Tusk już wie, że ten rok, rok 2011, będzie dla niego dramatyczny. A werdykt historii - bezlitosny
Decyzja z 10 kwietnia - kiedy polski premier faktycznie oddał śledztwo w sprawie tragedii smoleńskiej w ręce Władimira Putina - będzie wracała do Donalda Tuska do końca życia. Przyrośnie do jego nazwiska także po jego śmierci. Tusk już wie, że ten rok, rok 2011, będzie dla niego dramatyczny. A werdykt historii - bezlitosny
Premier Donald Tusk marszczy brew
Prof. Andrzej Nowak
Zapytany, czy chciałby coś zmienić, naprawić, w tym, co zrobił w mijającym roku, premier Donald Tusk stwierdził, że żałuje tylko jednego: chciałby cofnąć czas i powiedzieć coś serdecznego Lechowi Kaczyńskiemu. Te słowa ze świątecznego wywiadu premiera dla "Faktu" nie porażają mnie swoim cynizmem. Są na normalnym, czyli bezprecedensowym w całej wcześniejszej historii III RP, poziomie cynizmu "polityki miłości" tego rządu.
Ten cynizm nie unieważni jednak pytania o decyzje podejmowane przez ten rząd, przez Donalda Tuska osobiście. Najważniejszą z nich podjął 10 kwietnia - kiedy faktycznie oddał śledztwo w sprawie tragedii smoleńskiej w ręce Władimira Putina. Ta decyzja będzie do Donalda Tuska wracała do końca jego życia. Przyrośnie do jego nazwiska także po jego śmierci. Będzie symbolem pewnego wyboru w historii Polski. Tego premier Tusk nie będzie już w stanie cofnąć. Nie obrócą tego w cyniczny żart nawet jego specjaliści od PR. Przede wszystkim nie pozwoli zapomnieć o tej decyzji premier Putin i jego Rosja.
Zaraz po 10 kwietnia słyszeliśmy, że premier Putin oraz ulokowane w Moskwie instytucje, którym polski premier oddał najważniejsze w powojennej historii państwa polskiego śledztwo, są absolutnie wiarygodnymi partnerami, spełniającymi wszystkie standardy praworządnych procedur, a nawet wykraczającymi poza te standardy swoją specjalną życzliwością. Kto podważał to przekonanie, natychmiast był oskarżany o szaleńczą (a nawet zbrodniczą) rusofobię.
Rzeczywistość się nie liczyła. Niszczenie wraku prezydenckiego samolotu Rosjanie pozwolili nawet sfilmować; ostentacyjnie - jakby chcieli pokazać, że to cyrk, a nie poważne śledztwo - zmienili zeznania osób naprowadzających samolot 10 kwietnia; MAK nie podjął żadnego innego wątku w sprawie katastrofy, niż odpowiedzialność pilotów (tak zresztą, zgodnie ze swoim w oczywisty sposób stronniczym interesem, czyni w każdym przypadku "badanych" przez siebie katastrof lotniczych). I co? Nic. Wszystko jest, jak by to ujął premier Tusk, "pod serdeczną kontrolą".
Minister Sikorski zapewniał, że państwo rosyjskie nigdy w takim stopniu nie hołdowało zachodnim wzorom demokracji i wolności jak obecnie. Kiedy jeszcze damy dowód swego całkowitego zaufania do takich jego instytucji, jak prokuratura generalna czy (formalnie ponadpaństwowy) MAK, wówczas przezwyciężymy ostatnie przeszkody na drodze do "modernizacji" Rosji i jej "zbliżenia z Europą". Nieuzasadniona nieufność prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec intencji ekipy rządzącej Rosją stanowić miała właśnie ostatnią przeszkodę na owej drodze. Problem z Rosją wynikał wyłącznie z polskich kompleksów, przekonywali nas "Gazeta Wyborcza", TVN i zatrudnieni gdzie indziej pracownicy frontu ideologicznego PO. Nareszcie pozbyliśmy się tych kompleksów...
Coraz trudniej jednak ukryć, że problem z Rosją, z Rosją Putina konkretnie, wcale przez to nie ustąpił. Nowy wyrok w sprawie Michaiła Chodorkowskiego poruszył dużą część wpływowych kół politycznych na Zachodzie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Nadzorujący śledztwo w tej sprawie prokurator generalny FR Jurij Czajka (ten sam, który nadzoruje za zgodą premiera Tuska śledztwo w sprawie smoleńskiej) stał się przedmiotem krytycznej uwagi najpoważniejszych światowych mediów - jako absolutnie niewiarygodny, skompromitowany używaniem prokuratury do rozprawy z politycznymi wrogami reżimu Putina. Sam Władimir Władimirowicz, opiewany przez polskie media przed i po 10 kwietnia jako wymarzony partner i symbol pojednania (to on przecież zaprosił premiera Tuska do Katynia), nagle znów zaczyna być przedstawiany w mediach światowych (nie tylko w depeszach ujawnionych przez WikiLeaks) jako prawdziwy "bad guy", "twardziel z KGB", "capo" największej w skali światowej mafii. Sprawa otrucia rtęcią małżeństwa Kałasznikowów, którzy w poszukiwaniu schronienia przed długimi rękami KGB musieli przenieść się jak najszybciej z Polski Tuska do Berlina, jest obecnie badana przez niemiecką policję jako poważna kwestia polityczna. To tylko parę przykładów z ostatnich kilkunastu dni. Czy MAK i generał Anodina są niezależni od wpływu tej opisywanej znów w świecie rzeczywistości państwa rosyjskiego?
Może prezydent Miedwiediew będzie teraz ośrodkiem naszych nadziei? Niestety, ze śledztwem w sprawie tragedii smoleńskiej prezydent Miedwiediew nie ma nic wspólnego. Jak się coraz wyraźniej przekonujemy, ma również znacznie mniej wspólnego z realną władzą w Rosji aniżeli premier Putin.
Tak, to jest najważniejsza decyzja premiera Tuska, której odwrócić się nie da: oddanie godności Rzeczypospolitej w ręce premiera Putina ze wszystkimi tego konsekwencjami. Kto chce, może kpić, że to patos, po co mówić o godności, o Rzeczypospolitej, że chodzi przecież tylko o śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej - a takich są setki... Można tak kpić - kiedy kontroluje się media w sposób coraz bardziej podobny do standardów Rosji Putina, można takie kpiny uprawiać na krajowym podwórku wcale skutecznie. Ale Polska, tak jak Rosja, nie funkcjonuje w izolacji. Opinia innych krajów, zwłaszcza państw tworzących niegdyś tzw. Zachód, ma dla nas wciąż pewne znaczenie.
Trudno dalej udawać, że "wszystko jest pod serdeczną kontrolą". Może i jest, ale na pewno to nie premier Tusk kontroluje tę grę, tylko jego "partner" ze Smoleńska dyktuje warunki. Sytuacja staje się dla Donalda Tuska kłopotliwa. Zmarszczona przez premiera brew nad raportem MAK może wystarczyć do zaspokojenia wielbicieli Justyny Pochanke i Tomasza Lisa. Jest ich wielu. Ale historia nie skończy się na ich programach. Premier Tusk o tym wie. Wie, że ten rok, rok 2011, będzie dla niego dramatyczny. A werdykt historii - bezlitosny.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101231&typ=my&id=my02.txt
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Cenne słowa prof. Nowaka
niosące nadzieję na sprawiedliwy osąd historii. Może rzeczywiście już niedługo...
Z jednym zgodzić się nie mogę. Prof. Andrzej Nowak jest człowiekiem na wskroś przyzwoitym i uczciwym, dlatego przykłada do innych swoją uczciwą, ludzką miarę.
Tymczasem z Tuskiem i jemu podobnymi jest inaczej niż z innymi ludzmi. Oni nie mają skrupułów, wyrzutów sumienia, zabili to w sobie juz dawno. Liczy sie władza, tylko tu i teraz. Co ich obchodzi jak ich osądzi historia? Co Tuska obchodzi, jak beda o nim myslec za 30 lat? Liczy się władza, licza sie interesy i gra o wpływy. Jak najdłużej się przy władzy utrzymać, jak najdłużej rzadzic Polską, być premierem, byc najwazniejszym. Że za cene smoleńskiej zdrady, konszachtów z Angelą czy Wołodią? Gdyby nie te kontakty, nie byłoby władzy.
2. nie wiem kim jest Tuisk
podejrzewam , ze może być bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. A gdyby tak odpuścić mu waunkowo?
3. kim jest Tusk ? ci ktorzy pamiętają dawne lata
wiedzą,ze był nikim...........a jak stał się tym,kim jest?
pamiętam,ze nawet Wałesa niegdyś wyrazał się o nim bardzo lekceważąco
Barbara pisze,ze musi być bardzo nieszczęśliwym człowiekiem,może
mnie go jednak nie żal......szczególnie,
gdy sobie przypominam jego złe oczy,kiedy
niedawno, dziennikarka z TV Trwam, zapytała.. go o coś
.........tyle wsciekłosci i strachu,jaki wtedy zobaczyłam w jego oczach,nigdy i u nikogo
nie widziałam,
to Zły człowiek takie jest moje zdanie.........i nic go nie zmieni
gość z drogi
4. kłamstwo ma krótkie nóżki, Donaldu!
Każdy ekspert wskaże, że nie ma jednej przyczyny katastrofy samolotu - powiedział o katastrofie smoleńskiej Donald Tusk w TVN 24 w programie "Kropka nad i". Polityk zaznaczył jednak, że według niego "gdyby nie decyzja o lądowaniu, to by katastrofy nie było". Donald Tusk przyznał, że przeprosił rodziny ofiar tragedii smoleńskiej.
- Przeprosiłem rodziny ofiar za każde słowo, moje lub moich urzędników, które mogło ich urazić - podkreślił.
Rodziny nic o tym nie wiedząi oczekują ujawnienia nagrania ze spotkania.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tusk-przeprosilem-rodziny-ofiar-katastrof...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Jeżeli Tusk cokolwiek zapamiętał z zajęć na UG, a
pewności niestety nie ma, to wie, że opinia prof. Nowaka jest celna. Historiografia już zaszufladkowała pana Tuska. Jeżeli jest jeszcze o co walczyć, to o ostateczny wyrok historii i Tusk ma jeszcze szansę powalczyć tylko, że jak mówi mądre polskie przysłowie:"jak Pan Bóg się na kogoś obrazi, to mu rozum odbiera".
Co do "odpuszczenia" - ja tam nic do Tuska nie mam, ale niech najpierw odpowie za źle przygotowaną wizytę prezydenta Kaczyńskiego, za gigantyczny dług publiczny, kradzież składek emerytalnych i za kłamstwa wyborcze - tylko tyle i będziemy "przyjaciółmi do grobowej deski".