Tusk z Rostowskim Polakom na ten Nowy Rok 2011. Zeby żyło się lepiej. Pytanie - komu?

avatar użytkownika Maryla

Polskojęzyczne media, jak to mają w zwyczaju , zajmują się wszystkim, tylko nie informowaniem społeczeństwa o wpływie decyzji rządzących na ich życie codzienne. A jest o czym informować, uśpione narracją funkcjonariuszy mediów społeczeństwo.

Minister Rostowski wraz z premierem Tuskiem chwalą się od miesięcy sukcesami ekonomicznymi rządu. Obaj zaznaczają, że Polska jest zieloną wyspą pogrążonej w kryzysie Unii Europejskiej.

Z wstępnych szacunków, przyjmując z dobrą wiarą oficjalne dane gospodarcze, które rząd przyjął jako podstawę do budżetu na 2011 rok, sukcesy rządu będą kosztować Polaków 7 miliardów złotych.

  Zgodnie z przepisami dotychczasowe stawki podatku – 7 i 22 procentowe – zostaną podniesione o jeden procent, a niektóre artykuły zostaną obłożone nowymi stawkami. Od stycznia zapłacimy m.in. 5-procentowy VAT za żywność, książki i czasopisma branżowe. Prowadzący działalność gospodarczą stracą możliwość odliczania VAT od wartości paliwa tankowanego do firmowych samochodów. Rząd zdecydował również o zamrożeniu progów podatkowych w PIT na lata 2011-2013, co oznacza realny wzrost podatków, podniósł akcyzę na papierosy i tytoń, zlikwidował ulgi w podatku akcyzowym na biokomponenty dolewane obowiązkowo do paliw. Podniósł również VAT na żywność nieprzetworzoną (do 5 proc.), domy i mieszkania (z 7 porc. do 23 proc.), odzież i obuwie dla dzieci (z 7 proc. do 23 proc.), zlikwidował przedsiębiorcom możliwość odliczenia pełnego VAT przy zakupie samochodu z kratką oraz zdecydował o obniżeniu o jedną trzecią zasiłku pogrzebowego.

Z  obliczeń – przedstawionych przez „Dziennik Gazetę Prawną" – wynika, że ceny odzieży mogą wzrosnąć nawet o jedną trzecią, a sprzętu AGD o 10 procent. Przedstawiciele branży przyznają, że zmiany w podatku VAT są tylko pretekstem do podwyżek. Zdaniem producentów podwyżka stała się konieczna, ponieważ ceny sprzętów AGD odbiegają od cen na Zachodzie.

Podwyżki podatku mogą również doprowadzić do upadku branży wydawniczej. Zdaniem wydawców, podatek VAT, na którym państwo ma zarobić 100 mln zł, spowoduje wzrost cen książek o 10 proc. i znaczny spadek czytelnictwa.

Polska The  Times podaje koszty wzrostu utrzymania mieszkań. Żywność już zdrożała, jako przyczyny podaje się powódź , wzrost kosztów paliw i wysokie kursy walut.

Eksperci nie pozostawiają złudzeń: w przyszłym roku również podwyżka kosztów utrzymania mieszkań będzie wyższa niż wskaźnik wzrostu inflacji. - Prognozujemy, że w 2011 r. koszty związane z użytkowaniem mieszkań wzrosną ok. 4-5 proc., przy inflacji wynoszącej średniorocznie 3,1-3,2 proc. - mówi Dariusz Winek, dyrektor biura analiz BGŻ.

Od stycznia czekają nas znaczące podwyżki kosztów utrzymania mieszkań: już wiadomo, że ceny prądu wzrosną ok. 7,7 proc., w wielu miastach zapowiedziano podwyżki rachunków za dostawę wody i odprowadzanie ścieków, a także za wywóz śmieci. Na pocieszenie pozostaje obniżka gazu. Niestety, tylko od stycznia do marca, a eksperci już spodziewają się, że w II połowie roku ceny tego nośnika energii również wzrosną.

Średni wzrost cen energii dla odbiorców w gospodarstwach domowych wyniesie w przyszłym roku 7,7 proc. dodatkowo w większości firm wzrosną też stawki za usługi dystrybucji.

Eksperci przewidują, że w II połowie roku czeka nas podwyżka cen gazu. Ceny  ustalane są w oparciu o notowania ropy naftowej z poślizgiem dziewięciomiesięcznym. Ponieważ w ostatnim okresie światowe notowania ropy mocno wzrosły, nietrudno przewidzieć, że w przyszłości zaowocuje to podwyżkami cen dla odbiorców indywidualnych.

Z pewnością rok. 2011 r. upłynie pod znakiem podwyżek cen opłat za wodę, odprowadzanie ścieków oraz za wywóz śmieci na wysypiska . I będzie to nie tylko wynik podwyżki stawek VAT. - Podwyżki wiązać się będą z koniecznością ponoszenia przez gminy wydatków na dostosowanie infrastruktury komunalnej do wymogów przepisów o ochronie środowiska. Ponieważ samorządy zadłużają się obecnie, by realizować te inwestycje, więc z pewności będą szukać dodatkowych środków i podnosić stawki - zapowiada Winek. Wiele miast już zapowiedziało podwyżki. Niektóre - znaczne.

Podwyżki zapowiadają też firmy ciepłownicze (muszą sobie zrekompensować m.in. wzrost kosztów VAT oraz wyższe ceny paliw, np. węgla). Wyższy VAT oznacza też podwyżki w firmach dostarczających usługi sprzątania czy ochrony. W efekcie przeciętna rodzina musi się liczyć z poważnym wzrostem wydatków na utrzymanie mieszkania.

Z danych GUS wynika, że już w tym roku koszty użytkowania mieszkań i nośniki energii rosły bardziej niż średnie ceny pozostałych produktów i usług: o ile inflacja w ciągu ostatnich 12 miesięcy wyniosła 2,7 proc., to nośniki energii elektrycznej zdrożały aż o 5,3 proc., gaz - o 6,1 proc., energia cieplna - o 5 proc., a opał - o 3,5 proc. Przeciętne koszty utrzymania mieszkań są obecnie o 5 proc. wyższe niż przed rokiem.

Pozostaje wszystkim życzyć dużo zdrowia w 2011 roku. Tusk nie da lekarzom podwyżek. Bo oszczędza. Ustaliliśmy, że będziemy szukali takiego wyjścia z sytuacji, które nie będzie dokuczliwe dla pacjentów, a więc wszystko wskazuje, że dziś, najpóźniej jutro, wspólny komunikat będzie możliwy i nie będzie jakichś problemów z dostępnością do lekarzy rodzinnych w styczniu - dodał premier.

Za to mamy kolejne zbliżenie z kolejnym krajem. Od 2008 roku rząd Tuska odbywał wspólne posiedzenia z rządem niemieckim, w 2010 r. odbyły sie już dwa spotkania pod czujnym okiem ministra spraw zagranicznych Rosji, teraz rząd Tuska będzie sie wspólnie naradzał z rządem Izraela.

Wspólne posiedzenie w dniu 24 lutego w Jerozolimie rządów Donalda Tuska i Benjamina Netanjahu  ma być manifestacją zacieśnienia i tak już bliskich stosunków obu państw. Podobną formę kontaktów Polska miała dotychczas wyłącznie z Niemcami i Francją - sojusznikami z Unii Europejskiej i NATO, zaś Izrael - z Niemcami i Włochami.

Oprócz premierów w spotkaniu wezmą udział m.in. ministrowie spraw zagranicznych i obrony, a także szefowie resortów gospodarczych, edukacji, kultury i zdrowia.

http://biznes.onet.pl/prad-i-utrzymanie-mieszkan-beda-juz-drozec-coraz-s,20138,4088200,1,prasa-detal

Etykietowanie:

10 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Polacy najmniej wydają pieniędzy na książki i najmniej czytają w Krajach Unii Europejskiej.
Podniesienie podatku WAT w 2011 roku może nas sprowadzić do najbiedniejszych Państw na Globie.

To sukcesy tuskowszczyzny !

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

2. Szczęśliwego chudego roku

Minister finansów Jacek Rostowski zapowiadał, że po trzech budżetach "kryzysowych" ustawa budżetowa na przyszły rok będzie pierwszą nie kryzysową, lecz "konsolidacyjną". Dla wielu obywateli przyszłoroczny budżet państwa wciąż kryzysowym pozostanie. A nawet więcej - kryzys w budżetach domowych jeszcze bardziej pogłębi. Wzrośnie podatek m.in. w cenach: leków, żywności, energii elektrycznej i paliw, a za tym i ceny wyżej opodatkowanych towarów i usług.

Dla wielu kwoty opisujące budżet państwa mogą wydawać się abstrakcyjne. Co najwyżej emerytom i rencistom rząd pozwala emocjonować się tym, czy dostaną 5 złotych, a może 10 złotych waloryzacji świadczeń, a pracownicy sfery budżetowej po uchwaleniu budżetu mogą dowiedzieć się, czy dostaną podwyżkę wynagrodzeń. Przyszłoroczny budżet państwa wszyscy odczujemy jednak bardzo realnie, i to już od 1 stycznia. Nie będzie to miłe odczucie. Od początku roku wzrośnie bowiem stawka podatku VAT zawartego w cenach towarów i usług. Już obecna, podstawowa stawka tego podatku w Polsce - 22 proc., należy do najwyższych w Europie. I choć ze strony rządu płyną uspokajające wypowiedzi, że podwyżka podatku wcale nie musi oznaczać wzrostu cen, to ekipa Donalda Tuska chyba nie założyła, że te 5,5 miliarda złotych, które w wyniku podwyżki VAT ma wpłynąć do budżetu, weźmie się z powietrza. O tyle więcej zapłacimy w przyszłym roku, kupując towary i usługi. Część kwoty podwyżki wynikającej z podniesienia VAT mogą wziąć na siebie przedsiębiorcy, oszczędzając tym samym np. na pracownikach. Od 1 stycznia podstawowa stawka podatku VAT wzrośnie z 22 proc. do 23 procent. Obniżona stawka podatkowa, którą obłożone są np. leki i towary dla dzieci, zamiast 7 proc. wyniesie 8 proc., oznacza to, że podatek zawarty w cenie tych towarów wzrośnie aż o ponad 14 procent. VAT na żywność nieprzetworzoną, np.: warzywa, owoce, mleko, mięso, wzrośnie z kolei z 3 do 5 proc., z 7 do 5 proc. zostanie obniżona stawka VAT na żywność przetworzoną. Próbując obliczyć ewentualną podwyżkę cen towarów i usług, należy również wziąć pod uwagę, że wzrośnie podatek zawarty w cenach energii elektrycznej czy paliw, co spowoduje wzrost kosztów transportu. To oznacza, że skala podwyżek może być jeszcze większa, niż wynikałoby to z prostego uwzględnienia w aktualnych cenach towarów i usług wyższego podatku VAT.
W obliczu podwyżki VAT wszystko wskazuje na to, że pasa na pewno zacisnąć będą musieli w przyszłym roku emeryci i renciści oraz pracownicy sfery budżetowej. Płace w budżetówce zostały bowiem w 2011 roku zamrożone. W ten sposób rząd chce zaoszczędzić na pracownikach budżetówki prawie 2 miliardy złotych. Jedynie nauczyciele mają obiecaną na wrzesień podwyżkę o 7 procent. Emeryci i renciści mogą natomiast liczyć w marcu na waloryzację świadczeń o 2,7 procent. Taka skala waloryzacji emerytur i rent może jednak nie zrekompensować podwyżek cen podstawowych produktów, na których trudno jeszcze bardziej zaoszczędzić, a więc: leków, energii elektrycznej czy żywności.
W wyniku tego wkładania ręki do naszych kieszeni po pieniądze rząd chce ograniczyć deficyt budżetowy. Na przyszły rok zaplanowany on został na poziomie 40,2 mld złotych. W tym roku różnica między dochodami a wydatkami została zaplanowana z dużym zapasem na 52 miliardy. Faktycznie powinien być o kilka miliardów mniejszy. Minister finansów zapowiadał, że kolejne budżety państwa będą uchwalane z coraz mniejszym deficytem.
W porównaniu do roku bieżącego założono wyższy wzrost gospodarczy - 3,5 proc. w porównaniu do 3 proc. wzrostu produktu krajowego brutto zakładanego na ten rok.
Wśród budżetowych prognoz zwraca uwagę, chyba zbyt optymistyczna, prognoza spadku stopy bezrobocia z 12,3 proc. w tym roku do 9,9 procent. W tym przypadku ekipę Donalda Tuska można zrozumieć. Ogłoszenie, że ogranicza się stopę bezrobocia do jednocyfrowego poziomu - nawet jeśli nie znajdzie to odzwierciedlenia w rzeczywistości - idealnie pasuje na hasło Platformy w przyszłym, wyborczym roku.
Artur Kowalski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101221&typ=po&id=po01.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Kto korzysta ze wzrostu PKB?

Z prof. dr. hab. Andrzejem Kaźmierczakiem, członkiem Rady Polityki Pieniężnej, rozmawia Małgorzata Goss

Podstawowa stawka VAT wzrośnie od nowego roku z 22 do 23 procent. Zdaniem przedstawicieli rządu koalicji PO - PSL, to tylko nieznaczna podwyżka...
- Szacuje się, że podwyżka stawki podstawowej VAT oraz wprowadzenie jednolitej 5-procentowej stawki na żywność w miejsce 3-procentowej i 7-procentowej stawki spowoduje łącznie wzrost cen o 0,4 procent.

Jak podwyżka o jeden punkt procentowy podatku VAT przełoży się na wydatki przeciętnej rodziny?
- Jeśli chodzi o ceny żywności, to wzrost wydatków spowodowany wzrostem VAT nie będzie duży. Stawka na niektóre artykuły wzrośnie, na inne spadnie, co per saldo nie będzie tak istotne. Natomiast podwyżka VAT będzie miała istotny wpływ na ceny wszystkich pozostałych artykułów przemysłowych oraz energii i paliw. VAT jest podatkiem doliczanym do ceny towaru, a zatem ceny wzrosną. Bardzo odczuwalny będzie wzrost cen na artykuły dziecięce z 7 do 23 procent. Podwyżkę silnie odczują też rodziny, które dużo wydają na dzieci, np. na pieluszki, buciki, ubranka. Bardzo istotny będzie też wzrost VAT, jeśli chodzi o książki i prasę. Dane NBP pokazują, iż wydatki na zakup książek w tym roku spadły o 19 proc., wobec tego pojawia się problem - co będzie, gdy ceny wzrosną? Co więcej - podniesienie stawki podatkowej na energię elektryczną, gaz, paliwa powoduje, że mogą wystąpić efekty wtórne, polegające na tym, że wzrost kosztów energii przekłada się na wzrost kosztów przedsiębiorstw i generuje dalszy wzrost cen wszystkich towarów. Jest to bardzo prawdopodobne, bo ceny energii stanowią bardzo istotny element kosztów.

Kto najsilniej odczuje podwyżki cen?
- VAT płacimy, gdy wydajemy pensję. Nie można uniknąć zapłacenia tego podatku, ponieważ jest wliczony w cenę towarów. Podwyżka dotknie więc głównie gospodarstwa domowe średnio i mniej zamożne, które wydatkują całe swoje dochody w ciągu miesiąca. Osoby bogatsze, które nie wydają w całości swoich zarobków, od zaoszczędzonej części nie będą płacić podatku VAT. W tym sensie jest to podatek bardziej dokuczliwy dla gospodarstw mniej zamożnych.
Wzrosną ceny mieszkań, sprzętu gospodarstwa domowego, ceny wszystkich usług, opłaty eksploatacyjne, ceny artykułów dziecięcych, książki, przejazdy, a więc sytuacja młodych ludzi, którzy są na dorobku, ulegnie znacznemu pogorszeniu. W świetle otwarcia rynku pracy w Niemczech należy spodziewać się kolejnej fali emigracji. To oczywiście będzie miało poważne konsekwencje dla finansów publicznych. Siedzimy na bombie emerytalnej. Społeczeństwo starzeje się, następuje tzw. odwrócenie piramidy pokoleń: jest coraz mniej pracowników płacących składki emerytalne, a coraz więcej tych, którzy pobierają świadczenia emerytalno-rentowe. Państwo w zakresie systemu emerytalnego jest w bardzo trudnej sytuacji, zarówno jeśli chodzi o emerytury z ZUS, jak i II filara. Świadczenia będą coraz niższe. Obserwujemy to już w tym roku - w listopadzie ZUS zabrakło pieniędzy na wypłatę emerytur i rent, więc musiał zaciągnąć kredyt w bankach komercyjnych, i to pomimo regularnej dotacji oraz dodatkowej pożyczki z budżetu państwa. W coraz większym stopniu nasze emerytury są finansowane przez banki komercyjne! Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy banki odmówią ZUS kredytowania.

Zdaniem rządu, nie można było uniknąć podwyżki stawek VAT, bo nie zwiększyłyby się dochody podatkowe państwa.
- Ja bym się z tą tezą nie zgodził. Po pierwsze, podatek VAT w Polsce jest i tak relatywnie wysoki na tle innych krajów UE, nawet na poziomie dotychczasowym, zważywszy że maksymalny poziom, dopuszczalny w Unii, to 25 procent. Po drugie, wzrost dochodów podatkowych można było osiągnąć w inny sposób. Otóż dane statystyczne za ten rok wyraźnie mówią, że spadają wpływy z podatku dochodowego od przedsiębiorstw CIT. Mówiąc bardzo obrazowo - przedsiębiorstwa płacą podatek CIT wedle własnego uznania, tyle, ile im się spodoba. Przyczyna: urzędy skarbowe mają trudności z określeniem zdolności podatkowej przedsiębiorców. A zatem wpływy z CIT dramatycznie spadają, podczas gdy powinny rosnąć przynajmniej o tyle, ile wynosi wzrost PKB. Pojawia się więc pytanie: kto korzysta ze wzrostu PKB? Bo na pewno nie gospodarstwa średnio i mniej zamożne... Tutaj widać te wzajemne interesy rządzących i biznesu. Obie strony są najwyraźniej zainteresowane, aby nie doszło do zmiany sytuacji. Uwarunkowania są przedziwne: w kryzysie finansowym sytuacja przedsiębiorstw relatywnie się poprawia... Oczywiście bezpośrednia wina leży po stronie urzędów skarbowych, które są mało efektywne w ściąganiu podatków, ale pamiętajmy, że urzędy skarbowe są niedoinwestowane, mają braki kadrowe, dysponują przestarzałymi technologiami informatycznymi.

Czy podwyżka VAT uderzy w popyt, który głównie napędzał wzrost gospodarczy, i odbije się to na kondycji przedsiębiorstw?
- Rzeczywiście, tak będzie! Dane statystyczne mówią, że przyrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw jest bardzo powolny, mniejszy niż 1 procent. Będą więc kłopoty z popytem, ze sprzedażą produkcji, gdyż siła nabywcza społeczeństwa prawie nie rośnie. Znajduje to odbicie w procesach inwestycyjnych w gospodarce. Okazuje się, że sektor przedsiębiorstw, mimo że wyszedł suchą nogą z kryzysu i dysponuje dużymi oszczędnościami na rachunkach bankowych - powstrzymuje się od inwestowania. Nie widać istotnego wzrostu inwestycji. Dlaczego? Ponieważ perspektywy sprzedaży są bardzo wątłe, popyt rośnie bardzo wolno. Jedyne, co podtrzymuje wzrost gospodarczy - to popyt ze strony sektora publicznego, generowany przez pieniądze ściągnięte od podatników, oraz napływ środków z Unii Europejskiej. Natomiast sytuacja gospodarstw domowych i sektora przedsiębiorstw sprawia, że perspektywy w sferze realnej są bardzo wątłe. Trudno o optymizm. Pojawia się podstawowe pytanie: jeśli mamy dobry, ponad 3,5-procentowy wzrost gospodarczy (obecnie szacuje się go na 3,8-4 proc., a na rok 2011 zapowiada się ponad 4 proc.) - kto konsumuje owoce tego wzrostu? Bo na pewno nie gospodarstwa domowe, gdzie przyrost płac realnych jest poniżej 1 proc., a podwyżka VAT z pewnością jeszcze pogorszy sytuację...

Kryzys finansów publicznych pokazuje, że polityka łupienia "średniaków" i najbiedniejszych, w tym młodych polskich rodzin, podmywa fundamenty finansowe państwa...
- Za kryzysy zawsze płacili ludzie biedni, bo ludzie zamożni, pracodawcy, potrafią uniknąć ponoszenia kosztów. W Polsce nie mamy kryzysu w sferze realnej gospodarki, lecz kryzys w sferze finansów publicznych. Jego koszty ponosi w największym stopniu tzw. świat pracy, czyli pracownicy najemni, np. zamrażane są wynagrodzenia w sektorze publicznym, w sektorze prywatnym płace niemal nie rosną. Co się dzieje z owocami wzrostu gospodarczego, skoro nie ma on odbicia w poprawie finansów publicznych? Otóż przedsiębiorcy, którzy dysponują nadwyżką, nie uczestniczą w naprawie finansów państwa. Wpływy z CIT zamiast rosnąć - spadają. Jest to wina państwa, które nie potrafi sprawiedliwie rozłożyć kosztów kryzysu.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101221&typ=po&id=po31.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Przedsiębiorcy nabici w VAT

W nowym roku niestabilnej sytuacji podatkowej związanej z podwyżką VAT obawiają się przedsiębiorcy - wynika z badań przeprowadzonych przez Krajową Izbę Gospodarczą. - Oznacza to zmniejszenie konsumpcji, co może negatywnie wpłynąć na polskich przedsiębiorców - ocenia poseł Maks Kraczkowski (PiS), wiceszef sejmowej Komisji Gospodarki.

Od nowego roku VAT wzrośnie z 22 na 23 proc. (energia, paliwa, słodycze, opakowania, przyprawy, samochody, kawa, herbata), z 3 na 5 proc. (warzywa, oleje, tłuszcze zwierzęce, mięso), z 7 na 23 proc. (pieczywo, wyroby ciastkarskie o terminie przydatności powyżej 14 dni), z 7 na 8 proc. (żywność przetworzona, produkty lecznicze, wyroby medyczne, foteliki dziecięce) czy z 0 na 5 proc. (książki, czasopisma).
Podwyżka tego podatku to kłopot nie tylko dla konsumentów, ale także dla przedsiębiorców. Jak podkreśla Waldemar Piórek, prezes Warszawskiej Izby Przedsiębiorców, na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze żadnych przepisów wykonawczych i nikt nie wie, w jaki sposób wprowadzać nowe stawki. Nie wiadomo na przykład, czy trzeba zrobić ubruttowienie towaru. - Pytam się księgowej, a ona mówi, że nic nie wie - relacjonuje prezes. Jak dodaje, przedsiębiorcy muszą też przestawić kasy fiskalne na nowy podatek, a może się okazać, że wiele kas będzie pozbawionych takiej możliwości, co jest związane z ich pamięcią operacyjną. Wówczas trzeba taką kasę wymienić i zalegalizować. A czasu jest niewiele.
Obawy przedsiębiorców - podkreśla KIG - dotyczą także uchwalonego zmniejszenia możliwości odpisywania VAT od paliw czy też zakupywanych na użytek firmowy pojazdów oraz pojawiających się sygnałów o możliwym wzroście składek rentowych. - Następstwa podwyżki VAT będą długofalowe. Podwyżka VAT z 0 do 5 proc. na książki, rosnący VAT na ubrania i buty dla dzieci stawiają nas w czołówce państw europejskich pod względem obciążenia tym podatkiem - zaznacza poseł Kraczkowski. Bardziej optymistycznie ocenia podwyżkę VAT poseł Antoni Mężydło (PO, także wiceszef Komisji Gospodarki), według którego dla przedsiębiorców VAT jest neutralny, natomiast wpłynie na konsumentów i osłabi popyt. Miałby on jednak zostać zrekompensowany przez wzrost eksportu, głównie do Niemiec.
Polscy przedsiębiorcy chcą wierzyć, że przyszły rok będzie etapem powrotu do dobrej koniunktury gospodarczej, ale w ich nastrojach pojawia się niepokój co do warunków prowadzenia biznesu. Przedsiębiorcy czekają na jasne plany podatkowe rządu Donalda Tuska.
Szczególne obawy przedsiębiorców wynikają z niejasnych działań rządu. Jak podkreśla Marek Kłoczko, sekretarz generalny KIG, przedsiębiorcy nie znają zamiarów rządu, jeśli chodzi o działania w przyszłym roku, a jedyna rzecz znana to wzrost VAT. Nie są znane niuanse dotyczące jego wprowadzenia, co powoduje dalszy spadek zaufania przedsiębiorców do otoczenia biznesowego. - Rząd też nie wie, co zamierza w 2011 roku - ironicznie ocenia sytuację Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku.
Według sekretarza KIG, przedsiębiorcy niepokoją się o wysokość przyszłych podatków i innych danin. - Firmy nie wiedzą, jakie decyzje podjąć. Nie dość, że sytuacja na zewnętrznych rynkach jest trudna, to jeszcze nie ma jasności co do polityki fiskalnej naszego rządu - zaznacza.
Zdaniem prof. Jerzego Żyżyńskiego, przedsiębiorcy mają prawo do pesymizmu, dlatego że podwyższenie VAT zwiększa cenę towaru, a więc koszty utrzymania, zmniejszając realne dochody, a co za tym idzie - siłę nabywczą olbrzymiej większości konsumentów. Dlatego - zdaniem profesora - przedsiębiorcy produkujący na rynek krajowy mogą obawiać się osłabienia popytu, co ochładza ich skłonność do inwestowania, a w efekcie szkodzi koniunkturze gospodarczej.
Badania KIG dotyczą także planów przedsiębiorców obejmujących rynek pracy. KIG podkreśla, że blisko 50 procent ankietowanych firm nie nosi się z zamiarem dokonania zmian kadrowych, co może świadczyć o braku pewności, w jakim kierunku zmierza gospodarka.
Okazuje się, że w lepszej sytuacji mogą znaleźć się obecnie firmy, które mimo kryzysu nie zdecydowały się na redukcję zatrudnienia. Analizując dane dotyczące rynku pracy - jak podkreślono w badaniach KIG - można stwierdzić, iż firmy, które mimo kryzysu nie zmniejszyły poziomu zatrudnienia, mogą mieć przewagę konkurencyjną na rynku w momencie poprawy koniunktury. Przyjmowanie nowych pracowników wiąże się bowiem z kosztami dla pracodawcy (np. koszty poszukiwania pracownika i koszty szkoleń).
Przedsiębiorcy nie są optymistami, jeśli chodzi o ocenę warunków prowadzenia biznesu. - Rosnące obawy o stan finansów publicznych zwłaszcza w obszarze wciąż narastającego długu publicznego znajdują swoje odbicie w nastrojach przedsiębiorców - uważa Kłoczko.
Krajowa Izba Gospodarcza przeprowadziła ankietę wśród 1554 polskich przedsiębiorców, zadając 12 pytań na temat oczekiwanych wyników w przyszłym roku. KIG pytała m.in. o sprzedaż krajową, eksport, zatrudnienie, inwestycje, a także warunki prowadzenia biznesu w naszym kraju. Ankieta przeprowadzona została we wrześniu br. w ramach badań europejskich, a udział w niej wzięły firmy z 24 krajów UE (oprócz Finlandii, Irlandii i Litwy) oraz z Turcji i Chorwacji.

Paweł Tunia

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=109325

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Rząd ma program. Zaprzepaści inwestycje?

Prezydenci Gdańska, Wrocławia, Poznania i Katowic zaapelowali do premiera Donalda Tuska, by nie dopuścił do wdrożenia Programu wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2020 - poinformował Urząd Miejski w Gdańsku.

- Samorządowcy obawiają się, że przyjęcie programu w obecnym brzmieniu wysyła zły sygnał inwestorom - napisała Magdalena Kuczyńska z biura prasowego gdańskiego magistratu.

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/rzad;ma;program;zaprze...

Samorządom braknie pieniędzy na unijne inwestycje?
W 2011 roku samorządy mogą mieć problem ze współfinansowaniem unijnych inwestycji. Będzie to też rok, kiedy różnica między wydatkami a wpływami będzie największa - powiedziała minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/samorz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Uwaga, wyższy ZUS: za pomyłkę grozi kara

Już za dwa dni osoby pracujące na własny rachunek muszą po raz pierwszy w tym roku zapłacić nowe, wyższe składki do ZUS. Kara za przelew w dotychczasowej, niższej kwocie może być dotkliwa. Składki rosną o ponad 600 zł w skali roku.

Z pierwszą w tym roku wyższą wpłatą do ZUS należy zdążyć do 10 lutego – tego dnia mija bowiem termin zapłaty składek za styczeń. Skąd ta podwyżka? Otóż o ponad 6,3 proc. – z 1887,60 zł do 2015,40 zł – wzrosła tzw. podstawa wymiaru minimalnych, miesięcznych składek, które są zobowiązani płacić przedsiębiorcy (owa podstawa to 60 proc. prognozowanego miesięcznego wynagrodzenia). W efekcie składki na ubezpieczenia społeczne i na Fundusz Pracy za miesiące styczeń – grudzień 2011 r. rosną z 605,74 zł do 646,75 zł miesięcznie (przy założeniu, że przedsiębiorca płaci nieobowiązkową składkę chorobową, a wypadkowa obliczana jest według stawki 1,67 proc., stosowanej dla samozatrudnionych i firm, które nie zatrudniają więcej niż 9 osób).

Rośnie także składka ZUS na ubezpieczenie zdrowotne. W tym wypadku podwyżka wynika ze wzrostu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w IV kw. 2010 r., przez co podstawa wymiaru podwyższyła się z 2592,46 zł do 2704,31 złotych. Oznacza to, że na ubezpieczenia zdrowotne należy płacić w tym roku co miesiąc 243,39 zł zamiast dotychczasowych 233,32 złotych.

Łącznie przedsiębiorcy zapłacą co miesiąc 890,14 zł, czyli o 51,08 zł więcej niż dotychczas, co w skali roku oznacza podwyżkę o 612,96 złotych.

Więcej zapłacą także osoby o statusie rozpoczynających działalność, które przez 2 lata od momentu rozpoczęcia działalności mają prawo do tzw. preferencyjnego ZUS, czyli obniżonych składek. Minimalne składki ZUS dla nowych przedsiębiorców wzrastają łącznie z 350,43 zł do 366,63 zł miesięcznie (jeśli płacona jest także dobrowolna składka chorobowa). W skali roku zapłacą zatem więcej o 194,40 złotych.

A co, jeśli przedsiębiorca się pomyli i z rozpędu zrobi do ZUS-u przelew na dotychczasową, niższą kwotę? Lub spóźni się z wpłatą składek? Oprócz odsetek karnych (12,5 proc. w skali roku) grozi mu grzywna za wykroczenie do 5 tys. zł oraz dodatkowa opłata w wysokości do 100 proc. nieopłaconych składek. Tak surowej kary należy się jednak spodziewać tylko w sytuacji, gdy konsekwentnie będzie unikać – mimo ponagleń – wyjaśnienia sprawy i dopłacenia brakującej kwoty. Jeśli szybko zareaguje i skoryguje błąd, skończy się zapewne co najwyżej na wizycie w lokalnym ZUS.

Agata Szymborska-Sutton, analityk Tax Care

http://biznes.onet.pl/uwaga-wyzszy-zus-za-pomylke-grozi-kara,18543,41684...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Zaklinanie pogody, że Polska jest zielona wyspa szczęśliwości,wczoraj w Wilanowie rozwiali "przyjaciele Polski" prezydent Francji i Kanclerz Niemiec.

Przykre ale prawdziwe.

Uklony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

8. Szanowny Panie Michale

najsmutniejsze jest to, że 'większość sondażowa" wciąż jest tak głupia i tak liczna.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

9. Lata dziewięćdziesiąte

Lata dziewięćdziesiąte przyniosły szereg zarządzeń stawiających banki w pozycji uprzywilejowanej, a obywatela w pozycji przymusowej. W tym czasie polikwidowano punkty płatnicze telefonii, opłat mieszkaniowych, a nawet partie polityczne i stowarzyszenia musiały założyć konta.
Każdego pierwszego ustawiają się długie kolejki Polaków by uiścić opłaty i comiesięczny haracz bankom. Obcym bankom, bo nasze Państwo nie chciało tej kury znoszącej złote jajka.
Do przypomnienia tych oczywistych faktów skłoniła mnie wiadomość, że małe Węgry obłożyły pasożytów sowitym podatkiem, a Wielka Brytania ustaliła ten podatek w granicach 300%.
W Polsce Rząd głowi się ,jakby tu wyłudzić od obywatela następne grosze, a o naśladownictwie Węgrów i Anglików jakoś cisza.
Wystarczyłoby założyć bank państwowy, poprosić Polaków, aby w nim uiszczali swoje opłaty, bo zysk pójdzie na dofinansowanie służby zdrowia i polską naukę. I jeszcze znaleźć kilku uczciwych ludzi ,żeby stanęli na czele interesu.

avatar użytkownika basket

10. re. większość sondażowa

Aktualny sondaż Interia.pl

Na jakie ugrupowanie zagłosujesz w tegorocznych wyborach parlamentarnych?

PO - 29%

PiS - 37%

SLD - 18%

PSL - 1% !!! super

PJN - 6%

RPP - 3% /Palikot/

Inne - 6%

Głosów: 42292

basket