"Bandyckie" malowidła
godziemba, czw., 07/07/2011 - 09:08
Miasto Orgosolo na Sardynii słynie z „murales” – malowideł na ścianach domów
Pierwszy mural podpisany „Dionizos” został namalowany tam w 1969 roku przez grupę anarchistów z Mediolanu. Jednak prawdziwym twórcą murali w Orgosolo został w 1975 roku Francesco del Casino, nauczyciel plastyki miejscowego gimnazjum. W pracy pomagali mu przede wszystkim jego uczniowie a także różni twórcy.
Jego murale miały głównie polityczny charakter – za ich pośrednictwem protestował przeciwko korupcji we Włoszech, nędzy mieszkańców Sardynii, złej organizacji oświaty i służby zdrowia, fatalnym warunkom panującym we włoskich więzieniach. Inni twórcy murali wspierali walkę o emancypację kobiet oraz ochronę naturalnego środowiska
Zdecydowana większość fresków nawiązuje do kubizmu (charakterystyczne postacie kobiet z szerokimi biodrami, asymetryczne twarze), ostatnio wiele malowideł zawiera wiele elementów z trompe-l’oeil oraz surrealizmu.
Orgosolo było nazywane bandyckim miastem, gdyż spora część jego mieszkańców trudniła się do niedawna bandytyzmem. Najsłynniejszym powojennym bandytą był Graziano Mesina, uważany za współczesne wcielenie Robin Hooda. Prowincja Nuoro, w której znajduje się miasto była biednym regionem Włoch, którego mieszkańcy głosowali do początku XXI wieku na socjalistów lub komunistów. Nic więc dziwnego, iż większość murali ma antykapitalistyczny i „antyfaszystowski” charakter.
Współczesne murale straciły w dużej mierze swój „polityczny” charakter i opiewają piękno sardyńskiej przyrody oraz sceny z codziennego życia. Część murali oprócz rysunku zawiera także komentarz słowny, często napisany w sardyńskim dialekcie. Jedynie Berlusconi pozostaje negatywnym bohaterem wielu murali, które ukazują niewywiązywanie się obecnego premiera z rozlicznych obietnic wyborczych.
Każdy może zostać twórcą murala – wystarczy tylko uzyskać zgodę właściciela kamienicy i złożyć stosowne oświadczenie w gminie, której władze wspierają takie ozdabianie murów domów. Dzięki czemu do miasta przyjeżdża wielu turystów, pragnących zobaczyć te niezwykłe malowidła ścienne.
A może ten zwyczaj zastosować w polskich miastach, których wiele domów wymaga pilnego otynkowania. Z jednej strony poprawiłaby się estetyka polskich miast, z drugiej Polacy uzyskaliby możliwość komentowania aktualnych wydarzeń politycznych.
Obawiam się jednak, że rządząca nam „miłościwie” partia „wszystkich” Polaków i niePolaków, nie zgodziłaby się na taki eksperyment, gdyż wiele polskich murali zapewne zawierałoby krytykę jej rządów. A do tego wyznawcy polityki miłości i wolności nie mogą przecież dopuścić. Nie po to zakazano spotów telewizyjnych i bilbordów, aby zezwalać na jakieś murale.
A szkoda.
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz