"O Jedwabnem - na poważnie.

Rzeczpospolita”
rzetelnie relacjonuje spór o sprawstwo zbrodni w Jedwabnem. W sporze
zabierają głos archeolodzy, historycy, arytmetycy (od liczenia
pomordowanych) wreszcie moraliści. Zdumiewa mnie, że przez cały ten czas
nikt nie poruszył na tych łamach strony prawno-politycznej.

Postaram się to więc uczynić. Przepraszam za pewną oschłość wywodów.

1.
Najpierw problem. Nie ulega kwestii, że w Jedwabnem popełniona została
zbrodnia. Nie podlega też dyskusji, że brali w niej udział Polacy i
Niemcy. Z tej okazji Żydzi domagają się od Polaków przeprosin.

2. JE Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że w dniu 10 lipca solennie przeprosi. Powstaje podstawowe pytanie: jako kto, kogo i w czyim imieniu? Dziwne, ale wszyscy polemiści pomijają te kwestie; ich właśnie dotyczą niniejsze, bardzo precyzyjne, rozważania.

3.
Ogromna większość tekstów mówi ogólnikowo o „zbrodni Polaków”, czasem
„zbrodni Niemców” , lub „zbrodni nazistów” popełnionej na „Żydach”.
Jednak nie są to kategorie polityczno-prawne lecz mętne dywagacje
humanistów. Niektórzy (bo przecież nie wszyscy!!) Żydzi domagają się
przeprosin od „Polaków”. Tymczasem jest oczywiste, że p.Aleksander
Kwaśniewski nie jest „prezydentem Polaków” - i nie ma absolutnie żadnego
prawa przemawiać w imieniu Polaków nie będących obywatelami III RP!!!

Kto twierdzi inaczej - jest nacjonalistą. Ponieważ zaś nie istnieje
żadna osoba reprezentująca „wszystkich Polaków” - przeto nikt taki
przeprosić „w imieniu Polaków” nie może. Nawet, gdyby „wszyscy Polacy”
byli za coś odpowiedzialni.

4.
Jest też pytanie: „Kogo?” Dlaczego miałby przepraszać „naród żydowski”
za mord w Jedwabnem - a nie „naród rosyjski” za działalność Feliksa
E.Dzierżyńskiego w CzeKa? Dzierżyński osobiście odpowiada za
zamordowanie setek tysięcy Rosjan (oraz, nawiasem pisząc, znacznie
większej liczby Żydów, niż liczba zamordowanych w Jedwabnem!). Czy
dlatego (przepraszam za złośliwość) nie mamy przepraszać za F.E.D., że
p.Kwaśniewski zaakceptował argumentację niektórych rabinów, że gdy żyd
porzuci wiarę i zapisze się do socjalistów, to już nie jest Żydem i
Żydzi za niego nie ponoszą odpowiedzialności - więc, per analogiam, jeśli Polak porzuci katolicyzm i zapisze się do socjalistów, to już „naród polski” za jego czyny nie odpowiada? )

5.
Jako „Prezydent obywateli III RP” - wśród których są ludzie różnej
narodowości (w tym i Żydzi) a mogą się nawet znajdować ofiary, które
uciekły z owej stodoły - p.Aleksander Kwaśniewski też nie może
przepraszać. Byłoby to bardzo wysokim nietaktem! Nie wiem, czym zawinił
Żydom z Jedwabnego np. p.Emanuel Olisadebe?

6. Wreszcie p.Kwaśniewski może chcieć przepraszać jako Głowa Państwa Polskiego. Jednakże - i to trzeba stanowczo podkreślić - żadne państwo polskie niczym w sprawie tej zbrodni nie zawiniło!
Zbrodni tej nie organizował, nie pomagał w jej dokonaniu, ani do niej
nie zachęcał jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek państwa polskiego
- nawet marionetkowej „Generalnej Guberni”!! Żadne też państwo polskie -
ani Rząd Londyński ani tzw. Państwo Podziemne - nie miało też żadnej
możliwości, by przeszkodzić w tej zbrodni.

7. Odpowiedzialność państwa nie ma nic wspólnego z „odpowiedzialnością narodu’ (o ile cos takiego istnieje). Jeśli
Prezydent Republiki Federalnej Niemiec przeprasza w imieniu RFN za
zbrodnie wojenne (i RFN płaci za nie odszkodowania) to nie dlatego, że
zbrodni dokonali „Niemcy” - lecz dlatego, ze dokonała ich III Rzesza,
a RFN uznała się de iure za spadkobiercę III Rzeszy. Jest to bardzo ważne odróżnienie: gdyby komendantem KL „Auschwitz-Birkenau
był mianowany przez Hitlera Ukrainiec, a całą załogę stanowili najemni
Murzyni, Arabowie i Chińczycy, to odpowiedzialność RFN nie byłaby ani o iotę
mniejsza, gdyż nosiliby oni niemieckie mundury i wykonywali rozkazy
kierownictwa III Rzeszy. Za ew. zbrodnie Legii Cudzoziemskiej odpowiada
Republika Francuska - a nie państwa których obywatelami są (lub kraje z
których pochodzą) żołnierze Legii!

8. Tym samym państwo polskie nie ma nic wspólnego ze zbrodnią w Jedwabnem - i p.Kwaśniewski nie może przepraszać również w tym charakterze.

By
zrozumieć nonsens używanych konstrukcyj prawnych wyobraźmy sobie, że
Stalin inaczej podzielił Europę Wschodnią - i Jedwabne znalazło się w
granicach Białoruskiej SRS, a obecnie Republiki Białoruskiej. Czy za tę
zbrodnię powinien wtedy przepraszać JE Aleksander Łukaszenka? A jakie ta
zmiana ma znaczenie dla mieszkańca np. Śląska czy Wielkopolski??!? W
obydwu przypadkach nie ma on tak samo nic wspólnego z tą zbrodnią.

9.
Państwo polskie - czyli obecnie: III RP - mogłoby zrobić w tej sprawie
tylko jedno: korzystając z precedensu norymberskiego (że zbrodnie
„ludobójstwa” nie ulegają przedawnieniu) znaleźć polskich zbrodniarzy z
Jedwabnego (jeśli jeszcze żyją - i jeśli nie zostali już raz skazani - non bis idem!).
Jest to jednak kosztowne i męczące - natomiast przepraszanie idzie
politykom gładko - i zapewnia temu, kto przeprasza, znakomite publicity: 30 sekund w telewizjach połowy świata! Jest to więc droga łatwiejsza i przyjemniejsza.

10. Kto zatem odpowiada za zbrodnię w Jedwabnem? Zróbmy pewien myślowy eksperyment.

Dziś
wojska polskie wkraczają na Ukrainę. Rząd ukraiński emigruje na Cypr,
wojsko polskie zajmuje Lwów. We Lwowie dochodzi do pogromu Żydów na dużą
skalę - ginie paręset osób. Kto jest za to odpowiedzialny?

Oczywiście nie państwo ukraińskie, które nie istnieje, a w każdym razie nie panuje nad Lwowem. Zgodnie z Konwencją Haską całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne terytoriów okupowanych ponosi okupant. Czyli w tym przypadku byłaby to Polska.

11.
Z dokładnie tych samych powodów okupant ponosi odpowiedzialności za
wydarzenia w Jedwabnem - bo tylko on ma jednostki policyjne i wojskowe
mogące skutecznie zapobiec zbrodni. W owych dniach okupantem Jedwabnego i
okolic była III Rzesza Niemiecka.

12.
Z czego bezdyskusyjnie wynika, że tym, który 10 lipca powinien stanąć
przed stodołą w Jedwabnem i uroczyście przeprosić, jest JE Jan Rau,
Prezydent Republiki Federalnej Niemiec. Tym bardziej, że III Rzesza
sprawowała nad tym terenem kontrolę nie tylko formalną, ale i faktyczną:
umundurowane formacje niemieckie były na miejscu. W dodatku, jak się
wydaje, raczej zachęcały do rzezi, a może nawet ją organizowały i
czynnie pomagały - niż powstrzymywały zbrodniarzy. Zresztą z całą
pewnością zachęcała do tego propaganda rządzących III Rzeszą narodowych
socjalistów.

13.
Podkreślam jednak z całym naciskiem: nawet gdyby władze III Rzeszy do
mordu nie zachęcały, nie organizowały i nie pomagały - to i tak cała
odpowiedzialność spoczywałaby na państwie niemieckim. Co, oczywiście,
nie wyklucza indywidualnego karania zbrodniarzy (co, nawiasem pisząc, powinien był uczynić już aparat sprawiedliwości III Rzeszy;
choć panował tam ustrój socjalistyczny, to jednak prawo jeszcze w niej
obowiązywało - a prawo III Rzeszy nie pozwalało jednym ludziom bezkarnie
mordować innych. Było to zastrzeżone - i to w ściśle określonych
przypadkach - dla funkcjonariuszów ówczesnego reżymu. Były przypadki, że
funkcjonariusze Oświęcimia wędrowali karnie na front wschodni za
uderzenie więźnia!).

14.
Z analogicznych powodów za zbrodnię, w której współuczestniczyli
niektórzy mieszkańcy Jedwabnego, nie mogą odpowiadać inni mieszkańcy,
ani władze miasteczka. Nawiasem pisząc dopiero ostatnio historycy
wyjaśnili nam rzecz w tej sprawie podstawową: czy ówczesny burmistrz
(imię i nazwisko - prosimy!) rządził jeszcze z nominacji sowieckiej -
czy już z hitlerowskiej? Bo tego, że nie pochodził z wyborów, ani nie
był mianowany przez rząd Londyński - byłem niemal pewien. Okazało się,
że mianowali go już narodowi socjaliści - a więc również w aspekcie
lokalnym odpowiedzialność spoczywa na okupancie hitlerowskim.

15.
Tym samym wszelkie dywagacje o odpowiedzialności „obywateli Polski”,
„Narodu Polskiego” czy „państwa polskiego” są bezsensowne - a
przepraszać nikt nie tylko nie powinien, ale i nie ma prawa. Takie
przeprosiny człowieka, pełniącego obowiązki prezydenta, mogłyby
pociągnąć za sobą np. żądania odszkodowań - a do zaciągania takich
zobowiązań Pan Prezydent nie ma konstytucyjnego upoważnienia.
Przepraszając w imieniu III RP p.Kwaśniewski naraziłby się na
odpowiedzialność konstytucyjną.

16.
Przepraszać p.Kwaśniewski mógłby co najwyżej w Swoim własnym imieniu -
jeśli czuje się On za te zbrodnie odpowiedzialny, oczywiście. Nadal
jednak powstaje wątpliwość, czy można przy tak uroczystym akcie odróżnić
prywatną Osobę p.Aleksandra Kwaśniewskiego - od JE Aleksandra
Kwaśniewskiego, Głowy Państwa? Może powinien wystąpić przepasany
biało-czerwona szarfą - a przed aktem przeprosin uroczyście ją zdjąć i
odłożyć na bok?

17) Podstawową przyczyną pojawiających się paradoksów jest to, ze pojęcie „winy” odnosi się w języku polskim wyłącznie do jednostek; nasza kultura nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej.
Zwolennicy popularyzowanej i u nas w okresie sowietyzacji
azjatycko-żydowsko-komunistycznej koncepcji kolektywu zderzają się tu z
wyznawcami indywidualistycznej koncepcji
grecko-łacińsko-chrześcijańskiej - i wzajemnie się nie rozumieją...

18)
Ostatnim, rozpaczliwym, argumentem zwolenników przepraszania jest, iż
wprawdzie „odpowiedzialność zbiorowa” nie powinna być stosowana, ale skoro jako Polak odczuwam satysfakcję ze zwycięstw reprezentacji Polski - to powinienem również przepraszać za Polaków. Analogia ta jest wadliwa.

19) Odpowiednikiem odczuwania satysfakcji jest odczuwanie przykrości - a nie „przepraszanie”.
Jeśli reprezentacja Polski wygrała z Walią, to mogę (nie muszę - jeśli
np. wygrała niezasłużenie!) odczuwać satysfakcję - ale nie wiąże się z
tym obowiązek ani gratulowania reprezentantom ani robienia czegokolwiek w
stosunku do Walii!! Myślę, że wielu Polakom istotnie jest wstyd z
powodu zbrodni w Jedwabnem - i dlatego dobrze, że o niej się wreszcie
pisze - ale na tym się to kończy.

20)
Z Walią wygrała reprezentacja Polski - selekcjonowana, oficjalnie
mianowana i dofinansowywana przeze mnie (choć wbrew mojej woli, ze
ściągniętych pod przymusem podatków); gdyby z podwórkową drużyną w
Cardiff wygrała przypadkowa 11-tka pracujących tam na czarno robotników
budowlanych narodowości polskiej - moja satysfakcja byłaby żadna.
Mordercy z Jedwabnego przez nikogo nie byli wybierani do reprezentowania
Polski - i są w takim samym stopniu reprezentatywni dla Polaków, jak
p.Tymoteusz McVeigh, terrorysta z Oklahomy, jest reprezentatywny dla
Amerykanów.

21) Przymus przepraszania bardzo szkodzi.
Pamiętam, że jako dziecko potrąciłem w parku przechodnia. Krzyknąłem w
biegu „Przepraszam”, było mi nieco przykro - ale raczej z powodu
niezgrabności. Jednak ciotka kazała mi wrócić do niego i formalnie
przeprosić. Zrobiłem to - ale miejsce uczucia lekkiego wstydu zajęło we
mnie (na parę minut) uczucie nienawiści do człowieka, przed którym
musiałem się upokorzyć.

Jeśli niektóre środowiska chcą wywołać nienawiść Polaków do Żydów - to nieźle im się to udaje. Jeżdżąc (dużo!) po kraju obserwuję wyraźną zmianę w tym kierunku w porównaniu z sytuacją sprzed roku.

I tym ludzkim akcentem kończę te suche rozważania.

Janusz KORWIN-MIKKE, (w 2006 roku).

Dwa
bodaj lata temu ówczesny prezydent III RP, p.Aleksander Kwaśniewski,
wziął się za przepraszanie za Jedwabne - i temperatura dyskusji
osiągnęła nieledwie stan wrzenia. Wówczas Adam Michnik oświadczył, że
gotów jest wydrukować artykuł przeciwny przepraszaniu za mord w
Jedwabnem - byle rzeczowy. Więc napisałem. Oczywiście się nie nie
ukazał. Wedle mych informacyj otrzymanych spod kołdry opinia kolegium "Gazety Wyborczej" była taka: "Artykuł jest oczywiście jak najbardziej słuszny - jednak jego wydrukowanie jest niemożliwe".

Po co tym ludziom cenzura?

Druk
okazał się też być niemożliwy w innych gazetach - co nie znaczy, że nie
pisałem o tym w prasie, do której stale piszę. Pisałem - i ani jednej
polemiki! Cisza głucha.

Więc
macie tu Państwo - póki internet działa - jeden rozsądny głos w
"sprawie Jedwabnego". Przedruk dozwolony wszędzie - z podaniem autora.

korwin-mikke.blog.onet.pl, 2008 rok