PiS A i PiS B (Grudeq)
Maryla, sob., 06/11/2010 - 13:07
Z rozpadem PiS jest podobnie jak z końcem świata. To znaczy co chwila się ten koniec ogłasza, dokładnie określa jego datę, jakim zjawiskiem ten dzień będzie poprzedzony. Po czym przychodzi ten dzień. I co? I nic. Ogłaszana jest kolejna data, więc można wtedy śmiało powiedzieć: a to będzie już czwarty czy piąty koniec świata w moim życiu. Koniec PiS jest, co oczywiste jak na wszystkie rzeczy tego świata, możliwy, ale nastąpi on wtedy gdy Prezes Kaczyński lub jakikolwiek jego następca odejdzie od linii jaką Kaczyński i PiS dziś reprezentują i reprezentowali. Ale dziś na pewno PIS, po odejściu p. Kluzik – Rostkowskiej i p. Jakubiak się nie rozleci. Dzisiaj PiS po prostu zaostrza kurs, i jak słusznie napisał tad9 http://perlyprzedwieprze.salon24.pl/246650,krotko PiS zamyka się w oblężonej twierdzy, bo niestety takie czasy naszły.
Poważne analizowanie sceny politycznej w Polsce jest sprawą arcytrudną. Gdyż komentator sceny politycznej nigdy nie wie czy komentuje fakt czy komentarz do tego faktu, a i tak bardzo często wychodzi, że ten fakt komentowany tak naprawdę nie miał miejsca. Problemem są także sami politycy, których w Polsce dobiera się na podstawie kryteriów piarowskich, a nie kryteriów moralnych czy intelektualnych. Stąd później kariery różnego typu pajaców, mających przede wszystkim parcie na szkło, a wiedzę polityczną na poziome oceny dobrej z WOSu w najzwyklejszym liceum. I później wychodzą takie cuda, że wyjście z PiS dwójki parlamentarzystów jest końcem tej partii, a gdy z PO odchodził jej szef klubu Zbychu Chlebowski i jeszcze paru innych, to było to konieczne odnowienie i wzmocnienie partii. Mądrość etapu doprawdy wymaga olbrzymiej gimnastyki intelektualnej i moralnej.
Mało kto zwraca uwagę na sekwencję wydarzeń związaną z odejściem z Prawa i Sprawiedliwości p. Kluzik-Rostkowskiej. Na początku mieliśmy klasyczną wrzutke medialną Gazety „Ponoć, według naszego anonimowego informatora w PiS, Jarosław Kaczyński ponoć zapowiedział, że jeśli PiS osiągnie w wyborach samorządowych słaby wynik, to on ponoć odejdzie ze stanowiska Prezesa”. Wrzutka przede wszystkim szalenie nieprecyzyjna, bo dla pełnej jasności mógł informator (z dopiskiem anonimowy) powiedzieć, jaki wynik w wyborach Kaczyński uzna za słaby. Przy tej informacji właściwie każdy w każdej sytuacji mógłby żądać odejścia Kaczyńskiego, bo przecież jest słaby wynik ewentualnie podbijać znów argument, że prezes Kaczyński jedno mówi a drugie robi. Okazało się, że jednak to nie jest wrzutka powyborcza, ale jak najbardziej przedwyborcza. Oto p. Kluzik-Rostkowska stwierdza, że ona chętnie powalczy o schedę po Kaczyńskim, zapewne wcześniej nie sprawdzając u Prezesa swojej partii, czy on tak faktycznie powiedział. Pani Kluzik ustawia sobie także od razu oponenta w postaci Zbigniewa Ziobro, bo to z nim Pani Joanna chciała walczyć, chociaż nigdzie nie było słyszeć żadnego głosu Ziobry, że on też i akurat teraz chce startować do schedy po Jarosławie Kaczyńskim. Potem głos zabrał rzecznik Błaszczak i stwierdził, że Pani Kluzik-Rostkowska nie powinna się wypowiadać w imieniu całej partii, bo jest w niej osobą raczej marginalną. Właśnie, czy ktoś słyszał jakieś głosy ze strony członków Prawa i Sprawiedliwości (podkreślam: członków PiS, a nie członków PO czy działaczy medialnych), aby to Kluzik-Rostkowska była następnym szefem Prawa i Sprawiedliwości?
Dochodzimy wreszcie do ruchu czwartego, właściwie najważniejszego. Wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, przypominającej, że został na marcowym kongresie Prawa i Sprawiedliwości w Poznaniu wybrany na czteroletnią kadencję i to wybrany przytłaczającą większością głosów, chociaż wtedy PiS był też po klęskach w wyborach parlamentarnych 2007 roku i eurowyborach 2009 roku, i tak właściwie nie ma żadnego problemu zmiany Prezesa, a członków Prawa i Sprawiedliwości powinien obowiązywać status i regulamin partii. Tutaj jest clou całej sytuacji. Czy konwencja PiS w Poznaniu odbywała się pod groźbami luf, że padło tyle głosów na Jarosława Kaczyńskiego? Czy p. Kluzik-Rostkowska, p. Poncyliusz nie mogli wtedy zgłosić się do walki o przywództwo? A co by się stało, gdyby stanęli i tak czy siak przegraliby z Jarosławem Kaczyńskim? Niestety takich mamy polityków, co gdy poparcie medialne nie przekłada im się na poparcie wyborcze, zaczynają marudzić i zakładać własną partię, która kończy jako kolejna partyjna kanapka.
Jednakże na odejście Kluzik-Rostkowskiej można także patrzeć z innych stron. Wiemy dobrze, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Gdy Marszałek Piłsudski rozpoczynał pracę niepodległościową musiał założyć dwie organizacje niepodległościowe: jedną A, dla osób o lewicowym zapatrywaniu, którzy niepodległość Polski łączyli z ruchem socjalistycznym; drugą organizację B, dla osób o nastawieniu prawicowym, z bardziej konserwatywnym, narodowym poglądem na niepodległość. W organizacji A miał swoich bojowników z PPS, w organizacji B miał swoich galicyjskich sokołów. Cel nadrzędny: niepodległość Polski. Podobnie dziś. Kaczyński musi mieć organizację A – PiS, dla tych co znają się na polityce, geopolityce, są sceptyczni co do piaru i mają zdecydowanie prawicowe-narodowe poglądy, oraz organizację B, bardziej liberalnie-nowoczesną, dla osób ceniących spokój oraz uważających politykę za sztukę wiązania krawatów i dopasowywania koszul odpowiednich do treści mowy polityka.
Jeżeli p. Kluzik-Rostkowska założy własną partię, a wszak z pewnością w tworzeniu partii pomoże jej chociażby tak wybitny teoretyczny strateg polityczny, jak p. dr Migalski, to taka partia będzie przede wszystkim zagrożeniem dla PO. Bo to z tej partii będą uciekać wyborcy, a nie z PiS, bo niby dlaczego ktoś kto przy tej całej nagonce medialnej głosował na PiS nagle powie, dobra odpuszczam, PiS mnie zawiódł! Wyborcy PiS przeżyli już odejście Dorna, Zalewskiego, Mężydły, a nawet Polaczka i Ujazdowskiego i Sellina (choć tu chyba nawet zanotowaliśmy powroty) i za każdym razem coraz bardziej cementowali się i zyskiwali na poparciu, niż odwrotnie. Przede wszystkim zaś, na zdrowy rozsądek i normalny, a nie medialny ogląd sytuacji, czy na pewno PiS zawodzi, a PO to te Himalaje kompetencji? Nie dawajmy się zwieść faktom medialnym, komentujmy to co widzimy i to co czujemy, i absolutnie nie traćmy zdrowego rozsądku. Wrócę znów do słów Kaczyńskiego, że aby rządzić na prawicy nie można dopuścić do powstania partii bardziej na prawo. Odejście Kluzikowej barykaduje PiS na prawicy, bo już nie będzie można zarzucić Kaczyńskiemu słów o „liderach lewicy średnio-starszego pokolenia”, a otwiera szanse na pozyskanie elektoratu bardziej centrowego. Chociaż w tym myśleniu cały ambaras jest w tym, czy p. Kluzik-Rostkowska jest osobą pamiętliwą, i nie będzie chciała zorganizować jakiejś wendetty na Kaczyńskim i czy faktycznie Polska jest dla niej najważniejsza. Na różne rzeczy trzeba być przygotowanym.
Podnosi się także argumenty, że błędem Jarosława Kaczyńskiego jest to, że na eksmisję p. Kluzik Rostkowskiej z PiS wybrał sobie czas bezpośredni przed wyborami samorządowymi. I tym ruchem przekreślił szanse na ewentualne zwycięstwo kandydatów PiS w niektórych wielkich miastach. Pytanie sprawdzające: czy p. Witold Waszczykowski, albo p. Czesław Bielecki po odejściu p. Kluzik-Rostkowskiej rezygnują z kandydowania pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości? Nie. No to tak jakby taka odpowiedź kończy nam temat.
Gw1990 pisze http://wszolek.salon24.pl/246503,kaczynski-dziala-nieracjonalnie , że czekają nas dalsze rządy Rycha, Zbycha i Mira. Gdy się tak wspomni, że na początku 2010 roku ekscytowano się działalnością komisji hazardowej w której tak wspaniale pracował śp. Zbigniew Wasserman, i było się przerażonym tymi rozmowami z cmentarza w Marcinowicach powiatu Świdnickiego województwa Dolnośląśkiego. I to faktycznie było i jest poważne zagrożenie, ale potem przyszedł Smoleńsk… i jak bardzo chciałbym aby jedynym problemem Rzeczypospolitej był jednak swojski Chlebek ze swoim kumplem Rysiem i biznesmanem Koskiem. Jeżeli gramy w „Monopol” i nawet ktoś przy tym monopolu oszukuje, to rzecz jasna trzeba takie zachowanie piętnować. Ale gdy ktoś przy planszy z naszym „Monopolem” kładzie pistolet, to my już doprawdy zaczynamy grać w całkiem inną grę. I teraz nie chodzi już o to, kto więcej hoteli postawi, ale po prostu kto przeżyje. Można tylko współczuć tym, którzy cały czas grają w monopol. Gadają o marketingach, taktykach, kampaniach, spotkaniach i nie widzą, że na stole pojawił się nam nowy gracz w postaci Rosji, z niewyjaśnionym Smoleńskiem, z wieloletnią umową gazową, z siatkami szpiegowskimi w USA czy Gruzji. Niestety zabawa w politykę się 10 kwietnia bezpowrotnie skończyła. Mamy dziś najprawdziwszą politykę, w której można stracić nawet życie za swoje poglądy i pracę polityczną. Jest teraz dobry czas więc na odejście dla tych którzy cenią sobie przede wszystkim spokój.
Póki nie zostanie wyjaśniony Smoleńsk problemem PiSu nie jest to czy będzie miał wójta w Kaczych-Dołkach albo czy straci dwóch radnych w dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy. Samorząd jest ważny, ale samorząd wkrótce będzie bombą związaną z zadłużeniem gmin przy równoczesnym zakończeniu działalności wskutek kryzysu różnego typu funduszy pomocowych. Można też popatrzeć jeszcze szerzej. Polskę będzie czekało odchudzenie samorządów, i to nie w postaci redukcji liczby radnych z 25 do 21 czy też kolejnym przerzuceniem zadań z gminy na rząd, i z rządu na województwo, ale poważna reforma dublujących się samorządów, z poważnym ograniczeniem liczby radnych gminnych, powiatowych i wojewódzkich oraz ograniczeniem kadrowym a co za tym idzie ograniczeniem ilości zadań administracji tych trzech szczebli. Przy poważnej reformie brak większej reprezentacji w samorządzie jest raczej czynnikiem ułatwiającym. Platforma ze swoimi samorządowcami, wiąże sobie kolejny kamień u szyi na którym zatonie, ale PO ma już tyle kamieni, że i ten przyjmie na siebie. Poza tym kamień samorządowy akurat może PO wykorzystywać aby lawirować zadaniami między samorządem i rządem i w ten sposób ukrywać prawdę o stanie finansów Polski.
Dla PIS najważniejsze są wybory parlamentarne. Bo w parlamencie można dokonać realnej reformy Polski. Równy chodnik w gminie nie zaprowadzi nas do lepszego sądownictwa, uczciwych elit, nie zlikwiduje nam katastrofy finansów publicznych. Jeżeli ktoś myśli tylko o sobie i stołku, to niech biegnie walczyć o samorząd, ale jeżeli chce się naprawy Rzeczypospolitej to celem może być tylko gmach przy ul. Wiejskiej i z nim związany gmach w Alejach Ujazdowskich.
Można sobie jeszcze zadać jedno pytanie. Jeżeli odchodzi Kluzik-Rostkowska to kto przychodzi na jej miejsce. I proszę sprawdzić jacy ludzie zaczęli głosować na PiS, a nawet zapisywać się do Prawa i Sprawiedliwości po hekatombie Smoleńskiej, jakie osoby chciały zacząć pomagać PiSowi. Zrobić z taką osobą wywiad, zapytać się co myśli o Polsce, jak siebie w Polsce widzi, co chce zrobić i co umie zrobić, i dla lepszego porównania zrobić wywiad z członkiem PO, który wstąpił nań w ciągu ostatnich miesięcy. Myślę, że nawet jeden taki wywiad znajdziemy na blogu Toyaha, i to będzie argument aby z panią Kluzik-Rostkowską się pożegnać. Bo Polska jest najważniejsza!
http://grudqowy.salon24.pl/246813,pis-a-i-pis-b
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. "Dziś ostatnim zagrożeniem
www.wpolityce.pl
zwiera szeregi przed ostateczną konfrontacją. Od wyborów 2005 roku
polityczny spór w Polsce to konflikt między Prawem i Sprawiedliwością, a
Platformą Obywatelską. Cała reszta partii, partyjek i politycznych
podgrupek to tło, czy - jak kiedyś to dobrze opisano - tylko przystawki
do dania g
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl