Smoleńskiem piętno wypalone

avatar użytkownika jwp

Jak widać moda na Średniowiecze powraca, szczególnie w Polsce, a jeszcze dokładniej wśród popleczników Moskwy i jej polskiej agentury.

Z lubością piętnują Załogę i Pasażerów Rządowego Samolotu TU-154. Znaczą też Ciemnogród, który to w swej ciemnocie i zapamiętaniu dalej nie chce uwierzyć, iż w Katyniu Polacy ginęli od niemieckich kul, a pijany Gen. Błasik pospołu z Prezydentem Lechem Kaczyńskim za namową Jarosława Kaczyńskiego niczym kamikadze zaatakowali tak miłujące pokój Państwo jakim jest niewątpliwie Rosja.

Chcą nas oznakować niczym bydło ( Bartoszewski ) i zapędzić nas do zagrody z której już tylko na ubój wiedzie droga ( Sikorski ).

Czyżbyśmy byli zakontraktowani przez Rosję dzięki ożywieniu w "stosunkach handlowych" jakie zafundowali nam Tusk, Komorowski i ich ferajna oraz oczywiście minister Pawlak. Czy Rosjanie przełkną tak łatwo polskie mięso, czy też po raz kolejny stanie im kością w gardle.

Nasi dzielni poganiacze bydła tak zapamiętani w selekcji i znakowaniu bydła nie widzą, iż sami swym patriotycznym postępowaniem wypalają na swoich czolach sowiecką gwiazdę przy aplauzie wieczniej żywej w niemieckich duszach swastyki i politycznej neutralności pokojowo-noblowego murzynka Bambo, który już w Afryce nie mieszka i fajny ma image ten nasz koleżka.

A zatem nie trudźmy się walką z nimi, tak jak po Katastrofie Smoleńskiej Ziarno samo odsiało się od Plew, a właściwie to Plewy same się ujawniły, tak i teraz Stygmat Zdrajcy, Internacjonalisty Unijno-Sowieckiego jarzy się na czołach ich ku wiecznej pamięci i przestrodze. A z piętnem żyć niełatwo, jawi się ono współbraciom w szarości dnia codziennego jak i w obliczu spraw ostatecznych. Ja i wielu rodaków przeklinamy was.

Sami przywróciliście obyczaje sprzed wieków, tedy i wam one się należą bez wątpienia, podle zasług i przewin waszych.

Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu, poprawność polityczną zostawmy lewakom tego świata.

Niech miłość znaczy miłość, a pogarda i nienawiść niech po wsze czasy towarzyszy tym, którzy w służbie swej wierni pozostają..., Komu, własnie komu ?

FRANCISOWI.DE I JEGO SIOSTROM I BRACIOM W WIERZE DEDYKUJĘ.

Jak żywo nasuwa się anegdota o Carze Iwanie Groźnym.

Otóż Iwan Groźny zaprosił Bojarów na ucztę. Ci byli święcie przekonani, iż jest to ich koniec. A tu siurpryza, gościna godna bogów, a po uczcie zostali obdarowani bogatymi podarkami. Gdy zmierzali do wyjścia ukontentowani wielce, jeden po drugim zostali srodze wybatożeni. Gdy zapytali Cara za co to, on rzekł ( trawestując to na współczesny język ): Żeby wam się w dupach nie poprzewracało.

I to tyle na temat polskiego rządu.

Smoleńsk - hipoteza zamachu - argumenty w pigułce V2

Materiały poglądowe za stroną - www.baltic-gallery.art.pl

Piętnowanie.

Wykroczenia szczególnej wagi karane były dodatkowo wypalaniem na ciele winnego znaków informujących o poniesionej karze i pozostających na nim do końca jego życia.

Dyby drwin i pośmiewiska.

Umieszczano je na rynkach i w pobliżu bram miejskich. Były narzędziem uznawanym za "obowiązkowe" we wszystkich regionach Europy w dobie średniowiecza (podobnie jak pręgierze i maski hańby) i stanowiły część całej serii instrumentów do wymierzania kar cielesnych, będących napomnieniem oraz przestrogą dla winnego, a odstraszającym przykładem dla innych. Nie służyły zadawaniu bólu, lecz broniły społeczność przed wybrykami ekstremalnych jednostek. Dyby te były przeznaczone dla oszustów, złodziei, pijaków, kłótliwych kobiet. Uznawano je za karę lekką, często jednak stawały się prawdziwą torturą, kiedy ofiarę - z unieruchomionymi w klocach rękoma i szyją - obijano kijami, policzkowano, obrzucano kamieniami i pecynami błota, oblewano wrzątkiem, a częstokroć i okaleczano. Również łaskotanie skazanego mogło tę "łagodną" karę przemienić w okrutną i nieznośną torturę. W tym względzie granica pomiędzy wymogami porządku publicznego a skłonnościami sadystycznymi ludzi średniowiecza pozostawała płynna.

Suknie pokutnicze.

Ubiory pokutnicze to przykład tortury typu psychicznego, nie zaś fizycznego. Dla sprawców lekkich, pospolitych przestępstw stanowiła ona karę finalną. Mowa tu o ubiorach ze zgrzebnego płótna, oznaczonych jednym bądź paroma czerwonymi krzyżami. Suknie te skazańcy musieli wdziewać i nosić przez pewien określony czas, stojąc w kruchcie kościelnej po Mszy św., lub uczestnicząc w pielgrzymkach do słynnych sanktuariów, bądź po prostu biorąc udział w oficjalnych ceremoniach. Proszono wówczas grzeszników, by uroczyście wyrzekli się swoich grzechów i odnowili swą wiarę w Boga. Częstokroć podczas takiej uroczystości zakładano na szatę ciężki różaniec z kamieni lub żelaza. Zupełnie odmienne były suknie zakładane skazanym na śmierć. Zmuszano ich do wyrażenia żalu poprzez włożenie sukni podczas ogłaszania wyroku. Sama zaś suknia "przyozdobiona" bywała rysunkami przedstawiającymi stosy, symbole demoniczne czy sceny domniemanych przestępstw. Używanie sukni pokutniczych, mitr czy różańców było bardzo powszechne, szczególnie w Hiszpanii, gdzie główne egzekucje poprzedzane były pompatyczną, oficjalną ceremonią, zwaną autodafe\. Podczas takiej uroczystej ceremonii tłum asystował przy ubieraniu skazańców w rytualne szaty zwane "sanbenitos". Skazańcy, podzieleni według ciężaru swoich win przechodzili następnie szpalerem pośród tłumów. Ten żałosny orszak otwierali przedstawiciele Kościoła, co nadawało mu charakter oficjalny Trybunału Inkwizycyjnego. Po nich postępowały straże pilnujące skazanych, a w końcu oni sami, podzieleni według ciężaru swoich win: na początku ci, którzy uznani zostali winnymi lekkich przestępstw (musieli "jedynie" uroczyście oczyszczać się ze swych błędów), po nich - skazani na kary nie główne (zazwyczaj były to różne okaleczenia: obcięcie członków, wyłupienie oczu), na końcu zaś ci, którzy na mocy wyroku śmierci zostali oddani "świeckiemu ramieniu" do wykonania tego wyroku. W pochodzie tym niesiono także wizerunki tych, którzy zbiegli spod władzy Inkwizycji, a skazani zostali zaocznie. Znaczące jest, że z okazji takich ceremonii Kościół częstokroć udzielał 40-dniowego odpustu tym wszystkim, którzy brali w nim aktywny udział. Należy zauważyć, że i bez tej "zachęty" tłumy uczestników były zawsze ogromne.

Maska-język.

Maska-język - "Maski niesławy" nakazywano nosić publicznie całymi dniami, by demonstrować tym samym społeczności, że winny płaci za swoje przewinienia. Były często bogate w swej formie, a sposób ich wykonania zależał od fantazji miejscowego kowala. Trudno jest określić, czy swym kształtem nawiązywały do rodzaju winy. Ta prosta maska była prawdopodobnie stosowana wobec nadużywających przekleństw, w każdym razie w stosunku do osób nie umiejących "trzymać języka na wodzy".

A teraz z innej beczki.

napisz pierwszy komentarz