła III Rzesza Niemiecka, aż 26 % ze wszystkich udokumentowanych i uwieńczonych sukcesem wysiłków w ratowaniu Żydów z narażeniem swojego i swoich rodzin życia, dokonane zostało przez Polaków.
Dodajmy, że liczba owych ponad 6 tysięcy odznaczonych Polaków jest przy tym symboliczna. Łączną liczbę Polaków zaangażowanych w konspiracyjną pomoc Żydom w okupowanej Polsce, historycy szacują na blisko dwa miliony osób. Dla przykładu - aby pomoc jednej, jedynej osobie pochodzenia żydowskiego w okupowanej przez Niemców i w spowitej terrorem Polsce była w ogóle możliwa i przynosiła efekty, w taką pomoc zaangażowanych musiało być w konspiracji - oraz ponosić związane z tym najwyższe ryzyko utraty życia - łącznie około 20 osób.
Jako jedyne z okupowanych państw, tak zorganizowane w czasie II Wojny Światowej Polskie Państwo Podziemne jak i Polska Armia Podziemna, również jako jedyna w całej okupowanej Europie i Azji, powołały oficjalne struktury administracyjne, finansowe i organizacyjne mające na celu pomoc i ochronę ludności pochodzenia żydowskiego w okupowanej przez Niemców Polsce.
Pomoc ta, karana na Polakach, w tysiącach przypadków przez Niemców uwięzieniem, bestialskimi torturami i utratą życia, była zorganizowana perfekcyjnie i z wszystkimi możliwymi na ten czas niewoli i terroru środkami.
Począwszy od Referatu Żydowskiego powołanego specjalnie w tym celu w Wydziale Informacji Polskiej przez Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej konspiracyjnej Armii Krajowej, poprzez Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom a skończywszy na Żegocie, czyli oficjalnie powołanej Radzie Pomocy Żydom przy Delegacie Rządu RP na Kraj.
Dodajmy, że wszystko to powstawało z inicjatywy, pod pieczą i było organizowane, administrowane i wykonywane z narażeniem życia przez konspiracyjne struktury Polskiego Państwa Podziemnego i podziemnej Armii Krajowej (tak, tak - tejże samej "antysemickiej" według niektórych dzisiejszych krajowych i zagranicznych "gazet", "opracowań naukowych", "historyków", "dziennikarzy" czy też według propagandy przedstawionej przez Telewizję Niemiecką ZDF w serialu
"Unsere Mutter, unsere Vater" Armii Krajowej).
To na rozkaz Polskiego Państwa Podziemnego oraz Polskiej Armii Podziemnej tacy bohaterowie konspiracyjnej Polskiej Armii Podziemnej jak rotmistrz Pilecki, przenikali dobrowolnie do niemieckich koncentracyjnych obozów zagłady aby udokumentować masową eksterminację ludności polskiej oraz bestialską zagładę Żydów. Następnie, wysiłkami tegoż Państwa i Armii Podziemnej, opracowano raport z tejże eksterminacji i przerzucono tajnymi kanałami łączników AK (Jan Nowak-Jeziorański, Jan Karski) na Zachód, alarmując wszystkie państwa alianckie o ogromie i bestialstwie dokonywanych zbrodni na Żydach w Polsce.
Raport ten, znany pod nazwą "The Mass Extermination of Jews in German Occuppied Poland" zaprezentowany został oficjalnie wszystkim państwom świata na forum Ligi Narodów w Waszyngtonie 10 grudnia 1942 oraz następnie, osobiście prezydentowi USA, Franklinowi Roosevelt.
Wszystko to zostało wtedy przez przywódców tychże państw, jak i przez narody żyjące w tych państwach, całkowicie zignorowane.
Więcej w dokumencie filmowym: "Muzeum AK w Krakowie"
http://www.tvniezaleznapolonia.org/muzeum-armii-krajowej-w-krakowie/
Powtórzmy raz jeszcze:
Przypisywanie polskim, rzekomo mogącym mieć wtedy jakikolwiek wpływ na cokolwiek dookoła siebie, samej tylko możliwości dokonania zbrodni w tym miasteczku w roku 1941, a więc w czasie trwania na całym terytorium okupowanej przez Niemców Polski totalnej, niemieckiej kontroli i totalnego, bezwzględnego niemieckkiego terroru, jest takim samym absurdem jak rozgłaszanie kłamstw o “Polskich Obozach Koncentracyjnych” na terenach tejże, okupowanej przez Niemców Polski.
Wszystkie osoby które, czy to w Polsce, W Kanadzie, W USA czy gdziekolwiek na świecie do dzisiaj uczestniczą w manipulacji i fałszowaniu historii na temat Jedwabnego czy też innych, podobnych konfabulacji, biorą na siebie - również wobec tych nieżyjących już, niewinnych ofiar tej jednej z tysięcy podobnych niemieckich zbrodni w Posce - odpowiedzialność za współudział w ukrywaniu prawdziwych sprawców tego ludobójstwa oraz odpowiedzialność za współudział w mataczeniu i uniemożliwieniu przeprowadzenia rzetelnego śledztwa wokół tej zbrodni, uniemożliwieniu sprawiedliwego jej osadzenia i uniemożliwieniu napiętnowania, potępienia i ukarania jej prawdziwych sprawców. Choćby i - po latach - symbolicznego, ku pamięci i dla sprawiedliwości przelanej tam niewinnie krwi.
Podsumowanie.
Naród polski, szkalowany dzisiaj i perfidnie oskarżany przez niektóre "autorytety", "gazety", "opracowania naukowe", przez niektórych "historyków" i "dziennikarzy" o zbrodnie które popełnił bądź niemiecki, bądź sowiecki, bądź wreszcie zwyrodniały i przestępczy, rodzimy komunistyczny okupant, naród ten w czasie II wojny światowej poniósł największe ze wszystkich narodów i państw straty biologiczne (na każdy tysiąc mieszkańców zamordowano lub zginęło 220 osób), materialne (ponad 16,9 mld dolarów) i kulturowe (2/5 dóbr kulturalnych Polski zostało całkowicie zniszczonych, pozostałe 2/5 zrabowanych przez obu okupantów).
W wyniku jałtańskiej zdrady "alianckich" mocarstw Polska musiała również odstąpić Związkowi Radzieckiemu 48% swojego terytorium, tracąc na wschodzie około 178 000 km².
Na owych terenach bezpowrotnie zniszczono, zrabowano bądź zrównano z ziemią niezliczoną ilość zabytków polskiej architektury, historii narodowej i kultury. Na utraconych Kresach Rzeczypospolitej nacjonaliści ukraińscy bestialsko wymordowali dodatkowo ponad 200 000 niewinnej, cywilnej ludności polskiej, zrównując z ziemią tysiące rdzennie polskich od wieków miast, miasteczek i wsi.
Naród polski, jako jedyny spośród poszkodowanych II Wojną Światową narodów nie dostał za te wszystkie biologiczne, materialne, obszarowe i kulturalne straty żadnego odszkodowania.
Na dodatek tego, wiele ze zrabowanych przez Niemców czy Rosjan polskich zabytków, dzieł sztuki czy wreszcie cennych przedmiotów użytku codziennego spotkać można do dzisiaj w galeriach, muzeach, bibilotekach świata lub też stanowią cenne “nabytki” wykwintnych, prywatnych kolekcji w wielu punktach naszego globu.
Również wiele potężnych, światowych i słynnych fortun, zarówno prywatnych jak i korporacyjnych, zapoczątkowanych zostało tym zrabowanym i nigdy nie oddanym, polskim majątkiem.
Kto wie, może i dzisiaj, przez przypadek, w prywatnym zaciszu owych "autorytetów", "naukowców", "historyków", "dziennikarzy" czy też "reżyserów telewizyjnych i filmowych", którzy tak chętnie "zapominają" że w okupowanej Polsce II Wojny Światowej jak i potem, w czasie komunistycznej okupacji Polacy nie mieli absolutnie w swoim własnym kraju nic do powiedzenia, może i tam również znajdują się jeszcze przedmioty, meble, obrazy czy biżuteria które znikały rabowane tysiącami, milionami z polskich mieszkań, domów, kamienic, dworów czy z pałaców a których, do dzisiaj, pełno jest rozsianych wszędzie, po całym świecie.
Według niedokończonego śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej, najprawdopodobniejszym sprawcą i wykonawcą zbrodni w Jedwabnem, tak jak i w sąsiednich okolicach był oddział Einsatzkomando SS Zichenau-Schröttersburg (Ciechanów - Płock), który to oddział otrzymał rozkaz przeprowadzenia "czystki" w Łomżyńskiem. Dowódcą tego oddziału był urodzony 12 sierpnia 1911 roku w Strassburgu, w Alzacji Hauptsturmführer SS Hermann Schaper, (członek SS nr 3484) a późniejszy komisarz policji kryminalnej III Rzeszy, który wsławił sie okrucieństwem w dowodzeniu i braniu udziału w egzekucjach ludności zarówno żydowskiej jak i polskiej w Wiznej, Wąsoszy, Radziłowie, Jedwabnym, Łomży, Tykocinie , Rutkach, Piątnicy, Zambrowie, na terenach Związku Radzieckiego i gdzie indziej.
Ukrywający się pod zmienionym nazwiskiem po wojnie w Niemczech został wreszcie w "procesie gestapo" w roku 1976 postawiony przed sądem w mieście Giessen w Hesji którego werdykt stwierdził ostatecznie, że Schaper oraz czterech innych członków komando SS Zichenau- -Schröttersburg winni są "współudziału w mordzie na Polakach i Żydach" na terenie wiosek i miasteczek powiatu łomżyńskiego. Wyrok sześciu lat więzienia został niestety odrzucony z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego, po apelacji adwokata Schapera przez następną instancję Trybunału Federalnego w Karlsruhe.
Również i późniejsza próba śledztwa Instytutu Pamęci Narodowej, łącznie z przesłuchaniem SS-mana w 2002 roku w Niemczech przez prokuratora Komsji Rejonowej IPN w Białymstoku Radosława Ignatiewa, utknęła w martwym punkcie z powodu zaprzeczania winy i złego stanu zdrowia oskarżonego.
SS Hermann Schaper zmarł, mając lat dziewięćdziesiąt kilka lat, nie ukarany za swoje zbrodnie i dożywając spokojnie swojego życia w Niemczech, jak tysiące jemu podobnych zbrodniarzy niemieckich.
Według niektórych źródeł, pełna dokumentacja zbrodni Hermanna Schapera oraz jego Einsatzkomando SS Zichenau-Schröttersburg która została przechwycona w czasie wojny przez Rosjan i znajduje się zarówno w posiadaniu IPN jak i historyków izraelskich, którzy swego czasu badali wnikliwie zbrodnie tego oddziału.
Wacław Kujbida
Ottawa, wrzesień 2013
Więcej szczegółów na:
http://www.tvniezaleznapolonia.org/jedwabne-swiadek-historii/
http://www.tvniezaleznapolonia.org/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Aszkenazy: Niesłuszne
Aszkenazy: Niesłuszne oskarżenie Polaków o antysemityzm doprowadzi do oskarżeń Żydów o antypolonizm
Działacz Związku Postępowych Gmin Żydowskich przestrzega, że takie
oskarżenia mogą tylko zaszkodzić wzajemnym relacjom. "Moi przyjaciele,
sąsiedzi, znajomi - wszyscy filosemici - od dłuższego czasu mówią mi, że
niesłuszne oskarżenie Polaków o antysemityzm wcześniej czy później
doprowadzi do oskarżeń Żydów o antypolonizm. Będziemy się oskarżać
nawzajem - i będzie po przyjaźni polsko-izraelskiej, po dialogu
polsko-żydowskim. Dialog oparty na oskarżeniach jest niemożliwy. Żydzi
mają wobec Polski dług wdzięczności" - mówi dla "Gazety" Seweryn
Aszkenazy.
Cały wywiad w "Gazecie Wyborczej".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. za mydło też można iść do więzienia
Nieznana osoba pozostawiła mydło dla dzieci w ogrodzeniu synagogi w węgierskim Szeged. - Od 10 lat nie wydarzyło się w mieście nic tak szokującego i skandalicznego - komentuje András Lednitzky, przewodniczący lokalnej gminy żydowskiej. Policja poszukuje sprawcy.
Mydło dla dzieci pozostawione w ogrodzeniu zostało zauważone przez grupę turystów, którzy natychmiast zgłosili sprawę przewodnikowi, a ten powiadomił policję - donosi portal Delmagyar.hu. - To czytelne nawiązanie do obozu zagłady w Auschwitz - uważa András Lednitzky, przewodniczący lokalnej gminy żydowskiej. Dodaje, że w Szeged zdarzały się przypadki malowania gwiazd Dawida czy swastyk na murach, ale mimo to dotąd uważał miasto za tolerancyjne. - Ten incydent może wywołać strach w lokalnej społeczności żydowskiej - podsumowuje.
Nie wiadomo, kiedy pozostawiono mydło, kiedy sprawa została zgłoszona na policję, ani ile kostek mydła zostawił sprawca. Węgierska policja dla dobra śledztwa odmawia komentarza w tej sprawie. Węgierskie prawo przewiduje karę za czyny, które są jawnie wymierzone w członków danej społeczności i mają na celu wzbudzenie w nich strachu lub paniki.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14652512,Ktos_zostawil_m...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. Za co nie idzie się do więzienia
Za nazywanie kabaretem usiłowań dojścia do prawdy w sprawie tragicznej śmierci 96 osób - patriotów polskich, którzy lecieli do Smoleńska by czcić ofiary ludobójstwa z czasu II wojny światowej.
58. W związku z 10 lipca w
Prof. Tomasz Strzembosz, Tygodnik SOLIDARNOŚĆ 31/2001, 03.08.2001
Nie uświadomiony antysemityzm
Przed wielu laty Tadeusz Mazowiecki napisał w Więzi artykuł o antysemityzmie ludzi uczciwych. Teza tego artykułu była następująca: Są uczciwi, porządni ludzie, którzy mówią - ja absolutnie nie jestem antysemitą, ja bym nawet nie opierał się, gdyby moja córka zechciała wyjść za mąż za Żyda. To prawda. Nie opieraliby się. Ale nie przychodzi im do głowy powiedzenie, że nie opieraliby się, gdyby córka chciała wyjść za Włocha czy Węgra, za blondyna czy za rudego. Wyodrębniają Żydów i na tym właśnie polega ich nie uświadomiony, podskórny, antysemityzm. Żydzi są dla nich kimś "szczególnym", są inni niż inni.
Przypomniał mi się ten artykuł w związku z aktem przeprosin, który miał miejsce w Jedwabnem 10 lipca i w którym wiodącą rolę odegrał prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Dlaczego przepraszali? Gdyż zamordowanych w Jedwabnem, może podświadomie, a może i nie podświadomie, uznano za innych obywateli II Rzeczypospolitej. Bo potraktowano ich, jakby byli niejako poza polską społecznością, jakby byli tu OBCY.
Dlaczego w tym akcie brali udział wysocy przedstawiciele społeczności państwa Izrael (Żydzi z USA) i znakomici przedstawiciele społeczności żydowskiej w Polsce? Wszak gdyby z jakichkolwiek powodów - politycznych, ideowych, klasowych itp. tysiąc Kowalskich zamordowało tysiąc Brzezińskich, nikt by za to nie przepraszał, bo byliby to wszak POLACY. Założono milcząco, że zamordowani w Jedwabnem Żydzi, których nikt nie zapytał o ich stosunek do państwa i narodu polskiego (mogli wśród nich być także tacy, którzy - całkiem słusznie - uważali się za Polaków!), to nie Polacy, a Żydzi. Nikt przy tym nie wyjaśnił, na jakiej podstawie tak założono. Religijnej? Rasowej? Opcji państwowej czy narodowej? Stosunku do polskiej, zniszczonej przez wojnę państwowości? Nie wyjaśniono także do końca, z jakich przyczyn zostali oni zamordowani: rasowych i religijnych - właśnie jako Żydzi? Politycznych - np. za kolaborację z okupantem sowieckim, w celach rabunkowych? Ani badania historyczne, ani nie zakończone śledztwo nie wyjaśniło jeszcze, z jakich przyczyn obywatele polscy w Jedwabnem wzięli udział w mordowaniu (czy nawet tylko spędzaniu na rynek) innych obywateli polskich z Jedwabnego. Przyjęto więc, że "nasi" zamordowali "obcych", a nie innych "naszych". I stąd udział reprezentantów Izraela, i stąd przeprosiny wstrząśniętego prezydenta RP. Dlaczego fakt ten zwraca moją uwagę? Ano, m.in. dlatego, że prezydent Kwaśniewski nie przepraszał równie gorąco żadnych innych obywateli państwa polskiego, nawet zamordowanych przez funkcjonariuszy tej formacji politycznej, której wysokim działaczem był przez długie lata i po której spadek - finansowy i moralny - przejęła partia polityczna, którą przez lat parę kierował. A z rąk tej formacji i jej sojuszników ze Wschodu zginęło kilkaset razy więcej obywateli II Rzeczypospolitej niż w Jedwabnem i Radziłowie.
Przypominam. W wyniku samych tylko morderstw sądowych straciło życie ponad 3000 obywateli polskich, nie tylko polskiej narodowości. Grube dziesiątki tysięcy, przeszedłszy przez więzienia i obozy, utraciły zdrowie, zostały kalekami, pozbawiły środków do życia osierocone dzieci i głodne żony. Kilkaset osób zamordowano skrytobójczo, m.in. przed wyborami z 1947, jako przeciwników politycznych PPR. Wypełniono Polakami obóz koncentracyjny na Majdanku, także filie innych obozów hitlerowskich. W strasznym więzieniu na Zamku w Lublinie w latach 1944-56 znalazło się niewiele mniej Polaków niż w latach 1939-44. Za zgodą władz polskich wywieziono do pracy przymusowej w ZSSR kilka tysięcy polskich górników i znacznie więcej innych robotników z całej Polski, wywieziono dziesiątki tysięcy żołnierzy AK. Powstały niemniej straszne niż hitlerowskie "polskie" obozy koncentracyjne, jak ten w Rembertowie pod Warszawą. Zamieniono na katownie domy na Pradze, truto wyziewami polskich chłopców w kopalniach uranu, skierowanych tam ze względów "klasowych". Do kopalń pracujących na rzecz ZSRR. W polskich więzieniach znalazło się więcej żołnierzy AK niż w Oświęcimiu. Itd., itp.
Zatrzymajmy się na jednym tylko przykładzie: podobóz obozu oświęcimskiego w Jaworznie, województwo katowickie. Przez długie lata obóz ten pełnił - pod rządami PPR i PZPR - te same funkcje co pod rządami NSDAP i gestapo. Najpierw więziono tu w strasznych warunkach Niemców i volksdeutschów - obywateli polskich. Wielu zmarło. Potem, po akcji "Wisła", cywilnych Ukraińców - obywateli polskich, w tym kobiety i dzieci. Następnie polskich chłopców po lat kilkanaście, skazanych za "przestępstwa polityczne" na długoletnie więzienie. Słusznie książka o tych ostatnich więźniach nosi tytuł "Młodsi od swoich wyroków".
Czy prezydent Kwaśniewski przepraszał obywateli polskich - Ukraińców za mordercze więzienie, za śmierć setek ludzi: cywilów, także kobiet i dzieci nie skazanych, a jedynie podejrzewanych o kontakt z UPA? Wszak więzili ich tam nie jacyś "Kowalscy", a funkcjonariusze państwowi, na polecenie najwyższych władz państwa polskiego! Czy przepraszał obywateli polskich - Niemców, których więziono tam też bez udowodnienia im winy? Czy przepraszał obywateli polskich - Polaków, po lat 15-18 zmuszanych do katorżniczej pracy za ulotkę czy dziecinną organizację?
Nie, nie przepraszał. Przepraszał jedynie Żydów, za mord dokonany pod auspicjami innego, niemieckiego państwa, bez udziału państwa polskiego. Dlaczego? Nie mam na to jasnej odpowiedzi. Może właśnie dlatego, że jest owym podświadomym antysemitą, dla którego Żyd - to Żyd i nikt się Żyda nie pyta, za kogo się uważa. A przecież mogli ci ludzie uważać się np. za obywateli państwa sowieckiego. Nie za Żydów - a Sowietów. Mogli się uważać za Polaków pochodzenia żydowskiego. Za kogokolwiek.
Ale wróćmy jeszcze na chwilę do owego aktu przeprosin, który tak bardzo się podobał większości publicystów i polityków. Pan prezydent użył tam takich sformułowań, których nigdy nie użył w swym "wybąkanym" w Sejmie przeproszeniu za winy komunizmu, za winy własnej formacji. Nie powiedział na przykład nigdy: "Za śmierć, za krzywdy i cierpienia (...) za te wszystkie bolesne wydarzenia, które rzucają ponury cień na historię Polski, odpowiedzialność ponoszą ich sprawcy i inspiratorzy. (...) Nasze sumienia będą czyste, jeżeli na wspomnienie tamtych dni zachowamy zawsze w sercach zgodę i moralne oburzenie. Jesteśmy tu, by dokonać zbiorowego rachunku sumienia. Składamy hołd ofiarom i mówimy - nigdy więcej. (...) Dzisiejsza Polska ma odwagę spojrzeć w oczy prawdzie o koszmarze, który omroczył jeden z rozdziałów jej historii. Uświadomiliśmy sobie odpowiedzialność za nasz stosunek do czarnych kart przeszłości. (...) Wyrażamy nasz ból i wstyd, dajemy wyraz naszej determinacji w dążeniu do poznania prawdy, odwagi w pokonywaniu złej przeszłości, niezłomnej woli porozumienia i zgody. Z powodu tej zbrodni winniśmy błagać o przebaczenie cienie zmarłych i ich rodziny, każdego skrzywdzonego (...)".
Na takie słowa prezydent Rzeczypospolitej nie zdobył się ni razu. Ani gdy chodziło o zbrodnie PPR i PZPR na Polakach, zbrodnie nie jednorazowe, a realizowane latami, ani za zbrodnie na Ukraińcach, Niemcach - także obywatelach polskich.
O, jakże łatwo bić się w cudze piersi, w piersi biednych i prostych ludzi z Jedwabnego, chroniąc jednocześnie swą własną pierś członka komunistycznej nomenklatury. Jakże łatwo!
I dlatego ta "wielka mowa" pana prezydenta nie zrobiła na mnie tak kolosalnego wrażenia. Zwłaszcza że jego właśnie współpracownicy, winni również nagonki na Żydów, pozostali na swoich stanowiskach, spokojni i nie tknięci. Bo byli "jego", a nie "cudzymi", antysemitami.
I jeszcze do tego dwie uwagi, nie dotyczące już prezydenta, a naszych gości z Izraela, Stanów Zjednoczonych itp. Dlaczego to 60., okrągła rocznica spalenia w synagodze białostockiej 27 czerwca przez Niemców ok. 800 Żydów polskich, tak bliska czasowo 10 lipca, nie spotkała się z analogicznym uszanowaniem? Dlaczego tu także nie odmówiono modłów, nie położono kamyków? Czyżby Żydzi z Białegostoku byli mniej ważni lub mniej umęczeni? Nie pojmuję!!! Czy dlatego, że tutaj oprawcami byli niewątpliwie funkcjonariusze III Rzeszy? I druga. Dlaczego w Izraelu nie płaczą równie głośno nad dziećmi semickimi rozstrzeliwanymi z broni ręcznej i maszynowej na ziemiach przyznanych Palestyńczykom? Przecież zginęły tam setki dzieci! I chyba nigdzie na świecie obecnie już nikt nie strzela z broni, ostrą amunicją do dzieci semickich tak łatwo i tak bez litości? Czyżby to też była forma swoistego antysemityzmu.
Wzywam tych, co płaczą nad dziećmi żydowskimi w Jedwabnem i Radziłowie, rozumiejąc dobrze ich ból i podzielając ich ból, by zapłakali równie krwawo nad dziećmi semickimi na własnej ziemi i ziemi swych najbliższych sąsiadów. I by spowodowali, by przestała się lać krew dziecięca. Wszak od nich to zależy. Są tutaj suwerenni, a nie w kraju okupowanym. Mogą. Wszystko mogą. Niechże więc mają sumienie.
TOMASZ STRZEMBOSZ
Podkreślenia w tekście moje - WK.
Prof. Tomasz Strzembosz, Tygodnik Solidarność, 2001-08-03
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_225.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. (Brak tytułu)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. Seremet: "Utrwala się
Seremet: "Utrwala się wizerunek Polaka antysemity". Rozpoczęły się...
- Na przestępstwach z nienawiści cierpi wizerunek Polski, utrwala
się w świecie wizerunek Polaka antysemity i ksenofoba - mówił prokurator
Na przestępstwach z nienawiści cierpi wizerunek Polski, utrwala się w świecie wizerunek Polaka antysemity i ksenofoba - mówił prokurator generalny Andrzej Seremet, otwierając szkolenie dla prokuratorów.
Szkolenie ma sprawić, że postępowania ws. przestępstw na tle ksenofobicznym będą prowadzone staranniej i będą rzadziej umarzane. W zeszłym roku prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania lub umorzyła takie sprawy w 76 proc. przypadków. Sztandarowym przykładem było umorzenie postępowania w sprawie swastyki wymalowanej na murze: prokurator uznał, że jest to arabski symbol szczęścia (po interwencji Prokuratury Generalnej sprawę wznowiono).
Karsznicki: Trzeba zbadać motywację
Andrzej Seremet uznał, że powodem umorzeń jest brak wiedzy i wrażliwości prokuratorów. Polecił wyznaczyć prokuratury, które w danym okręgu będą się specjalizować w ściganiu przestępstw z nienawiści. Teraz rozpoczęło się szkolenie wyznaczonych prokuratorów. Wysłuchali wykładów o prawie polskim i standardach wynikających z konwencji i umów międzynarodowych, w tym z orzecznictwa Trybunału w Strasburgu.
Prokurator Prokuratury Generalnej Krzysztof Karsznicki, który analizował decyzje prokuratur w sprawach o przestępstwa z nienawiści, podkreślał, że aby rozpoznać takie czyny, trzeba zbadać motywację sprawcy. Np. umorzono sprawę o wywieszenie flagi ze swastyką, bo właściciel lokalu oświadczył, że jest kolekcjonerem, kupił flagę i uprał ją, bo śmierdziała. Powiesił ją więc, by wysuszyć. Wszystko dlatego, że prokurator nie zbadał, czy to rzeczywiście kolekcjoner, czy może wyznawca neonazistowskich poglądów.
Prezentowanie symboli jako propagowanie faszystowskiego ustroju
Karsznicki pokazywał prokuratorom symbole i kody, którymi posługują się środowiska neonazistowskie, np. liczby: 18 - oznaczającą "Adolf Hitler", 88 - "Heil Hitler" czy 14 - oznaczające angielskie zdanie, że dla ochrony białych dzieci należy przepędzić emigrantów. A także różne "zamienniki" swastyki, jak krzyż celtycki czy symbol Hitlerjugend (młodzieżówka hitlerowska). - Po obecności tych symboli i znaków można poznać ideową przynależność, a więc też motywację sprawcy - mówił Karsznicki.
Namawiał prokuratorów, żeby traktowali publiczne prezentowanie symboli nazistowskich jako propagowanie faszystowskiego ustroju - jest o to spór wśród prawników. Skrytykował umorzenie sprawy o sprofanowanie grobu na warszawskich Powązkach przez narysowanie na nim gwiazdy Dawida na szubienicy - Nie wzięto pod uwagę, że można to uznać za przestępstwo nawoływania do nienawiści na tle różnic etnicznych - mówił. Podkreślał, że w sprawach o mowę nienawiści w internecie prokuratorzy zbyt łatwo zadowalają się wyjaśnieniem, że z komputera, z którego wysłano nienawistną wypowiedź, korzysta nie tylko jego właściciel. Trzeba zbadać ten komputer, sprawdzić, jakie strony i o jakich godzinach były na nim otwierane, tryb życia właściciela - wtedy może się okazać, że możliwe jest ustalenie, kto zamieścił nienawistny wpis.
Co z przestępstwami motywowanymi homofobią?
Karsznicki kilkakrotnie podkreślał, że przestępstwa z nienawiści są podwójnie groźne, bo skierowane nie tylko przeciw konkretnej osobie, która np. została pobita czy znieważona, ale także przeciwko grupie, do której ona należy. Chodzi o zastraszenie tej grupy, o jej dyskryminację.
Dlaczego więc mówił wyłącznie o przestępstwach motywowanych nietolerancją rasową, narodowościową i religijną, a całkowicie pominął te motywowane homofobią? Jest ich przynajmniej tak samo dużo, a w dodatku popełniane są przez te same osoby (neonaziści, narodowcy, kibole). - Przestępstwa motywowane homofobią nie są wyodrębnione w kodeksie karnym - odpowiedział.
Z tego wynika, że prokuratorzy, którzy mają się specjalizować w ściganiu przestępstw z nienawiści, nie będą się zajmowali przestępstwami motywowanymi nienawiścią do osób homo-, bi- lub transpłciowych - bo nie są w tym kierunku szkoleni.
Biedroń: Seremet przemyśli
W tym samym czasie prokurator Seremet spotkał się z przedstawicielami prześladowanych mniejszości i organizacji działających przeciw ksenofobii, m.in. z przedstawicielami gmin wyznaniowych żydowskich i Romów. Był także Robert Biedroń, działacz na rzecz praw osób nieheteroseksualnych i poseł RP. - Pytałem, dlaczego prokurator generalny negatywnie zaopiniował poselski projekt, by motyw homofobiczny dopisać do przepisów kodeksu karnego, które chronią przed przestępstwami z nienawiści? Tymczasem np. Karta Praw Podstawowych UE wymienia orientację seksualną i tożsamość płciową, obok rasy, narodowości czy religii, jako te grupy społeczne, które powinny być szczególnie chronione przed dyskryminację i nienawiścią. Odpowiedział, że jeszcze raz przemyśli swoją opinię - powiedział po spotkaniu Biedroń.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Przemilczana
Ludność żydowska, w tym zwłaszcza
młodzież, oraz miejska biedota, wzięła masowy udział w powitaniu
wojska sowieckiego. Z bronią w ręku.
Prof. Tomasz Strzembosz
Przemilczana kolaboracja
Pierwszy okres po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie
wschodnie RP trwał dwa tygodnie, do początku października 1939 roku,
kiedy zakończył się zorganizowany opór większych jednostek bojowych
WP. Na zdjęciu czołgiści rozdają "Prawdę" mieszkańcom Knyszyna k.
Białegostoku
(C) MUZEUM WOJSKA W BIAŁYMSTOKU/REPR. PIOTR MĘCIK
Nie miałem zamiaru zabierać głosu w dyskusji, która nastąpiła
po ogłoszeniu przez prof. Jana T. Grossa książki "Sąsiedzi",
dotyczącej mordu na Żydach dokonanego w lipcu 1941 roku w miasteczku
Jedwabne na Podlasiu. Przede wszystkim dlatego, że dotychczasowa
dyskusja, podejmując różne istotne wątki, pomija fakt najważniejszy:
co się stało w Jedwabnem po wkroczeniu na ten teren armii
niemieckiej, tzn. kto, kiedy i w jakich okolicznościach dokonał
masowego mordu na ludności żydowskiej Jedwabnego.
O tym bowiem przede wszystkim należałoby pisać, tym bardziej że
stwierdzenia Grossa w świetle niektórych źródeł wydają się nie do
końca prawdziwe. Jednocześnie posiadana przeze mnie dokumentacja
jeszcze nie upoważnia mnie do publicznego zabrania głosu w tej
właśnie kluczowej kwestii.
Jednak tak w książce Grossa, jak w ogłoszonym niedawno w
"Rzeczpospolitej" (4.01.2001) artykule Andrzeja Żbikowskiego padły
stwierdzenia tak szokujące, że nie można ich skwitować milczeniem. A
dotyczą one zarówno postawy ludności polskiej i żydowskiej na
ziemiach najpierw okupowanych, a następnie anektowanych przez
Związek Sowiecki, jak i oceny owej postawy.
Zanim przejdę do właściwego tematu, zacząć muszę od stwierdzeń
podstawowych. Nic nie może usprawiedliwić mordów dokonanych na
jakiejkolwiek grupie ludności cywilnej. Nic nie usprawiedliwia
zabijania mężczyzn, kobiet i dzieci tylko dlatego, że są
reprezentantami jakiejś klasy społecznej, jakiegoś narodu, jakiejś
religii, bo wszelkie wymierzanie sprawiedliwości musi mieć charakter
indywidualny. Zbrodni takich nie można uzasadnić ani własnymi
przekonaniami, ani rozkazem przełożonego, ani "koniecznością
dziejową", ani dobrem jakiegoś innego narodu, klasy, religii czy
grupy społecznej, ani też dobrem żadnej organizacji - wojskowej czy
cywilnej, jawnej czy zakonspirowanej.
Chciałbym, aby czytelnik tego tekstu wziął pod uwagę, że takie
jest moje zasadnicze stanowisko. Jestem również w sposób zasadniczy
przeciwny mordowaniu żołnierzy jakichkolwiek formacji wojskowych czy
policyjnych tylko dlatego, że w nich służą, zwłaszcza wtedy, gdy są
nieuzbrojeni lub oddają się do niewoli. Ktokolwiek więc dokonuje
takiego mordu, niezależnie od tego, kogo reprezentuje, jest dla mnie
mordercą, nikim innym.
Ogólne przerażenie
Zanim dokona się oceny postaw i zachowań różnych grup społecznych
i narodowych na ziemiach zajętych przez Robotniczo-Chłopską Armię
Czerwoną (RKKA), należy przypomnieć podstawowe fakty, bo bez
poznania ówczesnej rzeczywistości nie jest możliwe zrozumienie ludzi
tam zamieszkałych czy przyniesionych "falą" wojennej nawałnicy.
Wkroczeniu Niemców na Podlasie towarzyszyło ogólne przerażenie
miejscowej ludności, która wojska niemieckie przyjęła z łatwo
dostrzegalną wrogością. Wspierała spychane na wschód jednostki
Wojska Polskiego, a w wypadku niezmobilizowanych rezerwistów i
młodzieży przedpoborowej, w sporej liczbie wyruszyła na wschód, by
znaleźć oddział, który zechciałby ich przyjąć i uzbroić. Stąd też
pewna liczba mężczyzn z tego regionu (w tym niezmobilizowani) wzięła
udział w walkach o Grodno i w rejonie Sopoćkiń - tym razem już
przeciw Armii Czerwonej.
Ludność Podlasia wsparła ponadto powstające tutaj, zwłaszcza po
bitwie pod Andrzejowem 18. DP WP, oddziałki partyzanckie, działające
do połowy października m.in. w rejonie Czerwonego Boru i Bagien
Biebrzańskich, co uchroniło je od zniszczenia. Jej postawa
antyniemiecka była jednolita i zdecydowana.
Okres, po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie wschodnie RP,
można podzielić na trzy podokresy. Pierwszy, nazwany przez prof.
Ryszarda Szawłowskiego (i nie tylko jego!), wojną polsko-sowiecką,
trwał dwa tygodnie, do pierwszych dni października 1939 roku, kiedy
zakończył się zorganizowany opór większych jednostek bojowych WP,
choć poszczególne pododdziały prowadziły akcję, już o charakterze
partyzanckim. Drugi, to opanowywanie terenu, połączone z realizacją
"rewolucji" społecznej - politycznej i ekonomicznej, z góry
zaplanowanej i realizowanej przy pomocy wojska i służb specjalnych.
Dlatego nazywam ją "rewolucją na postronku". W tym też czasie miały
miejsce pierwsze aresztowania. Okres ten kończy się w listopadzie
1939 roku wcieleniem ziem północno-wschodnich RP do Białoruskiej
Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a południowo-wschodnich do
Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej.
Faktycznie przedłużył się on o dalsze dwa miesiące, kiedy
sowiecki system administracyjny (republika, obłast', rejon) został
ostatecznie wprowadzony na obszarach anektowanych. Trzeci podokres,
początki 1940 roku - czerwiec 1941 roku, charakteryzuje się z jednej
strony unifikacją z ekonomiczno-społecznym systemem ZSRR (forsowanie
kołchozów, umacnianie sowchozów, dokończenie procesu nacjonalizacji
przemysłu, handlu, systemu bankowego itp.), a z drugiej - gwałtownym
nasileniem represji, zwłaszcza w pierwszej połowie 1940 roku, w
postaci masowych aresztowań i wywózek (deportacji), które na
obszarze tzw. Zachodniej Białorusi trwały do końca i objęły około
150 000 osób. Na tym ostatnim zjawisku pragnę się dłużej zatrzymać,
było to bowiem - z czego niewielu zdaje sobie sprawę - działanie na
podstawie zasady odpowiedzialności zbiorowej.
Czas wywózek
Pierwsza wywózka, z 9/10.02.1940 roku objęła osadników wojskowych
i cywilnych oraz leśników wraz z rodzinami. Druga z 13.04.1940 roku
ogarnęła tych, których członkowie rodzin (głowy domu, bracia,
synowie) byli ujęci jako żołnierze WP, policjanci itp., uciekli za
granicę lub ukrywali się bądź zostali aresztowani jako konspiratorzy
lub "wrogowie ludu" czy tzw. element społecznie niebezpieczny (SOE).
Trzecia z 29.06.1940 roku, dotykająca zwłaszcza miast, objęła tzw.
bieżeńców, w tym wielu Żydów, głównie tych, którzy zarejestrowali
się, że chcą wrócić pod okupację niemiecką. Fakt ten częściowo obala
mit o radosnym witaniu Armii Czerwonej przez polskich Żydów
wyłącznie ze strachu przed Niemcami. Ostatnia, rozpoczęta na
Wileńszczyźnie (zagarniętej wraz z likwidacją Republiki Litewskiej w
czerwcu 1940 roku) 14.06.1941 roku, na ziemiach białoruskiej
republiki zaczęła się 20 czerwca i została przerwana w momencie
niemieckiej agresji.
Wszystkie, jak widzimy, były aktami przemocy podjętymi na
podstawie zasady odpowiedzialności zbiorowej. Za ojca, który był
żołnierzem, odpowiadała cała rodzina, za brata, który był
uciekinierem - jego najbliżsi, za zawód leśnika - ci, którzy z nim
mieszkali. Uderzano w "gniazdo". Natomiast np. w Warszawie Niemcy za
akcję zbrojną na ulicy rozstrzeliwali mieszkańców domu niczym
niepowiązanych z bojowcami, więźniów z Pawiaka, albo mieszkańców
wsi, w pobliżu której wysadzono pociąg wojskowy. Ta odpowiedzialność
zbiorowa obejmowała dzieci, kobiety, starców. Właśnie najsłabsi
najczęściej płacili życiem w drodze i na tułaczce - na Syberii czy w
"głodnych stepach" Kazachstanu.
Zdrada w dniach klęski
Kto był realizatorem terroru? NKWD, a w pierwszym okresie także
RKKA, której podlegały "czekistowskie grupy operacyjne", idące za
wojskiem dla "oczyszczenia terenu", podobnie jak Einsatzgruppen za
Wehrmachtem. A milicja? Mało kto wie, że w latach 1939 - 1941
mieliśmy tu do czynienia z trzema odmiennymi rodzajami milicji.
Pierwszy rodzaj - to powstające różne "czerwone gwardie" i
"czerwone milicje", składające się z ludzi miejscowych, uzbrojonych
w kije, obrzyny, siekiery i rewolwery, choć czasem nawet w broń
maszynową, które wspierały RKKA w jej "marszu wyzwoleńczym" oraz
realizowały "gniew klasowy", uciskanych przez "pańską Polskę" grup
społecznych. Ujawniały się one z reguły zaraz po 17.09.1939 roku
(lub nawet już tego dnia, co jest wiele mówiące) i działały
najczęściej bardzo krwawo, nie tylko na zapleczu Wojska Polskiego,
lecz także po wejściu Armii Czerwonej, która dawała miejscowym
"elementom rewolucyjnym" kilka dni "wolnizny" na załatwienie
porachunków i wywarcie zemsty klasowej.
Później miejsce tych "milicji" zajmują Gwardia Robotnicza,
utworzona na zajętych terenach zgodnie z rozkazem dowódcy Frontu
Białoruskiego z 16.09.1939 roku, oraz Milicja Obywatelska, budowana
w myśl takiegoż rozkazu z 21.09.1939 roku. Z kolei, po wcieleniu
"Zachodniej Białorusi" w skład BSRS, zostały one zastąpione przez
związaną ściśle z NKWD Robotniczo-Chłopską Milicję (RKM), złożoną
początkowo z samych przybyszów (tzw. wostoczników), a później
nasycaną miejscowymi.
Ludność polska, pomijając niewielką grupę komunistów w miastach i
jeszcze mniejszą na wsi, przyjęła agresję ZSRR i tworzony tutaj
system sowiecki podobnie jak agresję niemiecką. Są na to tysiące
różnorodnych świadectw. Udział polskich chłopów w tzw. sielsowietach
(radach wiejskich, gminnych) nie jest tu wyznacznikiem niczego, bo
były to ciała o charakterze dekoracyjnym. Istotne były komitety
wykonawcze, a jeszcze ważniejszy kontrolujący je aparat partyjny i
policyjny.
Natomiast ludność żydowska, w tym zwłaszcza młodzież, oraz
miejska biedota, wzięła masowy udział w powitaniu wkraczającego
wojska i w zaprowadzaniu nowych porządków, w tym także z bronią w
ręku. Na to też są tysiące świadectw: polskich, żydowskich i
sowieckich, są raporty komendanta głównego ZWZ gen. Stefana
Grota-Roweckiego, jest raport emisariusza Jana Karskiego, są relacje
spisywane już w czasie wojny i po latach. Mówią o tym zresztą także
prace Jana T. Grossa, który - powołując się przede wszystkim na
polskie relacje, których tysiące znajdują się w zbiorach Instytutu
Hoovera w USA - doszedł do wniosków, które wyraził jasno i
bezdyskusyjnie.
Armię sowiecką witano z entuzjazmem nie tylko na terenach
zajętych uprzednio przez Wehrmacht; także na Kresach, tam, gdzie on
nigdy nie dotarł. Więcej, w dużej części właśnie z Żydów składały
się owe "gwardie" i "milicje" powstające jak grzyby po deszczu
natychmiast po sowieckiej agresji. I nie tylko. Żydzi podejmowali
akty rewolty przeciwko państwu polskiemu, zajmując miejscowości,
tworząc tam komitety rewolucyjne, aresztując i rozstrzeliwując
przedstawicieli polskiej władzy państwowej, atakując mniejsze lub
nawet całkiem duże (jak w Grodnie) oddziały WP.
Dr. Marek Wierzbicki od kilku lat badający stosunki
polsko-białoruskie na tzw. Zachodniej Białorusi w latach 1939 -
1941, a więc i odnotowujący fakty z zakresu stosunków
polsko-żydowskich, w obszernym, dotąd niewydrukowanym artykule mówi
o trzydniowych walkach między rebelią Żydów grodzieńskich a polskim
wojskiem i policją (18 września, zanim dotarły tu jednostki RKKA), o
dwudniowych walkach o pobliski Skidel, o żydowskich rebeliach w
Jeziorach, Łunnie, Wiercieliszkach, Wielkiej Brzostowicy, Ostrynie,
Dubnie, Dereczynie, Zelwie, Motolu, Wołpie, Janowie Poleskim,
Wołkowysku, Horodcu i Drohiczynie Poleskim. W tych miejscowościach
nie widziano ani jednego Niemca - wystąpienia skierowane były
przeciwko państwu polskiemu.
Była to kolaboracja z bronią w ręku, stanięcie po stronie wroga,
zdrada dokonana w dniach klęski. Jak liczna była grupa ludzi, którzy
wzięli w tym udział? Nigdy zapewne nie będziemy mogli podać żadnej
liczby. W każdym razie zjawisko to ogarniało cały obszar działania
Frontu Białoruskiego RKKA.
Nowe porządki w urzędach
Druga kwestia to współpraca z organami represji, przede wszystkim
NKWD. Najpierw podejmowały ją "milicje", "czerwone gwardie" i
komitety rewolucyjne, później owe gwardie robotnicze i milicje
obywatelskie. W miastach składały się one głównie z polskich Żydów.
Później, gdy sytuację opanowała RKM, Żydzi - jak mówią sowieckie
dokumenty - stanowili w nich sporą nadreprezentację. Polscy Żydzi w
cywilnych ubraniach, z czerwonymi opaskami na ramionach i uzbrojeni
w karabiny biorą też licznie udział w aresztowaniach i wywózkach. To
było najdrastyczniejsze, ale dla społeczeństwa polskiego rażący był
także fakt wielkiej liczby Żydów we wszystkich urzędach i
instytucjach sowieckich. Zwłaszcza że to Polacy dominowali tu przed
wojną!
20.09.1940 roku, na naradzie w Mińsku, stolicy BSRS, naczelnik
Miejskiego Oddziału NKWD w Łomży stwierdził: "U nas utarła się taka
praktyka. Poparli nas Żydzi i tylko ich wciąż było widać. Zapanowała
też moda, że każdy kierownik instytucji i przedsiębiorstwa chwalił
się tym, że u niego nie pracuje ani jeden Polak. Wielu z nas Polaków
po prostu się bało". W tym samym czasie na zebraniach partyjnych w
obłasti białostockiej zaczęły się mnożyć "narzekania", że w
sowieckich urzędach słychać jedynie język rosyjski i żydowski (tzn.
jidysz), że Polacy czują się dyskryminowani, że jakaś sprzątaczka w
białostockim urzędzie została ostro potraktowana za śpiewanie przy
pracy polskich piosenek. Było to zgodne z prawdą i z aktualną "linią
partyjną", wtedy bowiem na sowieckich szczytach władzy uzgodniono
"nową politykę" w stosunku do Polaków.
Marek Wierzbicki w cytowanym już artykule w taki sposób
syntetyzuje ówczesną sytuację: "Szeroko rozbudowane struktury
administracji sowieckiej dawały masom bezrobotnych Żydów możliwość
znalezienia zatrudnienia, co miało dla nich niebagatelne znaczenie,
ponieważ pozbawione przemysłu kresowe miasteczka posiadały bardzo
ubogą ofertę pracy. Ludność żydowska - będąc o wiele lepiej
wykształcona od społeczności białoruskiej - dostarczyła licznych
urzędników, nauczycieli oraz funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa,
co miało niewątpliwy wpływ na stosunki polsko-żydowskie, ponieważ
Żydzi najczęściej zajmowali miejsca dotychczasowych urzędników i
nauczycieli narodowości polskiej. (...) Ponadto w okresie wrzesień -
grudzień 1939 roku miały miejsce liczne aresztowania tych
przedstawicieli ludności polskiej, którzy przed wojną pełnili wyższe
funkcje w administracji i władzach politycznych państwa polskiego
bądź byli zaangażowani w działalność społeczną. Miejscowi Żydzi -
członkowie tymczasowej administracji lub milicji - okazywali wówczas
dużą pomoc władzom sowieckim w ich tropieniu i zatrzymywaniu".
A dalej pisze, powołując się w tym wypadku nie na kogo innego,
jak na Jana T. Grossa: "Zdarzało się także, że przedstawiciele
ludności żydowskiej szydzili z Polaków, podkreślając tak nagłą
odmianę losu, jaka stała się udziałem obydwu społeczności. W stronę
ludności polskiej padały często złośliwe uwagi w rodzaju
'chcieliście Polski bez Żydów, macie Żydów bez Polski' czy
'skończyło się już wasze'".
Tak więc udział Żydów w aparacie sowieckim, w tym także w
milicji, jest zgodnie stwierdzany w polskich relacjach (w tym
zwłaszcza tych, na podstawie których Jan T. Gross od ćwierćwiecza
buduje swoje książki i artykuły) sporządzonych jeszcze w czasie
wojny, a przechowywanych m.in. w Instytucie Hoovera w USA oraz w
analizowanych obecnie aktach władz sowieckich i władz partyjnych
byłego ZSRR, jak też w raportach dowództwa ZWZ, dawno opublikowanych
w dziele "Armia Krajowa w dokumentach" (t. I, Londyn 1970).
Nie jest więc chyba uzasadnione twierdzenie prof. Grossa,
wyrażone w jego ostatniej książce "Sąsiedzi": "Mówiąc wprost -
entuzjazm Żydów na widok wchodzącej Armii Czerwonej nie był zgoła
rozpowszechniony i nie wiadomo na czym miałaby polegać wyjątkowość
kolaboracji Żydów z Sowietami w okresie 1939 - 1941".
Władza sowiecka od początku starała się dowieść, że cieszy się
masowym poparciem ludności. W stosunku do opornych stosowano terror.
Aresztowania i wywózki na obszarze tzw. Zachodniej Białorusi objęły
około 150 tys. osób. Na zdjęciu sztafeta rowerowa mieszkańców
Białegostoku o zbliżających się wyborach do zgromadzenia ludowego
Białorusi Zachodniej, październik 1939 roku
(C) MUZEUM WOJSKA W BIAŁYMSTOKU/REPR. PIOTR MĘCIK
Fałszywy znak równości
Drugi człon owego twierdzenia, tym razem dotyczący Polaków, brzmi
on: "Natomiast nie ulega wątpliwości, że miejscowa ludność (z
wyjątkiem Żydów) entuzjastycznie witała wchodzące oddziały
Wehrmachtu w 1941 roku i kolaborowała z Niemcami, włączywszy się
również w proces eksterminacji Żydów. Fragment przytoczonej
wcześniej relacji Finkelsztajna o Radziłowie - uprawdopodobnionej
dodatkowo wspomnieniami chłopów z okolicznych wsi, które cytuję -
jest dokładnym negatywem obiegowych opowieści o zachowaniu kresowych
Żydów na widok wkraczających w 1939 roku do Polski bolszewików".
Nie wchodząc jeszcze w meritum, chciałbym zwrócić uwagę na
metodę. Setki zachowanych relacji, raporty władz Polski Podziemnej,
w tym także raport, jakże przychylnego Żydom Jana Karskiego, nie
uprawniają do uogólnień. Może i słusznie. Trzeba bowiem rozpoznać
sytuację w różnych miejscowościach, nie opierając się na bardzo
nawet rozpowszechnionych ogólnych opiniach. A jednocześnie relacja
Finkelsztajna i kilka relacji chłopów z wsi okolicznych uprawniają
do wyrażenia sądu o postawie nie poszczególnych osób, ale całej
miejscowej ludności (z wyjątkiem Żydów). Podobnie jest z tezą o tym,
że to polska ludność parotysięcznego miasteczka Jedwabne wymordowała
swoich sąsiadów Żydów - opartą na zeznaniach Żydów uciekinierów,
którym udało się przeżyć oraz na materiałach UB, uzyskanych w wyniku
(niewątpliwie okrutnego) śledztwa z 1949 i 1953 roku, w czasach, gdy
biskupów polskich skazywano za zdradę narodu polskiego i szpiegostwo
na rzecz "imperialistów".
Przejdę teraz do owej polskiej kolaboracji. Szerzej niż prof.
Gross przedstawił ją Andrzej Żbikowski. Polegała ona m.in. na
mordowaniu Żydów przez polskie "bandy", złożone w większości z ludzi
wypuszczonych niedawno przez Niemców z sowieckich więzień, oraz na
napadach na "cofające się mniejsze ugrupowania sowieckiej armii",
dokonywanych przez takież "bandy". Znak równości, po prostu, 1939 i
1941.
Jednak, na Boga, czym innym jest radosne witanie Niemców, którzy
przybywają w samym środku strasznej deportacji, umożliwiając setkom
ludzi opuszczenie okrutnych miejsc kaźni - więzień (m.in. w
Brześciu, Łomży, Białymstoku i w Jedwabnem), czym innym atakowanie
czerwonoarmistów, do wczoraj naszych okupantów, a czym innym
zabijanie żołnierzy WP. Rzeczywiście, Żydom w Polsce nie działo się
najlepiej, istniały niewątpliwe "rachunki krzywd", żeby zacytować
wiersz Broniewskiego, ale wszak nie wywożono Żydów na Sybir, nie
rozstrzeliwano, nie zsyłano do obozów koncentracyjnych, nie zabijano
głodem i katorżniczą pracą. Jeśli Polski nie uważali za swoją
ojczyznę, nie musieli wszak jej traktować jak okupanta i wspólnie z
jej śmiertelnym wrogiem zabijać polskich żołnierzy, mordować
uciekających na wschód polskich cywilów. Nie musieli także brać
udziału w typowaniu swoich sąsiadów do wywózek, owych strasznych
aktów odpowiedzialności zbiorowej.
Tylko na trzech domach nie było czerwonej flagi
Przejdźmy teraz od spraw ogólnych do sytuacji w mieście i gminie
Jedwabne. Ma rację Jan Gross, że świadectw, które by dotyczyły
bezpośrednio tego miasteczka, nie jest zbyt wiele, jednak nie jest
ich także mało, a w każdym razie więcej, niż tych, na których opiera
się, pisząc o spaleniu Żydów 10.07.1941 roku. "Nowe podejście do
źródeł", które lansuje w wypadku relacji żydowskich, można byłoby
zastosować także w tym wypadku. Wszak są to relacje złożone przez
ludzi represjonowanych, uratowanych od zagłady tylko dzięki umowie
Sikorski - Majski z lipca 1941 roku. Mówią więc jako świadkowie
zbrodni ci, którzy ją przeżyli. W relacjach dotykają "problemu
żydowskiego", choć nikt ich do tego nie zachęca, spontanicznie, "z
pełności serca".
Czy Żydzi z Jedwabnego, podobnie jak inni, powitali gorąco
wkroczenie Armii Czerwonej? Relacje, zarówno te sporządzone jeszcze
podczas wojny, jak uzyskane przeze mnie na początku lat
dziewięćdziesiątych, wskazują, że tak było.
Najpierw relacje złożone w armii gen. Andersa i zarchiwizowane w
Instytucie Hoovera, a obecnie dostępne także w Archiwum Wschodnim w
Warszawie.
Rel. nr 8356, sporządzona przez stelmacha Józefa Rybickiego z
miasta Jedwabne: "Armję czerwoną przyjmowali żydzi którzy pobudowali
bramy. Zmienili władzę starą a zaprowadzili nową z spośród ludności
miejscowej (żydzi i komuniści). Aresztowano policję, nauczycielstwo
(...)".
Rel. nr 10708, sporządzona przez pracownika samorządowego w
Jedwabnem, Tadeusza Kiełczewskiego: "Zaraz po wkroczeniu Armji
Sowieckiej samożutnie powstał komitet miejski, składający się z
komunistów polskich (przewodniczący polak Krytowczyk Czesław,
członkowie byli zaś żydzi). Milicja składała się też z żydów
komunistów. Represji z początku nie stosowano, ponieważ nie znali
ludności, dopiero po zrobieniu doniesienia przez miejscowych
komunistów zaczęły się aresztowania. Rewizje robili miejscowi
milicjanci u takich osób, u których uważali że znajduje się broń.
Główne aresztowania przez władze sowieckie zaczęły się dopiero po
pierwszych wyborach".
Rel. nr 8455, spisana przez ślusarza-mechanika z Jedwabnego,
Mariana Łojewskiego: "Po wkroczeniu armji czerwonej do naszej
miejscowości zarządzono na wstępie oddanie wszelkiej broni
znajdującej się w posiadaniu miejscowej ludności. Grożono za
zatrzymanie takowej śmiercią. Następnie dokonywano rewizji w różnych
domach a to z powodu oskarżeń żydów handlujących, którzy oskarżyli,
że w czasie ich nieobecności Polacy pokradli im różne towary.
Dokonano licznych aresztowań ludzi, do których miejscowi żydzi mieli
pretensje za ściganie ich przez Państwo Polskie i ich
prześladowanie".
Rel. nr 2675, złożona przez brakarza drzewnego z Jedwabnego,
Aleksandra Kotowskiego: "W czasie wkraczania armji czerwonej byłem
nieobecny, do władzy dopuszczono żydów oraz Polaków komunistów,
którzy siedzieli za komunizm w więzieniach, oni naprowadzali NKWD do
mieszkań, domów i wydawali polskich obywateli patryjotów".
Na koniec relacja Łucji Chojnowskiej z domu Chołowińskiej z
9.05.1991 roku. Pani Chołowińska, siostra Jadwigi, za mężem
Laudańskiej, wiosną 1940 roku znalazła się w bazie partyzanckiej na
Uroczysku Kobielne, położonej wśród bagien nadbiebrzańskich i
podczas bitwy stoczonej między polskimi partyzantami a wojskiem
sowieckim 23.06.1940 roku została wzięta do niewoli. Nasza rozmowa,
odbyta w Jedwabnem, dotyczyła właśnie tej bitwy, a nie stosunków w
miasteczku, w którym obie panie uprzednio mieszkały. Pomimo to, w
trakcie rozmowy Łucja Chołowińska-Chojnowska powiedziała: "W
Jedwabnem, zamieszkanym w większości przez Żydów, były tylko trzy
domy, które nie wywiesiły czerwonej flagi, gdy weszli tutaj
Rosjanie. Między innymi nasz dom. Przed pierwszą wywózką przybiegła
do nas Żydówka - sąsiadka (żyliśmy zawsze bardzo dobrze z Żydami) i
ostrzegła, że jesteśmy na liście do wywiezienia. Wtedy ja z siostrą
Jadwigą i jej dzieckiem (4-letnią dziewczynką) uciekłyśmy do
Orlikowa, zabierając z sobą tylko trochę ubrania". Zauważmy:
sąsiadka - Żydówka wie, kto jest na liście do wywózki, a wszak była
to najściślej strzeżona tajemnica. Tyle o początkach.
Po zajęciu wschodnich terenów Polski nastąpiła realizacja
"rewolucji" społecznej - politycznej i ekonomicznej. Dokonywano jej
przy pomocy wojska i służb specjalnych. Na zdjęciu mieszkańcy
Białegostoku udają się na mityng przedwyborczy, październik 1939
roku
(C) MUZEUM WOJSKA W BIAŁYMSTOKU/REPR. PIOTR MĘCIK
Rozpoczęły się aresztowania
A teraz dalsze pytania. Z kogo składała się milicja w Jedwabnem i
jaki był jej stosunek do tych mieszkańców miasteczka, którzy uznani
zostali za zbyt związanych z państwem polskim, niechętnych nowemu
systemowi, wrogów? Czy i w jaki sposób objawiał się - również w
Jedwabnem - terror i czy był realizowany jedynie siłami obywateli
sowieckich, "wostoczników", czy także wspomagali go "dawni"
obywatele polscy, stali mieszkańcy Jedwabnego i gminy
jedwabieńskiej? Poszukajmy odpowiedzi w tych samych "dokumentach
osobistych" (jak mówią historycy), powstałych jeszcze w okresie
wojny i później.
Rel. nr 1559, złożona przez Kazimierza Sokołowskiego, robotnika z
Jedwabnego: "Utworzyły władze sowieckie milicję, przeważnie z Żydów
komunistów, rozpoczęły się aresztowania gospodarzy i robotników, na
których milicja naskarżyła. Na ludność nałożyli wysokie podatki, na
kościoły nałożyli podatki i aresztowali księdza. Rozpoczęły się
masowe rewizje u ludzi nieprzychylnych, wrogów ludu. (...) Miejscowa
ludność przeważnie w większości odmówiła się od głosowania
(22.10.1939 roku - T.S.). Przez cały dzień milicja przemocą
sprowadzała pod karabinami do lokalu wyborczego. Chorych przemocą
przywożono do głosowania. Niedługo po wyborach urządzili nocą obławę
i aresztowali całe rodziny i wywieźli do ZSRR".
Rel. nr 1394, spisana przez robotnika z Jedwabnego Stanisława
Grubę: "Przeprowadzano rewizje w celu wykrycia broni, książek
antykomunistycznych i.t.d. Natychmiast podejrzanych aresztowano tak
jak i rodziny księży i osadzono w więzieniu dla przeprowadzenia
śledztwa".
Rel. nr 2589, sporządzona przez rolnika z gminy Jedwabne, Józefa
Karwowskiego: "W październiku 1939 r. NKWD zarządziło zebrania i
mityngi przedwyborcze. Na te zebrania NKWD i milicja przymusowo
ludzi wyganiała. Kto się tylko sprzeciwiał, natychmiast został
aresztowany i od tego czasu zginął bezpowrotnie".
Rel. nr 2545, złożona przez rolnika z gminy Jedwabne, Józefa
Makowskiego: "Aresztowali, wiązali ręce, wrzucali do piwnic i
chlewów, głodzili, nie dawali wody do picia, bestjalsko bili i w ten
sposób zmuszali do przyznania się do winy należenia do organizacji
polskich. Ja sam byłem zbity do utraty przytomności podczas badania
przez NKWD w Jedwabnem, Łomży i Mińsku".
Rel. nr 8356, spisana przez (znanego już nam) Józefa Rybickiego z
Jedwabnego: "Rewizje odbywały się u zamożniejszych gospodarczy,
zabierali meble, ubranie i rzeczy wartościowe, a po kilku dniach w
nocy ich aresztowali. Na zebrania zabierali siłą - opornych uznawali
za tzw. wreditiela, aresztowali. Sołtys robił spisy chodząc po
mieszkaniach i spisując wiele osób i rocznik. Komisja składała się z
wojskowych i żydów i tamtejszych komunistów. Kandydatów do
zgromadzenia narzucali zgóry, byli to żydzi, przybyli z ZSRR i
tamtejsi komuniści".
Pozakładali czerwone opaski
Przejdźmy teraz do powojennych relacji składanych mi niejako "w
tle", przy okazji, podczas korespondencji o walce na Uroczysku
Kobielne.
Jerzy Tarnacki, partyzant z Kobielnego, w liście z 24.10.1991
roku pisał: "Po mnie i mojego brata rodzonego Antka przybył patrol
złożony z Polaka ob. Kurpiewski i Żyd o nazwisku Czapnik. Podczas
aresztowania udało się nam zbiec z własnego podwórka. Ja zacząłem
się ukrywać we wsi Kajtanowo (Kajetanowo - T.S.) u kolegi
Mierzejewskiego Wacława. Od niego dowiedziałem się, że istnieje
oddział partyzantki Polskiej za rzeką Biebrzą. Ukrywałem się od
stycznia do połowy kwietnia 1940 roku".
Stefan Boczkowski z Jedwabnego w liście z 14.01.1995 r. zauważa:
"Miejscowi Żydzi w Jedwabnem pozakładali na rękawy czerwone opaski i
pomagali milicjantom w aresztowaniu 'wrogów ludu', 'szpiegów' itp.".
Dr med. Kazimierz Odyniec, syn sierż. Antoniego Odyńca, poległego
w boju na Kobielnem 23.06. 1940 roku, w liście z 20.06.1991 r.
napisał: "Pod koniec kwietnia 1940 r. przyszedł do naszego
mieszkania w mundurze milicjanta rosyjskiego miejscowy Żyd i kazał
zameldować się Ojcu w NKWD. (...) Ojciec pożegnał się z nami,
wysyłając uprzednio Matkę, by śledziła tego milicjanta i sprawdziła
po kogo jeszcze poszedł, gdyż na liście było wypisane kilkanaście
nazwisk. Jak się później okazało Ojciec nie poszedł na NKWD.
Następnego dnia NKWD aresztowała Matkę, domagając się aby
powiedziała, gdzie ukrył się Ojciec". Dr Odyniec, w liście napisanym
do mnie już po ogłoszeniu książki Jana Grossa, stwierdził: "Gross
podkreśla okrucieństwo strony polskiej, nie mówiąc nic o zachowaniu
się znacznej grupy Żydów, którzy poszli na jawną współpracę z
Sowietami i to oni stali się tymi ludźmi, którzy wskazywali Sowietom
tych Polaków, których należy aresztować czy deportować. Dam Panu
przykład mojej rodziny (tu powtórzenie poprzedniego opisu - T.S.).
Pamiętam także, że trupy polskich partyzantów po walkach na
Kobielnem transportował sąsiad mego wujka Władka Łojewskiego Żyd
Całko" (list z 25.10.2000 r.).
Roman Sadowski, oficer AK, mąż Haliny, siostry Kazimierza Odyńca,
wywiezionej 20.06.1941 roku w głąb ZSRR, tak napisał do mnie
10.11.2000 r.: "W czasie okupacji sowieckiej Żydzi byli 'władcami'
tych terenów. Całkowicie współpracowali z władzami sowieckimi.
Według relacji kuzynów mojej żony, to Żydzi wspólnie z NKWD ustalali
listy do internowania (wywiezienia)".
Jak widać, mimo że nie prowadziłem systematycznej i odpowiednio
wczesnej kwerendy dokumentacji, związanej z postawą Żydów z
Jedwabnego i okolic, zebrało się sporo świadectw, spontanicznych i
niewywoływanych. Nie mogę więc twierdzić, jak czyni to Gross, że
"napotkałem tylko jedną relację mówiącą konkretnie o przywitaniu
Sowietów w miasteczku we wrześniu 1939 roku - jak wiemy był to
moment, w którym utrwaliła się dla wielu Polaków pamięć o
nielojalności Żydów - a i na niej nie bardzo można polegać, bo
została spisana przeszło pięćdziesiąt lat po omawianych
wydarzeniach". Po tym opowiada o informacji uzyskanej przez
Agnieszkę Arnold podczas pracy nad filmem o spaleniu Żydów w
Jedwabnem.
Nie będąc specjalistą od tych problemów, cytuję powyżej pięć
relacji, w większości spisanych przed 1945 rokiem, a dotyczących
postawy jedwabieńskich Żydów wobec instalującej się sowieckiej
władzy, oraz dziewięć relacji o postępowaniu milicji w ogromnej
części złożonej z jedwabieńskich Żydów, choć jej komendantem był
Polak Czesław Kurpiewski, znany przedwojenny komunista.
Dodajmy do tego informację bardzo charakterystyczną, a powtórzoną
w dwóch niezależnych relacjach: oprócz Żydów milicjantów w
aresztowaniach brali udział Żydzi ubrani po cywilnemu, tylko z
czerwonymi opaskami na rękawach i uzbrojeni w karabiny.
Trzcianne: charakterystyczny incydent
Te same dokumenty z archiwum Instytutu Hoovera, dobrze znane
przecież Janowi Grossowi, wymieniają cały szereg miast i mniejszych
miejscowości, w których Żydzi witali entuzjastycznie Armię Czerwoną,
a potem obsadzali posterunki milicji. Są to miasta: Zambrów, Łomża,
Stawiski, wsie: Wizna, Szumowo (komendant milicji Żyd o nazwisku
Jabłonka), Rakowo - Boginie, Bredki, Zabiele, Wądołki Stare,
Drozdowo.
Znamy także charakterystyczny incydent, który miał miejsce w
miasteczku żydowskim Trzcianne, leżącym naprzeciw Jedwabnego, ale po
przeciwnej stronie Biebrzy. Według relacji (z 16.08.1987 roku)
Czesława Borowskiego, mieszkańca przylegającej do Trzciannego wsi
Zubole, jego przebieg był następujący: "Gdzieś pod koniec września,
a może w początku października 1939 r. Niemcy wycofali się już z
tego terenu, a Rosjanie jeszcze nie weszli i powstał tu jakby pas
neutralny. Na Czerwonym Borze toczyły się jeszcze walki. W
Trzciannym Żydzi przygotowywali powitanie wkraczającej Armii
Czerwonej. Patrole milicji żydowskiej wyszły aż do Okrągłego (zakręt
i przystanek) w kierunku Moniek: zauważyli tuman kurzu i sądząc, że
to Armia Czerwona wycofały się aż do bramy zbudowanej na początku
wsi (miasteczka - T.S.). Nie byli to żołnierze radzieccy lecz 10 -
15 ułanów polskich, którzy przechodzili przez ten pas neutralny.
Zastali bramę powitalną, rabina z chlebem i solą. Ułani wpadli w
tłum, zniszczyli bramę tryumfalną, płazowali, rozbili parę sklepów
żydowskich, chcieli spalić miasteczko, ale do tego już nie doszło.
Córka rabina zmarła na atak serca. Ułani pojechali dalej. Żydzi w
Trzciannym mieli broń. (...)".
Relacja ta, spisana przeze mnie niemal 50 lat po tych
wydarzeniach, została zweryfikowana przez źródła rosyjskie. Według
nich pod koniec września 1939 roku "banda polskich żołnierzy"
dowodzona przez dwóch ziemian Henryka Klimaszewskiego i Józefa
Nieczeckiego napadła na miasteczko, gdzie dokonała "grabieży i
pogromu ludności żydowskiej". W czasie tej akcji Henryk Klimaszewski
miał nawoływać do rozprawy z bolszewikami i Żydami, mówiąc: "Bijcie
Żydów za Grodno i Skidel, przyszła pora policzenia się z nimi, precz
z komunistami, wyrżniemy wszystkich Żydów".
Niemcy uratowali setki mieszkańców
Oprócz znanego prof. Grossowi zbioru z Instytutu Hoovera i
niezależnie od uzyskanych przeze mnie niegdyś relacji, są inne
jeszcze świadectwa zachowania się Żydów z Jedwabnego w latach 1939 -
1941. Danuta i Aleksander Wroniszewscy w reportażu "Aby żyć"
(zamieszczonym w "Kontaktach" z 19.07.1988 roku) odnotowali relację
mieszkańca Jedwabnego: "Pamiętam jak wywozili Polaków do transportu
na Sybir, na każdej furmance siedział Żyd z karabinem. Matki, żony,
dzieci klękały przed wozami, błagały o litość. Ostatni raz
dwudziestego czerwca 41 roku".
Czy polscy mieszkańcy Jedwabnego i wsi okolicznych witali Niemców
z entuzjazmem i jako zbawców? Tak! Witali! Jeżeli ktoś wyciąga mnie
z płonącego domu, w którym mogę się spalić za chwilę, rzucę mu się
na szyję i będę dziękował. Choćbym jutro miał uznać go za kolejnego
śmiertelnego wroga. Niemcy uratowali bowiem wówczas setki
mieszkańców wsi okolicznych (a może i Jedwabnego?), kryjących się od
kilku dni w zbożu i w krzakach nad Biebrzą. Uratowali od wywiezienia
na śmierć, gdzieś na pustynię kazachską czy do syberyjskiej tajgi. A
wtedy już dobrze wiedziano, co znaczy taki wywóz: docierały wszak
listy i inne sygnały ze specposiołków. Nadto równolegle z wywózką
przeprowadzano, często nie odróżnianą przez historyków, akcję
aresztowań ludzi podejrzanych, kończącą się łagrem lub więzieniem.
Wieloletnim, śmiertelnym.
Nie dziwmy się więc ich radości ani owym "bandom", jak je określa
Andrzej Żbikowski, że atakowały opuszczające tę ziemię grupy
żołnierzy sowieckich. Swoich do wczoraj ciemiężycieli,
reprezentantów jednego z najokrutniejszych systemów, jakie wydała
ludzkość.
Dzień przeokropny dla Polaków
Niedawno ogłoszono bardzo specyficzne, lecz zarazem wiarygodne
źródło "Kronikę panien benedyktynek opactwa Świętej Trójcy w Łomży
(1939 - 1954)", sporządzoną przez s. Alojzę Piesiewiczównę (Łomża
1995). Zacytujmy jej fragmenty dotyczące dni 20 - 22.06.1941 roku:
"20 czerwiec. Uroczystość Serca Pana Jezusa. Dzień przeokropny
dla Polaków pod zaborem sowieckim. Masowe wywożenie do Rosji. Od
wczesnego rana ciągnęły przez miasto wozy z całymi rodzinami
polskimi na stację koleją. Wywożono bogatsze rodziny polskie,
rodziny narodowców, patriotów polskich, inteligencję, rodziny
uwięzionych w sowieckich więzieniach, trudno się było nawet
zorientować jaką kategorię ludzi deportowano. Płacz, jęk i rozpacz
okropna w duszach polskich. Żydzi za to i Sowieci tryumfują. Nie da
się opisać co przeżywają Polacy. Stan beznadziejny. A Żydzi i
Sowieci cieszą się głośno i odgrażają, że niedługo wszystkich
Polaków wywiozą. I można się było tego spodziewać, gdyż cały dzień
20 czerwca i następny 21 czerwca wieźli ludzi bez przerwy na stację.
(...) I na prawdę Bóg wejrzał na nasze łzy i krew.
22 czerwiec. Bardzo wczesnym rankiem dał się słyszeć warkot
samolotów i od czasu do czasu huk rozrywających się bomb nad
miastem. (...) Kilka bomb niemieckich spadło na ważniejsze placówki
sowieckie. Zrobił się niesłychany popłoch wśród Sowietów. Zaczęli
bezładnie uciekać. Polacy cieszyli się bardzo. Każdy huk
rozrywającej się bomby napełniał dusze niewypowiedzianą radością. Za
kilka godzin nie było w mieście ani jednego Sowieta, Żydzi pochowali
się gdzieś po suterenach i piwnicach. Przed południem więźniowie
opuścili cele. Ludzie na ulicach rzucali się sobie w ramiona i z
radości płakali. Sowieci cofali się bez broni, ani jednym strzałem
nie odpowiedzieli następującym Niemcom.
Wieczorem tego dnia w Łomży nie było ani jednego Sowieta.
Sytuacja była jednak nie wyjaśniona - Sowieci uciekli, a Niemcy
jeszcze nie weszli. Następnego dnia 23 czerwca tak samo pustka w
mieście. Ludność cywilna rzuciła się na rabunek. Rozbito i zrabowano
wszystkie składy, bazy i sklepy sowieckie. Wieczorem 23 czerwca
weszło kilku Niemców do miasta - ludność odetchnęła".
W tych dniach nie mogło być innej reakcji. W parę tygodni później
ZWZ w pośpiechu odtwarzał poszarpane przez Sowietów sieci
konspiracyjne, masowo zbierano broń porzuconą przez uciekających,
wykorzystywano czas "bezkrólewia" na przygotowanie się do walki z
kolejnym okupantem. Są na to równie liczne świadectwa, jak na fakty
rabunku, odwetu i pogromów. Rzeczywistość - jak zwykle - jest
bardziej skomplikowana, niż umiemy to sobie wyobrazić.
Tomasz Strzembosz (ur.1930), historyk, jest profesorem
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Instytutu Studiów
Politycznych PAN. Autor prac dotyczących konspiracji wojskowej w
stolicy: "Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939 - 1945", "Oddziały
szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939 - 1945", "Odbijanie i
uwalnianie więźniów w Warszawie 1939-1944". Od blisko dwudziestu lat
zajmuje się historią polskiej konspiracji na ziemiach
północno-wschodnich Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką. Pisze
książkę na ten temat. Przygotowuje również pracę o sowieckim
systemie okupacyjnym na ziemiach Polski w latach 1939-1941. Ostatnio
wydał "Rzeczpospolitą podziemną".
prof. Tomasz Strzembosz, Rzeczpospolita, 0000-00-00
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_7.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. Wrzesień 1939 25 WRZEŚNIA
(PG)
#Wrzesień1939 #kpt_Wiślicki #Grabowiec #Zbrodnia_Sowiecka" height="401" width="294">
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. Hipokryci, Żydzi, Polacy.
Hipokryci,
Żydzi, Polacy. Straszna złość mnie bierze, że dziś zbrodnie Holokaustu
zaczyna się przypisywać mojemu narodowi, a nie Niemcom
Siedzę więc sobie przy Puerta de Toledo i myślę, że i Hiszpania i
Niemcy, świat cały powinien znać słowa, które wypowiedział duchowy
przywódca Żydów rabin Mojżesz Isserles: "W tym kraju nie ma zawziętej
nienawiści do nas, jak w Niemczech. Oby zostało tak nadal, aż do
nadejścia Mesjasza."
Przyjechałem z kraju, który przez wieki przyjmował kolejne
pokolenia Żydów, uciekających niemal z całej Europy. Jestem w kraju, z
którego spektakularnie wyrzucono Żydów pod koniec XV wieku.
Wtedy zresztą, w 1492 roku zmuszono ich silą do opuszczenia także
sąsiedniej Portugalii, ale też sporej części Niemiec. Ale dziś, po
wiekach, sprytni Hiszpanie narzucili światu, że owa data kojarzyć ma się
z odkryciem Ameryki. Uczynił to co prawda Genueńczyk, ale pozostający w
służbie hiszpańskiej monarchii − Cristoforo Colombo. To historyczne
cwaniactwo nie jest tylko domeną nacji z Półwyspu Iberyjskiego.
Austriacy też wmówili wszystkim, że Hitler był Niemcem, a Mozart
Austriakiem, choć było dokładnie odwrotnie.
A swoją drogą, po trochę ponad czterech wiekach Niemcy zabrali się za
Żydów bardziej metodycznie. O ile w XV wieku kazali im opuszczać kraj i
zostawiać domy, o tyle w wieku XX zażądali, aby potomkowie Abrahama
opuścili ziemski padół i zostawili już nie tylko dobytek, ale i życie. A
jak już cos nasi zachodni sąsiedzi robią to, trzeba przyznać, w sposób
zorganizowany. Można by rzec: dopięty na ostatni, teutoński guzik.
Czemu ja tyle o tych Żydach? Bo straszna złość mnie bierze,
że dziś zbrodnie Holokaustu zaczyna się przypisywać mojemu narodowi, a
nie Niemcom. Tak oto na naszych zdumionych oczach następuje
totalna korekta historii: polskie ofiary stają się... katami, a Niemcy z
narodu katów coraz częściej wędrują na półkę z napisem: ofiary II wojny
światowej. Straszliwy paradoks. Ale czemuż polskim kosztem, na miłość
Boską?
Ci, którzy ośmielają się czynić z mojej Ojczyzny kraj antysemitów
albo są kompletnymi półgłówkami (populacja kretynów jest spora, a więc
matematycznie jest to możliwe) albo czynią to, jak złodziej wrzeszczący
"łapać złodzieja". Niemcy chcą odwrócić w ten sposób uwagę od szwabskich
zbrodni, Austriacy od masowego poparcia dla rodaka − Hitlera, Francuzi −
od powszechnej kolaboracji z niemieckim okupantem części Francji, inne
nacje − od wydawania Żydom panom z Gestapo i to na ochotnika, nawet bez
proszenia ze strony gości z Berlina. Amerykanie zaś − od bezczynności i
udawania, że nie widzieli tego, co działo się z Żydami podczas II wojny
(choć przecież Jan Karski informował o tym prezydenta Franklina Delano
Roosvelta). Cóż to za parada hipokrytów! Cóż za "danse macabre".
Siedzę więc sobie przy Puerta de Toledo i myślę, że i
Hiszpania i Niemcy, świat cały powinien znać słowa, które wypowiedział
duchowy przywódca Żydów rabin Mojżesz Isserles:
Tenże sławny rabin nazwał nasz kraj "paradis Judaeorum..." czyli
"rajem dla Żydów". O tym wszystkim powinni pamiętać ci, którzy tymże
Żydom stworzyli nie raj − jak Polacy − a piekło na ziemi.
20% Polaków to antysemici?
profesora Ireneusza Krzemiński: "W tej chwili około 1/5 Polaków to antysemici".
Zupełnie innego zdania jest historyk, profesor Antoni Dudek:
"Antysemityzm w Polsce oczywiście istnieje,ale jest to zjawisko
marginalne."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. Nic nie napisali, że to faszyści są
Izraelska policja zatrzymała w niedzielę czterech młodych Izraelczyków przyłapanych na niszczeniu chrześcijańskich grobów na jednym z cmentarzy w Jerozolimie.
Czterech młodych Żydów w wieku od 17 do 26 lat, z których dwaj są osadnikami z Zachodniego Brzegu Jordanu, zostało aresztowanych, ponieważ niszczyli nagrobki na chrześcijańskim cmentarzu na Górze Syjon w pobliżu jerozolimskiego Starego Miasta
- poinformował rzecznik policji Micky Rosenfeld.
Dodał, że wandale uszkodzili 15 kamiennych tablic nagrobnych.
Rosenfeld powiedział też, że policja prowadzi obecnie dochodzenie, aby wyjaśnić, czy motywem przestępstwa była ksenofobia, czy też nienawiść religijna.
W lipcu dwaj mężczyźni, z których jeden pochodzi z osady żydowskiej Bet-El, leżącej na północny wschód od Ramallah, zostali aresztowani za sprofanowanie klasztoru w Latrun, który znajduje się 15 km od Jerozolimy; jest to jeden z najcenniejszych zabytków monastycznych w Ziemi Świętej.
Elementy ekstremistyczne spośród żydowskich osadników na Zachodnim Brzegu dokonują, często z broniąw ręku, napaści na palestyńskie wsie i na izraelskich pacyfistów, a także na muzułmańskie i chrześcijańskie miejsca kultu religijnego, czyniąc to nie rzadko w odwecie za różne decyzje rządu Izraela, które uważają za sprzeczne z interesami osadników - pisze agencja AFP.
http://wpolityce.pl/depesze/63557-czterech-izraelczykow-aresztowanych-za...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. utrwalanie kłamstwa za pomocą Instytutu Polskiego w Sztokholmie
Recenzent sztokholmskiego dziennika Svenska Dagbladet uważa, że sztukę Słobodzianka powinni obejrzeć wszyscy, bo mówi o mechanizmach tkwiącego w nas zła. Wtóruje mu krytyk teatralny największego dziennika kraju Dagens Nyheter.
Jego zdaniem, do teatru na Naszą Klasę powinna obejrzeć każda szwedzka klasa szkolna. Obaj zgodnie łączą treść przedstawienia ze zbrodnią w Jedwabnem. Nasza Klasa - choć nie bezpośrednio - nawiązuje do tamtych wydarzeń.
Zdaniem krytyków, Tadeusz Słobodzianek, opierając się na wydarzeniach sprzed 72 lat, zaprezentował swój pesymizm wobec naszej cywilizacji. Ukazał, że sami się okłamujemy - prezentujemy pozorowany racjonalizm, a równocześnie potrafimy stać się katami.Reżyserem szwedzkiej wersji Naszej Klasy jest Natalie Ringler, która już reżyserowała między innymi dwie sztuki Doroty Masłowskiej na szwedzkich scenach. Inscenizację wspierały Królewski Teatr Dramatyczny oraz Instytut Polski w Sztokholmie.
http://manager.money.pl/styl/artykul/nasza;klasa;podbila;sztokholm,32,0,...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. Patriotyzm w Polsce. "To
Patriotyzm w Polsce. "To politycy PiS go niszczą"
- Patriotyzmem nie jest nagonka na Macieja Stuhra, który zagrał w
filmie Pokłosie, ani nagonka na Jana Tomasza Grossa, że napisał Strach.
Musimy tego nauczyć - uważają eksperci.
Wczorajsza debata, współorganizowana przez
MN, miała dać odpowiedź na pytanie, jak rozumieć dzisiejszy patriotyzm.
Eksperci apelowali, by nie fałszować polskiej historii, a czerpać z niej
to, co wartościowe na przyszłość.
Goście debaty: dawny opozycjonista i były
szef Unii Wolności Władysław Frasyniuk (na zdj. po prawej), socjolog
prof. Radosław Markowski, wiceprezes stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita Aleksandra Gliszczyńska-Grabias i Szymon Gutkowski ze Stowarzyszenia Projekt: Polska zgodzili się, że trudno jest jednoznacznie zdefiniować pojęcie współczesnego patriotyzmu.
- Większość z nas pewnie rozumie, co oznacza patriotyzm po amerykańsku - jest to identyfikacja z miejscem,
gdzie się urodziłem, to szacunek dla flagi, historii i własnej
tradycji, ale jest to także zbiór pewnych wartości, szanowany przez
ogół. Jak się popatrzy jednak na patriotyzm po polsku, to ja zaczynam
wierzyć, że słowo patriotyzm jest słowem staromodnym, bardzo
konserwatywnym - ocenił Frasyniuk.
Jego zdaniem, pojęcie patriotyzmu traci dziś na wartości nie tylko w Polsce. - Nie
bardzo wiem, czym jest patriotyzm w Polsce, m.in. dlatego, że wszystkie
te wartości, które w USA integrują społeczność, u nas są elementem gry
politycznej - uznał b. przewodniczący UW. Według niego, patriotyzm lepiej w tej sytuacji po prostu schować do trumny.
Frasyniuk wyraził też pogląd, że patriotyzm
to poczucie dumy z własnego kraju. Ironizował przy tym, że brakuje go
politykom PiS. - Jak patrioci z PiS mogą być dumni z kraju, gdzie
zamordowano prezydenta, wysadzono w powietrze, do tego tak cynicznie, że
wraz z własnymi przyjaciółmi politycznymi? - mówił opozycjonista.
Gutkowski przypomniał, że współcześni Polacy
często postrzegają patriotyzm jako pracę, odpowiedzialność, chęć
płacenia podatków w Polsce. Zwrócił ponadto uwagę, że obecnie mamy do
czynienia z nowym zjawiskiem - modą na patriotyzm lokalny. - W
każdym mieście, również na wsi jest coraz więcej ludzi, którzy zajmują
się historią tego miejsca, ożywiają je. To jest ewidentnie patriotyzm,
taki przez małe p, który tworzy Polskę różnorodną, sumę różnokolorowych
puzzli, a nie plamą krwi na śniegu, jak chcieliby niektórzy politycy - dowodził Gutkowski.
Apelował też, by w taki sposób uczyć historii Polski, by jej nie fałszować. -
Patriotyzmem nie jest nagonka na Macieja Stuhra, który zagrał w filmie
Pokłosie, ani nagonka na Jana Tomasza Grossa, że napisał Strach, książkę
opartą na faktach. My się musimy tego wszystkiego uczyć - przekonywał Gutkowski.
Według prof. Markowskiego, patriotyzm to racjonalna
wizja dobrej przyszłości i konkretna wiedza jak to wprowadzać w życie, z
wykorzystaniem dobrych przykładów z przeszłości. W tym kontekście wymienił m.in. działalność Solidarności, tysięcy mądrych Polaków i Bitwę Warszawską 1920 roku - jego zdaniem - majstersztyk polskiego wywiadu i racjonalną decyzję o tym, jak przegrupować wojska. Ja
usunąłbym z kształcenia od przedszkola tą militarystyczną narrację w
polskim patriotyzmie. O tym trzeba pamiętać, ale ja bym się skupił na
polskich innowacjach - podkreślił politolog.
Opowiedział się przy tym za budowaniem paneuropejskiej tożsamości. Ta pierwsza czytanka: niech by sobie i był Polak Mały, ale może też i Europejczyk Mały by jakoś tam zaczął funkcjonować - powiedział Markowski.
Gliszczyńska-Grabias przestrzegała, by duma z bycia Polakiem nie przeradzała się w megalomanię narodową i ksenofobię. Jest
to bardzo niebezpieczne zjawisko, które łączy się ze wzrostem
aktywności organizacji i ruchów skrajnych, co jest coraz bardziej
realnym problemem w Polsce - oceniła wiceszefowa stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita.
Jej zdaniem, współczesny patriotyzm powinien być włączający, a nie wyłączający. - Włączający również tych odmiennie myślących, ale także mniejszości, poszanowanie ich praw. Ja bym go tak definiowała - zaznaczyła Gliszczyńska-Grabias.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Czerska juz wsiadła na konia, natychmiast szczuje
Antysemityzm? "Ależ skąd"
Kibole krzyczeli "Jazda z Żydami". Według miejskiego urzędnika to taka poznańska tradycja
Lech Poznań grał w niedzielę z Widzewem Łódź. Podczas meczu poznańscy
kibole zaśpiewali: "Waszym domem Auschwitz jest, cała Polska o tym wie,
że czerwona armia ta cała pójdzie do pieca!". A zdaniem miejskiego
urzędnika "język stadionowy wymyka się salonowym analizom"
Waldemar Gojtkowski z Ekstraklasy
twierdzi, że sprawą zajmie się w środę Komisja Ligi. Może ukarać Lecha
finansowo. - Ale najpierw będziemy chcieli zapoznać się z wyjaśnieniami
klubu - mówi Gojtkowski.
Dla kiboli Lecha to recydywa.
Dwa lata temu, podczas meczu z Widzewem, skandowali: "Wygramy, wygramy,
Żydów pokonamy". Komisja Ligi była wtedy łaskawa. Lech musiał zapłacić 5
tys. zł.
Na początku sierpnia, podczas meczu Lecha z
Żalgirisem Wilno, powiesili na stadionie transparent: "Litewski chamie,
klęknij przed polskim panem". Wybuchł skandal, kilkunastu kibolom
postawiono zarzuty publicznego znieważania osób narodowości litewskiej, a
wojewoda wielkopolski Piotr Florek zamknął na jeden mecz kibolską
trybunę.
Na przyśpiewki o Auschwitz wojewoda reagować nie
zamierza. - Zachowanie kibiców wznoszących wulgarne i rasistowskie
hasła było skandaliczne - mówi Tomasz Stube, rzecznik Florka. Ale zaraz
dodaje: - Powinno się to spotkać się z reakcją władz klubu. Stadionowy
regulamin umożliwia Lechowi wyciągnięcie konsekwencji wobec autorów
takich okrzyków.
Będzie śledztwo?
Przekonuje też, że wojewoda mógłby zareagować, gdyby zachowanie
kiboli zagrażało bezpieczeństwu na stadionie, a tak nie było. -
Zamykanie trybuny czy całego stadionu byłoby przesadną represją,
stosowaniem odpowiedzialności zbiorowej - uważa Stube.
Zapytaliśmy Lecha Poznań, jak odniesie się do antysemickich okrzyków kiboli i czy wyciągnie wobec nich konsekwencje. Odpowiedzi nie dostaliśmy.
Wojewoda, choć publicznie deklaruje oburzenie, nie zamierza
zawiadamiać prokuratury o przestępstwie nawoływania do nienawiści na tle
różnic rasowych i narodowościowych. - Bo prokuratura może zająć się
sprawą z urzędu, nie potrzebuje naszego zawiadomienia - przekonuje
Tomasz Stube.
Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka
poznańskiej prokuratury, nie umiała wczoraj powiedzieć, czy wszczęte
zostanie śledztwo. Sprawę bada jednak policja. - Zabezpieczamy nagrania z
meczu, ustalamy, co się wydarzyło. Decyzja o wszczęciu śledztwa zależeć
będzie jednak od prokuratury - mówi rzecznik policji Andrzej Borowiak.
- Chciałbym, by chamstwa na stadionie było jak najmniej. Ale nie
bardzo wiem, jak mielibyśmy zareagować. Możemy co najwyżej wyrazić
oburzenie. I wyrażamy - stwierdził wczoraj prezydent Poznania Ryszard
Grobelny.
Tania sensacja?
Kiboli bierze jednak w obronę Jarosław Pucek, szef poznańskiego
Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych, podwładny Grobelnego. Pucek
należy też do stowarzyszenia Wiara Lecha i jest zagorzałym kibicem. Głos
zabrał na Facebooku. Wątpił, by przyśpiewki były antysemickie.
- Nie mają związku z antysemityzmem? - zdziwił się dziennikarz "Gazety".
- Nie mają. Jakkolwiek by to brzmiało, nie mają - odparł Pucek.
Bo - jego zdaniem - to element tradycji, że kibice z Łodzi nazywani się
Żydami. - Jedziecie na taniej sensacji połączonej z ignorancją w
temacie. Język stadionowy wymyka się salonowym analizom - skwitował.
Paula Sawicka, prezeska stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita: -
To były okrzyki antysemickie, nawołujące do nienawiści. Tłumaczenie
teraz, co krzyczący mieli na myśli, nie ma sensu. To jak przekonywanie,
że swastyki na murach są symbolami szczęścia. Dziwię się tylko, że takie
opinie przedstawia miejski urzędnik.
Sprawa kibiców Jagiellonii umorzona
rzeszow4u.pl
Sąd
Okręgowy w Białymstoku podjął decyzję o umorzeniu sprawy dotyczącej
jedenastu kibiców Jagiellonii Białystok, którzy zostali oskarżeni o
skandowania haseł obrażających premiera. Powodem takiego postanowienia
jest przedawnienie się zarzutów, ponieważ od dokonania czynu minęły
ponad dwa lata.
Sędzia Dariusz Niezabitowski w swoim uzasadnieniu stwierdził, iż
orzeczenie byłoby zupełnie inne, gdyby zapadło w ciągu dwóch lat.
Zgodnie z konstytucją nie istnieje nieograniczona możliwość obrażania
polityków, krytyka nie powinna naruszać ich dobrego imienia i czci.
Wojciech Wójcicki, adwokat kibiców powoływał się na prawo do wolności
słowa. Stwierdził także, iż orzecznictwo i ustawodawstwo Trybunału w
Strasburgu zezwala na bardziej wzmożoną krytykę w stosunku do polityków
niż do zwykłych obywateli.
Postępowanie dotyczyło sytuacji z maja 2011 roku, kiedy to
kilkudziesięciu sympatyków Jagiellonii Białystok urządziło demonstrację
pod Podlaskim Urzędem Wojewódzkim, po decyzji o zamknięciu trybun
stadionu. Uczestnicy demonstracji rozłożyli dwa transparenty: „Możecie
zamykać nam stadiony, lecz nigdy nie zamkniecie nam ust" oraz
„Zamknijcie jeszcze dyskoteki, galerie i szkoły, niech nie będzie
niczego", skandowali także hasło: "Donald matole - twój rząd obalą
kibole".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
68. . Polskę w Finlandii
. Polskę w Finlandii promuje„Pokłosie”! Darmowe projekcje firmuje ambasada RP. W kolejnym odcinku „Nasze matki, nasi ojcowie”?
„Znalezienie się powyższego filmu w repertuarze Tygodni Filmów
Polskich musi budzić oburzenie, bowiem zamiast promować polską kulturę,
utrwala fałszywe stereotypy o polskim antysemityzmie.”
fot. wPolityce.pl
Czy film przedstawiający Polaków jako opętaną antysemityzmem
tłuszczę, która w finałowej scenie krzyżuje człowieka na drzwiach od
stodoły, ma stanowić wizytówkę naszego kraju za granicą? Najwyraźniej do
takiego wniosku doszła ambasada RP w Helsinkach.
Placówka anonsuje Tygodnie Filmów Polskich w największych fińskich miastach. Jednym z punktów programu jest darmowy pokaz „Pokłosia”. Film zyskał nawet fiński tytuł - „Odelma”. Projekcje zaplanowano w Helsinkach, Lahti, Kouvola, Oulu, Tampere i Turku.
- zauważa Kacper Sakowicz, nasz czytelnik studiujący w Finlandii.
To nie pierwszy taki przypadek. W maju „Pokłosie”
wyświetlano było w Niemczech pod patronatem ambasady RP w Berlinie i
konsulatu w Hamburgu.
Pozostaje czekać, kiedy polska dyplomacja włączy do programu „promocyjnych” projekcji produkcję ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie”.
CZYTAJ TEŻ: "Pokłosie" - film pod patronatem Ambasady RP w Berlinie i Konsulatu w Hamburgu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
69. niemieccy i sowieccy wspólnicy zbrodni
oraz ich polskojęzyczni słudzy. Przecież III RP zachowuje sie identycznie, kolaborując z pracownikami słuzb sowieckich jak KGB i GRU.
Nazistowskie powiązania zachodnioniemieckiego kontrwywiadu. Zaskakujący raport
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/nazistowskie-powiazania-zachodnioniemiec...
Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) chce wziąć pod lupę swoje powiązania z nazistami. Historycy, którym powierzono to zadanie, opublikowali pierwsze wyniki swojej pracy. Niektóre doniesienia zaskakują.
"Personalne powiązania z nazistowskim reżimem były luźne"
Historyk Eckart Conze udowodnił zachodnioniemieckiej dyplomacji "ciągłość personalną z częściowo bardzo obciążonymi dyplomatami". W przypadku BKA historycy doszukali się, że pod koniec lat 50. dwie trzecie kadry kierowniczej urzędu składało się z byłych esesmanów.
Nie ma jeszcze końcowego raportu w sprawie BND, ale od dawna jest wiadome, że zachodnioniemiecki wywiad ochoczo werbował do współpracy byłych esesmanów i gestapowców. Jednak w przypadku kontrwywiadu (czyli wywiadu krajowego) historycy dochodzą do przeciwnego wniosku. Ich zdaniem "personalne powiązania z nazistowskim reżimem były luźne". Spowodowane było to tym, że zwycięzcy alianci bardzo dokładnie kontrolowali dobór personelu BfV.
- Nowa służba nie mogła w żadnym razie być nowym gestapo - podkreśla Michael Wala. - Było to wielokrotnie podkreślane w rozmowach z aliantami - dodaje. Dawna przynależność do SS czy gestapo dyskwalifikowała kandydatów do służby w kontrwywiadzie.
Szansa dla starych nazistów
Początkowo także podanie o pracę dla esesmana Odenwalda zostało odrzucone na podstawie kryteriów narzuconych przez aliantów. Jednak kierownictwo urzędu nie chciało najwidoczniej zrezygnować z jego fachowej "wiedzy" i zatrudniło go w charakterze freelancera.
Kiedy w drugiej połowie lat 50. kontrola ze strony aliantów osłabła, niektórym nazistom udało się uzyskać etaty. Byli esesmani tworzyli często własne grupy w ramach instytucji, w których pracowali. Szansę na uzyskanie stałego zatrudnienia zwęszył w tym czasie także Odewald, jednak jego zatrudnieniu na stałe sprzeciwiło się MSW.
Jednak wiceszef BfV Albert Radke - sam były oficer Abwehry admirała Canarisa - był na tyle przekonany o kwalifikacjach Odewalda, że znalazł sposób na zatrudnienie mężczyzny. Namówił kierownictwo Urzędu Ochrony Konstytucji kraju związkowego Dolna Saksonia, by przyjęto go tam na etat, a następnie przeniesiono go do służby federalnej.
Historycy z Bochum skoncentrowali się w swoich poszukiwaniach przede wszystkim na byłych członkach SS i gestapo. Nie uwzględnili jednak innych funkcjonariuszy hitlerowskiego reżimu, takich jak na przykład Hubert Schruebbers, wieloletni prezes BfV.
Schruebbers musiał ustąpić w 1972 roku ze stanowiska w atmosferze skandalu, kiedy wyszło na jaw, że w czasach III Rzeszy jako prokurator oskarżał przeciwników hitlerowskiego reżimu.
Byli członkowie NSDAP
Göschlerowi i Wali udało się ustalić, że udział byłych członków partii Hitlera wśród kadry kierowniczej BfV wynosił około 15 procent. W porównaniu z innymi, ówczesnymi zachodnioniemieckimi instytucjami, to stosunkowo niewiele. Dla porównania, wśród 47 osób na kierowniczych stanowiskach w BKA w tym czasie tylko dwóch nie miało żadnych związków z nazistami.
Były gestapowiec Odewald nie miał jednak takiego szczęścia jak jego koledzy w innych instytucjach. Trik z przeniesieniem go do służby federalnej wyszedł na jaw. Po naciskach z MSW RFN Odewalda zwolniono. Kierownictwo BfV próbowało go jeszcze polecić do pracy w wywiadzie zagranicznym. I to się nie udało. Schwytany przez enerdowską bezpiekę zachodnioniemiecki agent wyjawił historię Odewalda. W tym momencie stał się on dla wywiadu bezużyteczny.
Mathias Bölinger / Bartosz Dudek
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
70. @Maryla
"Hitlerowski „sąd” w Gliwicach skazał M. Cysewskiego na karę grzywny w wysokości 7,000 złotych za odmowę wyznania winy i przeproszenia za niemiecką zbrodnię wojenną w Jedwabnem i za inne niemieckie zbrodnie wojenne."
Tu w komentarzu sporo informacji: http://naszeblogi.pl/41487-7000-zlotych-kary-za-odmowe-przeprosin-za-jed...
71. Film Elżbiety i Wacława
Film Elżbiety i Wacława Kujbidów: „Jedwabne – Naoczni świadkowie – Spisane świadectwa – Pominięte fakty” pokazuje historyczny kontekst wydarzeń w Jedwabnem z perspektywy naocznych świadków i bogatych, zaskakujących odkryć, nieznanych dotychczas faktów, detali i szczegółów, mających fundamentalne znaczenie przy dochodzeniu do prawdy o tej zbrodni. Autorzy odwiedzili tragiczne miejsca wraz ze świadkiem, do którego dotarli jesienią 2013 roku.
Zdaniem Arkadiusza Gołębiewskiego jedną z największych wartości dokumentu jest wiarygodność.
Reporter oprowadza nas za rękę po miejscach dramatu i opowiada, jak wyglądała machina zbrodni. Autorzy pokazują złożoność historycznych wydarzeń, okupację sowiecką, niemiecką. Suche fakty. Nie są nachalni, wręcz przeciwnie: ostrożni i wyważeni w osądach, a ich świadkowie są na wagę złota.
Krzysztofa Skowrońskiego najbardziej zaskoczył kontekst historycznych wydarzeń:
Nie zdawałem sobie sprawy, że kolejne wsie były pacyfikowane. Ciekawa jest też historia zmian, dokonywanych na pomnikach. Historia pisana dyskretnie. Najpierw napisy wskazują na Niemców, gestapo, potem na nieznanych zabójców, wreszcie na sąsiadów. Jest też w tym filmie odwaga pokazania, jak ludność żydowska zachowywała się między 1939 a 1941 rokiem. O tym , jak do aparatu represji na ziemiach okupowanych szli masowo Żydzi. Żołnierzy radzieckich po pakcie Ribbentrop/ Mołotow witali jak wyzwolicieli, a nie okupantów, bo byli rosyjskimi Żydami i język rosyjski znali lepiej, aniżeli polski. O tym się często zapomina, a to jest ważne, żeby zrozumieć bierność ludności polskiej Jedwabnego. To była biernośc wobec tych, którzy byli w aparacie przemocy.
Janusz Pichlak podkreśla, że film ten jest ważny w sferze odwagi mówienia o polskich sprawach: o konieczności bronienia polskiej racji stanu, prawdy historycznej.
Nie uprawiamy dobrej polityki historycznej, inne narody robią to znacznie lepiej
— mówi Pichlak.
W opinii mediów głównego nurtu – nie wiedzieć czemu – Polacy mają opinię antysemitów. Nawet, jeśli Polacy nie lubili Żydów to nie jest jeszcze powód, aby nazywać ich antysemitami. Żydzi tez nie lubili Polaków, ale Polacy nie mówią o nich polonofoby. Najwyższy czas, aby zrewidować kłamstwa Grossa. To zresztą nie jest żaden historyk, tylko – jak powiada Stanisław Michalkiewicz – bajkopisarz.
Obraz Elżbiety i Wacława Kujbidów jest według Janusza Pichlaka ważny jeszcze z innego powodu.
Musimy wreszcie zacząć mówić o polskich sprawach polskim głosem, ale w kategoriach polskiego interesu. Jeśli jest prawdą, że Polacy mieli w Jedwabnem swój bierny udział, rozliczmy to i zakończmy temat. Ale nie może to być pretekstem do tego, aby nękać polskie społeczeństwo, upokarzać je, stwarzać sytuację ciągłego poddaństwa, psychicznej bezradności. Polacy powinni zrzucić z siebie poczucie winy.
Elżbieta i Wacław Kujbidowie mieszkają w Kanadzie. Od maja 2012 roku prowadzą internetową, niezależną telewizję patriotyczną TV Niezależna Polonia. Wacław Kujbida w latach 1976-1977 był współautorem scenariusza „Spotkań z Balladą” oraz słuchowisk i radiowych audycji satyrycznych. Pisał też teksty kabaretowe i teksty piosenek, był korespondentem Polskiej Sekcji Radio Canada International. Współpracował i publikował w nowojorskim „Nowym Dzienniku”, wychodzącym w Toronto „Głosie Polskim” i w „Związkowcu”. W Polsce publikuje w miesięczniku „WPiS”, w „wSieci Historii” i od czasu do czasu w „Gazecie Polskiej”. Jest członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.
Błażej Torański
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/292253-maj-na-foksal-jedwabne-odrzucic...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
72. "Jedwabne trzeba zbadać od
"Jedwabne trzeba zbadać od nowa". Dlaczego? O tym Piotr Gontarczyk w nowym numerze tygodnika "wSieci"
Ponieważ mord w Jedwabnem trafił do kultury masowej (film
„Pokłosie” Władysława Pasikowskiego), wymaga bardzo dokładnego zbadania.
A dotychczas nie…
nowym wydaniu tygodnika „wSieci” redakcja wraca do zbrodni w Jedwabnem, o której opinia publiczna dowiedziała się w 2000 r. za sprawą książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”.
Scenariusz przedstawiony w tej publikacji budził przerażenie. Jednak wybitni polscy historycy zarzucili opowieści Grossa wiele kuriozalnych błędów, nadużyć, a nawet fałszerstw.
Ponieważ mord w Jedwabnem trafił do kultury masowej (film „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego), wymaga bardzo dokładnego zbadania. A dotychczas nie wyjaśniono jego okoliczności i przebiegu
-– pisze historyk i politolog Piotr Gontarczyk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
73. Jest petycja o ekshumację
Wojciech Kozlowski
74. Zbadają stodołę w Jedwabnem?
Zbadają stodołę w Jedwabnem?
Zajmująca się tematyką polsko-żydowską dr Ewa Kurek wraz z
Michałem Chajewskim, burmistrzem Jedwabnego, rozpoczęła obywatelską
akcję zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy
zobowiązującej polski rząd do przeprowadzenia ekshumacji w Jedwabnem.
Zdaniem dr Kurek tylko rzetelne badania historyczne mogą dać
odpowiedź na pytanie o to, co stało się w Jedwabnem w 1941 roku i mogą
być podstawą do ich sprawiedliwej oceny. Jak zaznacza, ekshumacja jest
zgodna z polskim i żydowskim prawem oraz żydowską religią.
W 2001 roku na wniosek amerykańskiego rabina Szudricha śp. Lech
Kaczyński, ówczesny minister sprawiedliwości, wstrzymał ekshumację w
stodole w Jedwabnem prowadzoną przez prof. Andrzeja Kolę z uniwersytetu w
Toruniu.
Od 15 lat trwa festiwal kłamstw związanych ze stodołą w Jedwabnem.
Państwo polskie przez lata ukrywało raport prof. Andrzeja Koli z
ekshumacji i nie zrobiło nic, aby odkłamać Jedwabne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
75. Dr Kuź: Polska liberalna,
Jeśli chodzi o wychodzenie z polityki historycznej wstydu, to już się
dokonuje. Polska liberalna, Polska, która raczej czyta "Gazetę Wyborczą"
przegrała najpierw bitwę o historię, a dopiero potem przegrała w
realnej polityce. To już się dokonuje, tutaj niektórzy mówią, żeby
tonować pewne nastroje, że być może popadamy w pewną megalomanię, co też
nie jest dobre – powiedział politolog dr Michał Kuź z "Nowej
Konfederacji" i Uczelni Łazarskiego.
Sprawa "Pogromu Kieleckiego" budzi wątpliwości, ale wiemy dużo na jej
temat. Wiemy, że niektóre ofiary zginęły od kul wystrzelonych przez SB.
Tych wątpliwości jest zdecydowanie wiecej w przypadku sprawy Jedwabnego –
mówił Jakub Jałowiczor z "Gościa Niedzielnego", komentując pomysł posła
Liroya-Marca ws. powołania komisji historycznej, która zbadałaby
wydarzenia z 4 lipca 1946 roku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
76. 75. rocznica zbrodni w
75. rocznica zbrodni w Jedwabnem. „Trzeba to dokładnie zbadać”
„W sprawie
Jedwabnego nie dopełniono wielu istotnych elementów. (…) Nie zbadano
dokładnie miejsca pochówku ofiar zbrodni” – podkreśla dr Piotr
Gontarczyk, historyk. Powstała jednostronna narracja, rolą polskiego
państwa jest wziąć się wreszcie za to, żeby wykładnia najnowszej
historii była prawdziwa – tłumaczy Leszek Żebrowski.
W rozmowie z Redakcją
Informacyjną Radia Maryja dr Piotr Gontarczyk za absolutnie
niewiarygodne uznał publikacje w sprawie Jedwabnego Jana Tomasza Grossa.
Wątpliwości historyka budzi również publikacja Instytutu Pamięci
Narodowej zatytułowana „Wokół Jedwabnego”.
W książce Jana Tomasza Grossa o
Jedwabnem wszystko jest tak naprawdę nieprawdziwe – wskazywał Leszek
Żebrowski. Jak dodał, autor książki zatytułowanej „Sąsiedzi: Historia
zagłady żydowskiego miasteczka” nie prowadzi badań naukowych, nie
pracuje na dokumentach, a jeśli się z nimi zapoznaje, nie potrafi
wyciągać wniosków.
Leszek Żebrowski, który liczne
przekłamania w sprawie Jedwabnego opisał w publikacji „Czerwona
trucizna. Mity przeciwko Polsce – Akt II”, zauważył, że swoje oskarżenia
wobec Polaków Jan Tomasz Gross oparł o relację Szmula Wasersztajna.
W ocenie dr. Piotra Gontarczyka
konieczne jest wykorzystanie narzędzi, jakimi są archeologia czy
medycyna sądowa. Tych możliwości się nie wykorzystuje, nie zbadano
dokładnie miejsca pochówku ofiar zbrodni w Jedwabnem – akcentował.
Jak podkreślił Leszek Żebrowski, w
sprawie Jedwabnego mamy do czynienia z jednostronną narracją, według
której „Polacy, uznawani za naród antysemicki, kierowani przez
przedwojenną inteligencję – miejscowych nauczycieli czy katolicki kler –
ze swojej antysemickiej nienawiści popełniali ludobójstwa czy
bestialstwa”.
W ocenie publicysty kompromitujące były
słowa Bronisława Komorowskiego, który będąc prezydentem kraju,
twierdził: „Naród musi zrozumieć, że był także sprawcą”.
Dodał, że dojście Prawa i
Sprawiedliwości do władzy przyniosło jakościową zmianę w polskiej
polityce historycznej. Przestrzegł jednak, że nie można iść w stronę
mniejszej propagandy czy mniejszego zakłamania. „Tylko w prawdzie możemy
iść dalej” – podkreślił.
Do pogromu w Jedwabnem doszło 10 lipca
1941 roku. Choć o zbrodnię oskarżono grupę ok. 40 Polaków, w sprawie
wciąż jest wiele znaków zapytania, a liczni historycy podważają
wiarygodność nie tylko publikacji Jana Tomasza Grossa, ale i publikacji
IPN w tej sprawie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
77. Pisałem milion razy o Hermannie Schaperze,
michael
78. Prof. Żaryn o Jedwabnem:
Prof. Żaryn o Jedwabnem: "Wydarzenia z lipca 1941 r. były bez wątpienia reżyserowane przez Niemców"
"Zachowane dokumenty dają nam wstrząsające świadectwo
rozpoczęcia Holokaustu z udziałem formacji litewskich, czego
konsekwencją są masowe groby w Ponarach".
Wydarzenia z lipca 1941 r. były bez wątpienia reżyserowane
przez Niemców, którzy dobrze znali niedawną historię okupacji sowieckiej
– mówi PAP prof. Jan Żaryn z Uniwersytetu
Kardynała Stefana Wyszyńskiego. 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem doszło
do pogromu ludności żydowskiej.
PAP: Czy po kilkunastu latach
dyskusji na temat wydarzeń w Jedwabnem wiemy więcej, niż gdy temat ten
pojawił się w przestrzeni publicznej? Czy możemy dziś przesądzić,
że była to zbrodnia wykonana rękami Polaków, czy Niemcy byli
jej sprawcami?
Prof. Jan Żaryn: Historię tragedii w Jedwabnem
należy rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Pierwsza to treść i kontekst
książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”. Wywołała one bardzo daleko idące
skutki, mimo że zawiera tak ogromne przekłamania, że trudno opowiadać
o niej jako o wykładni historii Polski i Polaków tego czasu. Zostawmy
więc książkę pana profesora Grossa i zastanówmy się co wydarzyło się
w lipcu 1941 r.?
Należy powiedzieć, że Niemcy wkraczając na ziemie II Rzeczypospolitej,
pozostające w latach 1939-1941 pod okupacją sowiecką, posiadali plan
zawierający hasło oczyszczenia tych obszarów z tzw. żydokomuny.
Ów niemiecki postulat miał spowodować, że narody podbijane przez Niemców
miały stać się jednocześnie beneficjentami tego podboju po dramatycznej
dla nich okupacji sowieckiej. Przedstawiciele co najmniej dwóch narodów
podbitych przez Niemców poddały się tej narracji. Mam na myśli część
narodu ukraińskiego, która w kolaborację weszła tak głęboko, że tworzyła
za zgodą Niemców formacje zbrojne. Drugim byli Litwini, którzy być może
jeszcze mocniej niż Ukraińcy zaangażowali się w tworzenie oddziałów
podległych okupantowi niemieckiemu zaangażowanych bezpośrednio w zagładę
Żydów.
Zachowane dokumenty z tamtego okresu, między innymi raporty wywiadu ZWZ-AK,
a także dziennik Kazimierza Sakowicza dają nam wstrząsające świadectwo
rozpoczęcia Holokaustu z udziałem formacji litewskich, czego
konsekwencją są masowe groby w Ponarach; to bestialstwo świadczyło
o współpracy litewsko-niemieckiej na warunkach III Rzeszy.
Na tym tle widać, że Polacy - jako zorganizowana społeczność - nie
weszli w żadnym aspekcie we współpracę z okupantem niemieckim i w jego
projekt zagłady, mimo zachęt propagandowych. W propagandzie niemieckiej
tego okresu obecna była interpretacja, według której narody uwalniane
spod sowieckiej okupacji, mające być beneficjentami nowego niemieckiego
porządku powinny oczyszczać z „żydokomuny” podporządkowane Niemcom
ziemie. Taka interpretacja w kontekście rzekomego udziału narodu
polskiego w projekcie niemieckim jest powtarzaniem kłamliwej
goebbelsowskiej propagandy, wzmocnionej po wojnie niektórymi procesami –
zbrodniami sądowymi czasów stalinowskich – opartymi na oskarżeniach
z dekretu sierpniowego z 1944 r. „o wymiarze kary dla
faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy” winnych zabójstw i kolaboracji
z III Rzeszą.
Fakty są takie, że Niemcy próbowali prowokować Polaków do takich
działań posiłkując się stanem ich rzeczywistych emocji po okupacji
sowieckiej i dążyli do wprowadzenia ich w krąg nienawiści budowany przez
oddziały Einsatzgruppen. Formacje te były rzeczywistymi reżyserami
każdego z kilkunastu tragicznych zbrodni z czerwca i lipca 1941 r.,
począwszy od wydarzeń w Białymstoku, poprzez Wąsocz, Radziłów,
na Jedwabnem kończąc. Wszędzie tam Niemcy próbują przymusić Polaków
do uczestnictwa w tych mordach, co w większości wypadków się nie udaje,
a jeśli to jedynie w formie biernej. Oczywiście w Jedwabnem znajdują
folksdojczów i osoby spoza tej miejscowości, które przychodzą tam razem
z Niemcami. Wszystko jednak dzieje się pod dyktando niemieckie.
PAP: Jakie są na to dowody?
Prof. Jan Żaryn: Części dostarczyła nam
współczesność. To przede wszystkim wnioski z niedokończonej ekshumacji
ciał ofiar zbrodni. Niestety jej wyniki są szczątkowe, i stąd
pozostawiono pole do niedomówień. Swoją powinność wykonali jednak
doskonali specjaliści pod kierunkiem prof. Andrzeja Koli, archeologa.
Wiemy, że zginęło co najmniej 200 osób. Zostali wymordowani i spaleni
w dwóch etapach. Spalenie w stodole zostało w jakiejś części poprzedzone
rozstrzelaniem. Łuski amunicji używanej wówczas wyłącznie przez Niemców
zostały znalezione na miejscu zbrodni. Są one również świadectwem,
że ludność żydowska, szczególnie silniejsi mężczyźni próbowali zapewne
bronić się w sytuacji konfrontacji ze śmiercią.
Wiemy również, że nawet jeśli część ludności polskiej uczestniczyła
pod przymusem lub w jakiejś części motywowani pogańską nienawiścią w tym
„spektaklu”, to jednak większość patrzyła z odrazą na to co Niemcy
zgotowali tym niewinnym ludziom.
W mojej opinii najbardziej wstrząsająca jest relacja dwunastoletniej
wówczas dziewczynki, która do dziś ma w pamięci obraz Niemców, którzy
następnego dnia otoczyli płonący grób pełny spalonych zwłok, ale również
wciąż żywych ofiar. W ciągu kolejnych dwóch dni Niemcy nie dopuszczali
do tego miejsca Polaków próbujących nieść pomoc, humanitarnie
reagujących na to „widowisko”. To nie tylko wizja, ale również oparta
na przesłankach źródłowych wciąż niepełna prawda na temat Jedwabnego.
Książka profesora Jana Tomasza Grossa jest opowieścią równoległą
do prawdy. Opiera się na zawinionym z intencji lub braków warsztatowych
kłamstwie i złych intencjach autora, skutkujących pomówieniami. Autor
pragnie udowodnić narodowi polskiemu, że jest narodem antysemitów
ponieważ jest w swojej historii chrześcijański, a religia ta niesie
w sobie zbrodnię. Jest to główna teza tej potwornie zakłamanej pracy.
Naprawdę było właśnie odwrotnie. Wszystko co jest w nas, a wywodzi się
z wartości chrześcijańskich stało się w trakcie II wojny
światowej fundamentem pozytywnych emocji i postaw wobec cierpień
ludności żydowskiej. To kłamstwo jest tym boleśniejsze, że wykonane
przez człowieka, który sam doskonale zna polską mentalność.
PAP: Jakie znaczenie dla wydarzeń
z lipca 1941 r. w tym i innych punktach ziem polskich ziem polskich
zajmowanym przez Niemców miały takie epizody z jesieni 1939 r. jak
witanie wojsk sowieckich przez ludność żydowską?
Prof. Jan Żaryn: Wydarzenia z lipca 1941 r. były bez
wątpienia reżyserowane przez Niemców, którzy jednak dobrze znali
niedawną historię okupacji sowieckiej. Była ona zdominowana przez
represje państwa sowieckiego wymierzone przede wszystkim w Polaków.
Deportacje z lat 1940-1941 obejmowały głównie Polaków. Mniejszości
narodowe były postrzegane przez nas jako te, które opowiedziały się
po stronie wroga, zdradziły II RP.
Przedstawiciele tych mniejszości, zdaniem Polaków na Kresach, powinni
zostać po wojnie osądzeni jako zdrajcy państwa polskiego. Dotyczyć
to miało szczególnie mniejszości żydowskiej.
Taka perspektywa jest widoczna we wspomnieniach żołnierzy generała Andersa, a także przekazach ZWZ-AK przesyłanych
do polskiego Paryża, potem Londynu. Taki obraz dominował, ale nie był
do końca prawdziwy. Bez wątpienia skomunizowana młodzież żydowska weszła
w kontakty z sowietami i stała się gloryfikatorem nowego porządku.
Wśród Żydów znalazło się bardzo wielu delatorów i agentów NKWD, którzy wskazywali bezpiece Polaków mogących być członkami ruchu oporu.
Równocześnie jednak naród żydowski podlegał sowieckim represjom
ze względów klasowych, nie mniejszym niż Polacy. Żydzi byli postrzegani
w sowieckiej ideologii, jako nosiciele wartości burżuazyjnych.
W przeciwieństwie do Polaków żyjących wówczas, dziś jesteśmy świadomi,
że Żydzi pod okupacją sowiecką ponieśli ogromne straty. Dowiedzieliśmy
się o tym po latach, gdy relacje żydowskie mogły ujrzeć światło dzienne,
między innymi dzięki zbiorom Uniwersytetu Stanford.
Zachęcam do lektury pracy pt. „Widziałem Anioła Śmierci”, zawierającej m.in. zeznania i relacje deportowanych Żydów polskich w ZSRS w latach II wojny
światowej. Są w nich piękne i przejmujące wspomnienia żydowskich
autorów, którym udało się przeżyć sowieckie piekło, represje i wyszli z ZSRS wraz z gen. Andersem. Nie zawsze ich pragnieniem był powrót do wolnej Polski, lecz walka o niepodległy Izrael.
Ten niepełny lub jednostronny obraz zachowań Żydów zderzył się
w polskiej świadomości z Holokaustem. Po 1941 r., gdy Niemcy rozpoczęli
masowe masakry niewinnej ludności w raportach Polskiego Państwa
Podziemnego widać coraz bardziej pozytywną zmianę stosunku Polaków
do Żydów. Dba o to także, w pierwszym rzędzie prasa konspiracyjna,
Kierownictwo Walki Cywilnej, czyli podziemna propaganda. Nastroje
zmieniają się jeszcze szybciej w kwietniu 1943 r., gdy w warszawskim
getcie wybucha powstanie. Dzięki chwyceniu za broń Żydzi byli
postrzegani jako ci, którzy zachowali się jak Polacy. Sympatia Polaków
była ewidentnie po ich stronie.
Widać to również w przyroście liczby osób pomagających Żydom
nazywanych Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata, a były ich setki
tysięcy. Zdecydowali się oni na działanie zgodnie z sumieniem
chrześcijańskim oraz w zgodzie z wytycznymi Polskiego Państwa
Podziemnego oraz polityką Rządu RP na uchodźstwie.
Według znanych nam świadectw tak słowem jak i czynem, zachęcał
do niesienia pomocy Żydom ówczesny Kościół katolicki, biskupi, kapłani
i zgromadzenia zakonne żeńskie oraz męskie. Margines społeczeństwa
polskiego, kolaborujący z Niemcami, był wrogiem tak wobec Żydów, jak
i polskich aspiracji niepodległościowych.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
PAP/Dzieje.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
79. Nie możemy spocząć !!!
Znowu zauważyłem w pasku pod obrazem w telewizji Republika, przesuwającą sie informację o polskiej zbrodni w Jedwabnem.
Ten pasek pokazał ktoś dnia 10 lipca 2016 roku.
W telewizji "Republika"?
Ja zwariuję.
W tej telewizji ludzie powinni już od dawna wiedzieć.
To w telewizji Republika można było zobaczyć długą rozmowę Ewy Stankiewicz o filmie Elżbiety i Wacława Kujbidów: „Jedwabne – Naoczni świadkowie – Spisane świadectwa – Pominięte fakty”. A w Wikipedii można przeczytać o tym co się wtedy faktycznie działo:
Odział zawodowych niemieckich morderców (Einsatzgruppe), stosując systematycznie tę samą metodę masowych mordów, (employed the same, systematic method of mass killing) ...
michael
80. W Jedwabnem uczczono 75.
W Jedwabnem uczczono 75. rocznicę zamordowania Żydów. W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele prezydenta i premiera
"Z niemieckiej inspiracji Polacy wymordowali swoich żydowskich
sąsiadów. Jedwabne stało się, niestety, przykładem zła i antysemityzmu"-
powiedziała…
W Jedwabnem (Podlaskie) uczczono w niedzielę 75. rocznicę
mordu Żydów w tej miejscowości przez ich polskich sąsiadów, z inspiracji
Niemców. Przy pomniku ofiar odmówiono modlitwy za zmarłych,
złożono kwiaty.
W uroczystościach wzięło udział kilkaset osób, wśród nich m.in.
naczelny rabin Polski Michael Schudrich, wiceambasador Izraela w Polsce
Ruth Cohen-Dar, przedstawiciele kancelarii prezydenta RP Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło, Instytutu Pamięci Narodowej, Polskiej Rady Chrześcijan i
Żydów, wiele osób indywidualnych.
Jak co roku odczytywano imiona, nazwiska, zawody żydowskich
mieszkańców Jedwabnego, którzy mieszkali w tym miasteczku przed lipcem
1941 r.
Anna Chipczyńska, przewodnicząca warszawskiej gminy wyznaniowej
żydowskiej powiedziała do zebranych pod pomnikiem, że uroczystości
w Jedwabnem to „wspólna modlitwa i wspólna refleksja” nad tym, co
wydarzyło się w Jedwabnem 75 lat temu.
— powiedziała. Dodała, że to także miejsce, gdzie „zadajemy sobie
pytanie, co możemy my, ludzie żyjący, współczesne pokolenia” zrobić,
by do podobnych zdarzeń nie dochodziło w przyszłości”.
— dodała.
W wspomniała, że 75 lat temu w Jedwabnem wydarzyła się „straszna tragedia”.
— mówiła ambasador. Wspomniała o niedawno obchodzonej 70. rocznicy
pogromu kieleckiego; podkreśliła, że pamiętając o obu tych rocznicach
„nie
sposób nie wspomnieć o tysiącach szlachetnych Polaków, którzy w czarnej
okrutnej nocy II wojny światowej, ryzykując
życiem swoich najbliższych, ratowali życie swoim żydowskim sąsiadom,
znajomym, a niejednokrotnie nieznajomym”.
10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała
co najmniej 340 żydowskich sąsiadów - ustalił w śledztwie Instytut
Pamięci Narodowej. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została
spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN,
zbrodnia została dokonana z niemieckiej
inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym
dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale - jak podawał Instytut
w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002
roku - jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich
mieszkańców
Jedwabnego i okolic.
W 2003 r. IPN umorzył śledztwo dot. zbrodni
w Jedwabnem. Uzasadniono wówczas, że nie udało się znaleźć
wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone za to już po II wojnie światowej.
W Jedwabnem uczczono pamięć zamordowanych Żydów
Do tragedii doszło 10 lipca 1941 r. w czasie niemieckiej okupacji Polski. więcej
W uroczystościach wzięło udział kilkaset osób, wśród nich m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich, wiceambasador Izraela w Polsce Ruth Cohen-Dar, przedstawiciele kancelarii prezydenta RP Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło, Instytutu Pamięci Narodowej, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Żydowskiego Instytutu Historycznego, wojewody podlaskiego, Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, wiele osób indywidualnych, m.in. ks. Wojciech Lemański. W uroczystościach nie brała udziału lokalna społeczność Jedwabnego.
Jak co roku odczytywano imiona, nazwiska, zawody żydowskich mieszkańców Jedwabnego, którzy mieszkali w tym miasteczku przed lipcem 1941 r.
Anna Chipczyńska, przewodnicząca warszawskiej gminy wyznaniowej żydowskiej powiedziała do zebranych pod pomnikiem, że uroczystości to "wspólna modlitwa i wspólna refleksja" nad tym, co wydarzyło się w Jedwabnem 75 lat temu. "Jest to miejsce dla nas bardzo szczególne. Ziemia nieszczęśliwa i ziemia straszna, gdzie cierpienia, krzyki, ból do tej pory rezonują, do tej pory są słyszalne" - powiedziała.
Chipczyńska dodała, że Jedwabne to także miejsce, gdzie "zadajemy sobie pytanie, co możemy my, ludzie żyjący, współczesne pokolenia" zrobić, by do podobnych zdarzeń nie dochodziło w przyszłości. "Możemy pamiętać i możemy edukować tak, aby rzeczy niewyobrażalne nie stały się ponownie możliwe, aby do nich nie dochodziło i aby słowa nienawiści nie były tolerowane, aby człowiek nie podnosił ręki przeciwko drugiemu człowiekowi" - dodała.
Wiceambasador Izraela Ruth Cohen-Dar wspomniała, że 75 lat temu w Jedwabnem wydarzyła się "straszna tragedia". "Z niemieckiej inspiracji Polacy zamordowali swoich żydowskich sąsiadów. Jedwabne stało się niestety przykładem zła i antysemityzmu" - mówiła ambasador. Mówiła, że przedtem, 80 lat temu, Jedwabne było "symbolem wielokulturowej, barwnej Polski, symbolem tolerancji i dobrosąsiedzkich relacji, gdzie jidysz prawie na równo rozbrzmiewał z polskim, gdzie co dziesiąty mieszkaniec był Żydem".
Ruth Cohen-Dar przypomniała również, że 15 lat temu, w 60. rocznicę mordu w Jedwabnem, odbyła się "ważna i podniosła uroczystość". Ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski przeprosił wówczas za Jedwabne. "To właśnie po niej rozpoczęła się w Polsce wielka debata o stosunkach polsko-żydowskich, która była jak katharsis. Państwo Izrael z fascynacją, podziwem i przyjaźnią spoglądało, jak Polska z wielką odwagą daje sobie radę z trudnymi problemami swej przeszłości" - powiedziała wiceambasador.
Wspomniała też, w lipcu 2016 r. była obchodzona 70. rocznica pogromu kieleckiego i podkreśliła, że pamiętając o obu tych tragicznych wydarzeniach "nie sposób nie wspomnieć o tysiącach szlachetnych Polaków, którzy w czarnej okupacyjnej nocy II wojny światowej, ryzykując życiem swoich najbliższych, ratowali życie swoim żydowskim sąsiadom, znajomym, a niejednokrotnie nieznajomym". Zaznaczyła, że uroczystość wręczania tytułów Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata za ratowanie Żydów należy do najbardziej wzruszających w pracy izraelskiego dyplomaty w Polsce. Tylko w tym roku tych tytułów było - jak powiedziała - "niemało".
"W pełni doceniamy też wysiłki na rzecz bezkompromisowej walki z antysemityzmem, rasizmem i ksenofobią" - powiedziała Ruth Cohen-Dar wspominając - jak to określiła - "poruszające przemówienie" prezydenta RP Andrzeja Dudy wygłoszone podczas obchodów 70. rocznicy pogromu kieleckiego oraz list premier Beaty Szydło. Dodała, że "naszym obowiązkiem" jest zapewnić to, by do podobnych tragedii nie dochodziło w przyszłości.
"To jest bez dyskusji, co było tutaj, ale dyskusja jest o tym, jak nauczyć o takich tragediach" - powiedział dziennikarzom rabin Michael Schudrich. Przypomniał, że IPN wydał dwa tomy z materiałami nt. ustaleń w śledztwie.
Schrudrich mówił przy pomniku, że "najważniejszą modlitwą" w tym dniu jest "bycie razem". "Nasza obecność tutaj mówi bardzo jasno - my z Polski i spoza Polski, Żydzi, nie Żydzi, nawet ci, którzy nie mają wiary, z okolic Warszawy, Kielc i wielu innych miast - jesteśmy tutaj, ponieważ taka tragedia nigdy nie może nas dzielić. My mamy obowiązek rozumieć po takiej tragedii, że my musimy żyć razem, musimy żyć razem bez antysemityzmu, ksenofobii, bez jakiejkolwiek nienawiści przeciwko innemu człowiekowi" - mówił.
Głos zabrał też dyrektor amerykańskiej organizacji Anti-Defamation League, która działa na rzecz antysemityzmu i antydyskryminacji, Jonathan Greenblatt. Mówił, że wspominamy osoby - Żydów, którzy żyli tu od dawna jako Żydzi, Polcy i obywatele. "I jako Żydzi, Polacy i obywatele umarli tu z powodu swojej wiary" - powiedział. Dodał, że pamiętając o przeszłości, możemy budować przyszłość, w której Żydzi mogą żyć jako Polacy i wolni ludzie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
81. Modlę się, aby ofiara życia pomordowanych w Jedwabnem Żydów
nigdy nie została zapomniana.
Modlę się, aby ofiara życia Polaków, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej,
nigdy nie została zapomniana.
Modlę się aby ofiara życia bohaterów wszystkich Narodów,
nigdy nie została zapomniana.
Modlę się, aby prawda o tragicznie zmarłych wszystkich Narodów i prawdziwych okolicznościach ich śmierci, została do końca ujawniona i nigdy nie była zapomniana.
Modlę się, aby historyczna prawda o tragediach wszystkich Narodów,
nigdy nie została zapomniana.
michael
82. Bp Stefanek: Nikt nie chciał
Bp Stefanek: Nikt nie chciał dotknąć prawdy o Jedwabnem, bo ona
przeczy programowi kłamstwa, który nazwałem „holocaust business”.
Fragment książki…
„Wszystko, co wyprawiano wokół Jedwabnego na rocznicę, było
jednym wielkim kłamstwem i do dziś pozostało wielką manipulacją. Jest to
ubliżanie i ogromna…
— mówi bp Stanisław Stefanek, biskup senior diecezji łomżyńskiej,
wspominając obchody zbrodni w Jedwabnem z 2001 roku, w książce pt.
„We wszystkim Chrystus”.
Poniżej fragment książki „We wszystkim Chrystus.
O narodzie, Kościele, mediach i rodzinie z Biskupem Stanisławem
Stefankiem TChr rozmawia Marzena Nykiel”.
Marzena Nykiel: Mówi Ksiądz Biskup o niebezpieczeństwie
międzynarodowych kłamstw. Jednym z nich, któremu przeciwstawił się
Ksiądz publicznie, był mord w Jedwabnem. W maju 2000 roku Jan Tomasz
Gross wydał książkę Sąsiedzi, w której opisał historię sprzed 60 lat,
twierdząc, że 10 lipca 1941 roku polscy mieszkańcy miasteczka Jedwabne
spalili żywcem Żydów. Według ustaleń IPN-u było
ich trzystu, Gross twierdził, że aż 1600 osób. Ten fakt miał zrewidować
historię Polski i przedstawić Polaków w zupełnie nowym świetle.
W homilii, którą wygłosił Ksiądz Biskup w Jedwabnem 11 marca 2001 roku,
ujawnił Ksiądz, że już półtora roku wcześniej pojawiły się czytelne
sygnały o planowanej prowokacji. Mówił Ksiądz Biskup, że słyszał
przestrogi o szykującym się wielkim ataku na Jedwabne, w którym chodzi
o pieniądze. Przestrzegano Księdza przed naciskami i nieprzyjemnościami?
Bp Stanisław Stefanek TChr: Gdy tylko zorientowałem
się, miejscem jakiej tragedii jest Jedwabne, pierwszy zacząłem wokół
tego chodzić. Nazwałem to miejsce wprost „sanktuarium Niewinnej krwi”.
Nie użyłem żadnych słów, które by obraziły uszy ortodoksyjnych Żydów.
Tym bardziej że obok jest również cmentarz niemiecki. Tę niewinną krew
złożoną na ołtarzu nienawiści i ogromnych kłamstw, które do dzisiaj
rządzą polityką świata, uważam za ofiarę, którą Bóg w sposób szczególny
nagradza i przyjmuje. Poświęciłem bardzo wiele czasu, by poznać
wszystkie szczegóły tamtego wydarzenia. Powiedziałem publicznie, że tego
staruszka rabina, który szedł na czele do stodoły w Jedwabnem,
kanonizowałbym w pierwszej kolejności. To rzeczywiście powinno być
miejsce modlitwy i uwielbienia w męczennikach. Jedno z wielu, bo takich
miejsc jak Jedwabne jest bardzo dużo. Ci ludzie, którzy zostali spaleni
w stodole, to są męczennicy.
A jednak stanął Ksiądz Biskup wbrew większości. „Gazeta
Wyborcza” nie szczędziła krytyki, a ks. Wojciech Lemański, w tej chwili
suspendowany, stwierdził, że „gdyby ordynariuszem był Wojtyła, pamięć
wymordowanych Żydów stałaby się w Jedwabnem miejscową tradycją”. Na czym
polegał ten konflikt? Czemu Ksiądz Biskup się sprzeciwił?
Pewien kapłan, którego nazwisko zachowam w dyskrecji, a z którym
przyjaźniłem się całe moje kapłańskie życie pozazakonne, i z którym
prowadziliśmy współpracę na różnych poziomach, również na poziomie
dialogu judeochrześcijańskiego oraz pewnych starań związanych
z Jedwabnem, niedawno powiedział wprost: „Ten Stefanek to równy chłop,
tylko bardzo głupio postąpił z Jedwabnem”. Nie będę mówił więcej,
bo to dla mnie trudna historia. Czemu się sprzeciwiłem? Po pierwsze
sprzeciwiłem się ogromnemu kłamstwu. Wszystko, co wyprawiano wokół
Jedwabnego na rocznicę, było jednym wielkim kłamstwem i do dziś
pozostało wielką manipulacją. Jest to ubliżanie i ogromna krzywda
wyrządzona tym męczennikom. Gdy to rozeznałem, gdy pojąłem, że ktoś
próbuje zarówno mnie osobiście, jak i Kościół katolicki włączyć do tego
kłamstwa i to tak daleko, że chcą nas uczynić jego autorami, ostrzegłem
publicznie w homilii przed tym, co będzie się dziać. Ta homilia wywołała
najwięcej ataków ze strony mediów świeckich. A ja mam nagrania,
wypowiedzi świadków, których obiecałem nie publikować, póki żyją ich
autorzy, ze względu na bezpieczeństwo i potrzebę spokoju, między innymi
przed dziennikarzami. Tak obiecałem. Te zeznania są na razie u mnie
utajnione. Zastanawiam się nad ich publikacją, ponieważ naoczni
świadkowie wydarzenia w tej chwili są już po drugiej stronie życia.
Jakie światło wnoszą te zeznania?
Dają bardzo jasne światło. Dają prawdę, której nie chciał dotknąć nikt, z IPN
włącznie. Już nie powiem, że też ekshumację przerwano. Nikt nie chciał
dotknąć prawdy o Jedwabnem, bo ona przeczy temu programowi kłamstwa,
który ja nazwałem „holocaust business”, czyli zbijanie wielkiego
kapitału na niewinnej krwi.
Ze świadectw, które pojawiają się w drugim obiegu, wynika,
że to nie Polacy spalili Żydów. Pani Hieronima Wilczewska, która jako
dziewięcioletnia dziewczynka była świadkiem mordu w Jedwabnem, twierdzi,
że zbrodni dokonało gestapo. Jaka jest prawda o Jedwabnem?
Prawda jest taka, że Niemcy, gdy weszli na te tereny, bardzo szybko
chcieli skłócić światową opinię, wprowadzając podział między Polskę
a środowisko żydowskie. Rozpoczęli już swoją akcję eksterminacji Żydów,
ale tylko w wybranych miejscach – likwidowali najbiedniejsze środowiska,
najbardziej pogardzane przez przywództwo żydowskie. Stąd właśnie
Jedwabne, a nie getto warszawskie. Najubożsi Żydzi, ci, którzy tutaj
handlowali na ulicach Łomży i prowadzili rzemiosło po wsiach. Dodatkowo,
część Żydów przeszła do wojsk i służb specjalnych Rosji. Napaść Związku
Radzieckiego na Polskę to nie jest wymysł którejś bezsennej nocy
Hitlera. To jest planowana od dłuższego czasu historia. Przygotowywanie
frontu, żeby włączyć Polaków przeciwko Rosjanom. W tym wszystkim
niszczenie środowiska żydowskiego miało być elementem skłócania. Dlatego
przyjechała do Jedwabnego wystarczająca liczba wojsk Wehrmachtu, żeby
tych męczenników zapędzić do stodoły. Trwało to długo.
Postawiono Polaków, dano im kije i kazano pilnować. Znam szczegóły
tego, w jaki sposób ci Polacy próbowali uciekać, wyłączać się z tej
straży. Żołnierze Wehrmachtu kazali Polakom tę straż trzymać. Były próby
ratowania dzieci, ucieczek. Jest to bardzo skomplikowana historia.
Po co to jest dziś potrzebne światu? Dla tego samego celu. Skłócić
narody, sponiewierać Polaków i zarobić kolejne pieniądze na niewinnej
krwi. Ja nie mogłem odezwać się w tej sprawie inaczej. Nie mogłem
inaczej postąpić. Próbowano ze mnie potem zrobić agenta. Jak już nie
wyszło Jedwabne, to miałem być współpracownikiem UB.
Potem chodził za mną redaktor słynnej gazety, którą niektórzy nazywają
polskojęzyczną. Całą rodzinę odwiedził. Wszystkie moje środowiska –
i lubelskie, i poznańskie. Nie wiem, co się stało, że ten redaktor
napisał potem potężny artykuł w „Gazecie Wyborczej”, który miał
ostatecznie bardzo pozytywny wydźwięk. No, ale były inne momenty.
Na przykład doniesiono do ABW, że mają
tu miejsce jakieś potężne nadużycia finansowe. W którymś momencie
zaczęto nawet wskazywać, kto jest moim synem. To osoba wtedy dosyć
publicznie aktywna. Uważałem go wówczas za młodego Polaka, który może
budować Polskę, kilka razy przyjąłem go w domu. Tyle wystarczyło, żeby
pojawiła się opinia, że to pewnie mój syn. To jest właśnie ten
rytualizm. Biskup siedzi na tronie, a jeżeli dopuści kogoś blisko,
natychmiast rodzi się pytanie, dlaczego. Skoro to młody chłopak,
to pewnie jego syn. Takich numerów było dużo. Biskupi traktują to jako
normę. Mnie jest tylko żal tej całej zaprzepaszczonej sprawy
z Jedwabnem. Towarzystwo polsko-żydowskie parę razy się do mnie
zwracało. Chętnie bym współpracował właśnie w tym kierunku – stworzenia
poważnego, jednego, wielkiego centrum modlitwy do Boga ze szczególnym
poleceniem tych, którzy przelali niewinną krew. Chciałem uczcić niewinną
krew po to, żeby jej więcej nie przelewać. To by było symboliczne,
bo takich miejsc jest wiele. Ten nasz biedny brat z Warszawy Pragi nie
wie, co gada. Opowiada rzeczy, których kompletnie nie zna.
Czy ks. Wojciech Lemański wtedy z Księdzem Biskupem rozmawiał?
Wydawałoby się, że jest tak oddany kulturze żydowskiej i tak
zdeterminowany do tworzenia dzieła upamiętnienia męczenników narodu
żydowskiego, że powinien dostrzec wartość tej propozycji. Czy był
jakiś bezpośredni kontakt?
Były próby, ale pośrednie. Bezpośrednio nikt się do mnie nie zwrócił.
Poza tymi ogólnymi propozycjami, które wchodziły w program tej
propagandy. Szybko się zorientowałem, że chcą mnie po prostu wystawić
jako listek figowy do ich niecnych pomysłów. Mam sporo przyjaciół
w środowisku żydowskim. Zresztą szczegółowo studiowałem Stary Testament,
epoka Izraela jest mi bardzo bliska. Nawet mentalnie, studyjnie.
Natomiast w tej chwili nie widzę rzeczowych i skutecznych inicjatyw
ze strony przywódczych środowisk żydowskich.
Jak powinien wyglądać dobrze prowadzony dialog i współpraca?
Można nosić jarmułkę do sutanny? To dobry symbol dialogu?
Już filozofowie greccy ułożyli taką regułę: Platon jest moim
przyjacielem, ale największym przyjacielem jest Prawda. Gdy nie
ma prawdy, nie ma w ogóle żadnego programu i są czysto teatralne gesty,
ubliżające wszystkim stronom. My mamy swój strój, Żyd ortodoks ma swój.
Są też Żydzi wyemancypowani, którzy jarmułki nie używają. Każdy powinien
być sobą. Jeżeli bym udawał jakąkolwiek inną osobę niż jestem,
ubliżałbym i jej, i sobie. Na terenie Jedwabnego pojawiali się różni
ludzie. Nie będę tu dotykać szczegółów tych wizyt. Mogę tylko
powiedzieć, że bardzo współczuję mojemu bratu w kapłaństwie, że tak
krętymi drogami i tak tanio rozprasza swoją misję kapłańską. Jeśli
chcemy dojść do jakiegokolwiek uzgodnienia współpracy, chociażby na tych
terenach, które są nam wspólne, prawda jest warunkiem pierwszym,
a miłość tę prawdę aktywizuje. Bez uczciwej intencji miłości, bez
prawdziwego gestu, czyli spojrzenia, nawet najtrudniejszym wydarzeniom
w oczy, nie możemy ruszyć do przodu. O to się ciągle staramy, ale też
i walczymy, gdy idzie o Jedwabne. Syntetycznie, ale także w kontekście
przygotowywanych obchodów rocznicowych w Jedwabnem, przedstawiłem
problem w kazaniu z 11 marca 2001 roku. Włączam do naszej rozmowy treść
tego wystąpienia.
TEKST HOMILII WYGŁOSZONEJ 11 MARCA 2001 ROKU W JEDWABNEM
Biskup przestrzega przed próbą nowego wypaczenia historii
Homilia biskupa Stanisława Stefanka wygłoszona w Jedwabnem 11 marca 2001 r.
Bp Stanisław Stefanek TChr
Polub nas na Facebooku!
To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! (Łk 9, 35)
Najmilsi w Panu!
1. Liturgia II Niedzieli Wielkiego Postu zaprasza nas na górę Tabor, na Górę Przemienienia, i żegna nas, po tym przeżyciu głęboko mistycznym, takim poleceniem: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! Z tym poleceniem chcielibyśmy też odejść dzisiaj, po przeżyciu Sumy, Mszy św. głównej, po odśpiewaniu Gorzkich żali. Dzisiaj mamy szczególny komentarz do góry Tabor: kończy się w tejchwili w Rzymie, w Bazylice św. Piotra, Msza św., w czasie której Ojciec Święty wyniósł do chwały ołtarzy 233 męczenników. To są męczennicy za wiarę z Hiszpanii, pomordowani w latach 30., w czasie wojny domowej. Będziemy o tym fakcie pamiętać, bo jest to nie tylko wydarzenie najnowszych dni Kościoła powszechnego, ale i wypełnienie rozważań, które nam wyznacza liturgia święta. Jest jeszcze kontekst społeczny naszego spotkania, przeżywany przez nas wszystkich i przez wielu mieszkańców naszej Ojczyzny: niespotykany atak na Jedwabne. Właściwie jest to atak na rozumienie II wojny światowej, na rozumienie najnowszej historii Europy i świata. Jedwabne jest symbolem, jest znakiem. Z tego tytułu Wasz biskup staje pośród Was, aby się wspólnie modlić, jesteśmy przecież w środku rozpętanego cyklonu, który ma, w zamiarach inicjatorów, rozognić od nowa umysły spiralą posądzeń i nienawiści.
2. To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! Jesteśmy na Golgocie i na Taborze. Na Golgocie Syn posłany od Ojca wypowiedział ostatnie słowo: wykonało się. Na Taborze Chrystus odsłonił swoje Bóstwo. Droga ku Bogu, droga ku chwale, wiedzie przez Golgotę. Syn umiłowany, Syn wybrany, poddany jest próbie cierpienia. To jest droga chwały. To jest droga męczenników z Hiszpanii, męczenników polskich wyniesionych dwa lata temu na ołtarze w Warszawie i wielu innych męczenników. Taka jest droga ku Bogu: wiedzie przez doświadczenie miłości.
Miłość poddana próbie, jak złoto w ogniu, miłość poddana próbie aż do męczeństwa. Taka miłość buduje ostatecznie historię, zostaje jako trwały dorobek duchowy i materialny, bo tam, gdzie jest miłość, tam powstają trwałe dobra materialne i tam ostają się wszystkie dzieła kulturowe. Ta droga wiedzie przez próbę, która rodzi się z grzechu. Z grzechu rodzi się nienawiść.
Ta nienawiść kazała Neronowi podpalić Rzym, rzucić oskarżenie na chrześcijan i ich wymordować. Takie było pierwsze pokolenie męczenników Kościoła.
Gdy Ojciec Święty zaczynał spotkanie z młodzieżą na placu przed Bazyliką na Lateranie, przypomniał ten pierwszy fakt. Tak się zaczęła męczeńska historia Kościoła. Grzech, zbrodnia obłąkanego Cezara i potwarz rzucona na chrześcijan. Golgota idzie przez całe wieki razem z Kościołem.
Bezpośrednio po wojnie ukazała się bardzo ciekawa książka filozofa, wielkiego myśliciela - był nawet przez jakiś czas rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego - ks. prof. Konstantego Michalskiego: Między heroizmem a bestialstwem. Między heroizmem a bestialstwem wiedzie droga historii, droga człowieka, droga narodu. W takim odniesieniu odczytujemy słowa, które wypowiedziano przed tygodniem. Jest to stwierdzenie Rabina żydowskiej gminy wyznaniowej z Warszawy: "Mord niewinnych ludzi nie jest lokalną tragedią, jest to tragedia całego świata". Nawiązując do tych słów, mówił Prymas Polski, kard. Józef Glemp: " Bolejemy nad niewinnie przelaną krwią w każdym narodzie. Mordy popełnione na niewinnych w Jedwabnem, w Katyniu, w Dachau, w Auschwitz wywołują nasz ból jako członków rodzaju ludzkiego, tak samo jak mordy w Ruandzie, na Bałkanach czy między sąsiadami w Palestynie". Taka jest historia miłości i nienawiści, heroizmu i bestialstwa.
3. Gdzie jest źródło tak wielkiej agresji wobec człowieka? Źródłem jest ojciec wszelkiego zła, jego bunt przeciw Bogu. Pod ciosem tej agresji pierwszy pada człowiek, bo on jest obrazem i podobieństwem Boga. Dlatego człowiek pierwszy pada pod atakiem nienawiści do Boga. Jedyne źródło zła to nienawiść do Boga. Mechanizmy tej agresji mogą być różne. Pismo Święte wskazuje na trzy pożądliwości: władzę, pieniądze, użycie. Od czasu św. Jana nic się nie zmieniło. Ojciec wszelkiego zła, przeciwnik Boga, nienawidzący ludzi, działa tymi samymi mechanizmami: żądzą pieniędzy, władzy i użycia. Ofiarą jest niewinny człowiek, męczennik. Męczennik, niezależnie z jakiego narodu pochodzi, do jakiego wyznania przynależy, jest to męczennik nienawiści.
W tym planie, który obserwujemy przez wieki, najnowsza historia przyniosła nowe pomysły. Tym razem są to pomysły ludobójcze, ponieważ człowiek uzbrojony jest w technikę globalną. Rewolucje i wojny światowe - miejsce, na którym to odwieczne źródło walki z Bogiem bije ciągle strumieniem nienawiści i rodzi nowych męczenników. Ośrodkami technologii ludobójczej w ostatnim wieku stały się dwa miasta - Moskwa i Berlin. Miasta symbole, które łączymy z dwoma systemami. Oczywiście, nikt z nas nie odważyłby się dzisiaj, bo byłoby to wielce nieuczciwe, obciążać mieszkańców Berlina za zbrodnie nazizmu ani mieszkańców Moskwy za zbrodnie bolszewizmu. Mówimy często Berlin - Moskwa, używając języka symbolu, bo tam uplasowały się główne punkty dowodzenia międzynarodowego ludobójstwa. Nauczyliśmy się rozumieć głębiej historię i nigdy nie upraszczamy, kojarząc z narodem, z nazwiskiem, z miastem, tego programu, który pochodzi od ojca wszelkiego zła.
4. Przez te ziemie, które są z Bożej woli terenem naszego gospodarowania, przeszły dwie potworne fale ludobójczych programów, organizowanych przez nazizm i bolszewizm. Dlatego na tych ziemiach jest wielu bohaterów-żołnierzy, są całe wymordowane wsie, są tułacze i wysiedleńcy, są więźniowie czasu okupacji i męczennicy po wyzwoleniu, gdy niszczono wszystko, co związane było ze słowem: wolność. Na tej ziemi są, szczególnie budzący szacunek i miłość, spaleni żywcem nasi bracia z Narodu Żydowskiego. Ta ziemia jest tak bogata i tak umęczona.
5. W jaki sposób organizowano i organizuje się dzisiaj techniki ludobójcze? To jest bardzo nowoczesna organizacja. To nie są czasy, kiedy król stawał na czele żołnierzy naprzeciw drugiego króla, gdzie linia frontu i metody walki były czytelne. Dzisiaj mamy bardzo bogatą ofertę wszelakiej propagandy, mamy wyspecjalizowane grupy sabotażu, prowokacji, kłamstwa, niszczenie dokumentów, tworzenie mitów, które się stroi w togę badań historycznych. Dzisiaj mamy nowy sposób niszczenia człowieka. Dlatego też z takim trudem dochodzimy do prawdy. Dlatego są konieczne i z całą odpowiedzialnością muszą być przez nas podejmowane badania historyczne, badania faktów. Stąd też moralny obowiązek udziału w dochodzeniu do prawdy, obowiązek udziału w poszukiwaniu faktów, bo historia współczesna jest wyjątkowo zakłamana w jej zewnętrznym opisie.
6. Osobiście uczę się Jedwabnego od czasu przyjścia do Łomży. Minęły ledwie cztery lata. Najpierw odbyłem wizyty we wszystkich siedzibach dekanatu. Po kilku dniach od podjęcia posługi w Łomży dowiedziałem się, między innymi, o tym fragmencie naszej bolesnej historii. Uczyłem się Jedwabnego, Radziłowa, Wąsosza, Wizny, Łomży, Krasowo Częstek z parafii Piekuty, gdzie wymordowano całą wieś. Uczyłem się. Jest to moja ziemia, wyznaczona mi przez Opatrzność; tu sprawuję posługę pasterza, z troski o tę ziemię będę oceniany na Sądzie Boskim.
Uczę się Jedwabnego, szczególnie od ponad roku, kiedy moi przyjaciele w Warszawie, w dyskretnej rozmowie, ściszonym głosem, mówili mi: będzie wielki atak na Jedwabne, idzie o pieniądze. Będzie miał ksiądz biskup wiele przykrości. Więc nadsłuchiwałem, dopytywałem się: kto i jak może zarabiać pieniądze na naszej gospodarnej, spokojnej ziemi? Uczę się w sposób szczególny Jedwabnego, gdy rozpętano rzeczywiście, tak jak mi zapowiadali przyjaciele, niewiarygodną w metodach kampanię przeciwko Jedwabnemu.
7. Kto zarabia na wojnie? Kto na wojnie robi fortunę? Wiedzieliśmy, że zarabiają na wojnie przede wszystkim producenci broni, sprzętu technicznego, producenci żywności, odzieży. Na zapleczu wielkich wojen zwykle widać potężne koncerny. Są dobrze ukryci, co więcej, są szanowani przez walczące ze sobą strony. Niekiedy są dostawcami broni na obydwa fronty. Takim przywilejem cieszą się producenci narzędzi, które opływają niewinną krwią męczenników, żołnierzy. Są też ci, którzy robią wielkie fortuny jako zdobywcy łupów, bogacą się na grabieży. Znamy zjawiska grabieży. Przy każdym zamęcie; wystarczy nawet na ulicy jakiś marsz protestacyjny, jakieś barykady: i jest wóz policyjny spalony i kilka sklepów zrabowanych. To jest znany mechanizm w całej historii ludzkości. Wszędzie działają rabusie, złodzieje.
Ale jest też nowy sposób zarabiania na wojnie, na krzywdzie. W Stanach Zjednoczonych pojawił się taki termin: Shoah biznes. Próbowałem zrozumieć, co to oznacza? Muszę przyznać, że do końca nikt mi tego nie wyjaśnił. Natomiast mówią mi krótko: na niewinnej krwi pomordowanych Żydów robi się w tej chwili najlepszy interes i trzeba wiedzieć, komu się narażamy, gdy mówimy o tych sprawach głośno. Dlatego uruchomiono tak potężne mechanizmy. Jedwabne nie jest ani pierwsze, ani ostatnie. Ta drapieżna, zakłamana i bardzo nowoczesna w technice kampania daleko sięga, daleko mierzy i nie będziemy jej poświęcać rozważań liturgicznych.
Mamy wrócić do siebie, tu, do Jedwabnego, do męczeńskiej ziemi i zapytać: Jakie jest dzisiaj nasze zadanie? Jakie są obowiązki tej ziemi, na której jesteśmy gospodarzami?
8. Na grobach męczenników stawiano, od początku istnienia chrześcijaństwa, ołtarze, odprawiano Msze św. Od czasów Nerona Ofiara Chrystusa Zmartwychwstałego, Który przezwyciężył śmierć, Który mocniejszy jest niż kłamstwo, Który jest Królem świata, ta Ofiara wskazuje na znaczenie krwi męczenników. Ołtarz stoi na krwi męczeńskiej. Dlatego dzisiaj w Rzymie jest beatyfikacja 226 Męczenników Hiszpańskich.
Miejsce Ofiary Chrystusowej to równocześnie miejsce modlitwy, która wielbi Boga Wszechmogącego; miejsce modlitwy, która oddaje cześć i zachowuje wdzięczną pamięć o męczennikach. To jest najwyższa nobilitacja męczeństwa. Liturgia ku czci męczenników jest najwspanialszym i najtrwalszym zapisem historii, który ostatecznie zamyka każdy etap zmagania się zła z dobrem.
9. Na grobach męczenników robimy rachunek sumienia. Sumienie prawe musi rozliczyć się z nienawiścią we własnym sercu. Każdy z nas bada swoje wnętrze; trzeba dokładnie przepatrzeć, wytropić nawet najmniejsze ślady nienawiści i odwetu, które mogą być sprowokowane ewidentną krzywdą. Na grobach męczenników uczymy się prawego sumienia.
Jest znany pisarz Sołżenicyn, uczestnik walki, która posługiwała się najróżniejszymi metodami. Był żołnierzem Armii Czerwonej. Aresztowany, zastanawiał się, czy także on mógłby stanąć po stronie mordujących? Czy byłby zdolny? Przeprowadza bardzo ciekawe, głębokie wejście we własne sumienie. Opisuje to na przykładzie własnego aresztowania i zamknięcia w łagrach. Analizuje swój stosunek do drugich w momencie, kiedy go pozbawiono nie tylko stopni oficerskich, ale szans na bezpieczne życie. Daje ciekawą odpowiedź: granica między złem a dobrem przechodzi przez środek mojego serca. To ode mnie zależy, która strona, zło czy dobro, obejmie całe serce. Granica między złem a dobrem przechodzi przez środek naszego serca. Stąd potrzebny jest rachunek sumienia z własnego reagowania, z naszej odpowiedzi na prowokacje.
10. Na grobach męczenników musimy zorganizować szkołę mądrości. To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! Tylko Bóg pozwoli nam ustrzec się przed nową pokusą, przed nową spiralą nienawiści. Prowokacje są bardzo dobrze przygotowane i dlatego szkoła mądrości niech stanie przy ołtarzu, na każdym miejscu, gdzie niewinny człowiek wylał krew.
W ostatnim czasie mam taką szczególną łaskę, mogę rozmawiać z kimś, kto przeżył te dramatyczne dni 1941 r. tu, można powiedzieć, na rynku Jedwabnego. Dzięki tym rozmowom mogę powiedzieć, że wszedłem w środek tej procesji ludzi niewinnych, których prowadzono na spalenie, a pośród nich - czcigodna postać Rabina Jedwabnego. Szkoła mądrości. Trzeba głęboko wejść we wszystkie zakamarki naszego serca, bo prowokacja jest bardzo dobrze przygotowana.
11. Na grobach męczenników zakładamy szkołę miłości społecznej. Ojciec Święty w liście Novo millennio ineunte nazwał tę szkołę duchowością komunijną. Prawdziwe braterstwo między ludźmi to także braterstwo krwi. Miałem okazję w ubiegłym roku święcić od nowa urządzoną, wielką mogiłę w Kolnie, z udziałem przedstawicieli różnych narodów: Rosjan i Niemców. W tej mogile historia odłożyła skarb najcenniejszy: krew ludzką. To jest szkoła komunijna, szkoła życia społecznego, szkoła braterstwa, prawdziwego braterstwa.
Ziemia graniczna, jaką jesteśmy, doskonale nadaje się na formowanie nowej duchowości. Tu blisko mają do siebie Polacy, Litwini, Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy. Tu blisko mają do siebie przedstawiciele Narodu Żydowskiego z tych różnych krajów i z naszego terenu. Wszystkim tu blisko do siebie. Dlatego w tym miejscu można myśleć o szkole życia społecznego, o tworzeniu takich programów i organizowaniu takich środowisk, które uczyłyby się przede wszystkim miłowania prawdy, życia w prawdzie. Z umiłowania prawdy rodzi się, nie zamącony niczym, szacunek do drugiego człowieka. Prawda i szacunek. Jeżeli nawet nie chcemy używać za Ewangelią słowa "miłość" - która daje życie; miłość, która obejmuje swoją zbawiającą mocą również nieprzyjaciół. Szkoła życia społecznego, szkoła budowania nowych stosunków wielkiej Europy i całego świata.
12. Wreszcie, na grobach męczenników trzeba oprzeć fundamenty Sanktuarium Niewinnej Krwi. Miejsce zbroczone krwią trzeba uszanować. Należy się temu miejscu ranga sanktuarium. Sanktuarium Niewinnej Krwi. Z uszanowaniem przekonań religijnych, z uszanowaniem znaków własnego kultu i z uszanowaniem tej obrzędowości, którą każda religia wypracowała przez wieki.
Ucieszyłem się wiadomością, że podjęte są starania, aby te miejsca: dom modlitwy gminy żydowskiej, miejsce spoczynku - cmentarz i grób pomordowanych - spalonych, były uszanowane. To jest program. To jest bardzo potrzebny program.
13. Często siebie pytam: Jak Pan Bóg na tych krzywych liniach prowokacji pisze swoje proste przesłanie, czego od nas wymaga? Czego wymaga od Was, od Waszego duszpasterza, który z taką godnością boryka się z tylu niesprawiedliwymi ocenami? Jakie zadanie Bóg na tych krzywych liniach pisze dla mnie, biskupa łomżyńskiego? Gdy wsłuchiwałem się w Boży głos, usłyszałem dzisiejsze słowo: Oto Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!
Przemienienie, góra Tabor, na którą z powrotem wstępujemy, jest doskonałą scenerią, można by powiedzieć, filmowym scenariuszem, społecznym programem, który Bóg nam zadaje na jutro. Na Taborze jest Mojżesz: prawo, tradycja, wyznanie mojżeszowe, dzieje zbawienia, Naród Wybrany, mesjańska rola Sługi Jahwe i wszystko to, co się mieści w słowach: tradycja mojżeszowa. Jest Eliasz: prorok, prawda, sługa Słowa Bożego, nauczyciel, a równocześnie szkoła modlitwy, mistrz kontemplacji, mistyki, twórczości ducha, kultury i tych wszystkich skarbów, które wniosły do dziedzictwa narodu żydowskiego wielkie postacie. Dwa nurty: Mojżesz i Eliasz. A pośrodku On Odmieniony - blask oblicza, odzienie świetliste. Tematem rozmowy jest Jego odejście, którego ma dokonać w Jerozolimie, tzn. Golgota, to znaczy Męka i Zmartwychwstanie. Nie ma lepszego scenariusza ani lepszych programów: On, pełnia czasu. Tak będziemy postępować. Takie jest nasze jutro.
14. Jedwabne, kiedyś miejsce spokojnej współpracy sąsiadów. Opowiadał mi mój rozmówca, którego wcześniej cytowałem, o procesjach eucharystycznych, a także o obrzędach liturgii żydowskiej wokół Księgi Świętej, które miały miejsce na tych samych ulicach. Sąsiedzi się rozumieli.
Jedwabne uczynili nieprzyjaciele Boga miejscem męczenników i laboratorium budzenia w ludziach nienawiści. Jest także miejscem bohaterskich gestów ratowania sąsiadów i znajomych: tak jak tej żydowskiej dziewczynki, którą matka przekazała pod opiekę sąsiada-Polaka, a która ponad rok czasu przechowywała się w polskim domu; jak ten Berek, młodzieniec dorastający, który od samego początku miał kontakty z młodzieżą żydowską, organizującą odważnie możliwości obrony. Takich gestów było bardzo wiele.
Jest to również miejsce formowania sumień, szkoła charakterów, tworzenia nowego społeczeństwa. Taka jest przyszłość Jedwabnego. Taka jest przyszłość Polski i taka jest przyszłość wszystkich miejsc, gdzie ludzie niewinnie cierpią. Amen.
MSZ: spotkanie ministra Waszczykowskiego z delegacją Anti-Defamation League
Stosunki polsko-żydowskie oraz relacje Polski z Izraelem były
tematem dzisiejszego spotkania ministra Witolda Waszczykowskiego z
delegacją Ligi Przeciwko Zniesławieniom (Anti-Defamation League - ADL).
Podczas rozmowy minister Waszczykowski wyraził wdzięczność za
włączenie się Ligi w kampanię mającą na celu wyeliminowanie z
przestrzeni publicznej używania tzw. wadliwych kodów pamięci. -
Powinniśmy kontynuować współpracę i dążyć do zrozumienia historycznych
faktów, tak aby nikt nie mylił ofiar ze sprawcami niemieckich zbrodni w
czasie II wojny światowej - podkreślił szef polskiej dyplomacji.
Przedstawiciele ADL zadeklarowali gotowość do dalszego wspierania Polski
w obronie prawdy historycznej. Minister nawiązał do słów Prezydenta
Andrzeja Dudy, który w swoim wystąpieniu 4 lipca br. w Kielcach
stanowczo podkreślił, że „w wolnej, suwerennej, niepodległej Polsce, nie
ma miejsca na jakiekolwiek uprzedzenia, nie ma miejsca na rasizm, na
ksenofobię, na antysemityzm”.
W trakcie spotkania omówiono również sytuację na Bliskim Wschodzie, w
tym zwłaszcza perspektywy wznowienia procesu pokojowego. Podkreślono
także szczególny charakter partnerstwa polsko - izraelskiego.
Anti-Defamation League jest jedną z najstarszych i najważniejszych
organizacji żydowskich na świecie, której celem jest walka z nienawiścią
i uprzedzeniami wobec Żydów. Przedstawiciele organizacji wielokrotnie
publicznie wskazywali na błędne i nieprawdziwe używanie sformułowania
„polskie obozy”, zwracając uwagę, że zrzucanie winy za Holokaust na
Polaków to nieuzasadnione fałszowanie historii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
83. po co Pani minister szła do resortowej córy?Ma nauczkę
Jedwabne to fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień i bardzo tendencyjnych opinii - powiedziała w "Kropce nad i" minister edukacji narodowej Anna Zalewska. Monika Olejnik zapytała szefową MEN, kto odpowiada za śmierć żydowskich mieszkańców tej miejscowości w lipcu 1941 r. (http://www.tvn24.pl)Minister edukacji była pytana m.in. o proponowaną przez resort większą liczbę lekcji historii w szkołach oraz o to, jak powinno się uczyć m.in. o trudnych momentach w relacjach polsko-żydowskich. - Uczmy młodzież pamięci i szacunku do tych zdarzeń, aby Holokaust nigdy się nie powtórzył - mówiła Anna Zalewska. W trakcie programu minister nie chciała jednak wprost odpowiedzieć na pytanie, kto odpowiada za zamordowanie Żydów w Jedwabnem w 1941 r. - To fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień, do wielu bardzo tendencyjnych opinii - mówiła. - Dramatyczna sytuacja, która miała miejsce w Jedwabnem, jest kontrowersyjna. Wielu historyków, wybitnych profesorów, pokazuje zupełnie inny obraz - tłumaczyła. - Zostawmy to historykom i książkom historycznym - apelowała. (http://www.tvn24.pl)Minister podobnie unikała odpowiedzi na pytanie, kto ponosi winę za pogrom kielecki w 1946 r., ofiarą którego także byli Żydzi. - Różne były zawiłości historyczne - powiedziała Zalewska. Według niej, za tamtą zbrodnię odpowiadali "antysemici", ale nie Polacy. - Nie do końca "Polak" równa się "antysemita". To były określone uwarunkowania historyczne i polityczne - stwierdziła. (http://www.tvn24.pl)
Zalewska komentowała także decyzję szefa MON, który chce, by podczas uroczystości z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego odczytano tzw. apel smoleński. Według niej w żaden sposób nie uchybia to powstańcom. - Należy, po pierwsze, uszanować decyzję pana ministra Macierewicza, raczej ograniczać szum medialny, który jest wokół tej sprawy i zauważyć, że Rada Muzeum (Powstania Warszawskiego - red.) jest reprezentowana przez polityka i żonę polityka - powiedziała szefowa MEN (do rady należą m.in. wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak, Ligia Krajewska z PO oraz Ewa Malinowska-Grupińska, żona Rafała Grupińskiego z PO - red.). Na początku lipca rada podjęła uchwałę, w której opowiedziała się za tym, aby "treść apelu poległych odczytywanego podczas 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego pozostała niezmienna w stosunku do lat poprzednich". Jak zaznaczono, rada solidaryzuje się tym samym z opinią przedstawicieli Związku Powstańców Warszawskich. Minister edukacji przekonywała jednocześnie, że ofiary katastrofy smoleńskiej można nazywać "poległymi". - Z mojej wiedzy wynika, że "poległ" to właśnie "zginął", a nie "poległ na polu bitwy" - przekonywała.
http://www.tvn24.pl/anna-zalewska-w-kropce-nad-i-o-jedwabnem-i-pogromie-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
84. Po tej wypowiedzi pani
Po tej wypowiedzi pani minister nauczyciele będą się bać, jak uczyć - stwierdził w "Faktach po Faktach" prof. Andrzej Friszke, historyk PAN, komentując środową wypowiedź szefowej MEN Anny Zalewskiej o Jedwabnem i pogromie kieleckim. Rację przyznał mu drugi gość programu prof. Paweł Śpiewak. Szefowa MEN w środowej "Kropce nad i" unikała odpowiedzi na pytanie, kto ponosi winę za pogrom kielecki w 1946 roku. - Różne były zawiłości historyczne - stwierdziła Anna Zalewska, dodając, że za tamtą zbrodnię odpowiadają "antysemici", ale nie Polacy. Unikała także wskazania sprawców masakry w Jedwabnem, stwierdzając, że "doszło do wielu nieporozumień, do wielu bardzo tendencyjnych opinii". - Dramatyczna sytuacja, która miała miejsce w Jedwabnem, jest kontrowersyjna. Wielu historyków, wybitnych profesorów, pokazuje zupełnie inny obraz - tłumaczyła. - Zostawmy to historykom i książkom historycznym - apelowała.
Wypowiedź minister edukacji komentowali w "Faktach po Faktach" socjolog prof. Paweł Śpiewak i historyk prof. Andrzej Friszke. Ich zdaniem taka postawa u szefowej resortu edukacji może skutkować autocenzurą u podległych jej nauczycieli. - Nauczyciele poczują, że jeżeli będą mówić prawdę, to mogą mieć nieprzyjemności. Tego się obawiam - powiedział prof. Friszke. Pytany, czy Zalewska powinna podać się do dymisji, stwierdził: - W moich oczach kompletnie straciła wszelki autorytet jako urzędnik państwowy, a właściwie jako człowiek. To nie jest partner do rozmowy, jeżeli nie jest w stanie powiedzieć o najprostszych rzeczach w sposób oczywisty, tylko kręci w sposób tak nieprawdopodobny. Prof. Friszke podkreślił, że w ostatnim czasie pojawiło się "mnóstwo kłamliwych faktów", które - jak stwierdził - układają się w "narrację, bajkę, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością". Jego zdaniem ci, którzy tworzą takie przekazy, liczą na to, że "przy pomocy mediów dotrą do ludzi, którzy nie będą weryfikowali prawdy", nie czytają książek i nie zaglądają do internetu. Friszke powiedział, że "nie do końca rozumie" ostatnich wypowiedzi polityków PiS, bo kilka dni temu prezydent Andrzej Duda w Kielcach "mówił rzeczy ważne i oczywiste". Zdaniem prof. Śpiewaka polityka historyczna forsowana przez PiS, zaczyna "zastępować historię". - Po to, żeby wytworzyć własną wizję historii, zafałszowuje się to, jak się naprawdę rzeczy miały - ocenił. Podkreślił, że kulisy obu zbrodni "zostały nazwane i tutaj nie ma o czym dyskutować". - Tu jest tylko problem uczciwości ludzkiej, to znaczy, że jeżeli ja popełniam coś złego i się nie potrafię do tego przyznać, to znaczy, że jestem niedojrzały. To, co prezentuje pani minister Zalewska, to jest utrzymywanie uczniów w niedojrzałości - ocenił. Prof. Śpiewak zwrócił uwagę na jeszcze jeden fakt. Wyjaśnił, że badania pokazują, iż w ciągu ostatnich 8 lat rósł pozom tolerancji Polaków wobec obcokrajowców, a nagle "w ciągu 6 czy 7 miesięcy, od czasu gdy rząd pokazał swoje oblicze, zaczął on gwałtownie spadać". - Zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Mam wrażenie, że to jest element pedagogiki, którą w tym programie nauczania znajdujemy, to znaczy zaczyna wolno być nienawidzić - stwierdził. (http://www.tvn24.pl)
http://www.tvn24.pl/spiewak-i-friszke-w-faktach-po-faktach-po-slowach-mi...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
85. a prawda was nie wyzwoli?
ZGWŻ wstrząśnięty słowami minister edukacji. Zaprasza ją do Muzeum Polin
Tak, jak w nauczaniu historii nie ma miejsca na wątpliwości na temat
tego, kto rozpętał II wojnę światową czy kto zamordował polskich
oficerów w Katyniu, tak samo jednoznaczne musi być nauczanie o
zbrodniach popełnionych w Jedwabnem i Kielcach - podkreślają autorzy
listu do Anny Zalewskiej. Anna Zalewska, minister edukacji w środę 13 lipca była gościem programu
"Kropka nad i" prowadzonego przez Monikę Olejnik. Npytania, kto zabił
Żydów w Jedwabnem i w czasie pogromu kieleckiego, nie chciała przyznać,
że byli to Polacy. Mówiła, że książki Jana Tomasza Grossa, autora m.in.
książki "Sąsiedzi", w której napisał, że to Polacy spalili żywcem
kilkuset Żydów w Jedwabnem, są "tendencyjne" i "pełne kłamstw". Na
pytanie, kto w takim razie zabijał Żydów w Kielcach, Zalewska
odpowiedziała, że należy zostawić tę kwestię historykom, a dzieci uczyć
"pamięci i szacunku, żeby Holocaust nigdy się nie powtórzył".
Gdy Olejnik ponownie zadała pytanie o śmierć Żydów, Zalewska
stwierdziła, że jest "zwolenniczką dystansu i pozostawiania opinii
Polakom". - Różne były zawiłości historyczne - mówiła. Dodała też, że
Żydów zabili "ci, którzy byli antysemitami".
O jej wypowiedziach rozpisuje się prasa z całego świata, bo
minister zacytowała agencja AP. Artykuły na ten temat opublikowały m.in.
Haaretz i Fox News.
W piątek oświadczenie w tej sprawie wydał Związek Gmin
Wyznaniowych Żydowskich w RP. Autorzy oświadczenia podkreślają, że są
zdumieni i wstrząśnięci wypowiedzią minister, która nie potrafiła nazwać
sprawców mordów w Jedwabnem i Kielcach.
W liście czytamy: "Działając w porozumieniu z Muzeum Polin oraz
Stowarzyszeniem Żydowski Instytut Historyczny, Związek wystosował do
Pani Minister zaproszenie - podpisane przez Lesława Piszewskiego,
Przewodniczącego Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, Michaela
Schudricha, Naczelnego Rabina Polski oraz profesora Dariusza Stolę,
Dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich - do odwiedzenia Muzeum, gdzie
będzie mogła się dowiedzieć, że sprawcami tych zbrodni na Żydach byli
Polacy. I ofiary, i sprawcy byli obywatelami Rzeczypospolitej."
Autorzy podkreślają, że "tak, jak w nauczaniu historii nie ma
miejsca na wątpliwości na temat tego, kto rozpętał II wojnę światową czy
kto zamordował polskich oficerów w Katyniu, tak samo jednoznaczne musi
być nauczanie o zbrodniach popełnionych w Jedwabnem i Kielcach."
W oświadczeniu podkreślają, że oczekują odpowiedzi na zaproszenie.
Minister edukacji w czwartek przestała wypowiadać się
publicznie, odwołała piątkowy wywiad, którego miała udzielić Jackowi
Żakowskiemu w radiu TOK FM. A w opublikowanej w piątek rozmowie z
"Dziennikiem" pytana, co znajdzie się w podręcznikach na temat wydarzeń w
Jedwabnem i Kielcach, mówiła krótko: "Tylko prawda i fakty.
Większość katolickich mieszkańców Jedwabnego chce ekshumacji Żydów
Dr historii Ewa Kurek z Lublina zbiera podpisy pod projektem ustawy nakazującej ekshumację zamordowanych w Jedwabnem Żydów.Listy do podpisywania były faktycznie w niedzielę w naszym kościele,
ludzie się podpisywali. Czy dużo podpisów zebrano? Tego nie wiem. Nie
wiem też, gdzie są te listy. Proszę do burmistrza zadzwonić, bo to on
jest odpowiedzialny. Z urzędu była prośba, aby takie coś zorganizować -
mówi jeden z wikariuszy w jedwabieńskiej parafii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
86. Na łamach portalu
Na łamach portalu izraelskiego dziennika “Haaretz” opublikowany został artykuł, w którym autor wskazuje, iż dwóch ministrów w rządzie Beaty Szydło zaprzecza udziałowi Polaków w mordach dokonanych na Żydach.
„Ministrowie edukacji oraz obrony narodowej mówią, że nie ma dowodu na to, że Polacy stali za mordem w Jedwabnem w 1941 roku oraz pogromem kieleckim w 1946 roku” – zaczyna swój artykuł Ofer Aderet.
Słowa Zalewskiej
Autor następnie przytacza wypowiedzi minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej, która w „Kropce nad i” na antenie TVN24 nie chciała wprost powiedzieć, kto był odpowiedzialny za zamordowanie Żydów w Kielcach w 1946 roku. Stwierdziła jedynie, że „różne były zawiłości historyczne”, a pogromu dokonali „ci, którzy byli antysemitami, a Polaków nie do końca równa się z antysemitami”. Z kolei na pytanie o mord w Jedwabnem, odpowiadała, że był „to fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień”, a „sytuacja była dramatyczna”. Jej zdaniem, twierdzenie że to Polacy spalili Żydów w stodole, to „teza powtarzana za Tomaszem Grossem”, podczas gdy inni historycy uznają ją za „tendencyjną”. – Zostawmy to historykom i książkom historycznym – apelowała.
Autor przypomina słowa Macierewicza
W relacji Ofera Adereta, „Polacy dokonali w 1946 roku pogromu w Kielcach, w wyniku którego 40 Żydów, którzy przeżyli Holocaust, zostało zamordowanych z rąk sąsiadów”. Pisząc o spaleniu stodoły w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku, autor przekonuje, że z rąk Polaków zginęło „od 300 do 1600 Żydów”. „To zdarzenie nawiedza polskie społeczeństwo i wstrząsa nim od 15 lat, kiedy to zostało ujawnione w książce Jana T. Grossa”.
W części publikacji poświęconej Antoniemu Macierewiczowi, autor powołuje się na artykuły oraz karykatury opublikowane w gazecie „Głos” w latach 90., gdy jej redaktorem naczelnym był Antoni Macierewicz. Jeden z artykułów miał dowodzić tego, że pogrom kielecki był wynikiem „zagranicznego spisku”, w którym udział mieli brać komuniści i Żydzi żyjący w Izraelu.
Podsumowując swój wywód, autor przypomina, że zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i jego poprzednik Bronisław Komorowski przyznali, iż w mordach brali udział Polacy.
Reakcja polskich Żydów
W odpowiedzi na słowa minister Anny Zalewskiej, naczelny rabin Polski Michael Schudrich wraz ze Związkiem Wyznaniowych Gmin Żydowskich zaprosił szefową resortu edukacji do Muzeum Historii Żydów Polskich Polin oraz przypomniał słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego dotyczące trudnych relacji żydowsko-polskich.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
87. Grossy i Michniki w sioku!
Kandydat na szefa IPN: "Wykonawcą zbrodni w Jedwabnem byli Niemcy!" A potem tylko gorzej
- Wykonawcami tej zbrodni [w Jedwabnem - red.] byli Niemcy,
którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru - pod przymusem -
grupkę Polaków - mówił podczas posiedzenia sejmowej komisji
sprawiedliwości kandydat na szefa IPN dr Jarosław Szarek. O sprawę Jedwabnego dopytywał poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. Wywołało to sporą dyskusję.
-
Jeśli zaczniemy drążyć Jedwabne, to musimy zacząć drążyć historię
odpowiedzialności obywateli polskich narodowości żydowskiej za
współpracę z NKWD między 17 września a 41. rokiem. I po wojnie - mówił
poseł Janusz Sanocki, obecnie niezrzeszony, który startował do Sejmu z
listy Kukiz '15.
Do zbrodni w Jedwabnem doszło 10 lipca 1941
r. Grupa ok. 40 Polaków dokonała z inspiracji Niemców masowego
morderstwa na kilkuset osobach narodowości żydowskiej z Jedwabnego i
okolic. Większość z nich została żywcem spalona w stodole. We wrześniu
2000 roku śledztwo w tej sprawie wszczął białostocki oddział IPN,
potwierdziło ono udział Polaków w masowym mordzie.
Kolegium IPN: Jarosław Szarek najlepszym kandydatem
Jarosław Szarek jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego, obecnie pracownikiem IPN w Krakowie.
Komisja
pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jarosława Szarak - 15 głosów było
za, jeden przeciw, przy trzech wstrzymujących się. Prezesa IPN na
pięcioletnią kadencję powołuje Sejm, za zgodą Senatu, zwykłą większością
głosów.
W poniedziałek Kolegium IPN
wyłoniło Szarka spośród czterech uczestników konkursu na prezesa
Instytutu. Prof. Tadeusz Wolsza, wiceprzewodniczący Kolegium IPN,
podkreślił, że dr Jarosław Szarek okazał się najlepszym kandydatem na
prezesa Instytutu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
88. Prezes Światowego Kongresu
Prezes Światowego Kongresu Żydów zwrócił się do rządu, by ten zareagował i sprawił, że minister Zalewska i burmistrz Jedwabnego "niezwłocznie wydadzą przeprosiny i wycofają swoje uwagi".
Prezydent Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder ostro skrytykował minister Zalewską, która nie chciała wprost powiedzieć, kto był odpowiedzialny za zamordowanie Żydów w Kielcach.
Lauder skrytykował również Michała Chajewskiego, burmistrza Jedwabnego, który wydał przyzwolenie na zbiórkę podpisów pod ustawą nakazującą ekshumację zamordowanych w Jedwabnem Żydów. Jak mówił, te dwa zdarzenia osłabiły starania polskich historyków, którzy "spędzili ponad 25 lat na to, by odkryć przerażające akty przemocy dokonywane przez Polaków wobec Żydów".
Prezes Światowego Kongresu Żydów zwrócił się do rządu, by ten zareagował i sprawił, że minister i burmistrz niezwłocznie wydadzą przeprosiny i wycofają swoje uwagi. – Minister Zalewska i burmistrz Chajewski powinni posłuchać słów prezydenta Dudy, który na początku lipca, w 70. rocznicę pogromu kieleckiego, mówił, że "w wolnej, suwerennej i niepodległej Polsce nie ma miejsca dla jakiejkolwiek formy uprzedzeń. Nie ma miejsca dla rasizmu, ksenofobii i dla antysemityzmu" – mówił Lauder.
Lauder ocenił jako niepokojące, że wysocy urzędnicy państwowi, w takim kraju jak Polska, który walczył z komunizmem, sprawiają, że nagle powracają czasy dezinformacji i zamazywania historii.
– Od czasu upadku komunizmu, polskie społeczeństwo pokazało ogromną odwagę i godność w konfrontacji z strasznymi plamami w historii Polski. W ten sposób Polacy zyskali nasz podziw i stanowią cenny przykład do naśladowania przez kraje sąsiednie, które nie zdołały uporać się z własną historią – mówił Lauder.
https://www.wprost.pl/swiat/10015968/Swiatowy-Kongres-Zydow-domaga-sie-o...
Słowa Zalewskiej o Jedwabnem dotarły do USA. Proszą o reakcję prezydenta
Władze Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie opublikowały oficjalne oświadczenie, w którym wyrażają zaniepokojenie słowami Anny Zalewskiej na temat zbrodni w Jedwabnem - szefowa MEN w rozmowie z Moniką Olejnik w "Kropce nad i" początkowo nie chciała odpowiedzieć, kto dokonał pogromu na Żydach 10 lipca 1941 roku. W końcu stwierdziła, że jeżeli ktoś twierdzi, iż zrobili to Polacy, to powtarza on jedynie "tendencyjne opinie".
"Jesteśmy zaniepokojeni, że polska minister edukacji narodowej kwestionuje to, iż Polacy brali udział w mordowaniu setek swoich żydowskich sąsiadów w Jedwabnem" - napisało muzeum.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,20429987,amerykanskie-muzeum-holokaustu-oburzone-slowami-zalewskiej.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
89. Władze Muzeum Holokaustu w
Władze Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie opublikowały oficjalne oświadczenie, w którym wyrażają zaniepokojenie słowami Anny Zalewskiej na temat zbrodni w Jedwabnem - szefowa MEN w rozmowie z Moniką Olejnik w "Kropce nad i" początkowo nie chciała odpowiedzieć, kto dokonał pogromu na Żydach 10 lipca 1941 roku. W końcu stwierdziła, że jeżeli ktoś twierdzi, iż zrobili to Polacy, to powtarza on jedynie "tendencyjne opinie".
"Jesteśmy zaniepokojeni, że polska minister edukacji narodowej kwestionuje to, iż Polacy brali udział w mordowaniu setek swoich żydowskich sąsiadów w Jedwabnem" - napisało muzeum.
Amerykańskie muzeum stwierdziło, że niepokojący
jest fakt, iż minister odpowiedzialna za edukację w Polsce kwestionuje
fakty związane ze zbrodniami dokonanymi na Żydach na polskich ziemiach.
Wszystko zostało wyjaśnione
Tad
Stahnke z muzeum w Waszyngtonie stwierdził w oświadczeniu, że sprawy te
już dawno zostały rozstrzygnięte. Podkreślił też, że działania polskich
władz stawiają pod znakiem zapytania ich zaangażowanie w dialog
poświęcony polskiej historii w okresie Holokaustu.
Muzeum zaapelowało też do prezydenta Andrzeja Dudy.
"Polski
prezydent Andrzej Duda, podczas obchodów pogromu kieleckiego
stwierdził, że w Polsce nie ma miejsca na antysemityzm" - przypomniało
muzeum. Władze amerykańskiej placówki stwierdziły, że ze względu na te
słowa liczą, że Duda zareaguje na słowa Zalewskiej i użyje swojej
pozycji, by takie sytuacje się nie powtarzały.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,20429987,amerykanskie-muzeum-holokaustu-oburzone-slowami-zalewskiej.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
90. Wybitni historycy protestują:
Wybitni historycy protestują: Szokujące słowa o mordzie w Jedwabnem kompromitują Polskę
Wiele wskazuje na to, że dzisiejsze
wypowiedzi nie pozostają bez związku ze słowami Andrzeja Dudy, który
podczas kampanii wyborczej w sposób instrumentalny posłużył się
jedwabińską tragedią - piszą wybitni historycy w bardzo ostrym i gorzkim
liście. Zarzucają polskim władzom nadużywanie tragicznych wydarzeń z
czasów Zagłady w celu osiągnięcia doraźnych korzyści politycznych.
Pod
listem podpisali się członkowie Centrum Badań nad Zagładą Żydów:
Barbara Engelking, Jan Grabowski, Agnieszka Haska, Marta Janczewska,
Jacek Leociak, Dariusz Libionka, Jakub Petelewicz, Alina Skibińska,
Małgorzata Melchior, Andrzej Żbikowski.
Poniżej prezentujemy list w wersji polskiej i angielskiej.
http://wyborcza.pl/7,75398,20437437,wybitni-historycy-zajmujacy-sie-zaglada-protestuja-szokujace.html
Śledztwo IPN w sprawie Jedwabnego? „Jak pojawią się nowe fakty”
Nowy prezes IPN zaapelował, by „nie redukować działań Instytutu do jednego tematu”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
91. Odpowiedzialność za zbrodnie
Odpowiedzialność za zbrodnie na terenie okupowanym ponosi okupant – mówił na antenie TVP Info nowy szef Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek.
Winni Polacy, czy Niemcy?
Nowy prezes IPN odniósł się także do rozgorzałego na nowo sporu o Jedwabne. Prostował własne słowa, jakoby to wyłącznie Niemcy byli odpowiedzialni za tamtą historyczną zbrodnię.
– Z jednej z moich wypowiedzi wyciągnięto tylko część zdania – wyjaśniał. – Mogę się powołać na IV Konwencję Haską z 2007 roku, która wprost mówi, że odpowiedzialność za zbrodnie na terenie okupowanym ponosi okupant. Wiadomo, że to nie są warunki normalne w okupowanym państwie. I ja nie ukrywałem tego, że tej zbrodni dokonała garstka Polaków – powiedział Szarek.
– Ale odpowiedzialność za tę zbrodnię spada na niemiecki system państwa totalitarnego, które w jakiś sposób tych Polaków do tej zbrodni przymusiło czy zainspirowało. I tu nie ma żadnej wątpliwości – zaznaczył. – Ten spór przenosi się w sferę polityczną. Nie chciałbym tylko narzucania IPN-owi z zewnątrz pewnych tematów – dodał.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
92. Czerska w amoku, czyli Sewek Blumsztajn nadaje
Towarzystwo Dziennikarskie o zakłamywaniu historii. 'Haniebne zaprzeczanie prawdzie o Jedwabnem'
Ujawniona w roku 2000 zbrodnia na
żydowskiej ludności miasta Jedwabne wstrząsnęła polską opinią publiczną.
Śledztwo wszczęte przez prokuraturę Instytutu Pamięci Narodowej
wykazało, że głównymi sprawcami tej zbrodni byli Polacy, którzy
korzystając z przyzwolenia okupanta niemieckiego, w okrutny sposób
zamordowali kilkuset żydowskich sąsiadów. Późniejsze ustalenia polskich
naukowców pokazały, że Jedwabne nie było niestety wyjątkiem. Latem 1941
r. do podobnych mordów z kluczowym udziałem Polaków doszło w 23
miejscowościach północno-wschodniej Polski. W ostatnich latach powstało
na ten temat szereg poważnych opracowań.
Sprawa
Jedwabnego stała się ważnym wyzwaniem dla państwa polskiego. Do czasu
jej wybuchu w naszej świadomości historycznej dominował pogląd, że w
historii drugiej wojny światowej Polacy nie zapisali ponurych kart.
Władze Rzeczypospolitej musiały zmierzyć się z nowymi faktami.
Odważnie podszedł do nich IPN, wznawiając śledztwo i publikując jego
najważniejsze ustalenia. Za zbrodnicze zachowania części polskiego
społeczeństwa przeprosił prezydent Aleksander Kwaśniewski, a prezydent Bronisław Komorowski przyznał, że naród polski poniósł w czasie wojny ofiary, ale Polacy bywali też sprawcami zbrodni.
Ze sprawą Jedwabnego państwo polskie poradziło sobie w godny i
właściwy sposób. Niestety w ostatnich miesiącach efekty tej pracy są
podważane przez polityków rządu Prawa i Sprawiedliwości, w tym - co
wywołuje szczególne oburzenie - ministra edukacji narodowej Annę Zalewską.
Jeszcze w czasie kampanii wyborczej w roku 2015 obecny prezydent Andrzej Duda
atakował Bronisława Komorowskiego za jego słowa o Jedwabnem. Nie był to
incydent. Ustalenia w sprawie tej zbrodni zaczęli ostatnio podważać
przedstawiciele Kolegium IPN, a razem z nimi nowo wybrany przez Sejm
prezes IPN Jarosław Szarek.
Dziś wszystko zmierza do
tego, by śledztwo w sprawie mordu w Jedwabnem było wznowione, a intencją
tych, którzy do tego dążą, jest radykalna zmiana oficjalnej wersji
przebiegu wydarzeń z 10 lipca 1941 r.
Dzieje się tak,
mimo że od czasu zakończenia poprzedniego postępowania nie pojawiły się
żadne wiarygodne dowody na inną niż już udowodniona rolę obywateli
polskich - sprawców tej zbrodni.
Jako polscy dziennikarze wyrażamy z tego powodu najgłębsze zaniepokojenie.
Najnowsza historia Polski pełna jest momentów, z których możemy
być dumni. Przyznanie się do tego, że popełnialiśmy również błędy,
niegodziwości, a nawet zbrodnie nie zmienia tego obrazu, a pokazuje
naszą odwagę i odpowiedzialność.
Protestujemy przeciwko
zakłamywaniu historii i niszczeniu wizerunku oraz dorobku Polskiej
historiografii. Ci, którzy dopuszczają się haniebnego zaprzeczania
potwierdzonej prawdy historycznej o odpowiedzialności Polaków za
zbrodnie w Jedwabnem, nie mają na takie kłamstwo mandatu społeczeństwa
polskiego i działają wyłącznie we własnym imieniu, nawet jeżeli chwilowo
zajmują stanowiska państwowe.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
93. To przekracza wszelkie
To przekracza wszelkie granice! Dziennikarz proputinowskiej
telewizji nazywa polski rząd „nowymi faszystami”. Informatorami... tuzy
„GW”
W tekście padają kuriozalne oskarżenia pod adresem władz
naszego kraju. Możemy m.in. przeczytać, że „polski rząd promuje
ideologię neofaszystowską”.
Na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się przedruk artykułu laureata Pulitzera, byłego reportera „The New York Timesa”, a obecnie dziennikarza prokremlowskiej telewizji propagandowej Russia Today Chrisa Hedgesa „Nowi europejscy faszyści” dotyczący polskiego rządu.
W tekście padają
kuriozalne oskarżenia pod adresem władz naszego kraju. Możemy m.in.
przeczytać, że „polski rząd promuje ideologię neofaszystowską”. Nie
brakuje również wyssanych z palca zarzutów natury historycznej. Hedges
przytaczając twórczość Jana Tomasza Grossa sugeruje Polsce
odpowiedzialność za Holocaust używając sformułowania:
Co ciekawe, autor podkreśla, że informacji do napisania artykułu dostarczyli mu… dziennikarze „Gazety Wyborczej”. Hedges przyznaje, że byli to Jarosław Kurski i Piotr Stasiński. Sytuacja nie wymaga chyba komentarza.
Artykuł pod wiele mówiącym tytułem „Nowi europejscy faszyści”
na stronie washingtonblog.com został opatrzony zdjęciem sali plenarnej
polskiego Sejmu. Trudno o bardziej sugestywny komentarz…
A wszystko przy asyście gazety Michnika.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
94. aj waj i giewałt!
Komitet Żydów Amerykańskich krytykuje minister Annę Zalewską za słowa o Jedwabnem
szefową MEN Annę Zalewską za jej wypowiedź o Jedwabnem i apeluje do
Prezydenta Andrzeja Dudy.
Komitet Żydów Amerykańskich zamieścił na stronie internetowej komunikat w
języku angielskim, w którym to krytycznie odnosi się do słów szefowej
resortu nauki o Jedwabnem. Zaapelował również do PAD:
- „(...) istnieją powody do obaw. Ostatnio, Anna Zalewska, Minister
Edukacji obecnego rządu polskiego, zakwestionowała historyczną
prawdziwość ataku na żydowskich sąsiadów w Jedwabnem i Kielcach - został
popełnionych przez Polaków, mimo dokładnych badań, które zostały
przeprowadzonego rok temu.
kontynuowania tej rewizjonistycznej polityki. A wynika to z
kontrowersyjnych przesłuchań kilka miesięcy temu przez prokuratora z
Princeton University historyka Jana Tomasza Grossa, który był jednym z
pierwszych,by podnieść publiczną świadomość wydarzeń w Jedwabnem i
Kielcach" - pisze na swojej stronie www.ajc.org.
Global Jewish Advocacy zwraca się też z prośbą do prezydenta RP Andrzeja
Dudy: „W świetle tych ostatnich i niepokojących wydarzeń, jak i
przyjaciół długoletnich Polski, wzywamy Prezydenta RP Andrzeja Dudę i
innych polskich rządzących do ponownego rozważenia sprawy".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
95. masoni zydowscy
Oświadczenie żydowskiego stowarzyszenia B'nai B'rith Polin
21 lipca 2016 r. o godzinie 19.10 publiczna TVP Info wyemitowała
wywiad z dr Ewą Kurek. Wypowiedzi dr Kurek dotyczyły głównie wydarzeń w
Jedwabnem w dniu 10 lipca 1941 r.
JAN WOLEŃSKI, SERGIUSZ KOWALSKI
Dr Kurek twierdziła, że bez ekshumacji zwłok trudno ustalić, ile osób
zginęło w Jedwabnem, a nawet czy ktokolwiek zginął. Jak dobrze wiadomo,
ekshumacja zwłok na terenie Jedwabnego (dokładniej stodoły należącej do
p. Śleszyńskiego) została wstrzymana w 2001 r. przez ówczesnego ministra
sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Powodem były protesty środowisk
żydowskich powołujących się na zasady judaizmu dotyczące pochówku
zmarłych.
Dr Kurek zarzuciła kłamstwo Michaelowi
Schudrichowi, naczelnemu rabinowi Polski i członkowi B'nai B'rith Polin,
w związku z jego stanowiskiem, że ekshumacja zwłok nie jest dopuszczana
przez prawo halachiczne. Oto cytat z audycji wyemitowanej przez TVP Info: "Niech się rabin Schudrich modli, aby mu Pan Bóg żydowski wybaczył kłamstwa, jakie firmuje, lub niewiedzę".
Dr Kurek powołała się na ekspertyzę, która ukazała się w
biuletynie "Kolbojnik" w 2014 r. Dr Kurek myli się. Faktycznie, w tym
piśmie (zima 2014, 4 [77]) ukazał się artykuł Piotra Kadlcika o
ekshumacji. Nie była to jednak żadna ekspertyza, tylko omówienie
rzeczywiście różnych opinii rabinów w sprawie ekshumacji. Zróżnicowanie
opinii nie uzasadnia zarzutu, że rabin Schudrich dopuścił się kłamstwa,
ponieważ właśnie jako Żyd i rabin ma prawo do własnego stanowiska w
każdej sprawie, m.in. w sprawie dopuszczalności ekshumacji. Nadto dr
Kurek stwierdziła, że Żydzi sprzeciwiający się ekshumacji czynią to w
celu ukrycia prawdy.
Nie zamierzamy interpretować zasad
Halachy dotyczących pochówku ani rozstrzygać, czy bez ekshumacji da się
ustalić przebieg wydarzeń w Jedwabnem w dniu 10 lipca 1941
r. Uważamy natomiast, że wypowiedzi dr Ewy Kurek na temat rabina
Schudricha i Żydów (oskarżenie o chęć ukrycia prawdy) są obraźliwe.
Oczekujemy, że TVP Info zajmie w tej sprawie stanowisko.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
96. Szydło przeciw artykułowi
Szydło przeciw artykułowi Hedges'a: zbudowany na oczywistych kłamstwach
– Wszelkie przejawy ataku na polskie państwo będą odpierane – zapowiada premier Beata Szydło.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
97. Prezes Szarek wyrzuca
Prezes Szarek wyrzuca Krzysztofa Persaka i Jedwabne z IPN. Jedna z pierwszych decyzji
http://wyborcza.pl/1,75398,20469280,prezes-szarek-wyrzuca-krzysztofa-per...
Jedną z pierwszych decyzji dr. Szarka było zwolnienie dr. Persaka, współautora dwutomowego wyboru dokumentów o Jedwabnem.
Równocześnie na stanowisko wiceprezesa IPN zatrudniono dr. Mateusza
Szpytmę, twórcę muzeum Ulmów w Markowej - placówki poświęconej polskiej
rodzinie zamordowanej za ukrywanie Żydów w 1944 r.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
98. Historycy z całego świata
Historycy z całego świata protestują przeciwko wypowiedzi Zalewskiej
List otwarty badaczy polskiej i żydowskiej historii dotyczący
ostatnich wypowiedzi polskich urzędników o zbrodniach popełnionych w
Polsce w czasie II wojny światowej i po niej.
LISTA SYGNATARIUSZY
historii, dotyczący ostatnich wypowiedzi polskich urzędników o
zbrodniach popełnionych w Polsce w czasie II wojny światowej i po niej.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Jako badacze polskiej, żydowskiej
oraz polsko-żydowskiej historii, społeczeństwa i kultury wielokrotnie z
podziwem obserwowaliśmy, jak istotny wpływ wywierają badania
współczesnej historii Polski na bieżące dyskusje dotyczące przemian
polskiego społeczeństwa. Wykładając dla tysięcy studentów na uczelniach w
Izraelu, Ameryce Północnej i Europie, wielokrotnie podkreślaliśmy
przełomową rolę, jaką przez ostatnie 20 lat odegrali w tej sprawie
polscy naukowcy badający Zagładę, II wojnę światową i okres bezpośrednio
po niej.
Zważywszy na okres komunizmu, polskie
społeczeństwo jest dzisiaj nie tylko wspaniałym przykładem na to, że
dążenie do prawdy historycznej może zmienić społeczeństwo, ale również
na to, że głębokie historyczne rany można ujawnić, zmierzyć się z nimi i
niekiedy - zabliźnić. Niewiele znamy krajów, które zyskały więcej niż
Polska dzięki wolnym i krytycznym badaniom przeszłości, gdy
społeczeństwo polskie porzuciło blok wschodni i erę komunizmu i
powróciło do serca demokratycznej Europy.
Z tych powodów jesteśmy głęboko poruszeni niedawnymi
wypowiedziami polskich urzędników państwowych dotyczącymi prawdziwości
źródeł historycznych na temat okoliczności wydarzeń w Jedwabnem i innych
miejscowościach latem 1941 roku oraz wydarzeń tuż po II wojnie
światowej, w tym pogromu kieleckiego z lipca 1946 roku. Wypowiedzi
minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej o tym, że masakry Żydów w
Jedwabnem i w Kielcach
to wydarzenia "budzące kontrowersje", pełne "historycznych zawiłości",
których sprawcami mieli być bliżej nieokreśleni "antysemici" o niejasnym
pochodzeniu etnicznym - są oburzające. Jej twierdzenie, że "wielu
historyków, wybitnych profesorów pokazuje obraz zupełnie inny", jest nie
tylko bezpodstawne (nie ma w Polsce czy w innym kraju żadnego poważnego
historyka, który by zaprzeczał, że masakr w Jedwabnem i Kielcach
dokonali Polacy), ale usiłuje rozmyć prawdę historyczną i
odpowiedzialność.
Pani minister wtórował kilka dni
później nowo mianowany prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław
Szarek, który stwierdził - wbrew ustaleniom wielu historyków, również
osób zatrudnionych w samym IPN - że masakry w Jedwabnem dokonali Niemcy.
W pełni podzielamy treść listu protestacyjnego Polskiego Centrum
Badań nad Zagładą Żydów Polskiej Akademii Nauk i wzywamy godną szacunku
społeczność przywódców i uczonych, aby nadal wypowiadała się przeciw
tak nieodpowiedzialnym aktom historycznego rewizjonizmu, a także aby
publicznie broniła tych polskich historyków, którzy śmiało badają te i
inne trudne rozdziały polskiej historii, oraz aby obrała trudną drogę
prawdy, zamiast łatwej drogi szowinizmu.
Każda próba
ignorowania, racjonalizowania lub zaprzeczenia temu, że Żydzi byli
mordowani na polskiej ziemi nie tylko przez siły niemieckie, ale także
przez ich polskich sąsiadów, nie tylko podważa wieloletnie i drobiazgowe
badania naukowe, ale - obawiamy się - poważnie zaszkodzi ciężkiej,
prowadzonej przez dziesięciolecia pracy na rzecz pojednania między
Polakami i Żydami, a także zasłużonej reputacji Polski jako bastionu
prawdy, tolerancji i demokracji.
tłum. kaw
* Sygnatariusze:
Gershon Bacon, Bar Ilan University
Israel Bartal, The Hebrew University of Jerusalem
Jean Baumgarten, CNRS, Paris
Delphine Bechtel, Université Paris-Sorbonne
Annette Becker, Université Paris Ouest Nanterre
Daniel Blatman, The Hebrew University of Jerusalem
Ela Bauer, Seminar Kibbutzim College Tel Aviv
Elisheva Carlebach, Columbia University
Richard Cohen The Hebrew University of Jerusalem
Manuela Consonni, The Hebrew University of Jerusalem
Jonathan Dekel-Chen, The Hebrew University of Jerusalem
Havi Dreifuss, Tel Aviv University
Glenn Dynner, Sarah Lawrence College
John Efron, University of California-Berkeley
David Engel, New York University
David Feldman, Birkbeck College, University of London
Gabriel N Finder, University of Virginia
Amos Goldberg, The Hebrew University of Jerusalem
Gershon Greenberg, American University/The Hebrew University of Jerusalem
Rachel Greenblatt, Wesleyan University
Francois Guesnet, University College London
Susannah Heschel, Dartmouth College
Tamar Hess, The Hebrew University of Jerusalem
Brian Horowitz, Tulane University
Elliott Horowitz, Bar Ilan University
Gershon David Hundert, McGill University
Samuel Kassow, Trinity College
Audrey Kichelewski, Université de Strasbourg
Assaf Likhovski, Tel Aviv University
Paweł Maciejko, The Hebrew University of Jerusalem
Yitzhak Y. Melamed, Johns Hopkins University
Dan Michman, Bar Ilan University
Michael L. Miller, Central European University, Budapest
Amos Moris-Reich, University of Haifa
Kenneth B. Moss, Johns Hopkins University
David N. Myers University of California-Los Angeles
Derek Penslar, University of Toronto/Harvard University/Oxford University
Dina Porat, Tel Aviv University
Edward Portnoy, YIVO Institute for Jewish Research
Elchanan Reiner, Tel Aviv University
Moshe Rosman, Bar Ilan University
Stefanie Schüler-Springorum, Center for Research on Antisemitism, Berlin
Marcos Silber, University of Haifa
David Silberklang, Yad VaShem
Dimitry Shumsky, The Hebrew University of Jerusalem
Shaul Stampfer, The Hebrew University of Jerusalem
Michael Stanislawski, Columbia University
Moshe Taube, The Hebrew University of Jerusalem
Magda Teter, Fordham University
Scott Ury, Tel Aviv University
Theodore R. Weeks, Southern Illinois University
Liliane Weissberg, University of Pennsylvania
Annette Wieviorka, CNRS, Paris
Steven J. Zipperstein, Stanford University
http://wyborcza.pl/1,95891,20462190,protest-przeciwko-wypowiedziom-polsk...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
99. I co z tym zrobimy?
Jak zareagujemy?
100. @guantanamera
jazgot wzniecony przez Czerska i okolice trwa. Tym się nie przejmujemy.
Co zrobimy?
Najlepiej ekshumacja i otwarcie sledztwa pod nadzorem IPN, które nie zostało prawidłowe zakończone.
Szewach Weiss o Franciszku w Auschwitz: Cisza w tym przypadku
jest krzykiem. "To miejsce powinno być pod Reichstagiem. Organizatorem
byli Niemcy"
"Kiedy słucham polskich prezydentów, na przykład teraz Andrzeja
Dudy na obchodach rocznicy powstania w getcie czy pogromu kieleckiego,
to zgadzam się z nim nie tylko
— mówi Szewach Weiss w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach „Plusa Minusa”.
Były ambasador Izraela w Polsce przekonuje, że odnajduje się
w słowach wygłaszanych przez prezydenta Andrzeja Dudę z okazji
rocznic historycznych.
— czytamy.
Weiss mówi również o polityce historycznej prowadzonej przez Izrael.
Przyznał, że kluczowym wydarzeniem w pamięci obywateli jest
oczywiście Holokaust.
— podkreślił,odwołując się do słów Dawida Ben Guriona, jednego z głównych założycieli państwa żydowskiego.
W wywiadzie nie zabrakło również refleksji dotyczącej kształcenia
młodzieży z Izraela za pomocą wycieczek do Polski, między innymi
do obozu Auschwitz.
— podkreśla.
Z kolei w rozmowie z radiem RMF Weiss odnosił się do piątkowej wizyty papieża Franciszka na terenie byłego niemieckiego obozu.
— tłumaczył Weiss.
Jak dodawał, Auschwitz „powinno być koło Reichstagu”.
— stwierdził były ambasador Izraela w Polsce.
lw, „Plus Minus”, rmf24.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
101. – Minister edukacji Anna
– Minister edukacji Anna Zalewska wpadła pod obstrzał zachodnich mediów
z powodu swojej wypowiedzi o Jedwabnem. Zakwestionowała bowiem
dominującą narrację winiącą Polaków za tę ohydną zbrodnię – pisze Marek Jan Chodakiewicz w tekście „Czego nie wiemy o Jedwabnem i Kielcach?”.
http://dorzeczy.pl/id,9316/nr-31-Polska-brzydko-im-pachnie-Dlaczego-cele...
Dziwne towarzystwo
http://klopotowski.salon24.pl/722769,dziwne-towarzystwo
Obrażeni na SDP koledzy gazetowyborczy założyli Towarzystwo Dziennikarskie. Nasze bowiem stowarzyszenie zostało ich zdaniem opanowane przez propagandystów PiS. No cóż, nikt nie jest wolny od pokusy wyrażania swych poglądów i uprzedzeń. Nie są także koledzy z TD. Ostatnio zabrali głos w sprawie Jedwabnego. Oburza ich, że IPN wznowi śledztwo, gdyż wina Polaków została rzekomo udowodniona w poprzednim śledztwie IPN w latach 2000 – 2004. A „nie pojawiły się żadne wiarygodne dowody na inną niż już udowodniona rolę obywateli polskich – sprawców tej zbrodni. Jako polscy dziennikarze wyrażamy z tego powodu najgłębsze zaniepokojenie” – piszą w oświadczeniu.
Tamto śledztwo zostało przerwane, kiedy badacze prowadzący ekshumację zaczęli na miejscu tragedii odkrywać łuski po nabojach, co wskazuje na udział Niemców. A to są dowody usprawiedliwiające wznowienie śledztwa. Takie dowody już wtedy zaczęły się pojawiać podważając wersję puszczoną w świat przez Jana T. Grossa, która wyrządziła wielkie szkody reputacji Polaków. Dlatego warto przeprowadzić od nowa dochodzenie. Bo być może szykuje się sensacja. Każdy rasowy dziennikarz czeka na taką okazję, gdy jakaś nowina wywraca ustalone poglądy. Jednak kolegów z TD wcale to nie cieszy. Ani spodziewana sensacja, ani szansa na oczyszczenie opinii o rodakach. Czemu? Co to za dziennikarze? Co to za rodacy, którzy są zainteresowani nie tyle dochodzeniem prawdy, ile naszym poniżeniem w oczach opinii publicznej świata?
Nie przesądzam wyników nowego śledztwa IPN. Mogą ujawnić się okoliczności, które wskażą na winę Polaków za tę zbrodnię, mimo obecności łusek. Wtedy trzeba będzie się przyznać do winy i dokonać ekspiacji. Dziwi mnie tylko przywiązanie kolegów z TD do najbardziej dla nas niekorzystnej wersji i zupełny brak ciekawości, że mogło być inaczej.
Tamto śledztwo zostało przerwane na żądanie rabina Polski Michaela Schudricha. Jego zdaniem ekshumacji zwłok zabrania prawo żydowskie. Jednak dr. Ewa Kurek badająca od 30 lat stosunki polsko-żydowskie zarzuciła mu kłamstwo: „Niech się rabin Schudrich modli, aby mu Pan Bóg żydowski wybaczył kłamstwa, jakie firmuje lub niewiedzę”, jak powiedziała w TVP Info. Na te słowa oburzyła się z kolei B’nai B’irth Polin, organizacja, którą zdelegalizowały władze II RP za związki z masonerią, a władze III RP zezwoliły na reaktywację. Prezes BBP Sergiusz Kowalski oświadczył, że rabin Schudrich, "jako Żyd i rabin ma prawo do własnego stanowiska w każdej sprawie, m.in. dopuszczalności ekshumacji”. Z czego wyciągam wniosek, że nie ma jednoznacznego zakazu ekshumacji w prawie żydowskim. To tylko interpretacja rabina Schudricha, któremu chyba zależało na obciążeniu winą Polaków. W jakim celu?
Nie dziwi mnie stanowisko B’nai B’irth Polin. Jest to oddział organizacji, która działa na całym świecie. Wśród zadań ma zwalczanie antysemityzmu, bigoterii i obronę interesów Żydów. Być może w ich interesie leży przedstawianie Polaków w złym świetle w czasie niemieckiej okupacji. Przypuszczam, że to ułatwia im żądanie odszkodowań od naszego państwa za mienie ofiar Zagłady. Nie można mieć o to żalu. Każdy dba o swoje. My także chcemy dbać o swe interesy w sprawie Jedwabnego. Dlatego nie rozumiem stanowiska Towarzystwa Dziennikarskiego. Zachowuje się jak gdyby było oddziałem B’nai B’irth Polin. Ale przecież to absurd. Koledzy wyraźnie przedstawiają się w oświadczeniu jako „dziennikarze polscy”. Czy ktoś z władz TD może to nam wyjaśnić?
Uważam, że winy i zasługi Polaków wobec Żydów podczas niemieckiej okupacji należy dogłębnie zbadać i przedstawić opinii publicznej w kraju i zagranicą. Dziennikarze mają obowiązek rzetelnie informować o postępach badań naukowych nie przywiązując się do żadnej z możliwych wersji tych wydarzeń. Chyba, że wolą uprawiać propagandę.
PS. Tekst ukazał się na portalu www.sdp.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
102. Inicjatorami "Listu otwartego
Inicjatorami "Listu otwartego nauczycieli przeciwko manipulowaniu
najnowszą historią Polski" są: Adam Musiał, nauczyciel języka
angielskiego i wiedzy o kulturze z Krakowa, Małgorzata Rusiłowicz,
nauczycielka języka polskiego z Białegostoku, Barbara Subko,
nauczycielka języka polskiego z Warszawy, Bożenna Sucharska,
nauczycielka języka polskiego i wiedzy o kulturze z Gdańska, Robert
Szuchta, nauczyciel historii z Warszawy oraz Agnieszka Wozowicz,
nauczycielka historii sztuki z Krakowa.
- List został rozesłany do wielu instytucji w Polsce, Europie, USA i Izraelu - informuje Szuchta.
Nauczyciele podkreślają: "Rzetelna wiedza i postawa szacunku dla
człowieka są najważniejszymi aspektami nauczania i wychowania. Dużą
rolę w ich kształtowaniu odgrywa edukacja historyczna, a szczególnie
wiedza o wydarzeniach, które są cezurą w historii świata i rzutują na
współczesność. Takim wydarzeniem była zagłada Żydów. Jej
bezprecedensowość i tragizm wymagają szczególnego namysłu i rozwagi w
formułowaniu wypowiedzi na ten temat".
Minister podważa ustalenia historyków
W liście nauczyciele odnoszą się do wypowiedzi Anny Zalewskiej z
13 lipca, gdy minister była gościem programu "Kropka nad i"
prowadzonego przez Monikę Olejnik. Na pytania, kto zabił Żydów w
Jedwabnem i w czasie pogromu kieleckiego, nie chciała przyznać, że byli
to Polacy.
O jej wypowiedziach rozpisywała się prasa z całego świata, bo
słowa minister zacytowała agencja AP. Artykuły na ten temat opublikowały
m.in. "Haaretz" i Fox News. Oświadczenie w tej sprawie wydał Związek
Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. Jego autorzy podkreślali, że są
zdumieni i wstrząśnięci wypowiedzią minister, która nie potrafiła nazwać
sprawców mordów w Jedwabnem i Kielcach.
Podobnego zdania są autorzy nauczycielskiego listu: "Pani Anna
Zalewska, Minister Edukacji Narodowej, w publicznym wystąpieniu unikała
klarownej odpowiedzi
na pytania dotyczące sprawstwa zbrodni na polskich Żydach w
Jedwabnem i Kielcach, podważając tym samym ustalenia historyków i
prokuratorów".
Słowa prezesa IPN zdumiewają
O tym, co wydarzyło się w Jedwabnem mówił też w ostatnich dniach
dr Jarosław Szarek, nowy prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Jego słowa
również nie spodobały się nauczycielom.
W swoim liście piszą: "Nasze zdumienie budzą także słowa doktora
Jarosława Szarka, obecnego prezesa IPN (ośrodka pragnącego odgrywać
ważną rolę w edukacji historycznej), który obarczył odpowiedzialnością
za mord jedwabieński wyłącznie Niemców".
"Zaskoczył" też kandydat na prezes IPN dr Marek Chrzanowski,
który jest nauczycielem historii. Wśród ważnych zadań dla IPN wymienił
ponowne zbadanie mordu w Jedwabnem. - Jako nauczyciel historii nie wiem,
co mam mówić dzieciom, co się tam wydarzyło - mówił. Dodał przy tym, że
publikacja Jana Tomasza Grossa na ten temat, w której oskarża on
Polaków o mord Żydów, to "zarzuty, które szkalują dobre imię Polski".
Ocenił, że publikacja IPN pt. "Wokół Jedwabnego" jest niepowodzeniem w
sprawie wyjaśnienia tych wydarzeń.
W liście nauczycieli czytamy: "Jako nauczyciele od wielu lat w
kraju i zagranicą pogłębiamy swą wiedzę i doskonalimy umiejętności
metodyczne nauczania o Zagładzie po to, by nasi uczniowie stali się
odpowiedzialnymi i świadomymi obywatelami Polski, Europy i świata. Nasza
praca spotyka się z uznaniem i podziwem wielu instytucji edukacyjnych i
ośrodków naukowych na świecie. Tym większe zdziwienie wzbudziło w nas
publiczne wystąpienie nauczyciela historii, a jednocześnie kandydata na
prezesa IPN, doktora Marka Chrzanowskiego, w którym przyznał się do
niewiedzy i bezradności w nauczaniu o zagładzie polskich Żydów."
"To manipulacje"
Nauczyciele wypowiedzi osób publicznych o zagładzie Żydów i
wydarzeniach w Jedwabnem nazywają "próbami manipulowania wiedzą
historyczną" i dlatego zdecydowali się na napisanie listu otwartego.
Piszą w nim: "Kierując się w naszej pracy nauczycielskiej
poczuciem odpowiedzialności w przekazywaniu prawdy historycznej,
oświadczamy, że nie mamy wątpliwości co do sprawstwa i udziału polskiej
ludności w zbrodniach w Jedwabnem i Kielcach. Z pełną świadomością
przyjęliśmy na siebie obowiązek przepracowania z uczniami tej trudnej i
bolesnej karty naszych dziejów. Sprzeciwiamy się wszelkim działaniom,
które w rażący sposób zaprzeczają udokumentowanej wiedzy i świadczą o
manipulowaniu faktami historycznymi. Apelujemy o merytoryczność i
rozwagę w formułowaniu wypowiedzi na ten temat, a także o
niezaprzepaszczanie dorobku badaczy i nauczycieli w tej dziedzinie."
Pod listem nauczycieli można podpisać się tutaj.
http://wyborcza.pl/1,75398,20483524,nauczyciele-przeciw-manipulowaniu-hi...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
103. Nauczyciele....
"Kierując się w naszej pracy nauczycielskiej
poczuciem odpowiedzialności w przekazywaniu prawdy historycznej,
oświadczamy, że nie mamy wątpliwości co do sprawstwa i udziału polskiej
ludności w zbrodniach w Jedwabnem i Kielcach."
Za te słowa powinni być odsunięci od pracy nauczycielskiej. Jak mogą czegokolwiek kogokolwiek nauczyć ludzie, którzy z góry odrzucają możliwość weryfikacji ustaleń co do historycznych wydarzeń.
104. @guantanamera
jedynym nauczycielem historii (nie wiadomo, czy czynnym)z tego obrzydliwego stadła zaprzańców jest "Robert Szuchta, nauczyciel historii z Warszawy"
"Dlaczego uczę o Zagładzie" Robert Szuchta - Ośrodek Informacji ONZ
"Dlaczego uczę o Zagładzie" Robert Szuchta. Urodziłem się i mieszkam w Warszawie. Moje miasto było kiedyś jednym z największych skupisk żydowskich na ...
-----------------------------------
Aj waj! To walczący antysemityzmus jest! Pisze listy oszczercze i donosy nie od dzisiaj!
http://or.icm.edu.pl/texty/Hanba_Panie_profesorze.html
List otwarty w sprawie antysemickich wypowiedzi prof. Janusza Rulki
Poniższy list napisałem latem 2004 r. poruszony antysemickimi wystąpieniami prof. Janusza Rulki, z zamiarem opublikowania go na łamach pisma metodycznego dla nauczycieli historii pt. „Wiadomości Historyczne”. List wysłałem do redakcji WH w sierpniu z prośbą o opublikowanie. W połowie grudnia otrzymałem od red. Krzysztofa Beuera informację, że prof. Rulka nie zajął stanowiska wobec mojego listu i redakcja nie będzie go drukowała. Zdecydowałem więc podać moje stanowisko (mam nadzieję, że podzielane przez nauczycieli) do publicznej wiadomości za pośrednictwem Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita.
Robert Szuchta
Profesor Rulka zastanawia się, jakie były przyczyny takiego sposobu pisania o historii ojczystej w podręczniku szkolnym? I znajduje odpowiedź. Jest nią żydowskie pochodzenie części autorów „podręcznika hańby”. Autorowi nie wystarczy argument, że byli oni zauroczeni marksistowską metodologią; spośród siedmiu autorów tylko troje miało merytoryczne i warsztatowe przygotowanie do pisania podręcznika, czy nawet zajmowania się historią jako dyscypliną naukową. Sam zresztą o tym pisze w sposób następujący: „... zastanawiam się, czy zauroczenie marksizmem, działalność w partii komunistycznej, «sowiecki internacjonalizm», a także karierowiczostwo są wystarczającymi wytłumaczeniami autorów, którzy napisali taki właśnie podręcznik, mający deprawować polską młodzież” [s. 93-94]. Profesor Rulka natychmiast rozwiewa te wątpliwości i za bardzo istotny powód uznaje „słabe lub żadne zakorzenienie tych osób w wartościach kultury polskiej; wartościach utrwalonych, obecnych i rozwijanych w procesie długiego trwania narodu” [s. 94]. Tu należy podkreślić, że autor ma na myśli naród polski. W całym tekście wątek pochodzenia etnicznego autorów podręcznika, choć nie jest wyeksponowany, to jednak daje się zauważyć i jest czytelny. Autor zwraca czytelnikowi nawet uwagę, że swój tekst chce zakończyć „uwagami dotyczącymi autorów podręcznika”, które zaczerpnął ze „Słownika historyków polskich”. [s. 91] Dowiadujemy się więc, że pełne nazwisko redaktorki brzmi Żanna Zelikman-Kormanowa [s. 92], Walentyna Najdus ma drugie nazwisko Smolar [s. 93], a Tadeusz Daniszewski to nie kto inny tylko Dawid Kirszbraun [s. 80]. Zresztą profesor Rulka zwraca szczególną uwagę na tego autora. Przestrzega czytelnika: „Nazwisko autora tych zdań [cytowane były wcześniej fragmenty rozdziału podręcznika napisane przez Daniszewskiego - R.S.] – Dawida Kirszbrauna, czyli Tadeusza Daniszewskiego – trzeba zapamiętać. To symbol całkowitego upadku i służalczości, do jakiego można dojść w zawodzie ideologicznego propagandysty – historyka”[s. 87]. Tak więc powodem, dla którego autorzy napisali taki podręcznik, dla którego podjęli się deprawacji polskiej młodzieży, zohydzania im polskiej narodowej historii, szydzenia z polskiego patriotyzmu było ich żydowskie pochodzenie. W ostatnim akapicie profesor Rulka wzywa żyjących jeszcze autorów „podręcznika hańby” lub ich dzieci, „by zechcieli podać motywy, dlaczego ten podręcznik napisali” [s. 97]. Oznacza to, że syn prof. Witolda Kuli, prof. Marcin Kula, lub jego wnuki powinni przepraszać za to, co pół wieku temu pisał ich ojciec i dziadek, lub tłumaczyć nam dlaczego to robił.
Argumenty, których autor używa dla uzasadnienia swoich tez są przykładem nie tylko spiskowego sposobu myślenia o przeszłości i teraźniejszości, ale także poglądów jawnie antysemickich. Podawanie podwójnych nazwisk autorów podręcznika w funkcji demaskacji, wskazywanie i eksponowanie ich żydowskiego pochodzenia oraz sugerowanie brak ich związku z kulturą polską to strategie rodem z antysemickiego kanonu. Informacja, jaka została zamieszczona w ostatnim przypisie, potwierdza moje zarzuty. Nota bene jest w niej kilka nieścisłości. Profesor Rulka pisze: „Przypis z roku 2002. Okazało się, że M. Turlejska i J. Kancewicz będący ostatnimi żyjącymi autorami tego «podręcznika» znów nas pouczają. Są członkami – założycielami stowarzyszenia do walki z ksenofobią i antysemityzmem, które ostatnio przybrało piękniejszą nazwę «Otwarta Rzeczpospolita». Okazuje się, że dla ludzi «z miedzianym czołem» nie ma żadnych granic przyzwoitości.” [s. 97]
Śpieszę donieść, że Maria Turlejska i Jan Kancewicz nie są członkami założycielami stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita” i, co więcej, w ogóle do niego nie należą. Ich nazwiska figurują na liście ponad 200 osób, które w marcu 1999 roku wystosowały list otwarty do ministra edukacji w sprawie antysemickich treści w podręcznikach Leszka Andrzeja Szcześniaka, z sugestią wycofania ich z obiegu szkolnego6. Od momentu powstania stowarzyszenia ani Turlejska ani Kancewicz nigdy nie byli na żadnym spotkaniu stowarzyszenia, nie działają w nim, zresztą tak jak i wiele innych osób, które podpisały list. Dlatego niezrozumiałe są słowa „znów nas pouczają”, które prof. Rulka odnosi do dwojga żyjących autorów. Przy czym zwrotu „znów nas pouczają” używa w odniesieniu do (jak uważa) członków założycieli stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita”, czym sugeruje, że stowarzyszenie zostało powołane do pouczania kogokolwiek. Tak się składa, że jestem członkiem założycielem stowarzyszenia, i staram się aktywnie uczestniczyć w jego pracach do dziś. Stowarzyszenie Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita”, a nie - jak pisze prof. Rulka - „stowarzyszenie do walki z ksenofobią i antysemityzmem” [przyp. 1, s. 97] nie tylko nikogo nie poucza, ale i nie zamierza tego robić. Odsyłam do statutu stowarzyszenia i informacji o jego bieżącej działalności (także edukacyjnej) na stronie internetowej http://or.icm.edu.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
105. Marek Jan Chodakiewicz :
Marek Jan Chodakiewicz
:
Czego nie wiemy o Jedwabnem i Kielcach?
Przypadek ten dowodzi kilku spraw. Po pierwsze, obowiązującą
wykładnią II wojny światowej jest polska współodpowiedzialność
za Holokaust, w tym nawet współsprawstwo, które najplastyczniej
zademonstrowano w sprawie Jedwabnego. Po drugie, winą obarcza się
„polski antysemityzm”, który jest nieracjonalny. Należy bezwzględnie go
potępić. Najlepszą i bodaj jedyną formą dopuszczalnego potępienia jest
taki sposób, że bez kwestionowania przyjmuje się obowiązującą na świecie
narrację o Jedwabnem (i Kielcach etc.), jak opisano powyżej. Zaznaczmy,
że o ile nie będziemy na kolanach afirmować obowiązującej narracji,
to nie ma znaczenia fakt, że przyznajemy otwarcie i żałujemy, iż
antyżydowskość istniała i była wielce rozprzestrzeniona w ówczesnej
Polsce. Szczególnie nasze wyrazy żalu za to wszystko nie zostaną
zaakceptowane, gdy zastrzegamy przy tym, że jak najbardziej realne
uprzedzenia antyżydowskie nie przekładały się, dzięki Bogu, w większości
przypadków na przemoc.
Po trzecie, w związku z powyższym nie odbywa się żadna debata
naukowa, a strony nie cieszą się przywilejem parytetu wykładania swych
racji. Po czwarte, ma miejsce kaznodziejstwo o zbrodni, które jest
w istocie szantażem moralnym stygmatyzującym jakiekolwiek alternatywne
spojrzenie na zjawisko będące obiektem sakralizacji zamiast dociekań
naukowych. (...)
Paweł Śpiewak [ROZMOWA]
Wildstein to nie największy polski pisarz, a ks. Oko... Tombak nie będzie złotem
Prof. Paweł Śpiewak - ur. w 1951 r., socjolog, profesor na UW, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie
Adam Leszczyński: Kiedy Jan Tomasz Gross
wydał książkę "Sąsiedzi" o zbrodni w Jedwabnem, przez Polskę przetoczyła
się wielka społeczna debata. Prezydent Kwaśniewski i duchowni
przepraszali za pogrom. Dziś minister edukacji czy prezes IPN
kwestionują ustalone fakty. Nie wiedzą, jak było? Kłamią specjalnie?
Prof. Paweł Śpiewak: Kompletnie nie interesuje mnie
psychologia tych ludzi. Interesuje mnie motywacja. Zaskoczę pana - nie
widzę w tych wypowiedziach oczywistego antysemityzmu czy fobii
antyżydowskich, które skądinąd można dostrzec w Polsce często.
Widzę jedną prostą ideę: polskości wyobrażonej na taki kształt, jaki propaguje np. Radio Maryja.
Ta idea składa się z trzech elementów. Pierwszy - Polska jest
krajem cierpień, odwagi i heroizmu. Drugi - nigdy nie robiła krzywd
swoim sąsiadom. Jeśli coś się zdarzało, to był to ewidentnie margines,
zupełnie nie ma o czym mówić. I trzeci - negacjonizm. Neguje się
wszystkie fakty, które mogą ten obraz zakwestionować. Ewentualnie tworzy
się pozorne wątpliwości wobec faktów ustalonych ponad wszelką
wątpliwość.
Podobną operację umysłową przeprowadza się w stosunku do
katastrofy w Smoleńsku. Powtarza się, że głos się źle nagrał, że ktoś
słyszał strzały i tak dalej. W ten sposób można mnożyć wątpliwości do
końca świata. Chodzi w nich wyłącznie o maskowanie prawdy.
Na tej samej zasadzie historyczka Ewa Kurek mówi, że ekshumacja w
Jedwabnem nie odbyła się tylko po to, żeby nie ujawnić prawdy o tym, co
się stało. Powtarza to przy całkowitym niezrozumieniu, na czym polega
żydowskie prawo religijne zabraniające ekshumacji.
Wokół Jedwabnego: przestańmy na siebie wrzeszczeć
Dojdzie do ekshumacji w Jedwabnem, której chce m.in. dr Kurek?
- Myślę, że nie. Nie jest potrzebna. Nie zmieni faktów. Za dużo wiemy o tym, co się tam wydarzyło.
Niekiedy ekshumacje mogą być niezbędne z powodu procesowego,
nawet wbrew prawu religijnemu. To bolesne, ale potrzebne. To dotyczy np.
grobu żydowskich kobiet z Białostockiego, które w 1943 r. zostały
zgwałcone przez chłopów podczas pracy na polu, zabite i zakopane. Wiemy,
gdzie jest grób. Tu ekshumacja jest potrzebna, żeby ustalić wszystkie
okoliczności.
Na pewno nie ma w całej sprawie antysemityzmu? To wyparcie uruchamia się szczególnie często przy stosunkach polsko-żydowskich.
- W głównym nurcie tej konstrukcji antysemityzm nie występuje,
chociaż oczywiście doczepiają się do niej ludzie o antysemickim
charakterze.
Gorsze jest to, że nie zamyka im się ust - nie potępia się
ludzi, którzy jawnie łamią obyczaje związane z mową nienawiści. Zezwala
się, żeby nienawidzić domniemanych wrogów polskości.
Ta pedagogika społeczna ma konsekwencje. Do ostatnich wyborów
badania socjologiczne pokazywały, że w Polsce rosną postawy otwartości i
tolerancji. Rok temu nawet większość Polaków była za tym, żeby
przyjmować ludzi z Bliskiego Wschodu, którzy znajdują się w dramatycznej
sytuacji. W ciągu paru miesięcy zmieniło się to diametralnie. Politycy i
prawicowe media wysyłają sygnał: "Nienawiść nie jest czymś złym".
Polska nienawiść boli mnie najbardziej
Ale także: jesteśmy jedynymi prawdziwymi patriotami.
- Delegitymizuje się przeciwnika: jeżeli my reprezentujemy
polską rację stanu, to każdy, kto mówi inaczej, nie reprezentuje Polski.
Ten rodzaj działania jest skuteczny. Opozycja jest bezradna. Nie wie,
co powiedzieć. Znalazła się w pułapce językowej. Jeśli potępi agresję,
to się dowie, że reprezentuje niepolskie tendencje.
To zjawisko poważniejsze od politycznej walki. W Polsce władza
prowadzi odwróconą, totalną rewolucję kulturową. Istotą tego przełomu -
jak sama deklaruje - są wyrażone w programie PiS dwa elementy:
antyliberalizm jako sposób myślenia o świecie, nie tylko np. w
gospodarce czy polityce, oraz zakwestionowanie idei osobowości ludzkiej
pojmowanej na sposób liberalny, czyli jako indywidualnej, ekspresyjnej,
poszukującej, krytycznej. Zamiast tego władza i media propagują
kolektywistyczny obraz świata: jesteśmy Polakami, przede wszystkimi mamy
być Polakami, mamy jako Polacy specjalną misję.
Stąd bierze się wyłożona bardzo jasno teza, że państwo musi
ograniczyć rolę tzw. sztuki dekonstrukcyjnej, która komplikuje świat,
wprowadza ironię, niechęć do patosu.
Ta wizja jest wpajana ludziom za pomocą coraz potężniejszych
środków - systemu edukacji, mediów publicznych, instytucji kultury.
Nie chodzi w niej o antysemityzm. To nie jest jednak moja wizja
kultury narodowej i nie jest to ta, w której się wychowałem.
Joanna Tokarska-Bakir: Zawartość faszyzmu w faszyzmie
Mam wrażenie, że dyskusja z negacjonistami
jest zupełnie pozbawiona sensu. Nie chcą się konfrontować z faktami. Na
nazwisko "Gross" reagują natychmiastowym odrzuceniem. Z innymi
specjalistami od stosunków polsko-żydowskich też nie próbują dyskutować.
- Nie słyszałem, żeby jacyś prawicowi publicyści podejmowali
poważną dyskusję na te tematy. Stać ich głównie na uszczypliwości.
Na domiar złego wizja polskiej tożsamości, którą oni głoszą,
jest kiczowata wewnętrznie. Jej kwintesencją jest scena z filmu
"Smoleńsk", w której żołnierze zastrzeleni w Katyniu wstają z grobów i
salutują prezydentowi Kaczyńskiemu. Nie mogę sobie wyobrazić większego
kiczu.
Pościel patriotyczna z płonącą Warszawą?
- Wie pan, do czego prowadzi kicz w sztuce? Jakie ma konsekwencje polityczne?
Dziś profesor historii krytykuje ekspozycję Muzeum II Wojny
Światowej jako zbyt mało heroiczną i pokazującą za mało radości z powodu
wojny. Zaraz będziemy mieli kiczowaty kult heroicznych "żołnierzy
wyklętych", ale również bezrozumności. To faktycznie delegitymizacja
wszystkiego, co w polskiej dyskusji o tożsamości działo się przez 26
lat.
Może liberalne, otwarte postawy nie były tak silnie utrwalone u Polaków, jak pan mówił, skoro tak łatwo dały się odwrócić?
- Do przyzwolenia na nienawiść dochodzi jeszcze jeden ważny
element: wzrost napięcia światowego. Nie jesteśmy wyspą. Widzimy zamachy
we Francji. Dociera do Polski ta sama fala, która wynosi Trumpa w USA.
Nie wiem, czy nie wygrałby wyborów w Polsce - gdyby zamachał tu twardą
nahajką.
Z jednej strony w USA mamy cywilizowane elity, które są zużyte i
osłabione. Clinton otacza tyle skandali, że gdyby nie Trump, pewnie
nawet nie zasługiwałaby na wybór.
Ten sam mechanizm powtarza się u nas - z naszymi starymi elitami
politycznymi III RP, które też są chyba zmęczone swoją misją dziejową.
Bardzo ciekawa sytuacja, chociaż żałuję, że muszę ją przeżywać.
Nie można się obronić przed falą patriotycznego kiczu i zakutego nacjonalizmu?
- Tylko w jeden sposób. Mimo wszystkich strasznych rzeczy, które
się działy w komunizmie - donosicielstwa, kapusiów itd. - to jednak
udało się przenieść przez ten czas kanon kultury polskiej. Ludziom
mówiącym, że w 1945 r. jedną okupację zastąpiła druga, Wajda
odpowiedział, że pierwsza rzecz, którą kupił po wojnie, to książki
Miłosza i Andrzejewskiego w Krakowie. To nie była okupacja! To był reżim
okrutny i głupi, ale nie okupacja. Literatura, więź kulturowa, filmy,
nauka przetrwały przez ten czas...
Dzisiejsi profesorowie są wychowani i urodzeni w komunizmie. Nie są wcale z tego powodu gorsi.
Nadal mamy takie same narzędzia. Trzeba tworzyć małe środowiska,
w których się przechowuje inteligenckie wartości, jak w dawnych
czasach. Nie wolno się dać sparaliżować jak mysz, która patrzy w oko
węża.
PiS zapowiada wymianę elit. Nie obawia się pan?
- To fikcja... Wiem, że to część ich programu, ale np. Wildstein
nie zostanie największym polskim pisarzem, żeby nie wiadomo jak się
władza starała. Ziemkiewicz nie ma się co równać z jakimkolwiek poważnym
publicystą. Ks. Oko nie zastąpi ks. Bonieckiego. Nie udawajmy: tombak
może udawać złoto, ale jest tombakiem. Nie boję się wymiany elit, bo
elity PiS nie są wystarczającej jakości.
historii stosunków polsko-żydowskich? Specjaliści będą znali prawdę, ale
uczniów w szkołach będzie się uczyć fałszu.
- Oczywiście, że się obawiam, że nauczyciele będą wykładali nową
wizję historii ze strachu, że nagle zacznie brakować pieniędzy na
badania nad trudnymi tematami, że będzie można bardzo instrumentalnie
traktować paragraf o szkalowaniu narodu, który ma się znaleźć w kodeksie
karnym.
Warstwa inteligencka może cierpieć katusze estetyczne i etyczne, ale przetrwa. Przetrwała gorsze sytuacje.
Czy do ludzi, którzy negują polski udział w
Holocauście, można jakoś dotrzeć? Doprowadzić do procesu odsłaniającego
prawdę? Pojednania bez udziału władzy?
- Nie. W tej chwili są to dwie osobne pamięci i dwie opowieści o
historii ustawione konkurencyjnie - nie wiem dlaczego. Władze, w tym
władze lokalne, podkreślają, że ta pamięć polska jest ważniejsza.
Doświadczyliśmy tego niedawno, kiedy trwały dyskusje o przejęciu opieki
nad miejscem zagłady w Treblince, gdzie zginęło 900 tys. Żydów i około
10 tys. Polaków, zamęczonych w sąsiednim obozie, który nie był obozem
zagłady, tylko obozem pracy. Od lokalnego posła PiS usłyszeliśmy wtedy
pytanie, czy przypadkiem cierpienie Żydów nie zagłuszy wtedy cierpienia
Polaków. Ta niepotrzebna rywalizacja w cierpieniu uniemożliwia dialog.
Przyjmuję ją z najwyższym niepokojem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
106. Skandaliczny atak prof.
Skandaliczny atak prof. Friszke na IPN i rząd: „To nie Niemcy
zabijali Żydów w Jedwabnem. Politycy PiS próbują wyprzeć winę określonej
grupy Polaków”
„Partia rządząca próbuje zbudować jeden model patriotyzmu,
jeden model budowania polskości i jeden model rozumienia tradycji. To są
dążenia totalistyczne!”. Jak podkreśla nowy szef IPN dr Jarosław Szarek kłamie, gdy mówi, że w Jedwabnem Niemcy zabili Żydów.
—uważa historyk. Jego zdaniem minister edukacji narodowej po takich słowach powinna podać się do dymisji.
—dodaje prof. Friszke. Według niego prezes IPN porusza się w dwóch obszarach: opinii publicznej w Polsce i opinii publicznej na świecie.
—przekonuje i dodaje, że powrót IPN do tradycji Kurtyki nie wróży dobrze.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
107. dominika wielowieyska PiS
dominika wielowieyska
PiS kręci. I nie stawia kropki nad i, nawet jeśli tego domaga się Monika Olejnik
Obóz Prawa i Sprawiedliwości ma przemyślaną strategię w sprawie
antysemityzmu. Opiera się ona na zasadzie: nie zrażać do siebie
antysemickiego elektoratu. I nie stawiać kropki nad i. Nawet jeśli tego
domaga się Monika Olejnik, która rozmawiała na ten temat z szefową MEN
Anną Zalewską w swoim programie. Dlatego zgodnie z tą zasadą pani
minister nie mogła z siebie wydusić, że mordu Żydów w Jedwabnem dokonali
Polacy.
- Dramatyczna sytuacja, która miała miejsce w Jedwabnem, jest
kontrowersyjna. Wielu historyków, wybitnych profesorów, pokazuje
zupełnie inny obraz - przekonywała Anna Zalewska w "Kropce nad i" w TVN
24. Wcześniej przez kilka minut, mimo wielokrotnie powtarzanych pytań,
wykręcała się od odpowiedzi.
Po występie min. Zalewskiej politycy PiS wspierali ją ze
wszystkich sił, nie była to więc przypadkowa opinia. Czy czeka nas pisanie
historii na nowo, nakaz, by nauczyciele historii opowiadali uczniom
rzeczy nieprawdziwe, by fałszowali historię i ją lukrowali? Wszystko na
to wskazuje.
Komentatorzy ganili szefową MEN,
przywołując słowa Lecha Kaczyńskiego czy prezydenta Andrzeja Dudy.
Prezydent Kaczyński wiele zrobił, by poprawić stosunki ze środowiskami
żydowskimi. To jedna z największych jego zasług. Mówił o pogromie
kieleckim: "Jako prezydent Rzeczypospolitej chcę jasno i dobitnie
powiedzieć: to, co się stało przed 60 laty w Kielcach,
to była zbrodnia. To jest wielki wstyd i tragedia dla Polaków i dramat
dla Żydów, których tak niewielu ocalało po hitlerowskim Holocauście. Nie
ma dla tej zbrodni żadnego usprawiedliwienia".
Było to
najmocniejsze i najodważniejsze tego typu stwierdzenie przedstawiciela
obozu PiS, choć nie było tam sformułowania "Polacy zabili". Aby nikt
przypadkiem nie mógł wyciągnąć takiego jednoznacznego cytatu. Potem już
było tylko gorzej.
Duda: co innego w kampanii, co innego jako prezydent
Kandydat Andrzej Duda w kampanii odwołał się do antysemickiego
elektoratu. Zaatakował kontrkandydata Bronisława Komorowskiego za to, że
ten przy okazji sprawy Jedwabnego powiedział: "Polacy, ofiary II wojny
światowej, bywali również sprawcami". Piotr Paziński, redaktor naczelny
żydowskiego pisma "Midrasz", napisał wówczas: "Od 25 lat żaden poważny
polityk (a kandydat na prezydenta w II turze jest z konieczności
poważnym politykiem) nie grał kartą żydowską. Ostatnim był Lech Wałęsa w
1990 r., kiedy sugerował, że Tadeusz Mazowiecki ma niearyjskie
pochodzenie. Teraz Andrzej Duda daje swoim wyborcom do zrozumienia, że
Komorowski, wspominając zamordowanych w Jedwabnem Żydów, de facto
wysługuje się obcym interesom".
Duda jako prezydent
starał się to fatalne wrażenie zatrzeć. Bo już kampanię wyborczą miał za
sobą. Wygłosił dobre przemówienie przy okazji otwarcia muzeum rodziny
Ulmów zamordowanej przez Niemców za ukrywanie Żydów. Wziął udział w
uroczystościach ku czci ofiar pogromu kieleckiego. Podkreślał, że nie ma
żadnego usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni. - To problem tego,
że nie tylko wojsko i milicja atakowała, ale atakowali też ludzie.
Pozostawiam ocenie historyków i socjologów, jak to się stało, dlaczego
tak się stało, dlaczego ludzie zareagowali w taki a nie inny sposób -
powiedział.
Sformułowania jasnego "Polacy zabijali"
zabrakło. Twórcy przemówień polityków PiS bardzo zwracają na to uwagę.
Nie zmienia to jednak faktu, że postawa prezydentów Kaczyńskiego i Dudy -
bardzo chwalebna - staje się powoli w środowisku PiS jedynie
marginesem. Wypowiedź minister Zalewskiej była tego pierwszym sygnałem.
Prezes IPN: lawiruje w sprawie Jedwabnego
Kandydat na prezesa IPN, a dziś już prezes, dr Jarosław Szarek stwierdził, że za mord w Jedwabnem odpowiadają Niemcy. - Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru, pod przymusem, grupkę Polaków - mówił.
- Z jednej z moich wypowiedzi wyciągnięto tylko część zdania -
tłumaczył potem tę swoją wypowiedź. - Mogę się powołać na IV konwencję
haską z 2007 roku, która wprost mówi, że odpowiedzialność za zbrodnie na
terenie okupowanym ponosi okupant. Wiadomo, że to nie są warunki
normalne w okupowanym państwie. I ja nie ukrywałem tego, że tej zbrodni
dokonała garstka Polaków - powiedział Szarek w TVP Info. - Ale
odpowiedzialność za tę zbrodnię spada na niemiecki system państwa
totalitarnego, które w jakiś sposób tych Polaków do tej zbrodni
przymusiło czy zainspirowało. I tu nie ma żadnej wątpliwości - dodał.
Jest dla mnie wielkim rozczarowaniem, że publicysta "wSieci"
Piotr Zaremba wychwalał pod niebiosa nowego prezesa IPN Jarosława
Szarka. "Można się zastanawiać, czy niezbyt pochopnie przesądził już na
wstępie o tym, co zdarzyło się w Jedwabnem. Za to zapowiedź badań tej
zbrodni wydaje się naturalna. Podobnie jak gotowość przełamywania
pedagogiki wstydu" - napisał Zaremba.
Czy to
"przełamywanie pedagogiki wstydu" ma polegać na głoszeniu fałszywych
tez, które później są odrobinę prostowane? Oczywiście, że historycy mogą
dalej badać sprawę Jedwabnego, ale minimum przyzwoitości wymaga, że
jeśli się kwestionuje dotychczasowe ustalenia, to trzeba przedstawić
jakiś dowód na poparcie swojej tezy. A nie opowiadać tego, co komu w
duszy gra. To niepoważne.
Persak: Polacy mordowali Żydów w Jedwabnem
Właśnie we "wSieci" kilka tygodni temu Piotr Skwieciński
opublikował bardzo ciekawy wywiad z historykiem Krzysztofem Persakiem o
Jedwabnem. W IPN przeprowadzono szczegółowe śledztwo i rzetelne naukowe
badania w tej sprawie. Ustalenia z dwutomowego zbioru dokumentów o
Jedwabnem autorstwa historyków IPN Krzysztofa Persaka i Pawła
Machcewicza nie zostały podważone.
Polacy mordowali Żydów
w Jedwabnem i w innych okolicznych miejscowościach bez przymusu ze
strony Niemców. Co najwyżej przy akceptacji nazistów. Przyczyną tego, że
do tych mordów doszło, był także silny na tych terenach antysemityzm
pielęgnowany przez endecję. Wszystko to Persak szczegółowo wyłożył
Skwiecińskiemu, który wobec tych oczywistych faktów nawet nie oponował.
A co robi prezes Szarek? Wyrzuca Persaka z IPN.
W ostatnim numerze "wSieci" Zaremba rozmawia z dr. Szarkiem,
który powtarza rzeczy nieprawdziwe: "Nie zgodzę się z tezą, że skoro
Niemców było niewielu, nie mogli Polaków przymusić. Wystarczyło mieć
broń". Zachowuje się tak, jakby w ogóle nie przeczytał pracy Machcewicza
i Persaka ani nie znał ustaleń instytucji, którą przyszło mu zarządzać.
Wszystkie te kwestie zostały szczegółowo wyjaśnione i obudowane
relacjami świadków.
***
PiS otwiera nowy
etap w ramach walki z tzw. pedagogiką wstydu, która dziś sprowadza się
głównie do negowania oczywistości, ucieczki od złych i bolesnych
fragmentów historii Polski.
Obrona własnego narodu i
społeczeństwa przed złą sławą jest czymś naturalnym. Jest oczywistym
odruchem. I prawdą jest, że do pogromów dochodziło w czasie wojny i
zaraz po wojnie, wtedy gdy struktury demokratycznego państwa polskiego
nie istniały. Ale nie można tej obrony przeprowadzać za pomocą kłamstwa.
Staraliśmy się rozliczyć z bardzo złych momentów w naszej historii i w
tym pokazaliśmy swoją siłę i godność. Dziś środowisko IV RP usiłuje to
unieważnić. Czyni tym wielką szkodę wizerunkowi Polski.
http://wyborcza.pl/1,75968,20551663,pis-kreci-w-sprawie-jedwabnego.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
108. Rząd: do 3 lat więzienia za
Rząd: do 3 lat więzienia za zwrot “polski obóz”
Za zwrot typu “polski obóz” ma grozić do 3 lat więzienia – głosi
przyjęty we wtorek przez rząd projekt Ministerstwa Sprawiedliwości. Ma
on też umożliwić wytaczanie za takie zwroty procesów cywilnych, m.in.
przez Instytut Pamięci Narodowej i organizacje pozarządowe. Projekt nowego zapisu ustawy o IPN
głosi, że kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu
lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za
popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie lub inne
zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, podlega karze
grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Taka sam kara ma
grozić za “rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców
tych zbrodni”.
Według projektu, jeśli sprawca takich
czynów działa nieumyślnie, podlega karze grzywny lub karze ograniczenia
wolności. Nie będzie przestępstwem popełnienie tych czynów “w ramach
działalności artystycznej lub naukowej”. Nowy przepis ma się stosować do
obywatela polskiego oraz cudzoziemca – “niezależnie od przepisów
obowiązujących w miejscu popełnienia czynu”. Śledztwo wszczynałby
prokurator IPN; wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości.
W uzasadnieniu projektu na stronie
Rządowego Centrum Legislacji podkreślano, że karalność takich stwierdzeń
jest obecna w dorobku prawnym Unii Europejskiej – decyzji ramowej z
2008 r. ws. zwalczania pewnych form i przejawów rasizmu i ksenofobii za
pomocą środków prawnokarnych.
Dodano, że zgodnie z przepisami UE ws.
jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych osoba, która mieszka w
państwie członkowskim, może być pozwana w innym państwie członkowskim w
sprawach dotyczących roszczeń cywilnoprawnych m.in. o odszkodowanie,
które wynikają z czynu zagrożonego karą – przed sąd, do którego
wniesiono akt oskarżenia. Dodano, że także instrumenty prawa karnego UE
“gwarantują szerokie możliwości transgranicznego egzekwowania grzywien
orzeczonych wobec obywateli innych państw członkowskich UE”.
Według uzasadnienia nowy przepis jest
zgodny z konstytucją, a orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego
potwierdza, że wolność wyrażania poglądów nie ma charakteru absolutnego i
może podlegać ograniczeniom. Dodano, że rażące fałszowanie prawdy
historycznej o sprawcach najpoważniejszych zbrodni “stanowi atak na
moralność publiczną oraz naruszenie czci i godności ofiar tych zbrodni”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
109. Yad Vashem krytykuje polski
Yad Vashem krytykuje polski rząd za projekt ustawy. "Uderzy w historyków, jest bliski negowaniu Holocaustu"
Przewodniczący instytutu Awner Szalew wysłał listy zarówno do minister edukacji, jak i do nowego szefa IPN.
Bohaterów Holocaustu Yad Vashem ostro krytykuje zaakceptowaną przez
polski rząd ustawę. Proponuje ona m.in. kary więzienia za stosowanie
sformułowań typu "polskie obozy zagłady", ale także za "publiczne i
wbrew faktom przypisywanie Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi
polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności" za zbrodnie
III Rzeszy.
Rząd zaakceptował propozycję ustawy 16
sierpnia. Przewiduje ona kary więzienia lub grzywny za stosowanie
sformułowań typu "polskie obozy zagłady" oraz "wbrew faktom
przypisywanie narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialności
(lub współodpowiedzialności) za popełnione przez III Rzeszę zbrodnie
nazistowskie lub inne przestępstwa przeciwko pokojowi, ludzkości oraz
zbrodnie wojenne".
http://wyborcza.pl/1,75399,20594301,yad-vashem-krytykuje-polski-rzad-za-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
110. Kto w Jedwabnem zabił Żydów?
Kto w Jedwabnem zabił Żydów? - pyta Mazurek szefową MEN. "Z bólem..."
Szefowa MEN Anna Zalewska była w poniedziałek gościem RMF FM.
Z Robertem Mazurkiem rozmawiała m.in. o reformie edukacji. Ale pod
koniec rozmowy temat zszedł na Jedwabne. W lipcu słowa Zalewskiej o
pogromach Żydów oburzyły polskie i zagraniczne organizacje zajmujące się
Holocaustem. Szefowa MEN w rozmowie z TVN 24 nie potrafiła odpowiedzieć
na pytanie, kto mordował Żydów w Jedwabnem i w Kielcach. Jak wtedy
mówiła, winnymi zbrodni były "złożone okoliczności historyczne", "nie do
końca Polacy", "antysemici".
- Nadal nie wie pani, kto zabił Żydów w Jedwabnem? - zapytał Zalewską Mazurek. - Ja generalnie doskonale pracuję ze środowiskami żydowskimi, jak z każdymi zresztą... - odparła Zalewska.
- To czemu nie chce pani przejść przez gardło zdanie bardzo
proste, to, które przechodzi przez gardło ministrowi Kolarskiemu
z Kancelarii Prezydenta czy prezydentowi Dudzie: że to polscy obywatele
zabili innych polskich obywateli - Żydów w Jedwabnem? - dopytał
dziennikarz. Zalewska znowu nie odpowiedziała. Podkreślała, aby o
sprawie dyskutować w szerokim kontekście okupowanego kraju. Kolejne
pytania były próbą wyciągnięcia od minister odpowiedzi.
- Dobrze, kontekst pani narysowała. To kto zabił Żydów w Jedwabnem? - pytał Mazurek. - Rzeczywiście
musimy z bólem powiedzieć, że była to współodpowiedzialność Polaków,
ale współodpowiedzialność w kraju... - odparła minister.
- Ale współodpowiedzialność czy sprawstwo? - dopytywał
dziennikarz. Zalewska zgodziła się na "współodpowiedzialność". - Ale
ktoś jednak tak naprawdę musiał tę stodołę podpalić. I pani nadal nie
wie kto. IPN wie, prezydent wie - minister edukacji nie wie? - pytał
dziennikarz.
- Ale oczywiście, że tak, i mówimy o tym, że nie należy tych
miejsc, tych sytuacji traktować jako jedynego źródła wiedzy o zachowaniu
się Polaków w stosunku do Żydów. Przypominam o tym, że Państwo
Podziemne karało za mordowanie Żydów. W związku z tym mówmy o udziale
Polaków w dramatach i pogromach, ale mówmy w kontekście historycznym -
odparła Zalewska.
"Głębokie zaniepokojenie" lipcowymi słowami Zalewskiej wyraziło
Muzeum Pamięci Holocaustu z Waszyngtonu. Słowa minister oburzyły również
prezesa Światowego Kongresu Żydów (WJC) a także Związek Gmin
Wyznaniowych Żydowskich w Polsce. Związek wystosował do Zalewskiej
zaproszenie do odwiedzenia Muzeum Historii Żydów Polskich.
- Była już pani w Muzeum "Polin"? - pytał Mazurek. - Ja byłam
bardzo dawno w tym muzeum, tak jak w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Obydwa muzea z inicjatywy śp. Lecha Kaczyńskiego - odparła minister.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
111. Nie byłam i nie pójdę do Muzeum Historii
Żydów Polskich - bo znam ich historię i nie chcę, zeby mi żydowskie bajdurzenia zamulały obraz.
"Głębokie zaniepokojenie" wyrażane przez Muzeum Historii Holokaustu także nic mnie nie obchodzi i nie powinno obchodzić Polski ani Polaków, bo żydzi tworzą, raczej konstruują swoją narrację o zdarzeniach z czasów II wś.
Pysznie odniosła się niedawno to tych spraw dr Ewa Kurek mówiąc, ze ani Michnik ani Blumsztajn w zasadzie nie mają po co gadać o żydach bo ...oni nie są żydami.
A poza tym czas wznowić ekshumację w Jedwabnym, żeby prawda znalazła wreszcie potwierdzenie i raz nareszcie zamknąć gęby kłamcom i hucpiarzom.
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
112. "Do Rzeczy" swój najnowszy
"Do
Rzeczy" swój najnowszy numer reklamuje śledztwem Pawła Lisickiego,
którego efektem jest tekst o Holokauście. Lisicki w artykule "Krew na
naszych rękach?" przekonuje, że "sakralizacja Holokaustu" zaciera pamięć
o polskich ofiarach II wojny światowej". Tygodnik przedstawia też
polskie środowiska narodowe, aby wskazać różnice między ONR-em czy
Młodzieżą Wszechpolską. WIĘCEJ>>>
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
113. Postępkiem Instytutu w Nowym Jorku powinno zainteresować się MSZ
Tekst ukazał się na portalu sdp.pl.
Czy prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej blokują prawdę o Jedwabnem? Książka J. T.
Grossa „Sąsiedzi” wyrządziła wielką szkodę opinii o Polsce za granicą.
Wydawałoby się, że z tego powodu aparat państwa powinien szukać
wszelkich dowodów, że zbrodnia w Jedwabnem została dokonana z udziałem
Polaków ale pod terrorem Niemców. Dzieje się inaczej.
Prokuratorzy IPN nie chcą dopuścić świadectw zmniejszających winę Polaków. Dziwne że IPN bierze udział w hucpie J. T.
Grossa nie tylko za czasów prezesa Leona Kieresa ale też obecnie. Tak
przynajmniej wynika z rozmowy, którą dał Wacław Kubijda - Błażejowi
Torańskiemu dla portalu SDP.
Wacław
Kubijda jest realizatorem dokumentu „Jedwabne – Świadkowie – Świadectwa –
Fakty”. Film został pokazany na festiwalu Niezłomni, Niezależni,
Wyklęci w Gdyni oraz na festiwalu filmu niezależnego OKNO.
Pan Kubijda pragnie, aby film pokazała również Telewizja Polska. Jeśli
spełnia warunki ekranowe i rzetelności dziennikarskiej, to moim zdaniem TVP powinna film udostępnić szerokiej publiczności.
Nowy
prezes dr Jarosław Szarek oświadczył w Sejmie wkrótce po swoim wyborze ,
że „wykonawcami zbrodni byli Niemcy, którzy wykorzystali w machinie
własnego terroru – pod przymusem – grupkę Polaków”. Odpowiedzialność
spada w pełni na totalitaryzm niemiecki, gdy podziemne Państwo Polskie
wszelkie przejawy kolaboracji z Niemcami karało śmiercią. Jednak
prokuratorzy IPN sami decydują, czym mają się
zajmować, a co odrzucić. Sprawa jest tak dużej wagi dla państwa
polskiego, że moim zdaniem decyzjami śledczych IPN powinien zainteresować się prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Fakty przytoczone w rozmowie są bulwersujące.
Opinia o Polakach, jako udziałowcach w Zagładzie jest raczej powszechna
w Ameryce. Można by więc sądzić, że polska placówka państwowa
wykorzysta każdą okazję w celu polemiki z tym fatalnym wizerunkiem.
W październiku ub. roku wyszedł tam przekład książki Anny Bikont
„My z Jedwabnego” w poważnym wydawnictwie Farrar, Strauss &
Girroux. Autorka miała objazd pod patronatem najważniejszych uczelni
Wschodniego Wybrzeża, m.in. Harvard, Princeton, Yale, gdzie powstają
panujące opinie.
Książkę promował Polski Instytut Kultury w Nowym Jorku, który tak ją reklamuje (po angielsku) na swoim portalu:
O Niemcach ani słowa!
W reklamie
Polskiego Instytutu Kultury jest więcej przekłamań. Debata o Jedwabnem
nie była najważniejsza. Najważniejszą debatę wywołała transformacja
ustrojowa: kto na zyskał, kto stracił, kto tu rządzi. Ale być może dla
kierownictwa Instytutu ważniejsze są zbrodnie Polaków na Żydach w II wojnie. Każdy ma swoje priorytety. Istotny jest fakt, że J.T.
Gross nie jest historykiem ale socjologiem. Warsztat jego badań
historycznych został bardzo źle oceniony przez polskich historyków.
Jednak Instytut nie wykorzystał z okazji promocji książki Anny Bikont
opracowania prof. Tomasza Strzembosza podważającego ustalenia J.T.
Grossa, chociaż jest dostępne także po angielsku. Czemu nie umieścił
tego artykułu na swoim portalu? Za to ogłasza, że książka Bikont jest
„głęboko poruszającym rozpoznaniem, co to znaczy być Żydem w nowożytnej
Polsce.” Czy bycie Żydem w Polsce powinno sprowadzać się do męczeństwa?
Fakty mówią co innego. Postępkiem Instytutu w Nowym Jorku powinno
zainteresować się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Polskie.
autor:
Krzysztof Kłopotowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
114. Ostra debata o stosunkach
Studentów UW zorganizowało ciekawą debatę pt. "Kult pamięci. O
stosunkach polsko-żydowskich w czasie Zagłady". Była ona podyktow .
Niezależne Zrzeszenie Studentów UW zorganizowało ciekawą debatę pt.
"Kult pamięci. O stosunkach polsko-żydowskich w czasie Zagłady". Była
ona podyktowana książką Pawła Lisickiego pt. "Krew na naszych rękach?",
która wzbudza liczne kontrowersje po stronie żydowskiej.
Gośćmi warszawskich studentów byli: autor książki "Krew na naszych rękach?” Paweł Lisicki, publicysta i historyk Piotr Semka, historyk Żydowskiego Instytutu Historycznego dr hab. Andrzej Żbigowski oraz dr Marian Urynowicz z IPN. Dyskusję moderował Piotr Mazurek.
W czasie spotkania doszło do ostrego sporu między Pawłem Lisickim a
Marcinem Urynowiczem, który zamierza złożyć doniesienie do prokuratury
na autora książki "Krew na naszych rękach?". Urynowicz twierdził
również, że Polskiego Państwa Podziemnego, którego 77. rocznicę
utworzenia niedawno obchodziliśmy, nie było.
------------------------------------------------------
Spotkanie z cyklu "Między swastyką a czerwoną gwiazdą".
O kwestiach spornych w relacjach polsko-żydowskich podczas II wojny światowej dyskutowali historycy:
Waszyngtonie), autor książki "Złote serca czy złote żniwa? Studia nad
wojennymi losami Polaków i Żydów"
Spotkanie poprowadził Piotr Zychowicz, historyk i dziennikarz, autor
książki "Żydzi", redaktor naczelny magazynu "Historia Do Rzeczy".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
115. Ekshumacje smoleńska i
Ekshumacje smoleńska i jedwabieńska powinny nastąpić jak najszybciej
Podczas wręczenia Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza,
której laureatką została w tym roku znakomita pisarka Joanna Siedlecka,
laudator, jak zwykle bezkonkurencyjny w oratorskim rzemiośle Stanisław
Michalkiewicz, przypomniał jej pierwszą książkę zatytułowaną „Czarny
ptasior”. To opis oszustwa, jakiego dopuścił się Jerzy Kosiński, który
wymyślił niestworzone rzeczy na temat swojej wojennej historii. Obraz
niekończących się okrucieństw i perwersji seksualnych, jakich mieli się
na nim dopuszczać galicyjscy chłopi, zrobił na amerykańskiej
publiczności literackiej tak wielkie wrażenie, że Kosiński z miejsca
awansował na szczyt amerykańskiego parnasu, chodząc od tego czasu po
Nowym Jorku w glorii nie tylko świetnego pisarza, ale także „Anny Frank
dla dorosłych”, która w dodatku wyrafinowane katusze przeżyła i może o
nich świadczyć.
Siedlecka wykonała prostą pracę: sprawdziła fakty. Okazało się, że
Kosiński wszystko zmyślił. Został uratowany z holokaustu w możliwie
najnudniejszy z nudnych sposobów przez pobożną rodzinę… Ale nasi
„komentatorzy” autorce „Czarnego ptasiora” nie uwierzyli. Musiał dopiero
przyjechać z Ameryki specjalny wysłannik tamtejszej prasy, który po
przebadaniu sprawy potwierdził w pełni ustalenia Siedleckiej, a smutnym
finałem afery była samobójcza śmierć zrzuconego z piedestału
Kosińskiego. Przypominam tę historię dlatego, że trwa właśnie publiczna
debata w sprawie dwóch ekshumacji: smoleńskiej i jedwabieńskiej.
Ich przeciwnicy prześcigają się w głupocie swoich argumentów. Bawi
mnie zwłaszcza utyskiwanie na „niepozostawianie w spokoju spoczywających
zwłok”, co w ustach utyskiwaczy awansowało do rangi „podstawy naszej
cywilizacji i kultury”. Nikt o takiej podstawie cywilizacji wcześniej
nie słyszał, co więcej: jest oczywiste, że skrwawiona kilkadziesiąt lat
temu Polska jeszcze długo będzie polem rozmaitych ekshumacji dla
wyjaśnienia prawdy – jak ma to miejsce obecnie w wielu miejscach zbrodni
dokonanych przez komunistów czy ukraińskich nacjonalistów. Wiadomo też,
że jest to bałamutny argument, którego największymi zwolennikami są
oczywiście sprawcy tych pochówków. To im najbardziej zależy, by już nikt
nigdy dowodów ich zbrodni nie sprawdził.
Szczególnie smutne jest natomiast stawianie przez „naukowców” z chowu
„Gazety Wyborczej” tezy, że „prawda materialna nie ma znaczenia”, gdyż
liczba ofiar w przypadku Jedwabnego „nie ma znaczenia, bo każda ofiara
to tragedia” – co ostatnio stwierdził expressis verbis „dr”Adam
Leszczyński podczas debaty z prof. Markiem Chodakiewiczem. Tym wszystkim
krętaczom i interpretatorom usta zamknie tylko jedno: prawda.
Dlatego obie ekshumacje jak najbardziej trzeba przeprowadzić. W
pierwszym przypadku – by sprawdzić te okoliczności, których przy badaniu
ciał ofiar katastrofy smoleńskiej podczas poprzedniego badania nie
brano w ogóle pod uwagę. Natomiast w drugim przypadku – by zlikwidować
ostatecznie kolejne wcielenie kłamstwa Kosińskiego. Efektem powinna być
infamia nałożona na Jana Tomasza Grossa oraz jego stronników. I nie
miejmy wątpliwości, że jak tę głowę smoka uda się odciąć i spadnie ona w
końcu z łoskotem na ziemię, to w jej miejsce natychmiast zacznie rosnąć
następna…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
116. Premier Beata Szydło w
Premier Beata Szydło w Jerozolimie: "Obowiązkiem Izraela i Polski jest upominanie się o prawdę historyczną"
"Jesteśmy zdeterminowani by walczyć z jakimkolwiek przejawem antysemityzmu. Z tego wyrasta tylko zło".
Obowiązkiem Izraela i Polski jest upominanie się o prawdę historyczną
— mówiła Beata Szydło podczas konferencji prasowej w Izraelu.
Pani premier spotkała się ze swoim izraelskim odpowiednikiem Benjaminem Netanjahu.
Rozmawialiśmy długo o naszej historii i przyszłości. To co łączy dziś Polskę i Izrael to nasza historia, wspólne losy, które zostały tak brutalnie przerwane przez nazistowskich najeźdźców, przez to, że w Polsce naród polski i naród żydowski zostały w czasie II wojny światowej potraktowane przez najeźdźców tak brutalnie. Dzisiaj musimy walczyć o prawdę historyczną , pokazywać naszą wspólną przeszłość i na niej budować przyszłości
— mówiła premier.
Jesteśmy zdeterminowani by walczyć z jakimkolwiek przejawem antysemityzmu. Bo z tego wyrasta tylko zło. Tak samo trzeba bronic prawdy historycznej
— mówiła szefowa polskiego rządu.
Jest pełna wola współpracy i mówienia jasno kto był katem a kto najeźdźcą. Ofiarą był naród polski i naród żydowski. Ci, którzy budowali niemieckie hitlerowskie obozy zagłady w Polsce chcieli zniszczyć zarówno Polaków jak i Żydów. Dzięki determinacji odważnych ludziom nie udało im się to
— dodała.Premier mówiła też o wspólnej polsko-żydowskiej historii.
Gdy Polacy i Żydzi mieszkali razem i budowali wspólne relacje w miastach i wioskach, w tej tolerancyjnej Polsce. Możemy dzisiaj mówić o wspólnej przyszłości, o tej historii która będzie się toczyć w najbliższych latach
— stwierdziła.
Polska i Izrael łączy kulturowa bliskość, wspólnota naszych dzielonych losów i wyznawanych wartości
— dodała.
Chcemy żeby młodzież przyjeżdżająca do Polski poznawała też Polskę nową, nowoczesną, by miała możliwość zapoznawania się z bezpiecznym, rozwijającym się i pięknym krajem
— mówiła premier.
Premier Szydło w Instytucie Yad Vashem: pamiętajmy i wyciągnijmy lekcję z przeszłości
Premier Beata Szydło zapaliła znicz pamięci i zwiedziła wystawę Instytutu Yad Vashem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
117. Dr Mateusz Szpytma z IPN: Polska w Holokauście nie uczestniczyła
Dr Mateusz Szpytma z IPN: Polska w Holokauście nie uczestniczyła ani przez chwilę
„Polacy, którzy współpracowali z Niemcami podczas eksterminacji Żydów byli zdrajcami i to nie ich dziedzictwo obciąża nas jako zbiorowość” - mówi PAP wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma, autor książki „Sprawiedliwi i ich świat. Markowa w fotografii Józefa Ulmy”. „Polska w Holokauście nie uczestniczyła ani przez jedną chwilę” - podkreślił.
Norbert Nowotnik: W Polsce co jakiś czas wybucha spór dotyczący pamięci o polsko-żydowskich relacjach w czasie okupacji niemieckiej. Mówiąc najkrócej wyraża się on w pytaniu, czy Polacy bardziej pomagali Żydom, czy raczej byli im obojętni lub wręcz współuczestniczyli w zbrodni Holokaustu. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
Mateusz Szpytma: Holokaust nie był spontanicznym przejawem działań takich czy innych grup narodowościowych. Był efektem działalności państwa – Rzeszy Niemieckiej, które podjęło ludobójcze decyzje, które użyło całej swojej potęgi, aby wymordować naród żydowski. Jako suwerenne państwo Niemców, państwo totalitarne, które okupowało terytoria innych narodów europejskich, próbowało do swoich zbrodniczych praktyk wciągać inne kraje. To się udawało w przypadku takich państw jak Słowacja czy Francja od 1940. Tam, gdzie nie mieli państw-kolaborantów – próbowali wykorzystywać zwykłą ludność z obszarów okupowanych zapewniając im ze strony państwa ochronę policyjną, wojskową, nagradzając za udział w zbrodniach lub co najmniej strzegąc ich bezkarności, stwarzając perspektywę kariery czy wzbogacenia się.
Rzeczypospolita Polska od pierwszej do ostatniej chwili wojny wszelkimi dostępnymi środkami zwalczała Niemcy i piętnowała ich zbrodnie. Uciekanie od perspektywy państwowej służy zaciemnianiu problemu. Niemcy oczywiście różnymi metodami próbowali wciągać inne narody do kolaboracji. Czasem przymusem - czasem zachętami. Niemieccy funkcjonariusze, jako uzbrojeni przedstawiciele swego państwa, na ziemiach polskich korzystali z pełni władzy, także w działaniach ludobójczych. Dzięki bezkompromisowej postawie władz RP – zarówno tych w podziemiu, jak i tych na uchodźstwie, które były reprezentantem całej zbiorowości obywateli RP – można z dumą powiedzieć, że Polska w Holokauście nie uczestniczyła ani przez jedną chwilę.
Polskie Państwo Podziemne - tak, ale już nie konkretni ludzie, Polacy, którzy współpracowali z okupantem albo na własną rękę dokonywali zbrodni.
Tam gdzie kolaborację podejmowali poszczególni obywatele – lub ich grupy – zawsze było to aktem zdrady wobec polskiego państwa. Decyzje o współpracy w zbrodni albo o usłużności wobec Niemców podejmowali indywidualnie i indywidualnie powinni być z nich rozliczani – niezależnie od tego czy faktyczną kolaborację podejmowali obywatele RP narodowości polskiej, czy też mniejszości narodowe.
Pamiętajmy bowiem, że tak jak wśród polskich, tak i wśród żydowskich obywateli RP, zamykanych w gettach, mamy przykłady indywidualnej kolaboracji z Niemcami przeciw współobywatelom. Choć trudno to porównywać to ten problem ich także dotyczy – i nie może być powodem nieuprawnionych uogólnień. Bowiem te indywidualne decyzje nie powinny nas prowadzić do fałszywych uogólnień: że Polacy albo Żydzi jako cała zbiorowość podjęli współpracę w zbrodni. To byłoby fałszowaniem historii, wybielaniem Niemców i zdejmowaniem zbrodniczego odium z ich państwa.(..)
W Polsce są jednak wartościowe badania dotyczącego tego tematu i konkretnych miejsc - wsi i miasteczek takich jak Jedwabne, ale i Markowa na Podkarpaciu. Pozwalają nam one zorientować się jak wyglądała ówczesna rzeczywistość. Badania te podejmuje m.in. Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN, dzięki któremu publikowane są ważne prace np. dotyczące jednego powiatu - Dąbrowy Tarnowskiej, który zbadał prof. Jan Grabowski.
Trudno tę publikację stawiać za wzór warsztatu naukowego. Została ona również ostro skrytykowana w recenzjach. W pracy prof. Grabowskiego cokolwiek przemawia na niekorzyść polskiej ludności jest natychmiast przez niego podnoszone, natomiast zaangażowanie Polaków w pomoc Żydom jest zminimalizowane, na co zwracano uwagę w recenzjach. Wątpliwości czy braki źródłowe rozstrzygane są niemal zawsze na niekorzyść polskich mieszkańców. Oczywiście ta i inne książki przynoszą nam dużo nowej wiedzy, ale należy traktować je ostrożnie, tak jak każdą publikację pisaną w prokuratorskim stylu. Nie można też zapominać o specyfice powojennych materiałów sądowych, na których w dużej mierze są oparte.
Budzą zażenowanie zarzuty autorów, że twórcy muzeum w Markowej nie znają takich źródeł jak wspomniane relacje Weltza czy Ehrlicha. Gdyby Grabowski i Libionka zapoznawali się z publikacjami naukowymi IPN na ten temat – wiedzieliby, że to nie jest prawdą. Tymczasem oni sięgnęli jedynie do dwóch publikacji o Ulmach sprzed dwunastu i siedmiu lat, ale już nie zadali sobie trudu, aby czytać kolejne wydania, zawierające późniejsze wyniki naszych badań. Nie trudzili się także lekturą innych publikacji, w tym najważniejszej dla tego tematu, opublikowanej w Zeszytach Historycznych WiN-u z 2014 roku pt. "Zbrodnie na ludności żydowskiej w Markowej w 1942 roku w kontekście postępowań karnych z lat 1949–1954", omawiającej szczegółowo tę tematykę. Nie czytali – albo w sposób nieuczciwy celowo ją pomijają. Jedno i drugie stawia pod znakiem zapytania ich naukową rzetelność.
http://ksiazki.wp.pl/tytul,Dr-Mateusz-Szpytma-z-IPN-Polska-w-Holokauscie...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
118. Gross i Kwaśniewski jako
Gross i Kwaśniewski jako pożyteczni idioci polskiego nacjonalizmu, czyli rzecz o intelektualnej konsekwencji
http://wpolityce.pl/historia/322766-gross-i-kwasniewski-jako-pozyteczni-...
Pouczające rzeczy dzieją się wokół sławetnej publikacji
Mirosława Tryczyka „Miasta śmierci”. Przypomnijmy – książka
ta dokumentuje serię antyżydowskich morderstw i pogromów, dokonanych
w 1941 roku na większą skalę w kilkunastu miejscowościach Podlasia
(i w kilkudziesięciu dalszych – na mniejszą) po wyparciu stamtąd Rosjan
przez Wehrmacht.
Główna treścią książki Tryczyka są wypisy z rozmaitych akt (sądowych, ubeckich, pochodzących z IPN-owskiego śledztwa), relacjonujących te zbrodnie. Autor, co podkreśla m.in. (pracujący do niedawna w IPN)
historyk Krzysztof Persak dopuścił się tu licznych różnego formatu
błędów i nadużyć (tenże badacz określa jego książkę wręcz jako
„wydmuszkę”, „nieudolnie sformułowany kolaż cytatów z chaotycznie
dobranych źródeł”).
Nie zmienia to jednak faktu,
że cytaty te są autentyczne, a przestawiają rzeczywistość wstrząsającą,
haniebną i, niestety, wówczas na tych terenach realną (choć zarazem
w zdecydowanej większości już przedtem opowiedzianą przez
profesjonalnych historyków). Tryczyk jednak idzie dalej, i zarówno
w książce jak i udzielanych wywiadach wypowiada się niezwykle
kategorycznie co do przyczyn relacjonowanych wydarzeń. I tu zaczyna się
największy problem, i zarazem najciekawsza część sprawy.
„Siłą napędową Tryczyka jest jego ignorancja i dezynwoltura w stawianiu karkołomnych tez – pisze Persak.
https://drive.google.com/file/d/0B5yDCi2pDV3cZXcyN21tVUFrV1k/view
Tak
jest – autor „Miast śmierci” uważa (a w każdym razie twierdzi,
że uważa), iż fala morderczych pogromów, która przetoczyła się przez
Podlasie w lipcu ’41 roku… była zorganizowana przez polskie podziemie.
— skwitował to Persak w wywiadzie, udzielonym w zeszłym roku tygodnikowi „wSieci”. Dziś, polemizując z Tryczykiem, przedstawia rzeczywistość podobnie: „po aresztowaniach oraz przeprowadzonej przez NKWD
pod koniec 1940 r. akcji ujawnieniowej konspiracja… została praktycznie
rozbita; dopełniła tego rozpoczęta 20 czerwca 1940 r. przez Sowietów
deportacja „elementu społecznie niebezpiecznego”.
Tryczykowi
jednak potężne polskie podziemie jest potrzebne, no bo gdyby nie było
potężne to nie można by było oskarżyć go o sprawstwo zbrodni, i to nie
pojedynczej, tylko całej eksterminacyjnej fali. Konfabuluje więc, wbrew
faktom, mówiącym o zniszczeniu podziemia niemal w całości przez organa
radzieckie i o wywiezieniu na Wschód kluczowej części miejscowych
polskich elit.
Co więcej, jak pisze Persak „Tryczyk nie
przywiązuje za to większej wagi do wcale licznych w przytaczanych przez
siebie źródłach wzmianek o inspiratorskiej lub czynnej roli Niemców
w pogromach”. A „uwypuklając podmiotową rolę polskich prowodyrów
pogromów, autor nie waha się przekroczyć granicy absurdu. Według niego
w Jedwabnem „żandarmi polowi, stacjonujący w miasteczku przed dniem
zagłady jego żydowskich mieszkańców, nie mogli czynnie powstrzymać
pogromu, ponieważ było ich kilkunastu, a polskich partyzantów w okolicy –
około dwóch setek”.
Powtórzmy – Niemcy, niestety, nie
mogli powstrzymać Polaków przed dokonaniem pogromu… Przypomina się
tu serial „Nasze matki, nasi ojcowie”, czy może raczej szydercze memy
na jego temat. Na przykład ten, w którym hitlerowiec mówi do Żydów
„szybko, musimy zdążyć zawieźć was do Auschwitz, zanim akowcy
was wymordują”.
Przesadna złośliwość? Chyba nie, sam
Tryczyk opowiadając w wywiadzie prasowym o tym, co działo się
w Szczuczynie, gdzie w ’39 roku na moment weszli Niemcy (potem wycofali
się oddając ten teren Rosjanom) i gdzie pojawiły się wówczas hasła
pogromowe potrafi powiedzieć, że „wtedy jednak Niemcy powstrzymywali
te nastroje, zabijając pokazowo jednego Żyda, aby załagodzić sytuację”.
O co w tym wszystkim chodzi? Dość szczerze napisał o tym lewacki
publicysta Stefan Zgliczyński, biorąc Tryczyka w obronę przed Persakiem.
Wczytajmy się w Zgliczyńskiego, bo warto (przepraszam za może zbyt
długi cytat):
… tak narracja
drugiej strony (z przepraszającym za Jedwabne Kwaśniewskim) pokrywa się
mniej więcej z tym, co pisze Persak pouczając Tryczyka:
I już.
Po co drążyć? Anomia, chaos i antysemityzm. Tryczyk tak prostego (czy
raczej prostackiego) wyjaśnienia nie kupuje… Wskazuje na konkretne
przykłady świadczące, że pogromy te nie byłyby możliwe bez planu
i koordynacji oraz że motyw rabunkowy schodził na drugi plan… Stawia
tezę o czystce etnicznej i kluczowej w niej roli członków
antykomunistycznego podziemia”.
http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=5_1
Innymi
słowy: zły bo niedostatecznie konsekwentny Gross. Zły Kwaśniewski. Zły
Persak (i źli autorzy innych, absolutnie nie negujących polskiego
sprawstwa publikacji o Jedwabnem i okolicach). Oni wszyscy są źli, jakby
nie po drodze nie było im z prawicą. Zawinili tym, że nie użyli sprawy
jako taranu.
A trzeba było wydarzeniami z ’41 roku
uderzyć (wbrew faktom, ale co z tego? „Fakty teoriom bowiem przeczą,
a to jest karygodną rzeczą”, jak pisał niegdyś Szpotański) w samo jądro
polskiego patriotyzmu. Czyli uznać Armię Krajową
za organizację zbrodniczą.
A wtedy Polacy,
po zdestruowaniu ich podstawowego mitu, wreszcie poddadzą się pożądanej
„pierekowce dusz”. I doszlusują do obozu postępu, tak niecnie
opuszczonego przez Grossa i Kwaśniewskiego. Tryczyk jest ambitny, sam
podpowiada jak jego narracja może posłużyć w sprawach już zdecydowanie
współczesnych. No bo przecież ówczesny Żyd to pewien przypadek Innego,
a Inny to dziś arabski imigrant…
I tak oto Jan Tomasz
Gross wraz z Aleksandrem Kwaśniewskim oraz zbliżonymi formacyjnie
do „Gazety Wyborczej” badaczami Holocaustu trafili nieświadomie
do piekła polskiego nacjonalizmu.
autor:
Piotr Skwieciński
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
119. 76. rocznica zbrodni w
76. rocznica zbrodni w Jedwabnem. "My mamy obowiązek pamiętać tych ludzi". ZDJĘCIA
DODATEK HISTORYCZNY
"Nasz wspólny obowiązek to jest żałować razem, pamiętać razem,
modlić się razem. Jest jakaś szansa, że takiej tragedii nie będzie nigdy
więcej".
W poniedziałek uczczono pamięć ofiar zbrodni w Jedwabnem.
W imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w obchodach
76. rocznicy tego tragicznego wydarzenia wziął udział Podsekretarz
Stanu w KPRP Wojciech Kolarski.
W uroczystościach wzięli m.in. udział naczelny rabin Polski Michael Schudrich, przedstawiciele ambasad Izraela, Niemiec oraz USA. Kwiaty w imieniu prezydenta RP Andrzeja Dudy złożył Wojciech Kolarski, w imieniu premier Beaty Szydło - Paweł Szrot. Byli też m.in. wiceprezes IPN
dr Mateusz Szpytma, duchowni różnych wyznań, m.in. reprezentujący
Episkopat Polski bp Rafał Markowski - przewodniczący Rady ds. Dialogu
Religijnego i przewodniczący Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem, duchowni
ewangeliccy, ewangelicko-reformowany, przedstawiciele Polskiej Rady
Chrześcijan i Żydów, ks. Wojciech Lemański, wiele osób indywidualnych,
różne delegacje.
Anna Chipczyńska, przewodnicząca warszawskiej
gminy wyznaniowej żydowskiej, powiedziała, że uroczystości są „wspólnym
przeżyciem”, modlitwą, bo obowiązkiem jest nie zapominać zarówno o
dzisiejszym życiu, jak i o tych, których „już nie ma”, o „pomordowanych,
których miejsc pochówku powinniśmy strzec”.
— mówił rabin Schudrich. Mówił, że to trudny dzień, ale wszyscy są razem po to, by pamiętać o „morderstwie niewinnych ludzi”.
Schudrich
wspomniał, że 16 lat temu, w trakcie badań archeologicznych, znaleziono
m.in. przedmioty codziennego użytku ofiar, np. klucze do domu czy
kolczyki młodej dziewczyny.
— mówił Schudrich.
Podkreślał, że przez wieki mieszkańcy Jedwabnego byli dobrymi sąsiadami,
a zdarzył się „jeden dzień” kiedy „było inaczej”.
Bp Rafał
Markowski powiedział, że Kościół w Polsce „opłakuje wszelkie akty
nienawiści, wszelkie akty przemocy wszelkie przejawy antysemityzmu,
jakie kiedykolwiek miały miejsce tutaj, w tym miejscu, w którym stoimy”
oraz tych, który tu spotkała śmierć, która ich „tutaj nie
powinna spotkać”.Rabin Schudrich powiedział dziennikarzom, że obecność biskupa Markowskiego na uroczystościach była bardzo ważna.
— powiedział rabin.
Odczytano
też list ambasador Izraela w Polsce Anny Azari, w którym napisała,
że za sprawą mordu sprzed 76 lat miasto w ostatnich latach stało się
„symbolem zła, nienawiści i antysemityzmu”. Wyraziła ubolewanie,
że na obchody nie przychodzą mieszkańcy Jedwabnego.
— napisała ambasador.
Bogdan
Białek z Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów mówił natomiast,
że mieszkańcy Jedwabnego potrzebują pomocy i wsparcia w „skonfrontowaniu
się z przeszłością”.
— mówił Białek. Dodał, że potrzebna jest w tym zakresie w pomoc Kościoła, ale też społeczności żydowskiej.
Wiceprezes IPN
dr Mateusz Szpytma powiedział dziennikarzom w Jedwabnem, że ewentualne
wznowienie śledztwa ws. mordu w Jedwabnem jest w gestii Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dodał, że z wiedzy IPN
wynika, że do ministra sprawiedliwości miał wpłynąć w ostatnich
miesiącach wniosek grupy osób z podpisami zebranymi w całej Polsce,
które domagają się przeprowadzenia w Jedwabnem pełnej ekshumacji.
— powiedział Szpytma. Powtórzył, że prezes IPN „nie ma kompetencji” w tej sprawie.
ZOBACZ TAKŻE: Nie powielajmy kłamstw o Jedwabnem. Świadkowie i fakty czekają na prawdę. W odpowiedzi Piotrowi Skwiecińskiemu. WIDEO
Bp Stefanek:
Nikt nie chciał dotknąć prawdy o Jedwabnem, bo ona przeczy programowi
kłamstwa, który nazwałem „holocaust business”. Fragment książki
„We wszystkim Chrystus”
Sprawa Jedwabnego. Kwaśniewski ostro o minister z PiS
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
120. Oczywiście nie będzie ustępstwa w domaganiu się
dokończenia ekshumacji w Jedwabnem. Ona MUSI zostać dokończona jak w każdym przypadku, kiedy popełniona została zbrodnia.
Przypomnę, ze w 2014 r. pan Piotr Kadlcik na pisał w Kolbojniku:
„....Dokładna analiza Miszny pokazuje, że w przypadku gdy zwłoki, np. w wyniku działalności kryminalnej, zostają zwyczajnie zakopane w ziemi, również nie mamy do czynienia z tradycyjnym grobem. Tak samo, gdy w jednym grobie, podobnie jak w poprzednim przypadku, spoczywają więcej niż trzy ciała, oznacza to, że nie chodzi o tradycyjny żydowski pochówek. Dlatego też (...) ekshumacja oraz przeniesienie zwłok na cmentarz żydowski są dozwolone”.
/-/ Piotr Kadlcik Kolbojnik Zima 2014
Kluczowym dokumentem w sprawie ekshumacji jest raport prof.Andrzeja Koli , którego odtajnienia domaga się p.dr Ewa Kurek a od czego wykręca się Z-ca Prokuratora Generalnego p.Andrzej Pozorski. Czy jest coś/ktoś mogący pomóc p.Pozorskiemu zrozumieć prostą kwestię?
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
121. Reduta Dobrego Imienia Polska
Reduta Dobrego Imienia Polska Liga przeciw Zniesławieniom udowadnia uporczywość szkalowania Polski przez izraelski dziennik „Haaretz ”. Sprawa znalazła już finał w sądzie. To właśnie ze względu na postępowanie sądowe Reduta Dobrego Imienia przygotowała dokumentację uzasadniającą konieczność jego wszczęcia.
Cała sprawa dotyczy artykułu opublikowanego w lipcu 2017 r. na łamach izraelskiego dziennika „Haaretz”. W tekście pt. „Trump just made it harder to 'come out' as Jewish in Poland”, znalazły się nieprawdziwe informacje o rzekomej współodpowiedzialności Polaków za niemieckie zbrodnie Holocaustu podczas II wojny światowej. Reduta Dobrego Imienia złożyła wniosek o wszczęcie postępowania sądowego w tej sprawie.
Sąd I instancji, rozpatrując pierwszy wniosek o zabezpieczenie, początkowo go odrzucił. Wówczas Reduta Dobrego Imienia złożyła zażalenie. W międzyczasie najnowsze uchwały Sądu Najwyższego z 15 grudnia 2017 r. potwierdziły, że sąd w Polsce może rozpoznawać sprawy, w których występuje tzw. wielomiejscowość. Oznacza to, że jeśli sprawca siedząc przed komputerem np. w USA, Francji, Izraelu czy Niemczech obraża Polaków, to poszkodowani Polacy mają prawo dochodzić sprawiedliwości przed polskim sądem.
- Przykład „Haaretz” to pierwsza sprawa, w której Sąd Apelacyjny uznał, że pozywać przed polski sąd możemy zarówno obywateli państw Unii Europejskiej, ale także obywateli krajów spoza wspólnoty. Ma to duże znaczenie np. przy sprawach związanych z podmiotami mającymi swoją siedzibę w Izraelu, Kanadzie czy USA. Sąd Okręgowy, związany konkluzjami Sądu II instancji, uznał ostatecznie jurysdykcję polską - mówi mec. Monika Brzozowska-Pasieka.
Jak się okazało sąd I instancji ostatecznie oddalił jednak wniosek pozwu przeciwko „Haaretz Daily Newspaper” z uwagi na incydentalność zachowania. Wobec takiego stanowiska sądu, Reduta Dobrego Imienia złożyła zażalenie na postanowienie o oddalenie wniosku.
- Przygotowaliśmy dodatkowe argumenty, wyjaśniające że Haaretz już nie pierwszy raz kwestionuje prawdę historyczną i przedstawia Polskę w niekorzystnym świetle. Zebraliśmy i przedstawiliśmy sądowi kilka artykułów potwierdzających manipulacje tej gazety i próby dyskredytacji naszego wizerunku – tłumaczy Mira Wszelaka, prezes Reduty Dobrego Imienia.
W przesłanym redakcji portalu niezalezna.pl opisie złożonej do sądu dokumentacji, Reduta Dobrego Imienia wskazuje, że izraelski dziennik „Haaretz” w swoich artykułach krytykuje plany kar za kłamstwo oświęcimskie; oskarża polski rząd o próby wybielania historii. Ponadto gazeta nieprzychylnie odnosi się do prezentowania Polski głównie jako ofiary Niemiec i Rosji, bazując wciąż na autorytetach skompromitowanego już J.T. Grossa i Jana Grabowskiego.
Okazuje się również, że izraelski dziennik podał nieprawdziwą liczbę zamordowanych Żydów w Jedwabnem, dawno obaloną przez IPN i sugerował, że polskie prześladowania, zdrady i mordy na Żydach liczone w tysiącach ofiar miały być dokonywane nie tylko w trakcie okupacji niemieckiej, po niej, ale też przed.
- Jedwabne i pogrom kielecki przedstawia jako główne dowody na polski antysemityzm zakorzeniony od dawna, Haaretz nie ukazuje jednak skomplikowania tych wydarzeń tylko głosi ich wykrzywiony obraz; tworzy obraz Polski antysemickiej, zamkniętej, ksenofobicznej. Oskarża Polskę o brak dołączenia do powstania w getcie, sugerując tym samym antysemityzm i celowe pozostawienie bohaterskich Żydów na rzeź. Stosowne artykuły zostały dołączone do zażalenia na postanowienie sądu – informuje Reduta Dobrego Imienia.
Źródło: niezalezna.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
122. UWAGA! JUŻ WE WTOREK
w Telewizji Republika wyemitujemy wstrząsający, bo prawdziwy, film
dokumentalny Elżbiety i Wacława Kujbidów: „Jedwabne – Naoc ...>
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
123. Nie wolno już mówić, że
Nie wolno już mówić, że zbrodni w Jedwabnem dokonali Niemcy? Poseł Nowoczesnej żąda za to 3 lat więzienia
Poseł Nowoczesnej, Adam Szłapka żąda dla 3 lata więzienia
dla posła Jacka Żalka. Za co? Za stwierdzenie, że zbrodni w Jedwabnem
dokonali Niemcy.
Wiceszef klubu PiS Jacek Żalek stwierdził, że Żydów w Jedwabnem
mordowali Niemcy. Według Adama Szłapki z Nowoczesnej za te słowa polityk
powinien „iść siedzieć”.
„Ja bym złożył doniesienie do prokuratury na posła Żalka, bo to co on
powiedział o Jedwabnym, to w myśl ustaw o IPN-ie powinien iść siedzieć
na trzy lata” powiedział – oświadczył Szłapka w programie „Onet Opinie”.
W środę na antenie Polsat News Jacek Żalek powiedział, że Żydów w
Jedwabnem zamordowali Niemcy, a „jeżeli byli tam Polacy, którzy brali
udział w tej zbrodni, to oczywiście ponoszą za to odpowiedzialność”.
Według posła Szłapki, do czasu, kiedy ustawa o IPN zostanie
„odwołana”, należy ją wykorzystać do walki z „pisowską propagandą”.
Szłapka mówi: „Oni chcą zakłamywać historię do własnych celów
politycznych.”
Panu posłowi Szłapce przypominamy, że zbrodnia w Jedwabnem nie
została wyjaśniona, dzięki temu, że śp. Lech Kaczyński na prośbę
środowisk żydowskich, przerwał ekshumację ofiar. Zeznania świadków, a
także łuski znalezione na miejscu, które nie zostały uwzględnione w
ówczesnym raporcie IPN wskazują, że tej zbrodni mogli dokonać Niemcy.
IPN wydał wyrok na potrzeby polityczne, tak samo jak swego czasu wydał
Lechowi Wałęsie certyfikat niewinności, wbrew dowodom na jego
agenturalność.
Źródło: „Do Rzeczy”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
124. Jonny Daniels ośmieszył
Jonny Daniels ośmieszył przeciwników ekshumacji w Jedwabnem! Oraz sam siebie. Czy złamał prawo?
Jonny Daniels, szef fundacji From the Depths, znalazł w
Dobrzyniu n. Wisłą przedwojenne groby Żydów. Zadzwonił więc do rabina
Schudricha i dostał instrukcje, aby przewieźć szczątki, kości do
Warszawywy i pochować je na Cmentarzu Żydowskim przy Okopowej. Czyli
Daniels dokonał klasycznej ekshumacji.
Jonny Daniels, szef fundacji From the Depths,
znalazł w Dobrzyniu n. Wisłą przedwojenne groby Żydów. Zadzwonił więc do
rabina Schudricha i dostał instrukcje, aby przewieźć szczątki, kości do
Wawy i pochować je na Cmentarzu Żydowskim przy Okopowej. Czy to się
nazywa ekshumacja? pic.twitter.com/qwrJlJ0RJ9
— Iwona (@iiiwona) 18 kwietnia 2018
Tymczasem ten sam Daniels jest przeciwny ekshumacji w Jedwabnem. –
Nawet jeśli pod tą inicjatywą podpisze się 40 milionów osób, ekshumacja w
Jedwabnem nie odbędzie się. To jest sprzeczne z prawem żydowskim,
żydowskie dusze wystarczająco już cierpiały i nie ma potrzeby, żeby
cierpiały ponownie. Ponowna ekshumacja w Jedwabnem zniszczyłaby wszelkie
relacje pomiędzy Polską a międzynarodową społecznością Żydów. Ta
poszukująca medialnej kariery pani doktor rujnuje międzynarodowy
wizerunek Polski i godzi w dobre imię jego świątobliwości Jana Pawła II,
którego imię nosi uniwersytet, który ukończyła – powiedział Daniels w
2016 r. na wieść o rozpoczęciu zbiórki podpisów pod wnioskiem o
wznowienie ekshumacji.
Oprócz zasad logiki wygląda na to, że Daniels złamał zasady prawa.
Nie wolno bowiem przeprowadzać ekshumacji na własną rękę. Wymagania dot.
ekshumacji zwłok określa art. 15 ustawy z dnia 31 stycznia 1959r. o
cmentarzach i chowaniu zmarłych (tekst jednolity: Dz. U. z 2011r. Nr
118, poz. 587 z późn. zmianami) i rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia
7 grudnia 2001 r. w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami
ludzkimi (Dz. U. Nr 153, poz. 783 z późn.zmianami).
Zgodnie z tymi przepisami ekshumacja zwłok i szczątków może być
dokonana na umotywowaną prośbę osób uprawnionych do pochowania zwłok,
którymi są :
– pozostały małżonek,
– krewni zstępni,
– krewni wstępni,
– krewni boczni do 4 stopnia pokrewieństwa,
– powinowaci w linii prostej do 1 stopnia.
Daniels z całą pewnością nie spełniał tych kryteriów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
125. W artykule „Polska na
W artykule „Polska na celowniku” Grzegorz Górny pisze o tym, jak postrzegana jest Rzeczpospolita na arenie międzynarodowej w kontekście dyskusji o zbrodni Holocaustu i dlaczego uważani jesteśmy za antysemitów. Autor podkreśla wagę, jaką ma kształtowanie polityki historycznej na arenie międzynarodowej. Uwypukla błędy, jakie Polska, jako kraj i ogół jego obywateli, popełniała przez laty w tym zakresie i jakie to niesie ze sobą konsekwencje.
Ktoś powiedział, że każdy kraj musi prowadzić politykę historyczną – jeżeli nie będzie prowadził własnej, to będzie prowadził cudzą. Tak było w III RP, której sztandarowa placówka muzealna, czyli Muzeum II Wojny Światowej, zamiast eksponować cierpienia Polaków, miała ukazywać „ludzki los” w „nieludzkim czasie”. W ten sposób chciano uwypuklić głęboko humanistyczne przesłanie o tym, że wszystkie ofiary konfliktów są godne współczucia. Oczywiście przy okazji uzyskując efekt zrównania z sobą polskich i niemieckich ofiar wojny
—czytamy w tygodniku.
Świat przestał nas widzieć w roli ofiar, bo my sami o tym nie przypominaliśmy. Zarazem żadne wydarzenie z XX-wiecznej historii Polski nie przebiło się tak mocno w ciągu ostatnich kilkunastu lat do świadomości publicznej na świecie jak mord w Jedwabnem. Nasza dyplomacja, niestrudzenie promując na świecie „Sąsiadów” czy „Pokłosie”, zadbała skutecznie o to, by do Polaków przylgnął wizerunek patologicznych antysemitów, szmalcowników, ludobójców i grabieżców żydowskiego mienia. Dla wielu ludzi na Zachodzie jedyny epizod II wojny światowej, z którym kojarzą udział Polaków, to właśnie Zagłada Żydów. To, że dziś jesteśmy postrzegani na świecie jako naród sprawców Holokaustu, to wynik nie tylko zaniedbań elit III RP, lecz także rezultat ciężkiej pracy wielu ludzi
—kontynuuje.
https://wpolityce.pl/polityka/394007-w-nowym-sieci-antypolonizm-jak-anty...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
126. Żydowski atak na Polaków
Żydowski atak na Polaków przybiera na sile. Już jesteśmy odpowiedzialni za śmierć pół miliona Żydów. Co będzie dalej?
Najnowsze badania wskazują, że Polacy są odpowiedzialni
za śmierć ponad pół miliona Żydów – można przeczytać na anglojęzycznym
portalu „The Jerusalem Post.” Autorzy powołują się na najnowsze badania z
naszego kraju. Atak na Polskę trwa i przybiera na sile.
Jeszcze do niedawna podawano, że obywatele II RP zamordowali w czasie
II Wojny Światowej ok. 2,500 Żydów. Taką wersję prezentował m.in.
Michael Schudrich, naczelny rabin Polski.
Warto wspomnieć, że w Jad Waszem wyróżniono nazwiska ponad 6,700
Polaków, którzy z poświęceniem życia ratowali osoby wyznania
mojżeszowego.
Dotychczasowe szacunki są jednak coraz częściej podważane. Efraim
Zuroff z Centrum Szymona Wiesenthala oświadczył, że należy bardziej
mówić o wielu tysiącach ofiar.
Jego słowa przybrały realną formą w liczbach, które ponoć znajdują
się w opasłym dziele pt. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej
Polski.
To nie są jaja. Ponad pół miliona. To nowy
szacunek ilości Żydów jaką mieli zamordować Polacy wg The Times of
Israel. To informacja ponoć zaczerpnięta z książki Grabowskiego.
Oczywiście jej tam nie ma – ale wiadomość idzie w świat. Czy ustawa o
IPN ma tym świetle sens czy nie?
— Tomasz Sommer (@1972tomek) 11 maja 2018
Wynika z nich, że Polacy są odpowiedzialni za śmierć przynajmniej pół
miliona Żydów. Nie jest to pełna liczba, ponieważ obszar badań, jaki
został uwzględniony w książce, nie pokrywa wszystkich terenów II
Rzeczpospolitej.
Jeżeli tendencja się utrzyma, to już niedługo Polska zostanie
obwiniona o śmierć miliona Żydów. Pierwszego września prawdopodobnie
dowiemy się, że to Rzeczpospolita wymyśliła Holocaust i wprawiła w ruch
przemysł zagłady. Ofiar polskich oprawców będzie więcej, niż tych, które
na sumieniu ma naród niemiecki.
W całej tej sytuacji konsternację może budzić działalność, a
właściwie jej brak, polskich władz. Nasza dyplomacja właściwie nie
reaguje na oskarżenia o współodpowiedzialność Polaków za Holocaust ani
na szybko rosnącą liczbę osób, które zginęły z ręki Polaków.
Żydowski przekaz jest znacznie bardziej skuteczny, a powielany w
języku angielskim szybko dociera do ludzi w różnych zakątkach świata. W
artykule zamieszczonym na portalu „The Jerusalem Post zamieszczono
również bardzo obszerną krytykę ustawy o IPN, która kara więzieniem za
oskarżanie narodu polskiego o zbrodnię Holocaustu.
Źródło: jpost.com/Twitter
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
127. Film dokumentalny Elżbiety i
Film dokumentalny Elżbiety i Wacława Kujbidów o Jedwabnem wreszcie dostępny dla widzów na całym świecie!
Naoczni Świadkowie – Spisane Świadectwa – Pominięte Fakty” wreszcie
dostępny dla widzów na całym świecie!
Po blisko trzech latach prób zainteresowania telewizji publicznej
emisją naszego filmu dokumentalnego, w sytuacji ciągłego otrzymywania
przez nas zapytań z wielu miejsc na kuli ziemskiej o to, gdzie ten film
można obejrzeć, w 77 rocznicę tej zbrodni postanowiliśmy we własnym
zakresie udostępnić ten film widzom na całym świecie.
Indywidualny,
24 godzinny dostęp do filmu za pomocą streamingu HD otrzymać można
za 5 $ CAD, czyli równowartość 14,18 PLN lub 3.82 US $. Pobieramy
tą opłatę ponieważ - z wielu względów - korzystać musimy z obcych,
płatnych serwerów. Mamy też nadzieję, że oglądalność będzie tak duża,
że pozostały margines tych opłat za bilety pozwoli nam wspomóc planowaną
produkcję angielskojęzycznej wersji tego filmu. Wersji gruntownie
zmienionej, pod kątem nie znającego prawdziwej historii II Wojny
Światowej widza spoza Polski. Nie musimy też dodawać, że - tak jak
i w przypadku tej oryginalnej, polskiej wersji filmu - tak samo nasze
późniejsze, oficjalne i wieloletnie starania o dofinansowanie produkcji
wersji w innych językach - zarówno w instytucjach w Polsce jak
i w rozmaitych “oficjalnych stowarzyszeniach” Polonii w Kanadzie czy
USA, pozostały całkowicie bez echa. Tak więc zapraszamy widzów na całym
świecie do zapoznania się z naszym filmem i - może - do niezależnego
od zakupu biletu na oglądnięcie tego filmu - wsparcia produkcji
angielskojęzycznej (dane do ewentualnego przelewu bankowego
zamieszczamy poniżej).
Wstrząsający, bo prawdziwy filmu
dokumentalny Elżbiety i Wacława Kujbidów: „Jedwabne – Naoczni Świadkowie
– Spisane Świadectwa – Pominięte Fakty” którego ciągle jeszcze nie
można zobaczyć w telewizji publicznej. Dokument o niemieckiej zbrodni
jaka miała miejsce w Jedwabnem 77 last temu - 10 lipca 1941.
To 16 FAKTÓW, które mają fundamentalne znaczenie przy dochodzeniu
do prawdy o tej zbrodni.
Przedstawiany tutaj - po raz
pierwszy dostępny na całym świecie w pełnej wersji film - mówi o jednej
z tysięcy niemieckich zbrodni popełnionych w Polsce podczas niemieckiej
okupacji w czasie II Wojny Światowej. Film porusza niezwykle tragiczne
wydarzenia wymordowania prawie wszystkich Żydów w miasteczku Jedwabne
w lipcu 1941 roku.
Powszechnie lansowaną narracją na temat
winnych tego oburzającego mordu jest obwinienie Polaków, mieszkańców
Jedwabnego, wynik rzekomo powszechnego antysemityzmu Polaków. Twórcy
filmu dotarli do wszystkich dostępnych materiałów, do żyjących świadków,
dowodów rzeczowych, odbyli podróże z kamerą do miejsc niemieckich
zbrodni, przeprowadzili badania historyczne, przeanalizowali mechanizm
i przyczynę tworzenia historycznego kłamstwa. Udowodniają oni w tym
dokumentalnym filmie że prawdziwymi sprawcami tego mordu byli Niemcy
i pośrednio Sowieci. To Hitler i Stalin atakując Polskę uruchomili
mechanizm bestialskiej wojny. Tereny gdzie leży Jedwabne, na których
od wieków w pełnej zgodzie i przyjaznym i wielokulturowym współistnieniu
żyli Polacy i Żydzi, zostały zajęte przez Niemców 1 września 1939 roku.
Po ataku Sowietów na Polskę 17 Września 1939 roku Niemcy wycofali się
oddając te tereny w ręce Sowietów zgodnie z ustaleniami paktu
Ribbentrop-Mołotow. Czarny terror został zastąpiony przez czerwony
terror. Zaczęły się masowe deportacje Polaków w głąb Związku
Radzieckiego. Po ataku Hitlera na Rosję w lipcu 1941 roku, Jedwabne znów
przechodzi w ręce niemieckie. Front przesuwa się daleko na wschód.
Niemcy natychmiast, bo już w pierwszych dniach od wkraczania na tereny
Polski opuszczone przez uciekających w popłochu Sowietów, uruchomili
krwawy terror i czystki etniczne, zaczynając od Żydów aby następnie
kontynuować masową zagładę również i Polaków. Zaraz za linią
błyskawicznie posuwającego się na wschód frontu wojsk niemieckich,
wkraczały natychmiast specjalne, utworzone dla potrzeb masowych mordów
i czystek etnicznych Grupy Specjalne SS (Einsatzgruppen - czyli
Szwadrony Śmierci SS), składające się z kolei z im bezpośrednio
podległych lub niezależnie powołanych do specyficznych zadań,
pododdziałów terroru, czyli Komand Specjalnych SS (EinsatzKommando -
czyli Oddziały Śmierci SS). Te formacje SS dowodzone były przez oficerów
SS a podlegały Dowódcy Generalnemu Służby Bezpieczeństwa SS na Rzeszę
Niemiecką (Sicherheitsdienst des Reichsführers-SS, kolejno - Reinhard
Heydrich oraz Ernst Kaltenbrunner).
Cała ta wojskowa struktura
terroru - jako Mobilne Dddziały Sił Specjalnych SS - została stworzona
w 1939 roku na rozkaz Adolfa Hitlera, przez Dowódcę SS na Rzeszę
Niemiecką - Heinricha Himmlera. Zadaniem do którego powołano te siły
były czystki etniczne - czyli masowe mordy - na trzech obszarach
do których wkraczali niemieccy - Polski, Bałkanów oraz terenów ZSRR.
Zbrodnia
w Jedwabnem była jedna z kolejnych, masowych mordów na obywatelach
polskich, żydowskiego pochodzenia, jakich dopuścił się na Ziemi
Łomżyńskiej w dniach Oddział Specjalny SS Płock-Ciechanów,
(EinsatzKommando SS Zichenau-Schrottersburg) dowodzony przez kapitana
SS, członka SS nr 3483, Hermanna Schapera.
Grupy
Specjalne SS, Einsatzgruppen, Szwadrony Śmierci SS, Komanda Specjalne
SS (EinsatzKommando, Oddziały Śmierci SS, SS, SD, Sicherheitsdienst,
Reinhard Heydrich, Ernst Kaltenbrunner, Mobilne Oddziały Sił Specjalnych
SS, Adolf Hitler, Heinrich Himmler, czystki etniczne, masowe mordy,
Oddział Specjalny SS Płock-Ciechanów, EinsatzKommando
SS Zichenau-Schrottersburg, kapitan SS, członek SS nr 3483,
Hermann Schaper,
TVNiezaleznaPolonia Ltd.
Dane
do dwóch możliwości sponsoringu produkcji angielskojęzycznej filmu
„Jedwabne – Naoczni Świadkowie – Spisane Świadectwa – Pominięte Fakty”.
Wersji gruntownie zmienionej, pod kątem nie znającego prawdziwej
historii II Wojny Światowej widza spoza Polski.
Business
Account Details: Business name: TVNIEZALEZNAPOLONIA LTD. Bank: 117
Centrepointe Dr, Nepean, ON K2G 5X3, Canada Account # 1004126
Institution# 003 Routing # 02100021 SWIFT Code ROYCCAT2
lub karta kredytowa. Jest też możliwość skorzystania z opcji przelania
funduszu dotacji przy pomocy bezpiecznego bo obsługiwanego bezpośrednio
przez PayPal linku na naszej stronie: www.tvniezaleznapolonia.org
Uwaga - Konieczny dopisek na przelewie i na przekazaniu pieniędzy PayPal:
“Dotacja na Produkcję angielskojęzycznej filmu Jedwabne – Naoczni Świadkowie – Spisane Świadectwa – Pominięte Fakty”.
Wszyscy
sponsorzy powyżej 20 $ CAD zostaną wymienieni na filmie po zakończeniu
produkcji. Dodatkowo, wszyscy sponsorzy powyżej $ 50 ZAD otrzymają jedną
wersję DVD filmu po ukończeniu.
W przypadku braku zgody
na wymienienie imienne sponsora, prosimy to również zaznaczyć podczas
przelewu. Brak takiego zastrzeżenia oznaczać będzie automatycznie
na wyrażenie zgody na umieszczenie na liście sponsorów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
128. Prof. Żaryn: Książka Grossa
musi objąć nie tylko Jedwabne, ale też inne miejscowości. Powinniśmy
wznowić to śledztwo. Mam świadomość, że śledztwo musi objąć nie tylko Jedwabne, ale też
inne miejscowości. Powinniśmy wznowić to śledztwo. Książka Grossa
„Sąsiedzi” jest fałszywa, a wytworzyła mit z którym się nie dyskutuje...
– powiedział prof. Jan Żaryn (historyk, senator), który był gościem red. Marcina Bąka i red. Emilii Pobłockiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
129. SKANDAL: Antypolskie POLIN
SKANDAL: Antypolskie POLIN znów kłamie o Jedwabnem. W 77. rocznicę wydarzenia…
Centrum antypolskiej propagandy POLIN, ciągle utrzymywane
za pieniądze polskiego podatnika, w rocznicę 77. rocznicę spalenia
Żydów w Jedwabnem, znów szerzy kłamstwa na temat przebiegu zdarzeń w
miasteczku. Po raz kolejny oskarża Polaków!
„10 lipca 1941 r. kilkuset żydowskich mieszkańców Jedwabnego w
powiecie łomżyńskim zostało żywcem spalonych w stodole. Chociaż
niemiecka inspiracja tej zbrodni jest niewątpliwa, jej bezpośrednimi
wykonawcami byli Polacy z Jedwabnego i okolicznych wsi” – napisano na
stronie POLIN.
Czytaj także: Jedwabnego ruszyć nie można, a Izraelska spółka przeorała polski cmentarz. Zaskakująca liczba szkieletów
Dalej znajdujemy zakłamany przebieg zbrodni, zawierający mit o „zemście na Żydokomunie”:
„10 lipca grupa Polaków wypędziła jedwabieńskich Żydów z domów na
rynek miejski. Tam ich upokarzano, bito i przetrzymywano przez kilka
godzin w palącym słońcu, każąc pielić trawę z bruku. Grupę wybranych
mężczyzn zmuszono do rozbicia pomnika Lenina i urządzenia szyderczej
„procesji pogrzebowej”. Następnie ich zamordowano i pogrzebano wraz ze
szczątkami monumentu w stojącej na obrzeżach miasta stodole. Wreszcie, w
ostatnim akcie tragedii, do tej samej stodoły zagnano mężczyzn, kobiety
i dzieci zgromadzonych na rynku i budynek podpalono. Równocześnie
trwała grabież żydowskich domów.
Jednym z kluczowych czynników wydarzeń była niemiecka zachęta i
przyzwolenie na przemoc wobec Żydów. W Jedwabnem istniał posterunek
żandarmerii, a w dniu lub w przeddzień zbrodni przybyło komando
niemieckiej Policji Bezpieczeństwa, które odbyło rozmowy ze
spontanicznie wyłonionymi władzami miejskimi. To właśnie burmistrz
Marian Karolak i jego przyboczni odegrali główną rolę w organizacji
pogromu.
W tym szczególnym czasie, kiedy Niemcy byli traktowani przez
miejscową ludność jak wyzwoliciele spod okrutnej okupacji sowieckiej ich
inspiracja, odwołująca się do antysemickich uprzedzeń i stereotypu
„żydokomuny”, padła na podatny grunt. Pogrom w Jedwabnem przybrał wymiar
symbolicznej zemsty Polaków na Żydach za sowieckie represje. Ofiary
zostały napiętnowane w sposób podkreślający rzekome związki całej
wspólnoty żydowskiej z komunistami.”
Czytaj także: Przełom w IPN! „Ekshumacja w Jedwabnem powinna zostać wznowiona. Zbrodnia na Żydach nie została wyjaśniona”
Fakty są jednak zupełnie inne. Po pierwsze, jak wynika z pracy Marka
J. Chodakiewicza, „Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941: prolog, przebieg,
pokłosie” oraz licznych zeznań świadków, choć Polacy rzeczywiście
zostali zmuszeni do zaganiania Żydów na rynek w Jedwabnem, to po
pierwsze wcale nie wiedzieli, że będą oni zamordowani, a po drugie
robili to bardzo niechętnie, najczęściej starając się uchylić od tego,
wymuszonego przez Niemców zadania. Samego mordu dokonali zaś Niemcy,
rzeczywiście przy pomocy burmistrza Mariana Karolaka, który, mimo
polskiego nazwiska, też był Niemcem, bo sam za Niemca się uważał.
Również jego podwładni w większości byli Niemcami. Stalinowski sąd, w
latach 1949-1953 nie potrafił udowodnić żadnemu z oskarżanych o to
Polaków uczestnictwa w samym mordzie i jednoznacznie identyfikował, że
sprawcami zbrodni byli Niemcy.
Przypisywanie Polakom odpowiedzialności za zamordowanie najpierw
ponad 1600 a teraz nadal 350 Żydów w Jedwabnem, jest częścią
„upokarzania Polski na arenie międzynarodowej” by wydobyć od Polaków
nienależne odszkodowania, co jeszcze w latach 90. XX w. zapowiedział
ówczesny szef Światowego Kongresu Żydów, Isaac Singer. Choć potem okazał
się on hochsztaplerem, jego taktykę kontynuuje żydowskie centrum
propagandy POLIN przy tolerancji polskich władz.
Czytaj także: To Niemcy spalili Żydów w Jedwabnem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
130. W Jedwabnem odbyły się
W Jedwabnem odbyły się uroczystości w 77. rocznicę zbrodni. Udział wzięli przedstawiciele Polski i Izraela
W uroczystościach wzięli m.in. udział: naczelny rabin Polski Michael
Schudrich, ambasador Izraela w Polsce Anna Azari wraz ze swoją
zastępczynią, kwiaty w imieniu prezydenta RP Andrzeja Dudy złożył
Wojciech Kolarski. Byli też m.in. wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma,
duchowni różnych wyznań, m.in. reprezentujący Episkopat Polski ds.
Dialogu z Judaizmem o. Wiesław Dawidowski, duchowni ewangeliccy,
ewangelicko-reformowany, przedstawiciele Polskiej Rady Chrześcijan
i Żydów, ks. Wojciech Lemański, wiele osób indywidualnych, różne
delegacje. W sumie uroczystość zgromadziła ok. 100 osób.
— powiedziała ambasador Izraela.
Azari
dodała podczas uroczystości, że pomimo sporów „pewne jest,
że zamordowano tutaj setki Żydów”. Dodała, że jak co roku
na uroczystościach zabrakło przedstawicieli Jedwabnego.
Lesław
Piszewski, przewodniczący warszawskiej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej,
mówił, że spotkanie w tym miejscu jest przede wszystkim „po to,
by pamiętać, co się tutaj stało 77 lat temu: żydowscy mieszkańcy
Jedwabnego zginęli z rąk polskich sąsiadów”.
— dodał.
—
mówił rabin Schudrich i dodał, że to trudny dzień, ale wszyscy zebrali
się na tej uroczystości, by pamiętać o „morderstwie niewinnych ludzi”.
Schudrich odśpiewał psalm i odmówił modlitwę za zmarłych, które były
zarówno w języku hebrajskim, jak i polskim. Wymienione zostały też
nazwiska zamordowanych oraz krótka historia żydowskich
mieszkańców Jedwabnego.
Ojciec Wiesław Dawidowski powiedział PAP,
że Kościół w Polsce „opłakuje wszelkie akty nienawiści, wszelkie akty
przemocy wszelkie przejawy antysemityzmu, jakie kiedykolwiek miały
miejsce tutaj, w tym miejscu, w którym stoimy” oraz tych, których
tu spotkała śmierć, która ich „tutaj nie powinna spotkać”. Przypomniał,
ze Episkopat Polski podtrzymuje swoje stanowisko wypowiedziane dwa lata
temu w Jedwabnem przez bp Mieczysława Cisło, oraz rok temu przez
bp Rafała Markowskiego, bo „obaj w imieniu Episkopatu przedstawili
stanowisko kościoła w tej sprawie prosząc o przebaczenie”.
— podkreślił o. Dawidowski.
Reprezentujący
prezydenta Andrzeja Dudę Wojciech Kolarski powiedział, że obecność
uroczystość w Jedwabnem jest powinnością państwa polskiego.
— mówił Kolarski.
Wiceprezes
IPN dr Mateusz Szpytma powiedział dziennikarzom w Jedwabnem,
że ewentualne wznowienie śledztwa ws. mordu w Jedwabnem jest w gestii
Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dodał, że „nic
się w tej sprawie nie zmienia, było prowadzone śledztwo ono jest w tej
chwili zamknięte i gdyby była potrzeba jego wszczynania to musiałby
decydować o tym Prokurator Generalny, bo decyzja w tej prawie pozostaje
poza IPN”.
Do Jedwabnego na uroczystości przybyli przedstawiciele KOD-u i ONR. Organizacje nie zakłóciły uroczystości.
Według
ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej,
10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała
co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni
i dzieci - została spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN zbrodnia
została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani
świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego
umundurowanych Niemców), ale - jak podawał Instytut w komunikacie
o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku - jej
wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców
Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN umorzył w 2003 r. Uzasadnił
wówczas, że nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział osób
innych niż osądzone za to już po II wojnie światowej
Obchody 77. rocznicy mordu w Jedwabnem. ONR: Mamy dość żydowskich kłamstw
Jedwabnem (Podlaskie) uczczono we wtorek uroczystości w 77. rocznicę
zamordowania Żydów w tej miejscowości, którego - według ustaleń IPN -
dokonali Polacy z inspiracji Niemców. Przy pomniku upamiętniającym tamte
wydarzenia zostały odmówione modlitwy za zmarłych, złożono wieńce.
Do Jedwabnego przybyli także przedstawiciele KOD i ONR.
Organizacje nie zakłóciły uroczystości w sposób czynny, lecz
eksponowały wymowne transparenty. "Przepraszamy Europę i przyjaciół
Żydów za antysemityzm i faszyzm ONR-owców i sekty pisowskiej" - głosił
baner trzymany przez członków KOD. Z kolei przedstawiciele ONR
dzierżyli tabliczki z napisami "Polski naród nie przeprasza za
niemieckie zbrodnie" czy "Żądamy wznowienia ekshumacji w Jedwabnem; mamy
dość żydowskich kłamstw".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
131. To Niemcy spalili Żydów w
To Niemcy spalili Żydów w Jedwabnem
Masakra w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku była częścią
niemieckiego planu, wykonanego pod kierownictwem niemieckim, głównie
przez Niemców. Brak dowodów na samodzielny polski udział w mordzie na
Żydach.
Spalenie grupy ok. 300 Żydów w Jedwabnem to z punktu widzenia
perspektywy wydarzeń, do jakich doszło w czasie II wojny światowej, mało
znaczący, choć okrutny epizod. Jednak to właśnie ten epizod stał się
jednym z kamieni węgielnych położonych pod współczesny antypolonizm oraz
szerzoną przez krajowych i zagranicznych polakożerców antypolską
narrację.
Nic więc dziwnego, że „sprawa Jedwabnego” szeroko wypłynęła przy
ostatnim ataku rządu izraelskiego na Polskę. I nie ma wątpliwości, że
takie „wypłynięcie” będzie się powtarzać przy każdej możliwej okazji.
Czas więc chyba powoli zacząć rozbrajać tę bombę, zwłaszcza że mamy w
tym przypadku do czynienia z atrapą. Bo nie ma dowodów na to, że to
Polacy spalili Żydów w Jedwabnem.
Wręcz przeciwnie, zgromadzony materiał faktograficzny wskazuje, że
relatywnie nieliczni Polacy obecni przy zbrodni do końca nie zdawali
sobie sprawy, co planują Niemcy. A przekucia w popularną „wiedzę” o
polskim sprawstwie tej zbrodni dokonano nie na podstawie jakichś nowych
obciążających Polaków dowodów, tylko poprzez nagłą i kłamliwą zmianę
interpretacji istniejącego materiału dowodowego.
Pozycję Jana Tomasza Grossa i jego akolitów w tym kontekście można
porównać do wciąż istniejących w Rosji „historyków” przekonujących, że w
Katyniu polskich oficerów mordowali Niemcy. To czysty rewizjonizm
historyczny.
Proces
Jaki istnieje materiał dowodowy dotyczący zbrodni w Jedwabnem? Po
pierwsze – istnieją akta procesowe i śledcze z postępowań sądowych
toczonych w tej sprawie w latach 1949-1953. Postępowania te zostały
zainicjowane przez Urząd Bezpieczeństwa pod wpływem relacji Szmula
Wasersztajna, miejscowego Żyda, który już w 1945 roku przedstawił swoją
wersję masakry Centralnemu Komitetowi Żydów Polskich, choć jak później
się okazało, wcale nie był bezpośrednim świadkiem zdarzeń. Jego zeznania
zostały wsparte przez relację innego jedwabieńskiego Żyda, Całki
Migdała, który z kolei od 1937 roku przebywał w Urugwaju, ale postanowił
zaalarmować CKŻP o zdarzeniach z Jedwabnego pod wpływem alarmujących
relacji „krewnych i znajomych z Palestyny”.
Choć relacja Wasersztajna już na pierwszy rzut oka jest wynikiem
fantazji, to na jej podstawie powstała teza śledcza, którą wykazać
chcieli śledczy przy pomocy całego arsenału stalinowskich środków, czyli
brutalnej perswazji, ale także okrutnych tortur. Tortur używano, gdyż
postępowanie miało być szybko zamknięte. Efektem tych działań było
przymuszenie większości oskarżonych do przyznania się do winy, często
wbrew logice i oczywistym faktom. Jednak gdy postawiono oskarżonych
przed prokuratorem, kazano im podpisać zupełnie zaskakującą, w zderzeniu
z tezami ze śledztwa, formułkę:
Tak, przyznaję się, że latem 1941 roku, w Jedwabnem, pomagałem
państwu niemieckiemu i na polecenie burmistrza oraz żandarmerii
niemieckiej, czynnie uczestniczyłem w pilnowaniu ludności żydowskiej
zgromadzonej na rynku.
Z datą 16-17 maja 1949 r. zapadł wyrok w tej sprawie. Jest on w
całości dostępny na stronie
http://www.geocities.ws/jedwabne/wyrok_sadowy_z_1949.htm. Najważniejsze
jego fragmenty są następujące:
Sąd Okręgowy w Łomży w Wydziale Karnym w składzie następującym:
Przewodniczący i referent: Sędzia M. Małecki
Ławnicy: W. Mortewicz, St. Skrzypkowski
Protokolant: Cz. Mroczkowska
w obecności Podprokuratora S.[ądu] O.[kręgowego] Cz. Jagusińskiego rozpoznawszy dn. 16-17 maja 1949 r. sprawę:
Bolesława Ramotowskiego, s. Pawła i Józefy, ur. 7.IV.1911 r. we wsi Janczewo, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Stanisława Zejera, s. Teofila i Józefy, ur. 24.X.1893 r. w Orlikowie, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Czesława Lipińskiego, s. Jana i Leokadii, ur. 16.IX.1920 r. we wsi Grzyniki, gm. Przytuły, pow. Łomża
Władysława Dąbrowskiego, s. Józefa i Katarzyny, ur. 25.V.1810 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Feliksa Tarnackiego, s. Juliana i Konstancji z Makowskich, ur. 16.V.1907 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Józefa Chrzanowskiego, s. Ksawerego i Kameli, ur. 1.XI.1889 r. we wsi Kucze Duże, gm. Jedwabne, p. Łomża
Romana Porskiego, s. Ludwika i Wiktorii, ur. 15.VIII.1904 r. we wsi Konopki Tłuste, gm. Jedwabne
Antoniego Niebrzydowskiego, s. Andrzeja i Józefa, ur. 5.I.1901 r. we wsi Jaścze, gm. Stawiski, pow. Łomża
Władysława Miciury, s. Jana i Józefy, ur. 21.IX.1903 r. w Radomiu, a zam. w Jedwabnem
Józefa Żyluka, s. Ludwika i Katarzyny, ur. 12.I.1910 r. w Bączkowie gm. Szczuczyn
Mariana Żyluka, s. Ludwika i Katarzyny, ur. 23.IV.1918 r. w Folwarku-Pruszka pow. Augustów
Jerzego Laudańskiego, s. Czesława i Zofii, ur. 14.IV.1922 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Zygmunta Laudańskiego, s. Czesława i Zofii, ur. 12.I.1919 r. w Jedwabnem
Czesława Laudańskiego, s. Antoniego i Franciszki, ur. 12.IX.1894 r. w Przytułach, pow. Kolno
Wincentego Gościckiego, s. Józefa i Antoniny, ur. 22.I.1890 r. we wsi Optów, gm. Zamojść, pow. Ostrów
Romana Zawadzkiego, s. Marcelego i Rozalii z Rysków, ur. 3.VIII.1905 r. w Stawiskach, pow. Łomża
Jana Zawadzkiego, s. Marcelego i Rozalii z Raszczyków, ur. 22.X.1899 r. w Przestrzelach, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Aleksandra Łojewskiego, s. Adama i Michaliny z Filów, ur. 14.I.1893 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Franciszka Łojewskiego, s. Pawła i Marianny z Filów, ur. 14.XII.1910 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Eugeniusza Śliweckiego, s. Jana i Józefy z Bruszkiewiczów, ur. 26.XII.1905 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Stanisława Sielawy, s. Stanisława i Aleksandry, ur. 6.I.1905 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Karola Bardonia, s. Pawła i Zuzanny z Kupów, ur. 11.X.1894 r. w Pastwiskach, p. Cieszyn
oskarżonych o to, że w dniu 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnem pow.
łomżyńskiego, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego brali udział w
ujęciu około 1200 osób narodowości żydowskiej, które to osoby przez
Niemców zostały masowo spalone w stodole Bronisława Śleszyńskiego
to jest o czyn przewidziany w art. 1 p. 2 dekr. z 31.VIII 1944 r.
orzeka:
CZYTAJ DALEJ ->
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
132. antypolska gadzinówka na 100 lecie niepodległości
GW w Newsweeku
Czy jest legalna ścieżka do pozwania Bikont za rozpowszechnianie nieprawdziwej liczby 1600 ofiar Jedwabnego?
https://www.newsweek.pl/wiedza/historia/irena-sendlerowa-odwazna-i-samot...
Kiedy powstał mit Ireny Sendlerowej?
– Kiedy cztery dziewczynki z Kansas w USA napisały sztukę „Życie w słoiku” o tym, jak ratowała żydowskie dzieci. Był 2001 rok, trwała dyskusja nad „Sąsiadami”. I nagle 80-letnia pani stała się remedium na historię opisaną przez Jana Tomasza Grossa. I jeszcze ta liczba – 2500 ocalonych dzieci idealnie przykrywało 1600 Żydów zamordowanych w Jedwabnem. Była łagodna, krucha, poruszająca, opowiadała o ratowaniu żydowskich dzieci. Była przeciwieństwem kategorycznego Grossa, który mówił rzeczy strasznie bolesne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
133. Historyczna prawda jest zupełnie inna, przeciwna kłamstwu Grossa
Wystarczy zajrzeć do hasła Hermann Schaper https://en.wikipedia.org/wiki/Hermann_Schaper
michael
134. Historyczna prawda jest zupełnie inna, przeciwna kłamstwu Grossa
Polski wariant tego hasła jest systematycznie przeredagowywany, kastrowane są kolejne fragmenty. Na przykład ostatnio skasowany został fragment o łańcuchu zbrodni, który jasno pokazuje, że identyczne niemieckie zbrodnie były popełniane systematycznie i w taki sam sposób.
Przypisywanie oczywistego niemieckiego ludobójstwa Polakom jest bezczelnym łajdactwem.
michael
135. Trwa II dzień V Konferencji
Trwa II dzień V Konferencji Prawicy Wolnościowej. Już od 10:30 Tomasz Sommer i Maciej Korwin-Dębała zaprezentują projekt filmu „Jedwabne Prawdziwa Historia”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
136. Szarek: IPN jest gotowy
Szarek: IPN jest gotowy przeprowadzić ekshumację w Jedwabnem, zdecyduje Prokurator Generalny
Pamięci Narodowej jest gotowy przeprowadzić ekshumację w Jedwabnem, ale
decyzja w tej sprawie nie należy do nas" - powiedział prezes IPN
Jarosław Szarek. Dodał, że "jest to decyzja Ministerstwa
Sprawiedliwości".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
137. Nareszcie
Polsko doczekałaś tej wiadomosci
gość z drogi
138. no cóż panie Fiszka,smutno panu ?
pozwalam sobie zacytować Głos z niedalekiej przeszłosci
"35. Do Pani Maryli
Michał St. de Z..., sob., 21/09/2013 - 04:38
Szanowna Pani Marylo,
Ja też nie przeprosiłem za Jedwabne i przepraszać nie mam zamiaru.
Pan Sienkiewicz powinien zwrócić się do Niemców i Rosjan.
Prawda o Jedwabnem"
Panie Michale
doczekaliśmy
gość z drogi
139. 78. rocznica zbrodni w
Schudrich, ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz przewodniczący
Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Lesław Piszewski.
Do tragicznych wydarzeń w Jedwabnem doszło 10 lipca 1941 r. Według
ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, tego
dnia grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich
sąsiadów. W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej
inspiracji. Liczni świadkowie przesłuchani podczas śledztwa wskazali na
przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców. Jak podawał
Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu
2002 roku, wykonawcami zbrodni było co najmniej 40 polskich mieszkańców
Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN umorzył w 2003 r. Uzasadnił wówczas, że nie udało się
znaleźć wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone za to
już po II wojnie światowej. Mimo umorzonego postępowania w sprawie tej
zbrodni wciąż istnieje możliwość jego wznowienia, ale pod warunkiem, że
pojawiłaby się uzasadniająca taką decyzję nowa okoliczność.
Wokół wydarzeń z 10 lipca trwa burzliwa dyskusja historyków.
W przestrzeni publicznej pojawiły się relacje naocznych świadków, które
podważają – uznawaną za oficjalną – wersję akcentującą dobrowolny udział
Polaków w mordzie.
Ważną rolę odegrał film historyka
i dokumentalisty Artura Janickiego „Jedwabne”. To właśnie w nm padły
wiarygodne słowa całkowicie wywracające narrację panującą
po publikacjach Jana Tomasza Grossa.
— wspominała Leokadia Lusińska.
Według
relacji kobiety Niemcy chodzili po domach z człowiekiem, który
sprowadził się do Jedwabnego dopiero w 1935 r., na którego wszyscy
mówili „Niemiec”. Zapytany przez matkę pani Leokadii co się dzieje,
odpowiedział: „Będzie pogrzeb Lenina. Żydzi będą chować Lenina”.
Następnie
Niemcy w otoczeniu stosunkowo nowego mieszkańca Jedwabnego wyprowadzali
z domu mężczyzn, którzy mieli „sprzątać rynek na pogrzeb Lenina”.
Ta relacja koresponduje ze wspomnieniami Hieronimy Wilczewskiej, która w 1941 roku miała 8 lat.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
140. Gross bezkarny! Śledztwo
Gross bezkarny! Śledztwo umorzone. Nie odpowie za stwierdzenie, że Polacy "podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców"
Jan T. Gross nie znieważył narodu polskiego wyrażając opinię,
że Polacy będąc „słusznie dumni z oporu swojego społeczeństwa wobec
nazistów”, „podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców” - uznała
katowicka prokuratura i umorzyła postępowanie w tej sprawie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ciąg dalszy nagonki! ADL: Ukraińcy i Polacy największymi antysemitami. Na celowniku również Węgrzy za uderzanie w… Sorosa
ADL oskarża Polskę o antysemityzm! „Raport” sfinansował koncern Volkswagen? Internauci: „Jeszcze brakuje Hugo Bossa”
Informacje
o umorzeniu tego postępowania, toczącego się od 2015 r., przekazała
we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach
Marta Zawada-Dybek.
Jak podała, w toku śledztwa zgromadzono
szereg ekspertyz i informacji z Głównej i Oddziałowych Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Biura Badań Historycznych
Instytutu Pamięci Narodowej, Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego
w Katowicach, a także opinie biegłych.
— wskazała prok. Zawada-Dybek.
— głosi komunikat prokuratury.
CZYTAJ TAKŻE: Izraelski dziennikarz zarzuca Polakom udział w eksterminacji Żydów. Ambasadorzy i szef Amerykańskiego Kongresu Żydów reagują
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
141. Książka która miażdży Grossa
Książka która miażdży Grossa i Engelking. Ale też „Powrót do Jedwabnego” Sumlińskiego i Ewy Kurek
To bardzo ważne, by wiedzieć,
że na kłamstwa Jana Tomasza Grossa istnieje metoda inna niż „Powrót
do Jedwabnego” Wojciecha Sumlińskiego, Ewy Kurek i Tomasza Budzyńskiego.
Odpowiedzią na oskarżenia o współudział Polaków w Holokauście
nie musi być pieśń o wszechwładnym spisku Żydów na państwo polskie.
Książka profesora Bogdana Musiała „Kto dopomoże Żydowi” to najbardziej
rzeczowa, przy tym naukowa, ale napisana popularnym językiem, prawdziwa
historia relacji pomiędzy Niemcami, Żydami a Polakami w czasie II wojny
światowej.
Nauka przeciw kłamstwom
Jest jednym
z najlepszych w Polsce znawców II wojny światowej, badaczem historii
Niemiec, Związku Sowieckiego i historii Polski I połowy XX wieku.
Największym problemem dla jego przeciwników jest fakt, że nie jest
związany z żadnym środowiskiem politycznym, nie jest uzależniony
od żadnej uczelni czy instytucji, bo ze swoim polskim i niemieckim
dorobkiem, niekwestionowaną wiedzą, znajdzie pracę naukową w każdych
okolicznościach i przy każdej koniunkturze partyjnej - jest po prostu
Naukowcem - wielka litera nie jest tu przez pomyłkę.
Profesor Bogdan Musiał
wielokrotnie wbijał kij w mrowisko poruszając tematy niewygodne,
rozwiewając mgłę mitów i zakłamań historycznych. To on opisał pracę
Zygmunta Baumana dla komunistycznej bezpieki, wielokrotnie krytykował
antypolskie kłamstwa o zbrodni w Jedwabnem, potępiał także takie
popkulturowe manipulacje jak niemiecki serial „Nasze matki nasi ojcowie”
czy film Władysława Pasikowskiego „Pokłosie”. I ostatnia rzecz, którą
czytelnik musi znać, przed zapoznaniem się z książką „Kto dopomoże
Żydowi” - profesor Musiał jest tym historykiem, który wyciąga z archiwów
nieprzebadane dotąd źródła - dlatego jego prace nie
są powtarzaniem postawionych już tez, żonglowaniem już publikowanymi
dokumentami, ale zupełnie nowym obrazem przeszłości. Musiał
co raz dokonuje rewolucji w naszym patrzeniu na historię, a my często
nie wiemy, że jakieś szokujące fakty, powtarzamy po tym, jak
to on odkopał je w zachodnich lub polskich archiwach. Tak było
we wspomnianym przypadku biografii Baumana, ale też przy łgarstwach
niemieckiej narracji o „wypędzeniach” z powojennej Polski, mitach wokół
waleczności i szlachetności sowieckich partyzantów, albo o tym jak
profesor Grabowski wysysa z palca swoje dane o Holokauście.
Dlatego
ostatnia książka Musiała jest tak ważna. Zadaje kłam dwóm skrajnym
postawom publicystycznym - Grossowo-Grabowskiej i Sumlińsko-Kurkowej,
gdzie jedni budują narrację antypolską, a drudzy antyżydowską, gdy
tymczasem trudna prawda nie jest tak łopatologiczna. Ważne jest jednak, że Autor „Kto dopomoże Żydowi” wprost kwestionuje kompetencje nieuczciwych autorów:
-notuje
Musiał. Tym lapidarnym sformułowaniem obnaża niską w istocie rangę
merytoryczną prac wspomnianych autorów. Pomijając bowiem istotę źródeł
niemieckich nie da się opisać realiów okupacyjnych choćby w przybliżonym
stopniu. A Gross, Grabowski i Engelking robią to w wielosettysięcznych
nakładach, dość szybko dostając środki na tłumaczenie swoich prac
na język angielski. Zresztą lewicowi autorzy:
Nigdzie indziej Niemcy tak nie postępowali
Jednak
książka nie jest pisana przeciwko komukolwiek - jest to książka o tym,
jak Niemcy wprowadzali i stosowali represje na Polakach, którzy
w jakikolwiek sposób pomagali Żydom.
Jak
wiemy z dwóch dekad pracy takich autorów jak Gross, Grabowski
i Engelking, chcą oni udowodnić, że Polacy byli współsprawcami
Holokaustu, że pomagali mordować Żydów, np. podczas III fazy ludobójstwa
(likwidacja gett), że masowo uprawiali donosicielstwo, a ostatnio prof.
Engelking pracuje nad redefinicją pojęcia świadek - aby nawet tych,
którzy nie byli aktywni po żadnej ze stron, dało się wpisać na listę
winnych Zagłady.
Po publikacji Musiała będzie to wyzwanie
trudniejsze, skoro historyk potrafi wskazać zasługi nawet szmuglerów,
tych co nieleganie handlowali z Żydami m.in. z gett, na co przytacza
opinię świadka tamtych wydarzeń:
-pisał Emanuel Ringelblum, żydowski intelektualista, w czasie okupacji.
Co więcej,
Musiał twierdzi, że Polacy - postrzegani przez Niemców jako naród
filosemicki - mieli być karani w sposób szczególny, nawet za drobną
pomoc dla żydowskich dzieci:
Za ratowanie Żydów mogli ginąć także ci Polacy, którzy Żydom nie pomagali, ale w ogóle wiedzieli o takiej pomocy.
Jak wspomniano
powyżej, Musiał pisze swoje prace nie na wybranych pamiętnikach
dostępnych w antykwariatach, ale na nieznanych dokumentach z archiwów,
także zagranicznych - stąd też w jego książce jest mnóstwo przykładów
zawziętości niemieckiego okupanta na Polaków, którzy próbowali polepszyć
niedolę ofiar Holokaustu. Ale historyk przyznaje też, że zdarzały się
przykłady donosicielstwa, do czego Niemcy intensywnie zachęcali:
Czy wielu Polaków ulegało takim zachętom? Liczb, przyznaje Musiał, nie znamy, ale
Książka zawiera ponad 60 stron
samych dokumentów administracji okupacyjnej - od poziomu centralnego
do poziomu centrali do powiatów - która gorliwie i z narastającą
determinacją zwiększała terror wobec Polaków, którzy mimo śmiertelnego
zagrożenia angażowali się we wspieranie ukrywających się Żydów. Niemcy,
dla wyegzekwowania swoich zakazów brali także zakładników i dokonywali
publicznych rozstrzeliwań, aby zastraszyć kolejnych potencjalnych
współpracowników organizujących pomoc dla prześladowanej
żydowskiej ludności.
W podsumowaniu
książki profesor Bogdan Musiał działalność Centrum Badań nad Zagładą
Żydów nazywa de facto „psychoanalityczną konfabulacją”. Twierdzi,
że jeśli był jakiś problem z Polakami, to raczej taki, że w imię
chrześcijańskiego miłosierdzia i troski o ludzie życie, narażali swoje
niewinne, nieletnie dzieci, ratując czasem żydowskich sąsiadów ale
czasem nawet obcych sobie ludzi. Przykład rodziny Ulmów czy Zofii Kosak
tylko otwiera całą listę bohaterstwa czasów okupacji.
Przeciwko umniejszaniu Holokaustu
Książka
„Kto dopomoże Żydowi” obnaża także manipulacje książki „Powrót
do Jedwabnego” Sumlińskiego, Kurek i Budzyńskiego - dlatego jest tak
ważne, że powstała w tym czasie, gdy dyskusja na temat Holokaustu
i Polaków ratujących Żydów przybiera tak intensywną formę i wielu ludzi
próbuje zbić na tym polityczny kapitał. A przypomnijmy, że z książki
„Powrót do Jedwabnego” wyłania się teza, jakoby ustanowienie przez
Niemców gett dla Żydów było dla nich… dobrodziejstwem. Tak pisali
autorzy książki udramatyzowującej do granic możliwości
relacje polsko-żydowskie:
W książce
Sumlińskiego jest zresztą wiele manipulacji, z których gorsząco brzmią
te o niezaangażowaniu Żydów w sprawę polską przez setki lat (sic!) ale
skoro profesor Musiał opisał realia lat 1939-1945, to przytoczmy jego
twarde dane, fakty o gettach, które już od początku były udręką dla
ich mieszkańców.
Nie
wiem jak ktokolwiek, a tym bardziej historyk Ewa Kurek, może
zinterpretować przymusowe przesiedlenie jako „realizację marzenia
o autonomii”, ale kolejne dane tym bardziej dyskwalifikują, ba - miażdżą
właśnie - takie wyobrażenie.
Jak wylicza profesor Musiał
dzielnica warszawskiego getta zajmowała 403 hektary, na których
znajdowało się 27 tysięcy kwater przydzielonych dla 410 tysięcy Żydów,
a to oznaczało, że w jednym mieszkaniu żyło nie mniej 15 osób, średnio
6-7 osób na pokój, a faktycznie więcej, bo liczba mieszkańców była
wyższa niż podawały oficjalne dane. Dlaczego więc autorzy „Powrotu
do Jedwabnego” piszą o tej tragedii jako o szczęściu dla późniejszych
ofiar Holokaustu?
CZYTAJ WIĘCEJ: Po lekturze książki Sumlińskiego o Jedwabnem. Wątpliwości
Przy
całym moralnym i naukowym spustoszeniu jakie rozprzestrzenia się
w wyniku zakłamanej debaty o roli Polaków w ratowaniu Żydów, można
wskazać i ten pozytywny owoc, że powstała właśnie ta książka. Istotną
część badań Profesora sfinansowała Polska Fundacja Narodowa, publikacją
zajęło się wydawnictwo Zysk i spółka.
Czy książka trafi
do głównego obiegu dyskusji naukowej? Dobrze wiemy, że kluczem do tego
nie jest rzetelność pracy (Gross i Grabowski nie mieliby tu szans), ale
koneksje, uznanie mainstreamu i polityczne uwarunkowania. Ale każdy
Polak, toczący dyskusję i broniący prawdy historycznej może się zapoznać
z argumentami i faktami podanymi w omawianej książce. Dostaliśmy do ręki naprawdę solidny oręż o dużym kalibrze merytorycznym. I na tym nie powinniśmy poprzestać.
autor:
Jakub Maciejewski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
142. Kto się boi otwartej debaty o
Kto się boi otwartej debaty o Jedwabnem? Odpowiedź na słowa Machcewicza i Persaka
w internecie ukazał się wywiad z prof. Pawłem Machcewiczem i dr.
Krzysztofem Persakiem. Obaj byli ważnymi postaciami w IPN. Pierwszy
kierował Biurem Edukacji Publicznej. Kiedy w 2000 r. wybuchła publiczna
debata o tej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
143. 80. rocznica zbrodni w
80. rocznica zbrodni w Jedwabnem
śmierć poniosło co najmniej 340 osób. Około 300 z nich zostało żywcem
spalonych w stodole. Temat poruszył reportaż TV Trwam z cyklu
„Rykoszetem” pt.: „Przedsiębiorstwo Holokaust – Zbrodnia w Jedwabnem”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
144. Kiedy wreszcie
nasi zabiora sie za ekshumacje, co jest przeciez normalne w takich przypadkach.
145. W sobotę uroczystość
W sobotę uroczystość pogrzebowa polskich rodzin zamordowanych przez Niemców w Jedwabnem
uroczystość pogrzebowa dwóch polskich rodzin: Mościckich i
Bronakowskich, które zostały zamordowane przez Niemców 11 sierpnia 1943
r.
O godz. 11.00 w Gminnym Ośrodku Kultury w Jedwabnem (ul. Piękna 8)
odbędzie się konferencja prasowa poświęcona zbrodni, na której zostaną
ujawnione nowe szczegóły i dowody mordu. W konferencji wezmą udział
eksperci, którzy uczestniczyli w pracach badawczych.
O godz. 13.00 w kościele pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła w
Jedwabnem odbędzie się Msza święta pogrzebowa pod przewodnictwem ks. bp.
Janusz Stepnowskiego, ordynariusza diecezji łomżyńskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
146. W Jedwabnem pochowano
W Jedwabnem pochowano szczątki osób ekshumowane z mogiły ofiar rozstrzelanych przez Niemców
szczątki kilku osób, ekshumowane z miejsca zakopania zwłok ofiar
rozstrzelanych w sierpniu 1943 roku przez niemiecką żandarmerię w lesie
koło wsi Przestrzele. W latach 1941-1944 hitlerowcy dokonywali tam
egzekucji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl