Twarda opozycja miękka

avatar użytkownika dzierzba

Rozpoczęło się polskie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej.

Oznacza to, że tryb prezydencji przypadającej na kolejne państwo członkowskie co sześć miesięcy ma się dobrze i jeżeli nic się nie zmieni, zaszczyt ten spotka nas ponownie w okolicach dwutysięcznego trzydziestego roku. Na razie jednak cieszymy się, że już teraz dane jest nam znaleźć się na świeczniku. Jak bardzo się tam błyszczy wie każdy bez googla pamiętający, że wcześniej Radzie przewodniczyły Węgry, a przed nimi Belgii przewodnictwo dodawało splendoru i uroku.

Odrzućmy jednak złośliwości.

A jeżeli już nie potrafimy wydusić z siebie więcej radujmy się przynajmniej z tego, że nikomu nie przyszło do głowy, by z powodu przypadającej na Polskę prezydencji zrezygnować z tej uświęconej tradycji. Jest w końcu bardzo prawdopodobne, że gdyby u władzy pozostawał wiadomo kto, w zaprzyjaźnionych mediach musiałyby pojawić się przecieki ze źródeł zbliżonych do Bardzo Wpływowych Osób, że Unia zastanawia się, czy dla dobra Zjednoczonej Europy nie przesunąć naszego przewodnictwa na później. Tak sprawa jest jasna: Nie musimy się wstydzić, bo rządzą nami najlepsi z najlepszych fachowców.

Najistotniejsze jest zatem, by teraz – przynajmniej do grudnia tego roku – nic nie zakłóciło sprawowania przez Polskę przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej.

Ma być sielankowo i obowiązkiem wszystkich jest nie przeszkadzać. Jak powiedział Premier Milionów PolakówTM, „także ci, którzy są w twardej opozycji wobec mojego rządu powinni na te kilka miesięcy postarać się – kiedy są w Brukseli albo zwracają się do europejskiej czy światowej opinii publicznej – oszczędzić naszą ojczyznę i oszczędzić naszej ojczyźnie słów niemądrych, agresywnych i wymierzonych w samą istotę polskiego interesu narodowego.

Nie trzeba więc przenikliwości ministra Grasia by zrozumieć, że polski interes narodowy rozumiany jest tutaj jako zdolność do jednomyślności. Ponieważ jednak wiadomo, że jest ona fikcją, chodzić musi o jednomyślność rozumianą jako umiejętność siedzenia cicho.

Mniejsza zresztą o detale. Wiadomo, że spójność przekazu medialnego to priorytet i kropka.

Znacznie ciekawsze jest samo rozróżnienia na „opozycję twardą”, którym – chyba nieświadomie – posłużył się Donald Tusk. Wynika z niego wprost, że w jego mniemaniu musi istnieć również „opozycja miękka.” I chyba śmiało możemy przyjąć, że publikującego różne jątrzące „białe księgi” Prawa i Sprawiedliwości trudno do niej zaliczyć. Wręcz przeciwnie. Jest raczej pewne, że mówiąc „twardej opozycji” premier musiał mieć na myśli właśnie tę partię.

Kogo więc mimochodem wyzwał od „mięczaków?”

Pewności nie mam, ale mogę się założyć, że Polska Jest Najważniejsza oraz Sojusz Lewicy Demokratyczne mają pełne przyzwolenie, by będąc w Brukseli albo zwracają się do europejskiej czy światowej opinii publicznej nie żałować PiS-wi gorzkich słów. Byle tylko ten zaniechał słów niemądrych, agresywnych i wymierzonych w samą istotę polskiego interesu narodowego. Zawsze. Nie tylko przez te nędzne pół roku.


Filed under: dywagacje, Internet, koalicje, lewica, media, polityka, polityka zagraniczna, Polska, sojusze, słabe, UE, ustroje

napisz pierwszy komentarz