♦ Polskie groby
Jedną z najważniejszych norm społecznych jest obowiązek godnego chowania zmarłych i okazywania im pamięci i szacunku. W szkołach uczniowie pochylają się nad tym problemem przy lekturze tragedii Sofoklesa „Antygona”, napisanej i wystawionej w 443 r. p.n.e. Konflikt toczy się wokół kwestii pochówku zmarłych i rozgrywa się w zderzeniu racji rodziny (tytułowej Antygony) i władzy, czy głębiej – zderzeniu naturalnych praw boskich z zakresem prawa do decyzji władcy Teb.
Mordercy z Grudnia 1970 r.
– jak i inni obrońcy ludowej władzy –
pozostają bezkarni.
My zatem musimy pamiętać!
Musimy znać groby ofiar PRL rozsiane po całej Polsce
aby nie pozostały bezimienne!
W numerze „Biuletynu IPN” poświęconym wydarzeniom z Grudnia’70 zaprezentowano wstrząsające opisy pochówku ofiar ulicznych manifestacji z 17 grudnia 1970 r. w Szczecinie. Pogrzeby odbywały się nocą, często bez udziału rodzin, które nawet nie wiedziały jeszcze, że ich bliscy zginęli od kul na ulicach Szczecina. Przytoczę dwie z historii pochówków ofiar Grudnia’70. Janusz Wrzodak miał 28 lat, skończył technikum budowlane. Zginął od kuli 17 grudnia 1970 r. Roman Kużak był jeszcze młodszy – miał 24 lata. Był nauczycielem. Postrzelony tego samego dnia zmarł dwa dni później…
„Matka Janusza Wrzodaka o tym, że syn nie żyje, dowiedziała się cztery dni po jego śmierci. Do jej mieszkania około północy zapukało dwóch mężczyzn. Jeden z nich przedstawił się jako pracownik Miejskiej Rady Narodowej. Poinformowali ją, że jeszcze tej samej nocy odbędzie się pogrzeb jej syna. Odmówiła udziału w nim. Następnego dnia udała się na cmentarz, gdzie wśród świeżych mogił znalazła grób Janusza. Również w pogrzebie Romana Kużaka nie uczestniczył nikt z rodziny, o niczym bowiem ona nie wiedziała. Syn miał przyjechać do rodzinnego domu w Polanicy Zdroju na święta Bożego Narodzenia, ale nie dotarł. Rodzina, bardzo zaniepokojona tym, co się stało na Wybrzeżu, wiedziała tylko tyle, ile podawała oficjalna prasa i telewizja. Niepokój sięgał zenitu. Po świętach bliscy Kużaka udali się na komisariat MO w Polanicy i zgłosili zaginięcie syna. W styczniu 1971 r. nadszedł list, a w nim informacja od przyjaciela syna o jego śmierci. Siostra zabitego potwierdziła ją, dzwoniąc do prokuratury wojewódzkiej. Wraz z ojcem natychmiast pojechała do Szczecina. Grób był anonimowy. Nie było żadnej tabliczki ani innej informacji o tym, kto jest w nim pochowany. Rodzina chciała ekshumować ciało syna. Dramatyczne starania o wydanie zgody trwały aż do lutego 1971 r. Matka zabitego odchodziła od zmysłów. W gabinecie kolejnego decydenta, sekretarza Prezydium MRN, upadła i na kolanach błagała o pomoc. Prokurator Stanisław Kolarz kluczył, nie chciał podjąć decyzji. Ostatecznie Romana Kużaka pochowano po raz drugi w Polanicy.” [Paweł Miedziński, IPN Szczecin, „Zjedz obiad, najedz się, wieczorem czeka nas robota”. Nocne pogrzeby szczecińskich ofiar Grudnia’70, [w:] Biuletyn IPN, nr 12 (121), grudzień 2010, s. 71]
Cichy cmentarz w Polanicy Zdroju. Nietrudno odnaleźć tu grób Romana Kużaka. Sektor VIII, rząd pierwszy, czwarty grób – a na nim napis: „Byłem młody chciałem żyć”. Dziś miałby 64 lata… Grobem zajmują się siostry śp. Romana Kużaka – Genowefa i Zofia. Śmiertelny postrzał ich brata kosztował też życie ojca rodziny, który zmarł w 1972 r. w wieku 64 lat.
„Szef szczecińskiej bezpieki, komendant wojewódzki MO płk Julian Frantówka, wyznaczył do organizacji pochówku zabitych mjr. Kazimierza Marczewskiego, zastępcę naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego. Wcześniej polecił mu ustalić liczbę zabitych i ich tożsamość.
Na polecenie Feliksa Uciechowskiego, przewodniczącego MRN, Stanisław Mucha, kierownik wydziału Społeczno-Administracyjnego MRN, wraz z funkcjonariuszem SB rozpoczęli przeprowadzanie pogrzebów. Jeździli nocą do wytypowanych rodzin dwoma samochodami, „składając kondolencje i proponując udział w pogrzebie”. Kolejność i adresy, pod które jechali, ustalał funkcjonariusz SB. Rodziny Były przewożone pod główną bramę Cmentarza Centralnego. Tam przejmowała je inna ekipa funkcjonariuszy.
Podporucznik Leonard Ryszkiewicz, inspektor wydziału kryminalnego KM MO, otrzymał polecenie – „zjedz obiad, najedz się, wieczorem czeka nas robota”. Odszukał grabarzy i przywiózł ich na cmentarz; pomagał mu por. Władysław Mamoń; por. Henryk Bąkowski woził rodziny. Zwłoki z prosektorium na Golęcinie przywieźli: st. sierż. Ireneusz Kordulewski i kpr. Bolesław Ulęgałka. Dowożono je milicyjnym starem i żukiem, odpowiednio ładując na nie trzy i jedną trumnę.
Pogrzeby organizowano w ścisłej tajemnicy. Nie informowano o nich nawet pracowników cmentarza. Kierownik cmentarza 22 grudnia 1970 r. dostał polecenie, aby wieczorem nie wychodził z domu. Domyślił się, o co chodzi. Wieczorem przyjechali po niego trzej cywile, polecili też zabrać ze sobą jedzenie. Pojechali do dyrekcji cmentarza. Tam było kilku cywilów, rozpoznał wśród nich dwóch milicjantów z III Komisariatu. Był dyrektor Zjednoczenia Gospodarki Komunalnej zarządzający cmentarzem, był fotograf. Zebranym przewodził ubrany w mundur mjr Marczewski. Po jakimś czasie do zespołu dołączył starszy wiekiem ksiądz. Zwłoki chowali grabarze cmentarni przywiezieni z domów przez MO. Pierwszy pogrzeb zaczął się ok. 18.00. O tej porze roku ciemno było już od kilku godzin. Teren cmentarza obstawiali milicjanci wyposażeni w broń długą. Otworzono pierwszą trumnę. Było w niej nagie ciało młodego mężczyzny, ubranie leżało obok. Major Marczewski miał pretensje do podwładnych, ci jednak nie chcieli ubrać zwłok. Zrobili to grabarze. Do zwłok były przyczepione karteczki z cyframi – na stopie, ręce i piersi. Otworzono drugą trumnę, leżały w niej inne zwłoki niż te, które planowano pochować jako pierwsze. Te właściwe znalazły się w trumnie trzeciej, również były nagie. Znów ubrali je grabarze. W tym czasie Rodzina zabitego znajdowała się już w biurze cmentarza, przyprowadzono ją i okazano ciało. Potem zawieziono je samochodem na miejsce, gdzie miało zostać pochowane. Groby były przygotowane w dwóch rzędach oddalonych od siebie o około 150 metrów. Zabitych chowano raz do jednego, raz do drugiego rzędu. Pogrzeby trwały całą noc. Ostatni skończył się ok. 5.00 rano następnego dnia. Łącznie tej nocy było ich trzynaście.
Władzy tak zależało na szybkim pogrzebaniu ofiar, że aż pięć osób pochowano jako „N.N.” Dopiero później ustalono ich tożsamość – a w zasadzie ustalały to rodziny – na podstawie zdjęć, jakie wówczas wykonano zabitym.” [tamże, s. 74]
Na drugim pogrzebie Romana Kużaka, już w rodzinnej Polanicy Zdroju, były tłumy. Następne pokolenia także muszą pamiętać.
Zapal znicz! Niech to będzie symbolem pamięci o tych, których chowano nocą, w tajemnicy, w zakłamaniu co do okoliczności ich śmierci, bez ukarania winnych…
Niech nasz znicz będzie umocnieniem dla wszystkich tych rodzin, które straciły swych bliskich w latach stalinowskich i później w czasie kolejnych tragicznych polskich miesięcy, aż po okres stanu wojennego i tzw. normalizacji.
Niech nasza pamięć wzmocni te Rodziny ofiar, które – jak Rodziny Katyńskie, a ostatnio i Smoleńskie – wciąż muszą walczyć o prawdę o okolicznościach śmierci swych Najbliższych.
- wielka-solidarnosc.pl - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. chowania zmarłych i okazywania im pamięci i szacunku
są i tacy, co spiewają i tańczą za 2 mln złotych na tych grobach:
Główne uroczystości związane z 30 rocznicą wprowadzenia stanu wojennego odbędą się na Śląsku
17 grudnia w katowickiej hali widowiskowo-sportowej Spodek odbędzie
się koncert pt. "Droga do wolności". Udział zapowiedzieli, m.in. Muniek
Staszczyk z zespołem T.Love, Maciej Maleńczuk, Shakin' Dudi, Paweł
Kukiz, zespoły Luxtorpeda, Lombard, Habakuk i Brygada Kryzys.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Szlag mnie trafia, jak...
...Duda - ten od trzeciej "Solidarności" - tańczy na tych grobach...
Chciało by się to rzucić w diabły i pójść na ryby, ale tam Bolka można spotkać...
Znużon tym wszystkim, pragnę tylko śmierci;
Widzę, jak zasług mieniem kij żebraczy
I jak się nicość napuszona wierci,
I jak i szczerość przysięga inaczej,
I jak niegodnym krzyże dają złote,
I jak zdeptana jest dziewiczość miła,
I jak prawdziwą ukrzywdza się cnotę,
I jak przez słaby rząd kuleje siła,
Jak wobec władzy sztuka mdłą jest w słowie
I jak nad wiedzą pieczę mają błaźni,
I jak prostactwem prostota się zowie,
Jak dobro więźniem, a zło stróżem kaźni:
Znużon tym wszystkim, chciałbym odejść w ciemnię,
Jeno że nie chcę, byś został beze mnie”
Sonet 66. Szekspira w przekł. Jana Kasprowicza
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
3. e tam, znużon i śmierć - buntownicy nigdy nie sa znużeni :)
tu trzeba rękawy zakasać i wysłać jakies zapytanie do komuchów węgierskich, że kradną cudze sztandary, bolszewiki zabite !
Luźne stowarzyszenie m.in. intelektualistów i grup obywatelskich chce stać się realną siłą polityczną w kraju.
Protestujący, którzy skrzyknęli się głównie przez portal Facebook, to
luźno powiązana grupa liberalnych intelektualistów, studentów i
przedstawicieli różnych stowarzyszeń, m.in. praw obywatelskich. Łączy
ich niezadowolenie z rządów centroprawicowej partii Fidesz, która
wprowadza istotne zmiany bez konsultacji z wyborcami.
zdjęcie ilustracyjne (© EPA/BEA KALLOS)
http://www.polskatimes.pl/fakty/swiat/465111,protesty-na-wegrzech-przeci...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. tia.....
Szef "Solidarności" skazany za pomówienie
Na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata sąd skazał
pierwszego szefa Solidarności w Radomiu Andrzeja Sobieraja, który
pomówił o współpracę z SB adwokata Zbigniewa Orła
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Przyjaciele,do Grobów tych,ktorzy odeszli na wieczną Wartę
dodajmy Groby Zastrzelonych Górników,właśnie wczoraj zapaliłam Znicz na jednym z Nich
serdecznie pozdrawiam
gość z drogi
6. Zginął w stanie wojennym
Kilkanaście osób, w tym rodzina i znajomi zamordowanego w
okresie stanu wojennego Piotra Majchrzaka, zebrało się w środę przed
kamieniem upamiętniającym jego tragiczną śmierć przed 30 laty.
Henryk Przondziono Agencja GN
Pomnik ofiar stanu wojennego
Piotr Majchrzak, uczeń Technikum Ogrodniczego, 11 maja 1982 r. przy
kościele Najświętszego Zbawiciela w Poznaniu został - według relacji
rodziny - wylegitymowany, zaatakowany i pobity przez oddział ZOMO. Zmarł
18 maja w szpitalu, nie odzyskując przytomności.
Uczestnicy piątkowego spotkania złożyli kwiaty przed kamieniem i zapalili znicze.
"Ciągle walczę o to, aby oficjalnie dowiedzieć się, kto mojego syna
zamordował. My, rodzina, wiemy, że to zrobiło ZOMO" - powiedziała matka,
Teresa Majchrzak.
Do pobicia Piotra Majchrzaka doszło w centrum miasta ok. godz. 21.
Według rodziny, chłopak stał się celem ataku prawdopodobnie dlatego, że w
klapie kurtki miał opornik - wówczas symbol sprzeciwu wobec rządów
komunistów. Dziewiętnastolatek mimo szybkiej operacji zmarł w nocy z 17
na 18 maja 1982 roku.
Milicja zastraszała rodzinę i przyjaciół Majchrzaka, sugerowano, że
chłopaka zabił pijany mężczyzna. Prokuratura umorzyła śledztwo z powodu
braku dowodów, a później z powodu niewykrycia sprawców.
W 2011 podczas procesu o zadośćuczynienie za śmierć Piotra w stanie
wojennym sąd uznał, że Piotr Majchrzak prowadził działalność opozycyjną,
jednak nie znalazł dowodu na to, że został on zabity przez
funkcjonariuszy ZOMO.
Według sądu istnieje kilka wersji przyczyn śmierci Majchrzaka - mogli
go zabić funkcjonariusze ZOMO, którzy byli w miejscu, gdzie zginął, ale
także mógł zginąć od uderzenia parasolem przez osoby awanturujące się
pod pobliskim lokalem.
Kwiaty przed pomnikiem złożyli też przedstawiciele poznańskich struktur
Prawa i Sprawiedliwości. "My domagając się osądzenia tego czynu
zapewniamy, że uczcimy w przestrzeni publicznej pamięć poznańskich ofiar
stanu wojennego" - powiedział poznański radny PiS Szymon Szynkowski vel
Sęk.
PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl