Międzynarodowe Centrum Dialogu - multikulti. Niemcy, Rosja, Litwa,Ukraina-polityka historyczna Komorowskiego.

avatar użytkownika Maryla

Bronisław Komorowski otworzył w dawnym dworku rodziny noblisty Czesława Miłosza w Krasnogrudzie (Podlaskie) Międzynarodowe Centrum Dialogu. To jednocześnie inauguracja kulturalnych wydarzeń polskiej prezydencji.

Mówił o głosach niektórych polityków w UE, którzy pytają, czy słuszny jest odwrót od mocnej roli granic państwowych w ramach Unii.

- Warto to pytanie zadawać w sytuacji, gdy nieliczni politycy UE mówią dzisiaj o tym, że i wielokulturowość jest czymś niebezpiecznym, nadmiernie trudnym, ryzykownym, że otwarcie na wielokulturowość, funkcjonowanie różnych języków, kultur, różnych religii obok siebie, to głównie kłopot nie bogactwo - powiedział prezydent.

- Warto zadawać tutaj te pytanie, kiedy pojawiają się głosy traktujące mniejszość narodową z jej prawem do odrębności, do dumy narodowej, prawem do własnego języka, jako kłopot, a nie bogactwo różnorodności wzmacniające potencjał kultury każdego kraju, każdego narodu - mówił Bronisław Komorowski.

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-krajowe/art,89,prezydent-otworzyl-miedzynarodowe-centrum-dialogu.html

Zwrócenie uwagi na twórczość Czesława Miłosza będzie stanowić jeden z priorytetów programu kulturalnego towarzyszącego przewodnictwu Polski w Unii Europejskiej.

źródło: materiały prasowe

 

"Gdyby tak Litwin wystrzelał polską wieś?". Antypolski program w litewskiej TV

- Litewska telewizja LNK, która wyemitowała sceny zrywania tabliczki z polską nazwą ulicy, chce pokazać w czwartek - w dniu kiedy do Wilna przyjedzie szef MSZ Radosław Sikorski - program zatytułowany "A gdyby tak Litwin wystrzelał całą polską wieś?". Polskie MSZ jest mocno zaniepokojone. »

 

List otwarty do Bronisława Komorowskiego - w związku z 68. rocznicą Krwawej Niedzieli, która miała miejsce 11 lipca 1943

Czy prezydent będzie patronował obchodom 70. rocznicy ludobójstwa na polskich mieszkańcach Kresów Wschodnich?

Kresowianie pytają, Komorowski milczy

Środowiska
kresowe od dłuższego czasu bezskutecznie proszą prezydenta Bronisława
Komorowskiego, by poparł ideę oddania hołdu około 200 tys. obywateli
polskich pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów na Kresach
Południowo-Wschodnich II RP. Na kolejne pisma wysyłane w tej sprawie
Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała. Kresowiacy i parlamentarzyści
zaangażowani w organizację uroczystości zaczynają powątpiewać, czy
prezydent zdecyduje się objąć nad nimi patronat.

Żądamy od premiera Tuska i ministra Sikorskiego natychmiastowej i ostrej reakcji u kanclerz Merkel!

Szef Ziomkostwa Śląskiego chce przeprosin za wypędzenia Niemców

Przewodniczący Ziomkostwa Śląskiego Rudi Pawelka zażądał od Polski i Czech przeprosin za wypędzenia Niemców pod koniec i po II wojnie światowej

Miłosz Franaszka

Kazimierz Brandys cztery lata później w opowiadaniu „Nim będzie zapomniany” napisał to samo znacznie brutalniej.

Opisał oczami szwagra Lisickiego scenę po upadku powstania z obozu w Pruszkowie. W chwili, gdy ich grupę prowadzono do transportu, usłyszał nagle niemiecki głos: „Herr Wejmontinas? Herr Wejmontinas! Dwóch oficerów SS w towarzystwie Polaka F., podejrzewanego o kolaborację, odwołało Wejmonta na bok. Podobno wręczono mu glejt, był wolny”. Malarz Wejmont (Wejmontinas), to poeta Czesław Miłosz.
A milczący na naradzie - wbrew swej naturze polemisty - Antoni Słonimski? Pominę litościwie jego tekst o Miłoszu, ale w „Roku Myśliwego” czytam ripostę, że poetę z Londynu przesunęli do Warszawy (zwracam uwagę na użyty przez Miłosza zwrot – przesunęli, to nie był powrót do Polski) i ten „ze strachu zbłaźnił się, pisząc służalczy artykuł przeciwko mnie. Co potem i ja, i inni wybaczyli?”

Nienawidziłem ich zawsze, od małego dziecka, dziś nienawidzę ich tak samo "czysto", jak "czystym" jest ich cynizm. Nie wolno nienawidzić, ale może są czasem takie nienawiści, tak usprawiedliwione, że zrezygnowanie z nich byłoby zrezygnowaniem z siebie samego" (13 VIII 1944).
Przytacza dialog własnej żony z rodowitym Francuzem:
- Co pani myśli o ostatnich wydarzeniach? Czy nie będzie trzeba, aby Polska oddała Rosji jej granice etniczne?
- Czy pan nie sądzi, że Francja powinna by oddać Indochiny Indochińczykom, Madagaskar Madagaskarczykom i Algier Algierczykom? - odpowiada pytaniem Barbara Bobkowska.
"Stracił wątek. (...) jednak pomiędzy tą powierzchownie opoliturowaną Francją i Sowietami istnieje jakaś tajemna i bardzo mocna nić, duchowa nić chamstwa tego, które mówiąc o "granicach etnicznych" nie potrafi jednocześnie posługiwać się swobodnie nożem i widelcem. (...) Komunizm zastąpił dziś religię i stał się sam tym, o co oskarża inne religie: opium dla ludu. Francuzi zawsze mieli pociąg do rzeczy praktycznie nieosiągalnych i do głębokiej wiary w rzeczy nieosiągalne. I stąd ta powszechna sympatia do Sowietów" (20 VII 1944).

 

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Sikorski na Litwie - kompromitacja

Polska będzie nadal naciskać na Litwę

- Minister Sikorski pokreślił, że Polska dąży do dobrych relacji z Litwą, zależy jej na współpracy, bo oba kraje łączy wspólna historia, kultura, ale poprawa stosunków nie powinna się odbywać kosztem pomniejszania obywatelskich praw Polaków mieszkających na Litwie - powiedział Mackiewicz relacjonując spotkanie.

Według Mackiewicza minister zapowiedział, że Polska nadal konsekwentnie i stanowczo będzie obstawała przy tym, by strona litewska realizowała swe zobowiązania, przestrzegała standardów międzynarodowych w stosunku do mniejszości narodowych.

Sikorski pochwalił też społeczność polską za to, iż potrafi się jednoczyć, współpracować i bronić swych interesów. Według ministra Sikorskiego "jedność Polaków na Litwie jest ewenementem na skalę światową"

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9874040,Sikorski_w_Wilnie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Kolumna samochodów wioząca

Kolumna samochodów wioząca prezydenta Bronisława Komorowskiego musiała
się przedzierać przez szutrowe, ale pięknie wijące się nad granatowymi
jeziorami drogi za wsią Krasnogruda. - Takich gości to jeszcze u nas nie
było - komentowali miejscowi. I mieli rację, bo oprócz prezydenta do
świeżo wyremontowanego dworu Miłosza ściągnęły polskie i litewskie tuzy
polityki i kultury, z ministrami nauki - Barbarą Kudrycką - i kultury -
Arunasem Gelunasem - na czele.


Prezydent Komorowski mówił o symbolicznym znaczeniu Krasnogrudy,
miejsca położonego na pograniczu. - Wystarczy iść na krótki spacer, by
zobaczyć resztki słynnej sistiemy, która odgradzała ZSSR od Polski. By
zobaczyć granicę, która na naszych oczach traci znaczenie po wejściu
Polski i Litwy do Unii Europejskiej.

Później prezydent nawiązał do prób ograniczania swobody ruchu, które
pojawiły się w Unii po rewolucji w krajach arabskich i które uznawane są
za jeden z głównych problemów, z jakimi przyjdzie się zmierzyć naszej
prezydencji. - Warto zadać pytanie, czy zmiany na pograniczu przyniosły
wystarczające owoce. Zwłaszcza gdy w UE wielu polityków stawia pytanie,
czy słuszny był odwrót od granic państwowych i czy nie należy się
wycofać z tej decyzji.
Kilka lat temu, gdy sejneński ośrodek Pogranicze zdecydował, że spróbuje
go wyremontować, sprawiał wrażenie, jakby mógł tego remontu nie
doczekać.

- Oni całkiem ten dwór rozebrali i potem,
belka po belce, stawiali na nowo - tłumaczy jeden z mieszkańców
Krasnogrudy. - Ale dziś wygląda jak nowy.

- Jak z Miłosza: pobielany dwór na Kresach - zachwycał się ktoś z przyjezdnych.


Wczoraj w zrekonstruowanym dworze otwarto wystawę "Szukanie
Ojczyzny: świadectwa i proroctwa Czesława Miłosza". Publiczność zdziera
karteczki z wierszami Miłosza. Wszystko to układa się w opowieść o
szukaniu swojego miejsca między Polską, Litwą, Francją a Kalifornią.


Po uroczystym otwarciu na ganku w ramach Agory Filozofów i Agory
Poetów dyskutowali m.in. Zbigniew Bauman, Cezary Wodziński, Adam
Zagajewski i Marcelijus Martinaitis.








Fot. Grzegorz Dąbrowski / Agencja Gazeta



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. "Poland: The Royal Tour" to


"Poland: The Royal Tour" to udana próba przełamania niemocy ws. naszego wizerunku. To początek drogi, ale wreszcie ruszyliśmy

Walka o dobre imię Polski, i szerzej, o nasz wizerunek, nie jest sprawą prostą. Dekady zaniedbań zrobiły swoje, i dziś stoimy przed problemem podstawowym: jak sprawić, by nasze argumenty zostały w ogóle wysłuchane. Innymi słowy, jak się przebić do zachodniej, zwłaszcza amerykańskiej opinii publicznej.

Ważną próbą jest godzinny film pt. „Polska: The Royal Tour”, który właśnie miał swoją premierę w Los Angeles.
Jego reżyserem jest znany amerykański dziennikarz i podróżnik Peter
Greenberg, a polskim producentem Piotr C. Śliwowski. Dzieło -
zrealizowane dzięki staraniom Polskiej Fundacji Narodowej - zostanie
zaprezentowane na antenie stacji tworzących amerykańską sieć telewizyjną
PBS (w sumie 354 stacje lokalne, pierwsza emisja zaplanowana została
na 22 kwietnia b. r.). Będzie też dostępne w Amazon Prime i w samolotach
LOT-u. Z filmu będą korzystały polskie instytucje promujące nasz kraj.
Jest też pewne, że zobaczą go widzowie polskich telewizji.

Film
będzie więc żył długo po emisji, będzie krążył po różnych kanałach
komunikacji, w Polsce i na świecie. Także dlatego, że został
przygotowany z rozmachem: 60-osobowa ekipa pracowała nad nim trzy
miesiące, widać też wysiłek polskich władz, by rzecz wypadła okazale
(wykorzystanie samolotu oraz okrętu marynarki wojennej).

CZYTAJ:
„Poland: The Royal Tour”. Światowa premiera filmu o Polsce w Los
Angeles. Przewodnikiem po naszym kraju jest premier Morawiecki

Formuła filmu jest prosta: po kraju oprowadza Greenberga ktoś, kto rządzi: monarcha, prezydent lub premier. W przypadku
Polski w rolę przewodnika, z dużym powodzeniem, wcielił się premier
Mateusz Morawiecki. Widzowie poznają Warszawę, Kraków, Wieliczką, Gdyni
ę.
Widzą polskie góry i polskie morze. W sumie: piękny, szybko rozwijający
się kraj o bogatej, heroicznej historii, i tej dawnej, i tej najnowszej
(powstanie warszawskie i „Solidarność”). Nie brakuje i zaskoczeń,
choćby takich, jak konstatacja Greenberga, że Polska odzyskała pełną
niepodległość w 1991 roku - a więc w roku pierwszych w pełni wolnych
wyborów. Stronę opozycyjną ucieszy zapewne fakt jednoznacznego
wyeksponowania roli Lecha Wałęsy w 1980 roku.

Nie brakuje też zwykłej codzienności i sporej dawki autentycznego dowcipu.

Jest
także wizyta w Auschwitz, zdecydowanie najbardziej poruszający fragment
filmu. Dla nas, w kontekście naszego boju o prawdę, także kluczowy.
A jednocześnie fragment, który wyjątkowo mocno uzasadnia angażowanie się
Polski i jej instytucji w tego typu przedsięwzięcia.

Na tle tego, co nam się kłamliwie, i coraz bardziej bezczelnie zarzuca,film
jest odtrutką na kłamstwo. Wiadomo, kto i kiedy napadł na Polskę, kto
chciał wymordować, i niestety to uczynił, polskie elity, wreszcie kto
zaplanował i przeprowadził Holocaust. Co prawda Greenberg konsekwentnie
używa słowa „nazis”, a nie „Niemcy”, ale premier aż czterokrotnie mówi
jasno, bez żadnych zastrzeżeń, że to „Germans” uczynili to wszystko
ludzkości.
Mówi to, nie dodając nawet „nazi”.

Polskie cierpienie przedstawione jest jasno i wyraźnie,
włącznie z wątkiem dotyczącym Polaków mordowanych w Auschwitz, miejscu
tak często sprowadzanym wyłącznie do miejsca kaźni Żydów. Mamy także zgrabne wyjaśnienie przyczyn uchwalenia ustawy o IPN, mającej przecież na celu zapobieżenie ordynarnemu kłamstwu.

Wszystkich
ważnych wątków nie sposób wyliczyć, ale warto choćby wskazać dwukrotne
podkreślenie, że Polacy pieczołowicie odbudowali zniszczone przez wojnę
miasta i zabytki, także te, które nie są wprost naszym dziedzictwem.
A jest to nasz dorobek zbyt mało doceniany.

Reżyser filmu Peter
Greenberg kilkukrotnie podkreślał, że przed przystąpieniem do pracy
Polskę kojarzył z czarno-białymi zdjęciami, nawet wówczas gdy zaczęła
dominować kolorowa telewizja. Gdy przyjechał, zobaczył dynamiczny kraj
o imponującej historii. I takie wrażenie wynoszą widzowie. Obraz
nabrał kolorów.

Jedno dzieło, rzecz jasna, nie załatwi sprawy,
nasze problemy z wizerunkiem nie znikną z dnia na dzień, ani z roku
na rok. Także dlatego, że wrogów Polsce nie brakuje. Ale warto zauważyć,
że coś się jednak nam wreszcie udaje, że w tej batalii
nabieramy wprawy, umiemy zagrać sprytnie, i w sumie zaczyna pojawiać
się, być może jeszcze tylko punktowo, pewna skuteczność
. Przed nami długa droga, ale ważne, że wreszcie ruszyliśmy do przodu.

CZYTAJ:
„Poland: The Royal Tour”. Światowa premiera filmu o Polsce w Los
Angeles. Przewodnikiem po naszym kraju jest premier Morawieck


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Premier w USA: gorąca


Premier
w USA: gorąca dyskusja o sprawach polsko-żydowskich! "Żaden z ocalałych
Żydów nie mógłby ocaleć bez pomocy Polaka. Czy pan o tym…


Przebywający w USA premier Mateusz Morawiecki wziął udział
w dyskusji organizowanej w ramach cyklu „Transatlantycki dialog”
na Uniwersytecie Nowojorskim (NYU).

Wydarzenie z udziałem publiczności stanowi rodzaj nieformalnej
rozmowy (fireside chat) i wzięło nazwę od popularnych pogawędek
radiowych prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina D. Roosevelta.
Nowojorska uczelnia zaprasza do dyskusji prominentnych polityków
europejskich i amerykańskich.

Jak powiedział moderator dyskusji, profesor NYU Joseph H.H. Weiler, specjalista w dziedzinie prawa konstytucyjnego i międzynarodowego,
pośród zaproszonych gości byli wcześniej prezydent USA Bill Clinton,
belgijski premier i pierwszy przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van
Rompuy, szef rządu Portugalii Jose Manuel Barroso oraz prezydent Włoch
Giorgio Napolitano.

Na spotkaniu z premierem sala była pełna; dyskusji przysłuchiwało się kilkaset osób.

Większa
część dyskusji poświęcona była sprawom globalnym, relacjom
europejsko-amerykańskim oraz polskiej reformie sądownictwa, którą Weiler
- choć w formie grzecznej - wyraźnie krytykował. Najwięcej emocji
wzbudził jednak wątek dotyczący relacji polsko-żydowskich.

Weiler rozpoczął od następującego pytania:

Ponieważ
jesteśmy w Nowym Jorku, nie możemy nie odnieść się do relacji
polsko-żydowskich. Chcę zacząć od następującego oświadczenia: moim
zdaniem to oburzające, kiedy ludzie mówią o „polskich obozach śmierci”
lub „polskich obozach koncentracyjnych”. To oburzające, gdy ludzie
oskarżają państwo polskie lub polski naród o współsprawstwo
w Holocauście. W rzeczywistości Polska była jedynym państwem, obok
Wielkiej Brytanii, który nigdy oficjalnie nie skapitulował wobec Hitlera
w czasie II wojny światowej. Polacy walczyli zapamiętale, choćby obok
brytyjskich pilotów w czasie Bitwy o Anglię. Te zarzuty są rzeczywiście
oburzające, odrażające. Ale prawo, które przyjęliście [ustawa o IPN -
red.], z jego kryminalnymi sankcjami… Patrząc wstecz, czy uważa pan,
że to było mądre?

Powiem coś jeszcze, i chcę,
by to zostało usłyszane. Holocaust był straszliwą sprawą. Sześć
pochłonął sześć milionów Żydów, z których trzy miliony to Żydzi polscy.
Każdy na świecie o tym wie. Świat zapomniał jednak, że trzy miliony
Polaków chrześcijan zostało zamordowanych przez Niemców. Świat nie
mówi o tym.

Ale moje pytanie do premiera brzmi tak: czy
to było mądre, to wprowadzanie sankcji karnych wobec ludzi, którzy
stawiają Polsce takie zarzuty? Widział pan reakcję… Gdy patrzy pan
wstecz, nie żałuje pan?

Premier Mateusz Morawiecki odpowiedział:

Nie. I zaraz wyjaśnię, dlaczego.
Po pierwsze, historia Żydów jest częścią historii Polski, zaczęła się
700 lat temu, w XIII wieku. Wszystko zmieniło się 1 września 1939 roku,
gdy Niemcy najechały Polskę. W czasie II wojny światowej zdarzyły się
rzeczy niewyobrażalne, zdarzył się Holocaust, brutalne mordy
na ludziach. Szacuje się, że ok. 300 tys. Żydów ocalało
z Holocaustu na ziemiach, które przed wojną stanowiły część Polski,
a znalazły się pod niemiecką okupacją. Żaden z ocalałych Żydów nie
mógłby ocaleć bez pomocy Polaka. Czy pan o tym wie?

Weiler: Oczywiście. Największa liczba Sprawiedliwych…

Premier mówi dalej:

Największa
liczba spośród Sprawiedliwych to 7 tysięcy polskich nazwisk. A przecież
żaden z 300 tys. Żydów nie mógł ocaleć, w warunkach brutalnej okupacji,
bez pomocy co najmniej jednego Polaka
. Wojna trwała sześć lat,
więc tę liczbę trzeba pomnożyć. Więc gdy słyszę o 7 tys.
Sprawiedliwych, to z całym szacunkiem dla innych narodów, dla Duńczyków,
dla Francuzów, [uważam tę liczbą za rażąco niską].

Niemcy
wprowadzili w Polsce prawo, które skazywało wszystkie rodziny, które
wspomogły Żydów kawałkiem chleba lub udzieliły schronienia, na śmierć
.
Pacyfikowano, całkowicie niszczono całe wsie. A mimo to ludzie mówią
o tych 7 tysiącach sprawiedliwych. Te 7 tysięcy nie mówi prawdy
o II wojnie światowej.

Żyd, który spotkał Niemca
w czasie II wojny, stawał się martwym Żydem, był natychmiast zabijany.
Dlatego nie słyszycie żydowskich opowieści o Niemcach, dobrych albo
złych. Znacie tylko historie Żydów dotyczące Polaków. Także
szmalcowników, tych, którzy zdradzili, złych ludzi. Słyszycie je,
ponieważ Żyd, który spotkał Polaka, miał szansę na przeżycie. Jeśli
spotkał Niemca, takiej szansy nie miał, bywał zawsze mordowany.

W czasach komunizmu Niemcy,
mądrze i sprytnie, zaczęli zmieniać historię tej straszliwej zbrodni,
którą zaplanowali i którą przeprowadzili. Zaczęli nazywać obozy, które
zlokalizowali w okupowanej Polsce, „polskimi obozami śmierci”.
To zaczęło się w latach 50., 60., 70
. W tym czasie Polska, jak
to ujmują niektórzy historycy, znajdowała się zamrażarce. Nie mieliśmy
demokratycznego rządu, który mógłby bronić naszego dobrego imienia.
Tamte rządy tym się nie zajmowały, bo byliśmy częścią sowieckiego
imperium. To dlatego Niemcy, i także Austriacy, w równym stopniu
odpowiedzialni za to, co się stało, rok po roku zaczęli zrzucać
z siebie stygmat związany z Holocaustem
.

Czy wie pan, co Niemcy zrobili w dwóch obozach koncentracyjnych, Dachau i Buchenwaldzie
w ciągu kilku ostatnich lat, począwszy od kryzysu imigracyjnego? Otóż
zamienili te obozy śmierci na obozy dla uchodźców. Sprowadzili tam ludzi
z Afganistanu, Iraku, i tam ich osadzili, nie wiem, czy w tych samych
barakach, czy innych, ale na pewno w tych samych miejscach: w Dachau
i w Buchenwaldzie, tam gdzie zginęło 150 tysięcy ludzi, brutalnie
zamordowanych przez nazistów, przez Niemców. Zrobili to po to,
by zmienić percepcję tych miejsc.

Weiler: Mogą próbować to czynić, ale każdy zna prawdę w tej sprawie.

Morawiecki: Nie jestem taki pewien. Nie jestem pewien.

Weiler:
Sądzę, że każdy na świecie zna prawdę o niemieckim ludobójstwie.
Historia, którą nam pan opowiada, powinno się opowiadać. Moim jednak
zdaniem prawo, które miało walczyć z kłamstwem, okazało się
przeciwskuteczne. I zostało zmienione.

Premier Morawiecki odpowiedział:

Ale
zostało zmienione równolegle z podpisaniem przeze mnie i przez premiera
Netanyahu wspólnej deklaracji, w czerwcu ubiegłego roku. Zachęcam
wszystkich tu zebranych, byście zerknęli do tego dokumentu
,
ponieważ został on podpisany przez premierów Polski i Izraela jako swego
rodzaju wspólna wersja tego, co zdarzyło się w czasie II wojny
światowej i tuż po niej. I powiem panu: nigdy nie zdołalibyśmy stworzyć i podpisać takiej deklaracji, gdyby nie ustawa o IPN.
Rozumiem, że ta ustawa wywołała wiele niepokoju na całym świecie.
I życzyłbym sobie, by procesy, które ona uruchomiła, były możliwe bez
jej przyjęcia. To takie moje teoretyczne życzenie. Ale prawda jest taka,
że nie mogliśmy się przebić do świata z tą podstawową prawdą [że nie
było „polskich obozów śmierci” - red.]. Doszło do tego, że w tej
sprawie walczyliśmy także z Niemcami, których prasa - „Die Welt”,
Frankfurter Allgemaine Zeitung” - pisały w swoch artykułach o „polskich
obozach”
. Pisano też o „polskim SS”, „polskim gestapo”. Nigdy nie było „polskiego” SS, nigdy nie było „polskiego gestapo”.

Weiler: Oczywiście, że nie, oczywiście. Morawiecki kontynuuje:

Pan to wie.

Weiler: większość ludzi to wie.

Publiczność: nie, nie, nie.

Na koniec Weiler zapytał o antysemityzm w dzisiejszej Polsce. Premier odpowiedział:

Mamy
raport brukselskiego think-tanku, z którego wynika, że Polska jest
jednym z niewielu krajów, w których zanotowano znaczący spadek tego typu
incydentów. Każdy przypadek..

Weiler: Jaki zakres mają antyżydowskie postawy we współczesnej Polsce?

Morawiecki:

We Francji czy Niemczech, dokończę, liczba tego typu incydentów rośnie.

Weiler: Ale czy pana zdaniem to wciąż jest problem?

Morawiecki:

Nie,
nie. Nie widzę takiego problemu jak antysemityzm w Polsce. To jest
margines, taki jak w każdym innym społeczeństwie. Nie widzę [tego typu
zjawiska na dużą skalę -red.] w Polsce. Dużo zainwestowaliśmy także
w polsko-izraelską, polsko-żydowską przyjaźń, zadbaliśmy o synagogi,
o żydowskie cmentarze, o żydowskie życie kulturalne. Żydzi mieszkający
w Polsce to doceniają. Te relacje są coraz lepsze, są bardzo dobre.

Weiler:
Polacy reagują bardzo nerwowo, gdy niektóre z kwestii, dotyczących
także lat powojennych, są podnoszone w kontekście relacji
polsko-żydowskich. Wydaje mi się, że sumując wszystko, lepiej mówić
o tym otwarcie.

Premier Morawiecki odpowiedział:

Zgadzam
się. Myśl, by rozmawiać, pojawiła się jednak dopiero kilka lat temu.
W czasie lat 90., długo zajęłoby opowiadanie, dlaczego, sytuacja była
w tej sferze podobna do tej z czasów komunizmu. To także była
zamrażarka, nie zajmowaliśmy się tymi kwestiami odpowiednio, na pewno
nie w taki sposób, które by nas wszystkich oczyściły. To powinno zostać zrobione zaraz po odzyskaniu wolności.

Na tym pytaniu Weiler zakończył dyskusję w sprawach relacji polsko-żydowskich.

CZYTAJ:
„Poland: The Royal Tour” to bardzo udana próba przełamania niemocy
w sprawie naszego wizerunku. To początek drogi, ale wreszcie ruszyliśmy

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl