Operacja Przedwiośnie - Polowanie z nagonką.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda – Hiram Johnson.
Prawda jest pojęciem jednoznacznym, podobnie jak kłamstwo. Są z natury przeciwstawne. Nie ma dziedziny życia, w których nie istnieją, zawsze prawdzie towarzyszy kłamstwo, jak dobru zło. Tam gdzie toczy się walka natychmiast pojawiają się siostry i bracia fałszu. Manipulacja, pomówienie i co najważniejsze, najskuteczniejsza metoda, jaką jest podmiana. Często podstępna, między wierszami, coraz częściej jednak w biały dzień, bez zawoalowania. W przekonaniu o bezkarności fałszerzy i ich wiecznej już władzy. Boże i naturalne prawo zastępuje się nowym systemem wartości. W którym jest miejsce na wszystko, tylko nie dla prawego człowieka. Premiuje się zdolności manipulatorów, ludzi z gumy, szmat gotowych na każde skinienie i za odpowiednie korzyści iść w zaparte wbrew faktom. Im bardziej prawda wypływa na wierzch, tym bardziej ujadają. Nie w meritum, im bardziej w bok, tym lepiej dla hojnego władcy. Czy tak naprawdę się im to opłaci w dalszej perspektywie, nie sądzę. Prawda jest jak twardy kamień przydrożny, można go nie zauważać, omijać szerokim łukiem. Gdy przyjdzie jednak czas, kłamstwo się na niej potknie i wywróci. Podobnie jak jego głosiciele.
Dawniej kłamstwo było zgodnie z dekalogiem grzechem, teraz dla wielu jest tylko sposobem osiągnięcia celu i nie czują jego brzemienia. Nie dopuszczają do siebie, że przykazanie „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”, ani też żadne inne nie utraciło swojego znaczenia, ni mocy w naszym życiu. Wraz z konsekwencjami czynów zabronionych. Dekalog istnieje zarówno w obowiązującym prawie, jak i obyczaju codziennym. Bez tego nie może istnieć żadna wspólnota, społeczeństwo i państwo. Jeżeli przyjmiemy idee tych pojęć, a nie nie ich język, z natury fałszywy. Jak interpretacja nieuprawniona.. W których dobro wspólne nie istnieje. Jedynie interes jednostki, nie każdej oczywiście, tylko tych, które uwłaszczyły się bez naszej zgody, a za przyzwoleniem... Zarówno zmanipulowanych, jak i grup interesu, na tym, co podstawowe. Co jest fundamentem, jednym słowem, na prawdzie. Nic to nowego, zawsze toczyła się walka o monopol na jej głoszenie. I zawsze wygrywała władza. O ile opowiedziała się po stronie zła. Obrońcy prawdy nigdy nie mieli lekkiego życia, przeciwko jednemu prawdziwemu słowu wytaczano niezliczone armaty fałszu. Coraz to doskonalsze.
„…Nie można twierdzić, że cywilizacja się nie rozwija.
Wszak w każdej nowej wojnie zabijają ludzi w ulepszony sposób….”.
Will Rogers
Zabijając prawdę, zabija się nas, fałszując prawdę pozbawia się nas powietrza naszych przodków i korzeni mocno wrosłych w ziemię. Skazuje się nas na powolną śmierć lub wymusza zgodę, przyzwolenia na Nowy Ład. W zamian za ochłapy z pańskiego stołu, zarówno w wymiarze duchowym, jak i fizycznym. A im dłużej będziemy je zjadać, tym szybciej wejdziemy w buty, jakie nam szyuyją. Ani własne, ani ciasne, już nie będzie nas prawda uwierać. Na zawsze zniknie, tak jak kręgosłup i system prawdziwych wartości. Jak pacynki będzie na sznurkach ruszać się i „ożywać” tylko na skinienie palcem. Sprzedać się jest bardzo łatwo, jak i zgrzeszyć. O wiele trudniej wykupić i odkupić. Gdy cyrograf odpowiednio skonstruowany prawie niemożliwe. Tym bardziej, że utwierdza nas w tym serwowana nam wybiórczo historia. Warto zaufać podszeptom konformizmu, niż się poświęcić. Błogostan Matrixu, niż rzadkie chwile prawdziwego szczęścia. Które mogłyby częściej wśród nas gościć. Gdybyśmy tylko…
„…Wojny nie wygrywa się ewakuacjami…”.
Winston Churchill
Ani też nie rejterowali z pola walki do okopów konsumpcji. Tam niby ciepło i bezpiecznie, jednak błoto, smród i gangrena duszy. A kule „zbłąkane” i tak nas trzebią bezlitośnie. Bowiem nie jest tak, że ofiarami wojny są tylko Ci co na pierwszej linii frontu. Prędzej, czy później o dekownika upomni się rzeczywistość skrzecząca sterowanymi kryzysami. Dlaczegóż to bogata część świata, tak zwane „rozwinięte państwa” nie dają wędki, a tylko kolejną jałmużnę w zrzutach, a przy okazji broń, niekoniecznie dla obrońców prawdy. Jakby bowiem mieli zapanować nad własnym społeczeństwem, gdyby nie było odniesienia dla ich pozornego bezpieczeństwa w biedzie i tragedii tej reszty. A tak czasem się zamiesza na giełdzie, tu i ówdzie oddziały wyśle, by bronić uciśnionych, a tak naprawdę utrwalać istniejący system. Tak naprawdę zbrodniczy. Gdzie brat przeciwko bratu A na stoku w Soczi cmok i rąsią ponad podziałami mocarstw i depesze gratulacyjne szybko słane, by hołd wiernopoddańczy oddać i spytać się zarazem ile jeszcze czasu zostało przed wiosną. Bo łaska pańska na czerwonym koniu jeździ. Paulo Coelho napisał w „Piątej górze” -
„…Najlepszym wojownikiem jest ten,
kto zdoła wroga przemienić w przyjaciela…”.
To nie tak, i nie wojownik. Prawdziwym zwycięzcą jest ten, który znalazł wśród przeciwników wasali, lub też ich przysposobił. Tak na "wsiakij słuczaj". Czego dowodem jest choćby słynny list Urbana do Kiszczaka, a reszta operacji sobie siedzi na twardych dyskach Łubianki.
To godne podziwu, jak byli przygotowani do „oddania” władzy. Jak w każdym obszarze i piędzi naszej ziemi osadzili swoje „Maszyny i śrubki” ( Michał Heller ). Od tragedii do komedii. Z lewa, prawa i pośrodku kretowina. Niby zaślepienie bolszewizmem, a jakże przewidujący. Byle tylko spotkać się po drodze, niedźwiadka czyniąc. Usunąć przeszkodę, jaką jest niewątpliwie Polska. Zbyt tradycyjna zawalidroga na drodze ku…, by zbudować „Nowy Lepszy Świat”. Od czego ?, za przeproszeniem zapytam. Wszystko to już było, Świat już dawno zwariował. Mieliśmy już wielkich filozofów i wodzów, a nic się nie nauczyliśmy. Dalej winne są szalone jednostki, a nie nacje zbrodnicze. Mamy się układać nie z wolnymi narodami, a z przywódcami zniewolonych.
By wkrótce skończyć jak ich podopieczni. Partnerem do rozmów i protektorami są agenci STASI i KGB. Lewaccy neoliberałowie z wymarzonego Zachodu. Wolne żarty. Tak nie musi być. Trzeba tylko nie oglądając się na kolejny mit o interwencji poczynić porządki we wspólnym domostwie. Bo inaczej nigdy sił nie zbierzemy, gnijąc od środka. Piędź, po piędzi trza Polskę odzyskać z rąk splamionych krwią dawnych zbrodni i tych pobrudzonych w III RP. Przeciąć nici ich łączące, zakończyć jednym cięciem historię Targowickich Dynastii. Wypleć się z sieci misternie utkanych przez Czerwone Pająki. Jak trzeba, to i na odlew walnąć rodaka, ku otrzeźwieniu.
By nie doszło do walki bratobójczej. Lepsze wszakże siniaki, niż razy nie zagojone. Nie można tak od razu i wprost zjadaczom „wywierconego i czerskiego” chleba dać prawdą po oczach. Odtruwanie to długotrwały i skomplikowany proces. Po pierwsze Beret do góry i z duma na głowie noszony. Jak oni szydząc potrafią tylko powtórzyć datę śmierci Ryśka z Klanu, to my głębiej. Spytajmy ich dlaczego i po co umarł. Bo przecież nikomu nie przeszkadzał.
To, że aktor chciał odejść, to żaden argument, może ktoś chciał jednak jego zejścia ze sceny. I tak powolutku dojdziemy najsłabszego punktu naszych, że tak powiem oponentów, bo nie nazwę ich partnerami w dyskusji. Dyskusja, to bowiem ścieranie poglądów, zawsze jednak odnalezienie wspólnego mianownika. A tym jest właśnie to czego nie mamy wspólnego. Nie ze zwiedzionymi błyskotkami, tych trzeba sprowadzić na ziemię, gdzie koralikami się nie pożywisz. Wspólnego mianownika nie mamy z tymi, co uważają, że –
„…Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom,
że muszą się wyrzec swojej polskości…”.
Janusz Palikot.
Jaki to czas „Czerwonko” z Biłgoraja, przypadkowy towarzyszu Bronka. Jakie jeszcze „głuszce” chcecie w Polsce upolować ? Czy za życia już odebraliście nagrody i odznaczenia, czy też macie kacapskie ziarno siać przez kolejne pokolenia. W was nigdy nie było ni krzty polskości, skąd bowiem miał by się wziąć. Ze szmalcownictwa, z rozmów nigdy „nieprześwietlonych” Bronka z Dziadzią. Bolek się przynajmniej stara, albo sam, czy też z pomocą Ghost Writer`ów, tudzież przy pomocy niszczarek i Danuśki, co woła - Mój Ci On. Im więcej prawdy, tym więcej matactw i pokrętnych tłumaczeń. A to, że podpisał zdanie sznurówek, a to, że Matrioszka. Przecież do k…y nędzy nie o motorówkę chodzi i płot. Tak zwyczajnie po ludzku o prawdę. Wisi brzemieniem, pętle na szyi Kiszczakiem zaciska. A gdzie myśl i wiara chrześcijańska w „godne odejście”. Nie będzie jej na łożu śmierci, te wygodnie umoszczone, jak Mauzoleum. Konserwować, co raz to nowe mowy obrończe wygłaszać. Byle trup się nie rozpadł, a z nim cała misterna konstrukcja. Pałac Kultury i Sztuki im. Bolka.
„…К сожалению, эта была проста ошибка…”.
Może odlecę zbyt daleko, jednak bardzo mnie zastanawia czemu Bolek ma na imię Lech. A Matka Boska w klapie, też jakoś mi się z naszą Wiarą, a nawet kultem Maryjnym nie kojarzy. Jakiż to Lech, czy bardziej Czech, któremu knedliczki starczą, a może jednak Rus. Tylko tak swojsko nazwany. I ta Matka Boska w klapie, by przykryć co pod. By nikt się nie ośmielił klapy dotknąć, a nie daj Boże podnieść. Klasyczne to, aż do BULU uwiarygodnienie. Nie ma słów przypadkowych, ni podtekstów. Komunikat, zamiana pojęć, szafowanie symbolami. Obecna akcja, gdzie Bolek łzy toczy przy hymnie.
Niech się jeszcze owinie jak Kwachu w ONZ-ecie. Pogrzeb Wisławy to tylko drobna przymiarka do zejścia ze sceny Rezydenta Wszystkich Narodów. Dlaczego wszystkich ?, to przecież oczywiste, że Bolesław Krzywousty jest zawsze tam, gdzie można wiosnę zdusić i przejąć nad nią kontrolę. Joystickiem Made In Łubianka. W towarzystwie Sikorek, co wiosny nie czyniły nawet w Afganistanie. Prosty chłop z ludu, a teraz elektryk, skok duży w bolszewickiej legendzie. Nie tylko przez płot, przez zdrowy rozsądek i naszą świadomość. Obraza dla rozumu i prawdziwych bohaterów. Którzy nie dożyli ni Nobla, ni też płatnych wykładów. Bez treści, za to sowicie, a może sowiecko opłacone.
„…Ten, kto zaczyna wojnę, powinien ją przegrać…”.
Matylda Canetti
Tak naprawdę nie mamy godnego przeciwnika, widzimy go tylko w naszych słabościach i sile zdrajców. Tym bardziej słabi, im bardziej ulegamy pokusie bezsilności i niemocy. Bardziej chronimy, niż bronimy. Więcej w nas lęku o zachowanie statusu, niż walki o swoje, Nasze i Wspólne. Wydaje się Nam, iż przeciwko nam stanęły Hufce Zaciężne i Niepokonane. O taką naszą wiarę walczą podmieniając Dobro na Zło. Może nie resztki naszej siły, bo tej nigdy nie zbrakło. Podkopując fundament, może starej chałupy, jednak na niewzruszalnej opoce. Uwierzyć w Siebie, zaufać głosowi serca, nawet gdy nie prędko nam dobrem odpłaci. Tylko tyle i aż tyle. Wyrzeczenie i ofiara, zbyt prędko w nas wygasa ten dar. A droga do Domu daleka, im bardziej odeszliśmy nie tylko od Polski, ale i od Boga, od Siebie nawzajem, słowa i uczynki już nie nasze. Obce, a jednak na lep łapią.
„…Powiem ci, czym naprawdę jest wojna.
Psychozą spowodowaną nieumiejętnością zrozumienia wzajemnych zależności.
Nieumiejętnością ustosunkowania się do naszych bliźnich.
Do naszej ekonomicznej i historycznej sytuacji.
A przede wszystkim do nicości. Do śmierci…”.
John Fowles
Wojny, ich koszty, nauczyły najeźdźców, że nie warto się pozbywać potencjalnych niewolników. Drzewiej, ze względu na zagrożenie odrodzeniem podbitego narodu mordowano bez litość dzieci, kobiety i starców, a co najważniejsze mężczyzn. Zachowując minimalny, niezbędny potencjał do uprawy ziemi oraz, że się tak wyrażę „rozpłodowy”. Gdyż nie gardzili cechami wrogów, a nawet je szanowali. Z poprawką na zasianie swojego ziarna. Może nie tyle byli mądrzy, co bardziej, jak na barbarzyńców pragmatyczni.
Dość szybko się uczyli, choćby z racji tego, że za nimi nie stała praktycznie żadna tradycja, jak i ziemia własna. Koczownicze hordy dość sprawnie podbijały wyżej rozwinięte cywilizacje. Łatwiej im było, gdyż w zasadzie oprócz konsumpcji i prokreacji nie posiadali żadnego systemu wartości.. I dzięki nieskomplikowanym potrzebom oraz prostej motywacji mutowali się, doskonalili swoje metody działania, aż wreszcie przyszły nowoczesne. Zdobywania i eksploatowania kolejnych połaci ziemi. Strojni w cudze piórka i bogaci doświadczeniem, nawet nie muszą już wsiadać na koń i przemierzać pustkowia, by kolejną oazę normalności zaorać.
„…Musimy być gotowi ponosić heroiczne poświęcenie dla pokoju,
tak samo jak szczerze ponosimy je na wojnie.
Nie ma niczego ważniejszego i bliższego memu sercu…”.
Albert Einstein
Z daleka, za pomocą osobników o zatrutej krwi oraz podobnych im bestii, wiecznie nienażartych, zarzucili sieć na cały świat. Lepiej jeszcze !, czekają cierpliwe, rozłożywszy wnyki i w dołach zasadzki czyniąc, aż wpadniemy we własne sidła. Na naszą chwilę słabości, na bezbronność dzika zapędzonego w kozi róg, kaczki zwabionej podstępnie. Wykładają przynętę, trutkę pod postacią strawy duchowej. Paśniki zatrute i woda. W nagonkę wciągnięci fałszywi chłopi za garść srebrników. Takież to polowanie, a raczej kłusownictwo.
Mamy dalej jak zając popierdalać zakosami i w podskokach, uciekać od twarzą w twarz. Podprowadzać się pod smoleńskie ambony, gdzie czekają na nas śmiertelne strzały strzelców wyborowych. Żreć gdzie popadnie i co popadnie. Niedoczekanie wasze. Jest w Nas i ostatni Tur i spryt lisa, a i dzik dziki i orzeł strzelisty. Sokole oko i szybki jak wiatr zając. Może zakosami, ale raczej podprowadzający oprawcę na strzał, niż w ucieczce. Zajączkowi sprytu nie brakuje, choć serduszko szybko bije. Niedźwiedzia choćby trochę, który to wszystkich pogodzi. A w razie czego rykiem lub przynajmniej pazurami do porządku przywoła. Mamy się od kogo uczyć, od natury i od wrogów. Gdyby Bóg nie chciał, to nie stworzył by nam tylu mądrych, a czasem mądrzejszych, lub co najmniej winnych nas inspirować bytów. A i braci i sióstr naszych. Bądźmy otwarci, jednak ostrożni, by z naszej gościnności pośledni, a potem bardziej sprawny diabełek nie skorzystał.
„…Interesy jak zwykle…”.
( Business as usual )
Winston Churchill
Teraz, o ile prościej, jak łatwo bez czołgów rozjechać każdy naród, odpowiednie wcześniej przygotowania uczyniwszy. Nie tylko agenturę osadzając, ale i stwarzając pozory demokracji i dając do żłoba i owies i siano. Jednocześnie elektryczną dojarkę podłączając. Najnowszej generacji, by cycek nie bolał, a głowa nie pomyślała, że się nas doi. I okrada, bo stojąc w tej konstrukcji Nowej Obory, nie widzimy, że łąk już nie ma. Bo skarby są pod ziemią i w Nas. Jedne trzeba wydobyć i zrabować wszelkim kosztem oraz metodami, a te drugie takoż samo. Trzeba tylko było wychować nowe pokolenie czynowników i wykopać z grobu sowieckie mumie. Wszędzie ich teraz pełno. A kogóż oni mają, kilku wytrawnych łowczych i snajperów, wytarte Urbanem mordy i Kuźniary za szwajcarskie franki. Owszem wyciągają stare armaty i nowym prochem ładują, a to wielkich reżyserów pompują dotacjami na polakożerne filmy, a to Zdrojewskim poją lewactwo. Jakby to była ich kasa, a to my łożymy , bardziej na ogarek, jednak kosztowny niż prawdziwa ofiara.
„…Dla pokoju trzeba ryzykować tak samo jak w trakcie wojny...
Jeśli boisz się postawić sprawę na ostrzu noża, już przegrałeś…”.
John Dulles Foster
Jest i fun, jest i nożem po krtani. Ulubiona zabawa bolszewików. A i jeszcze zgwałcić, kobietę, żonę i matkę. Na oczach dzieci i męża. Całą Polskę, bez wyjątku. Nie otwarcie, skrytobójczo. Dokonuje się bowiem gwałt na duszy i umyśle, na zdrowym rozumie. Podsyłają nam, nie graczy z pierwszej ligi, tylko tych, co nawet, ani konia nie potrafią okulbaczyć, ani też dosiąść. Choć i tak jadą po na,s jak nie przymierzając po łysej kobyle. A ona nie taka łysa i nie kobyła. Gdzież Wojowie nasi i Wieszcze ? Czyż ich nie ma ?, czy też bardziej przykryci przez jazgot marności wszelakiej. Medialnych Celebransów. Jeden z drugim w „porszawce” gaz wciskając, nie dopuszcza nawet, że tankuje swoją „czerwoną strzałę” na stacji Łukoilu. A rachunek rośnie, nie do spłacenia. Ani wobec Nas, ani też w „duszach transferowych”. To takie proste, jak Rurociąg Przyjaźni, tzw. BAM. Strzelać GóW-nem. Ustawić się ze Słowakami, za pomocą „Żołnierzy AK”i księdza, który już oddał ducha Panu. Świadków nie, ma jak zwykle. A i warto kolejnemu Kuklińskiemu przyłożyć, przecież...
„…Ludzie są gotowi uwierzyć we wszystko, tylko nie w prawdę. ..”.
Carlos Ruíz Zafón
Gdzie dokumenty i fakty, gdzie niemiecko-słowacki zajazd na polską ziemię. Naprędce uszykowany ręką bolszewików Instytut powstał. Jakże wiosna musi być blisko, skoro reformą oświaty i poprawką z historii chcą zdobyć ostatnie szańce. Idol, Mam Talent, Bitwa na Głosy i inne wynalazki. Byle tylko młodzież od prawdziwej Bitwy odciągnąć. Przeciągnąć na swoją stronę, skusić i omamić. Dać fałszywą nagrodę. A można przecież inaczej.
Odrodzić, zachęcić, do tego co prawdziwe i nieprzemijające. Nie takie jak blichtr i światła rampy. Tam gdzie przyszłość i duchy przodków. Nie iść w zaprzęgu, tylko nim dowodzić. Bez wędzidła w pysku i bata, co po pęcinach tnie. Inaczej, jak jeździec zespolony z koniem. Jedno ciało i dusza, w galopie ku wolności. Bez fałszywych poklepywań , bez marchewki na kiju. Który i tak nas kiedyś uderzy. Być sobą, czy być tylko dla siebie ? Mieć w Sercu, czy mieć w dupie wspólne dobro. Brać, czy też dawać. Bez oczekiwań na rewanż. Dar Boga i Serca, czy też zobowiązujący obie strony paktu, diabelski.
„…Na wojnie ten wygrywa, kto najmniej błędów popełnia…”.
Napoleon Bonaparte
Miejsce Wojów, Matek, zastąpiły Szczuki Diabelskie. Szydzi się z roli Kobiety, z Rodziny. Wszystko to nic nie warte. Krecia Robota wre, podgryzanie korzeni i odbieranie Czci i Wiary. W Kraju, który był ostoją miłości do bliźniego. Może to nasz błąd, a może jednak warto było się nie zeszmacić. Nie nękać, tylko z powodu wybrakowania. Bo niewątpliwie są na świecie byty poślednie. Ni gorsze, ni lepsze. Tak zwyczajnie brakuje im tego pierwiastka Bożego. A może to tylko próba. Przed Ostateczną. Gdzie cechy i przymioty zwyciężą w odwiecznej walce. A po Naszej stronie nie tylko Bóg stanie, a i to co w nas najpiękniejsze. Duch i Wola walki, to, że My z Ziemi wyrośliśmy. I odradzamy się w cyklu odwiecznym. Ziarno skwapliwie przechowywane i z troską chronione, da nowy zaczyn. Szukajmy w naszej historii i tradycji, w porzekadłach i mądrości ludu. Choćby i w sztuce łowieckiej.
„…Z rusznicą na wiosnę, z sokoły w lecie, z ogary w jesieni,
z raroga w zimie - myślistwa najlepiej użyć…”.
Nie tak łatwo bowiem upolować Polaka, łatwiej złowić w sidła człeka wątpiącego. A my w kniei odnajdziemy Matecznik i wsłuchamy się w głos przyrody. Tam bowiem jest prawdziwe nawoływanie. Ku Boga i jego dzieła Stworzenia. Bo nie na darmo Nas uczynił na obraz i podobieństwo Swoje. Oddał nam to, co najlepsze w Boskiej Naturze. Wolę Walki i Potrzebę Miłości. Dwa Dary. Jedno przesłanie. Miłuj i broń, gdy zajdzie taka potrzeba. Cóż teraz mamy, z jednej strony słabe plemię, silne naszą obecną słabością, a z drugiej najbardziej dla nich niebezpieczny Naród. Bo gdy gniew nie będzie już tylko pochodził od Ludu, gdy zbyt wiele krzywd, zła i fałszu na Ziemi zagości, to odezwie się Głos Pana. Gniew. Interwencji bezpośredniej nie będzie, nawet Zeus się wzdragał przed zbyt pochopną. Wiary bowiem nie dyskutuje się słowem. Wiara to czyn i postawa.
„…Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego,
że wierzy w nie więcej osób…”.
Oscar Wilde
A wystarczy pójść na spacer. Starym szlakiem historii. I rozdeptać krokiem marszowym wszystko to co w inną idzie stronę, tam gdzie nie prowadzi prawda. I przypomnieć sobie czym onegdaj Polska stała. Nie tylko patosem, a i odrobiną humoru. Bo gdy słyszę, jak w TVN się żartuje, iż ulica Grodzka nazywa się ulicą Anny Grodzkiej, to myślę, że…
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
Julian Tuwim – „Do prostego człowieka”.
Primo - to nie Kobieta, sekundo - to nie światopogląd, z którym warto się spierać. Wyrywać zarazę z korzeniami, a jak trzeba to i niżej poszukać źródła zatrutego. I bynajmniej, jak Cezary Michalski, nie pakuję nikogo do bagażnika, ani też za młodu nie byłem pod „wpływem” Baader-Meinhof. Tak zwyczajnie po ludzku lubię mieć porządek na działce. Ze nie wspomnę o bagażniku. Ostrzem satyry Panie i Panowie. Co być może zapomniane.
Ciąć pęciny lewaków. I finansowo i programowo. Nie zapominając jednak jak mocne ich „fundusze " i wsparcie. Bo Naród, gdy idzie do boju, winien wziąć widły do „gnoju”. Dla mnie każdy kto stoi wbrew prawdzie, ten kto za mizerię doczesności się sprzedał, jest tyle wart co „Anus Mundi” i jej odchody. Zdrada jest tylko zdradą i nic nigdy tego nie zmieni.
„…Moralność to jest to, co pozwala nam być wiernym sobie...".
Jeanne Moresu
Może to nie Przedwiośnie, ani też Wiosna. Czemu jednak taki skowyt i histeria się podnosi na wyżyny Propagandy. Daje to wiele do myślenia. Prawda to nie Bułki Gomółki. Ani też polepszacze. Prawdy nie da się polepszyć, zamienić, oswoić. Po prostu podmienić.
„…Jeżeli masz wątpliwości - mów prawdę…”.
Mark Twain
Dla ludzi myślących, czyli nie pozbawionych poczucia humoru,
polecam blog Marcina Brixena - link.
A teraz z innej beczki.
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz