To oczywiście zupełnie niemożliwe
Zastanawialiście się kiedyś, co zrobilibyście widząc, że na waszych kontach bankowych nie ma już pieniędzy? Nie mam tu na myśli zwyczajnego braku funduszy, ale zniknięcie zgromadzonych oszczędności. Po prostu pewnego dnia chcecie zapłacić kartą w sklepie i okazuje się, że transakcja nie może zostać zrealizowana.
Zdziwieni, ale jeszcze nie wystraszeni wygrzebujecie z portfela trochę gotówki, płacicie i szybko dzwonicie do banku. Infolinia ciągle jest zajęta. Rozglądacie się w koło i zauważacie, że ludzi nerwowo szukających banknotów lub przyciskających do uszu swoje komórki jest więcej. Wracacie do samochodu i w radiu słyszycie, że nie ma powodów do paniki, że to tylko chwilowe niedogodności.
Trochę uspokojeni jedziecie do domu i patrząc na ulubioną telenowelę nerwowym wzrokiem obserwujecie pasek z informacjami z ostatniej chwili: „***W związku z przejściowymi trudnościami na rynkach finansowych, banki zmuszone są wstrzymać dostęp do funduszy swoich klientów. Jak zapewnia prezes związku banków, gdy tylko sytuacja się unormuje, placówki finansowe powrócą do normalnego trybu pracy. Na specjalnej konferencji prasowej premier zapewnił, że to typowa procedura i żartobliwie dodał, że przecież każdy z nas ma w skarpecie trochę oszczędności.***Pan Wiesław z Przemyśla wyhodował pieczarkę olbrzyma***Poparcie dla rządu osiągnęło rekordowy poziom 85 procent***”
Odchodzicie od telewizora i sprawdzacie stan zapasów w lodówce. Serek topiony, śmietana, mleko, ser, kilka jajek, trzy plasterki szynki, paprykarz szczeciński. Zerkacie do portfela. Tam 30 zł, trochę bilonu. Kiepsko. Wychodzicie. W sklepie tłumy. Ludzie wykupują wszystko. Pobliski bank zamknięty na głucho. Ktoś kopie w bankomat. Udajecie, że nie widzicie…
No więc właśnie. Czy zastanawialiście się kiedyś, co zrobiliście słysząc od bankiera ugrzeczniona parafrazę oklepanego tekstu z Misia: „Ja tutaj jestem kierownikiem tego banku! Nie mamy pańskich pieniędzy i co pan nam zrobi?! Cham się uprze i mu daj. No skąd ja wezmę, jak nie mam?!”
Wyobraźcie sobie nawet, że jest was miliony. Myślicie, że moglibyście zrobić coś więcej niż wpaść w szał, grozić, straszyć, a wreszcie spotulnieć i grzecznie prosić, by „pan szatniarz” się zlitował i wypłacił troszeczkę? Może być w ratach, nie ma problemu, ale teraz choć parę złotych…
Filed under: bezpieczeństwo, dywagacje, historia, lewica, media, political-fiction, polityka, Polska, społeczeństwo, ustroje
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. @dzierzba
wbrew pozorom, to wcale nie jest scenariusz filmu katastroficznego. Coś skrobie u drzwi....
Ale nie mamy wyjścia - pamiętacie denominację ?
Moja Babcia przezyła w swoim życiu dwie takie operacje, ja już jedna mam za sobą.
Zamienić oszczędności w towar? Jak za PRL-u? Ale drugiego samochodu nie da się zjeść na sniadanie.
Problem jest realny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl