ZBRODNIA ZAŁOŻYCIELSKA III RP

avatar użytkownika Aleksander Ścios

 Gdy zastanawiałem się, jakim tekstem przywołać pamięć o zdarzeniach sprzed 27 lat, doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie sięgnąć po artykuły prasy podziemnej i dokumenty z tamtego okresu. Stanowią one nie tylko najpełniejsze świadectwo tragicznych wydarzeń jesieni 1984 roku, ale jak żadne inne dowodzą, że III RP znajduje swój początek w zabójstwie księdza Jerzego. To w pierwszych miesiącach po śmierci błogosławionego powstały podwaliny układu, z którego narodziła się idea tworu opartego na sojuszu kata i ofiary. Zrealizowano ją niespełna pięć lat później aranżując farsę „okrągłego stołu”. Porozumienie z Kiszczakiem i Jaruzelskim zawarte przez grupę samozwańczych reprezentantów narodu znajduje swój początek w zdarzeniach roku 1984. Ujawnione wówczas postawy działaczy opozycji i niektórych ludzi Kościoła wyznaczyły zakres kolaboracji z władzą komunistyczną i pozwoliły pospolitym bandytom oblec się w szaty „mężów stanu” i „ludzi honoru”. Ta gigantyczna, historyczna mistyfikacja legła u podstaw poglądu, jakoby III RP powstała na gruzach komunizmu, podczas gdy w rzeczywistości – to komunizm, w zmodyfikowanej przepoczwarzonej postaci - obrócił w ruinę nasze dążenia do niepodległości.

Dokonany w roku 1989 akt legalizacji PRL-u dotyczył również gwarancji bezkarności zbrodniarzy sowieckiego reżimu. Wiedza o prawdziwych okolicznościach śmierci księdza Jerzego miała na zawsze stać się depozytem  integrującym twórców III RP. Ta zbrodnia, jak wiele innych komunistycznych morderstw, została objęta zmową milczenia i do chwili obecnej nie może zostać wyjaśniona.

Jako pierwszy chciałbym przypomnieć tekst z nr 37-38 podziemnego „Miesięcznika Politycznego Niepodległość” ze stycznia 1985 roku, zatytułowany „Mit jedności”.  Mówi on m.in. o „dwóch nurtach” środowisk opozycyjnych i pozwala rozpoznać istniejące wówczas podziały. Po raz pierwszy znajdujemy wyraźnie zarysowany konflikt, między grupą czołowych „doradców” i „niezależnych intelektualistów”, a związkowcami „Solidarności”. Warto dostrzec, że podziały te przetrwały do dnia dzisiejszego.

„Wobec zamachu na księdza Jerzego Popiełuszkę zarysowały się w naszym związku dwie linie. Jedna linia […] jest równoznaczna ze zdaniem się na metody Kościoła […] Druga linia zakłada, że na rozpętanie przemocy trzeba odpowiedzieć nie przemocą – to nie, w żadnym razie, ale działaniem na tyle stanowczym, by władza, niezależnie od tego, na jakie frakcje podzielona, czuła respekt przed społeczeństwem. […] reakcja środowisk niezależnych – najpierw na porwanie, potem na morderstwo księdza Popiełuszki zakwestionowała funkcjonujący jeszcze w opinii mit o jedności polskich środowisk opozycyjnych, ujawniając istnienie głębokiego rozłamu.

Podziały te były widoczne i przed „sprawą” księdza Popiełuszki, ale nie tak wyraźnie. Oto, bowiem po jednej stronie znaleźli się prawie wszyscy „przywódcy” i „doradcy” „Solidarności” działający jawnie, wspierani przez część prasy, po drugiej zaś znaczna część publicystów prasy podziemnej, w tym biuletyny TKZ i porozumień międzyzakładowych, nieliczni działacze jawni i (choć nie do końca konsekwentnie) przywódcy i działacze podziemni. […] Według pierwszej linii (zgodnie zresztą z całą jego dotychczasową polityką) wypowiadał się Lech Wałęsa. Wzywał do nieulegania prowokacjom, do spokoju i opanowania.[…] W Warszawie i w Gdańsku wrzało. W niedzielę 28 października 12 tysięcy ludzi zgromadzonych wokół kościoła św.Brygidy w Gdańsku rwało się pod Pomnik – opisuje akcję Wałęsy biuletyn nowotarskiej „Solidarności” „JANOSIK” w nr.70 z listopada 1984r. „Wokół miasta i w samym Gdańsku czekały zgrupowane silne oddziały ZOMO – ktoś planował zbierać żniwo tej zbrodni. Jednak Lech Wałęsa kilkoma zaledwie zdaniami opanowuje sytuację. Mówi do ludzi: „Powinniśmy być ostrożni i uważni, ponieważ ktoś usiłuje wciągnąć nas do walki o władzę.[…] Jesteśmy mocni pozostając w swoich fabrykach i modlitwie.” To wystarczyło. Ludzie skandowali jeszcze „Solidarność – Solidarność”, ale Lechu mógł już spokojnie zmieszać się z tłumem i iść do domu – do marszu pod Pomnik nie doszło. Jeśli inspiratorzy tego morderstwa liczyli na wywołanie rozruchów, to przegrali całkowicie”.

Ktosiów” z wypowiedzi Wałęsy i z tekstu „Janosika” rozszyfrowują inni. Janusz Onyszkiewicz, przedstawiony przez zachodnich korespondentów jako rzecznik opozycji politycznej [sic] zapewnia, że generał szczerze dąży do wykrycia i ukarania morderców.”Chcemy wierzyć, że to nie Pan, Panie Generale nakazał zamordować Popiełuszkę” – pisze w swym […] liście go generała profesor Edward Lipiński.

Chęć ta jest wśród czołowych „doradców” i „niezależnych intelektualistów” tak przemożna, że gorliwie biorą się za oczyszczanie z podejrzeń generalskiego reżimu, doradzając mu zarazem jaką drogą mógłby odzyskać wiarygodność. Jacek Kuroń na przykład zajął 107 nr.”Tygodnika Mazowsze” [z dn.22.11.1984r.] na „niezbite” dowody udowadniania niewinności Jaruzelskiego [ w artykule „Zbrodnia i polityka”], ba docenia determinację generała w dążeniu do wyjaśnienia tej zbrodni. Andrzej Szczypiorski – czołowy „intelektualista niezależny” - uważający zresztą, że „rząd rzetelnie pragnie normalizacji i być może nawet porozumienia” - w swoim artykule „Nasz tragiczny spokój” pisze [ podajemy za Głosem Ameryki] – „Zdumiewającym jest naprawdę, jak niewiele potrzeba, aby Polacy okazywali władzy państwowej, jeżeli nie sympatię to w każdym razie wspaniałomyślność i nawet obdarzali odrobiną zaufania. W dniach żałoby po śmierci ks. Popiełuszki wystarczyłoby, gdyby rząd okazał normalne, ludzkie oblicze. Gdyby wystąpił z wąskich ram biurokratycznego protokołu, gdyby przyłączył się do żałoby narodu. Polacy z nadzieją oczekują takiego gestu. Każdy ma prawo zapytać: Czy Panom Generałom było tak daleko na ten pogrzeb, na który ściągnęły z całego kraju setki tysięcy ludzi? Czy rządowi zabrakło pieniędzy na wysłanie depeszy kondolencyjnej do rodziców zamordowanego kapłana i jego kościelnych zwierzchników?.” [!?!?!?]

Działania Jaruzelskiego i Kiszczaka, wystąpienie Urbana, deklaracje Komitetu Centralnego PZPR szczególnie usatysfakcjonowały publicystę krakowskiej „Trzynastki” Mirosława Dzielskiego, autora artykułu „Po śmierci księdza”, dostrzegającego w posunięciach generała-sekretarza-premiera i jego ludzi znamiona stopniowego cywilizowania się [pod wpływem Kościoła, a zwłaszcza Papieża] i uczenia się współżycia ze społeczeństwem.” […]

Wypowiedzi takich autorytetów jak Wałęsa, Onyszkiewicz czy Kuroń natychmiast powielane przez zachodnich korespondentów i wolne rozgłośnie oraz przedrukowywane przez solidarnościowe biuletyny podziemne spowodowały wrażenie niemal pełnej jednomyślności polskiej opozycji.

Dlatego „Tygodnik Solidarność” w artykule „W walce o władzę” zamieszczonym w 105 nr. tego pisma z 8.11.1984r.miał pełne prawo napisać: „W oficjalnych wypowiedziach i „przeciekach” sugeruje się, że prowokacja miała być wymierzona w rządy Jaruzelskiego i że frakcja „twardogłowych” chciała przejąć władzę […] Oficjalna wersja została natychmiast przyjęta przez Kościół. Zaakceptowała ją zachodnia opinia publiczna i politycy[…] W swych działaniach - choć nie zawsze w słownych deklaracjach przyjęły ją też niezależne ośrodki opiniotwórcze w kraju, począwszy od Lecha Wałęsy i różnych struktur „S”, a skończywszy na nieformalnych grupach środowiskowych. Ta niezwykła zgodność opinii – a zwłaszcza jej zgodność z wersją , na której zależało Jaruzelskiemu – jest może najbardziej znaczącą cechą obecnej sytuacji politycznej w PRL”.

Jednakże, w miarę upływu czasu i ukazywania się kolejnych pism podziemnych okazało się, że „reprezentanci społeczeństwa” i „rzecznicy opozycji” pospieszyli się nieco. Bo prasa podziemna zaczęła pisać co innego – przebili się po prostu zwolennicy drugiej linii.”

Drugi z tekstów to wspomniany powyżej artykuł Jacka Kuronia opublikowany w nr.107 „Tygodnika Mazowsze” z 22 listopada 1984 roku, zatytułowany „Zbrodnia i polityka”. Ponieważ jest dość obszerny, ograniczę się do jego omówienia i kilku cytatów. To tekst niezwykle ważny, którego tezy do dziś wyznaczają podstawę fałszywej antynomii „dobrych” i „złych” komunistów oraz ahistoryczny podział na frakcje „liberałów” i „twardogłowych”. Zdjęcie odpowiedzialności z Jaruzelskiego za mord na księdzu Jerzym posłużyło usprawiedliwieniu postaw przedstawicieli „demokratycznej opozycji” i pozwoliło podjąć współpracę z reżimem.

Już na wstępie Kuroń „analizuje” motywy sprawców porwania księdza, by dojść do konkluzji, że za zbrodnią nie mógł stać Jaruzelski. Pisząc o generale, autor dowodził: „ Jedno jest pewne - głupcem nie jest. Można mu stawiać różne zarzuty, ale pewną sprawność rządzenia w tych trudnych warunkach zachowuje. A skoro nie jest głupcem, musiałoby się przyjąć, że jest niebezpiecznym szaleńcem. Z tym, że takie założenie zwalnia całkowicie od myślenia. Wszystko zaczyna się odbywać w sytuacji nieobliczalnej, nic w ogóle nie jesteśmy w stanie przewidzieć, bo szaleniec pojutrze może abdykować, albo przyłączyć Polskę do Australii. Takich założeń w myśleniu politycznym przyjmować nie można. Nic nie wskazuje na to, że stał za tym sam Jaruzelski. Nie on, a więc kto?”

Postawiwszy to pytanie Kuroń dochodzi do wniosku, że za zabójstwem musiał stać aparat policyjny, „ale podporządkowany jakimś ośrodkom politycznym”.

 Znaczy to – pisze dalej -  że mamy do czynienia przynajmniej z dwiema grupami, z których jedna jest lojalna wobec Jaruzelskiego, a druga prowadzi wobec niego swoją własną politykę. [...] Po co grupa konkurencyjna czy też policja miałaby to robić? Nie sądzę żeby chodziło tu o usunięcie Jaruzelskiego. [...] Raczej chodziło o to, by zmusić Jaruzelskiego do prowadzenia określonej polityki. Jakiej? To dość oczywiste – oczywiście niesłychanie represyjnej. Policji jest potrzebna represyjna polityka, bo zwiększa jej znaczenie. Tym samym wyjaśnia się pierwszy wariant, to znaczy ten, że zrobił to sam aparat policyjny.”

Tytuł kolejnego rozdziału artykułu nie pozostawia wątpliwości, kogo Kuroń upatruje jako „ofiarę” prowokacji. Brzmi on: „Generał Jaruzelski kontra aparat policyjny”. Autor twierdzi:

„Jaruzelski jest teraz w niesłychanie trudnej sytuacji. Ma dwa wyjścia: albo cofnąć się i próbować dogadać ze swoimi przeciwnikami w aparacie władzy – co jest właściwie niemożliwe i na co jest już za późno, albo próbować się porozumieć ze społeczeństwem, co dla niego, autora 13 grudnia jest niesłychanie trudne, wręcz niewykonalne.”

Dalej Kuroń pyta – „Czekać czy działać?”  i odpowiada: „W obliczu tej sytuacji środowiska opiniotwórcze, rozliczne elity społeczeństwa polskiego podzieliły się. Da się wyodrębnić dwa stanowiska taktyczne. Pierwsze: skoro Jaruzelski to załatwia, nie trzeba mu przeszkadzać – im większe będzie miał trudności ze społeczeństwem, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie mógł zrobić to, co zaczął, tym większe, że powie nie. I druga propozycja: skoro Jaruzelski musi się teraz liczyć ze społeczeństwem jak nigdy po 13 grudnia i w tym sensie jakby częściowo cofnął 13 grudnia – trzeba na niego naciskać, żeby dał jak najwięcej. A więc gen. Jaruzelski rozpoczął walkę ze swoim aparatem. Żeby mógł ją skończyć i umocnić się, musi mieć spokój społeczny. Jeśli damy mu ten spokój nie żądając nic w zamian, to oczywiście nie będzie musiał nam nic dać. Dlatego trzeba naciskać na władzę, ale w taki sposób, aby nie stało się dla niej konieczne zastosowanie terroru.”

Tezę o „prowokacji politycznej” skierowanej przeciwko Jaruzelskiemu (podaną natychmiast przez komunistyczne media) podzielał również Lech Wałęsa. 23 października 1984 roku w kościele św.Brygidy w Gdańsku Wałęsa mówił:

Ktoś zrobił nam wszystkim wielkie świństwo. Na pewno planował sobie reakcję góry i społeczeństwa, w którym z wami wszystkimi jestem. My nie chcieliśmy przejmować władzy. I dlatego nie będziemy się mieszać do rozgrywek o władzę. Nas powinno interesować to, jak w to wszystko chciano nas wmanipulować. Inspiratorzy tej prowokacji, porywając księdza Popiełuszkę, chcieli zobaczyć jak się zachowamy, czy się przestraszymy. Na pewno chcieli byśmy bez opamiętania ruszyli, jak to mięso armatnie. Idźmy tym tokiem myślenia i nie dajmy się wmanipulować. [...] Musimy pamiętać, by nasze poczynania nie dawały nikomu foteli ani nie powodowały gabinetowych przesunięć. Dlatego ktoś postawił na rewolucję, licząc że my pójdziemy jak stado baranów i zrobimy mu (inspiratorowi) rewolucję...[...] Dlatego my pójdziemy drogą ewolucji – bezpiecznej, pokojowej ewolucji. My się nie pchamy do władzy i władzy urządzać nie będziemy.[...] Musimy znaleźć bezpieczne, chrześcijańskie rozwiązanie, które nie będą nas nic kosztowały. Nie dajmy się wciągnąć w czyjeś manipulacje”.

W niemal identyczny sposób przedstawiała sprawę zabójstwa propaganda komunistyczna. W tzw. stanowisku Rady Krajowej PRON z 29 października 1984 roku można przeczytać:

Porwanie księdza Popiełuszki jest oczywistą próbą wbicia noża w niezabliźnioną do końca ranę.[...] Cios zadany zwolennikowi określonej postawy politycznej miał stworzyć wrażenie, że zamiast proponowanego dialogu, władze dążą do brutalnej likwidacji swoich przeciwników. Mimo oczywistości, że temu właśnie miał służyć zamach, rzeczą smutną jest fakt, że są ludzie, którzy nie czekając na ostateczny wynik śledztwa, z góry przesądzili sprawę i zgodnie z celami prowokacji wzywają do wystąpień, do aktów nienawiści, do działań szkodzących krajowi, ukrywając swe intencje pozornym przyłączaniem się do modlitwy Kościoła i jego troski o porwanego”.

Ostatni dokument to zaprezentowana przez Sławomira Cenckiewicza notatka z rozmowy agenta Departamentu I SB MSW, występującego w meldunkach i szyfrogramach jako "źródło nr 13963" z abp. Bronisławem Dąbrowskim - ówczesnym sekretarzem episkopatu Polski. Dotyczy ona spotkania z arcybiskupem w dniu 12 grudnia 1984 roku i przedstawia opinie hierarchów Kościoła  w sprawie zabójstwa księdza Jerzego:

"Zdaniem abp. Dąbrowskiego odpowiedzialność za tę zbrodnię należy przypisać elementom politycznym wrogim wobec gen. Jaruzelskiego, a zatem chodzi niewątpliwie w tym przypadku o prowokację, posiadającą dotąd pewne cechy utajone. Kpt. Piotrowskiego – Dąbrowski określił jako "starego znajomego", gdyż zarówno on, jak i Glemp spotykali go kilka razy, podczas kiedy pełnił on służbę jako funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu i Departamentu ds. Kościelnych i Narodowościowych MSW w czasie wizyty papieża w Polsce oraz przy okazji spotkań z Wałęsą. W jego ocenie Piotrowski jest typem bardzo ambitnym, który uważał, że należy mu się stopień pułkownika. Trzej sprawcy przestępstwa działali pod Toruniem w łatwych warunkach, ponieważ strefa ta jest dobrze kontrolowana. Mogli więc liczyć na poparcie organizacyjne czynników radykalnych w aparacie SB i tajnej jaczejki OAS (Organizacja Anty-Solidarność), jak również na poparcie "bazy sowieckiej". Jako wykonawcy działali oni niewątpliwie na rozkaz przeciwników gen. Jaruzelskiego uplasowanych w MSW tzn. ludzi zaufanych Mirosława Milewskiego".

 

Źródła:

http://www.niepodleglosc.org/Polish/Archiwum/1985/N037-38/pdf/1985_01_N-37_38.pdf

http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=013684107001

http://www.rp.pl/galeria/9157,2,269026.html

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Aleksandrze

ta zbrodnia i jej "rozliczenie" po układzie magdalenkowym z samozwańczymi przywódcami, którzy prowadzili BEZ ŻADNYCH UPOWAZNIEŃ rozmowy z G.Sorosem na tematy nie tylko społeczne, ale gospodarcze zmyła fundamenty do budowy zdrowego, niepodległego państwa.

Kolejne morderstwa dokonane na Księżach Niezłomnych już po zawarciu OS , bez reakcji społeczeństwa i KK, przypieczętowały koniec naszych marzeń o Niepodległej.

Ksiądz Sylwestr Zych. Nienawidził zła pod każdą postacią: grzechu, komunizmu... Dlatego musiał zginąć.

ks. Stefan Niedzielak. Ostatnie ofiary SB ? Czy na pewno ostatnie? Wrócili ci, którzy namawiali - zabić księdza !

Chciał służyć Bogu i Ojczyznie Ks. Stanisław Suchowolec (1958-1989) zamordowany przez bezpiekę.

Plan Sorosa i Sachsa 1989 r realizowany przez Balcerowicza i zmiana w 2011 r. Dezercja czy nowy plan?

w 1991 roku autor tego planu G. Soros opublikował książkę, w której
dość szczegółowo omówił swoją rolę w polskiej transformacji,
poczynając od założenia w Polsce swej Fundacji Batorego w 1988 i
spotkania z gen. Wojciechem Jaruzelskim oraz przedstawienia idei
terapii szokowej nieżyjącemu już komunistycznemu premierowi M.
Rakowskiemu (G. Soros, Underwriting Democracy, The Free Press, New York 1991). Przygotowałem
szeroki program ekonomiczny obejmujący trzy elementy: stabilizację
monetarną, zmiany strukturalne oraz reorganizacje długu
– pisze G. Soros – Zaproponowałem
swego rodzaju makroekonomiczną wymianę długu na akcje polskich
przedsiębiorstw. (…) Połączyłem swoje wysiłki z prof. Sachsem z
Uniwersytetu Harvarda, którego działalność sponsorowałem przez Fundację
Stefana Batorego. Współpracowałem również blisko z prof. Stanisławem
Gomułką, doradcą Leszka Balcerowicza." [] 

Oprócz kluczowej akceptacji przez triumwirat „Solidarności,
jak J. Sachs nazywa Adama Michnika, Jacka Kuronia i Bronisława Geremka, a
następnie akceptacją Lecha Wałęsy – będących żałosna kompromitacją
merytoryczną i polityczną elity nowej „Solidarności” - decydująca
okazała się rozmowa w sierpniu 1989 roku z desygnowanym do roli nowego
premiera T. Mazowieckim, który Musiał znaleźć kogoś, kto naprawdę
byłby w stanie podjąć się tak ogromnego wysiłku. Wspomniał o Leszku
Balcerowiczu, którego nie znałem. W końcu to właśnie Balcerowicz
pokierował wykonaniem trudnych zadań gospodarczych.

"Efektem tej „szokowej terapii”, której zasadnicze założenia
opracował G. Soros a rozwinął J. Sachs przy wsparciu D. Liptona, acz
oznakowanej nazwiskiem L. Balcerowicza, była skrajnie neoliberalna
transformacja gospodarki i społeczeństwa lat 90. z wszystkimi tego
katastrofalnymi skutkami w postaci od spadku produkcji przemysłowej o
30% poczynając, a ma głębokiej pauperyzacji i tak już zbiedniałego
społeczeństwa kończąc. Realizacja planu zasadniczo uprzywilejowywała
kapitały i gospodarki państw wysoko rozwiniętych kosztem rodzimej
gospodarki i polskiego społeczeństwa."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Aleksander Ścios

2. Szanowna Pani Marylo,

Jeśli wspomniała Pani o kontaktach przedstawicieli "opozycji demokratycznej" z Sorosem, pozwolę sobie przytoczyć treść tzw. memoriału Bronisława Geremka z propozycją zawarcia paktu antykryzysowego z władzami PRL z maja 1988 roku.
Dokument został opublikowany w Biuletynie IPN 5-6/2008 przez Henryka Głębokiego i umieszczony w artykule – „O politykę kontraktu społecznego…” Głębocki dotarł do niego, podczas kwerendy w archiwach i bibliotekach w Waszyngtonie i Nowym Jorku. Jedyna, znana kopia tego dokumentu zachowała się w zbiorach prywatnych Ireny Lasoty.
Kierując swój memoriał do władz PRL, Geremek zamieścił adnotację: "Pod uwagę George’a Sorosa".

Warszawa, 9 maja 1988 r.

Memoriał Bronisława Geremka z propozycją zawarcia paktu antykryzysowego z władzami PRL

Pod uwagę George’a Sorosa

1. Obecny kryzys w Polsce jest wyrazem wzrastającego niezadowolenia społecznego. Falę strajków w kraju zapoczątkował strajk komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, zorganizowany przez państwowe związki zawodowe. Związki te chciały wymóc w ten sposób swą legalizację, jednak rozmiar strajków, jakie miały miejsce, świadczy o tym, iż problem dotyczy sytuacji ogólnej. Wszelkie działania represyjne mogą mieć w przyszłości poważne konsekwencje.

2. Strajki robotników i studentów nie są skierowane przeciwko polityce reform, lecz są konsekwencją ich braku, konsekwencją przepaści dzielącej słowa od działań, wyrazem braku zaufania w słowne zapewnienia przedstawicieli władzy. Reforma ekonomiczna w Polsce powinna koniecznie oznaczać przejście na pluralistyczny model struktury własności, dającej możliwość rozwoju inicjatywie gospodarczej i broniącej interesu poszczególnych grup społecznych, osób prywatnych oraz umożliwiającej przywrócenie wolnego rynku i wolności ekonomicznej. Aby złamać opór aparatu biurokratycznego, konieczne jest uzyskanie poparcia społecznego dla takiej właśnie reformy.

3. Zmiany ekonomiczne zależą od zmian w organizacji życia publicznego. Obecna sytuacja świadczy o tym, iż nie posiadamy odpowiednich mechanizmów, aby rozwiązać społeczne konflikty. Legalizacja pluralizmu staje się więc podstawowym wymogiem. Wolność w tworzeniu ugrupowań gospodarczych, społecznych i kulturalnych jest niezbędnym warunkiem uwolnienia energii społecznej. Szczególnie ważne jest przywrócenie wolności zrzeszania się w związkach zawodowych.

4. Związek zawodowy „Solidarność” i jego przywódca Lech Wałęsa ciągle posiadają szerokie poparcie społeczne. Przedstawiciele tego ruchu są w stanie myśleć realistycznie i ograniczać w świadomy sposób swe dążenia. Ruch ten może się stać odpowiedzialnym partnerem, popierającym reformy ekonomiczne i polityczne, akceptującym stopniowe wprowadzanie zmian.

5. Pozytywne decyzje najczęściej nadchodzą zbyt późno lub są zbyt ograniczone w stosunku do oczekiwań społecznych. Aby zmienić ogólny klimat społeczny potrzeba decyzji szybkich, radykalnych, na wielką skalę, które byłyby znakiem rozpoczęcia polityki kontraktu społecznego. Taki charakter mogłaby mieć legalizacja NSZZ „Solidarność”, powstanie Społecznej Rady Gospodarki Narodowej lub Rady Paktu Antykryzysowego. Program reform zaakceptowany przez taką Radę miałby szansę na niezbędne zaufanie i wsparcie.

6. Na stosunkach polsko-rosyjskich ciąży trudna przeszłość. Groźba interwencji radzieckiej, do której odwoływały się władze polskie w momentach wewnętrznych kryzysów powodowały wzrost społecznej nieufności. Natomiast nowa radziecka polityka „pierestrojka i głasnost’” wzbudziła w szerokich kręgach polskiej opinii publicznej powszechne zainteresowanie, sympatię, a także nadzieję na szansę dla Polski. Fakt ten może mieć w przyszłości decydujące znaczenie w stosunkach polsko-rosyjskich. Obecne zahamowanie zmian w Polsce szkodzi temu procesowi.

Warszawa, 9 maja 1988r. Bronisław Geremek

Źródło:

- http://www.ipn.gov.pl/ftp/pdf/Biuletyn_5-6_2008.pdf

http://cogito.salon24.pl/77732,memorial-geremka-jak-powstawala-iii-rp

Pozdrawiam Panią

avatar użytkownika Maryla

3. Szanowny Panie Aleksandrze


KK oddał hołd iście królewski prof. Geremkowi

Mszę koncelebrowali abp Kazimierz Nycz, abp Tadeusz Gocłowski i abp
Alojzy Orszulik. Msza i przemówienia w katedrze trwały od 12.00 do ok.
13.40.

"Żegna Cię zasmucona Europa i Twoja wdzięczna ojczyzna - mówił abp
Tadeusz Gocłowski podczas mszy żałobnej za prof. Bronisława Geremka w
katedrze św. Jana. - Wynosiłeś na szczyty demokrację w Polsce, dlatego
Europa dziś składa Ci hołd - dodał. - Nie widzę szans na tamte, w
Stoczni, i późniejsze zwycięstwa bez Pana udziału - żegnał Zmarłego Lech
Wałęsa. - Zapewniam Cię, Bronku, żegnając Cię dziś, że rozmowa o Tobie
jest naszą rozmową o Polsce - mówił Tadeusz Mazowiecki. "

Msza za prof. Geremka

fot. Adam Kozak / AG

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. wczoraj była Msza w 27 rocznicę

Nie można zamknąć Kościołowi ust do głoszenia Ewangelii - powiedział metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz w Sanktuarium św. Stanisława Kostki podczas mszy św. odprawionej w 27. rocznicę męczeńskiej śmierci błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki.

Kardynał dodał, że ksiądz Jerzy Popiełuszko wiedział dobrze o tym, iż musi głosić Ewangelię i że ma do tego prawo. - Tylko naród wolny, miłujący prawdę, może trwać i tworzyć dla przyszłości - podkreślił.

- Kiedy dzisiaj w niektórych środowiskach dostrzegamy próby powrotu do tworzenia getta dla Kościoła, dla chrześcijan, dla katolików - tego nowego getta - kiedy jesteśmy świadkami prób prywatyzowania wiary, prywatyzowania religii, trzeba nam wracać do słów dzisiejszej Ewangelii: "nie bójcie się, będą was prześladować" - mówił kard. Nycz.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10501055,Kardynal_Nycz__...

zapomniał jakby, kto jest architetktem tego getta, w którym juz nas, chrzescijan , zamknięto

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Aleksander Ścios

5. Pani Marylo,

Jeśli kardynał Nycz przywołuje słowa o prześladowaniu chrześcijan, zdaje się zapominać, że dziś to prześladowanie dotyka tych "najmniejszych" członków Kocioła, nie zaś hierarchów.
Gdzie był kardynał Nycz, gdy lżono i kopano chrześcijan na Krakowskim Przedmieściu - tylko dlatego, że bronili krzyża i pamięci?

avatar użytkownika Maryla

6. Panie Aleksandrze

Gdzie był kardynał Nycz, gdy lżono i kopano chrześcijan na Krakowskim Przedmieściu - STAŁ PO DRUGIEJ STRONIE, podpisując umowe trójstronną, z której strona prezydencka do dzisiaj się nie wywiązała, paktując z kancelarią, która oszukała fundatorów-Harcerzy i do dzisiaj nie umieszczając na krzyzu smoleńskim, którym został porwany spod pałacu namiestnikowskiego , tabliczki harcerskiej.

Nie bronił krzyża , paktował z władzą, dzisiaj mówi o "gettcie".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Henryk Krzyżanowski

7. A kiedy poznamy prawdę?

A kiedy poznamy prawdę o okolicznościach tej zbrodni? A czy prokurator Witkowski będzie mógł dokończyć swoje śledztwo?