Dwieście cztery  lata temu Poznań był stolicą świata, Collegium Jezuickie zwane było "Château du Posen", a aleje Marcinkowskiego "rue Napoleon". Wszystko za sprawą rezydującego  tu Cesarza Francuzów  Napoleona Bonaparte.
  Cesarz Francuzów Napoleon Bonaparte przybył do Poznania 27 listopada 1806 roku.
 Dzień 27 , będzie dniem szczególnym dla Poznania. 
Sto dwanaście  lat później wybuchnie jedno z dwu zwycięskich Powstań , do tego Powstań dokonanych przez moich rodaków Wielkopolan.
 
                                                                 Powstanie Wielkopolskie
 
   Rezydencją Cesarza Francuzów zostało Dawne Collegium Jezuitów, "Château du Posen",  / obecnie Urząd Miejski /
Jeszcze przed wjazdem Cesarza Napoleona do Poznania, poznańczycy zmienili wiele głównych ulic, placów i rezydencji na nazwy związane z Cesarzem Francuzów. 
Obecny Plac Niepodległości wcześniej był nazywany placem Wilhelmowskim, Wilhelmsplatz. Obecne Aleje Marcinkowskiego zwane w czasie zaboru pruskiego Wilhelmowskimi nazwano rue Napoleon.
Niemiecki kronikarz Hugo Sommer, napisał : „Poznań przejął rolę centrum świata europejskiego".
Ze względu na późną porę 22 o jakiej przybył Cesarz, uroczystości odłożono na 28 listopada. Cesarza podejmowano w sali tronowej.Na wyposażenie rezydencji Château du Posen” złożyli się arystokraci i ziemianie poznańscy. Miasto liczące wówczas około 20 tysięcy mieszkańców miało kłopoty z przyjęciem wojsk napoleońskich , których liczebność dorównywała ilości mieszkańców.
W niedziele 30 listopada, Cesarz wysłuchał mszy świętej  w Farze, celebrowanej przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Ignacego Raczyńskiego.W dniu   2 grudnia,  rocznicę koronacji, rocznicę bitwy pod Austerlitz, ponownie cesarz w czasie sumy wysłuchał mszy świętej.
Wieczorem  Generał Jan Henryk Dąbrowski herbu Dąbrowski wyprawił bal w Teatrze Miejskim. Dziś Arkadia. Na balu było wiele pięknych Polek, którym według  Wirydiany z Radolińskich herbu Leszczyc Cesarz nie był obojętny. Musimy pamiętać, że cesarzowi towarzyszyła zazdrosna Józefina.
W dniu 11 grudnia 1806 roku w Sali Redutowej Hotelu Saskiego ul. Wrocławska 25, Napoleon podpisał traktat pokojowy pomiędzy Francją i Saksonią.
Informacje te podaje arystokratka Wielkopolska, kronikarka Poznania i Wielkopolski  Wirydiana z Radolińskich herbu Leszczyc.
I dalej:

[...]„Napoleon przedłużył swój pobyt w Poznaniu bardziej niż się tego spodziewano. Stać go było na wszystko naraz. Dowodził marszem swych armii w głąb Polski, nadzorował organizację naszej armii, rozpatrywał ze stanowiska zwycięscy propozycje czynione mu przez mocarstwa. Przebiegał konno okolice Poznania na przestrzeni kilku mil w towarzystwie tylko kilku naszych młodzieńców, on, którego śmierć zmieniłaby oblicze świata; a znalazł przy tym czas na przyjęcia dla nas, na których zjawiał się późno i gdzie rolę gospodarzy sprawowali nieudolnie jego dwór i jego marszałkowie. Cesarz zadawał pytania tak dobitnie, że trzeba było mieć wiele przytomności umysłu by na nie odpowiedzieć, choćby były one nieskomplikowane, gdyż kobiety pytał tylko o suknie. …Ciekawym było patrzeć jak pytania dobierał do twarzy i zawsze trafnie. Czy to w drobiazgach czy sprawach ważnych, zawsze uderzał wyższością. Mniej był przystojny, niż kiedy znałam go jako konsula. Nadmierna otyłość przeszkadzała mu w chodzie i pomniejszała wzrost. Rysy twarzy zgrubiały zatracając delikatność, spojrzenie miał ponure. Wiele słyszałam o wdzięku jego uśmiechu – uszedł on mojej uwadze. Ale to był Napoleon i któż by śmiał w jego obecności z zimną krwią czynić nad nim obserwacje…”
 Z Poznania, po trzech tygodniach pobytu, cesarz wyjechał nocą 16 grudnia 1806 roku. Gwardia odprowadziła go milę (7 km). Pogoda była fatalna".[...]

Cesarz udał się do Warszawy.

Vive l'empereur , vive la France, vive la Pologne