Czy utarto nosa pani kanclerz Angeli Merkel?

avatar użytkownika elig

Szczyty Unii Europejskiej w sprawie ratowania strefy euro utworzyły już potężny łańcuch górski, składający się z co najmniej 20 strzelistych wierzchołków. Każdy z tych spędów kończył się ogłoszeniem kolejnego magicznego zaklęcia, które miało uzdrowić sytuację. Ostatni zaś zakończył się 9 dni temu. Początkowe reakcje były jak zwykle entuzjastyczne. Dziennik.pl w dniu 29.06. donosił /TUTAJ/:

  "Eksperci są zaskoczeni. Szczyt Unii nie skończył się zwykłą gadaniną, a przywódcy podjęli wreszcie decyzje. Niektórzy nazywają przyjęte rozwiązania rewolucyjnymi. (...) Za największe osiągnięcie czwartkowo-piątkowego szczytu UE uznaje się zapowiedź utworzenia w trybie "pilnym" europejskiego nadzoru bankowego. Hiszpania uzyskała możliwość bezpośredniego dokapitalizowania banków z funduszy ratunkowych Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) i Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS), bez obciążającego budżety pośrednictwa rządów. Możliwość zaangażowania EFSF w wykup obligacji uzyskały Włochy. (...) Rewolucyjną zmianą jest przeniesienie uprawnień nadzoru bankowego z poziomu krajowego na poziom strefy euro przy zaangażowaniu Europejskiego Banku Centralnego (...) Taki nadzór jest wstępnym warunkiem dla unii bankowej i utworzenia wspólnego funduszu upadłościowego dla banków"- powiedział. (...) europejski nadzór będzie też czuwał nad bezpośrednim dokapitalizowaniem banków przez fundusze ratunkowe euro (obecny EFSF i przyszły stały EMS). Ten drugi ma wejść w życie w lipcu, choć ta data zależy od ratyfikacji traktatu o EMS w krajach euro. Wyeliminowanie pośrednictwa krajów odciąży zadłużone budżety i zmniejszy koszty obsługi długu, ale wymaga nadzoru z poziomu europejskiego.".

  No cóż - wynikało z tego, że lekarstwem na zbyt daleko posuniętą integrację krajów strefy euro /wspólna waluta/ miałoby być - jeszcze więcej tej integracji. Nic więc dziwnego, ze już wkrótce pojawiły się głosy bardziej sceptyczne. W czwartek, 5 lipca w portalu Interia.pl mogliśmy przeczytać tekst "Sueddeutsche Zeitung": Zmienił się układ sił w UE" /TUTAJ/. Oto jego fragmenty:

  "Niedawny szczyt UE, na którym Niemcy zostały skłonione do kompromisu, pokazał zmianę układu sił w Unii" - pisze w czwartek niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Ocenia, że to może pomóc w odbudowie zaufania między północą a południem Europy. (...) po ostatnim szczycie UE porządek świata, a przynajmniej jego europejskiej części, nie jest już taki sam. Nie dlatego, że Merkel została zmuszona do kompromisów. To zdarzało się już wcześniej. Ale bardziej dlatego, że, jak się wydaje, przypłaciła to utratą swej oczywistej, wiodącej roli. W Brukseli Merkel została zaskoczona zdecydowaniem włosko-hiszpańskiego sojuszu, popieranego przez Francję. (...) Merkel zmniejszyła się do ludzkich rozmiarów, co może być pomocne w budowaniu zaufania. Osobiście Merkel będzie mieć za złe premierowi Włoch Mario Montiemu, że w nocy na szczycie zastosował kilka sztuczek. Ale politycznie potrzebuje ona sojuszu z Montim nawet tak bardzo, jak sojuszu z Hollande'em.".

  Merkozy jest już historią, a obecna polityka Francji jest, jak widać, zupełnie inna. Stawia ona raczej na sojusz z Włochami i Hiszpanią, niż z Niemcami i na pobudzanie wzrostu gospodarczego zamiast ostrych oszczędności. Tym trzem krajom udało się wyraźnie utrzeć nosa pani Merkel. Warto przypomnieć, ze jej partia CDU odniosła ostatnio szereg druzgoczących porażek w wyborach do niemieckich landtagów. Wydawałoby się więc, iż pozycja pani kanclerz jest mocno osłabiona. A tymczasem....

  W serwisie Stooq.pl 6 lipca pojawiła się następująca informacja, cytowana za PAP /TUTAJ/:

  "Kanclerz Niemiec Angela Merkel cieszy się obecnie największą popularnością od 2009 roku, kiedy rozpoczęła drugą kadencję jako szefowa rządu. Najnowszy sondaż telewizji ARD, pokazał, że z jej pacy zadowolonych jest aż 66 proc. Niemców. Jest to wzrost o 8 punktów procentowych w porównaniu z wynikiem sprzed miesiąca. Sondaż przeprowadzono na początku tygodnia - po szczycie Unii Europejskiej, na którym Merkel poszła na pewne ustępstwa wobec Włoch i Hiszpanii, co część mediów uznała za jej porażkę.".

  Może to być mylące, ale przypomniała mi się praktyka często stosowana przez Platformę Obywatelską i Donalda Tuska. Gdy partii tej lub premierowi przydarzała się jakaś wpadka, wtedy usłużne sondażownie natychmiast pisały o tym, jak bardzo wzrosło poparcie dla PO. Czyżby tych samych metod używano w Niemczech?

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

2. @Maryla

Dziękuję za link. Z tych wszystkich "cudów na patyku" w Eurolandzie i tak nic nie będzie bez Niemiec. Ichni Trybunał Konstytucyjny blokuje coraz wyraźniej dalszą integrację.

avatar użytkownika Unicorn

3. Niemcy teraz mogłyby grać

Niemcy teraz mogłyby grać ostrzej póki jest Obama. Z Rosją na wyrugowanie USA z Europy ale nie mogą. Z takich samych względów z jakich większość państw europejskich nie podskoczy samemu Niemcom ;)
Niemcy w sumie znalazły się w ślepym zaułku. Albo powiedzą sprawdzam i budujemy nowy porządek po dawnemu- odpowiedzialność za Europę itp. bzdury- broń Boże żadna tam Mitteleuropa albo poszukają nowego jelenia. Na razie my jesteśmy ich koniem trojańskim na wschodzie. Bardzo komfortowa sytuacja. Pytanie, co jeśli koń wierzgnie :>
Z. Brzeziński w Wielkiej szachownicy, strony 90- 91 pisze tak:
"Ale gdyby proces integracji i ekspansji Europy miał się zatrzymać, w Niemczech mogłaby się pojawić bardziej nacjonalistyczna koncepcja nowego "ładu" europejskiego, co zapewne miałoby negatywne skutki dla stabilności kontynentu."
I dalej strona 93:
"Gdyby doszło do zastoju, Niemcy prawie na pewno w mniejszym stopniu utożsamiałyby się z Europą, a interesy państwa niemieckiego określono by w sposób bardziej narodowy."
Na stronie 105 znajduje się mapka: Po roku 2010: rdzeń struktury bezpieczeństwa europejskiego- zaznaczono Francję, Niemcy, Polskę i Ukrainę.
Książka wydana w 1997, u nas rok później.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika elig

4. @Unicorn

W 1997 nikomu się nie śniło o kryzysie euro. W listopadzie 2010 po szczycie NATO w Lizbonie załamała się koncepcja Związku Europejskiego, obejmującego Rosję oraz UE, lansowanego m.in. przez Karaganowa. Obama, Obamą, ale, jak sądzę, USA powiedziały NIE. Putin zmienił koncepcję na Związek Euroazjatycki i flirtuje z Chinami, o czym pisał niedawno Ścios. Stosunki Niemcy - Rosja są w tej chwili dość chłodne.

avatar użytkownika Unicorn

5. Niemcy zostały przywołane do

Niemcy zostały przywołane do porządku.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika elig

6. @Unicorn

Na to wygląda. Dla nas to lepiej.

avatar użytkownika Goethe

7. Przyglądając się sposobom w jaki Niemiecka...

...polityka jest prowadzona, nie jestem takim optymistą.
Niemcy zawsze charakteryzowało głębokie i wyprzedzające planowanie, każdy krok był jak dotąd przemyślany i zaplanowany. Nawet jeśli to były ustępstwa. Podejrzewam, że tym razem jest podobnie i ma to służyć przysłonieniu prawdziwego celu który został osiągnięty... na tym etapie.
Całkowity "sukces"negocjacji zbyt wystawiał by Niemcy na przeciwdziałanie innych krajów i byłby w efekcie druzgocący dla samej Merkel. Ale mogę się mylić, nie jestem zawodowcem...-;))

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika Beta

8. To prawda, że Merkozy jest

To prawda, że Merkozy jest już historią,Poniższy tekst może świadczyć o jednorazowym wymuszeniu, albo o powstaniu Merkholandu.
Wkrótce się okaże, jakie będą owoce chwilowego ,,przywołania Niemców do porządku"
Powściągliwość Goethego w ocenie sytuacji okazała się słuszna. Wspaniała charakterystyka niemieckiej polityki. Kraju, który dla osiągnięcia celu, musi ukrywać przed innymi członkami Unii swoją potęgę.
Fragment artykułu z ,,GPC":
,,Wydawało się, że wybór socjalisty na francuskiego prezydenta spowoduje oziębienie relacji na linii Berlin–Paryż, jednak europejska realpolitik wymusiła na obydwu państwach konieczność współpracy. Po wielotygodniowych sporach François Hollande zaakceptował niemiecką propozycję i zgodził się, aby stanowiskiem przewodniczącego Eurolandu kierującego zespołem 17 ministrów finansów państw strefy euro podzieliły się Paryż i Berlin. Najpierw funkcja ta trafi w ręce niemieckiego, a później francuskiego ministra finansów. Jak twierdzi w najnowszym wydaniu hamburski tygodnik „Der Spiegel”, taki konsensus pozwoli zachować twarz zarówno kanclerz Angeli Merkel, jak i prezydentowi Hollande’owi.

Niemieckie media podkreślają wielkie znaczenie francusko-niemieckiego porozumienia, zwracając uwagę na moment jego zawarcia w dniu wspólnych obchodów we francuskim Reims 50. rocznicy podpisania przez Konrada Adenauera i Charles’a de Gaulle’a w 1962 r. traktatu o pojednaniu i porozumieniu.

Teraz obydwoje przywódcy mogli śmiało stwierdzić, że Niemcy i Francja ponownie ściśle i zgodnie ze sobą współpracują, tworząc główny trzon walki z kryzysem.

Niemcy od kilku miesięcy zgłaszały pretensje do stanowiska szefa strefy krajów euro. Angela Merkel prowadziła w tej kwestii intensywną grę polityczną, zdecydowanie naciskając na pozostałych przywódców Eurolandu, aby przy okazji wyboru następcy Junckera zgodzili się na wybór niemieckiego ministra finansów.

Sam Wolfgang Schaeuble wielokrotnie sugerował, że szef Eurolandu powinien być wybierany spośród ministrów finansów krajów o najwyższej ocenie ratingowej AAA.''