internet - jeszcze cenzura nie działa, jakby funkcjonariusze sobie zyczyli

avatar użytkownika Maryla

Sąd: właściciel portalu nie odpowiada za forum


Sąd Rejonowy w Słupsku (Pomorskie) orzekł, że nie można obciążać właściciela portalu internetowego pełną odpowiedzialnością za treść umieszczanych tam postów i uniewinnił dziennikarza z Bytowa Leszka Szymczaka od zarzutu naruszenia prawa prasowego.

Wyrok nie jest prawomocny. Na razie nie wiadomo, czy oskarżająca Szymczaka Prokuratura Rejonowa w Bytowie wniesie apelację.

Sprawa dotyczyła kilku postów umieszczonych w marcu 2005 r. na portalu "Gazety Bytowskiej" pod tekstem opisującym pracę miejscowego komornika, który w czasie egzekucji poturbował 60- letnią kobietę.

Najłagodniejszy z wpisów brzmiał: "Proponuję gościa zlinczować, skoro metody cywilnoprawne zawiodły, wygląda bowiem na to, że trzeba będzie bezczelność bezczelnością załatwić! Obywatele!!! To do was ta odezwa".

Komornik poczuł się zagrożony, o czym zawiadomił miejscową prokuraturę. Ta po trwającym niemal rok śledztwie uznała posty za materiał prasowy, który mógł nawoływał do popełnienia przestępstwa oraz wywołać u komornika uzasadniony lęk i oskarżyła Leszka Szymczaka o publikację treści noszących znamiona przestępstwa.

Sprawa trafiła na wokandę słupskiego sądu. W marcu 2007 sąd uznał Szymczaka za winnego, jednak warunkowo umorzył postępowanie wobec niego na rok. Zarówno redaktor jak i prokuratura odwołali się od tego orzeczenia.

W lutym 2008 r. rozpoznający apelacje Sąd Okręgowy w Słupsku uznał, że prokuratura zbyt szybko przyjęła, iż posty na internetowym forum zawierają znamiona przestępstwa i uchylił wyrok I instancji. SO skierował sprawę do ponownego rozpoznania, wskazując jednocześnie, że sąd I instancji powinien rozważyć zwrot akt prokuraturze z uwagi na istotne braki w postępowaniu przygotowawczym.

Tak też się stało. Kolejny akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu po uzupełnieniu dowodów. Sąd jednak Szymczaka uniewinnił.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Krzysztof Obst podkreślił, że "nie sposób sprowadzić wszystkich form działania portalu internetowego do prawa prasowego, wobec czego nie można w pełnym zakresie obciążyć właściciela portalu za treść toczącej się permanentnie oraz poza jego wiedzą i świadomością dyskusji na forum internetowym".

Sędzia Obst dodał, że "prezentowanie swoich sądów na forum internetowym nie może być uznane za działalność stricte dziennikarską, do której stosowane jest prawo prasowe i dopóki opinie pod artykułami nie staną się integralną częścią tych artykułów, brak jest podstaw do stwierdzenia, że mamy do czynienia z materiałem prasowym, który został opublikowany przez prowadzącego portal".

Sędzia powiedział też, że bytowska prokuratura nie do końca wykazała się w tej sprawie należytym obiektywizmem, gdyż mimo ustalenia danych jednego z autorów postów, nie wykonano z nim żadnych czynności.

Sprawa Leszka Szymczaka była objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W jej imieniu na zasadzie pro bono redaktora bronił mecenas Piotr Fedusio.

Postępowanie dotyczące wpisów na internetowym forum było tylko jednym aspektów sprawy Leszka Szymczaka.

Redaktor był też oskarżony o naruszenie obowiązku rejestracji portalu internetowego jako tytułu prasowego. Ten wątek został zakończony w lutym 2008 r. prawomocnym wyrokiem SO w Słupsku. Sąd uznał wówczas, że nie rejestrując portalu Szymczak naruszył prawo. Postępowanie ze względu na niską szkodliwość czynu zostało jednak umorzone.

Mecenas Fedusio złożył w tej sprawie wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich o wniesienie kasacji. RPO zwrócił się do słupskiego sądu o przekazanie akt sprawy, ale z uwagi na toczące się postępowanie dotyczące postów, jeszcze ich nie otrzymał.

Sprawą rejestracji prasy elektronicznej oraz odpowiedzialności za wpisy na forum internetowym w 2007 r. zajmował się w kasacyjnym procesie Sąd Najwyższy. Chodziło o wydawców "Szycia po przemysku" oskarżonych o wydawanie tytułu prasowego bez zezwolenia.

SN uznał wówczas, że "rejestracji podlega zarówno tytuł prasowy wydawany drukiem, jak i tytuł wydawany drukiem i w internecie, a także ten wydawany tylko w internecie".

SN uznał również, że "redaktor naczelny odpowiada za teksty od czytelników - co najmniej od momentu, gdy jest w stanie zadziałać, czyli od chwili gdy zostanie zawiadomiony o treści wyrażonej przez czytelnika opinii, która może naruszać czyjeś dobra lub w inny sposób łamać prawo".

 

http://wiadomosci.onet.pl/1882093,18,item.html

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz