"Bajania gajowego przy bigosie, czyli ciąg dalszy łgarstw Komorowskiego na temat miejsca swojego pobytu w dniu 10 kwietnia 2010
Zacznijmy od faktów podanych przez oficjalne źródła, na żywo w dniu 10 kwietnia 2010 roku, które słyszałem osobiście(a zapewne i wielu innych Polaków śledzących w mediach na bieżąco przebieg wydarzeń tego feralnego poranka).
Otóż, jak można było przewidzieć, najbardziej kompetentną instytucją mającą kontakt z ówczesnym Marszałkiem Sejmu i zgodnie z Konstytucją RP drugą osobą w Państwie , przewidzianą wg zapisów tej Konstytucji, do pełnienia obowiązków głowy państwa, w sytuacjach ściśle określonych zapisami Konstytucji i w ściśle określonym trybie, jest Kancelaria Sejmu.
Otóż, w dniu 10.04.2010 roku , Kancelaria Sejmu wydała komunikat, który śledzący media na żywo mogli osobiście usłyszeć, a który to komunikat utrwalony został przez wiele mediów papierowych i portali internetowych tychże, a także portali mediów elektronicznych, które zamieściły na swych łamach tzw. „Kalendarium wydarzeń” związanych z tragedią smoleńską.
Oto ten komunikat z jednego z takich kalendariów(jeden z bardzo wielu, zamieszczonych Internecie):
10:25 - Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wraca Trójmiasta do Warszawy - informuje kancelaria marszałka
http://www.tvn24.pl/12690,1651579,0,1,katastrofa-minuta-po-minucie,wiadomosc.html
Zauważmy istotny fakt: Marszałek Komorowski wraca z TRÓJMIASTA do Warszawy!!!!
Co ciekawe to jest to, że w miejscu urzędowo przewidzianym dla archiwizowania wszelkich oficjalnych komunikatów instytucji państwowych, czyli na rządowym portalu „Komunikaty24”, nie znajdziemy tego komunikatu Kancelarii Sejmu, jak również wielu innych(w tym np. komunikatów CIR z Kancelarii Premiera) z okresu przed, w trakcie i po tragedii smoleńskiej).
Przez wiele miesięcy po tragedii, wszystkie komunikaty, wszystkich instytucji państwowych publikujących na tym rządowym portalu, za okres od lipca 2009 do lipca 2010 były niedostępne, a po wpisaniu linku np. do komunikatu, który odnotowałem tuż po tragedii, a który dotyczył tego, która instytucja rządowa podała na portalu „Komunikaty24” jako pierwsza informację o wydarzeniu, a było to MSWiA:
"Katastrofa prezydenckiego samolotu"
Written on April 10, 2010 – 9:05 pm | by PressRoom |
http://komunikaty24.com/Komunikaty/mswia/19170,katastrofa-prezydenckiego-samolotu/
Przez wiele miesięcy, po wpisaniu do wyszukiwarki podanego linku:
http://komunikaty24.com/Komunikaty/mswia/19170,katastrofa-prezydenckiego-samolotu/
ukazywał się następujący komunikat:
Error 404 - Not Found
Archives by Month:
September 2010
August 2010
June 2009
May 2009
April 2009
March 2009
February 2009
Archives by Subject:
Categories
Komunikaty Biura Bezpieczeństwa Narodowego
Komunikaty Biura Prasowego Sejmu
Komunikaty Głownego Urzędu Statystycznego
Komunikaty Kancelarii Premiera
Komunikaty Komendy Głównej Policji
Komunikaty Komisji Sejmowych
Komunikaty Ministerstwa Rozwoju Regionalnego
Proszę zwrócić uwagę, że w archiwum „Komunikatów24” niedostępne były komunikaty za okres lipiec 2009 do lipiec 2010.
Sytuacja zmieniła się po wielu miesiącach, archiwum dotyczące tych miesięcy od lipca 2009 do lipca 2010 powróciło na portal, ale w odmienionej (po liftingu) postaci. Oto dzisiejszy efekt:
komunikaty 24
Informacje i komunikaty rządowe
Katastrofa prezydenckiego samolotu
Written on April 10, 2010 – 9:05 pm | by PressRoom |
10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się samolot, na pokładzie którego znajdował się Lech Kaczyński, prezydent RP wraz z małżonką. W katastrofie zginęło 96 osób (89 pasażerów i 7 członków załogi). Na pokładzie znajdowali się także m.in. wiceministrowie, posłowie, senatorowie, dowódcy sił zbrojnych, funkcjonariusze BOR, duchowni oraz goście, którzy lecieli razem z prezydentem na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
· Pages
· Categories
- Komunikaty Biura Bezpieczeństwa Narodowego (16)
- Komunikaty Biura Prasowego Sejmu (572)
- Komunikaty Głownego Urzędu Statystycznego (956)
- Komunikaty Kancelarii Premiera (573)
- Komunikaty Komendy Głównej Policji (9995)
- Komunikaty Komisji Sejmowych (2548)
- Komunikaty Ministerstwa Rozwoju Regionalnego (1354)
- Komunikaty Ministerstwa Sportu i Turystyki (645)
- Komunikaty MKiDN (768)
- Komunikaty MSWiA (956)
- Komunikaty Narodowego Funduszu Zdrowia (1268)
- Komunikaty UKE (370)
- Komunikaty Urzędu Regulacji Energetyki (131)
- Komunikaty Wojskowej Agencji Mieszkaniowej (2288)
- Sejm: Sprostowania I Polemika (594)
- Uncategorized (1)
· Archives
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- August 2010
- July 2010
- June 2010
- May 2010
- April 2010
- March 2010
- February 2010
- January 2010
- December 2009
- November 2009
- October 2009
- September 2009
- August 2009
- July 2009
- June 2009
- May 2009
- April 2009
- March 2009
- February 2009
Czym różni się ten komunikat, dostępny (po liftingu) od tego, który ukazał się w dniu 10.04.2010 roku?
Otóż wtedy nie zawierał on treści, które zawiera obecna wersja(treść wyróżniona kursywą).
Co mogło być powodem tak długotrwałej kuracji, jakiej rządowi spece od dezinformacji i manipulacji oficjalną informacją publiczną, podlegającą ustawie o dostępie do informacji publicznej, poddawali komunikaty dotyczące okresu z przed, w trakcie i po tragedii smoleńskiej?
Nie wiemy na pewno, ale możemy się domyślać po efektach, które widzimy; mogło chodzić o „wyczyszczenie” komunikatów z elementów działania na żywo, które nie byłyby zgodne z tezami przyjętymi oficjalnie po tragedii i będącymi w obiegu oficjalnym, w tym medialnego mainstreamu.
Skoro poznaliśmy oficjalny komunikat o miejscu pobytu Marszałka Komorowskiego w chwili powzięcia informacji o tragedii smoleńskiej, to przejdźmy teraz do sedna tego tekstu, czyli bajań gajowego przy bigosie, na temat tego, co na ten temat powinni wiedzieć obywatele i czytelnicy gazet i portali internetowych, za pomocą których te gazety przekazują też zasłyszane u gajowego bajki.
Pan Komorowski udzielił gazetom już kilku wywiadów na ten temat. Oto one:
1. Francuski dziennik „Le Monde”, na którego łamach, już 14 kwietnia (a więc cztery dni po tragedii, więc pamięć powinna być najlepsza) ukazał się wywiad z Marszałkiem, przeprowadzony przez dziennikarkę Marion Van Renterghem.
Oto skrótowy opis tego wywiadu zamieszczony na portalu „Le Monde”(całość dostępna w płatnym serwisie):
“Le triple défi du président polonais par intérim après le drame de Smolensk
Article publié le 14 Avril 2010
Par Marion Van Renterghem
Source : LE MONDE
Taille de l'article : 675 mots
Extrait :
Le successeur de Lech Kaczynski, Bronislaw Komorowski, continue d'assurer la présidence de la Diète tout en préparant sa campagne électorale. Samedi 10 avril, Bronislaw Komorowski se trouvait en vacances dans sa maison de campagne de la région de Mazury (nord-est de la Pologne) quand le ministre des affaires étrangères, Radek Sikorski, l'a prévenu. L'avion du président polonais et d'une partie de l'élite nationale venait de s'écraser à Smolensk (Russie), où Lech Kaczynski s'apprêtait à commémorer le massacre de Katyn de 1940. Le président de la Diète, la chambre basse du Parlement, a demandé à son fils de l'aider à repasser sa chemise, il a enfilé un costume sombre et filé vers Varsovie.”
W przekładzie na język polski( Tłumacz Gogle):
„Potrójne wyzwanie polskiego prezydenta działającego po dramacie w Smoleńsku
Opublikowany 14 kwietnia, 2010
W Renterghem Van Marion
Źródło: THE WORLD
Rozmiar artykułu: 675 słów
Fragment:
Konstytucyjny następca Lecha Kaczyńskiego, Bronisław Komorowski, pełniący funkcję Marszałka Sejmu, przygotowując się do swojej kampanii wyborczej jako kandydat na prezydenta ,10 kwietnia przebywał na wakacjach w kraju, w regionie Mazur (Polska północno-wschodnia), gdy minister spraw zagranicznych, Radek Sikorski poinformował go, że samolot polskiego prezydenta z częścią krajowej elity, rozbił się w Smoleńsku (Rosja), gdzie Lech Kaczyński miał przybyć, w celu upamiętnienia zbrodni katyńskiej z 1940 roku. Marszałek Sejmu, poprosił syna, aby mu pomógł i żelazkiem wyprasował koszulę, włożył ciemny garnitur i udał się do Warszawy.”
Tak w skrócie wyglądała relacja gajowego dla „Le Monde”. Najważniejszą informacją jest to, że w owej chwili przebywał nie w Trójmieście, jak podała Kancelaria Sejmu(a przecież nie wyobrażamy sobie, by ta instytucja nie miała bezpośredniego kontaktu z Marszałkiem, drugą osobą w państwie, to przecież rzecz elementarna dla funkcjonowania władz państwa i jego bezpieczeństwa i nie była poinformowana o aktualnym miejscu Jego pobytu)
Omówienie tego wywiadu dla ”Le Monde”, ukazało się na portalu „Onet Kiosk”, ale szybko zostało usunięte z zasobów Internetu:
http://wiadomosci.onet.pl/1608190,2677,1,misja_prezydentura,kioskart.html
Zapamiętajmy z tej relacji dla „Le Monde” to, że w Budzie Ruskiej przebywał na urlopie z synem.
Będzie to ważne, dla porównania relacji gajowego, dla innych gazet.
Następnego wywiadu na ten temat, udzielił gajowy polskiemu dziennikarzowi, Panu Jackowi Żakowskiemu, który te relacje opublikował na łamach tygodnika „Polityka”.
W "Polityce" zamieścił on artykuł pt."Czy Marszałek daje radę?" (Polityka - nr 17 (2753) z dnia 2010-04-24; s. 12-13
Po katastrofie)
http://archiwum.polityka.pl/art/czy-marszalek-daje-rade,427786.html
Oto jak opisuje te chwile w relacji dla „Polityki” wg zapisu Jacka Żakowskiego:
…………………………….
„Kiedy prezydencki samolot rozbił się pod Smoleńskiem, marszałek był w swoim letnim domu w Budach Ruskich na Pojezierzu Suwalskim. Dobre cztery godziny jazdy od Warszawy.Sytuacja zaskoczyła go tak samo jak wszystkich. Z tą może niewielką różnicą, że jako marszałek i jeden z twórców konstytucji dobrze wiedział, co mówi ona o takiej sytuacji. Ale konstytucja jest w tej sprawie niezwykle lakoniczna. „Marszałek Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego Prezydenta Rzeczpospolitej, wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczpospolitej w razie: 1. śmierci Prezydenta Rzeczpospolitej”. Nic więcej konstytucja nikomu nie powie.
Bronisław Komorowski mógł więc swoją nową rolę zrozumieć rozmaicie. Mógł uznać, że teraz to on jest prezydentem. Mógł poczuć się p.o. Prezydenta. Wybrał – jak się wydaje – wariant najskromniejszy. „Wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczpospolitej”. Nie prawa. Nie rolę. To znaczy, że w ramach nowej funkcji ma robić tylko to, co jest przed wyborami rzeczywiście niezbędnie konieczne. Ani słowa więcej. Ani kroku dalej.
Tamtej soboty dzwoni do szefa Kancelarii Sejmu. Prosi o ekspertyzy i szybkie skrzyknięcie pracowników do biura. Rzecznik marszałka pędzi samochodem z Poznania. Trzy razy zatrzymują go policyjne radary. Prośba o policyjną asystę na sygnale w grę nie wchodzi; swojemu kierowcy Komorowski też nie pozwala używać koguta.
Z letniego domu w Broku, po drugiej stronie Warszawy, jedzie Jacek Michałowski, szef Fundacji Współpracy Polsko-Amerykańskiej, kiedyś szef kampanii prezydenckiej Mazowieckiego – oczywisty dla Komorowskiego kandydat na p. o. szefa Kancelarii Prezydenta. Dwa lata temu Michałowski nie chciał być szefem Kancelarii Sejmu. Teraz, kiedy prezydencka kancelaria tragicznie straciła szefa i połowę ministrów, nie może odmówić. A marszałek musi tam mieć swojego łącznika.
Kilka minut po pierwszej marszałek, Michałowski, szef Kancelarii i jego zastępca, dyrektorzy biur, rzecznik prasowy marszałka spotykają się w gabinecie Komorowskiego.
………………
Przed 15.00 dzwoni prezydent Miedwiediew. Ciepła i długa jak na dyplomatyczne standardy rozmowa. Potem inni prezydenci, szefowie parlamentów, instytucji międzynarodowych i rządów. Rozmowy zwyczajowo prowadzone za pośrednictwem tłumacza, trwają po 5–10 minut. Prezydent Obama zapowiada telefon wieczorem. Gdy obraduje pospiesznie zebrany Konwent, w pokoju obok rozstawia się ekipa telewizyjna. Trzeba nagrać orędzie. Nie ma czasu, żeby je spokojnie przygotować. A marszałek nie chce go wygłosić. Chce czytać. I nie chce żadnych mocnych emocjonalnych akcentów. „Tylko bez picowania” – powtarza, kiedy pracują nad tekstem.
……………….
Mamy tu więc uszczegółowienie tego scenariusza z „Ruskiej Budy”, bo gajowy potwierdza, że do Warszawy wracał samochodem służbowym z kierowcą (któremu zabronił używać ”koguta”), ale również dowiadujemy się o której godzinie telefonował do niego Miedwiediew, a to jest ważne, bo podobno to ten telefon miał zadecydować o tym, że Marszałek mógł przejąć obowiązki(bo Miedwiediew miał potwierdzić śmierć Prezydenta)
Jest tam dużo o skromności Marszałka, który nie chce władzy, a tylko pokornie i w minimalnym stopniu spełnić obowiązek, który los mu powierzył. Jak to było w rzeczywistości, z jaką zachłannością i bezwzględnością(z pogwałceniem Konstytucji) przejmował władzę, opowiedział poseł SLD Wikiński. Powiedział on publicznie, że kiedy wszedł przypadkowo do gabinetu Marszałka Komorowskiego, to zobaczył "stado hien, rozszarpujących sukno Rzeczpospolitej”.
Przejdźmy zatem do trzeciej wersji bajki gajowego, którą opowiedział razem z gajowinią (doszła następna bohaterka bajki, o której w poprzednich wydaniach nie było mowy i to z jakże ważą rolą: doradcy Marszałka w sprawach państwowych najwyższej wagi, eksperta konstytucjonalisty i… osobistego kierowcy gajowego( już nie wracał samochodem służbowym z kierowcą, któremu zabronił „używania koguta”, ale prywatnym samochodem, prowadzonym przez gajowinę. Co się stało z biednym synem(nawet śniadaniem go nie poczęstowali, wyrodni rodzice), który miał mu prasować koszulę, tego nie wiemy, bo z dalszej części dowiadujemy się, że jednak nie jechał z Budy Ruskiej do warszawskiej w wyprasowanej koszuli i ciemnym garniturze, gdyż dopiero w warszawskim mieszkaniu miał go założyć) Gazecie Wyborczej na rocznicę tragedii, a zamieściła ją GW w dzisiejszym weekendowym papierowym wydaniu.
Na stronie gazeta.pl mamy tylko zasygnalizowany ten wywiad:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9404490,Bronislaw_Komorowski_o_katastrofie_dowiedzial_sie.html
''Rano zadzwonił Radek Sikorski. Powiedział: Szykuj się''
„Właśnie jedli śniadanie w swoim domku w Budzie Ruskiej, gdy zadzwonił Radosław Sikorski z wiadomością o wypadku prezydenckiego samolotu. Kilka minut później zadzwonił drugi raz: "szykuj się", bo zaszła okoliczność przewidziana w konstytucji. Anna i Bronisław Komorowscy w rozmowie z Teresą Torańską opowiadają o pierwszych dniach po katastrofie prezydenckiego Tu 154. Wywiad ukazał się w weekendowej "Gazecie Wyborczej"
Pierwsza wiadomość, o wypadku samolotu przekazana przez Radosława Sikorskiego, pochodziła od ambasadora w Moskwie Jerzego Bahra. Nie było w niej żadnych informacji o ofiarach. Komorowscy włączyli radio. Ale nie podawało jeszcze żadnych informacji o katastrofie. Kto ze znajomych czy przyjaciół był na pokładzie? Tego Komorowscy nie wiedzieli. Lista osób zmieniała do ostatniej chwili przed odlotem. Ówczesny marszałek Sejmu wiedział tylko, że polecieli wicemarszałkowie i przedstawiciele klubów parlamentarnych.
Drugi telefon od szefa MSZ nie pozostawiał wątpliwości, że prezydent Kaczyński nie żyje. Komorowski wziął konstytucję. - Po raz kolejny przeczytałem, że "Marszałek Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego Prezydenta Rzeczypospolitej, wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej" w razie jego śmierci - opowiada obecny prezydent. - Ten zapis w konstytucji wydawał mi się - trzy lata wcześniej, kiedy obejmowałem funkcję marszałka - kompletną abstrakcją, czystą teorią. Żachnąłem się nawet wtedy na autorów konstytucji, że widocznie zwariowali i wypisują takie bzdury chyba tylko po to, by uzasadnić tezę, iż marszałek jest drugą osobą w państwie - mówi Bronisław Komorowski.”
Trochę więcej dowiemy się ze streszczenia zamieszczonego na stronie
„Dotarło do mnie, że jest źle, bardzo źle”
Autor: annd, gsad; Źródło: „Gazeta Wyborcza”
- stan35 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz