O "Konklawe" - II
Wraz z tworczym przedstawianiem miejsca akcji Harris, autor ksiazki zapelnial je czyms, co pewnie okreslal w swym planie jako material ludzki. Wyszedl mu z tego tlumek ludzi, a dokladniej - stado. Niektore skladniki tego tlumku zostaly przedstawione szczegolowiej, inne, tylko z nazwiska, funkcji i miejsca pochodzenia. Niemal wszystkie charakterystyki indywidualne byly negatywne. Niechec autora byla najbardziej widoczna w odniesieniu do przedstawicieli konserwatywnie zorientowanych osob.
Zaczne od polskiego akcentu, ktorym byl arcybiskup Janusz Wozniak, poczciwiec "wyciagniety przez Jana Pawa II (JPII)z malego miasta w Polsce. Ten alkoholik cuchnal wodka, "pulchna twarz mial zlana potem", zas jego "szkla okularow sa brudne". To nie byla jedyna okazja by negatywnie pokazac JPII. Lomeli wspomnial, ze nasz papiez dal mu pektoral: "rece trzesly mu sie tak bardzo, ze kiedy probowal wreczyc Lomeliemu krzyz, ten upadl na podloge".
Najwieksza niechec Harrisa budzil bardzo konserwatywny kardynal Goffredo Tedesco. Byla to "przysadzista, korpulentna, prawie kwadratowa postac". Wlasciwie komiczna, "w mlodosci zlamal nos, ktory byl perkaty i lekko skrzywiony. Wlosy mial za dlugie [...] Nie golil sie zbyt dokladnie". Postepowy kardynal Bellini wyrazil sie o nim tak: "Jesli o kimkolwiek mozna powiedziec, ze zabil Ojca Swietego to wlasnie o nim". Dziekan Lomeli "rozumial jego gniew". Trzeba przyznac, ze nie byl w tym odosobniony: "Wlochom zalezy na tym zeby miec wloskiego papieza, ale wiekszosc dostaje wysypki na mysl o Tedescu".
Zdecydowana wiekszosc kardynalow byla bardzo otyla i bardzo posunieta w wieku. Harris z luboscia maluje ich brzydote. Ale nie postepowego kardynala z Quebecu, Tremblaya. "Bardzo dobrze spiewal i wygladal niczym ksiadz w hollywoodzkim romansie; przywodzil na mysl Spencera Tracy". Takze wsrod siostr zakonnych uslugujacych kardynalom, ktore "wszystkie bez wyjatku byly niskie [...] wiekszosc nosila okulary" znalazla sie jedna postac o szlachetnym wygladzie; byla to siostra Agnes, ktora byla jedyna osoba, ktorej bal sie zmarly Ojciec Swiety". Nawet wiecej, przed nia "truchlalo trzech papiezy i co najmniej jeden afrykanski watazka".
Wsrod licznych wad, ktorymi autor ksiazki przyszpilal kardynalow, zwroce uwage korupcja. Zmarly papiez mial kiedys powiedziec do Lomeliego: "Wiesz, ze stawka za beatyfikacje wynosi podobno siedemset piecdziesiat euro? Jedynym cudem jest to, ze ktos chce tyle zaplacic". W sprawie arcybiskupa z Palermo prowadzono sledztwo w sprawie prania brudnych pieniedzy". Czesc kardynalow zbila fortuny. Sam dziekan Lomeli tez oszukiwal. Na przyklad, chcac pomoc "staremu cholerykowi", zniedoleznialemu arcybiskupowi Chicago, Paulowi Krasinskiemu (79 lat, artretyzm, 2 laski), by zakwaterowano go na parterze "odpowiednio ustawil losowanie". Te podla sytuacje strescil kardynal Sabbadini: "Nigdy nie znajdziemy kandydata, ktory nie ma czegos za uszami". Potwierdza to ocena Lomeliego, ktoremu zmarly papiez zwierzyl sie, ze "zamierza zwolnic prawie polowe swoich mianowancow".
Kierujacy konklawe Dziekan Kardynalow, Lomeli, nie zostal oszczedzony przez autora ksiazki, choc byl glowna postacia, jakby detektywem prowadzacym sledztwo w powiesci kryminalnej. Popatrzyl na siebie w lustrze i skonstatowal, ze "z wiekiem nabral ptasiego profilu. Wyglada niczym stara wyliniala czapla". W srodku nie bylo lepiej. Idac do oltarza by odprawic Msze Sw. ujrzal siebie na duzym ekranie TV: "sztywna, wyprostowana, ubrana w wymyslny kostium stapajaca jak w transie postac. Kim byla ta marionetka, ten pusty w srodku czlowiek?". No wlasnie, czlowiek ten byl slaby fizycznie cierpial. By wstaz z lozka musial "zakolysac sie do przodu i do tylu by moc z rozpedu wstac". "Czul sie jednoczesnie skrajnie wyczerpany i pobudzony". Takze "obolaly". Mial bole glowy, ogarnialy go fale mdlosci (to na mysl o poczatku konklawe), stojac w prysznicu "krzyczal z bolu", robilo mu sie slabo i mial zawroty glowy. "Ogarniala go klaustrofobia". Nic dziwnego, ze po zdjeciu ornatu poczul "jaka ulga bylo pozbycie sie tego ciezaru".
A w samej glowie bylo nie lepiej. "Wielki zamet panowal w myslach jej [mszy] celebransa"."Zgielk w glowie stawal sie jeszcze glosniejszy niz zwykle". Czul sie zdesperowany. Doszlo nawet do tego, ze "wyobrazal sobie wypelniony szyderczymi glosami olbrzymi snop ciemnosci, spadajacy nan z nieba". I taka to centralna postac ksiazki Harrisa, niemal narrator, jest obecny na kazdej stronie ksiazki umacniajac jej negatywny klimat.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz