ACTA i dyskryminacja TV TRWAM

avatar użytkownika Jan Kalemba

Wolność wypowiedzi i wymiany myśli jest NIEPODZIELNA. Zrozumiał to nawet Dominik Taras i w sobotę 28 stycznia, na demonstracji przeciwko ACTA pod pałacem namiestnikowskim podał rękę panu Andrzejowi, obrońcy krzyża...

Umowa handlowa Anti-Counterfeiting Trade Agreement niby nie zmienia nic w dotychczasowym ustawodawstwie dotyczącym praw patentowych i ochrony własności intelektualnej. Jej postanowienia – powtarzam krytyczne opinie prawników – w zakamuflowanej formie podważają ideę równości stron sporu prawnego. Poprzez rozbudowę surowych środków w postępowaniu zabezpieczającym wyraźnie uprzywilejowuje posiadaczy licencji. Otwiera to drogę do nadużyć i pogwałcenia prawa do prywatności, a w szczególności prawa do wolności wypowiedzi.

Doskonale obrazują to kłopoty, jakie ma 23-letni brytyjski student Richard O’Dwyer. Prowadził on w Internecie stronę społecznościową, na której niektórzy komentatorzy zamieszczali linki, m. in. wskazujące skąd można ściągać pliki. O’Dwyer nie ściągał żadnych plików i według brytyjskiego prawa nie popełnił żadnego przestępstwa. Na podstawie przepisów ACTA o jego ekstradycję wystąpił wymiar sprawiedliwości USA, a zagrożenie wynosi 10 lat odsiadki...

Kontrowersyjna umowa ma zwalczać obrót tzw. podróbkami. Mało kto zawraca przy tym uwagę na to, że moda na tzw. wyroby markowe – w skrajnej postaci wykluczająca osoby ich nie posiadające – jest sztucznie wywołanym zjawiskiem „owczego pędu”. Tak to w istocie globalne korporacje zniewalają maluczkich drogą socjotechnicznych sztuczek marketingowych. Wmawiają im, że szmira i tandeta z markową metką – najlepiej na plecach – jest podstawową miarą wartości człowieka.

Osoby myślące są mało podatne na „owczy pęd”, więc utrudnianie komunikacji pomiędzy nimi leży w interesie speców od socjotechniki. Atomizacja społeczeństwa sprzyja bowiem manipulacjom, podobnie jak zalew ogłupiającego kiczu w mediach tzw. mainstreamowych, zdominowanych przez te korporacje.

Internet spowodował poważny wyłom w panowaniu nad stadnymi odruchami maluczkich. Dzięki nieskrępowanej wymianie wypowiedzi mogą sobie uświadomić zniewolenie myśli i narzucone ordynarne gusty. Kanarek dopóty kontentuje się „swobodą” w klatce, dopóki nie zobaczy wolności prawdziwej...

W Polsce taki wyłom spowodowało też Radio Maryja i TV TRWAM, gromadzące przy odbiornikach miliony osób.

Formuła stosowana w audycji „Rozmowy niedokończone” powinna stać się wzorcem, szczególnie dla mediów publicznych. Tego rodzaju wywiad trwa ponad 3 godz. w dwóch turach: 18:15 – 19:30 oraz 21:40 – 23:30. Natomiast jeśli gość wyjątkowo ciekawe rzeczy opowiada, prowadzący skłonni są przedłużyć program. Czasu nie brakuje, więc rozmowa jest spokojna, bez zakrzykiwania. Mniej więcej 1/3 czasu poświęca się na wymianę poglądów z telefonującymi słuchaczami. Każda osoba przeciętnie inteligentna zorientuje się niechybnie, czy dany rozmówca rzeczywiście ma coś istotnego do powiedzenia. Na ile bowiem czasu może wystarczyć obłudy i pustosłowia?...

„Intelektualiści” i twórcy przez duże TFU – ci sami, którym teraz wadzi  TV TRWAM – zachwycali się „za komuny” audycją pod tytułem „Tele–Echo”. Było to sztandarowe dzieło ówczesnej TVP, z której historii niezmiernie dumni są dziś nie tylko przy ul. Woronicza, ale również w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji.

We wzmiankowanym programie nie tylko każde pytanie i odpowiedź z góry ustalano, ale też każde słowo i każda sekunda były kontrolowane przez autorkę, Irenę Dziedzic, w roku 2010 uznaną przez Sąd RP za kłamcę lustracyjnego. Te sztuczne rozmowy, taki talk-show na niby nie był nadawany na żywo, a dwa czy trzy kwadranse audycji nagrywano mozolnie przez wiele dni, powtarzając po kilka razy nieomal każdą kwestię. Produkcja tej iście kinowej fikcji była publiczną tajemnicą, ale celebryci, którzy do dzisiaj uważają się za areopag, marzyli o zaproszeniu do „Tele-Echa”, co uznawano za ostateczną nobilitację...

Jak ci ludzie mają przeto przyjąć telewizję, która pokazuje, że możliwa jest prezentacja osób publicznych, ułatwiająca poznanie ich takimi, jakie one są w rzeczywistości. Postanowiono zablokować dla TV TRWAM dostęp do anten cyfrowych. Przejście na cyfrowy przekaz telewizji ma być zakończone w połowie 2014 r., a od tego czasu stacje telewizyjne tylko dopuszczone do tzw. multipleksów, będą dostępne dla przeciętnego posiadacza telewizora.

Bezprawna i skandaliczna decyzja KRRiT o niedopuszczeniu TV TRWAM do multipleksu cyfrowego motywowana jest kłamliwie kwestiami finansowymi. To tak jakby ci dealer nie chciał sprzedać volkswagena twierdząc, że nie będzie cię stać na paliwo...

Jak powiedziałem na wstępie – wolność wypowiedzi i wymiany myśli jest NIEPODZIELNA. Jest tak samo istotną wartością w Internecie, jak na telewizyjnym multipleksie cyfrowym!

napisz pierwszy komentarz