Czas Wernyhory
W książce T. A. Kisielewskiego Gibraltar i Katyń. Co kryją archiwa rosyjskie i brytyjskie, Poznań 2009 na stronie 20 autor wspomina inną, rzadko dostępną książkę Z. Koźlińskiego, Czas Wernyhory. Wspomina nie bez powodu:
"Autor relacjonuje, że jego ojca, rotmistrza rezerwy Edwarda Koźlińskiego, w kwietniu 1940 roku przywieźli do lasu katyńskiego dwaj przybyli z Moskwy oficerowie radzieckiego wywiadu, którzy żądali od niego, by wskazał, gdzie dwadzieścia lat wcześniej białogwardziści zakopali broń, dokumenty i kasę pułkową. Edwardowi Koźlińskiemu nie udało się tego miejsca odnaleźć, ale przy okazji ujrzał nie zasypane jeszcze doły wypełnione ciałami polskich oficerów wziętych do niewoli we wrześniu 1939 roku i zamordowanych przez NKWD. Na noc został zamknięty w areszcie na stacji kolejowej, z którego uwolniła go przekupiona przezeń sprzątaczka. Po wielu perypetiach wrócił w rodzinne strony w województwie nowogródzkim, spotkał się z synem Zbigniewem i nakazał mu przekazać swój meldunek o sowieckiej zbrodni polskim podziemnym władzom wojskowym. Sam postanowił przedzierać się na Litwę. Zbigniew spełnił polecenie ojca. Polski kontrwywiad początkowo nie uwierzył w prawdziwość meldunku, lecz wreszcie przekonało go całkowite ustanie korespondencji z polskimi jeńcami przetrzymywanymi poprzednio w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie (zostali oni zamordowani w kwietniu i maju 1940 roku, odpowiednio w Smoleńsku/ Katyniu, Charkowie i Kalininie/ Twerze. Oficerowie kontrwywiadu przesłuchujący Zbigniewa Koźlińskiego zapewnili go, że meldunek jego ojca zostanie przekazany polskim władzom najwyższym, czyli- w tym wypadku- premierowi rządu na uchodźstwie i naczelnemu wodzowi, generałowie Władysławowi Sikorskiemu."
Dalej Kisielewski stwierdza, że jest to sensacyjna informacja i gdyby się potwierdziła, stawia politykę Sikorskiego w zupełnie innym świetle. Niemniej, relacja powinna zostać potwierdzona, nikt wprawdzie nie ogłosił, że relacja jest "apokryfem" (jak ujął Kisielewski) ale też nikt nie dawał im wiary. Spotkanie autora z doktorem A. Cieślakiem, synem pułkownika Jana Cieślaka, zaowocowało informacją, że polski wywiad już latem 1940 roku meldował Londynowi o likwidacji polskich oficerów. Jak pisze Kisielewski (strony 22-23): "Raport ten został tam wysłany bezzwłocznie po odkryciu przez wywiad zbrodni sowieckiej (Andrzej Cieślak widział świadczący o tym dokument), a polskie władze natychmiast przekazały go Brytyjczykom (biorąc pod uwagę, że Brytyjczycy byli całkowicie transparentni dla Stalina było to igranie z ogniem- Unicorn). (...) Pod koniec 2007 roku Andrzejowi Cieślakowi udało się odnaleźć załącznik do raportu wywiadowczego dostarczonego do Londynu w 1940 roku." W książce przytoczono treść, reprodukcji brak.
Na stronie 27 autor stwierdza, że: "Obecnie wciąż trwają poszukiwania dokumentu bezpośrednio poświadczającego wysłanie w 1940 roku przez wywiad ZWZ raportu dla rządu w Londynie."
We wstępie do Czasu Wernyhory napisano m.in.:
"Kapitan "Garda" otrzymał polecenie sprawdzenia i potwierdzenia treści meldunku Edwarda Koźlińskiego o zbrodni katyńskiej. Powołał w tym celu specjalny patrol wywiadowczy z zadaniem dotarcia na miejsce zbrodni, dokonania wizji lokalnej i uzyskania bliższych danych. W skład patrolu weszli: porucznik Jan Skorp "Puszczyk" (dowódca), Zbigniew Koźliński "Gryf", Stanisław Gwozdowski "Sztyft" oraz Bolesław Misiuro "Świerk." Patrol wykonał swoje zadanie: dokonał wizji lokalnej, potwierdził prawdziwość meldunku Edwarda Koźlińskiego oraz zebrał relacje o metodzie wykonywania zbrodni. "
Za: Z. Koźliński, Czas Wernyhory, Warszawa 1997, s. 9.
"Czasami jeńcy orientowali się, że idą na śmierć i stawiali opór całą grupą. Tak opowiadali mieszkańcy Gniezdowa", ibidem, s. 10. Niech czytelnik porówna z relacją O. Zakirowa.
"Meldunek miałem wyuczony na pamięć. Był też powtórzony przez nakłucie odpowiednich liter w książeczce do nabożeństwa, którą otrzymałem od księdza.
"Melduję, zostałem aresztowany w Lidzie przez NKWD. Na badania przewieziony do Smoleńska, w rodzinne strony. W połowie kwietnia zabrano mnie na konfrontację lokalną do Gniezdowa. W lesie Katyń nad Dnieprem są masowo rozstrzeliwani nasi jeńcy, oficerowie. Masowa zbrodnia. Potworne..." (tu był numer ewidencyjny i data). Pełniejszą informację miałem przekazać ustnie", ibidem, s. 54.
Trzecia wyprawa do Gniezdowa i Katynia:
"Oficerów przywożono pociągiem więziennym, potem czornymi woronami odwożono za płot do baraków specjalnie ogrodzonych. Tam była rewizja, więźniowie mieli oddawać dobrowolnie cenne rzeczy jako zapłatę za pobyt w obozach. Po tej rewizji mieli iść do sanatorium na odpoczynek (!!! Unicorn), przed wyjazdem do domów.
- Tak, do ostatniej chwili nie wiedzieli, że idą na śmierć. Wmawiano im powrót do domu.
Sprawdzano listę i według niej grupa około dziesięciu osób szła koło wewnętrznego płotu do ogrodzonego jakby podwórka za krzakami. To był ów smiertnyj wokzał, czyli krasnaja płoszczad'. Tak dochodzili w pobliże mogił. Tu na końcu drogi stał mały barak i ławka pod ścianą. Dokoła rozrzucona słoma. Siadali ciasno koło siebie na rozkaz. Konwojent mówił:
- Można siadać. Otdychajcie, wsie- a potem- możno kurit'. Wtedy nieco uchylała się deska w ścianie i "specjaliści" tam ukryci strzelali prosto w tył głowy.
(...)Niektórych wożono do willi, czasami urządzano na smiertnym wokzale turniej, ćwiczono w zabijaniu bagnetem. Silniejszych używano na kukły do walki wręcz. Czasami więźniowie orientowali się w ostatniej chwili i wtedy była walka grupowa", ibidem, s. 131- 132.
"Puszczyk" uważał, że "Starego" rozszyfrowali idąc od strony jego meldunków (z góry do dołu, od wyższych władz, możliwe, że od wtyki ulokowanej w podziemiu- Unicorn). Wiadomo, że walczył, wiadomo, że zginął, gdyż nie dał się uprowadzić. Tak się nić urwała.
- Milczeć jak głazy, chłopcy- przestrzegał "Puszczyk". - Cała sprawa jest oddana do wiadomości kompetentnych osób. Oni rozegrają kwestię w sztabach najwłaściwiej. Dzisiaj wiadomo, że informacja o Katyniu została ukryta, gdzieś podjęto strategiczną decyzję, poświęcono prawdę o losach naszych oficerów w ZSRR na ołtarzu zwycięstwa", ibidem, s. 136.
tags: Koźliński, Kisielewski, Katyń, Wernyhora, historia, polityka, Sowiety, NKWD,
- Unicorn - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Unicorn
dalej nie wiemy, dalej prawda jest ukryta w archiwach Rosji i Wlk.Brytanii. Za to dostalismy "pojednanie" w perfidny sposób podane przez sojusz ołtarza z tronem.
"Dzisiaj wiadomo, że informacja o Katyniu została ukryta, gdzieś podjęto strategiczną decyzję, poświęcono prawdę o losach naszych oficerów w ZSRR na ołtarzu zwycięstwa"
KOMENTARZ rosyjski na uzytek propagandy w Polsce czyli Gło9s Rosji w TWOIM DOMU
http://polish.ruvr.ru/2012_09_12/88014084/
Decyzja Narodowego Archiwum USA o upublicznieniu ponad tysiąca dokumentów o „sprawie katyńskiej” ponownie przyciągnęła uwagę społeczności międzynarodowej do tego tragicznego wydarzenia w historii Drugiej Wojny Światowej. Przede wszystkim chodzi o dokumenty dyplomatyczne a także materiały ze śledztwa, które przeprowadziła stworzona w 1951 roku specjalna Komisja Kongresu USA.
Dokumenty, które Narodowe Archiwum USA zdecydowało się opublikować na swojej stronie internetowej z otwartym dostępem, mają różnorodny charakter. Z punktu widzenia samych Amerykanów chodzi o niezmiernie ważne i nawet „zamknięte” materiały. Wiele z nich odnosi się do osobistych archiwów amerykańskich prezydentów – w tym Franklina Roosevelta, Harry’ego Trumana i Dwighta Eisenhowera. Po raz pierwszy upubliczniono także dokumenty o Tragedii Katyńskiej z resortu wywiadu amerykańskiego. Jednak przy całej swojej ważności i „tajności” te dokumenty w całości tylko potwierdzają znaną już i uznaną, w tym także przez Rosję, wersję o rozstrzelaniu polskich oficerów przez organy NKWD. Tym bardziej, że wcześniej strona amerykańska przekazała już bezpośrednio Polakom około siedmiu tysięcy stron kopii materiałów z prac Komisji Kongresu. Rosyjska strona zaś przekazała Warszawie dziesiątki tomów różnego typu dokumentów, które opowiadają o tragedii dokładniej i pełniej niż amerykańskie.
Dlaczego Waszyngton zdecydował się opublikować nowe dokumenty o „sprawie katyńskiej” właśnie teraz i przez to zwiększyć poziom społecznego zainteresowania się tą sprawą? Mówi się, że odpowiedź jest powiązana z dwoma okolicznościami. Pierwsza, to czysto amerykańska właściwość. W listopadzie bieżącego roku w USA odbędą się wybory prezydenckie i rozwijająca się kampania wyborcza już teraz ma bardzo ostry, wręcz skandaliczny, charakter. W tych warunkach informacyjna „wrzutka” może być obliczona na to, żeby przyciągnąć na swoją stronę głosy polskiej diaspory w USA liczącej około 9 milionów osób. W tym wskaźniku amerykańska „Polonia” zajmuje pierwsze miejsce wśród wszystkich państw świata.
Drugim międzynarodowym czynnikiem, który wyraźnie posłużył za sygnał dla obecnej zwiększonej aktywności w Waszyngtonie i w Warszawie z powodu amerykańskich dokumentów, była wizyta w Polsce Patriarchy Moskiewskiego i Całej Rusi Cyryla, która odbyła się w sierpniu. Jego negocjacje, wystąpienia i podpisane dokumenty, zgodnie z opinią wiodących polskich mediów, rozpoczęły nowy etap w stosunkach obu krajów i bynajmniej nie tylko kościelnych. Chodzi w szczególności o podpisanie wspólnej odezwy do narodów Rosji i Polski o pojednaniu, w którym podkreśla się ważność osiągnięcia „pełnego pokoju między rosyjskim i polskim narodem”. A w dzisiejszej Polsce niemało jest sił, które nie są zainteresowane w rosyjsko-polskim partnerstwie. I dokumenty katyńskie zza oceanu są dla nich jak manna z nieba.
Właśnie tak ocenił przekazanie amerykańskich archiwów w ekskluzywnym wywiadzie dla radia „Głos Rosji”, sekretarz wykonawczy rosyjsko-polskiej komisji do spraw trudnych, prorektor MGIMO Artiom Malgin.
„Myślę, że nic kardynalnego się nie wydarzyło, prawda jest już dawno ustalona, gorzka prawda, tak więc zasadniczo niczego to nie zmieni w ocenach przestępstwa w Katyniu, - uważa Artiom Malgin. – Dokumenty z archiwów USA są uzupełnieniem, które pokazuje, że temat Katynia już dawno jest omawiany przez społeczność międzynarodową, jednak na tle tragedii Drugiej Wojny Światowej nie stał się główną kwestia we współdziałaniu sojuszników z antyhitlerowskiej koalicji: USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR”.
Prawda o Katyniu, tak naprawdę, była znana już dawno, na niej opierali się polscy historycy, którzy jeszcze w czasie Polskie Rzeczpospolitej Ludowej prowadzili samodzielne badania w tej sprawie bez względu na oficjalne stanowisko ówczesnych władz polskich. Na tej prawdzie opierali się także radzieccy uczeni, którzy prowadzili swoje badania w późnym okresie Gorbaczowa. Oni znali prawdę, która nie zgadzała się z oficjalną wersją stalinowskiego reżimu.
W ostatnich latach temat Katynia uzyskał nowy, głębszy wymiar, tak w europejskiej polityce, jak i w stosunkach rosyjsko-polskich. I jak widać USA postanowiło wnieść swój wkład w rozwój tego tematu, według mnie spóźniony. Jeżeli zrobiliby to 3-5 lat temu, to ich działanie w rzeczywistości miałoby sensacyjny charakter.
Czego z takim napięciem oczekiwali historycy tak w Rosji, jak i większym stopniu w Polsce? Sądziliśmy, że na światło dzienne wyjdzie oficjalny dialog szefostwa USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR w sprawie katyńskiej tragedii. Ale wiarygodnych potwierdzeń z archiwów USA nie zobaczyliśmy, tak więc nie ma sensacji. Chociaż nie można wykluczyć, że stopień posiadania wiarygodnych informacji ówczesnego kierownictwa USA i Wielkiej Brytanii był wyższy, niż wskazywały dostępne źródła.
Teraz dochodzenie w sprawie tragedii w Katyniu znajduje się w końcowym stadium. Przestępstwo reżimu stalinowskiego zostało osądzone na najwyższym oficjalnym poziomie Federacji Rosyjskiej i innych ocen po prostu nie może być. Ale rozumiem, że dla polskiej strony ten temat, być może, nigdy nie przestanie być bolesnym punktem w stosunkach Rosji i Polski. Historycy, zarówno polscy jak i rosyjscy, wykonali ogromną pracę, żeby nasze kraje mogły budować normalne stosunki ze sobą nawzajem i trudno przeceniać znaczenie ich trudnej, wieloletniej pracy, - podkreślił Artiom Malgin.”
Jak opublikowanie tych dokumentów może wpłynąć na stosunki USA z Polską i Rosją? Na to pytanie w ekskluzywnym wywiadzie dla „Głosu Rosji” odpowiada Patrick Kenney, profesor historii na Uniwersytecie Indiana, dyrektor Szkoły Rosyjskiej, Instytutu Zachodnioeuropejskiego i Polskiego Ośrodka Badawczego:
„Można to rozpatrywać, jako naruszenie zaufania między Polakami i Amerykanami. Chociaż Polacy i tak wiedzą, że w czasie Zimnej Wojny i pod koniec Drugiej Wojny Światowej USA nie starało się obronić Polski. Na przykład, kiedy USA pozwoliło Związkowi Radzieckiemu wziąć Polskę pod swoją kontrolę. Dlatego bardzo wątpię, że będzie to postrzegane jako zdrada. Jeśli chodzi o stosunki wzajemne USA i Rosji to i tutaj nie widzę przesłanek do specjalnych zmian. Proponuję, że Rosja może od teraz mówić, że nie tylko ona skrywała dokumenty, ale to nie będzie mieć żadnego poważnego wpływu na stosunki obu krajów. Myślę, że to tylko doda emocji tym ludziom, dla których masowe zabójstwo w Lesie Katyńskim stało się nieprzemijającym bólem”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. relacja świadka
Kustosze pamięci. Zbigniew Koźliński. Żołnierz Wyklęty, inżynier, poeta, malarz.
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl wraz z portalem www.polityczni.pl
w 2008 roku miało honor odwiedzić Pana Zbigniewa Koźlińskiego w Jego
domu w Nałęczowie i nagrać wywiad dla zachowania wspomnień świadka
historii, jednego z tych Niezłomnych i Niepokonanych, których wychowała
II RP.
Można obejrzeć jeden z nagranych odcinków wywiadu :
Prawda o Katyniu
2010-04-12
Kolejny odcinek wspomnień żołnierza AK Zbigniewa Koźlińskiego. Tym razem o meldunku w sprawie zbrodni Katyńskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Maria Mirecka-Loryś
Maria Mirecka-Loryś (weteranka ruchu oporu): Powstanie Warszawskie to bolesna klęska całego narodu
{...)
Waldemar Łysiak w swoim felietonie napisał iż „Niemcy mistrzowsko się
przygotowali do powstania w Warszawie, było im ono wręcz na rękę (…)”
(„Uważam Rze”, nr 37/2012). Czy wśród osób podejmujących decyzję o
wybuchu tego narodowego zrywu mogli znajdować niemieccy lub rosyjscy
agenci?
Agenci wśród akowców? Nie, nie uważam, że byli agentami. Przemawiała
do nich propaganda, oddziaływała ambicja oficerów zawodowych. To
masonerii zależało, żeby Polska była jak najsłabsza, zresztą podobnie
jak dzisiaj. A kto był masonem, to teraz nie wiadomo. Z pewnością
zaliczał się do nich Józef Retinger – Polak pochodzenia
żydowskiego, doradca Władysława Sikorskiego, który zawsze towarzyszył mu
we wszystkich lotach, z wyjątkiem tego zakończonego katastrofą. Jako
cichociemny przywiózł podobno 200 tysięcy dolarów, na potrzeby mającego
się rozpocząć powstania. On widocznie miał instrukcje, aby rozbudzić w
naszej ojczyźnie chęć do pozbawionej sensu walki. Przecież masonerii
zależało na tym, aby wyeliminować z życia najwartościowszych Polaków.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl