Umowa katarska. Sprawa w toku - pismo Bud Bank Leasing do WSA z dnia 10 lutego 2011 r.
Redakcja BM24, czw., 17/02/2011 - 12:37
Ciąg dalszy sprawy Stowarzyszenia Blogmedia24.pl w Sądzie Administracyjnym w sprawie umowy sprzedaży stoczni. Publikujemy pismo Bud Bank Leasing do WSA na nasze zażalenie.
- Zaloguj się, by odpowiadać
14 komentarzy
1. Skok na dok
Mieli być Katarczycy, są przedsiębiorcy z Gdańska. Właściciele spółki Crist wygrali aukcję na serce Stoczni Gdynia. Jeśli spółka Crist nie zatonie pod ciężarem finansowych i produkcyjnych zobowiązań, zostanie prawdziwą gwiazdą branży stoczniowej
Latem 2009 r. cała Polska żyła wieściami z gdyńskiej stoczni i czekała z zapartym tchem, aż tajemniczy katarski fundusz rządowy Quatar Investment Authority wpłaci na konto Skarbu Państwa 287 mln złotych. Transakcja ostatecznie nie doszła do skutku, były nawet podejrzenia, że Katarczycy nigdy nie istnieli, a na stoczniowy majątek zabrakło chętnych. I wtedy właśnie pojawił się inwestor, który pomógł ministrowi skarbu choć trochę uratować twarz.
Po suchy dok – serce Stoczni Gdynia, zgłosili się Ireneusz Ćwirko i Krzysztof Kulczycki, właściciele spółki Crist. Mieli nadzieję, że transakcję uda się sfinalizować po cenie wywoławczej – 92 mln zł, ale na tydzień przed aukcją wadium wpłaciła też spółka Patia, za którą stał ukraiński milioner Siergiej Taruta, współwłaściciel Stoczni Gdańsk oraz firmy ISD, udziałowca Huty Częstochowa. Ukraińcy licytowali do kwoty 162 mln zł, ale Crist przebił tę ofertę i we wrześniu 2010 r. za 175 mln złotych stał się nowym właścicielem całego ciągu technologicznego Stoczni Gdynia. Wcześniej za 38,7 mln zł kupił na terenie stoczni także hale (połowę wyłożyli ze środków własnych, na drugą dostali kredyt z banku), ale bez dostępu do wody nie miały one specjalnej wartości.
Biznesmenom z Trójmiasta zależało na doku, bo tylko zapewniając sobie do niego dostęp, mogli zawalczyć o wart 180 mln euro kontrakt dla niemiecko-holenderskiego armatora. W lutym 2010 r. Beluga Hochtieff Offshore ogłosił, że poszukuje wykonawcy konstrukcji jednostki przeznaczonej do prac instalacyjnych przy budowie farm wiatrowych. Długość: 147,5 m, szerokość 42 metry. Waga głównego dźwigu: 1500 ton. Prawdziwe miasto na wodzie o własnym napędzie.
– Do tej pory pracowaliśmy na terenach dzierżawionych od portu Gdańsk. Ten projekt, ze względu na szerokość jednostki, mogliśmy wykonać tylko na terenie Stoczni Gdynia – wspomina Ćwirko.
Przy 380 metrach długości i 70 metrach szerokości dok nadaje się do budowy i remontu niemal wszystkich typów statków pływających po świecie. Kulczycki i Ćwirko zdobyli największy w historii Crista kontrakt, ale muszą sobie też poradzić z największym w historii zadłużeniem firmy. Kwotę 150 mln zł zdecydowała się wyłożyć Agencja Rozwoju Przemysłu w ramach programu wspierania inicjatyw pobudzających gospodarkę. Jak mówi Kulczycki, banki nawet nie chciały rozmawiać o udzieleniu finansowania, gdy słyszały hasło „przemysł stoczniowy”.
– Było dwóch oferentów. Jeden z prywatną, żywą gotówką, drugi, który mógł wziąć udział w licytacji tylko dzięki ogromnej pożyczce, a więc pomocy udzielonej przez państwo. Jeśli była udzielona na zasadach rynkowych, to dlaczego nie zdecydowały się na to banki – punktuje słabość oferty Crista Jacek Łęski, doradca zarządu Stoczni Gdańsk ds. mediów.
Przypomina, że ARP jest nie tylko odpowiedzialna za sprzedaż majątku stoczni, ale jest również udziałowcem Stoczni Gdynia oraz konkurencyjnej wobec Crista Stoczni Gdańsk. Wojciech Dąbrowski, prezes ARP, wyjaśnia, że program stworzony był specjalnie po to, by wspomagać przedsiębiorstwa w czasie kryzysu, a Komisja Europejska jest na bieżąco informowana o procesie sprzedaży majątku stoczni i nie zgłaszała zastrzeżeń do transakcji.
– Program ma charakter publiczny i otwarty. Z punktu widzenia analizy efektywności sama inwestycja także potwierdza jej ekonomiczne uzasadnienie. Spółka Crist wystąpiła o pożyczkę i ją otrzymała, ponieważ spełniła wszystkie warunki programu – tłumaczy Dąbrowski i dodaje, że to nie agencja, ale agent kompensacji Bud-Bank Leasing odpowiada za sprzedaż stoczniowego majątku.
Na koniec 2009 r. Crist miał 383 mln złotych przychodów i 15,4 mln zł zysku netto. Spółka od lat jest rentowna. Rok 2010 zakończyła na niewielkim plusie ze względu na zamykanie oddziałów w Gdańsku i przeprowadzkę do Gdyni. Jak Ćwirko i Kulczycki zamierzają spłacić pożyczkę od ARP? Liczą na więcej zamówień dla branży offshore, tj. jednostek do obsługi farm wiatrowych.
– W tej branży do 2030 r. będzie bardzo dużo zamówień z krajów Unii Europejskiej, a my już mamy doświadczenie w budowie takich jednostek – tłumaczy Kulczycki.
Rok temu Crist zbudował dla niemieckiego armatora budowlano-remontową barkę Thor. Ta ogromna jednostka wyposażona jest m.in. w dźwig o tzw. unosie do 500 ton. Crist przejął warte 100 mln euro zlecenie od greckiego wykonawcy, który nie poradził sobie z pracami. Polska stocznia zrealizowała część prac wartych ok. 30 mln euro, ale to budowa Thora przesądziła o wygraniu kolejnego przetargu.
Jednym z najnowszych zleceń Crista jest wyposażenie i adaptacja czterech barek pełnomorskich (o długości po ok. 110 m i szerokości ok. 30 m) do przewozu kolumn turbin wiatrowych na miejsce instalacji na morskich farmach wiatrowych. Branża pełnomorskich farm wiatrowych (offshore) to stosunkowo nowy, ale bardzo szybko rosnący sektor. W Europie działa ich już ponad 900.
Katarzyna Dębek, Forbes | 01.02.2011 15:51, ostatnia aktualizacja 15 lutego 2011 02:15 |
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Żeby sfinansować inwestycje
Żeby sfinansować inwestycje Crist zaciągnął kredyty na 170 mln złotych. Oznacza to, że poziom zadłużenia przekracza dwukrotność kapitałów własnych i 10-krotność rentowności firmy. W dalszych planach mają debiut giełdowy. Nie będzie to jednak warszawski parkiet. Niewątpliwie właściciele Crista ryzykują dużo, jeśli jednak ich firma nie zatonie pod ciężarem finansowych i produkcyjnych zobowiązań, będzie jednym z najbardziej imponujących podmiotów poruszających się po niespokojnych wodach branży stoczniowej.
http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/strategie/skok-na-dok,10831,1
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Marylu,trzymam kciuki za Ciebie i za Stocznię
dziękuję CI za trud,bron Polskiej Sprawy.....
gość z drogi
4. MSP zadowolone z sytuacji w Stoczni Gdynia: 15 firm, ponad 1500
Z tego, co słyszę od inwestorów, to mają dziś zamówienia już nie tylko krótko-, ale i długoterminowe - powiedział minister skarbu Aleksander Grad podczas czwartkowej wizyty na terenach byłej Stoczni Gdynia. - Jestem więc pewien, że skoro zainwestowali tu duże pieniądze, to będą chcieli, żeby się zwróciły. Dlatego mam pewność, że przez wiele lat będą tutaj dobre miejsca pracy - Cała Polska dziś widzi, że życie w stoczni gdyńskiej tętni. Widzimy działalność biznesową zorganizowaną na nowo w sposób nowoczesny, gdzie wiele podmiotów współpracuje ze sobą, gdzie ponad 1500 osób znalazło zatrudnienie, a w kolejnych miesięcy ma się ono jeszcze zwiększyć - podkreślił minister Grad.
Dodał również, że firmy działające w byłej Stoczni Gdynia są dobrze zorganizowane, produkują i zarabiają, płacą podatki a polscy podatnicy nie muszą do nich dopłacać.
- Ich sukces opiera się na zoptymalizowaniu produkcji stoczniowej. Jest ona dziś rentowna a nie tak jak to miało miejsce, gdy Stocznia Gdynia była spółką Skarbu Państwa, gdy większość produkcji była nierentowna. I choć wiele osób uważało, że w tym miejscu będzie hulał wiatr, widzimy, że jest to miejsce, gdzie jest praca, gdzie budowane są statki, budowane są różne urządzenia a ludzie, którzy odchodzili ze stoczni, mogą do tych firm wracać - mówił Aleksander Grad.
Jego zdaniem proces kompensacji i restrukturyzacji, który był tu prowadzony od dwóch lat, został przeprowadzony dobrze i w sposób niemal modelowy.
- Musieliśmy sprzedawać te aktywa tak, by były one rozproszone, ale jednocześnie by prowadzona tu działalność była wobec siebie komplementarna. Myślę, że udało nam się ten efekt osiągnąć niemal idealnie - powiedział minister skarbu.
Sukces całego procesu sprawił, że podobny model kompensacji jest już prowadzony na terenach Stoczni Szczecińskiej.
- W tej chwili te aktywa są już własnością Towarzystwa Finansowego Silesia. Spółka przygotowuje kompleksowy plan zagospodarowania terenu, ma już inwestorów, z którymi przygotowuje umowy sprzedaży lub długoterminowej dzierżawy. Myślę, że już we wrześniu będziemy mogli pojechać do Szczecina i pokazać, jak tam rozwija się podobny projekt - zapewnił Aleksander Grad.
Na terenach byłej Stoczni Gdynia działa obecnie 15 firm. Wszystkie podpisały dziś list intencyjny o współpracy na rzecz rozwoju terenów postoczniowych. Koordynatorem tych działań jest Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, której ambicją jest stworzenie na terenach byłej stoczni w ciągu trzech najbliższych lat nowoczesnego terenu przemysłowego. PSSE ma już przygotowany projekt i harmonogram prac, które mają sprawić, by stocznia stała się jak najlepszym miejscem do prowadzenia działalności gospodarczej dla inwestorów.
http://hutnictwo.wnp.pl/msp-zadowolone-z-sytuacji-w-stoczni-gdynia-15-firm-ponad-1500-miejsc-pracy,134609_1_0_0.html
Ruszyły wypłaty dla wierzycieli stoczni Gdynia i Szczecin
http://hutnictwo.wnp.pl/ruszyly-wyplaty-dla-wierzycieli-stoczni-gdynia-i-szczecin,134540_1_0_0.html
Zarządca kompensacji powiedział w środę PAP, że chce podzielić "wstępnie" 456 mln zł dla wierzycieli stoczni w Gdyni, a 127 mln zł - dla wierzycieli w Szczecinie. Kwota wszystkich wierzytelności w przypadku tych zakładów to: 1 mld 750 mln zł i ok. 1 mld 300 mln zł. Chodzi o zadłużenie m.in. z tytułu zawartych umów, wynikających na przykład z zakupu materiałów i surowców, czy wobec ZUS.
Zarządca kompensacji poinformował, że dotychczas wypłacił wierzycielom stoczni Szczecin blisko 30 mln zł. Jak wyjaśnił, pieniądze trafiły głównie do wierzycieli publiczno-prawnych, w tym m.in. do ARP, Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców, z którego środki są przeznaczane na ratowanie i restrukturyzację firm, miasta Szczecin, ZUS, Zachodniopomorskiego Urzędu Skarbowego oraz Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
W przypadku stoczni Gdynia wypłacono jednemu wierzycielowi ok. 5 mln zł. Zarządca kompensacji powiedział, że chodzi o dostawcę mediów dla tego zakładu. Dodał, że podmiot ten posiadał zabezpieczenie rzeczowe.
Zarządca kompensacji zapowiedział, że kolejne wypłaty nastąpią prawdopodobnie w piątek i sukcesywnie będą realizowane do końca postępowania kompensacyjnego. "Mam kolejne prawomocne plany podziału pieniędzy dla wierzycieli, zatwierdzone przez sądy w Gdańsku i Szczecinie" - podkreślił.
"W tej chwili są procedowane w sądach sprzeciwy wierzycieli m.in. do planu podziału środków. Chodzi o kilka zagranicznych podmiotów" - dodał.
Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało pod koniec ub.r. Komisję Europejską o zakończeniu procesu sprzedaży części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Wiceminister skarbu Adam Leszkiewicz mówił pod koniec stycznia PAP, że do końca marca prezes Agencji Rozwoju Przemysłu musi zamknąć postępowanie kompensacyjne. Taki harmonogram narzuciła nam Komisja Europejska. Sądy w Szczecinie i Gdańsku zatwierdziły praktycznie wszystkie listy wierzytelności.
Po zamknięciu postępowania kompensacyjnego, sądy będą ustanawiać syndyka masy upadłościowej dla tych części majątku, których nie udało się sprzedać. Jeśli chodzi o stocznię Gdynia, został jeszcze m.in. ośrodek wypoczynkowy Wieżyca oraz - tak jak w przypadku szczecińskiego zakładu - ruchomości, w tym m.in. rury czy inne materiały. Mają być one wystawione na sprzedaż jeszcze raz, a uzyskane pieniądze syndyk podzieli wśród pozostałych wierzycieli.
6 listopada 2008 r. Komisja Europejska uznała, że udzielona zakładom stoczniowym w Gdyni i Szczecinie przez polski rząd pomoc publiczna jest nielegalna. Zgodnie z planem uzgodnionym z KE, podzielony na części majątek obu stoczni został wystawiony na sprzedaż, a pracownicy zwolnieni. Za majątek zakładów w Gdyni i Szczecinie uzyskano odpowiednio: około 416 mln zł i ponad 107 mln zł.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Senator PiS pisze do Tuska: ma pan ostatnią szansę, by uratować
Senator Krzysztof Zaremba (PiS) napisał list do premiera ws. stoczni w Szczecinie. Zażądał od Donalda Tuska, aby wsparł firmę Porta Holding w jej zabiegach o kupno majątku po stoczni. - Ma pan ostatnią szansę "wyjść z twarzą" jako premier wobec Szczecina, szczecinian i stoczniowców. Dlatego nie prosimy, a żądamy - zwrócił się stanowczo do Tuska jego do niedawna partyjny kolega. Co, jeśli szef rządu nie spełni tego żądania? W rozmowie z Onet.pl senator zwraca uwagę na słabnącą, także z powodu sprawy stoczni, pozycję Platformy Obywatelskiej. - Szczecinianie pokazali czerwoną kartkę kandydatowi PO. Kandydaci tej partii przegrają też wybory parlamentarne - zapowiada.
Co ciekawe, w wyborach samorządowych na prezydenta Szczecina w 2010 roku wygrał polityk niezależny Piotr Krzystek (który wcześniej startował pod szyldem PO), drugi był namaszczony przez Platformę Arkadiusz Litwiński. Z kolei Krzysztof Zaremba (który napisał rzeczony list) był trzeci z wynikiem niespełna 18 proc.
A jeśli premier w ogóle nie ustosunkuje się do listu senatora Krzysztofa Zaremby? - Brak odpowiedzi też będzie formą odpowiedzi. Niestety, to nie jest dobra praktyka, a sprawa jest poważna - mówi polityk PiS.
Senator teraz PiS, a wcześniej PO, wypomina szefowi rządu, że ten podczas samorządowej kampanii wyborczej powiedział iż, "uczyni wszystko, żeby w Szczecinie znów budowane były statki". W jego ocenie, właśnie teraz jest na takie starania odpowiedni czas.
- Rzeczywiście jako szef rządu, który zlikwidował przemysł stoczniowy w Szczecinie i nie podjął skutecznej walki o jego obronę przed Komisją Europejską, ma pan na tym polu wiele do zrobienia - atakuje Tuska. Zwraca w tym punkcie uwagę na niedoszłego "inwestora katarskiego", który miał zainwestować w polskie stocznie, i działania ministra skarbu Aleksandra Grada (PO).
Zaremba stwierdza w liście, że w roku 2009 złożona została oferta kupna majątku stoczniowego przez spółkę Porta Holding, a w sądzie złożony jest wniosek o postępowanie układowe w upadłości, którego "zakończenie pozwoliłoby uruchomić środki pieniężne w wysokości 500 mln złotych znajdujące się na rachunku bankowym syndyka".
- W imieniu wszystkich szczecinian i stoczniowców żądam i oczekuję od pana wsparcia wniosku Stoczni Szczecińskiej Porta Holding S.A. (o postępowanie układowe i zakup majątku stoczniowego - red.) zgodnie z danym przez pana publicznie słowem, jakie Pan złożył w Szczecinie - napisał senator Zaremba.
Jednocześnie polityk związany z PiS podkreśla, że nie chodzi mu o żadne naciski na sądy, ale o polityczne wsparcie wniosków.
Minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział w minionym tygodniu, że kluczowe aktywa szczecińskiej stoczni są wykupione przez Towarzystwo Finansowe Silesia. - Spółka Silesia przygotowuje kompleksowy plan zagospodarowania tego terenu. Ma dzisiaj już inwestorów, z którymi przygotowuje umowy sprzedaży lub dzierżawy na co najmniej pięć lat, by te firmy mogły inwestować. Jestem przekonany, że już we wrześniu tego roku będziemy mogli pojechać do Szczecina i również pokazać, jak prywatny kapitał na tych aktywach buduje, tworzy nowe miejsca pracy i na tym zarabia. I jak zarabia Skarb Państwa - zapowiedział minister.
(RZ)
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/senator-pis-pisze-do-tuska-ma-pan-ostatnia-szanse-,1,4211065,wiadomosc.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Katarski syndrom Grada Nasz
Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa, chce sprzedać Polskie Ratownictwo Okrętowe w Gdyni inwestorowi, który przedstawi najwyższą cenę. Nabywcą może być więc firma krajowa lub zagraniczna. To całkowite odejście od koncepcji prywatyzacji z 2004 roku, gdy pracownikom PRO obiecano, że to oni będą mogli kupić część akcji swojej firmy, a ewentualny inwestor będzie także reprezentował tylko polski kapitał.
Polskie Ratownictwo Okrętowe w Gdyni jest firmą z niemal 60-letnią tradycją. Jej działalność do 2002 roku skupiała się na ratownictwie i usługach morskich. Po przekształceniach spółka skupiła się na świadczeniu komercyjnych usług morskich - holowniczych, dźwigowych. PRO obsługuje platformy wiertnicze i dostarcza załogi innym armatorom. Jak podkreślił kpt. ż.w. Zbigniew Sulatycki, prezes Towarzystwa Gospodarczego Morskiego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego, w 2002 roku firma po przeprowadzonej restrukturyzacji zaczęła funkcjonowanie w bardzo trudnych warunkach, ale dzięki zaangażowaniu załogi stanęła na nogi - sprzedano stare statki, zastępując je używanymi jednostkami, ale o lepszych parametrach, a później (od 2007 roku) ponad połowa floty została wymieniona na nowe jednostki. - Śmiało możemy powiedzieć, że restrukturyzacja przeprowadzona przez załogę udała się i dzięki niej przedsiębiorstwo wyszło na prostą - ocenił Sulatycki. Obecnie firma prosperuje bardzo dobrze, nie ma zaległości podatkowych i wobec kontrahentów, a ubiegły rok zakończyła zyskiem w wysokości 5 mln złotych.
PRO zatrudnia około 100 doświadczonych pracowników, posiada 5 wysoko wyspecjalizowanych holowników oraz pływający ciężki dźwig i świadczy usługi na morzach całego świata. - Rozwój tej firmy i wypracowany sukces to dzieło pracowników, którzy się dla niej poświęcili - zauważył Zbigniew Sulatycki. Jak dodał, właśnie z tego powodu pracownicy mieli nadzieję, że polski rząd przyjmie ścieżkę prywatyzacji PRO, która uwzględni ich trud i zarazem będzie korzystna z punktu widzenia interesu naszego kraju. Dlatego już w 2004 roku pracownicy wystąpili do resortu skarbu w sprawie prywatyzacji bezpośredniej PRO w Gdyni poprzez oddanie przedsiębiorstwa do odpłatnego korzystania spółce z udziałem pracowników PRO i krajowych inwestorów zewnętrznych, którymi miały być osoby fizyczne. I wtedy taki projekt został oceniony pozytywnie, ludzie mieli więc nadzieję, że taka prywatyzacja jest tylko kwestią czasu. Cztery lata później wniosek został zaktualizowany. Pracownicy byli pewni, że MSP przychyli się do ich wniosku, ale on nie został uwzględniony. O tym, kto kupi PRO, zdecyduje zaproponowana cena, bo budżet chce jak najwięcej zarobić na tej prywatyzacji.
- Wybrana dziś ścieżka prywatyzacji praktycznie eliminuje możliwość udziału w niej spółki zawiązanej przez pracowników firmy, a to z oczywistego względu: braku możliwości zgromadzenia odpowiednio wysokiego kapitału niezbędnego do zakupu przedsiębiorstwa w całości - dodał Sulatycki.
W jego ocenie, to niebezpieczna decyzja, bo stwarza możliwość tzw. wrogiego przejęcia przez konkurencję dysponującą odpowiednimi finansami. Zdaniem Sulatyckiego, w przypadku sprzedaży PRO podmiotowi zagranicznemu należy się spodziewać, że firma zniknie z Polski, a jej pracownicy stracą zatrudnienie.
Na początku kwietnia br. resort skarbu zaprosił inwestorów do negocjacji w sprawie kupna przedsiębiorstwa Polskie Ratownictwo Okrętowe w Gdyni. Przedmiotem negocjacji oraz jedynym kryterium wyboru najkorzystniejszej oferty będzie cena za wszystkie składniki materialne i niematerialne majątku. Potencjalni inwestorzy mają czas do 23 kwietnia na składanie odpowiedzi w tej sprawie. PRO jest przedsiębiorstwem państwowym, a minister skarbu to jedyny jego właściciel. Według MSP, dzięki długoletnim kontaktom, znajomości potrzeb rynku, doświadczeniu i wysokiej jakości świadczonych usług przedsiębiorstwo z powodzeniem funkcjonuje i wchodzi stopniowo na coraz trudniejsze rynki. Udział PRO w światowym rynku specjalistycznych usług morskich stanowi około 1 procent.
Marcin Austyn
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=104188
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Postępowanie kompensacyjne w
Postępowanie kompensacyjne w stoczniach Szczecin i Gdynia w "zasadniczej części" zostało zakończone - powiedział w czwartek PAP wiceminister skarbu Adam Leszkiewicz. Dodał, że w tej sprawie resort skarbu jest w stałym kontakcie z Komisją Europejską.
Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało pod koniec ub.r. Komisję Europejską o zakończeniu procesu sprzedaży części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Leszkiewicz mówił pod koniec stycznia PAP, że do końca marca prezes Agencji Rozwoju Przemysłu musi zamknąć postępowanie kompensacyjne. Taki harmonogram narzuciła nam Komisja Europejska.
Do wierzycieli stoczni Szczecin i Gdynia trafiło do tej pory łącznie 35 mln zł. Wśród nich znajdują się m.in.: Agencja Rozwoju Przemysłu czy należący do Skarbu Państwa Fundusz Restrukturyzacji Przedsiębiorców.
"Organy postępowania wykonały wszystkie czynności pozasądowe, które umożliwiają jego zakończenie. A obecny harmonogram działań uzależniony jest tylko od właściwych i niezależnych instytucji sądowych" - powiedział w czwartek wiceminister skarbu.
Zarządca kompensacji Jerzy Sławek mówił na początku marca PAP, że chce podzielić "wstępnie" 456 mln zł wśród wierzycieli stoczni w Gdyni, a 127 mln zł przeznaczyć na spłatę wierzycieli w Szczecinie. Kwota wszystkich wierzytelności w przypadku tych zakładów to odpowiednio: 1 mld 750 mln zł i ok. 1 mld 300 mln zł. Chodzi o zadłużenie m.in. z tytułu zawartych umów, wynikających np. z zakupu materiałów i surowców, czy wobec ZUS.
Ponadto zarządca kompensacji zapowiadał kolejne wypłaty. "W tej chwili są procedowane w sądach sprzeciwy wierzycieli m.in. do planu podziału środków. Chodzi o kilka zagranicznych podmiotów" - mówił.
Procedury zatwierdzania przez sądy rejonowe złożonych przez zarządcę kompensacji planów podziału kwot uzyskanych ze sprzedaży majątku obu stoczni trwają od grudnia 2010 r. Na początku marca zarządca kompensacji rozpoczął wypłatę wierzytelności po zatwierdzeniu przez sądy list wierzycieli. "Tym samym proces kompensacji, znalazł się w ostatniej fazie realizacji, związanej z zaspokajaniem wierzycieli" - dodał wiceminister skarbu.
"Biorąc pod uwagę konieczność respektowania niezawisłości sądów, poszanowanie praw wierzycieli, a także przepisy ustawy kompensacyjnej, formalna decyzja właściwego organu o zakończeniu procesu zostanie wydana niezwłocznie po realizacji czynności sądowych związanych z zatwierdzaniem poszczególnych planów podziału, czyli wykonaniem przez zarządcę kompensacji ostatecznego planu podziału. Co oznacza także wypłacenie wierzycielom zgromadzonych w czasie postępowania wszystkich środków finansowych" - zaznaczył.
Komisja Europejska uznała 6 listopada 2008 r., że pomoc publiczna udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie przez polski rząd była nielegalna. Zgodnie z planem uzgodnionym z KE, podzielony na części majątek obu stoczni został wystawiony na sprzedaż, a pracownicy zwolnieni. Za majątek zakładów w Gdyni i Szczecinie uzyskano odpowiednio: około 416 mln zł i ponad 107 mln zł.
Źródło: PAP
http://biznes.onet.pl/msp-postepowanie-kompensacyjne-w-stoczniach-prawie,18490,4227667,1,news-detal
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Sąd ogłosił upadłość Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni
Prezes stoczni Roman Kraiński poinformował w czwartek PAP, że "sąd musiał tak zrobić, bo zakład utracił płynność finansową; po długich rozmowach nie dostaliśmy spodziewanych pieniędzy z MON-u". Dodał, że - według zarządu - ministerstwo winne jest stoczni pieniądze za wykonane prace.
Sąd ogłosił upadłość Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. PAP - 18-04-2011
Wysłuchanie zostało poświęcone sposobom wyjścia z kryzysu oraz przyszłości przemysłu stoczniowego w Europie. Posiedzenie odbyło się w historycznej Sali BHP na terenie byłej stoczni w Gdańsku.
Marian Krzaklewski, przedstawiciel NSZZ "Solidarność" w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym (EKES) i sprawozdawca projektu opinii EKES wyjaśnił dziennikarzom, że dyrektywa pozwalająca na pomoc państwa stoczniom w określonych sytuacjach obowiązuje tylko do końca 2011 r. Jeszcze w tym roku Komisja Europejska ma podjąć decyzję o jej ewentualnym przedłużeniu.
Krzaklewski podkreślił, że EKES jest za przedłużeniem działania dyrektywy, za unowocześnieniem tych ram tak, aby dotyczyły one pomocy w produkcji np. urządzeń dla platform wiertniczych, infrastruktury na wybrzeżach. Jego zdaniem, "w tych dziedzinach europejskie stocznie mogą konkurować ze stoczniami Dalekiego Wschodu dotowanymi przez swoje państwa".
Wyjaśnił, że dozwolona jest pomoc państwa na restrukturyzacje stoczni, na tworzenie miejsc pracy, na innowacje, na badania i rozwój, na kredyty eksportowe i na pomoc regionalną. Poinformował, że z obowiązujących od 2004 r. możliwości stocznie europejskie skorzystały 35 razy.
Dyrektywa dotycząca pomocy dla sektora stoczniowego musi być przyjęta pod koniec 2011 roku. Pod uwagę będzie brana m.in. opinia EKES. Projekt EKES po dyskusji w Gdańsku będzie głosowany w lipcu br. i przekazany do Komisji Europejskiej.
Członek Zarządu Stoczni Gdańsk Arkadiusz Aszyk powiedział dziennikarzom, że polskie stocznie nigdy nie skorzystały z obowiązującej dyrektywy i możliwości pomocy państwa. "W naszym kraju nie zostały przyjęte odpowiednie akty prawne umożliwiające korzystanie z takiej możliwości, a Niemcy, Hiszpania i Francja korzystają z takiej pomocy" - powiedział.
Jego zdaniem nie ma w Polsce żadnej inicjatywy ustawodawczej zmierzającej do przyjęcia odpowiednich aktów prawnych. Wyjaśnił, że taka pomoc jest udzielana z budżetu krajowego, a nie unijnego. "Być może jak będzie przedłużona ta dyrektywa, to Polska skorzysta z takiej możliwości" - dodał.
Przewodniczący Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego "Solidarności" Dariusz Adamski powiedział podczas wystąpienia, że "rząd Polski nie prowadził i nie prowadzi żadnej polityki dotyczącej sektora stoczniowego; Polska nie przygotowała podstaw prawnych umożliwiających korzystanie z pomocy". Uważa, że "jest dużym wstydem dla Polski, bo jest posiedzenie komisji, a nie ma na nim przedstawiciela rządu polskiego".
W posiedzeniu w Gdańsku uczestniczyli m.in. przedstawiciele trójmiejskich stoczni, związkowcy, pracodawcy z sektora okrętowego i armatorzy.
Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny jest organem konsultacyjnym UE, który tworzą przedstawiciele różnych podmiotów społeczno-gospodarczych, np. pracodawców, związków zawodowych, organizacji rolniczych i rzemieślniczych oraz organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną środowiska, konsumentów, praw człowieka i kulturą. Łącznie liczy 344 członków. Polskę reprezentuje 21 osób.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. z belgijsko-niemieckiej firmy Teleskop
"Strony umówiły się na rozmowy handlowe w maju, w przedmiocie wyrażonego przez firmę Teleskop z Kostrzyna zainteresowania nabytym przez Towarzystwo Finansowe Silesia Sp. z o.o. majątkiem Stoczni Szczecińskiej NOWA Sp. z o.o." - napisano w oświadczeniu TF Silesia przesłanym PAP w środę.
We wtorek Paweł Wagner z belgijsko-niemieckiej firmy Teleskop poinformował, że chce ona kupić majątek upadłej stoczni szczecińskiej. Dodał, że na początku kwietnia Teleskop złożył ofertę kupna ponad 50 ha terenów byłej Stoczni Szczecińskiej Nowa.
Teleskop planuje w Szczecinie produkować duże elementy i podzespoły stalowe. Część majątku, w tym pochylnię Wulkan, Teleskop miałby dzierżawić na potrzeby budowy wielkogabarytowych elementów przyszłego tunelu drogowo-kolejowego, który ma połączyć Niemcy i Danię. "W przypadku pomyślnego przebiegu rozmów, plany inwestycyjne Teleskop zakładają utworzenie tysiąca nowych miejsc pracy oraz inwestycję rzędu 20 mln euro do końca 2020 r." - deklarował we wtorek Wagner.
Towarzystwo Finansowe Silesia jesienią zeszłego roku wylicytowało najważniejsze nieruchomości wchodzące w skład SSN. Wśród kupionego przez TF Silesia majątku są m.in. trzy pochylnie, nabrzeża o długości 510 m wyposażone w urządzenia dźwigowe, a także place składowe, hale przemysłowe wraz z infrastrukturą dźwignicową, obiekty biurowe oraz grunty o łącznej powierzchni 50 hektarów.
TF Silesia z siedzibą w Katowicach specjalizuje się w rewitalizacji gospodarczej i zagospodarowywaniu obszarów poprzemysłowych. Towarzystwo powstało w grudniu 2000 r., jego udziałowcami zostali: Skarb Państwa i Agencja Rozwoju Przemysłu. Obecnie podstawą działalności spółki są specjalistyczne działania naprawcze i doradztwo na rzecz poprawy stanu zakładów w trudnej sytuacji. Towarzystwo ma m.in. wspomagać politykę gospodarczą państwa, angażując pieniądze w restrukturyzacje na zasadach komercyjnych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. ciąg dalszy sprawy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Ok. 300 członków NSZZ
Ok. 300 członków NSZZ "Solidarność" protestowało w czwartek rano przed Filharmonią Bałtycką w Gdańsku przeciw zaniedbaniom w gospodarce morskiej. W filharmonii o 9.30 rozpoczęła się Europejska Konferencja Morska z udziałem m.in. unijnej komisarz.
Jak poinformował PAP szef pomorskiej "S" Krzysztof Dośla, w proteście na ulicy prowadzącej do Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku uczestniczą przedstawiciele stoczni i innych zakładów pracy związanych z gospodarką morską m.in. z Gdańska, Gdyni i Szczecina. Protestujący przynieśli ze sobą tablice z nazwami nieistniejących już - zlikwidowanych bądź upadłych - polskich firm z sektora morskiego.
http://sopot.naszemiasto.pl/artykul/913721,gdansk-solidarnosc-protestowala-na-olowiance,id,t.html?kategoria=8165#86ad1d9cfc48fe23,1,3,60
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Kulczycki i Ćwirko zdobyli
Kulczycki i Ćwirko zdobyli największy w historii Crista kontrakt, ale muszą sobie też poradzić z największym w historii zadłużeniem firmy. Kwotę 150 mln zł zdecydowała się wyłożyć Agencja Rozwoju Przemysłu w ramach programu wspierania inicjatyw pobudzających gospodarkę. Jak mówi Kulczycki, banki nawet nie chciały rozmawiać o udzieleniu finansowania, gdy słyszały hasło „przemysł stoczniowy”.
– Było dwóch oferentów. Jeden z prywatną, żywą gotówką, drugi, który mógł wziąć udział w licytacji tylko dzięki ogromnej pożyczce, a więc pomocy udzielonej przez państwo. Jeśli była udzielona na zasadach rynkowych, to dlaczego nie zdecydowały się na to banki – punktuje słabość oferty Crista Jacek Łęski, doradca zarządu Stoczni Gdańsk ds. mediów.
Przypomina, że ARP jest nie tylko odpowiedzialna za sprzedaż majątku stoczni, ale jest również udziałowcem Stoczni Gdynia oraz konkurencyjnej wobec Crista Stoczni Gdańsk. Wojciech Dąbrowski, prezes ARP, wyjaśnia, że program stworzony był specjalnie po to, by wspomagać przedsiębiorstwa w czasie kryzysu, a Komisja Europejska jest na bieżąco informowana o procesie sprzedaży majątku stoczni i nie zgłaszała zastrzeżeń do transakcji.
– Program ma charakter publiczny i otwarty. Z punktu widzenia analizy efektywności sama inwestycja także potwierdza jej ekonomiczne uzasadnienie. Spółka Crist wystąpiła o pożyczkę i ją otrzymała, ponieważ spełniła wszystkie warunki programu – tłumaczy Dąbrowski i dodaje, że to nie agencja, ale agent kompensacji Bud-Bank Leasing odpowiada za sprzedaż stoczniowego majątku.
– To już problem poza nami. O pożyczkę z ARP mógł ubiegać się każdy, ale to my mieliśmy wizję, jak ją wykorzystać. Jej oprocentowanie jest wyższe niż rynkowe – kwituje Ćwirko.
Właściciele Crista nie mają wątpliwości, że udźwigną kierowanie przedsiębiorstwem w branży, w której banki nie widzą szans na zyski, a najsilniejsi konkurenci walczą ze skutkami kryzysu. Firmę Crist zakładali na początku lat 90. Dwaj inżynierowie poznali się podczas pracy w Stoczni Północnej. Ćwirko odszedł ze stoczni pod koniec lat 80., kiedy przegrał konkurs na dyrektora technicznego. Jako człowiek spoza partii nie miał szans na tak wysokie stanowisko. Udało mu się trochę zarobić, kiedy przez rok pływał jako inżynier gwarancyjny na radzieckiej jednostce do połowu tuńczyków. Hiszpańsko-radziecka spółka przerabiała tuńczyki na Wyspach Kanaryjskich, a Ćwirko kontrolował pracę statku i odkładał pieniądze na własny biznes.
Krzysztof Kulczycki był w tym czasie na kilku zagranicznych kontraktach: najpierw w Dubaju ściągał Polaków do pracy w Dubai Drydocks, a potem pracował jako project manager w stoczni w Kuwejcie. Po powrocie do Polski pracował dla Szwedów – otworzył w Gdańsku oddział Nordcap Plastic (dziś Amitech), producenta tworzyw sztucznych dla budownictwa, ale wciąż myślał o własnej działalności. Odszedł, kiedy ruszyła produkcja.
Crista założyli w 1990 roku. Na początku zatrudnili kilku pracowników ze Stoczni Remontowej Nauta i ze Stoczni Gdańsk. Jako podwykonawcy pomagali innym stoczniom w remontach i drobnych przebudowach. Z czasem pojawiało się coraz więcej samodzielnych zleceń i konstrukcje całychjednostek – kutrów rybackich dla norweskich, duńskich i holenderskich armatorów, czy jednostek technicznych do obsługi w portach, a przez ostatnie dwa lata, gdy w branży okrętowej nie było wielu zamówień, coraz więcej zleceń hydrotechnicznych. Budowali między innymi trzy śluzy na Renie oraz do portu w Bremerhaven.
Na koniec 2009 r. Crist miał 383 mln złotych przychodów i 15,4 mln zł zysku netto. Spółka od lat jest rentowna. Rok 2010 zakończyła na niewielkim plusie ze względu na zamykanie oddziałów w Gdańsku i przeprowadzkę do Gdyni. Jak Ćwirko i Kulczycki zamierzają spłacić pożyczkę od ARP? Liczą na więcej zamówień dla branży offshore, tj. jednostek do obsługi farm wiatrowych.
– W tej branży do 2030 r. będzie bardzo dużo zamówień z krajów Unii Europejskiej, a my już mamy doświadczenie w budowie takich jednostek – tłumaczy Kulczycki.
Rok temu Crist zbudował dla niemieckiego armatora budowlano-remontową barkę Thor. Ta ogromna jednostka wyposażona jest m.in. w dźwig o tzw. unosie do 500 ton. Crist przejął warte 100 mln euro zlecenie od greckiego wykonawcy, który nie poradził sobie z pracami. Polska stocznia zrealizowała część prac wartych ok. 30 mln euro, ale to budowa Thora przesądziła o wygraniu kolejnego przetargu.
Jednym z najnowszych zleceń Crista jest wyposażenie i adaptacja czterech barek pełnomorskich (o długości po ok. 110 m i szerokości ok. 30 m) do przewozu kolumn turbin wiatrowych na miejsce instalacji na morskich farmach wiatrowych. Branża pełnomorskich farm wiatrowych (offshore) to stosunkowo nowy, ale bardzo szybko rosnący sektor. W Europie działa ich już ponad 900.
Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (EWEA) tylko w pierwszej połowie 2010 r. podłączono 118 nowych turbin offshore’owych. W całym 2009 r. wygenerowały one 577 megawatów energii. Unijna strategia przewiduje, że w 2030 r. 30 proc. wytwarzanej w UE energii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych, w tym m.in. farm wiatrowych na Bałtyku czy Morzu Północnym.
– Do ich budowy, a potem serwisowania będzie potrzeba wielu jednostek – mówi Ireneusz Ćwirko. – Nasi konkurenci w aukcji doskonale wiedzieli, jak wygląda rynek i ile zleceń czeka na realizację – dodaje Krzysztof Kulczycki.
(...)
Katarzyna Dębek
Forbes Polska
Przejdź do oryginalnego artykułu
http://www.portalmorski.pl/artykul/index/skok-na-dok/17704
Na rzut kamieniem w innej stoczni dzieją się cyrki,,,W Stoczni Marynarki Wojennej znów wrze. Negocjacje pakietu oszczędnościowego ze związkami zawodowymi skończyły się... wypowiedzeniem przez prezesa stoczni układu zbiorowego pracy. - Tłumaczyłem załodze, że łatanie dziurawego statku do połowy, jest bez sensu - mówi Roman Kraiński, prezes zarządu Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. - Nasza stocznia wciąż generuje straty. Aby sąd pozwolił nam na układ, musimy przedstawić źródła finansowania. Na ten moment to sprzedaż majątku, sukcesywnie realizowana i drastyczne oszczędności. Zdecydowałem się wypowiedzieć układ zbiorowy, który zresztą obowiązywał do końca ub. roku, gdyż potrzebne są radykalne kroki. Trzeba dostosować strukturę do wielkości sprzedaży. Lepiej choć części załogi zapewnić pracę, niż doprowadzić do sytuacji, kiedy wszyscy trafią na bruk. W tej chwili w stoczni pracuje ponad tysiąc osób. Ile straci pracę? - Za wcześnie na liczby - ucina prezes Kraiński. Stanowiska prezesa nie podzielają związkowcy z Solidarności. Według nich wypowiedzenie układu zbiorowego i fiasko negocjacji pakietu oszczędnościowego ze związkami to wynik nieudolnej polityki prezesa stoczni. - Rozmowy miały charakter pozorowany i były prowadzone w złej wierze, niezgodnie z elementarnymi zasadami dialogu społecznego - twierdzi Mirosław Kamieński, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej "S" Stoczni Marynarki Wojennej. - Związki zawodowe w poczuciu odpowiedzialności za stocznię gotowe były do znaczących doraźnych ustępstw o charakterze ekonomicznym. Okazuje się, że w negocjacjach nie chodziło o osiągnięcie porozumienia dla dobra stoczni i załogi, a jedynie o ratowanie pozycji prezesa wobec totalnego braku sukcesów w kontraktacjach. Skutkiem jest odrzucenie dialogu i doprowadzenie do sytuacji konfliktowej. Od ponad roku Stocznia Marynarki Wojennej znajduje się w upadłości układowej. Realizowany był program restrukturyzacji, który ma objąć sprzedaż zbędnego majątku, zwiększone kontraktowanie zamówień oraz zwolnienia pracowników. "Niestety od początku 2011 roku nastąpiło nagłe pogorszenie sytuacji, bowiem z hucznie zapowiadanych przez prezesa Romana Kraińskiego kontraktów zagranicznych i krajowych większość nie wypaliła. A znane już były wręcz nazwy krajów, które mają wnet zasypać stocznię zamówieniami" - napisali związkowcy w specjalnym oświadczeniu. Związkowcy z SMW podkreślają, że koszty tego fiaska jak zwykle według koncepcji zarządu ma ponieść załoga. Zarzuty odpiera prezes stoczni. - Należy pamiętać, że operujemy na rynku kontraktów wojskowych. To zupełnie inny rynek od cywilnego - mówi Roman Kraiński. - Kiedy w 2009 roku zostałem prezesem, to - w ramach tego rynku - stocznia miała zakontraktowanych 12 statków do remontu. Teraz mamy jeden, do tego po aukcji elektronicznej, więc w mało atrakcyjnej cenie. Dlatego, aby się utrzymać musimy wprowadzić drastyczne oszczędności. Na ten rok mamy trochę pracy. Wszystko wskazuje na to, że razem ze stocznią Nautą będziemy remontować Kobeny. Będziemy też budować żaglowiec dla Wietnamu. Sprawa jest właśnie dopinana w wietnamskim resorcie finansów. Z francuskim koncernem DCNS szykujemy się do przetargu na nowe okręty podwodne dla polskiej marynarki wojennej. To są jednak plany na przyszłość. My potrzebujemy pieniędzy na luty, marzec... Aby dotrwać do czasu, gdy będzie praca, musimy działać zdecydowanie. Ponad 99 proc. akcji Stoczni Marynarki Wojennej posiada Agencja Rozwoju Przemysłu, pozostałymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej, którego zamówienia stanowiły podstawę działalność firmy. Stocznia MW w Gdyni w 2006 r. dwukrotnie straciła płynność finansową. ARP tłumaczyła wówczas, że powodem kłopotów był przerost zatrudnienia oraz nierentowne kontrakty. Sytuacja poprawiła się pod koniec 2007 r., kiedy zredukowano zatrudnienie. Po komercjalizacji przedsiębiorstwa stocznia mogła zacząć realizować zlecenia nie tylko dla wojska, ale też dla kontrahentów cywilnych. Kolejne problemy - m.in. z wypłatami - pojawiły się w 2009 roku. Od ub. roku gdyńska spółka znajduje się w procesie
Klock - 2011-02-01 16:04:35|
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. ostatni statek i Grad z Katarem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl