Pilnie zakupię „opozycyjnościomierz” i „martyrologiomierz”
Z kombatanctwem i martyrologią opozycjonistów czasów PRL mamy w Polsce wyraźny kłopot. Najciszej siedzą ci, którzy zaliczyli w pierwszej instancji karę śmierci czy „ćwiarę” (25 lat) jak bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie. Najgłośniej zaś o swoich mękach opowiadają ci, którzy w porównaniu z nimi mogą pochwalić się wykonaniem za karę kilku pompek czy przysiadów.
Ostatnio na głównego prześladowanego przez komunistyczny reżim wyrasta prezydent Komorowski, który co rusz wspomina o swojej wyjątkowej więziennej gehennie i z tej oto pozycji ocenia, kto rzeczywiście walczył i cierpiał w kazamatach za wolność i niepodległość, a kto w tym czasie moczył nogi w miednicy z ciepłą wodą. Swoją wielką martyrologią epatuje wszystkich dookoła nie wyłączając nawet Michela Platiniego, z którym latał helikopterem nad Warszawą.
Jeszcze w moich uszach brzmią do dziś drwiny z opozycjonisty Lecha Kaczyńskiego, który to według Wałęsy był „przynieś, wynieś, pozamiataj”, co stanowiło doskonały powód do chichów i śmichów salonu wraz z dziennikarskim kwieciem. Trudno, więc dzisiaj się dziwić, że mało, kto zdaje sobie sprawę, że komuniści pomylili się i trzymali śp. prezydenta w odosobnieniu o wiele dłużej niż główne zagrożenie dla komunistycznego reżimu, Bronisława Komorowskiego.
Kiedy więc Lecha Kaczyńskiego transportowano do Strzebielinka, a Antoniego Macierewicza do więzienia w Iławie, Bronisława Komorowskiego umieszczono w wojskowym ośrodku wypoczynkowym w Jaworzu gdzie nie było nie tylko więziennych cel, ale nawet stresujących skazańca krat. Tak, więc każdorazowo wypowiadane słowa o pobycie za kratkami można potraktować, jako literacką przenośnię znanego z zamiłowania do rymowania obecnego prezydenta.
Jeżeli zaś chodzi o opozycyjna walkę to Bronisław Komorowski, do czego raczej się dzisiaj nie przyznaje, był tylko mało znaczącym podwładnym Antoniego Macierewicza i to stanowiącym raczej niewielki trybik niż tryb w tej machinie podziemnego wydawnictwa. Macierewicz raczej nie epatuje publiki swoją martyrologią, więc pewnie i dlatego nie posuwa się do takiej podłości jak Wałęsa by opozycyjne wyczyny obecnego prezydenta określić słowami „przynieść, wynieść, pozamiatać”.
Warto również przypomnieć, że krnąbrny Macierewicz był przerzucany z więzienia do więzienia by następnie brawurowo z internowania zbiec i kontynuować działalność opozycyjną, którą rozpoczął ponad 40 lat temu.
W Jaworzu zaś zgromadzono w większości wszystkich tych, nad głowami, których od zarania III RP połyskują świetliste aureole.
Zorientowawszy się w swojej komfortowej w stosunku do innych internowanych sytuacji, już na Boże Narodzenie 1981 roku wystosowali oni list do Czesława Kiszczaka z protestem przeciwko „ rażącemu zróżnicowaniu ich sytuacji”.
38 sygnatariuszy owego listu pisało tak:
,,Widzimy w tym próbę świadomego dzielenia nas na lepszych i gorszych. Protestujemy przeciwko temu podziałowi. Jeśli stworzenie takich samych warunków wszystkim nie jest możliwe, gotowi jesteśmy dzielić los pozostałych naszych kolegów”.
Ciekawe jak czują się dzisiaj żyjący obok nas w miastach i miasteczkach kolporterzy podziemnej prasy czy ulotek, którzy odsiadywali wyroki więzienia w normalnych zakładach karnych w otoczeniu kryminalistów i nie mogli dysponować na zawołanie ani ołówkiem ani kartką papieru.
Panie prezydencie Komorowski proszę zaprosić do swego pałacu osiemnastoletniego wówczas Arka Makara skazanego na 4 lata pozbawienia wolności, z czego blisko rok spędził w więzieniu w Potulicach, Dariusza Kaszubowskiego (20 lat) skazanego na 3 lata i Janka Chmielowskiego (20 lat) skazanego na 4 lata pozbawienia wolności.
Niech im pan opowie o swojej walce i martyrologii. Oni przecież tylko na powielaczu robili prymitywne ulotki i rozrzucali je na ulicach trójmiasta.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz