Subiektywne podsumowanie pewnej katastrofy
Skoro jasne już jest, że rosyjska opowieść o przyczynach katastrofy smoleńskiej staje się wersją jedynie słuszną i kanoniczną, czas najwyższy na małe podsumowanie. Rzecz jasna szkoda strzępić klawiaturę na udowadnianie, że znaków zapytania jest ciągle cała masa, bo to i tak nic nowego do tematu nie wniesie. Wiedzą o tym wszyscy, ale – patrz zdanie pierwsze.
Sądzę więc, że znacznie lepiej spojrzeć na to zagadnienie od trochę innej strony. Nazwijmy ją emocjonalno-subiektywno-stronniczą.
Proponuje przyjęcie takiego punktu widzenia ponieważ ma on tę zaletę, że pozwala uwolnić się od czczych spekulacji, które utrudniają przecież chłodne przeanalizowanie własnych odczuć związanych z tym niebagatelnym wydarzeniem w dziejach Polski i Europy. A warto chyba wiedzieć, co tak naprawdę myślimy i jakie jest nasze faktyczne nastawienie do ludzi, którym zawdzięczamy taką, a nie inną interpretacje przyczyn, śledztwo oraz jego rezultaty.
Nie wiem jak u innych, ale w moim przypadku eksperyment ten dał niestety dość skrajne wyniki.
Wolę nawet nie przytaczać epitetów, które zaczęły kłębić mi się w głowie, bo nazwanie ich politycznie niepoprawnymi byłoby mocno naciąganym eufemizmem. Ograniczę się więc tylko do krótkiego stwierdzenia, że raczej trudno będzie mi wyrzucić z głowy wspomnienie tego, jak potraktowano dochodzenie przyczyn nieszczęścia oraz pamięć o jego ofiarach. Chociażbym chciał nie wymażę z pamięci tych wszystkich drwin, szyderstw, półprawd, prób bagatelizowania skutków, spolegliwości, mataczenia i niekonsekwencji.
Wspomnienie tego wszystkiego jest moim osobistym bagażem na resztę życia.
I bynajmniej – nie mam zamiaru rwać sobie z tego powodu włosów z głowy lub też grozić i pomstować na kogokolwiek. Nie. Ja wam po prostu nigdy tego nie zapomnę. Wystarczy.
Filed under: dywagacje, historia, Internet, media, polityka, polityka zagraniczna, Polska, społeczeństwo, słabe
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz