Galicja

avatar użytkownika Anonim

Moja babka z ojca Włocha i niemieckiej matki

(Pan Bóg raczy wiedzieć po co tu przybyli)

moja babka Gizela miała trudne życie

chleba do końca dotykała czule

 

pralinki z różowej pianki

cieniutkie filiżanki

koronkowe frymuszki

wielkanocne wydmuszki

patera ciężka szklana

nimfa z brązu odlana

fortepian w kącie stary

tykające zegary

piernikowe konie

róża w smukłym wazonie

ogrody pachnących bzów

Gdzież tamto miasto?...

 

Mój dom dom mojej matki

został za granicą

żywych od martwych

zdrowych od kalek

sytych od biedaków

Tam pozostały lalki z porcelany

w parku kikuty wypalonych drzew

pilnują ich ludzie w za długich szynelach

i kamienny anioł z odrąbana glową

 

 

 

 

6 komentarzy

avatar użytkownika barbarawitkowska

1. Chyba

dzisiaj jest jakis zły dzień albo moja nowa klawiatura do wymiany. Tylu byków co dziś nie zrobiłam przez miesiąc. Przepraszam i proszę o wyrozumiałość.

avatar użytkownika Maryla

2. barbarawitkowska

usunęłam dwa "puste" posty składające się tylko z tytułów . Mam nadzieję, że nie nabroiłam Autorce?

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika yuhma

3. Basiu

Pan Bóg raczy wiedzieć po co tu przybyli
No własnie. Cóz takiego ma (miała) w sobie ta ziemia, że ściagali do niej z całej Europy? Czego tu szukali moi prapraszczurowie - sudeccy Niemcy? Dlaczego w ciagu jednego pokolenia kompletnie się spolszczyli? GDZIE to się podziało, to wręcz metafizyczne przyciąganie? Gdzie???

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika Smok Gorynycz

4. Takie nasze polskie losy

Miała cztery, tylko cztery lata
gdy straciła matkę.
Wrócił ojciec z frontu zachodniego,
Być może jej śmierć uratowała mu życie.
Niewielu wróciło spod Verdun.
Zamiast być dzieckiem beztroskim,
była służącą dla macochy i jej dzieci.
Wyrosła na piękną dziewczynę
tłum chłopców oglądał się za nią.
Wydawało się, że znalazła szczęście
bo spotkała tego jedynego.
Ale był rok 1938.
U bauera pod Hanowerem
urodziła córkę, potem syna.
I był rok 1942.
Śmierć zabrała maleńkiego
i zachorowała pierworodna.
Pogłaskał ją po głowie:
Wiem, że to paskudny mundur
ale będziesz żoną żołnierza.
Vaterland da Ci żywność i leki
Uratujemy córeczkę.
Ostatni list był spod Stalingradu.
Do dziś nie wiem gdzie są jego prochy.
Następnych 58 lat oddała córce
jedynej i wnukom. Mnie.
Jak mogę dziś mówić:
czarne to czarne a białe białe?
Przecież gdyby to było aż tak proste
nie byłoby mnie na świecie.

Reszta nie jest milczeniem.

avatar użytkownika niezapominajka

5. Bsia

Piętnastoletnia dziewczyna
o chabrowych oczach
z warkoczem koloru pszenicy
znając parę angielskich słów
znalazła się w Ameryce "za chlebem"...
W tym samym czasie
austriacki inżynier "od dróg i mostów"
wraz z polską żoną
i osiemnastoletnim synem
płynął statkiem do Ameryki
by zdobyć tam sławę i fortunę
Nie dopłynął...miał morski pogrzeb...
Wdowa po inżynierze znała języki
w tym angielski,
postawy ekonomii i rachunkowość,
miała stalowy charakter
i ogromną determinację...
Były to pierwsze lata dwudziestego wieku.
Dziewczyna o chabrowych oczach
spotkała syna inżyniera
w miejscu swojej pracy
- w cukierni...
Matka chłopaka zgodziła się na małżeństwo młodych
ale pod pewnymi warunkami,
które dziewczyna o chabrowych oczach spełniała
przez dwa lata...
Nauczyła się angielskiego,
rachunkowości,
skończyła kurs dla "pań domu"!
Potem było wesele...
po roku urodził się syn,
a w 1912 r. przyszła na świat moja babcia!
W 1913 roku starsza pani zdecydowała,
że stać ich na to, by wrócić do Polski
i wybudować tam dom, dla powiększającej się rodziny.
Podróży statkiem nie przeżył pierworodny...
miał taki sam pogrzeb jak jego dziadek.
Ale młodzi się nie załamali, starsza pani dodawała im sił.
Wybudowali dom w Kałuszu, niedaleko Stanisławowa.
Właśnie stamtąd pochodziła starsza pani.
Matka mojego pradziadka zmarła w 1920 r.
Nie pamiętam swojego pradziadka, umarł gdy miałam rok.
Moja babcia dużo mi o nim opowiadała, o swojej babci także.
Wiem, że nazywano go "wiedeńskie ramiączko".
Wiedeńskie, bo grał pięknie na skrzypcach i twierdził, że to zasługa wiedeńskich korzeni, a ramiączko, bo miał potężne bary...które przypisywał polskim korzeniom!

Pozdrawiam serdecznie;))

avatar użytkownika barbarawitkowska

6. niezapominajka

Moja babcia też z Kałusza.Zdaje sie , że to była wtedy kraina z przyszłością. Właśnie zamierzam na portalu kresy rozpocząć akcję ratowania cmentarzy na Ukrainie i drugą -wakacyjnych wolontariatów związanych z uczeniem polskiego. Może ktoś pomoże? Pozdrawiam