Święta dla Powodzian
Zbieraliśmy juz na różne cele z okazji tych Świąt, jakoś wyjątkowo dużo potrzebujących jest ubóstwo chyba po...
Zbieraliśmy juz na różne cele z okazji tych Świąt, jakoś wyjątkowo dużo potrzebujących jest - ubóstwo chyba postepuje, ludzie nie mają funduszy.
Wśród tej różnorodności ja osobiście zapomniałam o dzieciach powodzian z tego roku, bo już nie mówia o nich media, dostali swoje baraki i podobno odszkodowania - a może wlasnie nie do końca i stąd cisza w eterze. A oni też będą mieli Święta i jest bardzo możliwe, że z ich okazji spędzą więcej, niż skromnie Wigilię i nie będzie nikogo spośród nich stać na prezenty dla własnych dzieci.
Jakoś tak pobrzmiewa mi dziś fraza "bądź zimny albo gorący". Codzienność skłania do "letniości", ale to ode mnie zależy, czy dam się jej przekonać:)
Rosemann napisał dziś post, w ktorym zalinkował kilka adresów, ma być ich więcej. Proszę o dodatkowe namiary i ... przyłączenie się.
Pozdrawiam...
http://rosemann.salon24.pl/259194,o-czym-zapomnielismy-a-nie-powinnismy-swieta
- weronka - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
19 komentarzy
1. A może by tak
zrobić akcję w sprawie ferii dla dzieci powodzian? Marylu co ty na to?
2. To by była wspaniała akcja!
Pozdrawiam :)
3. Na przykład
zabieramy dzieci na ferie, jeżeli chodzi o Warszawę mogę to pociągnąć, chodzi mi o koordynację, organizację wycieczek, darmowe bilety od miasta na imprezy , basen itd.
może ktoś pomoże? No i ktoś musi dać szyld. Pozdrawiam.
4. Basiu
żeby zorganizować taką dużą akcję - jak zabieranie dzieci na ferie, potrzeba sztabu ludzi dobrej woli, lub współpracy kuratorium lub Caritas
1. Znaleźć bazę noclegową
2. Po ustaleniu ilości miejsc wybrać miejscowość z której byłyby dzieci
3. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo.
To tylko podstawowe sprawy - to nie jest proste, to są dzieci, olbrzymia odpowiedzialność organizatora.
Lepiej się skupić na zrobieniu rozeznania - jak ktoś zna taką wieś, lub gminę, w której jest bieda i brak pomocy - nawiązać kontakt i zrobić akcję dedykowana - albo , co jest najprostsze - dokonać wpłaty na Caritas - dopisując 'Powodzianie - pomoc dla dzieci".
Może ktoś ma kontakt z parafią , przez którą można udzielić bezpośredniej pomocy?
U mnie w miasteczku przez tydzień były wystawione kosze w supermarkecie i zbierane były dary dla dzieci z Wilkowa. Organizowały tę pomoc nauczycielki z gimnazjum. Stały dzielnie na zmiany cały tydzień i zachęcały do kupienia czegoś dla dzieciaków. Byłam w markecie przez ten tydzień 3 razy i za każdym razem kosze były pełne, choć ludzie z okolicznych wiosek sami nie są zamożni.
Jeżeli ktoś ma konkretny pomysł - proszę o wpis, mamy jeszcze tydzień na zorganizowanie konkretnej pomocy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Maryla
Witam :)
Ale to jest własnie konkretny pomysł: Rosemann szuka namiarów na gminy i kontaktuje się z nimi. Jesli gmina nie będzie zainteresowana zakupami, nie załączy konta.
Zostało mało czasu i na te Święta inaczej chyba nie da rady sprawy zorganizować, a on mówi, że to by było od blogerów:) Byłoby super, gdybyś Ty i Inni jakoś włączyli się w tę akcję: czy poprzez propagowanie, czy ewentualne wsparcie, jak kto może.
Będą (już częsciowo są) konkretne namiary.
Serdecznie pozdrawiam
6. @weronka
Rosemann organizuje dla zaprzyjaźnionego domu dziecka Mikołajki - i to jest właśnie najlepsza forma pomocy - pomoc dedykowana dla okreslonych dzieci.
Przez gminy takiej pomocy sie nie udzieli - to są urzędnicy, dla nich to dodatkowa praca przed świętami - są zajęcie własnymi sprawami.
Jak najlepiej pomagać? Tak, jak zorganizowała grupka od @rybaka
http://blogmedia24.pl/node/35167
Taka pomoc dociera do tych, którzy najbardziej potrzebują.
Każdy z nas może pomóc, jak sie rozejerzy wokół siebie - bieda jest wokół nas - dzieci sąsiadów, dom dziecka w naszej miejscowości.
Chcecie pomóc naprawdę - zaproście na Wigilię, czy w pierwszy dzień świąt, albo na całe świeta dziecko, którego nikt nie zabrał do domu na świeta i zostanie smutne samo ze sprzątaczkami.
Pozdrawiam :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Marylu
Trudno mi nie przyznać Ci racji, bo masz jej dużo. Z drugiej strony dowolne akcje charytatywne, gdzie wpłacam na konto czy wysyłam sms są obarczone ryzykiem nieidealnego wykorzystania funduszy.
Mnie osobiście jakoś dotknął szczególnie ... dramat, bo tak to odczuwam, powodzian właśnie. Bo w wielu przypadkach ci ludzie niczym, bo nawet nie pochopnością, nie zawinili swojej sytuacji. Nawet, jeśli byli ubezpieczeni, ubezpieczenie nie obejmuje wszystkiego, a gdyby i objęło, to remontowali po kilka razy i część z nich zyje w kiepskich warunkach, do których się nie przyczynili, tymczasem Państwo już o nich nie pamięta i media również wolą nie drążyć ich tematu.
Myślę, że jeśli ktoś z gminy zadeklaruje zakup, to potem będzie go można z deklaracji rozliczyć czyli to nie jest robione całkiem "na zywioł". A gdyby udało się nawet niewielu dzieciom dać w ten sposób prezenty, akcja okaże się warta zachodu. Kto jak kto, ale one nie mają na sytuację najmniejszego wpływu. Choć w tym akurat mają sytuację podobną z dziećmi z Domów Dziecka. Tyle, że w Domach Dziecka prezenty są odgórne.
A nie każdy może wziąć dziecko na Święta, zresztą to nie jest nawet formalnie takie proste.
Serdecznie pozdrawiam
8. Weronko
trochę późno na okazjonalną pomoc - na święta. Miałam trochę kontaktów przed laty w harcerstwie z Nieprzetartym Szlakiem - nie wiem, czy dzisiaj nadal działa ta organizacja.
Dzieci najbiedniejsze to te, które nie mają w ogóle rodziny, porzucone w domach dziecka.
Nie mogłam się zaangażować w ten ruch, bo nie umiałam sobie poradzić ze sobą - te dzieci są jak małe psiaki - lgną do każdego, kto okaże im zainteresowanie, a ja nie umiałam poradzic sobie z ich łaknieniem ciepła - miałam takie wyrzuty sumienia, jak brałam dziecko na niedzielę do domu , a następnej niedzieli musiałam brać kolejne, a tamte , które wczesniej brałam, chciały też iść i wisiały na mnie, zeby je zabrać, że musiałam się wycofać.
Nie udźwignęłam tego. Dlatego wiem, że taka pomoc jest konieczna, ale musi być organizowana przez ludzi z przygotowaniem , a dla nas, dla tych ludzi z empatią, którzy chcą sie dzielić z innymi z potrzeby serca, pozostaje wspieranie ludzi lub organizacji, które mają doswiadczenie i wiedzę.
Basia organizowała już zbiórkę darów i osobiście je zawoziła do Domu Dziecka na Litwie.
Pisała o tym na swoim blogu - właśnie takie akcje jak Rosemanna, Rybaka, Basi - akcje dedykowane konkretnym ośrodkom lub ludziom przynoszą najwięcej dobrego.
Takie kontakty zobowiązują, ale dają najwięcej radości tym, którzy dzielą się z innymi swoim sercem i nie wstydza, ani nie boją się biedy i nieszczęścia.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Rekordowy finał akcji "Polacy Rodakom"
Tegoroczna akcja "Polacy Rodakom" zaowocowała rekordową liczbą 1100 paczek, które przed świętami Bożego Narodzenia trafią do Polaków na Ukrainie i Białorusi. Po raz pierwszy prowadzona od 11 lat akcja przekroczyła granicę województwa lubelskiego i stała się zbiórką ogólnopolską. Senator Stanisław Gogacz dziękuje "Naszemu Dziennikowi", którego publikacja pomogła upowszechnić na terenie całej Polski, a także wśród Polonii na Zachodzie inicjatywę świątecznej pomocy rodakom na Wschodzie.
- Staraliśmy się, aby rodacy na Wschodzie otrzymali od nas typową paczkę rodzinną - wskazuje senator Gogacz. - Zawsze są tam: od dwóch do czterech książek z polską literaturą piękną, zabawki, obowiązkowo musi być jedna trzecia żywności i przynajmniej jedna trzecia słodyczy. Wszystko najlepszej jakości. W paczce znajdują się życzenia świąteczne i opłatek.
Z danych przedstawionych przez organizatorów wynika, że w Lublinie zgromadzono 906 takich paczek, a w Świdniku prawie 200. Każde z jednolitych kartonowych pudełek z biało-czerwoną flagą waży od 12 do 15 kg, a wszystkie łącznie blisko 17 ton.
W minioną sobotę w czasie uroczystości opłatkowej w szkole nr 5 im. Jana Pawła II w Lublinie sen. Gogacz symbolicznie przekazał tegoroczne dary Andrzejowi Drozdowi, wicekonsulowi RP we Lwowie. To za pośrednictwem konsulatów, które zorganizują transport, świąteczne prezenty zostaną skierowane najpierw do organizacji polskich, parafii rzymskokatolickich i zgromadzeń zakonnych działających na Ukrainie i Białorusi, by dzięki nim trafić do najbardziej potrzebujących Kresowian.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101214&typ=po&id=po08.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Marylu
Mimo wszystko (wiem , że to nie jest proste) mamy jeszcze prawie 2 miesiace do ferii zakladając, że są rodziny, które biorą cziecko na np. tydzień, mozna skorzystać z organizacji ferii w mieście, mam to przerobione w sprawie dzieci z Podbrodzia. Rzeczywiście trzebaby to skoordynować jakoś przez szkoły, harcerstwo, parafie etc. Potem jest potrzebny tylko autokar i ubezpieczenie, akurat to jest do zalatwienia. Odpowiedzialność za dzieci będzie zawsze, to samo dotyczy kolonii, alternatywą są smutne ferie ze zrozpaczonymi rodzicami.Jeżeli nie ferie to może wakacje? Polecam stronę www.familion.pl. Odnośnie pomocy dla Kresowian wiem jak to działa, mam nadzieje , że w sprawie akcji , o której piszesz jest inaczej, bo to robi prywatny czlowiek z potrzeby serca. Najbardziej efektywna jest pomoc, która trafia do konkretnej osoby, rodziny etc. Więcej nie napiszę, bo nie mnie osądzać ludzi. Pozdrawiam
11. Marylu
To, o czym piszesz, wymaga czasu. Teraz jest go niewiele i choć mogłam oczywiście pomyśleć i zorganizować/ dołączyć do organizacji wcześniej, kiedy można było jeszcze spokojnie wytypować konkretne osoby czy gminę (bo tak, czy inaczej musiałby byc jakis pośrednik, jeśli chcę pomóc powodzianom - konkretnie im - przecież nie będę chodzić od domu do domu sama i wręczać prezentów, bo spytają, z jakiej racji), to nie jest jeszcze aż tak późno, aby nie było warto spróbować.
Bo chyba nie można zaszkodzić tym ludziom taką akcją, nawet jeśli prezenty będą w "stylu" pomocy społecznej, to oni i tak z niej korzystają.
Można pomyśleć, czy ewentualnych zebranych kwot nie przeznaczyć na organizację chocby choinek dla dzieci, może nawet zapytaniami skierowanymi do gmin przypomni się im, że mają powodzian na swoim terenie i że idą Święta.
A ja mogę zapakowac samochód maskotkami oraz cukierkami i ruszyć na tournee po gminach - takiej opcji też nie wykluczam:) Można też wyszukać, powiedzmy, jakiś barak - baraki i zająć się ściśle prezentami dla ich mieszkańców.
Bo obawiam się, że ci ludzie - część z nich - mogą żyć w makabrycznych warunkach, gorszych, niż Kresowianie.
Pozdrawiam serdecznie
12. Weronko i Basiu
zaszkodzić potrzebującym pomocy może tylko nasza obojętność, nic więcej.
Organizacja takiej pomocy wymaga zebrania informacji o potrzebujących - bo że tacy są, to wiemy wszyscy, choć media o tym milczą.
Basiu - pomysł na zorganizowanie dzieciom ferii w Warszawie jest bardzo dobry - jeżeli masz doświadczenie w takich akcjach pomocy, to wiesz, jak sie je organizuje.
Zeby wypaliła, już by trzeba było wytypowac miejscowość, z której by były, zrobić listę i zacząc organizować dla nich nocleg . Nie musi być w rodzinach, może jakaś parafia czy szkoła ma zaplecze ? Wtedy trzeba by zrobić zbiórkę pieniędzy na transport, ubezpieczenie i sfinansowanie kosztów utrzymania dzieciaków.
Od czegoś trzeba zacząć - a najważniejsze jest to, zeby ta pomoc trafiła tam, gdzie największa bieda.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Marylo
Rosemann na razie uzyskał od dwu gmin obietnicę dostarczenia zabawek dzieciom powodzian. Podaje dwa adresy, na które zabawki można wysyłać:
Gmina Lanckorona – Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, ul. 3 Maja 587, 34-143 Lanckorona (za zgodą Sekretarza Gminy, Pani Zofii Oszackiej)
Miasto Sandomierz – Ośrodek Pomocy Społecznej, ul. Słowackiego 17a, 27-600 Sandomierz (za zgodą Wiceburmistrza Miasta, Pana Marka Bronkowskiego)
Może nawet te dwa ośrodki "wystarczą", skoro jest późno, a rodzin pewnie co najmniej kilkadziesiąt. Z drugiej strony jeśli już się w taką akcję zaangażują, moze we własnym zakresie dokupią zabawki, gdyby dla wszystkich nie starczyło.
A jeśli okaże się, że będzie za dużo sztuk na liczbę dzieci (choć to niezbyt prawdopodobne), to ... nie zmarnują się:)
Serdecznie pozdrawiam
14. Marylu
Wiem dokładnie jak to działa na poziomie gminy- gmina zaprasza dzieci, potrzebnych jest kilkoro ludzi, którzy przez jakiś czas nie będą oglądali telewizji, będą wstawać wcześniej i kłaść się spać póżniej, dzieci przyjeżdżaja szkolnym gimbusem np. w poniedziałek Z OPIEKUNEM ( to ważne), nocują w rodzinach, w tygodniu korzystaja z zajęć organizowanych przez gminę dla własnych dzieci, w weekend zostają w rodzinach , w następnym tygodniu znów maja zajecia, w piątek odjeżdżają gimbusem (swoim albo z gminy zapraszającej). Można zorganizawac wyjazd do kina , na basen , bal karnawalowy. Ważne by w tym uczestniczyły dzieci rodzin zapraszających. WAŻNE dzieci trzeba ubezpieczyć. Można w to włączyć proboszcza, dzieci z zespolłu szkół , w którym dzieci będą miały zajęcia. To tak bardzo ogólnie, mam w głowie cały plan oparty na pomocy gminy Łochów dla dzieci z Podbrodzia, którą zorganizowaly tylko 3 osoby. Zreszta takie wymiany od lat działają w świecie muzycznym na płaszczyznie miedzynarodowej (szkoły muzyczne, chóry).Na początek trzeba zrobić rozeznanie co do potrzeb, jeżeli się nie udałoby zdążyc na ferie to zawsze można przesunąć całą akcję na wakacje. Uważam , że na Święta dzieci powinny być w domu rodzinnym , jaki by on nie był. Szczegóły do sutalenia, a to nie sa cuże pieniądze.Jeżeli nie zrobimy tego my to niewykluczone , że w stosunku do np.Opolszczyzny zrobią to Niemcy i bedzie wstyd. Nie możemy traktować dzieci jak jakieś sierotki , w każdej chwili to albo inne nieszczęscie może dotknąć nas. Dzieci w domach nawiązują serdeczne związki, rodziny potem czuja się zobowiązane do utrzymywania kontaktów. A dzieci powodzian nie muszą szwendać się samopas koło domu, rodzice mogą troche odpocząć, dzieci zapraszajace sie nie nudza w domu itd.
A wypadki zawsze sie zdarzają , tego nie można wykluczyć.Pozdrawiam
15. Weronko
Ci najbardziej potrzebujący Kresowianie żyja nieraz z strasznej biedzie, ale nasza pomoc do Nich w ogóle nie trafia, ponieważ przechodzi przez cały łacuch rąk, a każda ręka urywa kawałeczek dla siebie.
16. Basiu
Dobrze, że o tym piszesz. Łańcuch pośredników pewnie jakiś być musi, skoro kraj inny, o właściwej mu specyfice jednak może i dałoby się go jakoś skrócić jadąc osobiście?
Jeśli zdecydujemy się wysłać słodycze czy zabawkę na podane adresy, dostaną je od razu konkretne władze gminy, a od nich "trasa" do konkretnego dziecka Powodzian nie powinna być długa.
To już nie te czasy, kiedy ... np. prezenty ofiarowane Domowi Dziecka dostawały najpierw dzieci zarządu Domu, a dopiero potem mieszkające tam dzieci to, co zostało z zabawek (przykład prawdziwy, na szczęście sprzed lat).
Pozdrowienia :)
17. Weronko
Na Litwie i Ukrainie tak jeszcze jest i pewnie na razie musi tak być. Chciałabym bardzo dotrzec do starych ludzi na wsiach na Ukrainie i Białorusi z pomocą i LEKARSTWAMI i nie wiem jak to zrobić osobiście. Mało tego, dostalam zapewnienie z jednego domu zakonnego, że gdyby zaprosić Ich na święta do Polski to wyszłoby bardzo tanio i pewnie zdobyłabym te pieniądze, ale cały czas nie wiem jak do Nich dojechać ? Osobiście ? I co z wizami? Może masz jakis pomysł? Oni całe życie czekali na Polskę. Pozdrawiam.
18. Dopisuje jeszcze jeden adres, na który można wysyłać zabawki dla
dzieci powodzian:
Gmina Gorzyce (podkarpackie) - Urząd Gminy, ul. Sandomierska 75, 39-432 Gorzyce (za zgodą wójta, pana Mariana Grzegorzka)
19. Basiu
To jest temat do rozważenia na spokojnie. Może rzeczywiście przez Kościół, ale może i przez ambasady? Czy organizacje działające tam, na miejscu?
Czy nawet międzynarodowe, gdyby wyraziły zgodę na niejako dodatkową działalność...
Do pomyślenia:)
Serdecznie pozdrawiam