Kustosze pamięci. Zbigniew Koźliński. Żołnierz Wyklęty, inżynier, poeta, malarz.

avatar użytkownika Maryla

 

 

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl wraz z portalem www.polityczni.pl w 2008 roku miało honor odwiedzić Pana Zbigniewa Koźlińskiego w Jego domu w Nałęczowie i nagrać wywiad dla zachowania wspomnień świadka historii, jednego z tych Niezłomnych i Niepokonanych, których wychowała II RP.

Leży przede mną pięknie ilustrowany malarstwem Autora zbiór poezji. W środku list do mnie , cytuję fragment:

8 marzec 2012 r.

Przesyłam w załączeniu pamiątkowy tomik z sagami z pradawnych już dziejów, naszych kresowych stanic nad Niemnem.

Było na wojnie, - jak to na wojnie, - nie tylko strasznie, ale i nie do opowiedzenia.

Było, mnięło, ale może warto  zapamietać tamte losy, trochę inaczej opowiedziane.

Bracia "bandyci" namówili  żeby wydać notatki z pożółkłych zeszytów i stało się."

 

Jedna z sag z tomiku, który w całości Autor poświęcił Sanitariuszce "Lali" Z 77 pułku partyzanckiego Ziemi Nowogródzkiej, pani Halinie Ludwikowskiej w podziękowaniu za uratowanie życia.

Córy pułku

Taki prazwyczaj w ogniskach domowych -

zielenią z jemioły barwione koszule,

lniane, zielone na lato, furażerki z głowy

hartowane w orzełki i z serca amulet:

czasem w niezapominajki, czasem w maki tylko

lub inicjały, sowy i najczęściej misie - oznakę pułkową.

Taki tez jest zwyczaj w republikach leśnych -

w modrzewiowych, dębowych i świerkowych stronach:

układano sagi i strofy do piesni

i nowo narodzonym dzieciom dawano imiona

tych, których pierwszych zobaczyły matki

z cicho-ciemnych oddziałów z zgrupowań 'Niedźwiadki".

Dziewczynkom Jurki misie, Bartki misie

wybierały dla siebie najmilsze wołania

i tak chrzestne po domach płakały Gosie i Marysie,

i piersi ssały chrzestny Wacek z usmiechniętym Janem,

i świeże tu zawsze mleko było zostawione w studni

dla leśnych chrzestnych ojców spalonych południem.

 

Można obejrzeć jeden z nagranych odcinków wywiadu :

Prawda o Katyniu

Kolejny odcinek wspomnień żołnierza AK Zbigniewa Koźlińskiego. Tym razem o meldunku w sprawie zbrodni Katyńskiej.

Tomik

Tam za rzeką, za mgłą był rodzinny mój dom - Zbigniew Koźliński ...

http://www.poczytaj.pl/okl/218000/218750.jpg

Album poetycko-malarski prezentujący twórczość żołnierza 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej Ziemi Nowogródzkiej. Reminiscencje młodości, w której tragizm bliskości śmierci mieszał się z humorem, fantazją i młodzieńczym umiłowaniem życia. Autor prowadzi czytelnika i widza po partyzanckich ścieżkach, portretując towarzyszy broni i sanitariuszki, ukazując barwy losu włączonego w Wielką Historię.

Zbigniew Koźliński, ps. Gryf (ur. w 1922 w Krasnym Grodnie nad Niemnem) – żołnierz i kurier Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej, autor wierszy i piosenek[1] oraz głośnej relacji o zbrodni katyńskiej odnoszącej się do lat 1940–1941[2].

Relacja Zbigniewa Koźlińskiego o zbrodni katyńskiej została opublikowana po raz pierwszy w 1990 roku w Londynie w kwartalniku "Puls" jako wywiad przeprowadzony przez Jacka Trznadla[3]. 21 kwietnia 1991 roku Zbigniew Koźliński wystąpił w programie telewizyjnym "Rewizja nadzwyczajna" Dariusza Baliszewskiego[2]. W 1994 roku rozszerzona wersja jego relacji została opublikowana przez Jacka Trznadla w książce "Powrót rozstrzelanej armii"[4]. W 1997 roku Zbigniew Koźliński wydał na ten temat własną książkę, zatytułowaną "Czas Wernyhory"[5]. O jego relacjach pisał obszernie Tadeusz A. Kisielewski w książkach "Katyń. Zbrodnia i kłamstwo" (2008)[2] i "Gibraltar i Katyń: co kryją archiwa rosyjskie i brytyjskie" (2009)[6].

Wskazywano, że relacje Zbigniewa Koźlińskiego na temat zbrodni katyńskiej mogą świadczyć o tym, że polskie władze emigracyjne dowiedziały się o niej już kilka tygodni po zamordowaniu polskich jeńców wojennych przez radzieckie NKWD wiosną 1940 roku[7]. Niektórzy historycy i publicyści uznają te relacje za wiarygodne, jednak nie zostały one jak dotąd potwierdzone przez źródła archiwalne (nie są znane teksty oryginalnych meldunków z lat 1940–1941 i brak pewności, czy meldunki te rzeczywiście dotarły do polskich władz)[2].

We wrześniu 1939 roku, w okresie kampanii wrześniowej, Zbigniew Koźliński brał udział w obronie przed Sowietami lotniska Karolin koło Grodna. Potem wstąpił do Związku Walki Zbrojnej i był kurierem między strefą sowiecką a niemiecką. Dostarczał meldunki wywiadowi ZWZ w Warszawie, skąd następnie były przekazywane do polskich władz na Zachodzie. Później służył w stopniu kaprala w I Batalionie "Lecha" 77 Pułku Piechoty AK Ziemi Nowogródzkiej. W 1943 roku stracił nogę podczas walk partyzanckich z SS.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Ko%C5%BAli%C5%84ski

28.06.2008 r.

Prawdziwa historia Polski. Wciąż czeka na uczciwą ocenę, na zapełnienie białych plam , którymi propaganda sowiecka wypełniła najnowszą historię Polski. Wspólne przedsięwzięcie portalu www.polityczni i blog.media.pl . Odszukać Kustoszy pamięci i zapisać historie ich życia, aby... 

 

POLACY W MUNDURACH ARMII CZERWONEJ

 

 

POLACY W MUNDURACH ARMII CZERWONEJ
nr 2364 z dnia 2008-06-28
Kolejny odcinek wspomnień żołnierza AK Zbigniewa Koźlińskiego. Tym razem po...

 

ZBIGNIEW KOŹLIŃSKI
ZBIGNIEW KOŹLIŃSKI
nr 2337 z dnia 2008-06-21
Kolejny odcinek opowieści żołnierza AK Zbigniewa Koźlińskiego. Tym razem dowiadujemy się o bitwie w której nasz bohater został ciężko ranny.
 
http://www.polityczni.pl/zbigniew_ko%C5%B9linski,audio,106,2337.html
 

 

Kustosze pamięci. Zbigniew Koźliński. Część II .

 

 

 

 

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. polecam

Jacek Trznadel: Powrót rozstrzelanej armii. Katyń – fakty, rewizje, poglądy, Komorów 1994, str. 151–176. ISBN 83-86482-01-X

i TEKST opublikowany we WPROST:

Gra Katyniem
Numer: 19/2004 (1119)
Kto i dlaczego przemilczał prawdę o zbrodni katyńskiej?
Formuła brytyjskiego milczenia
To, że także Brytyjczycy znali prawdę katyńską w chwili odkrycia grobów polskich oficerów, nie ulega wątpliwości od roku 1972, to znaczy od chwili, gdy zgodzili się prawie po trzydziestu latach ujawnić raport Owena O'Malleya, brytyjskiego ambasadora przy polskim rządzie w Londynie. "(...)Jeśli okaże się, że potworna zbrodnia została popełniona przez obcy rząd - choć rząd zaprzyjaźniony - i że my, choćby z jak najważniejszych powodów zmuszeni byliśmy zachować się tak, jakby czyn nie był przez niego popełniony, czy nie stoimy w obliczu niebezpieczeństwa oszukiwania nie tylko innych, ale i samych siebie? - pisał 24 maja 1943 r. - Przynajmniej możemy dokonać zadośćuczynienia i potwierdzenia naszej wierności zasadom prawdy, sprawiedliwości i współczucia." W owej epoce smoleńskiej nie było jednak miejsca na prawdę, sprawiedliwość i współczucie. W tajnym komentarzu do raportu O'Malleya sir William Denis Allen, jeden z pracowników Foreign Office, zapisał formułę wieloletniego brytyjskiego milczenia: "W istocie O'Malley nakłania nas do postępowania zgodnie z przykładem, który Polacy są - niestety - skłonni nam dawać, byśmy w naszej dyplomacji pozwolili sercu rządzić głową". Wspominany już sir Alexander Cadogan dodawał: "(...) na podstawie świadectw, które mamy, trudno jest uciec przed obwinieniem Rosjan. Rodzi to oczywiście poważne problemy, ale nikt - myślę - nie wskazał na to, że z czysto moralnego punktu widzenia nie są one nowe (...). Oczywiście, nie możemy obecnie nic zrobić w tej sprawie".

Alianci doskonale poinformowani
W świetle dostępnych dzisiaj źródeł i relacji trudno się oprzeć wrażeniu, że alianci wiedzieli o katyńskiej zbrodni nieledwie wszystko. Wiedziano, że w kwietniu i maju polscy oficerowie wywożeni z obozu kozielskiego trafiali poprzez stacyjkę w Gniezdowie do Lasu Katyńskiego, skąd już nie wracali. Dysponowano informacjami rosyjskich kolejarzy, którzy - to sprawa zupełnie nieznana - uważali za konieczne przekazanie w kwietniu 1940 r. Polakom, że enkawudziści koło stacji Gniezdowo mordują polskich oficerów! Wiadomo było, że w marcu 1942 r. grupa polskich robotników kolejowych niemieckiego pociągu budowlanego "Bauzug 2005 - München" odkopała w jednym z grobów katyńskich zwłoki polskich oficerów i oznaczyła to miejsce dwoma brzozowymi krzyżami. Dopiero jednak w 1991 r. por. Ryszard Rubasiński "Dolata" ujawnił, że o tym odkryciu osobiście złożył meldunek wraz ze szkicem terenu na ręce oficerów AK pod Warszawą. Co więcej, że ten meldunek został przez radiostację działającą w okolicach Marek przekazany do Londynu. Najważniejszego ustalenia w tej sprawie dokonał prof. Jacek Trznadel, który w 1990 r. odnalazł Zbigniewa Koźlińskiego, w 1940 r. mającego 18 lat. Jego relacja rzuca nowe światło na problem zatajenia prawdy katyńskiej. Oto w maju 1940 r. Edward Koźliński, ojciec Zbigniewa, właściciel Gniezdowa i Lasu Katyńskiego, przypadkiem został przez dwóch oficerów NKWD zawieziony do Lasu Katyńskiego. Miał odszukać broń i pieniądze zakopane tam w latach rewolucji. Gdy znaleźli się na miejscu, trafili na polanę z dwoma otwartymi rowami pełnymi ciał polskich oficerów. Koźliński natychmiast został cofnięty przez swych "opiekunów" i zamknięty w areszcie na stacji w Gniezdowie, skąd cudem zdołał uciec. Meldunek o tym, czego był świadkiem, poprzez konspirację polską w Grodnie przekazał synowi, a ten w czerwcu 1940 r. złożył go na ręce oficerów wywiadu w Warszawie przy placu Inwalidów. Nie potrafił podać ich nazwisk ani nazwy organizacji, lecz wszystko wskazuje na to, że meldunek został odebrany przez oficerów organizacji Muszkieterowie i niewątpliwie przekazany do Londynu.
Władze Rzeczypospolitej najpewniej wiedziały zatem, że NKWD dokonało zbrodni katyńskiej, kilka tygodni po zdarzeniu. Co więcej, Zbigniew Koźliński już w 1941 r., po zajęciu Smoleńszczyzny przez Niemców, dwa razy na rozkaz podziemia udał się wraz z kilkuosobową grupą na miejsce zbrodni, by znaleźć jej potwierdzenie w wywiadzie z mieszkańcami i wykonać szkice. Uczestnicy tych misji prowadzili indywidualne poszukiwania i sporządzali raporty dla dowództwa wywiadu w Warszawie. Nie były to jedyne misje wywiadowcze, których celem był Las Katyński, podejmowane przez AK w latach 1941--1942. Jak wynika z relacji Zdzisława Petelczyca, opublikowanej w "Rewizji nadzwyczajnej" w 1991 r., podobne misje zostały zlecone też innym oddziałom AK-owskim działającym w okolicach Grodna.
Mimo że istnieje już ogromna literatura katyńska, niewiele wiadomo o działaniach i wysiłkach wywiadowczych podejmowanych przez podziemie niepodległościowe w celu ustalenia prawdy o losie kilkunastu tysięcy polskich oficerów "zaginionych", jak wówczas pisano, w ZSRR. Zarówno o tych, wspomnianych wyżej, podejmowanych przed ujawnieniem przez Niemców grobów katyńskich, jak i o tych organizowanych po roku 1943. Wiadomo jedynie o polskich interwencjach dyplomatycznych podejmowanych przez rząd po roku 1941. Jak zapisał w swych nie opublikowanych materiałach Tadeusz Romer, ambasador RP w Moskwie, późniejszy minister spraw zagranicznych, w ciągu niespełna dwóch lat, między lipcem 1941 r. a kwietniem 1943 r., interwencji dyplomatycznych i wojskowych mających na celu ustalenie losu oficerów doliczono się powyżej 50. Jeszcze dwa miesiące przed odkryciem grobów - w lutym 1943 r. - płk Klemes Rudnicki zwrócił się do władz radzieckich o udostępnienie pełnych list zaginionych polskich oficerów. Ta prośba, jak i inne, pozostała bez odpowiedzi.

Autor: Dariusz Baliszewski

http://www.wprost.pl/ar/59719/Gra-Katyniem/?O=59719&pg=1

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jacek Mruk

2. Kto zbrodnię sam ukrywa też jest zbrodniarzem

O tym wiedzieliśmy bo szła ona przekazem
Tyle że angole jak przystało na tchórzy
Zrobili z tego interes dla siebie duży
Wykorzystali żołnierzy, którzy ich przed Hitlerem uratowali
A tajemnice do sejfu na stulecia schowali
Nadal je ukrywają , co wszyscy wiedzą oficjalnie
Durniów udają, głowy w piasek chowając specjalnie
Jak u strusi wystają ich tłuste dupy
Będą czekać ,aż zamienią się w trupy
Robactwo ich zeżre nie zostawiając nawet śladu
Dusze pójdą do piekła dla innych tchórzy przykładu
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. All,

Szanowni Państwo,

Polecam wywiad Pani Maryli z Zbigniewem Koźlińskim

http://www.polityczni.pl/prawda_o_katyniu,audio,106,2442.html

ukłony dla Naszej szefowej

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika kazef

4. @Maryla

Bardzo ciekawe. Dobrze, że dajesz sie rozmówcy w nieskrepowany sposób wypowiedziec.
To nagranie to już dokument.
Pan Zbigniew mimo swojego wieku trzyma się niesamowicie dobrze.

Koniecznie polecam tekst prof. Jacka Trznadla:

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=np&dat=20100917&id=np13.txt

avatar użytkownika Maryla

5. @kazef

niestety, nie zgrałam do swojego archiwum wywiadów, jak były dostepne, niestety, zbyt duże koszty zmuszają właściela portalu do zdejmowania i trzymania w archiwum wczesniejszych nagrań.

Zobacz datę - 2010.04.12 - ten fragment wywiadu z 2008 r. został powtórnie wrzucony 2010.04.12

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

6. @Maryla

Nie bardzo rozumiem, nie masz żadnej kopii nagrania u siebie?

avatar użytkownika Maryla

7. @kazef

niestety, nie przewidziałam, że tak będzie , myslałam, że wszystkie wywiady będa dostepne w sieci, a potem... niestety, nie mam. Z własnej winy - mogłam zgrac, jak były dostepne.
Za naiwnośc sie płaci - całe zycie sie tego uczę :) bez efektu, naiwna umrę :)
Moze to dobrze, to taki dar - naiwna śmierć ? :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

8. Dzieki

Niech zyje nasze gwardyjskie stowarzyszenie.

avatar użytkownika Tymczasowy

9. Racje maja historycy

ktorzy uparcie twierdza, ze prawda zawsze wyjdzie na jaw. To tylko kwestia czasu.Takze o Katyniu II.