♦ „Taborecik” – czyli opowieść watażki
W Wydawnictwie Poligraf ukazała się długo oczekiwana książka Andrzeja Edwarda Bussego, założyciela NSZZ „Solidarność” w Rejonie Energetycznym w Zielonej Górze, członka MKZ i organizatora druku jego pierwszych ulotek, a także współtwórcy (z Zenonem Szachowiczem) pisma „Solidarność Krośnieńska”, internowanego w stanie wojennym, wielokrotnie pobitego, min. w czasie pacyfikacji cel w obozie w Kwidzynie 14 sierpnia 1982 r. i ponownie w połowie września 1982 r.
Książka Andrzeja Bussego – jak podkreśla sam autor – jest dziełem „wywołanym”, jego odpowiedzią na zbiór relacji działaczy zielonogórskiej „Solidarności”, jakie wcześniej ukazały się drukiem, i ma charakter polemiczny. Historyk badając dzieje zielonogórskiej „Solidarności” szukać musi potwierdzenia faktów, wykazać związki przyczynowo-skutkowe zdarzeń i określić udział poszczególnych działaczy w wydarzeniach, gdyż historia opisana w „Taboreciku” jest odmienna od oficjalnie lansowanej przez niektórych działaczy dawnego MKZ.
Ponieważ „sposób widzenia zależy od punktu siedzenia” warto podkreślić, że Andrzej Busse został z inspiracji SB usunięty z MKZ, a publikacją „Taborecik” chciał rozliczyć się z przeszłością i osobami, od jakich zaznał krzywdy. Także po 1989 r. Andrzej Busse nie został przeproszony za wymierzone w niego działania w łonie MKZ, nadal był niesprawiedliwie oceniany, umniejszano też jego bezsporne zasługi z okresu internowania. W publikacjach powtarzano jednostronne opinie, bez próby wysłuchania drugiej strony i weryfikacji faktów w dokumentach.
Namawiałem więc Andrzeja Busse, aby zabrał publicznie głos w swej sprawie. Dzięki konferencji naukowej zorganizowanej min. przez poznański Oddział IPN 10 listopada 2010 r. w zielonogórskiej Palmiarni, doszło do upublicznienia dokumentów gry operacyjnej SB skierowanej przeciwko Andrzejowi Busse i Zenonowi Szachowiczowi. Wywiązała się dyskusja, w czasie której przedstawiono różne opinie na temat wydarzeń w zielonogórskim MKZ i Zarządzie Regionu. Zagadnienia wówczas poruszane wymagają dalszych badań.
Relacja Bussego zawarta w „Taboreciku” jest subiektywnym i nacechowanym emocjami opisem rzeczywistości. Czytając „Taborecik” warto skonfrontować tę relację z innymi, by uchwycić odmienność myślenia i działania zielonogórskich działaczy z kręgu faktycznie decyzyjnego w MKZ i robotniczego trybuna – Andrzeja Bussego, który rozprawia się w swej publikacji także z mitem jedności i solidarności wśród internowanych. Zagadnienia te wymagają szczegółowych, pogłębionych badań, a podstawą do nich mogą być relacje innych działaczy i internowanych.
„Taborecik” składa się zasadniczo z dwu części: w pierwszej opisuje okres do ogłoszenia stanu wojennego, a w drugiej – swoje internowanie, aresztowanie i ponowne internowanie aż do emigracji w listopadzie 1982 r. Swoiste podsumowanie stanowi rozdział o wykorzystaniu paszportu konsularnego do działalności na rzecz podziemnej „Solidarności”. Szkoda, że działalność ta nie jest w „Taboreciku” szerzej opisana. Dopełnieniem książki jest płyta CD z publikacjami, z jakimi Busse polemizuje oraz dokumentami, min. z zasobów IPN udostępnionych autorowi, jako osobie pokrzywdzonej.
Opowieść Andrzeja Busse o jego działalności w zielonogórskiej „Solidarności” do 13 grudnia 1981 r. jest żywa i kipi specyficznym humorem. Autor nie ukrywa, że nie cenił zbyt wysoko czołowych działaczy MKZ w Zielonej Górze i bez zahamowań opisuje dostrzegane w nich przywary. Tekst oddaje atmosferę napiętych dni po Sierpniu 1980 r., kiedy ważyły się losy nowotworzonych niezależnych związków zawodowych.
Język użyty w „Taboreciku” jest mięsisty, niekiedy wręcz wulgarny, często brutalny, pełen za to specyficznego poczucia humoru, bez cienia empatii dla osób, których Andrzej Busse nie lubi. Świat we wspomnieniach jest czarno-biały, a Andrzej w swej krytyce ma skłonność do „strzelania na oślep długimi seriami”, przez co trafia także w niewinnych. Andrzej nie ma względu na pozycję społeczną i wykształcenie osób, o których pisze – można nawet stwierdzić, że wykształconych traktuje surowiej. Dobrze rozumie świat robotników i dlatego był wśród nich tak popularny.
Trzeba pamiętać, że „Taborecik” nie prezentuje historii zielonogórskiej „Solidarności” lat 1980-1983, a subiektywny punkt widzenia Andrzeja Busse. Andrzej opisuje wiele faktów, które niestety nie zachowały się w mojej pamięci. Do pracy w MKZ w Zielonej Górze zostałem skierowany uchwałą Miejskiej Komisji Koordynacyjnej z Nowej Soli z 21 października 1980 r., której byłem przewodniczącym. Nie uczestniczyłem więc w wydarzeniach opisywanych przez Andrzeja Busse w początkowym fragmencie jego wspomnień. Później działałem zarówno w MKK w Nowej Soli, jak i w MKZ w Zielonej Górze, gdzie dojeżdżałem codziennie pociągiem. Z tej przyczyny pozostawałem nieco poza głównym nurtem sporu jaki toczył się w MKZ. Pamiętam dopiero pełne emocji obrady MKZ związane ze zmianą przewodniczącego z Kazimierza Skorupskiego na Macieja Ołtarzewskiego. Rozeszły się też szybko nasze szlaki więzienne z Andrzejem Busse w okresie internowania. Gdy do celi więziennej po 13 grudnia 1981 r. klawisze wrzucili internowanym gazetę z oświadczeniem Skorupskiego, czytając ten tekst nie byłem specjalnie zdziwiony.
Za ciekawszą uważam część drugą wspomnień Andrzeja Busse, w której opisuje min. swój szlak obozowy.
Praca Andrzeja Busse jest warta przeczytania i refleksji. Na swój sposób wspomnienia Andrzeja przybliżają nas do prawdy.
Chociaż wiele faktów i opinii wymaga weryfikacji trzeba stwierdzić, że Andrzej ma pełne prawo do wyrażania swego punktu widzenia i emocji. Stwierdzić jednak muszę, że publikacja Bussego niekiedy szokuje i budzi niesmak. Można powiedzieć, że Andrzej Busse miał naturę związkowego watażki i nie złamało go internowanie, emigracja – nadal jest tym kim był.
Szczawno Zdrój, 25 kwietnia 2011 r.
- wielka-solidarnosc.pl - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz