Partia Sikorskiego i Lisa

avatar użytkownika tomow

Obu wiekowo dzieli zaledwie trzy lata. To jest to samo pokolenie. Sąelementami charakterystycznymi na polskiej scenie politycznej. Pierwszydziennikarz III RP Tomasz Lis oraz dumny absolwent Oxfordu Radosław Sikorski,są podobnymi typami człowieka. Próbują przekonywać, że ich spojrzenie zawszejest szerokie. Potrafią odnaleźć się w każdej sytuacji. Jeszcze nigdy niczegonie przegrali na tyle, żeby później nie podnieść się i stanąć wyżej. Taknaprawdę obaj są, i dziennikarzami i politykami. Pasję dziennikarską RadkaSikorskiego widać przez jego aktywność w serwisach społecznych. Lis jasnoformułuje tezy na temat polityki. Jest dużo dalej niż klasyczny publicysta. TomaszLis próbuje być sumieniem nowoczesnego, umiarkowanego Polaka. Obaj eleganccy,zawsze w dobrze skrojonym garniturze. W końcu, obaj niezwykle ambitni iegocentryczni.

Zapraszam na www.tomaszmatynia.wordpress.com

Początkowo ten tekst miał byćtylko i wyłącznie o polskim Ministrze Spraw Zagranicznych. Jednak dziś wpadł wmoje ręce wstępniak Lisa w jego „Wproście”. Broni tam, w sposób niewiarygodnie zaciekły,tezy Radosława Sikorskiego o „narodowej katastrofie”, którą ukuł opisując warszawskiepowstanie na Twitterze. Mnie, bardziej od tych słów, zastanowiło odniesienie dostrony internetowej, które znajdowało się w tym wpisie. Niestety treści tamzawartych, naczelny „Wprost” nie podjął. Uznał prawdopodobnie, że jest to treśćdla historyków. Mimo wszystko starał się potwierdzić tezy zawarte w tejwitrynie. Wykorzystał z niej cytaty Stefana Kisielewskiego. Nie będę sięspierał w temacie rozważań panów Sikorskiego i Lisa. Chciałbym na zimnoprzekalkulować, czy obaj panowie mają ze sobą politycznie coś wspólnego, i czyto „coś” mogłoby okazać się śmiałym projektem politycznym.

Nikt nie wie nic na temat ambicjipolitycznych Tomasza Lisa. Był wymieniany jako kandydat na prezydenta RP w 2005roku. Jego poglądy nie są odbiciem poglądów rzeszy Polaków. „Wprost” pod jegorządami przeszedł drastyczną metamorfozę. Na pewno nie jest pismem ocharakterze lewicowym, jak niektórzy by chcieli. Zajął pozycje liberalne.Potwierdza to tezę o tym, że Tomasz Lis może stać się nowym politycznym lideremsalonu, zajmując tym samym miejsce Donalda Tuska, który okazał się w wieluprzypadkach zbyt miękki, a w innych zbyt twardy. Mając poparcie w środowisku „Gazety”mógłby odważyć się na krok polityczny. Musi mieć pewność, że ten krok się uda.Tomasz Lis nie idzie w ciemno. Nawet, gdy kończył współpracę z TVN-em, miał wgłowie inny plan.

Lisowi brakuje jednak udziału wpolityce. Nie posiada kapitału politycznego, bo zawodowym politykiem nigdy niebył. Nie ma pojęcia na temat działania dzisiejszych partii politycznych. Nieposiada zaplecza politycznego, ani społecznego poparcia. Wreszcie nie jestpostrzegany jako polityk. Wszystko to wydaje się mniej istotne, gdy obok niegoznajdzie się ktoś posiadający odpowiednie aktywa. Bez wątpienia posiadaczemznacznego kapitału politycznego jest Radosław Sikorski. W badaniach zaufanialąduje wysoko. W 2010 roku krwawił jak raniony tygrys, wystawiony do nierównegoboju z Komorowskim, o nominację prezydencką Platformy. Dziś jest najważniejszymobok Tuska i Schetyny politykiem Platformy.

Radek Sikorski wydaje się jedynymniezależnym od nikogo członkiem rządu. Po zwycięstwie Komorowskiego w wyborachprezydenckich, zapowiadały się poważne trudności w relacjach między MSZ-em, aKancelarią Prezydenta. Było z resztą kilka doniesień potwierdzających tezę o zimnychstosunkach. Dla wielu oczywista jest niechęć obu polityków. Prawybory dałySikorskiemu coś więcej niż porażka w nierównej walce. Zdobył przecież znacznączęść głosów w walce o nominacje prezydencką. Wszedł do grona liderówPlatformy. Wcześniej trzymała go w górze, tylko banicja ze „złego PiS”, terazzdobył własny kapitał wśród działaczy partii Donalda Tuska.

Wydaje się, że Sikorskiego boisię nawet sam Tusk. Zlecił mu pracę nad programem partii w nadchodzącychwyborach. Wiedział, że jego pominięcie może skutkować poważnymi problemami włonie partii. Natura absolwenta Oxfordu jest niezwykle egocentryczna. Sikorskinie zniósłby podobnego upokorzenia, jak prawybory. Widać to choćby po jego działalnościpublicystycznej na różnego rodzaju portalach. Jego wpisy są szeroko komentowane.Można rzec, że Sikorski stał się wreszcie wolnym elektronem. Jest bulterierem.Atakuje najczęściej w podbrzusze. Jego atak przynosi skutek. Jak choćby wostatnim zdaniu nt. powstania. Nie uwierzę nikomu, kto powie mi, że nie był tozabieg PR-owski. Na co dzień nie chwalący się sukcesami na arenie międzynarodowej(prawdopodobniez powodu ich braku, bo Sikorski lubi się chwalić), wykorzystuje każdą sytuacjężeby zaistnieć. W ostatnim czasie były to m.in.: problem z ofensywnymikomentarzami w internecie, Radek jako szef unijnej dyplomacji, sprawa powstania,sprawa Rydzyka, Breivik. Wygląda na to, że Sikorski dał podwyżkę swojemuspecowi od PR. Wracając do osobowości Sikorskiego. Jest jeszcze coś, codoskonale go opisuje: nigdy nie trzyma z przegranymi. Jestem pewien, że wprzypadku porażki Platformy Obywatelskiej, będzie jednym z pierwszych, którywypłynie z nabierającego wody statku.

Nie sposób w tego typu tekścienie zagadnąć o poglądach bohatera. Sikorski, kiedyś radykalny antykomunista, nazywającysiebie konserwatystą, dziś daleki jest od poglądów z przełomu lat `80 i `90.Porzucił stare hasła dla politycznej kariery. Wśród jego znajomych roi się odludzi o różnych poglądach. W palecie znajduje się nawet Roman Giertych. Niktjednak nie wysnuje tezy o endeckich konotacjach ministra. Radek jest pupilkiemsalonu, od czasu słów o „dorżnięciu watahy”. Pisze się o nim bardzo dobrze,albo w ogóle. Pozytywny odbiór na świecie załatwia mu sytuacja rodzinna.Wybitna dziennikarka, jaką jest niewątpliwie Anne Applebaum, prywatnie żona Sikorskiego,zapewne pomaga mu w wykreowaniu pozytywnego wizerunku na świecie. Rozmycieideowe Radka pozwala na jeszcze wiele ruchów na scenie politycznej. Być możejeszcze wiele razy będzie musiał tłumaczyć się z tabliczki „Strefazdekomunizowana”, ale nigdy nikt mu już nie zarzuci „pisowskości”. Ostatnim,który tego spróbował był Komorowski, w trakcie prawyborów.

Wizerunek Sikorskiego jest wręczwymarzony. Dla elektoratu, w którym pływa, jest symbolem walki z „polskimiradykałami”. Żartowano, że jest pierwszym polskim politykiem, który znaangielski. Zamożny gentleman sprawia wrażenia człowieka, któremu się udało.Jest samodzielny. Nie dosyć, że posiada zagraniczne wykształcenie, to ma wielekontaktów ze światowymi mocarzami. Z drugiej strony można go traktować, jakochorągiewkę, zdradzającego ideały wiecznego dzieciaka, nierozumiejącego polskichproblemów. Z tym, że krytyka z tych pozycji wzmacnia samego Sikorskiego. Tojest powód dla którego posługuje się on radykalizmami. Słowami, które nie sącharakterystyczne dla gentleman`a, jak choćby te o „dorżnięciu watahy”.

Wielu jednak Sikorskiego lubi.Lubi go sam Tomasz Lis, który często zaprasza go do swojego programu. Są do siebiena tyle podobni, że są w stanie grać do tej samej bramki. Kto wie, czy wwyborach za cztery lata nie będziemy mieć do wyboru tworu, stworzonego przeztych dwóch panów. Poparcie salonu, stworzenie alternatywy dla kulejącejPlatformy, zwiększający się elektorat ludzi, którym się udało, może pociągnąć ichdo takiego ruchu. Za nim jednak ten ruch obaj wykonają, to wielokrotnie się nadtym zastanowią. Ambicja obu nie jest ślepa. Zgodzą się na działanie, jeśli korzyścibędą naprawdę duże.

T.M.

napisz pierwszy komentarz