Komorowski do Polaków : Naród musi zrozumieć, że był także sprawcą
Prezydent podkreślił w liście, że Jedwabne to nie tylko nazwa symbolizująca wydarzenia sprzed lat, to także ciemny znak pamięci Polaków. - Chcemy wraz z mieszkańcami Jedwabnego zrozumieć to, co się stało i to, co powinno być w nas ocalone jako pamięć - napisał Komorowski.
"Jeszcze raz proszę o przebaczenie"
Prezydent przypomniał, że urząd prezydenta RP od początku wspierał wspólny proces dążenia do uznania prawdy o Jedwabnem i czynił starania o przywrócenie
właściwych relacji polsko-żydowskich wokół sprawy Jedwabnego. Podobnie jak
10 lat temu, także dzisiaj, w 70. rocznicę zbrodni
w Jedwabnem, Komorowski prosił o przebaczenie za zbrodnie w Jedwabnem. - Dziś Rzeczpospolita słyszy niesłabnący krzyk swoich obywateli (...) Jeszcze raz
proszę o przebaczenie - podkreślił.
Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prof. Władysław Bartoszewski powiedział, że obecność w niedzielę w Jedwabnem wielu znaczących
osób, m.in. rabina Michaela Schudricha i katolickiego biskupa Mieczysława Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Rady ds. Dialogu Religijnego Konferencji
Episkopatu Polski, oznacza, że "kontynuują to dzieło", które w tym roku powinno być szczególnie ważne dla Polaków, ponieważ jest to rok
Jana Pawła
II. Dodał, że ma nadzieję, że ta uroczystość będzie "dobrym krokiem do ukształtowania świadomości ludzi" tak, by za 20-30 lat było można zrozumieć tamte wydarzenia.
Bartoszewski, Kwaśniewski, Schudrichem...
Bp Mieczysław Cisło, który jest pierwszym od lat katolickim hierarchą obecnym na uroczystościach w Jedwabnem, przypomniał, że 10 lat temu w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie
odbył "przebłagalną modlitwę" za zbrodnie w Jedwabnem. Dzisiaj w Jedwabnem mówił, że należy modlić się o braterstwo i pokój. - Niech nas nie dzielą mogiły z Jedwabnego, a niech nas jednoczy modlitwa o budowę braterstwa, więzi polsko-żydowskich - apelował hierarcha.
Przy pomniku upamiętniającym ofiary, usytuowanym w miejscu gdzie stała stodoła, w której spalono Żydów, spotkali się m.in. przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z przewodniczącym prof. Władysławem Bartoszewskim, Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP z przewodniczącym Piotrem Kadlcikiem i naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta z prof. Tomaszem Nałęczem.
Co najmniej 300 osób spalono żywcem
Po raz pierwszy od 10 lat w obchodach uczestniczy hierarcha katolicki. To bp Mieczysław Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Rady ds. Dialogu Religijnego Konferencji Episkopatu Polski. Dotychczas hierarchowie Kościoła nie brali udziału w oficjalnych uroczystościach w Jedwabnem.
Według ustaleń śledztwa
, 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem grupa Polaków, z inspiracji Niemców, zamordowała ponad 300 swoich żydowskich sąsiadów. Polacy mieli wg. IPN "rolę decydującą" w tej zbrodni, ale "można założyć", że inspiratorami byli Niemcy. Co najmniej 300 osób spalono żywcem w stodole, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób, gdy Żydów gromadzono na rynku.
Śledztwo zostało umorzone, bo - jak argumentował IPN - nie znaleziono w jego toku innych żyjących sprawców tej zbrodni niż ci, którzy już za to odpowiedzieli przed sądem po II wojnie światowej. Nie znaleziono wystarczających dowodów na postawienie zarzutów innym osobom.
- To miejsce przeklęte. Młodzi stąd uciekają, a spora część tych, którym to się nie udaje, upada - mówi 19-letnia Paulina. Ale przekleństwem dla młodych z Jedwabnego nie jest przeszłość, ale codzienne problemy. Prawdę mówiąc, płonąca stodoła mało kogo obchodzi więcej »
- Debacie o Jedwabnem zawdzięczamy otwarcie na nowe badania naukowe, ale z drugiej strony - debata publiczna stanęła w miejscu - mówi politolog dr Piotr Forecki więcej »
- Zaloguj się, by odpowiadać
69 komentarzy
1. Niewygodna prawda o Jedwabnem
Michał St. de Zieleśkiewicz. Michał St. de Z..., wt., 29/03/2011 - 09:07 ...
http://blogmedia24.pl/node/46782
-
prawdy historycznej i obronę dobrego imienia mieszkańców miasta społeczność ...
http://www.jerzyrobertnowak.com/arty…acz_honorowy_obywatel_Jedwabnego.htm
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Niech przeprasza w swoim
Niech przeprasza w swoim imieniu. Ja z tym panem nie mam nic wspólnego. O ciemnym znaku pamięci niech opowie szanowna małżonka. Szczególnie o tatusiu.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
3. "Anna Dziadzia czy
http://fakty.interia.pl/galerie/gale…ie/duze/komentarze,1378054,,34341390
-
Wywlekli, że rodzice Komorowskiej to... Gazeta Polska ... - Fakt.pl
Komorowskiej, Jan Dziadzia, już jako członek Polskiej Partii ...
http://www.fakt.pl/Wywlekli-ze-rodzice-Komorowskiej-to-,artykuly,89783,1...
... Obecna Pierwsza Dama urodziła się 11 maja 1953 r. jako Anna Dziadzia. ....
Stąd też fakt ten świadczy negatywnie nie o Zydach, ...
http://forum.dziennik.pl/index.php?/…-dziadzia-rodzice-anny-komorowskiej/
-
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. 70 rocznica. O Jedwabnem - na poważnie. (wiesniak)
http://prowincjusz.salon24.pl/323021,70-rocznica-o-jedwabnem-na-powaznie
"O Jedwabnem - na poważnie.
„Rzeczpospolita”
rzetelnie relacjonuje spór o sprawstwo zbrodni w Jedwabnem. W sporze
zabierają głos archeolodzy, historycy, arytmetycy (od liczenia
pomordowanych) wreszcie moraliści. Zdumiewa mnie, że przez cały ten czas
nikt nie poruszył na tych łamach strony prawno-politycznej.
Postaram się to więc uczynić. Przepraszam za pewną oschłość wywodów.
1.
Najpierw problem. Nie ulega kwestii, że w Jedwabnem popełniona została
zbrodnia. Nie podlega też dyskusji, że brali w niej udział Polacy i
Niemcy. Z tej okazji Żydzi domagają się od Polaków przeprosin.
2. JE Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że w dniu 10 lipca solennie przeprosi. Powstaje podstawowe pytanie: jako kto, kogo i w czyim imieniu? Dziwne, ale wszyscy polemiści pomijają te kwestie; ich właśnie dotyczą niniejsze, bardzo precyzyjne, rozważania.
3.
Ogromna większość tekstów mówi ogólnikowo o „zbrodni Polaków”, czasem
„zbrodni Niemców” , lub „zbrodni nazistów” popełnionej na „Żydach”.
Jednak nie są to kategorie polityczno-prawne lecz mętne dywagacje
humanistów. Niektórzy (bo przecież nie wszyscy!!) Żydzi domagają się
przeprosin od „Polaków”. Tymczasem jest oczywiste, że p.Aleksander
Kwaśniewski nie jest „prezydentem Polaków” - i nie ma absolutnie żadnego
prawa przemawiać w imieniu Polaków nie będących obywatelami III RP!!!
Kto twierdzi inaczej - jest nacjonalistą. Ponieważ zaś nie istnieje
żadna osoba reprezentująca „wszystkich Polaków” - przeto nikt taki
przeprosić „w imieniu Polaków” nie może. Nawet, gdyby „wszyscy Polacy”
byli za coś odpowiedzialni.
4.
Jest też pytanie: „Kogo?” Dlaczego miałby przepraszać „naród żydowski”
za mord w Jedwabnem - a nie „naród rosyjski” za działalność Feliksa
E.Dzierżyńskiego w CzeKa? Dzierżyński osobiście odpowiada za
zamordowanie setek tysięcy Rosjan (oraz, nawiasem pisząc, znacznie
większej liczby Żydów, niż liczba zamordowanych w Jedwabnem!). Czy
dlatego (przepraszam za złośliwość) nie mamy przepraszać za F.E.D., że
p.Kwaśniewski zaakceptował argumentację niektórych rabinów, że gdy żyd
porzuci wiarę i zapisze się do socjalistów, to już nie jest Żydem i
Żydzi za niego nie ponoszą odpowiedzialności - więc, per analogiam, jeśli Polak porzuci katolicyzm i zapisze się do socjalistów, to już „naród polski” za jego czyny nie odpowiada? )
5.
Jako „Prezydent obywateli III RP” - wśród których są ludzie różnej
narodowości (w tym i Żydzi) a mogą się nawet znajdować ofiary, które
uciekły z owej stodoły - p.Aleksander Kwaśniewski też nie może
przepraszać. Byłoby to bardzo wysokim nietaktem! Nie wiem, czym zawinił
Żydom z Jedwabnego np. p.Emanuel Olisadebe?
6. Wreszcie p.Kwaśniewski może chcieć przepraszać jako Głowa Państwa Polskiego. Jednakże - i to trzeba stanowczo podkreślić - żadne państwo polskie niczym w sprawie tej zbrodni nie zawiniło!
Zbrodni tej nie organizował, nie pomagał w jej dokonaniu, ani do niej
nie zachęcał jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek państwa polskiego
- nawet marionetkowej „Generalnej Guberni”!! Żadne też państwo polskie -
ani Rząd Londyński ani tzw. Państwo Podziemne - nie miało też żadnej
możliwości, by przeszkodzić w tej zbrodni.
7. Odpowiedzialność państwa nie ma nic wspólnego z „odpowiedzialnością narodu’ (o ile cos takiego istnieje). Jeśli
Prezydent Republiki Federalnej Niemiec przeprasza w imieniu RFN za
zbrodnie wojenne (i RFN płaci za nie odszkodowania) to nie dlatego, że
zbrodni dokonali „Niemcy” - lecz dlatego, ze dokonała ich III Rzesza, a RFN uznała się de iure za spadkobiercę III Rzeszy. Jest to bardzo ważne odróżnienie: gdyby komendantem KL „Auschwitz-Birkenau”
był mianowany przez Hitlera Ukrainiec, a całą załogę stanowili najemni
Murzyni, Arabowie i Chińczycy, to odpowiedzialność RFN nie byłaby ani o iotę
mniejsza, gdyż nosiliby oni niemieckie mundury i wykonywali rozkazy
kierownictwa III Rzeszy. Za ew. zbrodnie Legii Cudzoziemskiej odpowiada
Republika Francuska - a nie państwa których obywatelami są (lub kraje z
których pochodzą) żołnierze Legii!
8. Tym samym państwo polskie nie ma nic wspólnego ze zbrodnią w Jedwabnem - i p.Kwaśniewski nie może przepraszać również w tym charakterze.
By
zrozumieć nonsens używanych konstrukcyj prawnych wyobraźmy sobie, że
Stalin inaczej podzielił Europę Wschodnią - i Jedwabne znalazło się w
granicach Białoruskiej SRS, a obecnie Republiki Białoruskiej. Czy za tę
zbrodnię powinien wtedy przepraszać JE Aleksander Łukaszenka? A jakie ta
zmiana ma znaczenie dla mieszkańca np. Śląska czy Wielkopolski??!? W
obydwu przypadkach nie ma on tak samo nic wspólnego z tą zbrodnią.
9.
Państwo polskie - czyli obecnie: III RP - mogłoby zrobić w tej sprawie
tylko jedno: korzystając z precedensu norymberskiego (że zbrodnie
„ludobójstwa” nie ulegają przedawnieniu) znaleźć polskich zbrodniarzy z
Jedwabnego (jeśli jeszcze żyją - i jeśli nie zostali już raz skazani - non bis idem!).
Jest to jednak kosztowne i męczące - natomiast przepraszanie idzie
politykom gładko - i zapewnia temu, kto przeprasza, znakomite publicity: 30 sekund w telewizjach połowy świata! Jest to więc droga łatwiejsza i przyjemniejsza.
10. Kto zatem odpowiada za zbrodnię w Jedwabnem? Zróbmy pewien myślowy eksperyment.
Dziś
wojska polskie wkraczają na Ukrainę. Rząd ukraiński emigruje na Cypr,
wojsko polskie zajmuje Lwów. We Lwowie dochodzi do pogromu Żydów na dużą
skalę - ginie paręset osób. Kto jest za to odpowiedzialny?
Oczywiście nie państwo ukraińskie, które nie istnieje, a w każdym razie nie panuje nad Lwowem. Zgodnie z Konwencją Haską całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne terytoriów okupowanych ponosi okupant. Czyli w tym przypadku byłaby to Polska.
11.
Z dokładnie tych samych powodów okupant ponosi odpowiedzialności za
wydarzenia w Jedwabnem - bo tylko on ma jednostki policyjne i wojskowe
mogące skutecznie zapobiec zbrodni. W owych dniach okupantem Jedwabnego i
okolic była III Rzesza Niemiecka.
12.
Z czego bezdyskusyjnie wynika, że tym, który 10 lipca powinien stanąć
przed stodołą w Jedwabnem i uroczyście przeprosić, jest JE Jan Rau,
Prezydent Republiki Federalnej Niemiec. Tym bardziej, że III Rzesza
sprawowała nad tym terenem kontrolę nie tylko formalną, ale i faktyczną:
umundurowane formacje niemieckie były na miejscu. W dodatku, jak się
wydaje, raczej zachęcały do rzezi, a może nawet ją organizowały i
czynnie pomagały - niż powstrzymywały zbrodniarzy. Zresztą z całą
pewnością zachęcała do tego propaganda rządzących III Rzeszą narodowych
socjalistów.
13.
Podkreślam jednak z całym naciskiem: nawet gdyby władze III Rzeszy do
mordu nie zachęcały, nie organizowały i nie pomagały - to i tak cała
odpowiedzialność spoczywałaby na państwie niemieckim. Co, oczywiście,
nie wyklucza indywidualnego karania zbrodniarzy (co, nawiasem pisząc, powinien był uczynić już aparat sprawiedliwości III Rzeszy;
choć panował tam ustrój socjalistyczny, to jednak prawo jeszcze w niej
obowiązywało - a prawo III Rzeszy nie pozwalało jednym ludziom bezkarnie
mordować innych. Było to zastrzeżone - i to w ściśle określonych
przypadkach - dla funkcjonariuszów ówczesnego reżymu. Były przypadki, że
funkcjonariusze Oświęcimia wędrowali karnie na front wschodni za
uderzenie więźnia!).
14.
Z analogicznych powodów za zbrodnię, w której współuczestniczyli
niektórzy mieszkańcy Jedwabnego, nie mogą odpowiadać inni mieszkańcy,
ani władze miasteczka. Nawiasem pisząc dopiero ostatnio historycy
wyjaśnili nam rzecz w tej sprawie podstawową: czy ówczesny burmistrz
(imię i nazwisko - prosimy!) rządził jeszcze z nominacji sowieckiej -
czy już z hitlerowskiej? Bo tego, że nie pochodził z wyborów, ani nie
był mianowany przez rząd Londyński - byłem niemal pewien. Okazało się,
że mianowali go już narodowi socjaliści - a więc również w aspekcie
lokalnym odpowiedzialność spoczywa na okupancie hitlerowskim.
15.
Tym samym wszelkie dywagacje o odpowiedzialności „obywateli Polski”,
„Narodu Polskiego” czy „państwa polskiego” są bezsensowne - a
przepraszać nikt nie tylko nie powinien, ale i nie ma prawa. Takie
przeprosiny człowieka, pełniącego obowiązki prezydenta, mogłyby
pociągnąć za sobą np. żądania odszkodowań - a do zaciągania takich
zobowiązań Pan Prezydent nie ma konstytucyjnego upoważnienia.
Przepraszając w imieniu III RP p.Kwaśniewski naraziłby się na
odpowiedzialność konstytucyjną.
16.
Przepraszać p.Kwaśniewski mógłby co najwyżej w Swoim własnym imieniu -
jeśli czuje się On za te zbrodnie odpowiedzialny, oczywiście. Nadal
jednak powstaje wątpliwość, czy można przy tak uroczystym akcie odróżnić
prywatną Osobę p.Aleksandra Kwaśniewskiego - od JE Aleksandra
Kwaśniewskiego, Głowy Państwa? Może powinien wystąpić przepasany
biało-czerwona szarfą - a przed aktem przeprosin uroczyście ją zdjąć i
odłożyć na bok?
17) Podstawową przyczyną pojawiających się paradoksów jest to, ze pojęcie „winy” odnosi się w języku polskim wyłącznie do jednostek; nasza kultura nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej.
Zwolennicy popularyzowanej i u nas w okresie sowietyzacji
azjatycko-żydowsko-komunistycznej koncepcji kolektywu zderzają się tu z
wyznawcami indywidualistycznej koncepcji
grecko-łacińsko-chrześcijańskiej - i wzajemnie się nie rozumieją...
18)
Ostatnim, rozpaczliwym, argumentem zwolenników przepraszania jest, iż
wprawdzie „odpowiedzialność zbiorowa” nie powinna być stosowana, ale skoro jako Polak odczuwam satysfakcję ze zwycięstw reprezentacji Polski - to powinienem również przepraszać za Polaków. Analogia ta jest wadliwa.
19) Odpowiednikiem odczuwania satysfakcji jest odczuwanie przykrości - a nie „przepraszanie”.
Jeśli reprezentacja Polski wygrała z Walią, to mogę (nie muszę - jeśli
np. wygrała niezasłużenie!) odczuwać satysfakcję - ale nie wiąże się z
tym obowiązek ani gratulowania reprezentantom ani robienia czegokolwiek w
stosunku do Walii!! Myślę, że wielu Polakom istotnie jest wstyd z
powodu zbrodni w Jedwabnem - i dlatego dobrze, że o niej się wreszcie
pisze - ale na tym się to kończy.
20)
Z Walią wygrała reprezentacja Polski - selekcjonowana, oficjalnie
mianowana i dofinansowywana przeze mnie (choć wbrew mojej woli, ze
ściągniętych pod przymusem podatków); gdyby z podwórkową drużyną w
Cardiff wygrała przypadkowa 11-tka pracujących tam na czarno robotników
budowlanych narodowości polskiej - moja satysfakcja byłaby żadna.
Mordercy z Jedwabnego przez nikogo nie byli wybierani do reprezentowania
Polski - i są w takim samym stopniu reprezentatywni dla Polaków, jak
p.Tymoteusz McVeigh, terrorysta z Oklahomy, jest reprezentatywny dla
Amerykanów.
21) Przymus przepraszania bardzo szkodzi.
Pamiętam, że jako dziecko potrąciłem w parku przechodnia. Krzyknąłem w
biegu „Przepraszam”, było mi nieco przykro - ale raczej z powodu
niezgrabności. Jednak ciotka kazała mi wrócić do niego i formalnie
przeprosić. Zrobiłem to - ale miejsce uczucia lekkiego wstydu zajęło we
mnie (na parę minut) uczucie nienawiści do człowieka, przed którym
musiałem się upokorzyć.
Jeśli niektóre środowiska chcą wywołać nienawiść Polaków do Żydów - to nieźle im się to udaje. Jeżdżąc (dużo!) po kraju obserwuję wyraźną zmianę w tym kierunku w porównaniu z sytuacją sprzed roku.
I tym ludzkim akcentem kończę te suche rozważania.
Janusz KORWIN-MIKKE, (w 2006 roku).
Dwa
bodaj lata temu ówczesny prezydent III RP, p.Aleksander Kwaśniewski,
wziął się za przepraszanie za Jedwabne - i temperatura dyskusji
osiągnęła nieledwie stan wrzenia. Wówczas Adam Michnik oświadczył, że
gotów jest wydrukować artykuł przeciwny przepraszaniu za mord w
Jedwabnem - byle rzeczowy. Więc napisałem. Oczywiście się nie nie
ukazał. Wedle mych informacyj otrzymanych spod kołdry opinia kolegium "Gazety Wyborczej" była taka: "Artykuł jest oczywiście jak najbardziej słuszny - jednak jego wydrukowanie jest niemożliwe".
Po co tym ludziom cenzura?
Druk
okazał się też być niemożliwy w innych gazetach - co nie znaczy, że nie
pisałem o tym w prasie, do której stale piszę. Pisałem - i ani jednej
polemiki! Cisza głucha.
Więc
macie tu Państwo - póki internet działa - jeden rozsądny głos w
"sprawie Jedwabnego". Przedruk dozwolony wszędzie - z podaniem autora.
korwin-mikke.blog.onet.pl, 2008 rok
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. postbolszewickie bydło niech przeprasza w swoim imieniu
* * * * *
I niemieccy i sowieccy masowi mordercy mordowali — i Polaków i Żydów!@
* * * * *
Celebracja kłamstwa
Ks. Edward Orłowski - proboszcz parafii Jedwabne,12.12.2002
W odpowiedzi na artykuł Pana Karola Sauerlanda "Der Welt Lohn. Furchtlos und arbeitsolos: Polen ehrt die 'Helden' von Jedwabne" (*) [Frankfurter Allgemeine Zeitung, 04.04.2002, str. 44] - wyjaśniam:
Jeżeli już, chce się budować mosty, w tym wypadku, między narodem polskim a żydowskim, to trzeba je budować na solidnych fundamentach, przede wszystkim na prawdzie, a nie na kłamstwie.
Cała akcja medialna oparta na książce Grossa "Sąsiedzi" jest ewidentnym kłamstwem, mającym dać zielone światło dla żądań o odszkodowania.
Ten artykuł zabolał mnie do głębi, stanowi on nadal promocję kłamstwa i narusza moje osobiste dobro moralne. Nigdy nie byłem i nie jestem antysemitą ani rasistą. Żydów jak i innych ludzi uważam za braci w Chrystusie. Żydom w szczególny sposób okazałem wiele zrozumienia i współczucia. Obroniłem ich grzebalny cmentarz w Jedwabnem. Chciano na jego miejscu urządzić plac targowy, zaprotestowałem oficjalnie z ambony i na to miejsce przeznaczyłem ziemię parafialną. Przez 9 niedziel poprzedzających uroczystości 10 lipca 2001 roku w kościele parafialnym, po Mszy św. z największym udziałem moich wiernych, odmawiałem nowennę Edyty Stein o pojednanie narodów: polskiego, żydowskiego i niemieckiego, a za pomordowanych Żydów w Jedwabnem odmawiałem modlitwę Kadisz. Jednak zgodnie ze swoją wiedzą i dokumentami, do których miałem dostęp, nie mogłem brać udziału w "celebracji" kłamstwa. Pracowałem 3 lata (1969 - 1972) jako wikariusz w Lipsku nad Biebrzą z księdzem proboszczem Józefem Kęblińskim, z którym wielokrotnie rozmawiałem na temat mordu Żydów w Jedwabnem.
Ks. Józef Kębliński od 1938 roku był wikariuszem w parafii Jedwabne. W roku 1940 podczas okupacji sowieckiej aresztowano jego proboszcza Mariana Ryszarda Szumowskiego, wywieziono go do Mińska na Białorusi i tam go rozstrzelano (na moją, prośbę Konsul w Białymstoku przekazał mi odpowiedź Rządu Białorusi w tej sprawie).
Niemcy po wypędzeniu Rosjan z Jedwabnego przekazali plebanię, w której mieścił się Miejski Urząd Sowiecki (Solsowiet), żądając od ks. Kęblińskiego by na mieszkanie przyjął ich kapelana. Posterunek żandarmerii został zlokalizowany w aptece. Ksiądz Kębliński znał doskonale język niemiecki, dlatego przez żandarmów był często wykorzystywany jako tłumacz. Ks. Kębliński mówił mi, że tuż przed morderstwem żandarmi rozmawiali iż muszą zrobić "porządek" z Żydami. Ksiądz poinformował zaufanych Żydów, a ci chcieli przekupić miejscowe władze niemieckie i prosili księdza o pośrednictwo. Na propozycję księdza żandarmi odpowiedzieli, że to nic nie pomoże, ponieważ rozkaz przyszedł z góry - Żydzi muszą zginąć. Wspomniał ksiądz Kębliński, że sami Żydzi trzykrotnie nosili okup Niemcom, ci go przyjęli, ale mimo to oświadczyli, że rozkaz musi być wykonany. Dnia 10 lipca 1941 roku podjechały dwie kolumny samochodów od strony Wizny i Łomży. Całe miasteczko zostało otoczone przez Niemców, zrobiono to bardzo precyzyjnie, tak mówił ksiądz Kębliński używając słowa "majstersztyk". Nie wiedział skąd pojawiło się wielu ludzi zupełnie mu nieznanych, a mówiących w języku polskim i niemieckim. Był na posterunku u dowodzącego tą akcją, próbował bronić niewinnych kobiet i dzieci, ale usłyszał słowa: "nie wiesz durniu kto tu rządzi, jeśli chcesz zachować łeb na karku to wynoś się - raus". Akcją dowodził wysokiej rangi oficer gestapo.
Po latach dopiero, gdy dotarłem do źródeł, mogłem zrozumieć słowa mojego proboszcza i pojąć co się tu stało.
Ta reakcja Niemców była odpowiedzią na zaistniałą, sytuację. Po inwazji Niemców na ZSRR w czerwcu 1941 roku za Białymstokiem wywiązała się walka między Wehrmachtem (Armia środka), a wojskami sowieckimi (walczyło około 100 jednostek NKWD i kilkadziesiąt uzbrojonych jednostek żydowskich). Tę walkę opisał generał pułkownik Franz Halder w tzw. "Dzienniku Wojennym" t. III. Od kampanii rosyjskiej do marszu na Stalingrad (22-06-1941 do 29-09-1942) - pozycję tę wydało wydawnictwo MON 1974r. wyd. I. (Fragmenty załączam na faxkopii). Według tego dziennika wojska wroga (oddziały sowieckie i żydowskie) zostały zamknięte w dwóch workach (kotłach). Ponieważ dowódca grupy pancernej gen. Moth, prezentując doktrynę wojenną, według której trzeba przede wszystkim przeć naprzód, a resztę porządkowania terenu pozostawić grupom socjalnym (porządkowym) - wbrew rozkazowi - skierował on uderzenie na Mińsk, który szybko zajął, tymczasem w kotle powstała wielka dziura, przez którą wydostało się około 40-ści jednostek NKWD i kilka jednostek żydowskich. Dla dowództwa Wehrmachtu stało się oczywiste, że te oddziały będą tworzyły silne zgrupowania partyzanckie i będą nękać na tyłach armię niemiecką. Do takiej sytuacji Niemcy nie mogli dopuścić. Oliwy do ognia dolał Stalin, gdy ogłosił obowiązek walki z wrogiem wszystkich narodów ZSRR jednocześnie nakładając go na barki ludzi cywilnych. "Spotkasz Niemca, nie puść go żywym, będzie mniej o jednego wroga". W ten sposób apelował również do przyjaciół i sympatyków ZSRR. W oparciu o dekret Hitlera z dnia 25 czerwca 1939 roku: "Wprowadzenie administracji wojskowych" - tam, gdzie toczą się walki, gdzie jest permanentny stan wojenny, wojsko jest najwyższą władzą, a wszystkie służby porządkowe są podporządkowane Wehrmachtowi. Główny dowódca Armii środka ( Heeresgruppe Mitte) był Fedor von Bock. Do Białegostoku przybył Himmler. Spotkanie decydentów nastąpiło 8 lipca 1941 roku, na którym wydano rozkaz do wykonania natychmiast (błyskawicznie). Według wiedzy i rozpoznania ówczesnego duszpasterza w Jedwabnem Ks. Józefa Kęblińskiego z każdej miejscowości, z której pochodzili Żydzi-komuniści rozstrzelać od 40 do 50-ciu młodych Żydów, a rodziny ich spalić do trzeciego pokolenia bez względu na wiek. Decyzja ta miała dodatkową motywację w rozkazie o komisarzach politycznych czyli "Kommisarbefehl" wydanym dnia 6 czerwca 1941 roku i skierowanym do grup specjalnych o likwidacji komisarzy komunistów i współpracowników NKWD. Grupy specjalne tzw. grupy porządkowe, w chwili napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę było ich pięć: A, B, C, D, E. Były one podporządkowane Erichowi Kochowi, który rezydował w Królewcu z wyjątkiem najbardziej tajnej grupy (D) dowodzonej przez Wolfganga Birknera, któremu w ręce wpadły materiały szpiegowskie dlatego tę grupę uzależniono wprost od centrali w Berlinie. Grupy liczyły po ok. 700 osób, postępowały tuż za frontem i wprowadzały tzw. porządek Niemiecki. W chwili napaści Niemiec hitlerowskich na ZSRR ( dnia 22 czerwca 1941 roku) działały tylko trzy grupy: A, B, C, które postępowały za frontem za Grupą Armii "Północ", za Grupą Armii "Środek" i Grupą Armii "Południe". Dowództwo powszechnie narzekało na szczupłość tych grup i ich niewystarczalnosć do wykonania powierzonych zadań, dlatego pośpiesznie utworzono następne grupy czwartą i piątą (D i E) włączjąc je do wykonania zadań. Egzekucji na Żydach w Jedwabnem dnia 10 lipca 1941 roku dokonało Gestapo, według zeznania kucharki pani Julii Sokołowskiej na posterunku Żandarmerii w Jedwabnem mogło ich być co najmniej 40 osób, ponieważ dnia tego wydała ona o 40 obiadów więcej niż zwykle. Według mojego informatora mającego dostęp do źródeł Gestapo to było wspomagane (wypędzali Żydów z domów, pilnowali porządku na rynku i w drodze na miejsce egzekucji, tworzyli terror i robili wrażenie, że Polacy równie jak Niemcy nie lubią Żydów) przez:
1. SA oddziały szturmowe NSDAP.
2. NSKK jednostki zmotoryzowane.
3. NSFK przysposobienie lotnicze.
Ci ostatni przywieźli ze sobą kilka kanistrów benzyny lotniczej z Przasnysza, gdzie znajdowało się niemieckie lotnisko. Benzynę wykorzystano do oblania stodoły wypełnionej Żydami. Wraz z nimi przyjechało kilkudziesięciu Volksdeutschów z Ostrołęki. Ostrołęka była włączona do Prus Wschodnich, a więc była miastem Trzeciej Rzeszy, gdzie obowiązywała zasada Niemcy wolne od Żydów. Zgodnie z tą zasadą, sprawujący władzę w imieniu Trzeciej Rzeszy Hunce dopilnował, by wypędzono Żydów do sowieckiej strefy okupacyjnej, w to miejsce sprowadzono z krajów nadbałtyckich 2500 Volksdeutschów, których umieszczono w nowych wybudowanych blokach w okolicach parku. Stoją one do dnia dzisiejszego, po remoncie i drobnych przeróbkach, w pamięci ludzi starszych istnieją jako bloki poniemieckie. Volksdeutsche władali językiem polskim i niemieckim, dlatego stanowili doskonałe narzędzie komunikacji w uzyskaniu informacji potrzebnych do identyfikacji Żydów umieszczonych na listach Judenrad (organizacja żydowska powołana i wykorzystana przeciwko Żydom przez niemieckie władze okupacyjne). Do stworzenia listy Żydów znacznie przyczynił się Żyd-gestapowiec zarządzający Suwałkami Waldemar Maczpołowski, który w nagrodę za likwidację punktów oporu został podniesiony do rangi kapitana gestapo. Po inwazji Niemiec na ZSRR Himmler w jego ręce przekazał sprawę terroru i szpiegostwa, na terenie Okręgu (Bezirk) Białystok. Na protest gestapowców niemieckiego pochodzenia odpowiedział jednoznacznie, to do mnie należy decyzja kto jest Żydem, a kto Niemcem. Ten obrzezany Żyd stokroć więcej świadczy dobra dla Trzeciej Rzeszy niż każdy z was. Waldemar Maczpałowski za zgodą i zachętą swoich przełożonych zmienił nazwisko na Macholl Waldemar. Z jego zeznań na sądzie jaki odbył się po wyzwoleniu w Białymstoku wynika jednoznacznie, że egzekucji na Żydach w Jedwabnem dokonali Niemcy.
Oni to 10 lipca 1941 roku spędzili Żydów na rynek. Młodym Żydom rozkazali rozebrać pomnik Lenina i zanieść go do stodoły poza miastem, ze śpiewem: "myśmy winni tej wojny". W stodole tej wykopali dół i zostali rozstrzelani (około 46 osób). Z rynku wpędzono około 160 osób - całymi rodzinami do stodoły, którą zamknięto i podpalono.
Łącznie zginęło tam około 250 osób. 11 lipca 1941 roku spędzono Polaków, którzy na zgliszczach spalonej stodoły wykopali dół i złożyli ciała pomordowanych, na które z rozkazu Niemców wrzucono jeszcze popiersie Lenina na znak, że ci ludzie zostali skazani jako komuniści, a dla Żydów było przeznaczone getto. W Jedwabnem utworzono je już 11 lipca 1941 roku na Starym Rynku. Zgromadzono w nim około 100 Żydów, w miesiącach następnych doszło ich jeszcze około 30, razem było około 130. Dnia 21 września 1939 roku Hitler wydał tzw. "szybki list" (Schnellbrief) w chwili napaści na Rosję przypomniano jego treść: małe getta trzeba łączyć w duże i zgodnie z tym rozkazem na początku listopada mieszkańców getta jedwabińskiego wywieziono do Łomży, a stąd pod koniec listopada do Treblinki, gdzie ich zamordowano.
Tak wygląda prawda o Żydach z Jedwabnego. To pewne, że miejscowi żandarmi postarali się o to, by zmusić około 30 Polaków pod gróźbą odwetu i wykorzystać ich pod przymusem do stwierdzenia, że nazwisko żydowskie umieszczone na liście zgadza się z daną osobą.
Nie uznaję odpowiedzialności zbiorowej i jestem przekonany, że ci zamordowani zginęli niewinnie. Sądzę, żeby nie było medialnej propagandy, kłamstwa o polskich mordercach z Jedwabnego, to ja sam, mój Biskup i Episkopat, a nade wszystko mieszkańcy Jedwabnego byli by obecni na uroczystościach odsłonięcia nowego pomnika w lipcu roku 2001. Mosty trzeba budować na trwałym gruncie prawdy. Z tym stwierdzeniem zgadza się wielu Żydów, od których otrzymuję liczną korespondencję z prośbą o wspólną modlitwę
Ks. Edward Orłowski - proboszcz parafii Jedwabne
___________
Materiał z:
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_889.html
Andy — serendipity
6. EINSATZGRUPPEN— POLICYJNE ODDZIAŁY MORDERCÓW
W wielu materiałach o zbrodni w Jedwabnem pojawia się nazwa specjalnych jednostek SS Einsatzkommando, które działały w rejonie Białegostoku i brały udział w akcji mordowania Żydów m. in. w Radziwiłowie oraz Jedwabnem. Warto więc przypomnieć historię utworzenia oraz cele i metody działania tych oddziałów morderców.
* * *
Na początku 1941 roku Heinrich Himmler zwołał w zbudowanym przez więźniów obozu koncentracyjnego zamku SS w Wewelsburgu spotkanie z grupą 12 SS-Gruppenführerów, w tym z Erichem von dem Bach-Zelewskim, który o tym później zeznawał. Na spotkaniu tym Himmler zapowiedział, że celem kampanii rosyjskiej jest zredukowanie lokalnej populacji o około 30 milionów osób w celu zapewnienia terenów dla osadników niemieckich.
W czasie innego przemówienia do żołnierzy jednostek Waffen-SS w lipcu 1941 Himmler powiedział: “Po drugiej stronie stoi populacja licząca 180 milionów, mieszanka ras, których nazwy są nie do wymówienia — a których twarze wyglądają tak, że można ich zastrzelić bez żalu czy współczucia”. I do tych właśnie zadań SS zorganizowało policyjne oddziały morderców — Einsatzgruppen.
Einsatzgruppen zostały utworzone na kilka miesięcy przed atakiem Niemiec na Związek Sowiecki. Już w styczniu 1941 roku Reinhard Heydrich, który organizował podobne oddziały przed kampaną wrześniową w Polsce, zlecił podległym sobie służbom z RSHA przygotowanie jednostek do dużych akcji policyjnych w szerokim zakresie. W maju 4 Einsatzgruppen były gotowe do wkroczenia na zajmowane tereny sowieckie zaraz za armią niemiecką w czasie operacji Barbarossa. Miały one rozkazy zabijania na miejscu komisarzy sowieckich, funkcjonariuszy komunistycznych oraz mordowania “elementów wywrotowych” i “wszystkich Żydów w służbie partii i państwa”. Otrzymały one też praktycznie “wolną rękę” w mordowaniu ludności cywilnej na zajętych terenach.
Ponieważ zadań tych nie mogłyby wykonywać bez wiedzy i pomocy poszczególnych dowódców armii niemieckiej, ci byli poinformowani o tym, że mają udzielać wszelkiej pomocy SS-manom z Einsatzgruppen.
Każda z Einsatzgruppen liczyła pomiędzy 600 a 1000 policjantów skierowanych z różnych oddziałów policyjnych, z uzupełnieniem otrzymanym z oddziałów Waffen-SS. Każda z nich składała się z 4 lub 5 Einsatzkommando (się do zadań specjalnych), lub Sonderkommando (siły specjalne). Wiele z tych grup było dowodzonych przez członków SD lub RSHA.
(...)
Jak podaje Richard Breitman w The Architect of Genocide; Himmler and the Final Solution (Architekt ludobójstwa; Himmler a ostateczne rozwiązanie), dowódca Einsatzgruppen A Stahlecker w raporcie z działalności tego oddziału morderców napisał, że “celem operacji oczyszczających Policji Bezpieczeństwa, zgodnie z podstawowymi rozkazami, była w możliwie największym stopniu eliminacja Żydów”. Jedyną rzeczą, której się obawiał Himmler i inni przywódcy SS były protesty oraz “szok” jaki mogłyby przeżyć “koła niemieckie”, dowiadując się o rozmiarach zaplanowanych zbrodni oraz widząc rezultaty morderczych akcji SS. Dlatego postanowiono, że byłoby wskazane, aby na zajmowanych terenach zbrodnie zostały dokonywane przez ludność miejscową.
Poniższe wytyczne zostały przekazane 2 lipca do wszystkich Einsatzgruppen przez Heydricha, prawdopodobnie zostały jednak podyktowane przez Himmlera:
“Dla obserwatora z zewnątrz powinno to wyglądać, że sama miejscowa ludność zareagowała w sposób naturalny przeciwko dziesiątkom lat opresji dokonywanej przez Żydów oraz przeciwko terrorowi stworzonemu ostatnio przez komunistów — oraz że miejscowa ludność dokonała tych pierwszych posunięć na własną rękę. (…)
Było obowiązkiem Policji Bezpieczeństwa (Einsatzkommando), aby zacząć te akcje somooczyszczania oraz kierować je we właściwe kanały — tak, aby zamierzony cel oczyszczenia tych terenów osiągnąć tak szybko, jak to możliwe.”
(...)
Andy — serendipity
7. na odpowiedź na ten list czekamy już dwa lata
List otwarty do Bronisława Komorowskiego - w związku z 68. rocznicą Krwawej Niedzieli, która miała miejsce 11 lipca 1943
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Kolejny prezydent prosi o
Kolejny prezydent prosi o wybaczenie za Jedwabne
W 70. ROCZNICĘ MORDU ŻYDÓW
-
Naród musi zrozumieć, że był także sprawcą - napisał prezydent
Bronisław Komorowski do uczestników niedzielnych uroczystości w...czytaj dalej »
POSŁUCHAJCIE STRASZNEGO DZIADUNIA
http://www.tvn24.pl/12690,1710047,0,1,kolejny-prezydent-prosi-o-wybaczen...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Oczywiście zupełnym
Oczywiście zupełnym przypadkiem Jedwabne przykrywa Wołyń...
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
10. warto wiedzieć kto i dlaczego i samemu też poczytać
Warto zwrócić uwagę na ten artykuł
http://www.rp.pl/artykul/61991,685015-Debata-klubu-ekspertow--Rz--i-Kart...
Uczestnicy:
Prof. Andrzej Chwalba
http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Chwalba
Zbigniew Gluza
http://www.karta.org.pl/nasze_programy/Wystawy/31
sponsorzy:
http://www.karta.org.pl/partnerzy/Dom_Spotkan_z_Historia/43
Andrzej Żbikowski ŻIH, znany życiorys zasłużonego towarzysza.
Jedwabne 8 lat później. Stan świadomości a fakty. - Muzeum ...
Dalszą dyskusję na temat stanu świadomości Polaków podjął historyk ŻIH Andrzej
Żbikowski, zauważając, że polskiej pamięci zbiorowej „potrzebny jest taki ...
http://www.jewishmuseum.org.pl/pl/cms/aktualnosci/443/
Polish Center for Holocaust Research - Andrzej Zbikowski
Andrzej Zbikowski. Historian, Jewish Historical Institute (ZIH) and the Bureau
of Public Education of the Institute of National Remembrance (IPN) ...
http://www.holocaustresearch.pl/
Od 1985 roku jest pracownikiem naukowym Żydowskiego Instytutu Historycznego, gdzie w latach 2007-2008 pełnił funkcję wicedyrektora ds. nauki, edukacji i publikacji. Był profesorem Akademii Humanistycznej w Pułtusku oraz głównym specjalistą w Biurze Edukacji Publicznej IPN. Jest członkiem Centrum Badań nad Zagładą Żydów
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_227.html
Owszem, były też łuski znalezione w mogile, np. jedna od mauzera leżącego pod głową z pomnika Lenina. Należy je wiązać z wypadkami 10 lipca 1941 r. Leżały na głębokości nie mniej niż 60 cm. Musiały dostać się tam wtedy, kiedy powstawał grób. Nie mogły tam zostać wciśnięte później.
W grobie zewnętrznym, ponad szczątkami w układzie anatomicznym, znaleźliśmy, odsiewając spalone kości od ziemi, pocisk pistoletowy kalibru 9 mm. A właściwie był to tylko zewnętrzny płaszcz pocisku, niezdeformowany. O czym to świadczy? Że został wystrzelony do człowieka i uwiązł w miękkiej tkance. Następnie tkanka spłonęła, a ołowiany rdzeń pocisku wytopił się.
http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje29/text18p.htm
W okolicy miejsca kaźni znaleziono - w różnych fazach poszukiwań - około dwustu łusek lub innych części amunicji oraz części uzbrojenia. Zbadano wszystkie. Żaden z nich nie został wystrzelony w 1941 roku. Część łusek w ogóle nie była odstrzelona, część pochodziła z okresu pierwszej wojny światowej (w okolicach Jedwabnego w 1915 i 1916 były prowadzone intensywne działania wojenne), jeszcze inne odstrzelono nie wcześniej niż w 1942 roku. Takie ustalenia podjęto albo na podstawie daty wyprodukowania naboju (regularna formacja zbrojna nie mogła w 1941 roku posługiwać się amunicją sprzed dwudziestu kilku lat), albo na podstawie śladów pozostawionych przez broń na łuskach. (Z laboratorium w Wiesbaden nadesłano do porównania łuski odstrzelone przy użyciu różnych typów broni. Można zgłosić jednak zastrzeżenie: nie zapytano niemieckiego urzędu o karabinek wzór 1934, ale zmodyfikowany w 1941 roku - o istnieniu takiego wzoru informuje niemiecki leksykon Wehrmachtu.)
Przebadano też przedmiot, uznany hipotetycznie za płaszcz pocisku, z wytopionym podczas pożaru ołowianym rdzeniem. Znaleziono go w zbiorowej mogile. Ekspertyza wykazała jednak, że nie był to element amunicji, ale metalowy przedmiot nieznanego zastosowania.
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_842.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Niedziela, 10 lipca 2011
Uroczystości w 70. rocznicę mordu w Jedwabnem
Doradcy Prezydenta RP, były premier
Tadeusz Mazowiecki i prof. Tomasz Nałęcz uczestniczą w uroczystościach
żałobnych w 70. rocznicę mordu Żydów w Jedwabnem.
Przy pomniku upamiętniającym ofiary, usytuowanym w miejscu gdzie
stała stodoła, w której spalono Żydów, spotkali się m.in.
przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z przewodniczącym
prof. Władysławem Bartoszewskim, Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w
RP z przewodniczącym Piotrem Kadlcikiem i naczelnym rabinem Polski
Michaelem Schudrichem, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta z prof.
Tomaszem Nałęczem oraz byłym premierem Tadeuszem Mazowieckim, a także
były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, który 10 lat temu, podczas
uroczystości w Jedwabnem, przeprosił za tę zbrodnię.
Po raz pierwszy od 10 lat w obchodach uczestniczy hierarcha katolicki.
To bp Mieczysław Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Rady ds.
Dialogu Religijnego Konferencji Episkopatu Polski. Dotychczas
hierarchowie Kościoła nie brali udziału w oficjalnych uroczystościach w
Jedwabnem.
Naród musi zrozumieć, że był także sprawcą
W liście odczytanym przez Tadeusza Mazowieckiego, prezydent Bronisław
Komorowski napisał, że naród musi zrozumieć, że był także
sprawcą.Prezydent podkreślił, że Jedwabne to nie tylko nazwa
symbolizująca dramatyczne wydarzenia z czasów II wojny światowej, to
także ważny znak w zbiorowej pamięci i świadomości Polaków.
Bronisław Komorowski napisał, że wojna wyjaśnia okoliczności mordu, ale w
żadnym stopniu go nie usprawiedliwia. Tak jak prezydent Aleksander
Kwaśniewski 10 lat temu przeprosił za zbrodnię w Jedwabnem, tak teraz
prezydent Komorowski prosił również o wybaczenie.
"Chcemy wraz z dzisiejszymi mieszkańcami Jedwabnego do końca zrozumieć
wymowę tego, co się wtedy stało oraz uświadomić sobie to, co musi zostać
w nas ocalone jako pamięć, przestroga, zobowiązanie. Wtedy (w 1941 r.)
nie było tu Rzeczypospolitej, ale dziś ona jest. Jest i słyszy skargę,
niegasnący krzyk swoich żydowskich obywateli. Dziś w jej imieniu oddaję
cześć ich cierpieniu i raz jeszcze proszę ich o przebaczenie" - odczytał
słowa prezydenta Tadeusz Mazowiecki.
Prezydent napisał, że sprawcy mordu "sprzeniewierzyli się
Rzeczypospolitej". "W tej stodole w Jedwabnem sprawcy, sami tego nie
rozumiejąc, podpalili wielowiekowe ideały Rzeczypospolitej
(...)Odczuwamy do dziś ból i wstyd z powodu tego co się wtedy stało" -
napisał Bronisław Komorowski. Przypomniał jednocześnie, że wielu Polaków
w czasie wojny niosło pomoc Żydom, często płacąc za to życiem.
"Naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą.
Długo trwało zanim zrozumieliśmy, że przyznanie się do tej winy nie
przekreśla polskiej martyrologii i polskiego bohaterstwa w walce z
niemieckim i sowieckim okupantem, że nie oznacza relatywizacji win i
wywrócenia proporcji w ocenie historycznych zasług i grzechów" - napisał
prezydent Komorowski.
Wyraził też szacunek dla trudu, jaki dla "oczyszczenia historycznej
pamięci i przywrócenia dobrych relacji pomiędzy Polakami i Żydami
podjęli" jego poprzednicy. (PAP, inf. własna)
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wiadomosci/art,1888,uroczystosci-w-70-rocznice-mordu-w-jedwabnem.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Przewodniczący Rady Ochrony
Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prof. Władysław Bartoszewski powiedział, że obecność w niedzielę w Jedwabnem wielu znaczących osób, m.in. rabina Michaela Schudricha i katolickiego biskupa Mieczysława Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Rady ds. Dialogu Religijnego Konferencji Episkopatu Polski, oznacza, że "kontynuują to dzieło", które w tym roku powinno być szczególnie ważne dla Polaków, ponieważ jest to rok beatyfikacji Jana Pawła II. Dodał, że ma nadzieję, że ta uroczystość będzie "dalszym krokiem do ukształtowania świadomości ludzi" tak, by za 20-30 lat było można zrozumieć tamte wydarzenia.
Bartoszewski mówił, że mordu Żydów w Jedwabnem nikt nikomu nie nakazał, choć był chętnie widziany. Mówił, że za mord odpowiadają bezpośrednio jego sprawcy, ale ci, którzy są z nimi związani nie mogą być zwolnieni z odpowiedzialności moralnej za ofiary, bo nie możemy mieć "luksusu spokoju".
Bp Mieczysław Cisło, który jest pierwszym od lat katolickim hierarchą obecnym na uroczystościach w Jedwabnem, przypomniał, że 10 lat temu w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie Episkopat Polski odbył "przebłagalną modlitwę" za zbrodnie w Jedwabnem. W niedzielę w Jedwabnem mówił, że należy modlić się o braterstwo, budowanie mostów pojednania, pokój i przezwyciężanie zła. "Niech nas nie dzielą mogiły ofiar z Jedwabnego, ale ponad nimi niech nas jednoczy modlitwa w budowaniu braterskich polsko-żydowskich więzi" - apelował hierarcha.
- Oby nigdy nie powtórzyły się Katyń i Auschwitz, Kołyma i obozy zagłady ani Jedwabne - mówił bp Cisło zaznaczając, że Episkopat Polski dziś przybywa do Jedwabnego z tą samą co 10 lat temu modlitwą przebłagalną.
Przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP Piotr Kadlcik mówił, że Jedwabne do "symbol bardzo niedobrej sprawy, która zdarzyła się podczas wojny i zdarzała się po wojnie", w której - jak mówił - ludzie nie kierowani żadną "obłąkańczą ideologią" byli gotowi złamać przykazania i zabić drugiego człowieka. Mówił, że nie można traktować historii wybiórczo na zasadzie "wyciągania z ciasta tylko rodzynków".
Kadlcik mówił też, że "krew już wsiąkła w ziemię", były przeprosiny za ten mord, sprawcy albo nie żyją, albo wkrótce staną przed swoim "ostatnim sędzią", ale nie oznacza to, że można o tym zapomnieć. Uważa on, że ważne jest, żeby ofiarom "darować pamięć, szacunek i gotowość do mierzenia się z naszą wspólną historią: tą dobrą i tą złą".
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Jedwabne-znak-w-zbiorowej-pamieci...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. "Ich sytuacja jest trudna;
"Ich sytuacja jest trudna; czują się oskarżeni o zbrodnię, której dokonali przodkowie"
W niedzielnych
obchodach 70. rocznicy mordu Żydów w Jedwabnem (Podlaskie) nie
uczestniczyły ani władze miasta ani jego mieszkańcy. - Ich... więcej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Tej strony już nie ma:
http://fakty.interia.pl/galerie/gale…ie/duze/komentarze,1378054,,34341390.
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
15. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Dobrze by było aby wrzac dzisiejszy IPN zajął sie za jakie zasługi, dziadzia, teść Komorowskiego został pułkownikiem UB.
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
16. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Ksiądz biskup Mieczysław Cisło to uczeń arcybiskupa Józefa Życińskiego.
Ja się nie dziwie , ze pojechał do Jedwabnego miast na Jasna Górę.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
17. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Ksiądz biskup Mieczysław Cisło, to współpracownik UB o kryptonimie "Rzymianin" Został zwerbowany w 1975 roku.
Sławomir Cenckiewicz w swojej książce "Sprawa Lecha Wałęsy", na str. 353, w przypisie Nr 47:
Józef Życiński był w latach 1977-1990 rejestrowany pod numerem 1263 przez Wydział IV KW MO w Częstochowie jako TW ps. "Filozof". Materiały archiwalne zniszczono w styczniu 1990 r. "Filozofa" miał pozyskać naczelnik wydziału IV,ppłk Alojzy Perliceusz, a jego kolejnymi oficerami prowadzącymi byli: kpt.Stanisław Boczek (1978-1984) i por. Zbigniew Kalota (od 1984 r.) Z zachowanych akt lokalu kontaktowego SB o krypt. "Wanda" (Kraków, ul. Józefitów 15/7)wynika, że odbywano w nim spotkania z "Filozofem" (por. IPN Ka 0026/1067).
Arcybiskup Życimski to duchowy i administracyjny przywódca biskupa Cisło.
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
18. Szanowny Panie Michale
brak lustracji w Kościele mści się na nas wiernych...
Cóż, mielismy tez takich biskupów w swojej historii, których wieszano za zdradę.Dzisiaj nikt nie wiesza ani nawet nie wysyła na emeryturę.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. List prezydenta w odczytany w
List prezydenta w odczytany w Jedwabnem
Uczestnicy
uroczystości upamiętniającej
70. rocznicę mordu w Jedwabnem
Szanowni Państwo!
Łączę się w zadumie i modlitwie ze wszystkimi zgromadzonymi podczas uroczystości odbywających się w siedemdziesiątą rocznicę mordu w Jedwabnem.
W tym właśnie miejscu, 10 lipca 1941 roku, żydowscy mieszkańcy Jedwabnego i okolicznych miejscowości zostali w okrutny sposób pozbawieni życia. Zginęli mężczyźni, kobiety i dzieci, starzy i młodzi. Ocaleli tylko nieliczni, którym w porę udało się zbiec. Zginęli – spaleni żywcem – niemal wszyscy żydowscy obywatele Jedwabnego. Ich krzyk trwogi, dobywający się z płonącej stodoły, mimo upływu dziesięcioleci nie milknie.
Chociaż sprawcy tej zbrodni zostali zaraz po wojnie osądzeni, dopiero dziesięć lat temu pełen obraz tej tragedii dotarł do świadomości i sumień milionów Polaków. Wielu ludziom trudno było uwierzyć, że ten odrażający mord został popełniony polskimi rękami. Potwierdzają to jednak badania i publikacje historyków, jak również śledztwo przeprowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej.
Zbrodnia ta wydarzyła się w nieludzkich czasach II wojny światowej, gdy nie było tutaj państwa polskiego, zniszczonego agresją dwóch totalitaryzmów we wrześniu 1939 roku. Wojna, straszliwa II wojna światowa, podczas której także Polacy byli bezwzględnie wyniszczani i prześladowani, wyjaśnia okoliczności tej zbrodni, ale jej w żadnym stopniu nie usprawiedliwia.
Dlatego, właśnie jako Polak i Prezydent Rzeczypospolitej, z uznaniem wspominam postawę mojego poprzednika, Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który przemawiając przed dziesięciu laty tu w Jedwabnem, znalazł w sobie wystarczająco dużo siły, by w imieniu swoim oraz – jak się wyraził – tych Polaków „których sumienie jest poruszone tamtą zbrodnią”, przeprosić za ten mord. Nazwał on wówczas sprawców tej zbrodni po imieniu: określił ich jako „winnych wobec Rzeczypospolitej, wobec jej wielkiej historii i wspaniałych tradycji”.
Tak, ci ludzie sprzeniewierzyli się Rzeczypospolitej. Podnieśli rękę na swoich żydowskich współobywateli. W tej stodole w Jedwabnem sprawcy tych zdarzeń, sami tego nie rozumiejąc, podpalili także wielowiekowe ideały Rzeczypospolitej, dumną tradycję kraju, który nazywano kiedyś w Europie państwem bez stosów.
Mieszkańcy Jedwabnego, obywatele polscy narodowości żydowskiej spłonęli w tej stodole zapędzeni do niej przez swych polskich sąsiadów. Zginęli – za przyzwoleniem okupanta – bo byli Żydami.
Odczuwamy do dziś ból i wstyd z powodu tego co się wtedy stało.
Z szacunkiem i wdzięcznością myślimy równocześnie o tych Polkach i Polakach, którzy w tym straszliwym piekle wojny i zniszczenia nieśli pomoc Żydom. Również tu, na Podlasiu. Ci ludzie nie dali się sterroryzować karą śmierci wymierzaną przez Niemców za pomoc okazywaną żydowskim współobywatelom. Ratowali ich udzielając im pomocy i schronienia. Wielu, niekiedy całe rodziny, zapłaciły za to najwyższą cenę.
Szanowni Państwo,
Jedwabne to nie tylko nazwa symbolizująca dramatyczne wydarzenia z czasów II wojny światowej. To także ważny znak w zbiorowej świadomości i pamięci Polaków. Naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą. Długo trwało, zanim zrozumieliśmy, że przyznanie się do tej winy nie przekreśla polskiej martyrologii i polskiego bohaterstwa w walce z niemieckim i sowieckim okupantem. Że nie oznacza relatywizacji win i wywrócenia proporcji w ocenie historycznych zasług i grzechów.
Urząd Prezydenta Rzeczypospolitej od początku wspierał ten trudny proces. Chylę czoła przed wysiłkiem, jaki dla oczyszczenia historycznej pamięci i przywrócenia dobrych relacji między Polakami i Żydami podjęli wszyscy moi poprzednicy. Przywrócili oni stosunkom polsko – żydowskim wymiar, jaki powinny mieć relacje między narodami zamieszkującymi tę samą ziemię.
Dziś w siedemdziesiątą rocznicę mordu w Jedwabnem nie sposób jednak nie myśleć przede wszystkim o samotności, przerażeniu i cierpieniu jego ofiar. Opłakujemy je również teraz, po siedemdziesięciu latach. Chcemy – wraz z dzisiejszymi mieszkańcami Jedwabnego – do końca zrozumieć wymowę tego, co się wtedy stało, oraz uświadomić sobie to, co dziś musi zostać w nas ocalone jako pamięć, przestroga, zobowiązanie.
Wtedy nie było tu Rzeczypospolitej. Ale dziś ona jest. Jest i słyszy skargę, niegasnący krzyk swoich żydowskich obywateli. Dziś – w Jej imieniu – oddaję cześć ich cierpieniom. I raz jeszcze proszę ich o przebaczenie.
Bronisław Komorowski
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/listy/art,69,l...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Prawdy o jedwabnym:
"
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
21. Błagalny Komorowski -
Mazowiecki z rabinami w tle.
„Prezydent prosi o wybaczenie za Jedwabne”. Tekst modlitewno – błagalny ukazuje się w dniu 11 lipca 2011 roku, jako nieuznany przez Sejm „11 LIPCA DNIEM PAMIĘCI MĘCZEŃSTWA KRESOWIAN”. Cała Polska czci tę wschodnią Golgotę, z wyłączeniem prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego, b. premiera Tadeusza Mazowieckiego, rabina Polski Michaela Schudricha, dwóch rabinów incognito, oraz biskupa Mieczysława Cisło
z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Episkopatu Polski, którzy błagają o wybaczenie za Jedwabne" .
http://wzzw.wordpress.com/2011/07/12/blagalny-komorowski-mazowiecki-z-ra...
basket
22. Janusz Wojciechowski
Janusz Wojciechowski
Pamięć Jedwabnego, niepamięć Wołynia. "O setkach straszliwych zbrodni na Polakach na świecie nie wie prawie nikt"
"O Niemcach już nie wspomnę, bo to naród głęboko skrzywdzony w 1945
roku, niesprawiedliwie wypędzony ze swoich prastarych germańskich ziem i
coraz silniej upominający się o naprawienie tych krzywd."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Kochani, czy mogę poprosić o przetłumaczenie na polski język
treści modlitwy, jaką niewątpliwie odmówił tam naczelny rabin Polski?
Nawiasem co to za tytuł naczelny rabin Polski? On jest naczelnym rabinem ale w POLSCE, nie Polski, prawda panie Schudrich?
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
24. umowa zawarta między Warszawą a Berlinem w 2003 roku.
Starosta powiatu Krasnystaw oraz wójtowie z trzech tamtejszych miejscowości – Izbicy, Gorzkowa i Kraśniczyna – wysłali list do ambasadora RFN w Polsce. Powołują się w nim na umowę zawartą między Warszawą a Berlinem w 2003 roku. W jej ramach rząd niemiecki zobowiązał się do upamiętnienia i utrzymania miejsc spoczynku obywateli Niemiec zabitych na terytorium Polski podczas II wojny światowej.
W ramach układu Berlin sfinansował w Polsce 13 pięknych parków-cmentarzy wojennych, na których spoczywa 165 tys. żołnierzy Wehrmachtu. Tymczasem na żydowskich cmentarzach w Izbicy, Gorzkowie i Kraśniczynie do dziś w zbiorowych mogiłach leżą zakopani tam niemieccy Żydzi. Deportowani do tamtejszych gett z Trzeciej Rzeszy i tam zabici przez niemieckich oprawców.
„Dlaczego groby żołnierzy Wehrmachtu są utrzymane lepiej niż groby zabitych Żydów?" - Adam Aptowicz
„Zwracamy się do społeczeństwa i władz niemieckich z roszczeniem o przyznanie odpowiedniego budżetu w celu uporządkowania i utrzymania cmentarzy, na których oni spoczywają. Standard tych cmentarzy powinien być analogiczny do wysokiego standardu cmentarzy wojennych. Jest to obowiązek władz i społeczeństwa niemieckiego wobec swoich obywateli, niewinnie zamęczonych i pomordowanych" – napisano w liście.
– Nie ulega wątpliwości, że umowa z 2003 roku dotyczy nie tylko niemieckich żołnierzy, ale także niemieckich Żydów. Tymczasem Berlin o tych ofiarach zupełnie zapomniał. Porządkuje się cmentarze żołnierzy, a zapomina o cmentarzach ofiar. To niedopuszczalne – powiedział „Rz" starosta powiatu Krasnystaw Janusz Szpak.
Podczas wojny na terenie Polski Niemcy zamordowali dziesiątki tysięcy niemieckich Żydów. Tylko do łódzkiego getta trafiło ich około 10 tysięcy, 20 tysięcy zamordowano zaś na Lubelszczyźnie, głównie w obozach w Sobiborze i w Bełżcu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Był to oddział hitlerowskiego Einsatzgruppe Hermanna Schapera
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hermann_Schaper,
Może więc i prezydent Aleksander Kwaśniewski, a także Bronisław Komorowski, zgodnie z historyczną prawdą, powinni przepraszać w imieniu SS?
Hermann Schaper był dowódcą tego niemieckiego oddziału, który planowo zajmował się wymordowywaniem wielu żydowskich mieszkańców w wielu miejscowościach w Polsce i nie tylko.
Hermann Schaper był dowódcą oddziału hitlerowskiego SS, który wymordował żydowskich mieszkańców Jedwabnego.
Hermann Schaper:
Ustalono, że prowadził przy pomocy swego oddziału systematyczne mordy według tej samej metody na bolszewikach, ich sympatykach, NKWDowcach i Żydach, w miarę zdobywania terytorium wcześniej zagarniętych przez Sowietów we wioskach czasem raczej dość już daleko za przesuwającym się Frontem Wschodnim. Przeprowadził akcje likwidacji w takich wioskach jak Wizna (koniec czerwca), Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (wczesny sierpień), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Piątnica, Zambrów, a także w innych miejscowościach
Hermann Schaper:
Był członkiem niemieckiej hitlerowskiej partii socjalistycznej NSDAP - numer legitymacji 105606, a następnie, od 1937 roku, SS-manem z trupia czaszką (nr. legitymacji 3484) w randze porucznika SS (Obersturmfuerer).
Herman Schaper:
Dowodził jako kapitan (Hauptsturmfuerer) Kommandem SS Płock - Ciechanów (kommando SS Zichenau-Schröttersburg), jedną z pięciu utworzonych we wschodniej Polsce grup operacyjnych (Einsatzgruppen), składającą się z 500-1000 SS-manów i gestapowców. Schaper działał w okręgu Płock (przemianowanym na Zichenau), przełożonym Schapera był dowódca Gestapo w Ciechanowie (przemianowanym na Schröttersburg)
To wszystko można przeczytać w Wikipedii
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hermann_Schaper, po polsku,
http://en.wikipedia.org/wiki/Hermann_Schaper, a także, nieco więcej, po angielsku.
Nie tylko profesorowie Jerzy Robert Nowak i Iwo Cyprian Pogonowski, ale i historyczna prawda wie dokładnie, że morderstwo w Jedwabnem jest niemiecką zbrodnią, jest zbrodnią popełnioną przez Niemców, którymi dowodził SS-man Hermann Schaper.
Może więc i prezydent Aleksander Kwaśniewski, a także Bronisław Komorowski, zgodnie z historyczną prawdą, rzeczywiście powinni przepraszać w imieniu SS?
Hermann Schaper
michael
26. giewałt! wg Wyborczej , to antysemicki plakat
Fot. Ursynowianka/ Nadesłane na Alert24
Plakat naklejony nielegalnie w warszawskim metrze
tablic reklamowych w warszawskim metrze pojawił się plakat negujący
zbrodnie w Jedwabnem. - Ktoś samowolnie, bez naszej zgody po raz kolejny
nakleił plakat o antysemickiej treści. Plakat zostanie zaklejony -
zapewnia rzeczniczka firmy AMS, do której należy przestrzeń reklamowa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Zgromadziliśmy się tutaj jak
Zgromadziliśmy się tutaj jak co roku, bo zawsze pamiętamy o tym co się tutaj wydarzyło. Jednak pamięć o Jedwabnem jest traktowana jak coś tragicznego, a to dla mieszkańców miejscowości jest krzywdzące - mówił podczas uroczystości Piotr Kadlcik przewodniczący gminy wyznaniowej żydowskiej w Warszawie. - Niech to będzie grób nieznanego Żyda, który został zamordowany ze strachu, z bezsilności.
71 lat po tragedii zamordowania Żydów, na uroczystościach nie pojawił się nikt z mieszkańców Jedwabnego. Nie przyszedł też burmistrz.
- Wierzę, że nadejdzie taki dzień kiedy będziemy tu wszyscy razem. - powiedział Michael Schudrich naczelny rabin Polski.
Według zakończonego w 2003 r. śledztwa IPN, zbrodni dokonała grupa polskich mieszkańców miejscowości, z inspiracji Niemców. Żydowskich mieszkańców Jedwabnego i okolic najpierw spędzono na rynek, a później spalono żywcem w położonej na obrzeżach Jedwabnego stodole. Zginęło wówczas nie mniej niż 350 osób, które zostały pogrzebane w zbiorowych mogiłach w zgliszczach stodoły i na cmentarzu żydowskim.
W 2001 roku za zbrodnię w Jedwabnem przeprosił ówczesny prezydent Polski, Aleksander Kwaśniewski. W ubiegłym roku prezydent Bronisław Komorowski w specjalnym liście również napisał "W imieniu Rzeczypospolitej proszę o wybaczenie".
Więcej... http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,12102822,Jedwabne_71_lat_po...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. dozór jest zadaniem gminy. Gmina nie chce się tym jednak zajmow
Od dwóch lat miejscem wokół pomnika w Jedwabnem opiekują się osadzeni z Zakładu Karnego w Gradach-Woniecku. Koszą trawę, sprzątają. W 2012 roku w ramach specjalnego projektu, we współpracy ze środowiskiem żydowskim, porządkowali też pobliski cmentarz żydowski. Usuwali zakrzaczenia, udało się odsłonić część macew. Cmentarz w Jedwabnem był bardzo zarośnięty, teraz powoli to się zmienia. Prace mają być kontynuowane.
We wtorek w uroczystościach wzięła udział delegacja służby więziennej oraz kilku osadzonych z Białegostoku. Wszyscy otrzymali podziękowania za współpracę.
We wrześniu pomnik w Jedwabnem ma być oświetlony, ma też powstać monitoring tego miejsca, by było bezpieczniejsze i by odstraszało to wandali. Inicjatorem zabezpieczenia pomnika jest wojewoda, który realizuje ten pomysł we współpracy ze sponsorem. Urząd wojewódzki sam nie może przeznaczyć na to pieniędzy, gdyż dozór jest zadaniem gminy. Gmina nie chce się tym jednak zajmować. Michael Schudrich powiedział, że docenia inicjatywę wojewody, która pokazuje jego szacunek do miejsca i tragedii, która rozegrała się w Jedwabnem 71 lat temu.
http://www.polskatimes.pl/artykul/615089,rocznica-mordu-w-jedwabnem-moni...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Antysemicki plakat....
Właśnie dokonałam odkrycia: prawda jest antysemicka.
To takie proste....
30. Chyba poraz pierwszy,Komorowski uzyl slowa Narod.
Tzn. Narod ma przeprosic spoleczenstwo?
31. @benenota
on sam nie wie co gada, czyta to, co mu podsuną.
A sprawa "pokłosie" wystąpień fircyka to okładka "Przekrój" - prokuratura prowadzi sprawe po wygraniu przez Stowarzyszenie sprawy w sądzie.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Bronisław Komorowski zięć pułkownika UB, jest kłamcą, oszustem, wrogiem Polski. Niemcy Żydom płacą miliardy dolarów, by zdejmowali odium morderców z Niemców.
Hańba, że część Polaków wybrała zdrajcę na prezydenta.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
33. @Maryla
Dobrze ze od czasu do czasu cos przetlumaczysz,bo juz naprawde ciezko sie w tym wszystkim polapac.
Pozdrowka-Ben.
34. o czym Bronek mówi? obraża Rabina ?
"Łatwo poczuć, że jesteśmy dziećmi jednego Boga": W Belwederze zapłonęły świece chanukowe [GALERIA]
We wtorek w Belwederze z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego
odbyła się uroczystość zapalenia świec chanukowych. To czwarty dzień
obchodów Chanuki - żydowskiego Święta Świateł.
W spotkaniu wziął udział m.in. ambasador Izraela w Polsce Zvi
Rav-Ner, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, przewodniczący Związku
Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce Piotr Kadlcik oraz
przedstawiciele środowisk Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu,
Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, żydowskich kombatantów, młodzieży
żydowskiej, organizacji i instytucji zajmujących się żydowskim
dziedzictwem w Polsce.
- Myślę, że gdzieś zostało wymyślone o wiele wyżej, o wiele dalej i o
wiele mądrzej, niż nam się wydaje, że jest ta bezpośrednia bliskość
święta Bożego Narodzenia i święta Chanuki - powiedział prezydent
Komorowski.
Podkreślił, że Chanuka i Boże Narodzenie to święta radości, ufności,
nadziei, że świat może i powinien - także za naszą przyczyną - iść w
dobą stronę. - Jestem przekonany, że w takim szczególnym momencie można
łatwo poczuć się, że jesteśmy dziećmi tego samego Boga, że jesteśmy
ludźmi poddawanymi tym samym próbom, ale także obdarowanymi tymi samymi
nadziejami, tą samą ufnością wobec świata - dodał.
Podczas trwającego osiem dni święta każdego dnia na chanukowym
dziewięcioramiennym świeczniku Żydzi zapalają jedną świecę. Na
dziewiątym, pomocniczym ramieniu świecznika znajduje się szames -
świeczka, od której płomienia odpala się kolejne. W tym roku pierwszą
świeczkę zapalono 8 grudnia. (PAP)
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,2395,uroczystosc-zapa...
Rozpoczęła się Chanuka - żydowskie święto świateł [ZDJĘCIA]
Pierwsza świeca chanukowa zapłonęła w sobotę na Placu Grzybowskim w
Warszawie, zapalił ją m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Rozpoczęła się Chanuka - żydowskie święto świateł.
Świętujący, którzy zebrali się w środę na Placu Grzybowskim, wysłuchali
tradycyjnych pieśni żydowskich w wykonaniu chóru Shir Aviv. W
uroczystości - oprócz członków gminy żydowskiej - udział wziął m.in.
ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner oraz przedstawiciela władz
samorządowych na czele z wiceprezydentem Warszawy Włodzimierzem
Paszyńskim. Następnie członkowie gminy żydowskiej przeszli do Synagogi
im. Nożyków, gdzie mogli spróbować chanukowych potraw: placków i
pączków.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Komorowski znów to robi
Panie prezydencie, powstaje film o katastrofie smoleńskiej. "Smoleńsk" ma się opierać na teorii zamachu...
Słyszałem, powtórzę zatem, że wszystkie teorie o zamachu w Smoleńsku uważam za błędne i szkodliwe.
A czy szkodliwym dla Polski i Polaków jest "Pokłosie"?
- Nie byłem jeszcze w kinie na "Pokłosiu". Ale pewne jest to, że to film poruszający ważny temat. Zawsze uważałem, że Polacy, na tle wielu innych narodów europejskich, mogą z podniesiona głową rozmawiać o okrucieństwach wojny, nędzy moralnej ludzi, okrucieństwie zagłady Żydów.
Mogą też i powinni zmierzyć się z wiedzą o sprawach złych i wstydliwych, będących dziełem rodaków, o tym, co każdy chciałby wyprzeć z własnej i narodowej pamięci, bo ta pamięć boli i uwiera.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wywiady/komorowski-wszystkie-te...
co takiego wstydliwego ze swojego zyciorysu ukrywa Bronek?
Bo, że żonę z domu Dziadzia, z rodziny ubeckich funkcjonariuszy, to juz wiemy.
Co jeszcze go tak uwiera ?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Tyle fragment raportu. Należy
Tyle fragment raportu. Należy dodać, że prace ekshumacyjne rzeczywiście przerwano 31 maja i wrócono do nich na krótko 4 czerwca 2001 roku.
Z raportu profesora Koli wynika też, że mimo tych bardzo niesprzyjających warunków odkryto "sprażone i spalone kostne szczątki ludzkie”, a także przedmioty należące do ofiar, min, "złota obrączkę, łańcuszek, srebrny zegarek, srebrna polska monetę dwuzłotową”, a także "klucze, bębenek od maszyny krawieckiej”. Odkopano także resztki pomnika Lenina, do którego rozbiórki, według świadków zbrodni, mieli być zmuszeni Żydzi na krótko przed mordem. Potem pomnik miał być wrzucony razem z nimi do grobu.
Najciekawszy element raportu to stwierdzenie, że znaleziono m.in. "46 sztuk łusek niemieckiej broni typu mauser”. Mogło to oznaczać, że Niemcy brali jednak w zbrodni większy udział, niż ustalił prokurator Ignatiew. Karabiny typu mauser (MG34) były bowiem w 1941 na wyposażeniu armii niemieckiej.
http://www.wprost.pl/ar/381783/Konczcie-juz-bo-szabas/?pg=1
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Jedwabne 10 lipca 1941- 72 rocznica
http://jan.bodakowski.salon24.pl/523511,jedwabne-10-lipca-1941-72-rocznica
Jan Bodakowski
Jedwabne 10 lipca 1941- 72 rocznica
Jak
co roku, rocznica masakry w Jedwabnym stanie się dla środowisk wrogich
Polsce i Polakom okazją do szkalowania narodu polskiego. Warto więc, co
roku, przypominać antypolskim siewcom nienawiści fakty związane z tą
popełnioną przez niemieckich oprawców zbrodnią.
Sprawa pogromu Żydów w Jedwabnym jest
znana większości osób z książki Grossa „Sąsiedzi”. Publikacja Grossa
jest jednak stekiem bezczelnych kłamstw mających na celu oczernianie
Polski i Polaków. W rzeczywistości w Jedwabnym Żydzi stali się ofiarą
Niemców. Już dekadę temu mogli się o tym przekonać czytelnicy wydanego
przez wydawnictwo Fronda zbioru artykułów naukowych na temat zbrodni.
Wśród autorów tekstów na kartach „Jedwabne spór historyków wokół książki
Jana T. Grossa 'Sąsiedzi'” znaleźli się: Paweł Machcewicz, Andrzej
Żbikowski, Marek Chodakiewicz, Sławomir Radoń, Tomasz Strzembosz, Piotr
Gontarczyk, Bogdan Musiał, Marcin Kula, Norman Finkelstein, Thomas
Urban, Bogdan Musiał.
Jak wynika z opublikowanych artykułów,
Łomżyńskie z Jedwabnym było terenem dwu narodowym. W miastach mieszkali
Polacy i Żydzi. Wsie w 100% był Polskie, połowę mieszkańców wsi
stanowiła szlachta zagrodowa - mająca taki sam status ekonomiczny jak
włościanie, ale posiadająca silną świadomość narodową. Po agresji
sowieckiej na Polskę w 1939 roku sowiecka propaganda, głoszona często
ustami żydowskich agitatorów, była prowokacyjna i niedorzeczna – wbrew
twierdzeniom sowietów w Łomżyńskim nie było Ukraińców i Białorusinów do
wyzwalania. Silna świadomość narodowa spowodowała żywiołowy rozwój
polskiego podziemia w okupowanym przez sowietów Łomżyńskim.
W dyskusji o Jedwabnym Gross i jego
epigoni przemilczeli udział próżniejszych żydowskich ofiar w sowieckim
aparacie terroru po 17 września 1939. Żydzi w 1939 roku w Jedwabnym
entuzjastycznie witali Armie Czerwoną. Entuzjazm Żydów był owocem
ogromnej sympatii Żydów dla ZSRR i nienawiści do Polski, Nie jest prawdą
teza o strachu Żydów przed Niemcami, Niemcy byli sojusznikami ZSRR z
którym Żydzi sympatyzowali. Żydzi na terenach okupacji niemieckiej
usiłowali witać Niemców - Niemcy jednak nie życzyli sobie entuzjazmu
Żydów. Żydzi w Jedwabnym natychmiast włączyli się w sowiecki aparat
terroru, którego ofiara byli w Jedwabnym Polacy. Żydzi w sowieckim
aparacie terroru stosowali wobec prześladowanych Polaków: aresztowania,
rekwizycje, więzienie. Żydzi tworzyli dla NKWD listy Polaków
przeznaczonych do likwidacji - bezpośredniej i za pomocą deportacji,
odzierali z dobytku i ubrań deportowanych Polaków, przejmowali miejsca
pracy deportowanych Polaków. Żydzi zajmowali się rabunkiem i rekwizycją
na rzecz sowietów - w czasie pierwszej okupacji Żydzi stanowili 70%
sowieckich biurokratów, zajmowali się szerzeniem sowieckiej propagandy i
agitacji. Pod sowiecką okupacją Żydzi nieustannie manifestowali swój
tymf nad Polakami i entuzjazm dla okupanta, obelżywie traktowali
Polaków, donosili na Polaków do NKWD.
Atak armii niemieckiej na ZSRR był dla
Polaków wyzwoleniem od śmierci i tortur z rąk sowietów i ich żydowskich
kolaborantów. Polacy mieli powody by czuć ulgę i radość z powodu końca
sowieckich wywózek, mordów i prześladowań.
10 lipca 1941 akcją
likwidacji Żydów w Jedwabnym, a także w Radziłowie i Tykocinie,
kierował komisarz kryminalny Hauptsurmfuhrer Hermann Schaper. Schaper
jak wielu innych zbrodniarzy nazistowskich po wojnie pozostał bezkarny -
z braku wystarczających dla niemieckich sądów dowodów. Sprawą jego
odpowiedzialności za zbrodnie podczas II wojny światowej w Łomżyńskim
zajmowała się niemiecka prokuratura w 1964 i 1965 oraz sądy w 1974 (w
oparciu o dokumenty SS z archiwum MSW w Warszawie) i 1976 roku.
Odpowiedzialność Schepera za eksterminacje Żydów w Łomżyńskim ustaliło
Centrum Dokumentacji Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu koło
Stuttgartu na podstawie ustaleń z 1963 z biura śledczego do ścigania
zbrodni nazistowskich przy sztabie policji izraelskiej. Żydzi z
Radziłowa na zdjęciach rozpoznali Schapera.
Według świadków wydarzeń 10 lipca 1941
roku, dwa tygodnie po wkroczeniu Niemców i rozpoczęciu niemieckiej
okupacji, do Jedwabnego przybyło 69 gestapowców i wielokroć więcej
żandarmów niemieckich - zeznająca w procesie Polaka dostała polecenie od
Niemców przygotowania 69 porcji obiadowych dla gestapowców. Było to
Einsatzkomando SS Zichenau Schrottersburg (Einsatzkommando Urzędu
Policji Państwowej Ciechanów Płock). Była to jedna z wielu akcji
likwidacji Żydów - podobne miały miejsce w końcu czerwca w Wiznie, 5
lipca w Wąsoczy, 7 lipca w Radziłowie leżącym 15 km od Jedwabnego, 10
lipca w Jedwabnym, w sierpniu w Łomży leżącej 18 km od Jedwabnego, 22
sierpnia w Tykocinie leżącym 30 km od Jedwabnego, 4 września w Rutkach
leżących 20 km od Jedwabnego, Zambrowie leżącym 35 km od Jedwabnego. W
wielu z tych miast Niemcy palili Żydów w stodołach. Ten sam schemat SS
wykorzystywało w likwidacjach Żydów od Morza Bałtyckiego do Morza
Czarnego - na Litwie, Białorusi, Ukrainie i Mołdawii. W pogromach Niemcy
starali się wykorzystać lokalny margines społeczny i antysemitów.
W Jedwabnym Niemcy spalili mniej niż 250
Żydów - około 150 w stodole - innych miejsc egzekucji nie znaleziono. By
Żydzi nie uciekali z płonącej stodoły Niemcy strzelali do Żydów -
świadczy o tym 100 łusek znalezionych przez IPN w maju 2001 w ruinach
spalonej stodoły. Łuski po amunicji znalezione w Jedwabnym były łuskami
do niemieckich karabinów Mauser z 1938 i niemieckich pistoletów Walter
używanych przez niemieckich oficerów. Jedwabne nie było podczas II wojny
światowej terenem walk jednostek niemieckich - łuski więc
najprawdopodobniej pochodziły z masowego mordu. Wbrew polskiemu prawu
nie przeprowadzono ekshumacji – zadbał o to ówczesny minister
sprawiedliwości Lech Kaczyński. Brak ekshumacji uzasadniano protestami
społeczności żydowskiej, było to dziwne tłumaczenie bo w innych
miejscach zbrodni na Żydach ekshumacje przeprowadzono. Żołnierzom
niemieckim w pogromie pomagali cywilni przedstawiciele niemieckich władz
lokalnych Jedwabnego przywiezionych do Jedwabnego przez Niemców.
Niemcy usiłowali biciem i bronią palną
zagonić Polaków do pilnowania Żydów na rynku w Jedwabnym - wielu Polaków
pomimo grożącej śmierci z rąk Niemców uciekało z miasta by nie pomagać
Niemcom. Polacy nie byli świadomi celów Niemców. Z rynku Niemcy
zapędzili Żydów do stodoły i ich tam spalili. Polacy pomimo grożącej im i
ich rodzinie karze śmierci - tylko w okupowanej Polsce Niemcy zabijali
za pomoc Żydom, pomagali Żydom i ukrywali Żydów przed Niemcami.
Podczas powojennego procesu oskarżeni o
mord w Jedwabnym twierdzili że podczas śledztwa byli torturowani przez
komunistycznych śledczych. Torturami wymuszono na nich przyznanie się do
winny i obciążenie innych odpowiedzialnością za mord. Sąd 10 z pośród
22 oskarżonych uniewinnił, wydał 1 wyrok śmierci – zresztą niewykonany.
11 osób skazał na kilkunastoletnie wyroki choć uznano że byli terrorem
przez Niemców zmuszeni do pilnowania Żydów. Wymuszone przez UB zeznania
były tak niewiarygodne że komunistyczny sąd uznał je za niewystarczający
dowód. Sąd apelacyjny z pośród 12 skazanych 2 uniewinnił. Niewątpliwymi
zbrodniarzami byli przywiezieni przez Niemców polskojęzyczni
kolaboranci Marian Karolak (komisaryczny burmistrz z nadania
niemieckiego okupanta) i Karol Bardoń (niemiecki żandarm, volkddeutsch,
funkcjonariusz niemieckiej policji pomocniczej zajmującej się
aresztowaniem Polaków).
Jan Bodakowski
tekst na ten temat ukazał się pierwotnie na portalu Prawy.pl http://www.prawy.pl/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. "NCzas!": Płużański
"NCzas!": Płużański przypomina o zbrodni w Koniuchach. "Czy podczas rocznicy mordu prezydent Izraela przeprasza Polaków?"
- pisze Tadeusz M. Płużański w artykule na łamach "Najwyższego Czasu!".
Historyk opisuje przemilczaną zbrodnię na mieszkańcach nowogródzkiej
wsi dokonaną w pierwszej połowie 1944 roku. Płużański przypomina
dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej poświęcone tej sprawie:
- przypomina Płużański, dodając, że w skład grupy wchodziło ok. 50 Żydów.
Publicysta m.in. tygodnika "wSieci" opisuje, jak do zbrodni zupełnie
bez żenady przyznawali się "partyzanci". Jeden z nich, "partyzant" Chaim
Lazar, w wydanej w 1985 r. w Nowym Jorku książce "Zniszczenie i opór"
napisał:
- czytamy na łamach "Najwyższego Czasu!".
Relacje o zbrodni znalazły się także w innej cytowanej w liście
relacji pochodzącej z książki Richa Cohena "The Avengers" ("Mściciele"),
wydanej w Nowym Jorku w 2000 r.:
- cytuje Płużański.
Historyk przypomina, kim byli napastnicy określani w co drugim zdaniu
mianem "partyzantów". Była to tzw. partyzantka sowiecka, a zbrodnia na
Polakach mogła mieć związek z tym, że polscy mieszkańcy mogli być
związani z podziemiem niepodległościowym.
- przypomina Płużański.
I opisuje niezwykle charakterystyczne zachowanie "Gazety Wyborczej" i innych mainstreamowych mediów.
- puentuje Płużański.
Historyk zastanawia się nad analogiami obu przypadków:
- kończy Płużański.
Cały artykuł dostępny na łamach "Najwyższego Czasu!". Polecamy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Prawdy o Jedwabnym:
Pomnik pierwotny można powiększyć
Ukłony moje najniższe
Przemilczana kolaboracja. Jak ludność żydowska wzięła udział w powitaniu wojska sowieckiego. Z bronią w ręku
Nie
miałem zamiaru zabierać głosu w dyskusji, która nastąpiła po ogłoszeniu
przez prof. Jana T. Grossa książki „Sąsiedzi”, dotyczącej mordu na
Żydach dokonanego w lipcu 1941 roku w miasteczku Jedwabne na Podlasiu.
Przede wszystkim dlatego, że dotychczasowa dyskusja, podejmując różne
istotne wątki, pomija fakt najważniejszy: co się stało w Jedwabnem po
wkroczeniu na ten teren armii niemieckiej, tzn. kto, kiedy i w jakich
okolicznościach dokonał masowego mordu na ludności żydowskiej
Jedwabnego.
O tym bowiem przede wszystkim należałoby pisać, tym bardziej
że stwierdzenia Grossa w świetle niektórych źródeł wydają się nie do
końca prawdziwe. Jednocześnie posiadana przeze mnie
dokumentacja jeszcze nie upoważnia mnie do publicznego zabrania głosu w
tej właśnie kluczowej kwestii.
Jednak tak w książce Grossa, jak w ogłoszonym niedawno w
„Rzeczpospolitej” (4.01.2001) artykule Andrzeja Żbikowskiego padły
stwierdzenia tak szokujące, że nie można ich skwitować
milczeniem. A dotyczą one zarówno postawy ludności polskiej i żydowskiej
na ziemiach najpierw okupowanych, a następnie anektowanych przez
Związek Sowiecki, jak i oceny owej postawy.
Zanim przejdę do właściwego tematu, zacząć muszę od stwierdzeń podstawowych. Nic nie może usprawiedliwić mordów dokonanych na jakiejkolwiek grupie ludności cywilnej.
Nic nie usprawiedliwia zabijania mężczyzn, kobiet i dzieci tylko
dlatego, że są reprezentantami jakiejś klasy społecznej, jakiegoś
narodu, jakiejś religii, bo wszelkie wymierzanie sprawiedliwości musi
mieć charakter indywidualny. Zbrodni takich nie można uzasadnić ani
własnymi przekonaniami, ani rozkazem przełożonego, ani „koniecznością
dziejową”, ani dobrem jakiegoś innego narodu, klasy, religii czy grupy
społecznej, ani też dobrem żadnej organizacji – wojskowej czy cywilnej,
jawnej czy zakonspirowanej.
Chciałbym, aby czytelnik tego tekstu wziął pod uwagę, że
takie jest moje zasadnicze stanowisko. Jestem również w sposób
zasadniczy przeciwny mordowaniu żołnierzy jakichkolwiek formacji
wojskowych czy policyjnych tylko dlatego, że w nich służą, zwłaszcza
wtedy, gdy są nieuzbrojeni lub oddają się do niewoli. Ktokolwiek więc dokonuje takiego mordu, niezależnie od tego, kogo reprezentuje, jest dla mnie mordercą, nikim innym.
Ogólne przerażenie
Zanim dokona się oceny postaw i zachowań różnych
grup społecznych i narodowych na ziemiach zajętych przez
Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną (RKKA), należy przypomnieć podstawowe
fakty, bo bez poznania ówczesnej rzeczywistości nie jest możliwe
zrozumienie ludzi tam zamieszkałych czy przyniesionych „falą” wojennej
nawałnicy.
Wkroczeniu Niemców na Podlasie towarzyszyło ogólne
przerażenie miejscowej ludności, która wojska niemieckie przyjęła z
łatwo dostrzegalną wrogością. Wspierała spychane na wschód
jednostki Wojska Polskiego, a w wypadku niezmobilizowanych rezerwistów i
młodzieży przedpoborowej, w sporej liczbie wyruszyła na wschód, by
znaleźć oddział, który zechciałby ich przyjąć i uzbroić. Stąd też pewna
liczba mężczyzn z tego regionu (w tym niezmobilizowani) wzięła udział w
walkach o Grodno i w rejonie Sopoćkiń – tym razem już przeciw Armii
Czerwonej.
Okres, po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie wschodnie RP, można podzielić na trzy podokresy.
Pierwszy, nazwany przez prof. Ryszarda Szawłowskiego (i nie tylko
jego!), wojną polsko-sowiecką, trwał dwa tygodnie, do pierwszych dni
października 1939 roku, kiedy zakończył się zorganizowany opór większych
jednostek bojowych WP, choć poszczególne pododdziały prowadziły akcję,
już o charakterze partyzanckim. Drugi, to opanowywanie terenu, połączone
z realizacją „rewolucji” społecznej – politycznej i ekonomicznej, z
góry zaplanowanej i realizowanej przy pomocy wojska i służb specjalnych.
Dlatego nazywam ją „rewolucją na postronku”. W tym też czasie miały
miejsce pierwsze aresztowania. Okres ten kończy się w listopadzie 1939
roku wcieleniem ziem północno-wschodnich RP do Białoruskiej
Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a południowo-wschodnich do
Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej.
Faktycznie przedłużył się on o dalsze dwa miesiące, kiedy sowiecki
system administracyjny (republika, obłast’, rejon) został ostatecznie
wprowadzony na obszarach anektowanych. Trzeci podokres, początki 1940
roku – czerwiec 1941 roku, charakteryzuje się z jednej strony unifikacją
z ekonomiczno-społecznym systemem ZSRR (forsowanie kołchozów,
umacnianie sowchozów, dokończenie procesu nacjonalizacji przemysłu,
handlu, systemu bankowego itp.), a z drugiej – gwałtownym nasileniem
represji, zwłaszcza w pierwszej połowie 1940 roku, w postaci masowych
aresztowań i wywózek (deportacji), które na obszarze tzw. Zachodniej
Białorusi trwały do końca i objęły około 150 000 osób. Na tym
ostatnim zjawisku pragnę się dłużej zatrzymać, było to bowiem – z czego
niewielu zdaje sobie sprawę – działanie na podstawie zasady
odpowiedzialności zbiorowej.
Czas wywózek
Pierwsza wywózka, z 9/10.02.1940 roku objęła osadników wojskowych i
cywilnych oraz leśników wraz z rodzinami. Druga z 13.04.1940 roku
ogarnęła tych, których członkowie rodzin (głowy domu, bracia, synowie)
byli ujęci jako żołnierze WP, policjanci itp., uciekli za granicę lub
ukrywali się bądź zostali aresztowani jako konspiratorzy lub „wrogowie
ludu” czy tzw. element społecznie niebezpieczny (SOE). Trzecia z
29.06.1940 roku, dotykająca zwłaszcza miast, objęła tzw. bieżeńców, w
tym wielu Żydów, głównie tych, którzy zarejestrowali się, że chcą wrócić
pod okupację niemiecką.
Fakt ten częściowo obala mit o radosnym witaniu Armii Czerwonej przez polskich Żydów wyłącznie ze strachu przed Niemcami.
Ostatnia, rozpoczęta na Wileńszczyźnie (zagarniętej wraz z likwidacją
Republiki Litewskiej w czerwcu 1940 roku) 14.06.1941 roku, na ziemiach
białoruskiej republiki zaczęła się 20 czerwca i została przerwana w
momencie niemieckiej agresji.
Zdrada w dniach klęski
Kto był realizatorem terroru? NKWD, a w pierwszym
okresie także RKKA, której podlegały „czekistowskie grupy operacyjne”,
idące za wojskiem dla „oczyszczenia terenu”, podobnie jak Einsatzgruppen
za Wehrmachtem. A milicja? Mało kto wie, że w latach 1939 – 1941
mieliśmy tu do czynienia z trzema odmiennymi rodzajami milicji.
Pierwszy rodzaj – to powstające różne „czerwone gwardie” i
„czerwone milicje”, składające się z ludzi miejscowych, uzbrojonych w
kije, obrzyny, siekiery i rewolwery, choć czasem nawet w broń maszynową,
które wspierały RKKA w jej „marszu wyzwoleńczym” oraz realizowały
„gniew klasowy”, uciskanych przez „pańską Polskę” grup społecznych.
Ujawniały się one z reguły zaraz po 17.09.1939 roku (lub nawet już tego
dnia, co jest wiele mówiące) i działały najczęściej bardzo krwawo, nie
tylko na zapleczu Wojska Polskiego, lecz także po wejściu Armii
Czerwonej, która dawała miejscowym „elementom rewolucyjnym” kilka dni
„wolnizny” na załatwienie porachunków i wywarcie zemsty klasowej.
Później miejsce tych „milicji” zajmują Gwardia Robotnicza,
utworzona na zajętych terenach zgodnie z rozkazem dowódcy Frontu
Białoruskiego z 16.09.1939 roku, oraz Milicja Obywatelska, budowana w
myśl takiegoż rozkazu z 21.09.1939 roku. Z kolei, po wcieleniu
„Zachodniej Białorusi” w skład BSRS, zostały one zastąpione przez
związaną ściśle z NKWD Robotniczo-Chłopską Milicję (RKM), złożoną
początkowo z samych przybyszów (tzw. wostoczników), a później nasycaną
miejscowymi.
Dr. Marek Wierzbicki od kilku lat badający stosunki
polsko-białoruskie na tzw. Zachodniej Białorusi w latach 1939 – 1941, a
więc i odnotowujący fakty z zakresu stosunków polsko-żydowskich, w
obszernym, dotąd niewydrukowanym artykule mówi o trzydniowych
walkach między rebelią Żydów grodzieńskich a polskim wojskiem i policją
(18 września, zanim dotarły tu jednostki RKKA), o dwudniowych walkach o
pobliski Skidel, o żydowskich rebeliach w Jeziorach, Łunnie,
Wiercieliszkach, Wielkiej Brzostowicy, Ostrynie, Dubnie, Dereczynie,
Zelwie, Motolu, Wołpie, Janowie Poleskim, Wołkowysku, Horodcu i
Drohiczynie Poleskim. W tych miejscowościach nie widziano ani jednego
Niemca – wystąpienia skierowane były przeciwko państwu polskiemu.
Nowe porządki w urzędach
20.09.1940 roku, na naradzie w Mińsku, stolicy BSRS, naczelnik Miejskiego Oddziału NKWD w Łomży stwierdził: „U
nas utarła się taka praktyka. Poparli nas Żydzi i tylko ich wciąż było
widać. Zapanowała też moda, że każdy kierownik instytucji i
przedsiębiorstwa chwalił się tym, że u niego nie pracuje ani jeden
Polak. Wielu z nas Polaków po prostu się bało„. W tym
samym czasie na zebraniach partyjnych w obłasti białostockiej zaczęły
się mnożyć „narzekania”, że w sowieckich urzędach słychać jedynie język
rosyjski i żydowski (tzn. jidysz), że Polacy czują się dyskryminowani,
że jakaś sprzątaczka w białostockim urzędzie została ostro potraktowana
za śpiewanie przy pracy polskich piosenek. Było to zgodne z
prawdą i z aktualną „linią partyjną”, wtedy bowiem na sowieckich
szczytach władzy uzgodniono „nową politykę” w stosunku do Polaków.
Marek Wierzbicki w cytowanym już artykule w taki sposób syntetyzuje ówczesną sytuację:
A dalej pisze, powołując się w tym wypadku nie na kogo innego, jak na Jana T. Grossa:
Tak więc udział Żydów w aparacie sowieckim, w tym także w milicji, jest zgodnie stwierdzany w polskich relacjach
(w tym zwłaszcza tych, na podstawie których Jan T. Gross od
ćwierćwiecza buduje swoje książki i artykuły) sporządzonych jeszcze w
czasie wojny, a przechowywanych m.in. w Instytucie Hoovera w USA oraz w
analizowanych obecnie aktach władz sowieckich i władz partyjnych byłego
ZSRR, jak też w raportach dowództwa ZWZ, dawno opublikowanych w dziele
„Armia Krajowa w dokumentach” (t. I, Londyn 1970).
Nie jest więc chyba uzasadnione twierdzenie prof. Grossa,
wyrażone w jego ostatniej książce „Sąsiedzi”: „Mówiąc wprost –
entuzjazm Żydów na widok wchodzącej Armii Czerwonej nie był zgoła
rozpowszechniony i nie wiadomo na czym miałaby polegać wyjątkowość
kolaboracji Żydów z Sowietami w okresie 1939 – 1941″.
Nie wchodząc jeszcze w meritum, chciałbym zwrócić uwagę na metodę.
Setki zachowanych relacji, raporty władz Polski Podziemnej, w tym także
raport, jakże przychylnego Żydom Jana Karskiego, nie uprawniają do
uogólnień. Może i słusznie. Trzeba bowiem rozpoznać sytuację w różnych
miejscowościach, nie opierając się na bardzo nawet rozpowszechnionych
ogólnych opiniach. A jednocześnie relacja Finkelsztajna i kilka relacji
chłopów z wsi okolicznych uprawniają do wyrażenia sądu o postawie nie
poszczególnych osób, ale całej miejscowej ludności (z wyjątkiem Żydów).
Podobnie jest z tezą o tym, że to polska ludność parotysięcznego
miasteczka Jedwabne wymordowała swoich sąsiadów Żydów – opartą na
zeznaniach Żydów uciekinierów, którym udało się przeżyć oraz na
materiałach UB, uzyskanych w wyniku (niewątpliwie okrutnego) śledztwa z
1949 i 1953 roku, w czasach, gdy biskupów polskich skazywano za zdradę
narodu polskiego i szpiegostwo na rzecz „imperialistów”.
Przejdę teraz do owej polskiej kolaboracji. Szerzej niż prof. Gross
przedstawił ją Andrzej Żbikowski. Polegała ona m.in. na mordowaniu Żydów
przez polskie „bandy”, złożone w większości z ludzi wypuszczonych
niedawno przez Niemców z sowieckich więzień, oraz na napadach na
„cofające się mniejsze ugrupowania sowieckiej armii”, dokonywanych przez
takież „bandy”. Znak równości, po prostu, 1939 i 1941.
Jednak, na Boga, czym innym jest radosne witanie Niemców,
którzy przybywają w samym środku strasznej deportacji, umożliwiając
setkom ludzi opuszczenie okrutnych miejsc kaźni – więzień (m.in. w
Brześciu, Łomży, Białymstoku i w Jedwabnem), czym innym atakowanie
czerwonoarmistów, do wczoraj naszych okupantów, a czym innym zabijanie
żołnierzy WP. Rzeczywiście, Żydom w Polsce nie działo się najlepiej,
istniały niewątpliwe „rachunki krzywd”, żeby zacytować wiersz
Broniewskiego, ale wszak nie wywożono Żydów na Sybir, nie
rozstrzeliwano, nie zsyłano do obozów koncentracyjnych, nie zabijano
głodem i katorżniczą pracą. Jeśli Polski nie uważali za swoją ojczyznę,
nie musieli wszak jej traktować jak okupanta i wspólnie z jej
śmiertelnym wrogiem zabijać polskich żołnierzy, mordować uciekających na
wschód polskich cywilów. Nie musieli także brać udziału w typowaniu
swoich sąsiadów do wywózek, owych strasznych aktów odpowiedzialności
zbiorowej.
Tylko na trzech domach nie było czerwonej flagi
Przejdźmy teraz od spraw ogólnych do sytuacji w mieście i gminie
Jedwabne. Ma rację Jan Gross, że świadectw, które by dotyczyły
bezpośrednio tego miasteczka, nie jest zbyt wiele, jednak nie jest ich
także mało, a w każdym razie więcej, niż tych, na których opiera się,
pisząc o spaleniu Żydów 10.07.1941 roku. „Nowe podejście do źródeł”,
które lansuje w wypadku relacji żydowskich, można byłoby zastosować
także w tym wypadku. Wszak są to relacje złożone przez ludzi
represjonowanych, uratowanych od zagłady tylko dzięki umowie Sikorski –
Majski z lipca 1941 roku. Mówią więc jako świadkowie zbrodni ci, którzy
ją przeżyli. W relacjach dotykają „problemu żydowskiego”, choć nikt ich
do tego nie zachęca, spontanicznie, „z pełności serca”.
Czy Żydzi z Jedwabnego, podobnie jak inni, powitali gorąco
wkroczenie Armii Czerwonej? Relacje, zarówno te sporządzone jeszcze
podczas wojny, jak uzyskane przeze mnie na początku lat
dziewięćdziesiątych, wskazują, że tak było.
Najpierw relacje złożone w armii gen. Andersa i zarchiwizowane w
Instytucie Hoovera, a obecnie dostępne także w Archiwum Wschodnim w
Warszawie.
Rel. nr 8356, sporządzona przez stelmacha Józefa Rybickiego z miasta Jedwabne:
Rel. nr 10708, sporządzona przez pracownika samorządowego w Jedwabnem, Tadeusza Kiełczewskiego:
Rel. nr 8455, spisana przez ślusarza-mechanika z Jedwabnego, Mariana Łojewskiego:
Rel. nr 2675, złożona przez brakarza drzewnego z Jedwabnego, Aleksandra Kotowskiego:
Rozpoczęły się aresztowania
A teraz dalsze pytania. Z kogo składała się milicja w Jedwabnem i
jaki był jej stosunek do tych mieszkańców miasteczka, którzy uznani
zostali za zbyt związanych z państwem polskim, niechętnych nowemu
systemowi, wrogów? Czy i w jaki sposób objawiał się – również w
Jedwabnem – terror i czy był realizowany jedynie siłami obywateli
sowieckich, „wostoczników”, czy także wspomagali go „dawni” obywatele
polscy, stali mieszkańcy Jedwabnego i gminy jedwabieńskiej? Poszukajmy
odpowiedzi w tych samych „dokumentach osobistych” (jak mówią historycy),
powstałych jeszcze w okresie wojny i później.
Rel. nr 1559, złożona przez Kazimierza Sokołowskiego, robotnika z Jedwabnego:
Rel. nr 1394, spisana przez robotnika z Jedwabnego Stanisława Grubę:
Rel. nr 2589, sporządzona przez rolnika z gminy Jedwabne, Józefa Karwowskiego:
Rel. nr 2545, złożona przez rolnika z gminy Jedwabne, Józefa Makowskiego:
Rel. nr 8356, spisana przez (znanego już nam) Józefa Rybickiego z Jedwabnego:
Pozakładali czerwone opaski
Przejdźmy teraz do powojennych relacji składanych mi niejako „w tle”,
przy okazji, podczas korespondencji o walce na Uroczysku Kobielne.
Jerzy Tarnacki, partyzant z Kobielnego, w liście z 24.10.1991 roku pisał:
Stefan Boczkowski z Jedwabnego w liście z 14.01.1995 r. zauważa:
Dr med. Kazimierz Odyniec, syn sierż. Antoniego Odyńca, poległego w
boju na Kobielnem 23.06. 1940 roku, w liście z 20.06.1991 r. napisał:
Roman Sadowski, oficer AK, mąż Haliny, siostry Kazimierza Odyńca,
wywiezionej 20.06.1941 roku w głąb ZSRR, tak napisał do mnie 10.11.2000
r.:
Po
zajęciu wschodnich terenów Polski nastąpiła realizacja „rewolucji”
społecznej – politycznej i ekonomicznej. Dokonywano jej przy pomocy
wojska i służb specjalnych. Na zdjęciu mieszkańcy Białegostoku udają się
na mityng przedwyborczy, październik 1939 roku
Jak widać, mimo że nie prowadziłem systematycznej i
odpowiednio wczesnej kwerendy dokumentacji, związanej z postawą Żydów z
Jedwabnego i okolic, zebrało się sporo świadectw, spontanicznych i
niewywoływanych. Nie mogę więc twierdzić, jak czyni to Gross, że
„napotkałem tylko jedną relację mówiącą konkretnie o przywitaniu
Sowietów w miasteczku we wrześniu 1939 roku – jak wiemy był to moment, w
którym utrwaliła się dla wielu Polaków pamięć o nielojalności Żydów – a
i na niej nie bardzo można polegać, bo została spisana przeszło
pięćdziesiąt lat po omawianych wydarzeniach”. Po tym opowiada o
informacji uzyskanej przez Agnieszkę Arnold podczas pracy nad filmem o
spaleniu Żydów w Jedwabnem.
Nie będąc specjalistą od tych problemów, cytuję powyżej pięć relacji,
w większości spisanych przed 1945 rokiem, a dotyczących postawy
jedwabieńskich Żydów wobec instalującej się sowieckiej władzy, oraz
dziewięć relacji o postępowaniu milicji w ogromnej części złożonej z
jedwabieńskich Żydów, choć jej komendantem był Polak Czesław Kurpiewski,
znany przedwojenny komunista.
Dodajmy do tego informację bardzo charakterystyczną, a powtórzoną w dwóch niezależnych relacjach:
oprócz Żydów milicjantów w aresztowaniach brali udział Żydzi ubrani po
cywilnemu, tylko z czerwonymi opaskami na rękawach i uzbrojeni w
karabiny.
Trzcianne: charakterystyczny incydent
Te same dokumenty z archiwum Instytutu Hoovera, dobrze znane przecież
Janowi Grossowi, wymieniają cały szereg miast i mniejszych
miejscowości, w których Żydzi witali entuzjastycznie Armię Czerwoną, a
potem obsadzali posterunki milicji. Są to miasta: Zambrów, Łomża,
Stawiski, wsie: Wizna, Szumowo (komendant milicji Żyd o nazwisku
Jabłonka), Rakowo – Boginie, Bredki, Zabiele, Wądołki Stare, Drozdowo.
Władza
sowiecka od początku starała się dowieść, że cieszy się masowym
poparciem ludności. W stosunku do opornych stosowano terror.
Aresztowania i wywózki na obszarze tzw. Zachodniej Białorusi objęły
około 150 tys. osób. Na zdjęciu sztafeta rowerowa mieszkańców
Białegostoku o zbliżających się wyborach do zgromadzenia ludowego
Białorusi Zachodniej, październik 1939 roku
Znamy także charakterystyczny incydent, który miał miejsce w
miasteczku żydowskim Trzcianne, leżącym naprzeciw Jedwabnego, ale po
przeciwnej stronie Biebrzy. Według relacji (z 16.08.1987 roku)
Czesława Borowskiego, mieszkańca przylegającej do Trzciannego wsi
Zubole, jego przebieg był następujący: „Gdzieś pod koniec września, a
może w początku października 1939 r. Niemcy wycofali się już z tego
terenu, a Rosjanie jeszcze nie weszli i powstał tu jakby pas neutralny.
Na Czerwonym Borze toczyły się jeszcze walki. W Trzciannym Żydzi
przygotowywali powitanie wkraczającej Armii Czerwonej. Patrole milicji
żydowskiej wyszły aż do Okrągłego (zakręt i przystanek) w kierunku
Moniek: zauważyli tuman kurzu i sądząc, że to Armia Czerwona wycofały
się aż do bramy zbudowanej na początku wsi (miasteczka – T.S.). Nie byli
to żołnierze radzieccy lecz 10 – 15 ułanów polskich, którzy
przechodzili przez ten pas neutralny. Zastali bramę powitalną, rabina z
chlebem i solą. Ułani wpadli w tłum, zniszczyli bramę tryumfalną,
płazowali, rozbili parę sklepów żydowskich, chcieli spalić miasteczko,
ale do tego już nie doszło. Córka rabina zmarła na atak serca. Ułani
pojechali dalej. Żydzi w Trzciannym mieli broń. (…)”.
Relacja ta, spisana przeze mnie niemal 50 lat po tych wydarzeniach,
została zweryfikowana przez źródła rosyjskie. Według nich pod koniec
września 1939 roku „banda polskich żołnierzy” dowodzona przez dwóch
ziemian Henryka Klimaszewskiego i Józefa Nieczeckiego napadła na
miasteczko, gdzie dokonała „grabieży i pogromu ludności żydowskiej”. W
czasie tej akcji Henryk Klimaszewski miał nawoływać do rozprawy z
bolszewikami i Żydami, mówiąc: „Bijcie Żydów za Grodno i Skidel,
przyszła pora policzenia się z nimi, precz z komunistami, wyrżniemy
wszystkich Żydów”.
Niemcy uratowali setki mieszkańców
Oprócz znanego prof. Grossowi zbioru z Instytutu Hoovera i
niezależnie od uzyskanych przeze mnie niegdyś relacji, są inne jeszcze
świadectwa zachowania się Żydów z Jedwabnego w latach 1939 – 1941.
Danuta i Aleksander Wroniszewscy w reportażu „Aby żyć” (zamieszczonym w
„Kontaktach” z 19.07.1988 roku) odnotowali relację mieszkańca
Jedwabnego:
.
Pierwszy
okres po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie wschodnie RP trwał dwa
tygodnie, do początku października 1939 roku, kiedy zakończył się
zorganizowany opór większych jednostek bojowych WP. Na zdjęciu czołgiści
rozdają „Prawdę” mieszkańcom Knyszyna k. Białegostoku
Czy polscy mieszkańcy Jedwabnego i wsi okolicznych witali
Niemców z entuzjazmem i jako zbawców? Tak! Witali! Jeżeli ktoś wyciąga
mnie z płonącego domu, w którym mogę się spalić za chwilę, rzucę mu się
na szyję i będę dziękował. Choćbym jutro miał uznać go za kolejnego
śmiertelnego wroga. Niemcy uratowali bowiem wówczas setki mieszkańców
wsi okolicznych (a może i Jedwabnego?), kryjących się od kilku dni w
zbożu i w krzakach nad Biebrzą. Uratowali od wywiezienia na śmierć,
gdzieś na pustynię kazachską czy do syberyjskiej tajgi. A wtedy już
dobrze wiedziano, co znaczy taki wywóz: docierały wszak listy i inne
sygnały ze specposiołków. Nadto równolegle z wywózką przeprowadzano,
często nie odróżnianą przez historyków, akcję aresztowań ludzi
podejrzanych, kończącą się łagrem lub więzieniem. Wieloletnim,
śmiertelnym.
Nie dziwmy się więc ich radości ani owym „bandom”, jak je określa
Andrzej Żbikowski, że atakowały opuszczające tę ziemię grupy żołnierzy
sowieckich. Swoich do wczoraj ciemiężycieli, reprezentantów jednego z
najokrutniejszych systemów, jakie wydała ludzkość.
Dzień przeokropny dla Polaków
Niedawno ogłoszono bardzo specyficzne, lecz zarazem wiarygodne źródło
„Kronikę panien benedyktynek opactwa Świętej Trójcy w Łomży (1939 –
1954)”, sporządzoną przez s. Alojzę Piesiewiczównę (Łomża 1995).
Zacytujmy jej fragmenty dotyczące dni 20 – 22.06.1941 roku:
W tych dniach nie mogło być innej reakcji. W parę tygodni
później ZWZ w pośpiechu odtwarzał poszarpane przez Sowietów sieci
konspiracyjne, masowo zbierano broń porzuconą przez uciekających,
wykorzystywano czas „bezkrólewia” na przygotowanie się do walki z
kolejnym okupantem. Są na to równie liczne świadectwa, jak na fakty
rabunku, odwetu i pogromów. Rzeczywistość – jak zwykle – jest bardziej
skomplikowana, niż umiemy to sobie wyobrazić.
prof. Tomasz Strzembosz, artykuł ukazał się w Rzeczpospolitej
Tomasz Strzembosz (ur.1930, zm. 2004), historyk,
profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Instytutu Studiów
Politycznych PAN. Autor prac dotyczących konspiracji wojskowej w
stolicy: „Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939 – 1945″, „Oddziały
szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939 – 1945″, „Odbijanie i uwalnianie
więźniów w Warszawie 1939-1944″. Zajmował się historią polskiej
konspiracji na ziemiach północno-wschodnich Rzeczypospolitej pod
okupacją sowiecką.
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
40. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Prawdy o Jedwabnym. Relacja naocznego świadka.
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
41. Operacja Jedwabne Sprawę
Operacja Jedwabne
Sprawę Jedwabnego można uznać za część wielkiej światowej i wewnątrzpolskiej kampanii propagandowej - pisze Leszek Żebrowski
Zdjęcie: M. Borawski/
Nasz Dziennik
Kampania medialna o niezwykłym nasileniu
wokół sprawy Jedwabnego trwała ponad dwa lata. W tym czasie
przeprowadzono pospieszne śledztwo w Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku. Jego tempo, biorąc
pod uwagę realia w podobnych sprawach, gdzie śledztwa toczą się (bez
rezultatów oczywiście) nawet po kilkanaście i więcej lat, nakłady sił i
środków (w tym materialnych) pokazały, że jest to możliwe, o ile
istnieje odpowiednia wola polityczna.
Rzeczą bardzo złą był fakt, że oczekiwania i „ustalenia” większości
mediów, a także sił politycznych nie brały pod uwagę stanu faktycznego,
nie zmierzały do pełnego, wszechstronnego i w pełni obiektywnego
ustalenia najważniejszych okoliczności. W pewnym sensie przypominały
nagonkę z okresu stalinowskiego, gdzie normą było pomijanie praktycznie
wszelkich dowodów, które świadczyły na rzecz oskarżonego, a wyrok
zapadał odpowiednio wcześniej, w zaciszu gabinetów.
FAKTY BYŁY INNE
To, co działo się wokół tej sprawy w Polsce, w dziwny sposób
współgrało z kampanią polityczną i medialną w państwach zachodnich, w
których przecież stale powoływano się na „obiektywne” wypowiedzi
niektórych polityków, historyków i dziennikarzy z Polski,
dostarczających odpowiedniej amunicji. Nic dziwnego, że w tym zgiełku
zaczęło umykać to, co było najbardziej istotne – co się tam wydarzyło,
ile było ofiar, kto był sprawcą.
W dniu 30 czerwca 2003 r. śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.
Prokurator uznał, że sprawcy zbrodni popełnionej 10 lipca 1941 r. na
ludności żydowskiej nie zostali wykryci (!), nie można wykluczyć
bezpośredniej roli funkcjonariuszy niemieckich, liczbę ofiar przyjęto
dość arbitralnie na „nie mniej niż” 340 osób. W toku szczegółowych
dochodzeń ustalono, czasem dość drobiazgowo, szereg pobocznych
okoliczności, które jednak do pełnego wyjaśnienia sprawy nie prowadziły.
Funkcjonariusz niemiecki Hermann Schaper, który był bezpośrednim
uczestnikiem zbrodni i wówczas bodajże jako jedyny jeszcze żył, poczuł
się źle podczas wstępnego przesłuchania i dano mu… święty spokój, choć
cieszył się zdrowiem jeszcze przez wiele następnych lat. Prawdopodobnie
była to kluczowa postać i najważniejszy świadek. Tym bardziej że w toku
wcześniejszych śledztw dotyczących podobnych wydarzeń (jak choćby w
Radziłowie 7 lipca 1941 r.) został w nienasuwający wątpliwości sposób
rozpoznany przez świadków żydowskich.
Drugą niezwykle istotną okolicznością był fakt, że po pierwszej
próbie ekshumacji w zbiorowym grobie w obrębie spalonej stodoły w
Jedwabnem i ujawnieniu pierwszych rezultatów (dodajmy – całkowicie
sprzecznych z dotychczasową wersją, rozpowszechnianą i utrwalaną od
dłuższego czasu) została ona nagle przerwana. Oficjalną przyczyną
rezygnacji ze zbadania najbardziej wartościowych dowodów miało być
podłoże religijne wynikające ze stanowiska amerykańskich rabinów
domagających się poszanowania doczesnych szczątków ofiar.
Jednakże w podobnych sprawach w bardzo wielu krajach prowadzono
podobne śledztwa i ekshumacje bez większych przeszkód. Po prostu nie
jest prawnie dopuszczalne, żeby przedstawiciel jakiejkolwiek religii
mógł wpłynąć na wstrzymanie badań sądowo-medycznych i uniemożliwić
gromadzenie wszelkich, w tym najważniejszych, dowodów popełnionej
zbrodni, ustalenia liczby ofiar i ustalenia przyczyn ich śmierci. Tak
samo dzieje się w Izraelu, który jest jednym wielkim cmentarzyskiem od
tysięcy lat, a jednak buduje się drogi, osiedla mieszkaniowe, obiekty
przemysłowe i nawet dochodzi do niwelacji cmentarzy.
Wstępna próba ekshumacji jednak coś dała. Okazało się bowiem, że nie
zgadza się liczba ofiar (mogło ich być ok. 150), miejsce popełnionej
zbrodni (szczątki tych, którzy mieli być zamordowani i pochowani na
kirkucie spoczywają w obrębie stodoły, razem z łuskami i kulami
karabinowymi), zwłoki nie były zbezczeszczone i obrabowane, a rzekomi
świadkowie wprowadzali nas w błąd.
Szczególna rola w tym polityczno-medialnym wydarzeniu przypadła
Janowi Tomaszowi Grossowi, który po publikacji książeczki „Sąsiedzi”, w
której przedstawił nieprawdziwy przebieg wydarzeń, stał się naukową
sławą rangi światowej. Okazało się jednak, że nie potrafi on czytać
nawet prostych dokumentów, mylą mu się osoby (także ich płeć!), nie
potrafi korzystać z dokumentów i przeprowadzić oczywistego, wydawałoby
się, wnioskowania.
Mieliśmy do czynienia z pomijaniem bądź nawet fałszowaniem bardzo
ważnych dowodów. Gross przyznał wreszcie, że jego wiedza o wydarzeniach
pochodzi z… objawienia, jakie rzekomo miał w tej sprawie („New York
Times” z 12 marca 2001 r.), w związku z tym to właśnie jego wersja
historii jest prawdziwa. Co więcej, uznał, że jego broszura „Sąsiedzi”
jest… „publikacją naukową, napisaną w oparciu o dostępną dokumentację
przedmiotu i skrupulatne badania. […] łatwo stwierdzić, że jest ona
opatrzona przypisami i odnośnikami” (wypowiedź J.T. Grossa w portalu
Gazeta.pl 17 maja 2001 r.). Hm, łatwo sprawdzić, że nawet niektóre
politgramoty w „Trybunie Ludu” były swego czasu też opatrywane
przypisami, co dzieł naukowych absolutnie z nich nie czyniło.
O skali determinacji Grossa może świadczyć fakt, że w kolejnych
wydaniach swej książeczki, także w innych krajach, nie uwzględnił nawet
tych ustaleń, które całkowicie i jednoznacznie przeczyły jego tezom,
przyczyniał się zatem (i robi to nadal) do rozpowszechniania pierwotnej
wersji, całkowicie już dziś zdezawuowanej.
ŻYDOWSKIE ŻĄDANIA
Sprawę Jedwabnego można uznać za część wielkiej światowej i
wewnątrzpolskiej kampanii propagandowej związanej z pospiesznie
rozwijającą się „pedagogiką wstydu”. Według jej założeń powinniśmy
uznać, że jesteśmy współsprawcami ludobójstwa, nasza duma narodowa jest
nieuprawniona i mamy praktycznie przewartościować ogląd i osąd naszej
historii, szczególnie najnowszej.
W tej kampanii wzięły udział różne instytucje i ośrodki, także te,
które sprawują najwyższą władzę w kraju. W 2011 r., w 70. rocznicę tych
wydarzeń, na miejscowym cmentarzu pojawili się doradcy prezydenta
Bronisława Komorowskiego – Tomasz Nałęcz i Tadeusz Mazowiecki. Ten
ostatni odczytał list Komorowskiego, który napisał: „Naród ofiar musiał
uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą.”
Obarczenie całego Narodu winą to przecież wprowadzenie
odpowiedzialności zbiorowej, całkowicie sprzecznej z naszym rozumieniem
sprawiedliwości i odpowiedzialności.
Na jego bardzo wątpliwe „usprawiedliwienie” trzeba przypomnieć, że
odpowiedni podkład pod te słowa przez lata czynili publicyści,
„artyści”, samozwańczy celebryci, politycy. Anna Bikont swego czasu
popełniła książkę „My z Jedwabnego”, do której wstęp napisał sam Jacek
Kuroń (a jakże, też… historyk), a w nim: „Nie odczuwam dyskomfortu, że
Polacy okazali się mordercami”. Polacy mordercami? Tak po prostu
wszyscy? Ileż to krokodylich łez wylano w rozważaniach nad tą sprawą.
Prawdziwe intencje widać dopiero wtedy, jak skonfrontujemy je z innymi
wydarzeniami z tamtej epoki, nad którymi pośpiesznie, lecz na szczęście
nieudolnie, zaciąga się zasłonę milczenia. Nawet tam, gdzie zachowane
dowody, bestialstwo sprawców, liczba i narodowość ofiar, także dane
osobowe wielu sprawców, szczycących się przez powojenne dziesięciolecia
swym wyjątkowym okrucieństwem – nie nasuwają żadnych wątpliwości.
Przykładem mogą być zbrodnie w Nalibokach (8 maja 1943 r.) czy
Koniuchach (29 stycznia 1944 r.). Tam też palono żywcem ludzi, w tym
kobiety i dzieci. I Niemców tam nie było, nie ma żadnych wątpliwości. A
przecież nie są to jedyne przykłady…
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi (również) o pieniądze. Izrael
Singer rzucił takie słowa na Światowym Kongresie Żydów już w 1996 r.:
„Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana
i atakowana na forum międzynarodowym”.
Warto przypomnieć, że te roszczenia sięgają kilkudziesięciu miliardów
dolarów! Z rzekomej wrażliwości moralnej pozostała drażliwość
materialna. Nie nasza, oczywiście.
Leszek Żebrowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Jedwabne to tylko jeden z milionów elementów z których Żydzi chcą stworzyć na terenach Słowiańskich, Piastowskich swoją autonomiczną republikę.
Taka republikę obiecali im zaborcy za donosy na Polaków.
Kanclerz Niemiecki "Prus" powie w pruskim parlamencie:
Mamy Żydów by donosili na Polaków
O autonomii żydowskiej na terenach polskich pisze w swych "arcydziełach" czołowa przedstawicielka komunizmu rewolucyjnego, Róża Luksemburg, Żydówka urodzona w Zamościu.
Po wypędzeniu jej przez Rosjan, osiadła w Niemczech.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej, nawoływała władze Wolnego Miasta Gdańsk, by nie przyjmowały na redzie statków z bronią dla Polski. Buntowała dokerów, by statków z bronią dla Polski nie rozładowywała.
Oni wszyscy lub prawnie wszyscy są tacy sami.
R. Luksemburg, spotkała kara akuratna do grzechów, którą jej wymierzyli Niemcy, których dziś tak kochają, bo za broń jądrowa ich Niemców wybielają a nas Polaków szkalują.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
43. Szanowny Panie Michale
Jak Jan Tomasz Gross robił furorę na amerykańskich uniwersytetach dowcipem o Polakach i złotych zębach
Pytanie: Co mają wspólnego polscy chłopi i szwajcarscy bankierzy? Odpowiedź: żydowskie złote zęby.
Autorem tego dowcipu jest Jan Tomasz Gross, słynny autor „Sąsiadów”,
który pracuje obecnie nad wielkim dziełem opisującym, jak to Polacy nie
oddali Żydom majątku. Niebawem dzieło ma być gotowe i wtedy będziemy
mieli w kraju wielką międzynarodową awanturę. Prawdopodobnie właśnie w ramach przygotowania do niej Gross objeżdża ze swoimi dowcipami amerykańskie uniwersytety.
Trzeba przyznać, że i on ma czasem pecha. Na uniwersytecie
Stanforda traf chciał, że na wykład przyszedł postrach Lecha Wałęsy –
Paweł Zyzak. Gdy usłyszał ten dowcip, wstał i powiedział, że to chyba
nie do końca prawda, bo sam pochodzi z polskich chłopów, a żadnych
złotych zębów, w dodatku żydowskich, nie posiada. Gross na takie dictum
mało nie spadł z krzesła.
Tomasz Sommer, artykuł „Podwyżka VAT w kontekście złotych zębów Żydów” („Najwyższy Czas”, 2010 r.)
http://niezlomni.com/?p=2332
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. Zawsze i wciąż będę mowiła: trzeba wznowić śledztwo w sprawie
rozkopać to wszystko raz jeszcze, policzyć szkielety i czaszki i nie zawracać sobie głowy tym, że jakaś szalona gmina będzie wyła w niebogłosy. Niech wyje. Prawda nas wyzwoli.
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
45. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Elita michnikowszczyzny
Szechter). Siedzą z przodu: Jan Tomasz Gross w objęciach Aleksandra Smolara. Z
tyłu: Jan Kofman, Barbara Skowrońska.
oskarżyła Judenraty o czynny udział w żydowskiej Zagładzie
Jej zdaniem bez ich udziału w rejestracji Żydów, koncentracji w gettach, a potem aktywnej pomocy w kierowaniu do obozów, zginęłoby dużo mniej Żydów. Niemcy mieliby kłopot z ich spisaniem i wyszukiwaniem. Krótko mówiąc, praca Judenratów usprawniała i przyspieszała żydowską Zagładę. A niektórzy ich szefowie pomagali Niemcom szczególnie. Legendarny Chaim Rumkowski został mianowany przez Niemców szefem Judenratu w łódzkim getcie. Był prawdziwym królem getta, panem życia i śmierci tysięcy rodaków. Z niespotykaną gorliwością i bezwzględnością wykonywał wszelkie niemieckie polecenia. Za jego czasów działy się w łódzkim getcie rzeczy niewyobrażalne. Tak było m.in. 4 września 1943 r., gdy Rumkowski zażądał od mieszkańców getta oddania swoich dzieci po to, aby następnie wysłać je do obozów zagłady. Były przewodniczący izraelskiego Knesetu Szewach Weiss* – sam jako dziecko uratowany z Zagłady – powiedział, że „gdyby Rumkowski nie zginął w Auschwitz, stanąłby po wojnie przed sądem". Królami w swoich gettach było wielu innych szefów żydowskich Judenratów – Mojżesz Meryn z Sosnowca, Efraim Barsz z Białegostoku, Jakub Gens z Wilna czy Józef Parnas ze Lwowa. Oni i ich Judenraty byli współsprawcami żydowskiej Zagłady.
Najsłynniejszy kronikarz warszawskiego getta Emanuel Ringelblum tak pisał o
żydowskiej policji, która nawet jednym zdaniem nie została wspomniana w
"naukowym dziele" Grossa:
Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swych braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stało, że Żydzi - przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź (...). Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, Łotyszy [podkr. - J.R.N.]. Niejedna kryjówka została 'nakryta' przez policję żydowską, która zawsze chciała być plus catholique que le pape, by przypodobać się okupantowi. Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski (...). Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zabójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag? Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że ci zbójcy za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy (...). Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej" (E. Ringelblum: "Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 - styczeń 1943", Warszawa 1988, s. 426, 427, 428).
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
46. Panie Michale :)
szczególnier te słowa warto przypominac codziennie nowemu pokoleniu,bo gdy nas zabraknie,to kto bedzię im to mówił i przypominał....?
Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej" (E. Ringelblum: "Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 - styczeń 1943", Warszawa 1988, s. 426, 427, 428).
gość z drogi
47. Wystąpienie Prezydenta RP w
Wystąpienie Prezydenta RP w Bundestagu
Ostatnie 25-lecie to niewiarygodna wprost historia wspólnego
budowania przez Polaków i Niemców zjednoczonej Europy - powiedział
Prezydent RP Bronisław Komorowski w Bundestagu podczas uroczystości z
okazji 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
- Nie mogę i nie chcę ukryć wzruszenia także z innego, ważnego dla
mnie powodu – że urodziłem się już po wojnie na Dolnym Śląsku, w
okolicach Wrocławia, w polskiej rodzinie wypędzonej z byłych terenów
wschodnich Rzeczypospolitej. Ale urodziłem się w domu, który opuściła
wcześniej jakaś nieznana niemiecka rodzina. Bawiłem się zabawkami
jakichś dzieci niemieckich. Ta rodzina doświadczyła historii, podobnej,
do tej, której doświadczała moja rodzina. Doświadczyła historii, której
tragiczny rozdział rozpoczął się 75 lat temu, 1 września 1939 roku.
Dobrze więc rozumiem ból związany z doznanymi krzywdami i utratą stron
rodzinnych – mówił do zgromadzonych w Bundestagu prezydent Komorowski.
Dyplomatyczna przyjaźń
Bronisław Komorowski pojechał do
Bundestagu, żeby zadeklarować wielką przyjaźń i współpracę
polsko-niemiecką – KOMENTUJE prof. Mieczysław Ryba
Krzysztof Szczerski pytał na Twitterze, czy przesłyszał się, że w
Berlinie prezydent Bronisław Komorowski „zrównał niemieckich
wypędzonych i polskich Kresowian”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. "XX wiek w Europie to trzy
"XX wiek w Europie to trzy wielkie fenomeny polityczne"
XX wiek w Europie zostanie zapamiętany jako stulecie trzech
fenomenów politycznych: totalitaryzmów, oporu wobec tych systemów oraz
integracji europejskiej jako odpowiedzi na brak demokracji i wolności -
ocenił w środę w Berlinie prezydent Komorowski.
Trzeba wciąż rozważać i badać źródła sukcesu systemów totalitarnych i
autorytarnych w sięganiu po serca i umysły ówczesnych Europejczyków -
przekonywał Bronisław Komorowski w swoim wykładzie w fundacji Konrada
Adenauera, nawiązując do doświadczeń drugiej wojny światowej.
Jak mówił, trzeba też bacznie obserwować współczesne skrajne ideologie i
ruchy polityczne sięgające po podobne argumenty, podobne chwyty i
wzorce.
Bronisław Komorowski podkreślał także, że jaśniejszą stroną europejskiej
historii XX wieku były różne formy oporu i opozycji wobec
zinstytucjonalizowanego zła. W tym kontekście wymienił Polskie Państwo
Podziemne i Armię Krajową, ale także niemiecki sprzeciw wobec nazizmu,
m.in. zakończony niepowodzeniem zamach na Hitlera dokonany 20 lipca 1944
roku przez pułkownika Clausa von Stauffenberga.
- Niemiecki sprzeciw wobec nazizmu wymagał heroizmu i odwagi, często
nieporównywalnej z niczym innym. Zasługuje więc na szacunek i na podziw -
mówił prezydent. Jak zastrzegł, przedstawiciele niemieckiego oporu
nierzadko prezentowali poglądy, które trudno dzisiaj akceptować.
Bronisław Komorowski zaznaczył, że uwagi te dotyczą także
Stauffenberga. - Ale nawet z takimi poglądami na kwestię polską czy
żydowską odwaga jednostki przeciwstawiającej się potędze zła zawsze
zasługuje na szacunek, na uznanie - powiedział prezydent.
Bronisław Komorowski wymienił też przeciwników Hitlera spotykających się
w Krzyżowej. - To miejsce stało się symbolem nie tylko niemieckiego
oporu przeciwko systemowi hitlerowskiemu, ale także symbolem pojednania i
współpracy polsko-niemieckiej - mówił prezydent.
Przewodniczący fundacji Adenauera, były szef Parlamentu Europejskiego,
Hans-Gert Poettering przypomniał wcześniej o braterskim uścisku, który
miał miejsce między ówczesnym premierem Tadeuszem Mazowieckim a
kanclerzem Helmutem Kohlem podczas mszy w Krzyżowej w listopadzie 1989
roku.
Witając polskiego prezydenta, Poettering podkreślał patriotyzm
uczestników Powstania Warszawskiego, którzy 1 sierpnia 1944 roku
chwycili za broń w walce o wolność. Niemiecki polityk przypominał, że
jedność niemieckiej ojczyzny była możliwa tylko dlatego, ponieważ
istniała polska Solidarność.
- Z doświadczenia wojny, stawiania oporu systemom totalitarnym wzięły
się też marzenia i działania na rzecz integracji europejskiej - zwrócił
uwagę Bronisław Komorowski. Jak podkreślił, w klimacie niełatwych
wyborów i wspomnień wojennych wzrosło w Polsce pokolenie Solidarności.
W ocenie prezydenta Komorowskiego żywy nadal w Polsce proeuropejski
konsensus i optymizm trzeba przeciwstawiać antyeuropejskim siłom, które
obecnie wzrastają w Europie.
Według prezydenta obecny europejski projekt jest zagrożony przez egoizmy
i atrakcyjność ruchów skrajnych, które upowszechniają poglądy, że poza
UE Europejczykom może być zupełnie dobrze. - My wiemy, że to błędna
ocena - zaznaczył prezydent.
Prezydent przekonywał też, że ponieważ wolność jest zaraźliwa, konieczna
jest dalsza pomoc Ukrainie i innym krajom Partnerstwa Wschodniego w
każdym możliwym wymiarze. - Pomagając Ukrainie i innym krajom, które
deklarują wolę marszu na Zachód, pomagamy samym sobie; utrzymując
wspólną nadzieje, że kiedyś także Rosja i Rosjanie wrócą na ścieżkę
modernizacji i demokratyzacji - powiedział.
Fundacja Konrada Adenauera jest fundacją polityczną związaną z rządzącą
obecnie w Niemczech Unią Chrześcijańsko-Demokratyczną CDU.
Ławrow o historii
"Pisanie na nowo wyników II wojny światowej grozi podważeniem systemu międzynarodowego"
Zakończenie II wojny światowej, nasze zwycięstwo w Wielkiej Wojnie
Ojczyźnianej i zwycięstwo narodu chińskiego nad japońskim militaryzmem
to daty dla nas święte - oznajmił szef rosyjskiej dyplomacji. Wypowiadał
się na konferencji prasowej w Ufie, gdzie rozpoczyna się szczyt
Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW), której członkami są m.in. Rosja i Chiny.
- Przywiązujemy szczególną wagę do tego, by społeczność
międzynarodowa nigdy nie zapomniała o przyczynach i rezultatach tej
wojny, o tym, kto zwyciężył, a kto chciał podbić świat i ustanowić w nim
dyktatorskie porządki - powiedział Ławrow. - Pisanie na nowo rezultatów
II wojny postawi pod znakiem zapytania cały system stosunków
międzynarodowych, w centrum którego znajduje się ONZ - dodał.
"Nie można heroizować nazizmu"
-------------------------------
Tworzymy nowy „niemiecki ruch oporu”?
Poettering tak bardzo się zagalopował w wychwalaniu „niemieckiego ruchu oporu”,
że w zasadzie zrównał go z polską Armią Krajową. W swoim przemówieniu
stwierdził m.in., że Stauffenberg wraz z innymi dokonali zamachu na
Hitlera, pomimo że zdawali sobie sprawę, iż czyn ten ma nikłe szanse na
powodzenie. „Niecałe dwa tygodnie po zamachu z 20 lipca 1944 r.
Armia Krajowa rozpoczęła w Warszawie powstanie zbrojne przeciwko
niemieckiemu okupantowi” – powiedział w kolejnym zdaniu Poettering i
dodał, iż także w tym wypadku wszyscy zdawali sobie sprawę, iż nie ma
szans na zwycięstwo.
Również polski prezydent Bronisław Komorowski nawiązał do tego samego
wątku, stwierdzając, że w jakimś sensie Powstanie Warszawskie było
konsekwencją zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu.
„W jakiejś mierze polski zryw niepodległościowy 1 sierpnia 1944 r.
wpisuje się (niezależnie od intencji) także w ten kalendarz wydarzeń, w
których funkcjonuje tradycja 20 lipca 1944 r., a więc tradycja zamachu
na Hitlera” – powiedział w Berlinie Bronisław Komorowski,
dodając, że niemiecki sprzeciw wobec nazizmu wymagał heroizmu i odwagi,
często nieporównywalnej z niczym innym, więc zasługuje na szacunek i na
podziw. W ten sposób obydwaj politycy (polski - Komorowski i niemiecki -
Poettering) wspólnie dopisali do nowej historii „niemiecki ruch oporu”, zrównując go ze zrywem niepodległościowym w wykonaniu Armii Krajowej.
Polscy patrioci oburzeni
Większość Polaków obecna na uroczystości w Berlinie, z którymi
rozmawialiśmy, stwierdziła, że wystąpienie Komorowskiego było -
najdelikatniej mówiąc - niestosowne. Berliński adwokat
Stefan Hambura stwierdził, że zrównywanie polskiego ruchu oporu z jakoby
w ogóle istniejącym niemieckim jest wyjątkowo niepokojące. „Słowa
Poetteringa, w których najpierw wychodzi on od zamachu na Hitlera z 20
lipca 1944 r., a później płynnie przechodzi do Powstania Warszawskiego i
Armii Krajowej, aby zakończyć na tym, że powstaje w Brukseli Dom
Historii Europejskiej, muszą budzić wielki niepokój, że wszystkie te
sprawy zostaną celowo zrównane” – powiedział nam Hambura.
Jego zdaniem zrównywanie heroizmu setek tysięcy Polaków z czynem
kilkudziesięciu Niemców, którzy postanowili z pragmatycznych powodów
zabić swojego byłego guru, jakim był Hitler, jest szkodliwe. „Szkoda, że polski prezydent wziął udział w takim przedsięwzięciu” – podsumował Hambura.
Niemiecka polityka historyczna XXI wieku
Niemcy od kilkunastu lat piszą historię od nowa i są w tej dziedzinie niedoścignionymi mistrzami.
Rozpoczęła ten proceder (i to skutecznie) była szefowa Związku
Niemieckich Wypędzonych Erika Steinbach, która poprzez odpowiednią
narrację i działania spowodowała, że cała Europa uwierzyła, iż
najbardziej pokrzywdzonymi w wyniku drugiej wojny światowej byli
niemieccy przesiedleńcy. To dzięki jej działaniom rząd i niemiecki
parlament wielokrotnie czciły w specjalnych uchwałach niemieckich
wypędzonych. Teraz najprawdopodobniej na historycznej mapie losów
http://niezalezna.pl/68797-komorowski-porownal-stauffenberga-do-powstanc...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Rocznica mordu w Jedwabnem. Modlitwom przewodniczył naczelny rab
Rocznica mordu w Jedwabnem. Modlitwom przewodniczył naczelny rabin Polski Michael Schudrich
Modlitwami za zmarłych w Jedwabnem uczczono pamięć żydowskich mieszkańców Jedwabnego zamordowanych 74. lata temu. Modlono się przy pomniku odsłoniętym w 60. rocznicę zbrodni oraz na pobliskim cmentarzu żydowskim.
Pomnik stoi w miejscu stodoły, gdzie 10 lipca 1941 r. spalono Żydów. Jak co roku na uroczystości przyjechali m.in. przedstawiciele środowisk żydowskich, polskich władz i instytucji państwowych oraz wiele osób indywidualnych. Obecna była ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. Modlitwom przewodniczył naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Podczas uroczystości odczytano nazwiska żydowskich obywateli Jedwabnego, którzy mieszkali tu przed 10 lipca 1941 r.
Według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej ze śledztwa, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem doszło do masowego zabójstwa blisko 340 obywateli polskich narodowości żydowskiej. IPN przyjął, że to polska ludność miała w tej zbrodni - jak to określono - „rolę decydującą”, ale „można założyć”, że jej inspiratorami byli Niemcy.
Żydów najpierw zgromadzono na miejskim rynku. Grupę mężczyzn zmuszono do rozbicia pomnika Lenina, który stał poza rynkiem na skwerku, znajdującym się przy drodze wiodącej w kierunku Wizny. Następnie, około południa, Żydom kazano dźwigać fragment rozbitego popiersia na rynek, a stamtąd zanieść do stodoły na skraju miasteczka, na drewnianych noszach. Grupa ta mogła liczyć około 40-50 osób. Ofiary z tej grupy zgładzono w nieustalony sposób, a ciała wrzucono do grobu wykopanego wewnątrz stodoły. Na zwłoki w grobie wrzucono części rozbitego popiersia Lenina. Potem grupę co najmniej 300 osób, kobiet i mężczyzn w różnym wieku, po zamknięciu w stodole, spalono żywcem, przy czym - jak podawał IPN - „dokonywano uprzednio także pojedynczych zabójstw w bliżej nieustalonych okolicznościach”.
W ocenie IPN, zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale - jak podawał Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku - jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN było umorzone, bo nie udało się wykryć innych żyjących sprawców niż ci, którzy byli za to osądzeni przez polski wymiar sprawiedliwości.
Za zbrodnię przeprosił w jej 60. rocznicę ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski. Toczyła się wówczas burzliwa dyskusja o relacjach polsko-żydowskich wywołana manipulatorską książką Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, w której napisał on, że mordu Żydów w Jedwabnem dokonali ich polscy sąsiedzi.
PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. TELAWIW OnLine: Wieś REKÓWKA
TELAWIW OnLine: Wieś REKÓWKA w mazowieckim 2 godz. jazdy od Warszawy - bohaterskie rodziny Skoczylasów i Kosiorów ukrywały tam na swoim gospodarstwie Żydów w czasie wojny. Ktoś ich sypnął – Niemcy spalili żywcem w stodole 10 członków obu rodzin, a uciekające dziecko zastrzelili.
Ciasna piwnica pod podłogą, gdzie przechowywano 6 Żydów – ponoć jedyna znana kryjówka tego typu w UE – objęta została wreszcie teraz opieką konserwatorską. Wg mnie czas najwyższy, aby takie miejsce – choćby właśnie REKÓWKA - zostało włączone do dziedzictwa światowego UNESCO.
Przed etosową... niemiecką „akcją” w Rekówce w 1942 ukrywani tam Żydzi zdołali uciec – nie wiadomo jednak, czy jakimś cudem przeżyli Holokaust... Warto byłoby się dowiedzieć, jakie były dalsze losy tych ludzi – może ktoś z nich jeszcze żyje, albo może ich dzieci gdzieś w Ameryce lub w Izraelu...
http://prawdalezynawierzchu.salon24.pl/658486,piwnica-w-rekowce-do-unesco
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Gazeta Wyborcza i Lemański
Nie pojawili się mieszkańcy Jedwabnego ani proboszcz pobliskiej parafii. Nie było przedstawicieli lokalnych władz. Jak co roku podczas obchodów mordu Żydów do Jedwabnego przyjechali przedstawiciele wyznaniowych gmin żydowskich. Nie zabrakło księdza Wojciecha Lemańskiego.
Tam, gdzie w 1941 roku stała stodoła, w której spaleni zostali Żydzi, a
dziś jest pomnik upamiętniający tragiczną historię - jako jeden z
pierwszych przyjechał ksiądz Wojciech Lemański. Jak zawsze w kipie, jak
zawsze serdecznie witał się ze swoimi żydowskimi braćmi.
-
To tutaj sąsiedzi odwrócili się od swoich sąsiadów. Te miejsca są dla
nas szczególnie ważne, bo to tutaj są miejsca spoczynku ludzi, którzy
nikomu nie zawinili - mówiła podczas uroczystości Anna Chipczyńska z
gminy wyznaniowej w Warszawie.
Tak jak rok temu, przed modlitwą za zmarłych odczytane zostały
imiona i nazwiska ofiar, ich wiek, zawody. Był sklepikarz, młynarz,
kapelusznik... Były wymieniane ich żony, dzieci. Nazwisk wypowiedzianych nad grobem było ponad 300.
Później odmówiono Psalm 23 - zarówno w języku hebrajskim, jak i polskim.
Jesteśmy tu razem
Po modlitwie za zmarłych złożono kwiaty i symboliczne kamienie na obelisku.
Isaac Lewin z Wizny, który na lipcowych uroczystościach jest co
roku, tym razem wspominał swoich bliskich, którzy spłonęli w stodole.
Michael Joseph Schudrich, naczelny rabin Polski mówił, że z roku na rok coraz więcej osób przyjeżdża do Jedwabnego.
- Jak co roku jesteśmy tu razem, razem się modlimy i razem
żałujemy. To jest dla nas i dla tych, którzy 74 lata temu zostali
straceni, bardzo ważne - mówił rabin.
Anna Azari,
ambasador Izraela w Polsce, wspomniała o trudnej i bolesnej historii: -
Choć w Polsce niejednokrotnie się spotkałam z ludźmi sprawiedliwymi i
tymi, którzy na rzecz kultury żydowskiej robią bardzo wiele, to nie
możemy zapomnieć o historii. Dziś jesteśmy w Jedwabnem i tu jest
historia straszna, ale i w niej musimy szukać swego odbicia - mówiła.
Co się wydarzyło 10 lipca 1941 roku?
10 lipca 1941 r. do Jedwabnego zaczęli przybywać wozami
mieszkańcy sąsiednich miejscowości, powiadomieni o zaplanowanym
wcześniej i mającym się tego dnia wydarzyć zabójstwie żydowskich
mieszkańców Jedwabnego. Wieczorem poprzedniego dnia ostrzeżeni zostali
przed niebezpieczeństwem niektórzy Żydzi. Od samego rana 10 lipca polscy
mieszkańcy miasta i sąsiednich miejscowości wypędzali Żydów z domów i
zapędzali ich na rynek miasta. Tam bili ich i kazali im sprzątać plac.
Po południu kolejna grupa Żydów, około 300 osób, została
wyprowadzona z rynku. W grupie tej znajdowały się osoby różnej płci i
wieku, mężczyźni, kobiety i dzieci. Ludzi tych polscy mieszkańcy
Jedwabnego wprowadzili do drewnianej, krytej strzechą stodoły
znajdującej się za miastem, a następnie stodołę zamknęli, oblali naftą i
podpalili. Pojawiały się pojedyncze relacje, że zdarzenie to
dokumentowali fotograficznie hitlerowcy, jednak zdjęć takich nie
odnaleziono.
Śledztwo IPN dowiodło, że zabójstwo to zostało zaplanowane i dokonane przez polskich mieszkańców Jedwabnego i okolicznych miejscowości.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,18334160,jedwabne-74-lat...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. @Maryla
Najszczersze wyrazy współczucia dla Ciebie, za to, że tę żydowską gadzinówkę dla "polaczków" czytasz i cytujesz...
Często się zastanawiam, czy dożyję chwili upadku tego stricte G(ó)Wna !
Selka
53. @Selka
ktoś musi :)
A ile sie tam dowiedzieć można o kondycji psychicznej sekty władzy Michnikowej, która się im wymyka z łap !
Też chętnie bym dopłaciła do pełnej likwidacji tego żmijowiska.
Potrzeba nam wygrać te wybory, wtedy jest szansa na realizację naszych "życzliwych" projekcji :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Właśnie zakupiłam on-line...
...linkowaną na portalu (dzięki!) książkę Mariana Miszalskiego o Żydowskim lobby politycznym w PL (e-book). Trza znać właściwą historię.
/chyba muszę odzwyczaić się jakoś od spania, tyle leży mądrych książek do przeczytania a ja stale coś dokładam na kupkę nowego... :-)/
Selka
55. @Selka
:) jak tu spać, jak ciągle na froncie! Potyczki, bitwy i znów...
Trzeba być dobrej myśli, że piękną i bitną mamy młodzież. W nich nadzieja.
Tamci się sami wykończą marychą i tęczowym genderem, a nasi silni i zdrowi :)
Dadzą radę :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. "...potyczki, bitwy i znów..."
No, nie da się ukryć, że czasy mamy "ciekawe" i chcąc choć troche ogarnąć to co się dzieje,
na spanie zostaje...niewiele czasu :(
No, ba - ale jak inaczej? :-)
Selka
57. ZA 14 DNI WEJDZIE W ZYCIE USTAWA
Obrzydliwe! Komorowski na tropie antysemityzmu w Polsce: Klimat przyzwolenia na to jest dziełem PiS.…
"Pan prezydent znalazł jakieś wyjście z sytuacji (...) trochę
przerzucając kwestię wyboru, co dalej, na Trybunał Konstytucyjny" -
stwierdził były prezydent.
Komorowski zaatakował Trybunał Konstytucyjny, który podobno obecnie
jest uzależniony politycznie. Oczywiście, gdy zasiadali w nim sędziowie
z nominacji koalicji PO-PSL, wszystko było w porządku.
— mówił.
— dodał.
Bronisław
Komorowski odniósł się do słów dziennikarki o tym, że rzekomo wszystkie
badania pokazują, iż aż 1/5 Polaków ma poglądy antysemickie.
— stwierdził.
Nie
dość, że były prezydent swoimi wypowiedziami wspiera absurdalne
oskarżenia Polaków o antysemityzm, to jeszcze stara się przedstawić PiS
jako partię wspierającą takie postawy, co nie ma nic wspólnego z prawdą.
as/tok.fm
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
58. Antoni Macierewicz: „Nie
Antoni Macierewicz: „Nie koncentrowaliśmy się dostatecznie, by łże-elity, które nadały przywilej wyrażania się o Polsce, przywołać do porządku”
Całe zamieszanie z tym związane, te protesty i znaki zapytania,
są w dużym stopniu efektem tego, że w czasach komunizmu nie mieliśmy
możliwości kształtowania obrazu Polski, ale po 89 roku taki wpływ
mieliśmy, ale nie koncentrowaliśmy się dostatecznie, by te łże-elity,
które nadały przywilej wyrażania się o Polsce, przywołać do porządku
powiedział b. minister obrony narodowej Antoni Macierewicz
w premierowym wydaniu programu „Pilnujmy Polski” na antenie
Telewizji Republika.
— mówił Antoni Macierewicz, wskazując na przełom, jakim były wybory z 2015 r.
— dodał.
Były szef MON podjął temat kryzysu w relacjach z Izraelem i problemu wizerunku Polski za granicą.
— ocenił.
— dodał.
— stwierdził polityk PiS.
— zaznaczył.
Antoni Macierewicz skomentował również decyzję prezydenta o podpisie nowelizacji ustawy o IPN i jednocześnie odesłanie jej w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. Prezydent Duda podpisał ustawę o IPN! Wyśle ją także w trybie następczym do TK. „Trzeba chronić dobre imię Polski”
— ocenił.
Zdaniem
b. ministra obrony, w sprawę napięcia na linii Warszawa-Waszyngton-Tel
Awiw, zaangażowana jest Rosja - „Ręka Rosji była i jest”
— powiedział.
— dodał.
Jak
zaznaczył Macierewicz, Rosja jest obecna militarnie na Bliskim
Wschodzie i aktywnie wspiera wrogów Izraela, co ma daleko idące
konsekwencje dla działań Izraela.
— powiedział Antoni Macierewicz na koniec programu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. Schetyna po spotkaniu z
Schetyna po spotkaniu z ambasdorem USA: PO zgłosi projekt nowelizacji ustawy o IPN
politykę historyczną; chcemy szerokich konsultacji nad naszą propozycją
także z Kancelarią Prezydenta - zapowiedział w środę lider PO Grzegorz
Schetyna.
Jan Tomasz Gross w "FT": Polska chce zafałszować historię Holokaustu
media opisały w środę kontrowersje wokół ustawy o IPN. "Financial
Times" przyznał, że stanowisko rządu cieszy się poparciem wyborców, ale
Jan Tomasz Gross na łamach tego dziennika oskarżył Polskę o "próbę...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. Morawiecki: „Powinniśmy
Morawiecki: „Powinniśmy wznowić ekshumacje w Jedwabnem. Należy sprawdzić, czy te wszystkie liczby się zgadzają”
„Powinniśmy powiedzieć jaka jest prawda o Jedwabnem.
Powinniśmy wznowić ekshumacje. Należy szukać tej prawdy” – mówił Kornel
Morawiecki w wywiadzie dla Onet.pl.
„Ja nie mówię, że nie było grupy Polaków, którzy byli odpowiedzialni,
ale należy pamiętać, że to Niemcy byli reżyserami całej zagłady. Oni
ustawiali przeciwko sobie te nacje. Zabili Żydów używając do tego Żydów i
Polaków” – mówił.
Morawiecki zaznaczył, że należy dokonać weryfikacji treści zawartych w książce Jana Grossa i skonfrontować je z rzeczywistością.
„Należy sprawdzić, czy te wszystkie liczby się zgadzają” – mówił.
Zaznaczył, że do tej pory wykonane prace wskazują na 200 ofiar w
Jedwabnem, a nie tak jak pisze Gross 3000.
„Ja wiem, że spotykamy opór ze względów religijnych, że chodzi o
spokój duszy, ale jak mamy się zachować skoro nas oskarżają. Do prawdy
należy dążyć. Prawdy należy bronić” – mówił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Co autor miał na myśli?
Co autor miał na myśli? Komorowski: Rozliczenie ministra Macierewicza musi nastąpić
"PiS zafundował światu okazję, aby przylepić Polakom łatkę społeczeństwa ksenofobicznego."
Zdaniem b. prezydenta skierowanie przez prezydenta Dudę ustawy o IPN do Trybunału Konstytucyjnego ma służyć jako podkładka do zmian, jakie mogą zajść w ustawie.
—stwierdził.
Odnosząc się do sporu z Izraelem, powiedział:
Komorowski przekonywał również, że z powodu tej ustawy rząd PiS dał okazję, aby o Polsce źle się mówiło.
—przekonywał.
W rozmowie pojawił się również wątek Antoniego Macierewicza.
—odgrażał się b. prezydent.
kk/TVN24
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. bu ha ha! Marksiści tropią narodowców na UW
"Szturmowcy" kolportowali ulotki "zwalczające żydowską propagandę"
"Chcemy nacjonalizmu radykalnego, wręcz
fanatycznego. Odrzucamy liberalizm, kapitalizm, materialistyczne
kłamstwa i marksistowski bełkot" - deklarują członkowie formacji
"Szturmowcy". I ze swoimi poglądami wkraczają na Uniwersytet Warszawski.
Na terenie kampusu kolportowali ulotki "zwalczające żydowską
propagandę".
W
ostatnich kilku dniach na terenie kampusu centralnego członkowie
narodowej organizacji „Szturmowcy” rozprowadzali ulotki zatytułowane
„Polskie obozy zagłady? Poznaj prawdę!”. Informacje w nich zamieszczone
dotyczą „żydowskiego spisku, który ma godzić w interesy Polski”.
Swojego
oburzenia nie kryją studenci ze Studenckiego Koła Naukowego Judaistów
UW. Wydali oświadczenie, w którym potępiają akcję informacyjną
narodowców. Sprawą zajmują się także władze uczelni.
Narodowcy na UW o polityce Izraela
Sprawa
została odkryta przez Studencki Komitet Antyfaszystowski w poniedziałek
rano. – W związku z tym wydaliśmy oświadczenie do wspólnoty
akademickiej. Jest ono nie tyle wystąpieniem przeciwko grupie
„Szturmowcy”, ale...
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,23005111,radykalni-nacjonalisci-na-uw-szturmowcy-na-terenie-kampusu.html#Z_BoxGWImg
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. Były szef Światowego Kongresu
Były szef Światowego Kongresu Żydów przyznał rację Tarczyńskiemu! Shai
Franklin: Nie było kolaboracji Polaków.
https://wpolityce.pl/polityka/380880-byly-szef-swiatowego-kongresu-zydow...
Nie jestem tu po to, by oskarżać Polaków o kolaborację, która nigdy nie
miała miejsca. Podobnego zdania jest również większość historyków—
zaznaczył w tureckiej telewizji TRT World były prezes Światowego
Kongresu Żydów w trakcie dyskusji z posłem PiS Dominikiem Tarczyńskim.
Poseł PiS Dominik Tarczyński wziął udział w dyskusji na antenie tureckiej telewizji TRT
World razem z byłym szefem Światowego Kongresu Żydów. Shai Franklin
przyznał rację polskiemu politykowi, że nie można obwiniać Polaków
o kolaborację z nazistami!
—
podkreślił w czasie dyskusji Dominik Tarczyński. Gdy dziennikarz
tureckiej telewizji pytał, dlaczego więc Polska wywoła taką wrzawę,
poseł PiS odpowiedział:
Były prezes Światowego Kongresu Żydów przyznał Tarczyńskiemu rację!
— powiedział Shai Franklin, choć nie omieszkał jednak oskarżyć Polskę o próbę „tłumienia wolności słowa” poprzez ustawę o IPN.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. Może nie dziś, podczas
Może nie dziś, podczas polsko-izraelskiego kryzysu. Ale ekshumacje w Jedwabnem trzeba dokończyć
Bez tego ta sprawa będzie w każdej przewidywalnej przyszłości jątrzyła relacje polsko-żydowskie. Trzeba więc ją przeciąć.
Zdumiewające rzeczy mówi dr Ewa Kurek w wywiadzie na temat stosunków polsko-żydowskich.
Zdumiewa przede wszystkim jej (w wielu aspektach ahistoryczne
na poziomie groteskowości) niezwykle emocjonalne dążenie do jakiegoś
dziwacznego moralnego rozliczenia ludzi, wtrąconych (Żydzi w czasie
okupacji) w sytuację, nazwanie której ekstremalną jest łatwym
eufemizmem. W sytuację, w której poza nimi nie znalazł się nikt nigdy.
Polacy, mimo wszystko, również.
I jest
to nasze szczęście. Również i dlatego, że dziś dzięki temu niektórzy
z nas mogą demonstrować fałszywe poczucie wyższości. I beztrosko
dywagować nad tym, jak na pewno byśmy się – podobno – nie zachowali,
gdyby już wyrzynano nas w sposób tak zorganizowany i w tak beznadziejnej
sytuacji jak wówczas Żydów. Doprawdy, zakładanie iż będąc w takim
położeniu Polacy zachowaliby się wobec samych siebie jakoś zasadniczo
inaczej, niż wobec samych siebie zachowywali się Żydzi, że rozmaite
grupy Polaków nie próbowałyby przedłużyć swojej fizycznej egzystencji
kosztem reszty współbraci, że nie znaleźliby się Polacy którzy dla
mirażu uratowania własnych dzieci nie potrafiliby ułatwiać mordowania
dzieci cudzych – jest narodowym optymizmem stopnia dość ekstremalnego.
Do którego to optymizmu doktor Kurek ma, oczywiście, pełne prawo.
Przyznawszy
p.Kurek to prawo trzeba zarazem stwierdzić, że polemizowanie z takimi,
jak te zaprezentowane przez nią zespołami przemieszanych prawd,
wydziwaczonych półprawd i całkowitych nieprawd wymaga sporządzania
skomplikowanych traktatów, wielokrotnie dłuższych niż będące przedmiotem
polemiki elukubracje. Nie będę więc tu tego robił, zwłaszcza
że zasadniczo piszę ten tekst w celu zupełnie innym. Chciałbym
mianowicie zgodzić się z panią doktor w jednej fundamentalnej sprawie.
Mianowicie w kwestii ekshumacji w Jedwabnem.
Jest dla
mnie oczywiste, że nie ma jakichkolwiek realnych argumentów, mogących
podważyć to, że jedwabieńskich Żydów wymordowała grupa miejscowych
Polaków (można oczywiście dyskutować nad tym, jak liczna i w jakim
stopniu będąca emanacją całej miejscowej polskiej społeczności). Ale
decyzja o niedokończeniu ekshumacji, podjęta w 2003 roku przez ministra
sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, była moim zdaniem niesłuszna.
Późniejszy
prezydent zdecydował tak, by uniknąć konfrontacji z zakazującym
niepokojenia szczątków zmarłych żydowskim prawem religijnym. Ta jego
szlachetna wrażliwość przyniosła jednak niedobre skutki. Dowiódł tego
czas, który upłynął od 2003 roku. Wstrzymanie ekshumacji umożliwiło
jedwabieńskim negacjonistom dalsze kontynuowanie ich procederu. Bo,
podobno, coś tam jeszcze jest niejasne…
Dlatego uważam, że dziś
tę decyzję należy zmienić, i ekshumacje dokończyć. Policzyć dokładnie
ofiary. Wydobyć i zbadać wszystko, co znajdzie się w masowym grobie.
Wiem,
że dziś, w obliczu konfliktu z Izraelem, gdy wszyscy (ja też) marzą
wyłącznie o jego załagodzeniu, może to być uznane za postulat wyjątkowo
wręcz nie na czasie. Rozumiem te opory. Ale wiem, że bez ekshumacji
(choć wiem, że wstrzymano ją, kiedy – również dzięki wcześniejszym jej
fazom – ustalono już zasadniczy zarys zdarzeń) już zawsze istnieć będzie
nurt, zaprzeczający oczywistym faktom. A polskie władze zawsze będą
oskarżane. Przez jednych - że nie kończą ekshumacji, bo nie chcą
ostatecznego wykluczenia negacjonistycznych teorii spiskowych, gdyż
jakoby korzystają na generowanym przez te teorie antysemityzmie. A przez
drugich, że nie kończąc ekshumacji ukrywają rzekomo dowody na to,
iż to nie jedwabieńscy Polacy wymordowali jedwabieńskich Żydów.
Bo przecież zdaniem niektórych Jedwabne (skłamane oczywiście) jest
zwornikiem antypolskiego spisku o planetarnej skali.
Nie
mówię więc że na dziś, w samym oku cyklonu, nie mówię że na jutro, ale
wznowienie ekshumacji trzeba, moim zdaniem, wpisać w – nawet na razie
nie ujawnionym - kalendarzu politycznym. Bez tego ta sprawa będzie w każdej przewidywalnej przyszłości jątrzyła relacje polsko-żydowskie. Trzeba więc ją przeciąć.
Prawo
i Sprawiedliwość wielokrotnie już wykazało, że potrafi być stanowcze
i konsekwentne. Chciałbym, że przejawiło tę zdolność również
i w tej sprawie.
autor:
Piotr Skwieciński
Premier Morawiecki w Chełmie: Polska jako naród zasłużyła na drzewo "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata"
Wyraził nadzieję, że przez ten spór świat dostrzeże podstawowe
różnice w życiu społeczności żydowskiej na terenie Rzeczypospolitej
Polskiej przez setki lat, „tym, co się stało w czasach II Wojny Światowej, w czasach PRL-u, ale również wobec tych zaniedbań, które miały miejsce w czasach III RP”. My dzisiaj,
wybijając się na podmiotowość, na pewno traktujemy walkę o prawdę
historyczną jako jeden z naszych absolutnie najwyższych celów. Z tej
drogi o skuteczne wywalczenie tej prawdy na pewno nie zejdziemy. Chcę
to państwu obiecać, bo temat jest dużo ważniejszy niż wydaje się,
patrząc na niego powierzchownie— zaznaczył premier Morawiecki.Mamy prawie 1000 lat współpracy na jednych
ziemiach z Żydami, co nie ma porównania z innymi krajami w Europie,
a co za tym idzie na świecie. Żydzi czuli się na naszych ziemiach
szczęśliwi. Wielu z nich żyło w Chełmie— przypomniał. Polska
jako naród zasłużyła na drzewo „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”,
ponieważ to u nas były największe represje za pomoc Żydom, to u nas
pomagało Żydom najwięcej osób
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Komorowski o słowach
Komorowski o słowach Morawieckiego: W kwestiach dyplomatycznych nie można być nosorożcem
delikatnych kwestiach natury dyplomatycznej nie można być nosorożcem -
tak były prezydent Bronisław Komorowski skomentował słowa premiera
Mateusza Morawieckiego wypowiedziane w sobotę na Konferencji
Bezpieczeństwa w Monachium.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. Komorowski o walce Wyklętych:
Komorowski o walce Wyklętych: "Wojna domowa polskich antykomunistów z polskimi komunistami"
Ci ludzie zapędzeni przez komunistów do lasu zapłacili straszną
cenę. Są warci pamiętania i współczucia. Ale zjawisko jako takie nie
kwalifikuje się za wzór do naśladowania powiedział Bronisław Komorowski w programie Moniki Olejnik w TVN24.
Były
prezydent krytykował nie tylko pamięć o Żołnierzach Wyklętych, ale też
ustawę degradacyjną, która z żegnanego przez Komorowskiego z honorami
Jaruzelskiego zrobi szeregowca.
— stwierdził Komorowski.
Monika
Olejnik zauważyła, że Jaruzelski służył w innej armii niż dzisiaj.
Te słowa okazały się dla Komorowskiego okazją do porównań…
z rokiem 1918.
— powiedział.
— dodał.
— mówił. Komorowski przekonywał też, że Jaruzelski miał jakieś zasługi dla wolnej Polski. Jakie? Tego były prezydent nie sprecyzował.
— stwierdził Bronisław Komorowski.
Były prezydent zaatakował też postać Romualda Rajsa „Burego”, przypisując mu udział w rzekomym ludobójstwie.
— powiedział.
Zdaniem Komorowskiego, Żołnierze Wyklęci nie są wzorem do naśladowania.
— mówił.
Nie był to koniec złotych myśli Komorowskiego nt. okresu po II wojnie światowej. Były prezydent wymyślił nawet wojnę domową.
— powiedział.
mly/tvn24
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. To Niemcy spalili Żydów w
To Niemcy spalili Żydów w Jedwabnem
Masakra w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku była częścią
niemieckiego planu, wykonanego pod kierownictwem niemieckim, głównie
przez Niemców. Brak dowodów na samodzielny polski udział w mordzie na
Żydach.
Spalenie grupy ok. 300 Żydów w Jedwabnem to z punktu widzenia
perspektywy wydarzeń, do jakich doszło w czasie II wojny światowej, mało
znaczący, choć okrutny epizod. Jednak to właśnie ten epizod stał się
jednym z kamieni węgielnych położonych pod współczesny antypolonizm oraz
szerzoną przez krajowych i zagranicznych polakożerców antypolską
narrację.
Nic więc dziwnego, że „sprawa Jedwabnego” szeroko wypłynęła przy
ostatnim ataku rządu izraelskiego na Polskę. I nie ma wątpliwości, że
takie „wypłynięcie” będzie się powtarzać przy każdej możliwej okazji.
Czas więc chyba powoli zacząć rozbrajać tę bombę, zwłaszcza że mamy w
tym przypadku do czynienia z atrapą. Bo nie ma dowodów na to, że to
Polacy spalili Żydów w Jedwabnem.
Wręcz przeciwnie, zgromadzony materiał faktograficzny wskazuje, że
relatywnie nieliczni Polacy obecni przy zbrodni do końca nie zdawali
sobie sprawy, co planują Niemcy. A przekucia w popularną „wiedzę” o
polskim sprawstwie tej zbrodni dokonano nie na podstawie jakichś nowych
obciążających Polaków dowodów, tylko poprzez nagłą i kłamliwą zmianę
interpretacji istniejącego materiału dowodowego.
Pozycję Jana Tomasza Grossa i jego akolitów w tym kontekście można
porównać do wciąż istniejących w Rosji „historyków” przekonujących, że w
Katyniu polskich oficerów mordowali Niemcy. To czysty rewizjonizm
historyczny.(...)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
68. Duda
Prezydent: Źle się stało, że ustawa o IPN została przyjęta w tym właśnie momencie i w takiej formie [WYWIAD]
Źle
się stało, że ustawa o IPN została przyjęta w tym właśnie momencie i w
takiej formie. W przeddzień Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Ale to
naturalne, że żądamy respektowania prawdy historycznej, w tym uczciwej..
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
69. Spotkanie prezydentów Polski
Spotkanie prezydentów Polski i Izraela. Duda: Nie boję się mówić, że były zachowania Polaków, które trzeba potępić
się, aby dać świadectwo pamięci o zagładzie narodu żydowskiego, żeby
powiedzieć "nigdy więcej" - mówił w czwartek prezydent Andrzej Duda na
spotkaniu z prezydentem Izraela Reuvenem Riwlinem.
„My, Polacy, uważamy za swój obowiązek nieść światu świadectwo o Holokauście”
- Nazistowski plan Zagłady się nie powiódł. Naród żydowski ocalał. I
niechaj nigdy więcej już nikt nie ośmieli się podnieść nań ręki - mówił
Prezydent Andrzej Duda podczas Marszu Żywych.
Pamięć i prawda o Zagładzie sprawiają, że oba nasze narody tak mocno,
jak może nikt inny, rozumieją konieczność posiadania silnego państwa,
które jako jedyne może zapewnić nam bezpieczeństwo, pomyślność i
swobodny rozwój.
My, Polacy, wiele razy walczyliśmy o wolną Polskę ramię w ramię z
naszymi żydowskimi współobywatelami. Tak było też przed stu laty, kiedy
wolna Polska odrodziła się po latach zaborów.
Dzisiaj patrzymy z szacunkiem, podziwem i sympatią na Państwo Izrael,
które za miesiąc obchodzić będzie 70. rocznicę proklamacji
niepodległości. Jego istnienie, siła i suwerenność to ostateczny dowód
klęski niemieckich zbrodniarzy. Nazistowski plan Zagłady nie powiódł
się. Naród żydowski ocalał. I niechaj nigdy więcej nikt nie ośmieli się
podnieść na naród żydowski ręki.
Prezydent Izraela : „Członkowie naszego narodu byli zdradzeni również przez Polaków”
Tak, to Niemcy stworzyli obozy, ale nasi ludzie nie
byli mordowani tylko w tych obozach. Członkowie naszego narodu byli
zdradzani przez tych, z którymi żyli […]również przez Polaków –
stwierdził Reuven Riwlin. Prezydent Izraela wykorzystał uroczystości do
podkreślenia stanowiska prezentowanego przez Izrael.Jego zdaniem ludzie z
Europy wschodniej i zachodniej dopuszczało się
kradzieży żydowskiej własności, zajmowało żydowskie domy i sprzedawało
swoich żydowskich sąsiadów. Jak stwierdził wiele osób: mordowało ich i odwracało się plecami do tych, którzy raptem chwilę wcześniej byli częścią ich społeczności. Kiedy ci, którzy przeżyli Holokaust wrócili po wojnie, bardzo często spotykali się z wrogością
– dodał. Prezydent wspomniał jednak, że Polska stała się olbrzymim
polem
śmierci, okupowanym przez nazistowskie Niemcy. Dodał, że wielu
Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata pochodziło właśnie z Polski.
Niemniej jednak wizyta i przemówienia, jakie wygłosił w Polsce Reuven
Riwlin pozostawiają wrażenie, że polityk wykorzystał uroczystości do
podkreślenia stanowiska prezentowanego przez Tel Awiw w sporze z
Warszawą. Konsternacje może również budzić spolegliwa postawa
przedstawicieli polskich władz w tym przede wszystkim Andrzeja Dudy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl