ŚLEPOlacy - degeneracja jaźni.
...Porządny człowiek nie czyni kroku, nie zyskując przy tym wrogów... - Hermann Hesse.
Dziwne to spotkanie, te dwie daty, 31 sierpnia i 1 września. Początek nadziei i początek tragedii, jednej z największych, właściwie największej w dziejach Polski i XX wiecznego świata. Może w fakcie, iż najpierw obchodzimy narodziny „Wolnej Polski”, wmurowanie przez specjalistów od ?budowania” kamienia węgielnego pod III RP, a następnego dnia kolejną rocznicę niespotykanej w dziejach ludzkość zbrodni, jaką była II wojna światowa dzięki jej faszystowskim i komunistycznym aktorom. A nazywając zbrodniarzy po imieniu: Niemcom, Włochom, Hiszpanom i Rosjanom oraz wielu narodom wcielonym do Kraju Rad. Wszelkie zwroty typu to nie naród niemiecki, to naziści, „polskie obozy koncentracyjne”, Rosjanie to dobry Naród, a Stalin to potwór, jak zwykle są częścią większej manipulacji historycznej oraz gwałtu na naszej jaźni. Mamy wybaczyć mordercom i jeszcze ich pokochać oraz zapomnieć o wszystkim co nam uczynili by nie stać na drodze radosnemu pochodowi do społeczeństwa, o ile będzie je można za takie uznać, do tworu ponadnarodowego, bezideowego. Bez Tradycji, Kultury i Wiary. Tak będzie wygodniej dla nas, a jeszcze lepiej dla spadkobierców i kontynuatorów III Rzeszy i ZSRR. Najkrócej mówiąc mamy natychmiast i bez oporu zgodzić się na odrzucony projekt Hitlera, wszakże Tusk największy nacisk kładzie oprócz budowy stadionów na budowę autostrad. Hitler też chciał tylko „przejazdu” przez Polskę. Oczywiście Donald Tusk w żadnej mierze nie realizuje jego żądań wobec Polski. On jest wykonawcą znacznie nowocześniejszego projektu, paktu Merkel - Putin. Nie to jest jednak najważniejsze, nie realizacja dalekosiężnych planów wobec Polski i Polaków, a fakt, że są coraz bardziej realne. Głównie dzięki degeneracji jaźni Narodu Polskiego jak i każdego z nas jako człowieka.
"...Jakże mam nie być wilkiem stepowym i obdartym pustelnikiem, skoro żyję w świecie, którego celów nie podzielam, którego radości są mi wszystkie obce...".
Hermann Hesse "Wilk stepowy"
Ja rozumiem, że milej i wygodniej jest zapomnieć, nie przeżywać traumy po raz kolejny. Jak tak dalej pójdzie przestaniemy odwiedzać groby naszych bliskich, zlikwidujemy wszelkie rocznice, wszystko to co wzmacnia pamięć i buduje nas w sferze umysłu, serca i ducha. Pozostaną jedynie te radosne. Okrągły stół, wejście do Unii Europejskiej i kolejna rocznica I-szej Tęczowej Parady w Polsce. Pierwsza adopcja przez parę homoseksualną i rocznica wypędzenia z Polski „Moherów”. Pewnie można jeszcze wiele takich radosnych chwil znaleźć, nie będę jednak się rozdrabniał. Może będzie też ważna rocznica zniesienia języka polskiego jako urzędowego, zlikwidowanie granic polski oraz ograniczenie nauki historii i języka polskiego do niezbędnego dla neoniewolników poziomu. O Religii czy też etyce nie wspomnę i jedno i drugie, zabobon i przesąd utrudniający normalne funkcjonowanie Europy bez granic i bez zbędnych uczuć oraz emocji. To właśnie się dzieje, po raz kolejny słyszmy o bezsensowności Powstania Warszawskiego, o tym, że sami sobie jesteśmy winni w przypadku II wojny światowej.
"...Rzeczy, które widzimy [...] to te same rzeczy, które istnieją w nas. I nie ma żadnej innej rzeczywistości prócz tej, jaką mamy w sobie. Dlatego też większość ludzi żyje tak nierealnie, ponieważ zewnętrzne obrazy uważają za rzeczywistość, a swego własnego świata wcale nie dopuszczają do głosu. Można być wtedy nawet szczęśliwym. Lecz z chwilą, gdy pozna się już raz tamto, inne, nie ma się już wyboru i nie może iść drogą, którą obiera większość. Sinclairze, droga owej większości jest łatwa, a nasza trudna. Chodźmy...".
Hermann Hesse
Ślepota bywa wrodzona, ta rzadko uleczalna. Jest i ślepota nabyta, efekt wypadku, choroby. Ta jest charakterystyczna nie tylko dla części Polaków, ale i dla wielu ludzi na świecie. Bez względu na kraj i pochodzenie społeczne. Różne są tylko jej prawdziwe powody. Gdy przymykamy oczy by nie oślepiło nas słońce to je chronimy. Gdy je przymykamy widząc rzeczy, które sprawiają nam ból, powodują, iż cierpimy, bronimy się przed może niepotrzebną lub przerastająca nas traumą. Gdy jednak odwracamy wzrok od ludzkiego cierpienia, nieszczęścia, od tragedii narodowych, wtedy świadomie wybieramy drogę wprost do naszego własnego piekła. Do którego prędzej, czy później trafimy po chwilach błogiego konsumpcyjnego szczęścia. Są też sytuacje gdy własne problemy i tragedie przysłaniają nam wspólne dobro i sprawy. Wyłączają nas z życia. Ani zbytnie wejście w ich przeżywanie, ani też ślepa ucieczka nie są dobrym rozwiązaniem. Łatwo radzić i pouczać, gorzej samemu sprostać takiej sytuacji. Jednak gdy na co dzień unikamy emocji, za wyjątkiem dostarczanych nam przez przeróżne rozrywkowe gotowce, to wtedy trudniej nam zmierzyć się z prawdziwymi wyzwaniami. Może jednak ktoś mądrzejszy od nas wynalazł na potrzeby ludzkości wiarę, kult zmarłych, dbałość o historię i tradycję narodową. Jakby to nie miało boleć. By zagrać bezbłędnie swój pierwszy koncert w życiu, niekoniecznie dorosłym niezbędne są wprawki. Mozolne ćwiczenia. Pot, łzy, a czasem ból w sercu i to coś nieokreślonego w naszej duszy.
"...Nie trzeba się nikogo bać. A jeśli ktoś się kogoś boi, to dlatego, że udzielił temu komuś jakiejś władzy nad sobą...".
Hermann Hesse
Jaźń, która jest osią wokół której tworzymy siebie, nasz świat, właściwie cały świat. Właściwie się dziejemy sami sobie i innym. Tego wszystkiego zaczyna brakować w człowieku jako pewnej całości wyodrębnionej cząstki z bytu wyższego. Jednak bez niego nie istniejącej, tak jak człowiek bez społeczeństwa, bez własnego języka, kultury, historii i tradycji. Zarówno bez nadziei Sierpnia, jak i tragedii września. I tylko od nas zależy, od naszych rodziców, dziadków i dzieci, czy potrafimy obchodzić rocznice tak ważnych wydarzeń. Bo póki co, coraz więcej Polaków „obchodzi Polskę bokiem”. Trudni się dziwić, tresura robi swoje, jedni kilka razy dostali po nosie, inni cukiereczka, marchewkę albo banana. W zależności od samego osobnika. Owszem rzucą okiem na kolejną zajawkę w TV. Większość jednak nie ma czasu by w napiętym planie dnia znaleźć choćby godzinkę dla Polski, dla Polek i Polaków, którzy oddali życie za Ojczyznę, za nas.
"...Człowiek nie może zrozumieć u innych tego, czego sam nie przeżył...".
Hermann Hesse
Czasem z wyboru, czasem czy chcieli czy też nie. Bestialsko mordowani przez Niemców i Sowietów. Od niemowląt do starców. Strzałem w tył głowy, postronkiem, skatowaniem na przesłuchaniu, gwałtem i dobiciem kulą lub butem żołdaka. Wyrwaniem serca matce, która musiał patrzeć jak oprawca rozbija kolbą główkę jej dziecięcia. Komory gazowe, ludzi żywcem wrzucanych do pieców w krematoriach. Serca bijące jak ptaszkom, czerwone od łez oczy, oczy bez łez, nigdy nie kończące się oczekiwania na mężów, ojców, córki i synów. Noce pełne lęku, niepokoju i zwątpienia. Te w kazamatach i te w polskich domach. Jakby tego było mało Sowieci przy pomocy naszych rodaków, jakże podobnych do wielu nam współczesnych, przedłużyli na dziesiątki lat gehennę Narodu Polskiego. Często korzystając ze sprawdzonych metod gestapowców i czekistów. Teraz zawieszono na kołku nagany i pejcze, są lepsze metody. W mediach, wśród polityków i środowisk twórczych, naukowych brylują współcześni oprawcy. Gotowi na zamówienie, a nie rzadko dla własnej satysfakcji, zaspokojenia przekazanej w genach i tradycji żądzy mordu. Towarzyszy temu milcząca aprobata lub „громкие аплодисменты„.
"...Jesteś dla tego prostego, wygodnego dzisiejszego świata, zadowalającego się byle czym, za bardzo wymagający i za głodny, on cię wypluwa, masz dla niego o jeden wymiar za dużo...".
Hermann Hesse "Wilk stepowy"
Tak reagują ŚLEPO-lacy, ludzie, którzy z patosem odbębnią to co im jeszcze władza lub resztki godności nakażą. Jak to pięknie ostatnio ujął Jerzy Urban - „...Polska jeszcze nie dojrzała do Palikota...”. Proszę się Panie Jerzy Goebbels nie martwić, dzięki wam oraz podobnym gnidom i sprzedawczykom Polska dojrzewa nie tylko do Palikota. Wielu przed 10 kwietnia dojrzało do Smoleńska. I wykonawców i tych co ich nudzi wszystko co Polskie, w Polsce i o Polsce. Ci Polacy prowadzeni przez „psy przewodniki” z białą laską zmierzają w chocholim tańcu do kresu drogi. Jak jeszcze farbą i odpowiednim napisem na pomniku ktoś Polsce przychylny przypomni całemu światu, żeśmy naziści, szowiniści, antysemici, to i może wreszcie przestaniemy wierzyć w to, że to Hitler i Stalin napadli na Polskę. Bo jeśli nawet, to na naszą wyraźną prośbę. A Sierpień ?, cóż, piękna historia, ruch, rocznica i jaka piękna ściema. Tak jak przed II wojną powinniśmy liczyć na siebie, tak i w sierpniu.
"...Mądrość: myśleć ze sceptycyzmem, działać z optymizmem...".
Hermann Hesse
W jednym i drugim przypadku zawiedli „alianci”, a nawet okazało się, że stali po stronie wroga. Do czasu oczywiście. Bo być może tym razem Jałty nie będzie. Wystarczy, że kilka milionów Polek i Polaków przetrze oczy i przejrzy na nie. Tylko czy warto ?, czy nie lepiej im bez serc, bez ducha, bez jaźni ? Wtedy jak to zwykle bywało..., pozostaną nieliczni. Mocni i Piękni jak Polska. Bo choć oczy pełne łez, to w źrenicach lśni nadzieja.
"...Kiedy jaźń zostanie pokonana i umrze, musi obudzić się to coś ostatecznego, ten rdzeń istnienia, który nie jest już jaźnią, ta wielka tajemnica...".
Hermann Hesse „Siddhartha”.
A teraz z innej beczki.
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz