W czyje sumienia wpisano te groby - Homilia ks. prałata płk. Sławomira Żarskiego
Homilia ks. prałata płk. Sławomira Żarskiego wygłoszona 5 marca br. w bazylice mniejszej pw. Świętego Krzyża w Warszawie
W czyje sumienia wpisano te groby
Czyje usta zakneblowano milczeniem
Czyją pamięć zalano wapnem
Mordercy w słońcu niewinni
Nam zostało tylko epitafium.
(Jan Górec-Rosiński)
Drodzy Bracia w kapłaństwie,
Siostry zakonne, alumni,
Przedstawiciele Władz Administracyjnych i Samorządowych,
Przedstawiciele Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej,
Weterani i Kombatanci walk o Polskę Niepodległą,
Rodzino Katyńska,
Dostojne Poczty Sztandarowe,
Umiłowani Bracia i Siostry, Radiosłuchacze
Jezus Chrystus - zwycięzca śmierci, piekła i szatana, zgromadził nas wokół siebie w bazylice Św. Krzyża w Warszawie. Ten, który swoją śmiercią i swoim zmartwychwstaniem zmiażdżył głowę szatana - księcia ciemności i ojca kłamstwa, zebrał nas w Sanktuarium Męczeństwa Katyńskiego, aby ofiarom Golgoty Wschodu oddać należną cześć i pamięć poprzez naszą modlitwę i Eucharystyczną Ofiarę. Trwamy w komunii z Jezusem Chrystusem, a w tajemnicy Świętych obcowania trwamy też we wspólnocie z niezliczoną rzeszą polskich męczenników Wschodu, bo nie tylko kamienne epitafia, wagon z krzyżami, cmentarze i świątynie mówić będą prawdę o kainowej zbrodni, której symbolem stał się Katyń. Jesteśmy razem, by ożywić pamięć tamtych tragicznych dni. Jesteśmy razem, by prawda nie umarła; by prawda z mar kłamstwa powstała. Pragniemy, aby polscy męczennicy, którzy przez chrzest stali się uczestnikami męki i śmierci Jezusa Chrystusa, mieli również udział w Jego zmartwychwstaniu. Nie sposób bowiem, aby śmierć panowała nad tymi, którzy zaufali Panu. Zatem Jezus Chrystus gromadzi nas wokół siebie, aby w blasku światła Jego Ewangelii spojrzeć na Katyń w 71. rocznicę wydania przez najwyższe władze Związku Sowieckiego rozkazu uśmiercenia polskich jeńców wojennych.
Prawdę o dniu zwiastującym dla tysięcy Polaków śmierć przez strzał w tył głowy mówi pan profesor Józef Szaniawski w artykule "Syndrom zbrodni" zamieszczonym w "Naszym Dzienniku" 2 marca bieżącego roku.
Ze względu na wartość artykułu niech mi będzie wolno zacytować jego fragmenty:
"5 marca 1940 roku w Moskwie, na Kremlu, rząd rosyjski podjął decyzję o zbrodni ludobójstwa na Narodzie Polskim. Decyzja ta była faktycznym wyrokiem na Polskę. Na zagładę skazani zostali nie tylko bezbronni polscy jeńcy - oficerowie i generałowie Wojska Polskiego, ale także polskie elity, które dostały się pod sowieckie panowanie. Byli to między innymi oficerowie i funkcjonariusze policji, urzędnicy państwowi i samorządowi, oficerowie Korpusu Ochrony Pogranicza, Służby Więziennej, nauczyciele, lekarze, profesorowie wyższych uczelni, adwokaci, sędziowie, inżynierowie, leśnicy, bankowcy, a w pierwszej kolejności księża katoliccy i duchowni innych wyznań.
Decyzję z 5 marca przekazano do wykonania tajnej policji politycznej NKWD. Należy podkreślić jednoznacznie z całą mocą, to nie NKWD, ale rząd i państwo rosyjskie, zwane wtedy Związkiem Sowieckim, zgładziło elity Rzeczypospolitej. Zbrodniarze z NKWD byli jedynie katami - wykonawcami morderczego wyroku na Polakach.
Ten wyrok podpisali na Kremlu najważniejsi przywódcy Rosji sowieckiej.
Byli to:
- Józef Stalin - dyktator imperium oraz sekretarz generalny Partii Komunistycznej,
- Wiaczesław Mołotow - premier rządu, a zarazem minister spraw zagranicznych,
- Michaił Kalinin - przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej i oficjalnie głowa państwa,
- Kliment Woroszyłow - minister obrony, marszałek i dowódca Armii Czerwonej,
- Ławrientij Beria - minister spraw wewnętrznych, a zarazem szef Policji Politycznej NKWD,
- Anastas Mikojan - wicepremier rządu, a zarazem minister handlu
- oraz Łazar Kaganowicz - minister transportu (...)".
"Jest oczywiste - pisze dalej pan profesor Józef Szaniawski - że uchwała rządowa podjęta na Kremlu 5 marca 1940 roku była aktem ludobójstwa na bezbronnych jeńcach polskich, za co odpowiedzialność w świetle prawa międzynarodowego ponosi państwo rosyjskie. Z tej odpowiedzialności Rosjanie zdawali sobie doskonale sprawę, bo przecież właśnie dlatego kłamali i ukrywali prawdę o Zbrodni Katyńskiej przez pół wieku. Rosja premiera Putina także nie poczuwa się do odpowiedzialności, nie kłamie, bo już kłamać nie może, ale nadal manipuluje, nie chce nazwać zbrodni na Polakach ludobójstwem. Rosjanie nie chcą też nadal udostępnić nam archiwów NKWD. Można domniemywać, że znajdują się w nich dokumenty, z których wynika, iż prawda o Katyniu jest dużo gorsza i bardziej straszna niż wiemy, a liczba sowieckiej zbrodni i ludobójstwa na bezbronnych Polakach być może przekracza 70 tysięcy".
Katyń przypomina i upomina
Drodzy Bracia i Siostry, jesteśmy razem, aby jeszcze raz powtórzyć za Sługą Bożym Janem Pawłem II - "Klękam przy nieznanych mogiłach z tą świadomością, że zapłacili oni szczególną cenę naszej wolności, dali - rzec można - definitywny kształt tej wolności (...). Sprawa Katynia jest stale obecna w naszej świadomości i nie może być wymazana z pamięci Europy" (1993).
Tak, prawdę o Katyniu trzeba nam rozważać na kolanach i przy jasnym świetle Ewangelii, która ostrzejsza niż wszelki miecz obosieczny, zdolna jest osądzić zamiary i myśli serca (por. Hbr 4, 12). Prawda o Katyniu przypomina, że wolność jest darem cennym, bo bardzo kosztownym. Prawda o Katyniu przypomina nam prawdę objawioną, że "ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (por. Ga 5, 1). Katyń - niczym Golgota - obnażył i nadal obnaża zbrodnicze zamysły serc wielu i nieustannie wzywa do nawrócenia.
Katyń jest bezdyskusyjnym dowodem dającym świadectwo o świecie rządzonym przez ludzi wyzwolonych od Boga Miłości, a oddanych we władzę własnych żądz. Polscy Męczennicy Wschodu czynnie włączają się we współczesną dyskusję o wolności i patriotyzmie. Swoją ofiarą służby, krwi i cierpienia przypominają nam - ale też na dzień dzisiejszy już upominają! - że honor, majestat, wolność i niepodległość Polski i Polaków są cenniejsze niż życie. Katyń przypomina i już upomina, że honor i wolność nie chodzą drogami kłamstwa, propagandy, złodziejstwa, niesprawiedliwości i nieuczciwości. Niepodległości i suwerenności nigdy nie jest po drodze ze zdradą i kolaboracją. Dlatego w imię miłości Boga i bliźniego Katyń niech będzie stale żywo obecny w naszej świadomości i pamięci Europy i świata.
Na służbie Pamięci
Bóg jest Miłością, ale też jest Pamięcią, Wieczną Pamięcią. "Czy może matka zapomnieć o swym dziecku? A nawet gdyby ona zapomniała, ja nie zapomnę o tobie" - mówi Bóg przez proroka Izajasza (por. Iz 49, 15-16). O wielkości miłości Boga świadczy to, że On pamięta o wszystkich, że pamięta o najbardziej zapomnianych i zaniedbanych. Ale skoro jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, który pamięta, to trzeba nam wzorem Stwórcy zachować w pamięci szczególnie tych, których poza śmiercią skazano również na zapomnienie. Ojczyzna nasza, Rzeczpospolita Polska, jest naszą matką. Tak często o niej mówimy. Zadajmy zatem raz jeszcze Izajaszowe pytanie: "Czyż może matka zapomnieć o swym dziecku?". Czyż może Polska zapomnieć o swych dzieciach, które dla jej wolności krwi własnej i życia nie szczędziły? Czyż może Polska chcieć o nich zapomnieć? Nie wolno jej! Bo jeśli o nich zapomni, to zapomni również i o tobie! Bóg przez Jana Pawła II upomina nas, że sprawa Katynia nie może być wymazywana z pamięci Polski, Europy i świata.
Dziś w sposób szczególny dziękujemy sługom Pamięci. Są nimi Rodziny Katyńskie i ci wszyscy, którzy przez lata komunistycznego zniewolenia, ale też we współczesnym zabieganiu o dobrobyt, odważnie i wiernie trwali i trwają - często na kolanach - przy prawdzie o Katyniu; bronili jej często z narażeniem życia i przekazywali ją kolejnym pokoleniom Polaków już w wolnej i niepodległej Polsce. Dziękujemy tym wszystkim, którzy organizowali Msze Święte w intencji pomordowanych w Katyniu, stawiali krzyże, palili znicze i kładli wiązanki, bo poprzez te bohaterskie akty patriotyzmu ocalili ważny wymiar naszej polskiej świadomości i tożsamości.
Ojciec Święty Jan Paweł II w słowach wypowiedzianych w Rzymie w 1996 r. do Rodzin Katyńskich prosił: "Ta żywa pamięć powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń". Niech zatem pamięć o Katyniu będzie w nas żywa i życiodajna.
Bez Golgoty Wschodu nie byłoby Smoleńska
Dzisiaj chcemy też głośno powiedzieć - gdyby nie było zbrodni ludobójstwa Golgoty Wschodu, nie byłoby katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Gdy z wdzięcznością odnosimy się do sług pamięci o Katyniu, to nie można nam obojętnie przejść nad kośćmi 96 ofiar - pełnego znaków zapytania i manipulacji dramatu - spod Smoleńska.
W 70. rocznicę zbrodni sowieckiego ludobójstwa na Polakach prezydent Lech Kaczyński wraz z delegacją Rzeczypospolitej udaje się do Katynia, aby oddać hołd pomordowanym - pomimo wcześniejszych sygnałów, że może być uważany w Rosji za "niechcianego gościa". Nie mógł tam nie być, bo chciał jeszcze raz uczyć nas patriotyzmu, który musi być oparty na pamięci o bohaterach, którzy oddali życie dla Ojczyzny. Nie mógł tam nie być, bo nie wolno prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej zapominać o tych, co przed nami żyli, pracowali i umierali dla Polski. Jest coś przejmującego w fakcie, że Las Katyński, który w 1940 roku był niemym świadkiem ludobójstwa elity naszego kraju, po 70 latach pochłonął kolejne najważniejsze polskie osobistości, które udały się tam, by uczcić ofiarę życia swych przodków i jednocześnie poprzedników w służbie umiłowanej Ojczyźnie.
Ten niedokończony lot był kolejnym etapem wojny o Katyń; kolejnym etapem bitwy o prawdę; bitwy o Polskę, Europę. Ze względu na śmierć ofiar pod Smoleńskiem świat wreszcie dowiedział się o ludobójstwie dokonanym przez Związek Sowiecki na Polakach. Krew prezydenta Rzeczypospolitej i towarzyszących mu osób niczym krew biblijnego, sprawiedliwego Abla głośno woła do Boga oraz do Polski, Europy i świata o prawdę i sprawiedliwość, i o zachowanie pamięci.
Misja życia
Dla katyńskich pielgrzymów z 10 kwietnia 2010 roku głoszenie prawdy o Katyniu stało się misją życia. Misja miłości i pamięci została spełniona do ostatniej kropli krwi.
"Czy może matka zapomnieć o swym dziecku?" (Iz 49, 15).
Wobec Jezusa Chrystusa, w blasku prawdy Jego Ewangelii zapytajmy siebie, czyli Polski:
Czy może Polska zapomnieć o Katyniu?
Czy może Polska zapomnieć o 10 kwietnia 2010 roku?
Czy może Polska zapomnieć o swym prezydencie Lechu Kaczyńskim i jego współtowarzyszach w walce o prawdę?
Ale nawet gdybyś chciał zapomnieć, to wiedz, że Bóg, który jest Pamięcią, zapyta cię: "Gdzie jest twój brat, bo krew jego głośno woła do mnie?".
A to dlatego, że "dusze sprawiedliwych są w ręku Boga", w Jego pamięci nikt się nie zagubi i nigdy nie zostanie zapomniany. Dusze sprawiedliwych żyjące w Bogu wciąż wołają o narodowy rachunek sumienia; wzywają do miłości Boga, Kościoła i Ojczyzny. Przypominają nam, abyśmy nie zmarnowali wolności, za którą oni złożyli najwyższą ofiarę. Z wiecznej krainy wołają dzisiaj o Polskę prawą i sprawiedliwą, wolną od antywartości, szydzenia z wiary ojców i poniżania Kościoła Chrystusowego; wołają o Polskę wolną od naśmiewania się z ludzi pobożnych i praktykujących, którzy odważnie wyznają swoją wiarę poprzez obronę Krzyża i Bożych Przykazań.
Wołają w duchu miłości Boga i Ojczyzny o nowych ludzi plemię, którzy poprzez gorliwą naukę i uczciwą pracę będą pomnażać dobro wspólne.
Umiłowani w Chrystusie Bracia i Siostry,
Wielcy Patrioci Pamięci!
O to proszą nas dziś wszyscy męczennicy Golgoty Wschodu i wielcy Patrioci Smoleńskiej Katastrofy. Zapamiętajmy i przekazujmy dalej słowa pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które miał wypowiedzieć w Katyniu:
"Wszystkie okoliczności Zbrodni Katyńskiej muszą być do końca zbadane i wyjaśnione. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by ujawnione zostały wszystkie dokumenty dotyczące tej Zbrodni. Aby kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Domagamy się tych działań przede wszystkim ze względu na pamięć ofiar i szacunek dla cierpienia ich rodzin. Ale domagamy się ich także w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie".
Niech te słowa prezydenckiego przesłania staną się nakazem sumienia i potrzebą serca, gdyż nie chcemy, jak mówi poeta Jan Górec-Rosiński, "aby zakneblowano milczeniem pamięć o ludobójstwie Golgoty Wschodu".
Amen.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=110528
Zdjęcia z Mszy z blogu
Zdjęcia Uroczystości w Bazylice Świętego Krzyża z dnia 5 marca (nadesłane przez Mirkę)
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. 3 kwietnia w Warszawie
Z Jarosławem Wróblewskim, współorganizatorem Katyńskiego Marszu Cieni i
członkiem Grupy Historycznej Zgrupowanie "Radosław", rozmawia Maciej Walaszczyk
Już za miesiąc, 3 kwietnia br., ulicami stolicy przejdzie IV Katyński Marsz
Cieni. Jaka trasa została przewidziana w tym roku?
- To będzie taka sama trasa, jaką szliśmy w ubiegłym roku. Marsz rozpocznie się
o godz. 15.00 przy Muzeum Wojska Polskiego i dalej Traktem Królewskim, a więc
ulicami Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście, dojdziemy do Starego Miasta, przez
Barbakan, aż do pomnika Pomordowanych na Wschodzie. Termin został ustalony na
niedzielę, 3 kwietnia, aby nie kolidował z obchodami pierwszej rocznicy
katastrofy smoleńskiej. Rok temu szliśmy 11 kwietnia, dzień po katastrofie,
wtedy trasa marszu skrzyżowała się z trasą przejazdu z Okęcia do Pałacu
Prezydenckiego konduktu śp. pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Kto weźmie udział w tym marszu?
- Przyjadą na niego członkowie grup rekonstrukcji historycznej z całej Polski.
Tak jak w roku ubiegłym na swoich motorach pojawią się uczestnicy
Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego. Motocykliści w jakiś sposób ten marsz
uwspółcześniają, jadą przed nami ze swoim pięknym sztandarem. W marszu idzie też
wiele osób, dla których pamięć o Katyniu jest ważna, np. członkowie Rodzin
Katyńskich. Dużo młodzieży.
Z roku na rok przybywa uczestników marszu?
- Tak, jest nas z każdym rokiem coraz więcej. Ci, którzy już z nami szli,
zapraszają do udziału innych. Uważają, że jest to coś bardzo potrzebnego i
wartościowego, a nawet prestiżowego. Udział w tego rodzaju wydarzeniu nie jest
tym samym co udział w rekonstrukcjach działań wojennych. To jest milczący, pełen
szacunku hołd. Wszyscy bardzo mocno to przeżywamy i sporo nas kosztuje iść w
kolumnie oficerów skazanych na śmierć. Dotyczy to zresztą nie tylko nas, idących
we wrześniowych wojskowych mundurach i szynelach czy mundurach Polskiej Policji
Państwowej, ale również tych kolegów, którzy wcielają się w rolę funkcjonariuszy
NKWD. To są wielkie emocje, widzimy, jak wielu warszawiaków wzrusza idąca
kolumna polskich jeńców.
Jakie jest przesłanie kierowane do ludzi, którzy tego dnia mijają Państwa na
ulicy?
- Przyjdź, bądź z nami podczas ich symbolicznie ostatniej drogi na ich własną
Golgotę. To jest ta główna myśl, która nam towarzyszy i którą tego dnia
kierujemy do spacerowiczów, często pojawiających się z wózkami i dziećmi,
turystów, ludzi pijących kawę w kawiarniach, mijających nas na ulicy. Idziemy
przecież kilka metrów od nich. Podczas trzech postojów będą czytane fragmenty
listów z obozów w Kozielsku, Starobielsku, Ostaszkowie i fragmenty zapisków
odnalezionych w katyńskich grobach. Odczytamy też kilkadziesiąt nazwisk
zamordowanych w Katyniu oficerów. Towarzysząca nam młodzież z sekcji "Zawisza" z
naszej "Radosławowej" grupy będzie rozdawać guziki katyńskie. Katyński Marsz
Cieni to niezapomniana, całkowicie unikalna lekcja historii na żywo. Zapraszam.
Dziękuję za rozmowę.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=110527
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ludobójstwo bez kary Nasz
Mimo że po katastrofie smoleńskiej cały świat usłyszał o zbrodni
katyńskiej, to pamięć o niej i jej skutkach wciąż nie jest powszechna, a jej
sprawcy nie zostali ukarani. Zdaniem historyków, to efekt kłamstwa katyńskiego
utrwalonego w okresie PRL. Dziś zamiast używać terminu "ludobójstwo", rządzący
próbują kwalifikować Katyń jako zbrodnię wojenną. A to jest na rękę Rosjanom.
W sobotę minęła 71. rocznica podjęcia przez władze sowieckie decyzji o
zamordowaniu co najmniej 21 tys. polskich jeńców wojennych przez NKWD.
- To, co mnie najbardziej martwi, to fakt, że w sobotę, przeszukując internet,
publikacje prasowe, serwisy informacyjne, nigdzie nie znalazłem wzmianki na
temat tej historycznej daty. To o czymś świadczy - podkreśla dr Piotr
Łysakowski, historyk, pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN. W jego ocenie,
wiedza historyczna na temat tej zbrodni i skutków, jakie ze sobą pociągnęła,
jest dziś słabo zakorzeniona w świadomości ludzi i elit. Jest to dziedzictwo
kłamstwa katyńskiego, na którym ufundowana została PRL. Determinację władz
komunistycznych do zacierania prawdy i fałszowania historii uświadamia m.in.
historia wielkiego granitowego, ważącego kilka ton krzyża katyńskiego, jaki na
początku lat 80. tragicznie zmarły w katastrofie smoleńskiej Stefan Melak,
przewodniczący Komitetu Katyńskiego, postawił na cmentarzu Powązkowskim.
- Władza, która nie była w stanie dostarczyć niezbędnych ilości mięsa czy cukru
ludziom, potrafiła w ciągu jednej nocy i w niewyjaśnionych okolicznościach
dopilnować, by wielki i ciężki krzyż zniknął z cmentarza - przypomina dr
Łysakowski. Jak dodaje, już po 1989 r. reszty dopilnowała "największa gazeta w
Polsce", która posiadła w pierwszych latach niepodległości największy wpływ na
kształtowanie opinii publicznej.
Klęska komunistycznej prowokacji
Orędownikiem ustanowienia dnia pamięci ofiar Katynia 5 marca był przez lata ks.
prałat Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski. Dziennikarka i dokumentalistka Anna
Pietraszek, autorka filmu "Niepotrzebny świadek", wspomina, jak w ostatnich
dniach życia zawitał do jego mieszkania dzisiejszy prezydent Bronisław
Komorowski. Według jej relacji, był on ostatnim politykiem, który widział się z
umierającym księdzem. Data 5 marca nigdy nie została zaakceptowana przez nikogo
z rządzących, co do końca życia bardzo martwiło księdza prałata Peszkowskiego.
On sam do końca apelował o jej przyjęcie jako terminu symbolicznego dla
wszystkich polskich jeńców wojennych zamordowanych przez Sowietów w 1940 roku.
- Wizyta Bronisława Komorowskiego nie była dla niego przyjemna, ówczesny
marszałek Sejmu zachowywał się dość arogancko, co wprawiło w osłupienie świadków
tej rozmowy. Umierający ksiądz usłyszał z jego ust, że upierając się przy dacie
5 marca, uprawia "wstecznictwo", że jest "konserwą" - relacjonuje Anna
Pietraszek. Ponad miesiąc po śmierci księdza Zdzisława Peszkowskiego Sejm
ustanowił Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, ale 13 kwietnia.
Wspomniany i zrealizowany przez nią film pokazuje, jak od połowy lat 90. osoba
księdza, jako jednocześnie ocalałego z obozu w Kozielsku, stała się w pewien
sposób niewygodna dla rządzących. Potem sam wycofał się z firmowania państwowych
uroczystości swoją obecnością.
- Zrobił to świadomie, bo - jak mówił - nie chciał się stać jedynie dekoracją.
Był również pomawiany o współpracę z sowieckimi służbami - tłumaczy
dziennikarka. Tymczasem jeśli są jakiekolwiek dokumenty komunistycznych służb
specjalnych na temat ks. Zdzisława Peszkowskiego, to takie, które pokazują
szykany wizowe władz PRL wobec niego jako posiadającego obywatelstwo Stanów
Zjednoczonych, a także inwigilację jego rodziny w latach 1954-1956.
- W ten sposób szukano do niego dotarcia. Prałat Peszkowski był dla władz PRL
człowiekiem niewygodnym m.in. ze względu na jego bliski związek z Prymasem
Stefanem Wyszyńskim, dla którego był on łącznikiem z Polonią amerykańską -
podkreśla dr Witold Wasilewski z IPN.
Dla Kunerta Katyń to "zbrodnia wojenna"
Innym problemem jest, wydawałoby się oczywista, kwestia klasyfikacji zbrodni
katyńskiej jako zbrodni ludobójstwa. Tymczasem z powodów politycznych jest ona
demonstracyjnie odrzucana nie tylko przez Rosjan, ale także podważana przez
przedstawicieli polskich instytucji państwowych. W piątek podczas dyskusji w
Centrum Edukacyjnym IPN w Warszawie prof. Andrzej Kunert, obecny sekretarz Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, dowodził, że wymordowanie polskich oficerów
to zbrodnia wojenna. Dwa lata temu w podobnym tonie wypowiadał się publicznie
wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski z Platformy Obywatelskiej.
Tymczasem termin "ludobójstwo" jest wygodny wyłącznie dla władz rosyjskich,
które kiedy chcą, odwołują się do sowieckiego dziedzictwa, a innym razem je
selektywnie potępiają i wykluczają. A co najważniejsze, jest szczególnie na rękę
teraz, gdy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu rozpatrywana
jest skarga rodzin katyńskich przeciw władzom Federacji Rosyjskiej na umorzenie
śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Gdyby została uznana za ludobójstwo,
automatycznie nie uległaby przedawnianiu. Łatwiej byłoby również naciskać na
władze rosyjskie w kwestii odtajnienia absolutnie wszystkich dokumentów w tej
sprawie.
Instytut Pamięci Narodowej konsekwentnie stoi na stanowisku, że zbrodnia
katyńska była aktem ludobójstwa. - Wiemy, że w latach 30. na terenie Związku
Sowieckiego miała miejsce masowa akcja mająca na celu likwidację ludności
polskiej zamieszkującej tereny dawnych Kresów Rzeczypospolitej, tych, które
weszły w skład ówczesnego Związku Sowieckiego - podkreśla dr Piotr Łysakowski.
Dlatego akcja "rozładowania" trzech obozów specjalnych w Starobielsku, Kozielsku
i Ostaszkowie wiosną 1940 roku oraz więzień na Białorusi i Ukrainie była
logiczną konsekwencją likwidacji ludności narodowości polskiej na terytorium
Związku Sowieckiego.
- Według obecnych szacunków w przeprowadzonych wówczas czystkach zginęło około
150 tys. Polaków - podkreśla historyk. Wskazuje na jeszcze inny oczywisty, ale
bardzo słabo akcentowany fakt: likwidacja polskiej elity w 1940 roku, choć nie
ma na to najtwardszych dowodów, była skoordynowana z likwidacją polskiej elity w
Palmirach oraz akcją AB przeprowadzoną przez niemieckiego okupanta.
Droga do prawdy
- W 20-leciu międzywojennym Polska była krajem znienawidzonym. Proszę poczytać
przedwojenne gazety sowieckie, niemieckie czy czechosłowackie. Ta kampania
nienawiści zakończyła się ludobójstwem katyńskim kilka lat później i wspólnym
porozumieniem w tej sprawie. Bez paktu Ribbentrop - Mołotow nie byłoby Katynia i
współpracy gestapo i NKWD - przypomina dr Łysakowski. I dodaje, że ujawnienie
prawdy o zbrodni katyńskiej przez Niemców w 1943 roku, choć miało na celu
rozbicie koalicji antyhitlerowskiej, tak naprawdę doprowadziło nie do jej
rozpadu, ale ułatwiło Sowietom wejście na tereny II Rzeczypospolitej.
- Po ujawnianiu zbrodni Sowieci posługiwali się argumentem, którego zresztą
używali przed 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej, że Polacy współpracują z
Hitlerem - tłumaczy Łysakowski. W tym samym czasie zostaje aresztowany dowódca
AK gen. Stefan "Grot" Rowecki i ginie gen. Władysław Sikorski, tysiące oficerów
zostaje wymordowanych. - Polska była gotowa do przejęcia przez komunistyczną
władzę. Mówiąc slangiem młodzieżowym, wszystko było już wtedy "posprzątane" -
ocenia historyk.
Dziś nie tylko cała prawda o zbrodni katyńskiej i wszystkich jej konsekwencjach
- politycznych, społecznych, historycznych - z trudem przebija się do
świadomości ludzi. Staraniem prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej Polska
próbuje również dojść, kto jest konkretnie odpowiedzialny za zamordowanie
polskich jeńców wojennych - którymi byli oficerowie Wojska Polskiego,
przedwojenni policjanci, funkcjonariusze Korpusu Ochrony Pogranicza. Chodzi o
dokładną rekonstrukcję tego, w jaki sposób i dlaczego zginęli, a także w jaki
sposób władze sowieckie oraz PRL-owskie fałszowały prawdę o tej zbrodni i jakie
im przyświecały intencje. W jaki sposób w końcu traktowano również dziesiątki
tysięcy członków rodzin pomordowanych.
Do tej pory prokuratorzy przesłuchali 2692 świadków - w większości krewnych
ofiar. - Do przetłumaczenia, po wstępnych oględzinach, skierowano część
dokumentów zawartych w 20 tomach akt rosyjskiego śledztwa, które zostały
przekazane we wrześniu ubiegłego roku - informuje prokurator Piotr Dąbrowski z
IPN. Znajdują się w nich m.in. protokoły zeznań części funkcjonariuszy NKWD i
skład osobowy jednostki konwojującej oficerów do miejsca kaźni. Na szczegółową
ocenę czeka jeszcze 50 tomów akt, które kilka dni temu zostały w końcu oddane
przez Pałac Prezydencki w ręce Instytutu. - To są być może prawdziwe materiały
źródłowe, bo większość dokumentów, które mamy w Polsce, które ściągano z Niemiec
czy USA, to materiał cenny, ale wtórny - zaznacza prokurator. W przekonaniu dr.
Łysakowskiego, Rosjanie przetrzymują ogrom dokumentacji, którą biurokratyczny
aparat sowiecki musiał w tym czasie wytworzyć. Brakuje teczek zamordowanych,
które musiały być im założone. - Andrzej Wajda w swoim filmie tego nie pokazał,
ale przed rozstrzelaniem funkcjonariusze NKWD prowadzili z każdym z nich
rozmowy. W takiej teczce powinny być informacje, za co oficer był skazany i kto
imiennie był panem życia i śmierci mordowanych - dodaje historyk.
Maciej Walaszczyk
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=110526
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Katyń - pamietamy i nigdy nie zapomnimy!
Pozdrawiam
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz