Pielgrzymka rowerowa „Wprawa 2013. Polska – Syberia” zatrzymana przez rosyjską policję w obwodzie smoleńskim.
Grupa NINIWA Team, która w intencji Ojczyzny wyruszyła w rowerową pielgrzymkę na Syberię, została 13 maja zatrzymana przez rosyjską policję i nadal nie może wyruszyć w dalszą drogę.
– Niestety dalej stoimy. Sytuacja jest niezrozumiała, ponieważ posiadamy wszystkie konieczne dokumenty, wszyscy mamy wizy. Konsul RP w Smoleńsku bardzo zaangażowała się w naszą sprawę, by nam pomóc, jednakże nadal nie wiadomo, kiedy będziemy mogli ruszyć – poinformował NaszDziennik.pl o. Tomasz Maniura OMI, główny organizator i uczestnik rajdu „Wprawa 2013. Polska – Syberia”.
Wczesnym rankiem, po przejechanych około 45 km grupę młodych pielgrzymów zatrzymała policja, która po sprawdzeniu formalności stwierdziła, że grupa nie może dalej jechać, ponieważ nie posiada eskorty. 24-osobowa grupa rowerzystów została zakwalifikowana przez policję jako bardzo duża, co jednocześnie wymaga eskorty. Mimo iż w sprawę zaangażował się już polski konsul w Smoleńsku Michał Greczyło, do tej pory nie udało się jej rozwiązać. Uczestnicy wyprawy na Syberię przejechali dotąd 1402 km i znajdują się we wsi Kamionka w obwodzie smoleńskim. (..)
Dzień postoju dniem modlitwy NINIWY
Wczorajszy dzień zakończył się – jak można się było spodziewać – czasem spędzonym z miłymi „tubylcami”, dla których kolorowy peleton stał się nie lada atrakcją, poruszającą całe środowisko lokalne. Grupa do wczorajszego dnia znajdowała się we wsi Kamionka i coraz bardziej pragnęła „poruszania się do przodu”.
Trzeba jednak bardzo wyraźnie zaznaczyć, że jest im u rosyjskich gospodarzy bardzo dobrze. Mieszkańcy wioski Kamionka dbają ze wszystkich sił, żeby im nic nie brakowało, wczoraj została im dostarczona kolejna przesyłka żywności, więc są najedzeni i bezpieczni.
Wczoraj kolejny raz zaszczyciła grupę swoją obecnością pani administratorka Kamionki, tym razem w towarzystwie swoich urzędników ubranych na galowo – zderzenie dwóch światów: biwaku grupy „Polska Syberia 2013” i rosyjskiej cywilizacji urzędniczej.
Były garnitury, szpilki, obcasy, krawaty i inne atrybuty urzędnicze, które miały się dziwnie do rowerowych strojów naszych śmiałków. Grupa od jakiegoś czasu zajmuje się doglądaniem ogniska, przygotowywaniem jedzenia, co wzmaga poczucie wspólnoty i wzajemnego poznania.
Było krojenie mięsa, rąbanie drzewa i inne niezbędne, codzienne czynności, a tutaj nagle pojawiają się lokalni oficjele i rozpoczynają przemówienia oraz czynią honory na cześć grupy – zderzenie dwóch, jakże odmiennych światów.
Kolejny dowód potwierdzający obserwację, że „Rosja to nie kraj, tylko stan umysłu”. Każdy krok w głąb to kolejna odsłona. Wczoraj pierwszy raz grupa miała możliwość zetknąć się z lokalną „cywilizacją”. Wrażenia są bliskie głębokiemu, prowincjonalnemu PRL-owi: a to kury chodzące po sklepach, a to liczydło zamiast kalkulatora, a jako dowód fiskalny – paragon ni stąd, ni zowąd wyciągnięty spod lady.
Ciekawa była też wizyta na stacji benzynowej, kiedy policjant zwrócił im uwagę, że po obiekcie należy się poruszać maksymalnie po dwóch – pięcioro to już tłok… teraz w zasadzie rozumiem, dlaczego urzędnicy uważają, że naszym śmiałkom potrzebna jest eskorta. Mam nieodparte wrażenie, że w Rosji, wszędzie tam, gdzie prawo ma swoje luki, stanowi je policjant, który staje się ostatnim ogniwem kreującym rzeczywistość i niestandardowe postępowania (choć wizytę na stacji trudno nazwać takowym).
Z jednej strony mają zapewnienia i gwarancje, że wszystko jest załatwione, z drugiej nadal stoją w miejscu – zdaje się, że tak naprawdę brakuje tylko odrobiny dobrej woli i decyzji człowieka, który podejmie się rozwiązania do końca problemu i przydzieli grupie wymaganą prawem eskortę. Chyba nie do końca „dźwigam” ten „stan umysłu”, od którego dzieli mnie raptem 1400 km.
Zapytałem wczoraj o. Tomasza, czy nie można po prostu podzielić się na mniejsze grupki i ślicznie podziękować za opiekę. Okazało się, że nie ze względu na rozpoczętą procedurę – bez jej zakończenia nic nie można zrobić!(..)
Podziękowania
– za Mszę św. odprawioną w intencji wyprawy „Polska – Syberia 2013” w sanktuarium w Katowicach-Bogucicach
Bilans dnia:
– dystans: 0 km
– średnia prędkość: brak
Nocleg:
wieś Kamionka, obwód smoleński
Trasa:
czeka na śmiałków
Przejechanych do tej pory kilometrów:
1402
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/32683,dzien-postoju-dniem-modlitwy-niniwy.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. NINIWA czeka na decyzję
NINIWA czeka na decyzję władz
(..)
Rowerzyści zostali zatrzymani przez policję 49 km od Smoleńska na
terenie obwodu smoleńskiego i od tego czasu nie mogą się samodzielnie
przemieszczać w kolumnie rowerowej. Grupa nie popełniła żadnego
wykroczenia drogowego czy innego. Nie jest trzymana w areszcie. Nie
dotknęła jej też w żadnym stopniu nieżyczliwość czy jakaś forma nacisku
ze strony policji czy innych osób. Wręcz przeciwnie, wydelegowano nawet
formalną reprezentację lokalnych władz, które oficjalnie odwiedziły
grupę i okazały serdeczność. Dostarczono rowerzystom nawet zabitego
barana do upieczenia itd.
Uniemożliwienie jazdy wynika z braku eskorty policyjnej. Według
lokalnych służb, kolumna, jaką poruszają się rowerzyści, musi posiadać
taką eskortę. Na ile posiadamy informacji, nie ma wprawdzie takiego
zapisu w rosyjskim kodeksie ruchu drogowego, jednak taka forma
podróżowania nie została jeszcze dobrze określona przez Rosjan.
Prawdopodobnie taka forma podróży jest na tyle nietypowa i
nieprawdopodobna, że wzbudziła zaniepokojenie i postanowiono tę kwestię
uregulować. Regulacje trwają i sprawa otarła się już o kilka instytucji,
w tym konsulaty polskie w Warszawie i Moskwie. W rozmowach pośredniczy i
bardzo pomaga p. konsul Michał Greczyło ze Smoleńska. Za tę pomoc
bardzo dziękujemy. Dopóki rozmowy trwają, trudno nam spekulować o czasie
wyruszenia i innych szczegółach. Czekamy na rozwój wydarzeń. Z
pewnością grupa nie będzie jednak chciała zmieniać swoich zamierzeń i
planu jazdy, a stracone dni nadrobić.
Podobno na chwilę obecną władze obwodu smoleńskiego organizują formę
eskorty, by przeprowadzić rowerzystów do obwodu moskiewskiego. Może na
zasadzie powielenia schematu działania również i tam policja przejmie
opiekę nad grupą. Nie wiadomo, czy na takiej zasadzie grupa będzie
przemieszczać się od jednego obwodu do kolejnego. To na razie jednak
założenia i będziemy potwierdzać stan wydarzeń.
Jednocześnie bardzo prosimy o modlitwę w intencji szczęśliwego
rozwiązania tej sytuacji. Grupa czuje się dobrze, jednak jest już
niecierpliwa i chciałaby ruszyć w dalszą drogę. Nasza wspólna,
zintensyfikowana modlitwa może w tym pomóc. Może zatem zamiast jednej –
dwie dziesiątki Różańca dziennie?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. jadą dalej. Z Bogiem !
Po zakończonej zabawie około godziny 15.00
odmówili Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Stało się to na pobliskim
wzgórzu, gdzie znajdował się grób poległych w drugiej wojnie światowej
żołnierzy.
Po modlitwie usiedli, mając w planach wysłuchanie nagrania jednego z
kazań bł. ks. Jerzego na temat „sprawiedliwości i miłości”… Jednak w
trakcie ok. godz. 15.40 o. Tomasz otrzymał bardzo miłego SMS-a:
„Zbierajcie się!”.
Nadawcą wiadomości był konsul RP w Smoleńsku. Niewiele trzeba było
„wygłodzonym kilometrów” cyklistom, żeby się zorganizować. Po niespełna
godzinie sprzątania i pakowania byli gotowi do jazdy.
Podczas dzisiejszej, bardzo serdecznej rozmowy o. Tomasz podzielił
się ze mną kilkoma refleksjami… Myślę, że „bezruch” biało-czerwonego
peletonu wszystkich bardzo mobilizuje mentalnie.
Jedni myślą o celu wyprawy, inni rozmyślają nad miejscem, w którym się znaleźli, niektórzy może nad swym dotychczasowym życiem…
O. Tomasz dziś zastanawiał się nad związkiem człowieka z ziemią
smoleńską – rozmyślał, że w dziwny sposób potrafi ona zatrzymywać. W
1812 roku były to wojska Napoleona (w okolicy miały miejsce dwie duże
bitwy), w 1940 roku brutalnie został zatrzymany tutaj kwiat naszej
inteligencji. W 2010 roku – 96 ofiar tragicznego w skutkach lotu
polskiego samolotu… Także rowerzyści NINIWA Team kilka dni poza planem
spędzili w okolicy. Naturalnie w żaden sposób nie wolno porównywać tych
wydarzeń, lecz w głowie ojca Tomasza kłębiły się myśli, którymi
postanowił się z nami podzielić.
Druga refleksja jest bardziej związana z kalendarzem liturgicznym, a
mianowicie Kościół oczekuje właśnie Zesłania Ducha Świętego. Najbardziej
zaintrygowało ojca Tomka owe 10 dni, kiedy apostołowie przebywali w
wieczerniku między wstąpieniem do Nieba a zesłaniem Ducha Świętego.
Podobnie nasi rowerzyści mieli czas swojego „oczekiwania” na decyzję o
ich dalszym losie. Czy to przypadek, że wszystko dzieje się w zbliżonym
terminie… Myślę, że dla wszystkich uczestników, ale również dla ojca
Tomka jest to budujący czas i warto w tym miejscu podziękować, że dzieli
się on z nami wszystkim tym, co dzieje się u nich… nie tylko w kwestii
przemierzanych kilometrów.
Wracając do ekspresowego wyjazdu… Władze niestety zmodyfikowały
grupie trasę wyprawy. Nie wiedzieć, dlaczego, muszą oni podróżować w
kierunku Moskwy według nowych wytycznych. Już pierwsze kilometry
pokazały, że jakość tych dróg pozostawia wiele do życzenia, jest to
kompilacja dziur, wioseczek oraz bardzo prowincjonalnych „klimatów”.
Niestety, nowa trasa będzie dłuższa o około 100 km od pierwotnego planu!
Wszyscy są jednak dobrej myśli i liczą, że limit opóźnień został już
wyczerpany. Mimo późnej pory wyjazdu udało im się przejechać dziś 90 km.
Hasłem dnia zamiast „Uwaga, dziury!” stał się okrzyk „Uwaga, droga!”.
Przed wyjazdem zdążyli się jeszcze w Kamionce zaprowiantować. Ruszają
dalej w nieznane, lecz będąc świadomy ich zapobiegliwości oraz
drobiazgowego przygotowania, jestem zupełnie spokojny!
Podróż na miejsce kolejnego noclegu przemierzali w eskorcie wozu
policyjnego oraz konsula. Podzielili się refleksją, że „żal im z powodu
banalności tej sytuacji oraz problemu, którym od kilku dni musi zajmować
się konsul”.
Policjanci serio traktują eskortowanie naszych cyklistów. Konsul dziś
sprezentował im dokładną mapę nowej trasy, a jego bezinteresowna pomoc
bardzo ujęła wszystkich.
Mijani po drodze ludzie z dużą sympatią witali kolorowy peleton,
objawiało się to machaniem, serdecznymi okrzykami, a także szczerym
uśmiechem. Jednak w opinii uczestników dało się odczuć dystans, z jakim
„tubylcy” traktują policyjną eskortę. Czy można to nazwać strachem? Nie
wiem. Ale na pewno widoczny jest spory dystans. Zdarzało się zauważyć
obrazek unikania i ewidentnego schodzenia z drogi. Jak widać, nikt chyba
nie chce narazić się lokalnej policji.
Na miejscu noclegowym (wybranym przez naszych opiekunów) prócz
wspomnianej eskorty towarzyszą grupie plagi komarów. Podczas
dzisiejszego etapu, kiedy przejeżdżali przez wioski, widywali ludzi
spacerujących w moskitierach. Niestety kilka osób z zespołu nie posiada
takowych, więc obowiązkowo niebawem będą musieli się w nie zaopatrzyć.
Dzisiejszy nocleg na polanie bardzo zbliża ich do matki natury,
wszyscy są zdrowi, sprzęt mają sprawny, oby tylko lokalni urzędnicy
okazali się wyrozumiali i już więcej nie przeszkadzali naszej grupie (w
co głęboko wierzę i czego serdecznie życzę).
Dziś jest ostatni dzień, kiedy skreślam dla Was słowa relacji. Dzięki
za wspólny czas. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, Artur Bilewski. (Kolejne relacje pisać będzie Wojciech Zakowicz)
Bilans dnia:
Dystans: 90 km
Średnia prędkość: 23,5
Wiele krętych dróg, niestety sporo także dziurawych.
Nocleg:
polana, 90 km od wsi Kamionka w obwodzie smoleńskim
Przejechanych do tej pory kilometrów:
1492
Zdjęcia z wyprawy na Syberię można obejrzeć w naszej galerii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. aby wszyscy stanowili jedno
niniwateam.pl/-
NINIWA pod Bożą eskortą
Pod patronatem „Naszego Dziennika”
Relacja Wojciecha Zakowicza z czternastego dnia rowerowej pielgrzymki 24 śmiałków z NINIWA Team na Syberię
„...aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w
Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie
posłał...”( J 17, 21 )
Przygody na dwóch kółkach mają to do siebie, że czasem brakuje
kolejnych dwóch kółek, napędu i karoserii. Są to krótkie chwile
zwątpienia. W trakcie jazdy, kiedy mucha pragnie stać się naszym
śniadaniem, podjazdy wydają się wspinaczką. Dla takich chwil warto
kręcić!
Niejedna mama zapyta dlaczego, po co, na co!? Przecież mieszkamy
niedaleko parku, a i w lasach lublinieckich da się pojeździć bez obawy
przed niedźwiedziem. Niejeden tata powie, że to głupota, że
niebezpiecznie! Niejeden... lecz 24 śmiałków, dla których nie ma góry,
której nie da się pokonać (albo przenieść...), dla których nie ma
gwoździa, którego nie da się ominąć, nie ma skały, w którą nie da się
wbić śledzia i nie ma sprawy, której nie można poświęcić dla własnych
marzeń... tych 24 śmiałków jedzie odważnie dalej do celu na swoich
dwukołowych rumakach! Niech drżą nasze ręce z różańcami w rękach, bo to
dopiero... 1687 km!
Ostatnią noc nasi bohaterowie spędzili na zimnej polanie w okolicy
Dorogobuzh, pod zimnym lasem i pod okiem zimnej eskorty, która co chwilę
pojawiała się w rozbitym obozie. Jednak pobudka o 5.30 ją pokonała... a
skoro nie było śladu eskorty, ekipa elegancko zebrała się i o 6.30
ruszyła swoim tempem, bez nadzoru, bezstresowo... do celu. Jedyna
eskorta jaka została, to zastępy świętych i Opatrzność Boża... Powrót do
normy!
Trasa nie była łatwa. Z samego rana pojawiła się awaria w postaci
pękniętej szprychy Mateusza, dętki Piotrka, a później kolizji... na
szczęście bez ofiar w ludziach.
Połowa kilometrów to jazda po drogach bez drogi, czyli bez asfaltu, w
piachu, który nieraz blokuje koła, dostaje się w łańcuch albo po prostu
wyślizguje spod kół. Cały dzień upalny.
Dodatkowo męcząca była myśl, że połowa drogi to zbędne nadkładanie
kilometrów (trasa została zmieniona przez policję), w rezultacie czego, w
południe zostało im do pokonania tyle samo kilometrów, co w
poniedziałek! Choć droga ciężka, nasi śmiałkowie dużo siły czerpali z
wyjątkowego uczucia wolności, które pojawiło się tego ranka. W końcu...
„Wolność zdobywa się trudem!”.
To hasło dzisiaj przez cały dzień rozbrzmiewało echem w głowach
naszych bohaterów i przyprawiło ich wieczór dumą z wygranej bitwy z
samym sobą. Choć tak naprawdę nikt nie stoczył swojej bitwy w pojedynkę.
Tuż przed nim i tuż za nim byli inni, którzy musieli zmierzyć się z
tymi samymi warunkami. Dzisiejszy dzień był niewątpliwie sprawdzianem
wytrzymałości dla grupy, która przez ostatnie dni bardziej niż swój
rowerowy licznik nakręcała wzajemne relacje.
Na szczęście nad naszą ekipą całą drogę czuwał patron dzisiejszego
dnia i zarazem patron Polski, św. Andrzej Bobola, który nie pozwolił na
podziały w zespole. Mimo trudu, znaków drogowych przypominających o
czyhających w lasach niedźwiedziach, śmiałkowie przyodziani w hełmy
wiary (o których wspominał jeszcze w Polsce, w pożegnalnej homilii
ojciec Andrzej Jastrzębski), przeszli próbę, która w tak dużym zespole
równie dobrze mogła okazać się klęską. Tak trzymać.
Msza Święta o godzinie 16.00, Ewangelia (J 17,20-26), która wyraźnie
podkreśliła, jak ważne jest dla naszego Boga, abyśmy wszyscy stanowili
jedno. Szczególne przesłanie w trakcie tak trudnego odcinka. Otoczeni
lasem nasi śmiałkowie dotarli około godziny 20.00 do miejscowości
Dreiezna Vougaja, gdzie znaleźli nocleg w szkole.
Podziękowania
– Dla redaktora Artura Bilewicza od całej ekipy, za wszystkie relacje, bogate w dobre, mądre treści. Bardzo się podobały!
– Spóźnione za wczorajsze pozdrowienia i błogosławieństwa od ojców
Ryszarda Sierańskiego, Andrzeja Jastrzębskiego i Bartosza Madejskiego.
Bilans dnia:
– Dystans: 195 km
Nocleg:
Dolgajej Derewni
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/32899,niniwa-pod-boza-eskorta.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Ciekawe jaką obstawę miał rajd rowerowy przez kraje Grupy Wyszehradzkiej organizowany przez Sikorskiego za pieniądze polskich podatników.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
5. Szanowny Panie Michale
"dla potomności" zarchiwizowałam to coś Sikorskiego i Muchy.
Zrby ocenic żenadę nazwana rajdem Sikorsk8iego, trzeba zobaczyć relację na błoniach w Krakowie, amatorszczyzna i kpina. Ale jest Sikorski, Kalemba i Mucha :)
http://tvp.info/informacje/rozmaitosci/1-wyszehradzki-rajd-kolarski/1111...
Polscy kolarze walczą o zwycięstwo w 1. Wyszehradzkim Rajdzie Kolarskim, jaki wyruszył w piątek o godzinie 16.00 z Budapesztu. Uczestnicy rajdu muszą pokonać non stop 533-kilometrową trasę do Krakowa.
Po godz. 23 na czele stawki znajdowały się dwie polskie grupy. Peleton w górach przekraczał granicę słowacko-czeską, gdzie zaczynał się najtrudniejszy odcinek wyścigu.
Przed uczestnikami rajdu strome, podtatrzańskie podjazdy, a potem, od granicy z Czechami, zjazdy do granicy z Polską. Tę ostatnią mają osiągnąć dopiero nad ranem. Przez Polskę przejadą 127 kilometrów. Metę wyznaczono na krakowskim Rynku Głównym, gdzie odbędzie się ceremonia dekoracji. Nagrody będą wręczać szefowie dyplomacji Grupy Wyszehradzkiej, którzy objęli patronat honorowy nad rajdem.
Jego uczestnicy jadą przez Europę Środkową w normalnym ruchu samochodowym. Towarzyszy im 10 samochodów organizatorów, 30 motocykli, dwie karetki i trzy autobusy. Każdy uczestnik ponosi koszty rajdu. Zgłosić mógł się każdy, kto miał rower, kask oraz oświetlenie z przodu i z tyłu roweru. Trzeba było również zapłacić 20 euro wpisowego i wypełnić formularz zgłoszeniowy. W Budapeszcie kolarz otrzymał numer startowy, elektroniczny chip na rowerze, dzięki któremu można mierzyć jego czas. Metę wyznaczono na Rynku Głównym, gdzie odbędzie się ceremonia dekoracji. Nagrody będą wręczać szefowie dyplomacji Grupy Wyszehradzkiej, którzy objęli patronat honorowy nad rajdem.
http://tvp.info/informacje/rozmaitosci/1-wyszehradzki-rajd-kolarski-dzie...
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/fotogaleria_i_multimedia/1__wyszehr...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. ninwateam.pl/- NINIWA Team
ninwateam.pl/-
NINIWA Team na placu Czerwonym
Pod patronatem „Naszego Dziennika”
Relacja Marii Spisak z szesnastego dnia rowerowej pielgrzymki 24 śmiałków z NINIWA Team na Syberię
I zdobyli Moskwę. Wjazd 24 osób na 49 kołach do miasta liczącego
sobie prawie 12 mln mieszkańców nie jest łatwym zadaniem z powodu
wszechobecnych kilometrowych korków i sporego ruchu ulicznego. Dzięki
umiejętnościom nabytym podczas gry w „Mafię” ojciec Tomasz (Lider)
zadecydował o wjeździe do miasta nocą, korzystając z sytuacji, że miasto
śpi, i unikając tym samym problemu utknięcia w korku.
Dla niedoinformowanych wspomnę tylko, że „Mafia” to popularna wśród
młodzieży gra psychologiczna, w której istotnym elementem jest noc,
podczas której „Mafia” się uaktywnia. Zasady gry zostały opracowane
przez Dmitrija Dawidowa w 1986 roku na Wydziale Psychologii Uniwersytetu
Moskiewskiego (zbieg okoliczności…? Mafia rowerowa wjeżdżająca do
Moskwy nocą).
Po ciepłej nocy przespanej w namiotach przy ośrodku sportowym (gdzie
grupa miała świetne warunki) nowy dzień standardowo nasi rowerzyści
zaczęli pobudką o 5.00. Godzinę później ruszyli. Trasa przebiegała im
dość spokojnie. Tym razem nie było żadnych utrudnień zewnętrznych typu
policja lub mocno „dziurawe” drogi. Jedynymi problemami dnia
dzisiejszego były problemy wewnętrzne – dwie kolizje.
W pierwszej zderzyły się 3 rowery należące kolejno do Wax’a, Kuby
Kostrzewskiego oraz ojca Tomasza. Z relacji wynikało, że najbardziej
poszkodowany był ojciec Tomek, który przeleciał niczym bohater przez
kierownicę (właściwie to nad nią). Dla uspokojenia czytelników dodam, że
poza lekkimi potłuczeniami poszkodowanych i lekko skrzywioną kierownicą
nie ma większych obrażeń.
Powodem drugiej kolizji (do której właściwie nie doszło) była sakwa
Górnika, która odczepiła się od bagażnika w trakcie jazdy. Proszę sobie
wyobrazić 20-kilogramowy worek ziemniaków wpadający prosto pod koła
roweru.
Ten worek przytoczyłam dla łatwiejszego wyobrażenia sobie sytuacji,
bo Górnik ziemniaków nie wozi. Doświadczeni rowerzyści ogarnęli
sytuację, która w pierwszym momencie wyglądała dość groźnie i sprawnie
ominęli przeszkodę. Po dwóch godzinach od momentu drugiej kolizji
dotarli do centrum miasta.
Porównując wjazd do Moskwy z wjazdami do miast w państwach w Europie
Zachodniej, nikt nie cieszył się, nie krzyczał/wiwatował na widok tak
dużej grupy rowerzystów. Czyżby Rosjanie nie byli tak otwarci, jak
mieszkańcy Europy Zachodniej…? Może ten słaby doping spowodował, że
rowerzystom jechało się dzisiaj bardzo ciężko, pomimo małej liczby (74!)
nakręconych kilometrów.
Pierwszymi miejscami w Moskwie, jakie „zwiedziła” NINIWA Team, były
dwa sklepy rowerowe. Był to priorytet dnia ze względu na jutrzejszą
niedzielę. Generalnie naprawa rowerów jest najważniejsza, bo bez nich
nie da się jechać.
Rowery z powodu rosyjskich dróg (lub ich braku) po tych dwóch
tygodniach jazdy są mocno zużyte. Ojciec Tomek w relacji podkreślił, że
pojazdy mają dużo gorszą kondycję niż rowerzyści.
W pierwszym sklepie prawie nic nie było, w drugim też bez szału –
(prawie jak w czasach PRL w Polsce, ciekawe, czy płacili rublami, czy
kartkami?). Ostatecznie dostali to, czego szukali. Następnie udali się w
kierunku centrum, żeby zobaczyć plac Czerwony – piękne miejsce, które
na każdym zrobiło niesamowite wrażenie. Wszędzie pełno ludzi. Grupa
zrobiła sobie kilka pamiątkowych fotek.
NINIWA Team, jak to przystało na porządną grupę, poruszała się po
mieście zgodnie z przepisami. Prowadzili rowery tam, gdzie jazda była
zabroniona. Rosyjska policja znalazła sobie inny argument, żeby zaczepić
grupę. Górnik został dwukrotnie poproszony o ściągnięcie flagi
polskiej. Dodam jeszcze, że nie była ona zawieszona na największym
maszcie Górnika, ale na średnim.
Dziwny jest ten ustrój polityczny panujący w Rosji. Co komu
przeszkadza nieduża polska flaga na ogromnym placu w tłumie ludzi?
Pisząc o tym zdarzeniu, przypomina nam się (ekipie z wyprawy Tour de
Mazenod) czuwanie na Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie na placu
Cuatro Vientos, gdzie był tłum ludzi, mnóstwo flag narodowości z całego
świata i nikomu to nie przeszkadzało. Mogliśmy trwać na modlitwie. Takie
zdarzenie pokazuje, że Kościół katolicki jest powszechny, że dla
każdego jest w nim miejsce, że właśnie poprzez tą powszechność możliwa
jest EWANGELIZACJA.
Kolejnym celem tego dnia było znalezienie dwunoclegu. Dlatego też
grupa pokierowała się w kierunku katedry pw. Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Marii Panny. Katedra to najważniejszy kościół katolicki w
Rosji, gdzie władzę sprawuje ks. bp Paulo (Włoch). Przy katedrze
mieszkają Ojcowie Salezjanie, którzy z dużą otwartością i gościnnością
przyjęli grupę na dwunocleg. Rowerzystom niczego nie brakuje, są
prysznice (a propos warunków noclegowych, rowerzystom nic więcej do
szczęścia nie jest potrzebne, w Moskwie panują ogromne upały, jest parno
i gorąco). Mają jeszcze dzisiaj w planach zrobić pranie, żeby jutro
świętować niedzielę – oddać ten czas Panu Bogu.
To, że NINIWA Team przeżywa Zesłanie Ducha Świętego w Moskwie przy
katedrze, rowerzyści odczytują jako szczególny znak Bożej Opatrzności.
Grupa znajduje się przy katedrze (Wieczerniku), w którym przebywa też
ks. bp Paulo (bezpośredni następca apostołów), katedra jest pw. NPNMP
(czyli jest z nimi Maryja – dokładnie tak jak to było w Wieczerniku).
Pomimo trudności, z jakimi napotkali się w ostatnich dniach, czują, że
wszystko idzie zgodnie z planem, Bożym planem. O godzinie 16.00 w Rosji
zaczęło się Święto Rodziny, potrwa ono przez całą niedzielę.
Grupa ma nadzieję, że święty czas spędzony razem pozwoli im poczuć
się jak jedna rodzina, dzięki czemu ich morale zostanie podniesione. O
godzinie 16.00 ojciec odprawił Mszę św. w katedrze. Następnie odbyć się
miało spotkanie podsumowujące ostatni tydzień. Po spotkaniu planowane
jest jeszcze wyjście na miasto, a na zakończenie dnia Apel Jasnogórski
oraz nabożeństwo majowe.
Podziękowania:
– Dla parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Rybniku z Księdzem Proboszczem Markiem Bernackim – DZIĘKUJEMY za modlitwę.
– Dla parafian kościoła pw. św. Stanisława Kostki z Lublińca –
DZIĘKUJEMY za Apele Jasnogórskie śpiewane w naszej intencji przy Grocie
Maryjnej w Lublińcu.
Bilans dnia:
– 74 km dystansu,
– 2 niegroźne kolizje,
– 2 upomnienia ze strony policji.
Nocleg:
Moskwa
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/33072,niniwa-team-na-placu-czerwo...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. serdeczności dla wspaniałej Drużyny :)
i modlitwa o ich bezpieczeństwo :)
gość z drogi
8. NINIWA Team dotarła do
NINIWA Team dotarła do Kazachstanu
Relacja Łukasza Wanota z 29. dnia rowerowej pielgrzymki 24 śmiałków z NINIWA Team na Syberię
„Wstajemy kochani, wstajemy, wstajemy! Szkoda takiego dnia, pobudka,
pobudka, kto rano wstaje temu co?”… Polifoniczny głos Juliana odbił się
echem po podziemiach kościoła w Czelabińsku, wymuszając natychmiastową
odpowiedź rozespanych śmiałków: Czyżby wolny piąteczek? Ktoś rzucił
wyższą formą żartu, idealnie synchronizując jego lot z obranym kursem
telefonu z systemem obronnym IP44, który miękko wylądował po
przeciwległej stronie sali. Niezaprzeczalnie dzisiaj ciężko było
wypełznąć ze śpiwora, ponieważ wczorajsze obiadki i deserki, i
podwieczorki, i… nie zostały jeszcze przetrawione przez zaadaptowany
bezproblemowo rosyjski metabolizm.
Warunki, w których spędziliśmy ostatni czas, pozwoliły nam w pełni
zregenerować siły. Znaleźliśmy tutaj wszystko, co do szczęścia było nam
potrzebne: gniazdka, by podładować cały wieziony sprzęt elektroniczny;
prysznice, bynajmniej nie w celu ich podziwiania; sprawnie działającą
lodówkę, która perfekcyjnie schłodziła zarekomendowany przez Artura sok
brzozowy… a przede wszystkim ogromnie dużo miejsca, by po zmroku
spokojnie dokonać niezbędnych napraw w naszych skrzypiących rowerach.
Rzeczywiście, w tym roku borykamy się z ogromnymi problemami ze
sprzętem, ale czy zna ktoś z Was Polaka bez kłopotów? Całej operacji
wymiany wadliwych części podjął się Marcin oraz Kuba, podczas gdy jego
starszy brat 1/7 inż. honoris causa się obijał.
O godzinie 6.01 po modlitwie, którą poprowadził opiekun miejsca ks.
Marek, grupa wzajemnie pobłogosławiła się znakiem krzyża. Ten
powszechny, lecz mało znany akt ma ogromną moc! Bóg dał obietnicę:
„Wypowiadaj słowa błogosławieństwa nad każdą spotkaną osobą, bo wzywając
moje Imię nad nimi, Ja osobiście będę im błogosławił”. Zachęceni tym
faktem, NINIWA Team podzielona dziś na 3 peletony przez Szymka wyruszyła
w dalszą drogę. Szymon został obdarzony tym przywilejem, za najlepsze
prowadzenie grupy podczas tej ekspedycji. Dekompozycja została
przeprowadzona z uwagi na rodzaje używanych karimat. W pierwszej grupie
znalazła się burżuazja z karimatami dmuchanymi, ceniąca sobie ponad
wszystko spokojny sen. Ochrzczeni nazwą „dmuchawce” wzięli na siebie
pierwsze silniejsze podmuchy wiatru. Za nimi, w zdefiniowanej przepisami
odległości jechały osoby z karimatami karbowanymi (wcale nie gorsze
rozwiązanie), by w końcu dać szansę na rozwinięcie skrzydeł biednym
studentom z karimatami zwijanymi.
Czy wiesz, że… w języku rosyjskim rower to „wielosipied”, ale ma
swoje zdrobnienie „wielik”. Tak samo wymawia się przymiotnik wielki!
Lech Janerka na swojej solowej płycie z 2005 roku wrzucił flagę na maszt
niczym Sławek, komponując uroczystą i podniosłą pieśń, której słowa o
wyższości tego środka transportu nad innymi pojazdami nucone są zarówno
przez zawodowych kolarzy, jak i zespoły parkowe mama, tata i ja…
Przez pierwsze 20 km wyjeżdżaliśmy z miasta. Do pierwszego postoju,
po 40 km zmusiły nas odczuwalne, boczne podmuchy powietrza. Im bliżej do
granicy z Kazachstanem, tym większe otwarte przestrzenie, które
naturalnie potęgują wrażenie przeszywającego zimna, by w końcu po 30
minutowym postoju przemienić się w całkiem pokaźny wicher, który ściągał
nas na pobocze. Ten odcinek 40 km jechało się bardzo ciężko i tak
wolno, że Sonia zdążyła pomiędzy zjedzeniem kilku batonów i obsługą
telefonu komórkowego, złapać dętkę… Na drugim postoju spotkaliśmy
Toniego, osiemnastoletniego chłopaka, który z Hongkongu jedzie na
rowerze do Barcelony. Bardzo ambitny plan! Na jego trasie znalazła się
również Astana, do której zmierzamy. Fakt ten wykorzystaliśmy, żeby
dowiedzieć się czegoś więcej o terenach, na których nasze koła odcisną
niedługo swój ślad. Perspektywa rozległych pustkowi i obowiązkowym
zameldowaniu po pięciu dniach, zmusza nas do poszukiwań rozwiązania, ale
na pewno coś wymyślimy. Nasz przyjaciel prawdopodobnie nie posiadał
wcześniej tych informacji, w efekcie czego otarł się o areszt policyjny.
Przespać się w celi na wyprawie rowerowej… marzenie! Po zacieśnieniu
przyjaźni polsko-chińskich, wyruszyliśmy w kierunku granicy z nowym
państwem na trasie naszej podróży. Odcinek ten, bardzo hojny w wiatr
prosto w twarz, przypomniał Michałowi Piecowi, że warto podzielić się z
resztą grupy wiadomością o pękniętej szprysze. Na odcinku tym grupa II
dostała w prezencie eskortę policyjną. Nie pytajcie dlaczego, bo nie
wiemy. Już się przyzwyczailiśmy do ich towarzystwa, na niektórych
etapach, jednak kryterium ich wyboru nadal pozostaje dla nas tajemnicą. W
każdym razie bardzo im dziękujemy za zdjęcie oporów powietrza!
Granicę przekroczyliśmy bez zbędnych formalności, a całość zajęła nam
poniżej godziny, co przy tak licznej grupie jest czasem z jakim
rozprzestrzenia się błysk ciupagi (Toniego sprawdzali przez 5 h!). Etap
zamknęliśmy 8 km za szlabanem, wcześniej konsumując obiad pod malutkim,
wiejskim sklepikiem. Kazachstan stosunkowo niedawno opuścił szufladkę
rosyjskiego przedmieścia, zapisując pierwsze niepodległe karty historii.
Nocleg znaleźliśmy za pierwszym razem. Bez zbędnych pytań babunia
zgarnęła nas na podwórze swojego domostwa, z uśmiechem na twarzy.
Kochamy kazachskie babcie!
Porzuciliśmy rowery, by wspólnie uczestniczyć w najważniejszym
wydarzeniu – Mszy Świętej. Po niej znalazł się czas na wszystkie inne,
mniej lub bardziej ważne sprawy. Gospodarz wziął na samochodową
przejażdżkę po okolicy Jolę, Ulę, Wojtka oraz Krzyśka. Ci życzliwi
ludzie dzielą się tym, co mają. Myślę, że właśnie rozpoczęliśmy
wspaniałą przygodę z tym biednym, ale bardzo gościnnym krajem.
Chcielibyśmy podzielić się z Wami refleksją tego miesiąca, który
spędziliśmy w pełnym oddaniu czci Maryi, uczestnicząc codziennie w
nabożeństwach majowych. Dzisiejsze Święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi
Panny potraktowaliśmy jako kontynuację procesji Bożego Ciała, ponieważ
właśnie Ją uznajemy za prekursorkę tego kultu. Jesteśmy przekonani, że
tak jak Maryja niosła Jezusa do Elżbiety, tak dzięki modlitwie niosła
również nas przez cały piękny maj! Dziękujemy za Jej niebezpieczną
podróż wiary (góry, przez które szła, budziły ogromny lęk), która jest
dla nas inspiracją, by ta wyprawa również miała taki charakter.
Pragniemy tak jak Maryja nie tylko znać Słowo Boże, ale w całym
radykalizmie życiowym je wypełniać.
Bilans dnia
– 164 km przez 8 godzin
Nocleg
- Prawdopodobnie Stantsionnyj
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Niech Dobry Bóg ma WAS w Swej Opiece
Dzisiaj Dzień Dziecka...a więc Drogie Dzieci,pięknych ludzi po drodze i szczęsliwego powrotu...:)
a Babuni .kłaniajcie się nisko od Polskich Babć i Matek :)
gość z drogi
10. niniwateam.pl/- Pocztówka z
niniwateam.pl/-
Pocztówka z Syberii
Każdy z nas może otrzymać wyjątkową pocztówkę
od rowerzystów NINIWA Team, którzy w intencji Ojczyzny zmierzają do
wsi Wierszyna na Syberii. Kartkę z podpisami uczestników wyprawy można
zamówić na stronie niniwateam.pl.
Na pocztówce podpiszą się wszyscy uczestnicy „Wyprawy 2013. Polska –
Syberia” i wyślą ją ze specjalną dedykacją ze wsi Wierszyna. Pocztówka
jest formą wsparcia tegorocznej akcji, której koszty mimo zaangażowania
sponsorów i ludzi dobrej woli przekraczają możliwości finansowe
stowarzyszenia. Koszt kartki to jedyne 30 zł.
– Podczas organizacji wyprawy trzeba uwzględnić i pokryć takie koszty
organizacyjne jak: zapewnienie wiz, ubezpieczenia, opłacenie autokaru
itp. A podkreślę, że w koszty tej wyprawy nie wchodzi wyżywienie, które
uczestnicy sami muszą sobie zapewnić. Koszty tak dalekiej trasy niestety
znacznie wzrosły, przewyższając założony wcześniej budżet. Dlatego też
pojawił się pomysł dofinansowania wyprawy poprzez wsparcie każdego, kto
zechce otrzymać kartkę z Syberii – podkreślił w rozmowie z
NaszymDziennikiem.pl Krzysztof Zieliński, rzecznik prasowy wyprawy
rowerowej NINIWA Team Syberia 2013.
Jak zaznaczył Krzysztof Zieliński, akcja w symboliczny sposób ma na
celu wsparcie pielgrzymki rowerowej zmierzającej od 60 dni na Syberię.
– Każdy z nas lubi otrzymywać pocztówki, więc taką kartkę z dalekiej
Syberii można także zamówić dla kogoś na bliskiego – wyjaśnia rzecznik
wyprawy.
– Mimo że koszt wyprawy jest ogromny, to myślę, że warto dla tych
młodych ludzi, którzy w trudzie i modlitwie zmierzają na Syberię, takie
pielgrzymki organizować. Oni przecież modlą się za Polskę – podkreślił
Krzysztof Zieliński.
Dokładna instrukcja, jak zamówić pocztówkę, na stronie niniwateam.pl.
Jak dotąd grupa 24 rowerzystów pokonała już ponad 8 tys. km i dotarła
nad jezioro Bajkał. Planowo do wsi Wierszyna koło Irkucka zwanej „Małą
Polską” rowerzyści chcą dotrzeć w najbliższą sobotę, 6 lipca. Patronat
medialny nad „Wyprawą 2013. Polska – Syberia” objął „Nasz Dziennik”.
Kartkę pocztową można zamawiać do 7 lipca.
Marta Milczarska
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/42738,pocztowka-z-syberii.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl