Traktat, nie dyktat! czyli : Niemcy dyktują nam kto jest Polakiem w Niemczech?! (Sławomir Wojciech Hałaczkiewicz)

avatar użytkownika Maryla

czyli : Niemcy dyktują nam kto jest Polakiem w Niemczech?!

 

Podstawą nieporozumień i rozczarowań potraktatowych jest milczące założenie, że każda ze stron ma dobrą wolę do jego wypełnienia bez ustalenia jakichkolwiek organów kontrolnych i monitorujących oraz do przyjęcia interpretacji traktatu podejmowanej przez stronę drugą. Traktat określa mianowicie pewne

grupy ludności

w Niemczech jak i w Polsce, którym umawiające się strony zobowiązują się do przyznania szczególnych uprawnień. 

W Polsce grupa ta została określona dosłownie jako niemiecka mniejszość narodowa, czyli jako Niemcy. Konsekwencją takiego ujęcia jest zdefiniowanie praw tej grupy przez międzynarodowe konwencje, oraz polskie akty prawne z ustawą wyborczą na czele. Kultura polityczna bazująca na założeniach I i II Rzeczypospolitej zakłada taki stan rzeczy niejako naturalnie, wszak to element historycznej polskiej tolerancji państwa wielonarodowego. Nie przeszkadza to, że dzisiaj realia są diametralnie inne, a mniejszości narodowe stanowią mniej niż 5%, z czego mniejszość niemiecka 0,4%. Członków tej społeczności OBYDWA państwa traktują jako Niemców, a określenie narodowości w Polsce państwo polskie pozostawia deklaracji obywatela.

W Niemczech ujęta w traktacie definicja grupy ludnościowej zasadza się na polskim pochodzeniu albo przyznaniu się do języka, kultury lub tradycji polskiej. Niby to samo, a jednak nie dla wszystkich. Definicja ta nie określa wcale, że grupa ta jest Polakami, ale tylko tyle, że się do pewnej opcji kulturowej lub językowej przyznaje. Dla niemieckiego państwa członkowie tej grupy

nie są Polakami

w znaczeniu niemieckiej konstytucji. Członków tej społeczności OBYDWA państwa traktują jako Niemców, a określenie narodowości w Niemczech jak i w Polsce państwo niemieckie bierze z art. 116 konstytucji niemieckiej; deklaracja obywatela jest nieważna.

Załączam krótki słownik polsko-niemiecki w rozumieniu niemieckiego BMI i Auswärtiges Amt:

Niemiec- osoba posiadająca obywatelstwo niemieckie lub jako przesiedleniec  lub uciekinier albo jako małżonek lub potomek takowego, przyjęta  na terytorium Rzeszy Niemieckiej według  stanu na 31 grudnia 1937.1)

Polak- obcokrajowiec , obywatel polski

Mniejszość narodowa- niemiecka mniejszość narodowa w Polsce, Niemcy w Polsce

Osoby mające polskie pochodzenie- Niemcy, którzy kiedyś byli lub jeszcze są obywatelami polskimi, co państwo niemieckie zasadniczo nie interesuje; liczy się to , że są , a nie ich pochodzenie, a są Niemcami.

Osoby przyznające się dojęzyka, kultury lub tradycji polskiej –to także Niemcy.

W żadnym oficjalnym zdaniu wychodzącym z niemieckich ministerstw nie znajdzie się określenia wskazującego na to, że Polacy – obywatele niemieccy w Niemczech są Polakami, bądź są narodowości polskiej.  

Tę niemiecką definicję przyjęli dyplomaci pod batutą Pana ś.p. Skubiszewski oraz Pana Jana Krzysztofa Bieleckiego. Niektórzy dostali za to ordery z Berlina.  I nie ma się czemu dziwić, że po dwudziestu latach jednostronnego wypełniana punktów 20-22 traktatu tylko przez Polskę, samopoczucie strony polskiej nie jest najlepsze. Bo Niemcy traktat realizują tak, jak im się podoba a nie tak, jak oczekuje strona polska. Polska natomiast zrealizowała postanowienia traktatu tak, jak oczekiwała strona niemiecka, a nie tak jak jej się podoba.

Na początku listopada ma się odbyć następna runda rozmów polsko-niemieckich dotyczących bilansu 20 minionych lat z udziałem przedstawicieli grup, o których jest mowa w art. 20 traktatu, czyli obu mniejszości narodowych. Po raz pierwszy od 20 lat!

Zasadniczym błędem jest deklarowanie, że traktat w którym nie ma określenia Polaków w Niemczech jako mniejszości narodowej ma być teraz jeszcze raz akceptowany przez uczestników obrad. Przecież jego trzeba zmienić i uzupełnić!  Twierdzenie, że traktat jest w porządku, a tylko trzeba zmusić Niemcy do jego realizacji to karygodny infantylizm!  Jeżeli traktat byłby prawidłowo i symetrycznie zbudowany, to nie trzeba by było reklamować jego działania!

Sygnatariuszami traktatu są do tej pory obydwa Państwa. Teraz, niejako przy okazji rozmów chce się zmusić przedstawicieli mniejszości polskiej w Niemczech do zaakceptowania owego wadliwego i zasadniczo obraźliwego w swej formie (przez przemilczenie narodowości Polaków w Niemczech) artykułu 20. Chce się zmusić do deklaracji-jeszcze przed rozpoczęciem rozmów- , że ów ekwilibrystyczne wyrażenie artykułu 20 jest podstawą do dalszych rozmów!

Nie będzie porozumienia między Polską i Niemcami dopóty, dopóki Niemcy nie uznają oczywistego faktu , że obywatele niemieccy mogą być narodowości polskiej.  Alternatywą byłoby przejęcie niemieckiej filozofii  przez stronę polską z katastrofalnymi skutkami dla mniejszości niemieckiej w Polsce. Czy Niemcy tego naprawdę chcą?.

1)http://www.bundestag.de/dokumente/rechtsgrundlagen/grundgesetz/gg_11.html

 

Artikel 116

(1) Deutscher im Sinne dieses Grundgesetzes ist vorbehaltlich anderweitiger gesetzlicher Regelung, wer die deutsche Staatsangehörigkeit besitzt oder als Flüchtling oder Vertriebener deutscher Volkszugehörigkeit oder als dessen Ehegatte oder Abkömmling in dem Gebiete des Deutschen Reiches nach dem Stande vom 31.Dezember 1937 Aufnahme gefunden hat.

 

 

2)http://pl.wikisource.org/wiki/Traktat_mi%C4%99dzy_Rzecz%C4%85pospolit%C4%85_Polsk%C4%85_a_Republik%C4%85_Federaln%C4%85_Niemiec_o_dobrym_s%C4%85siedztwie_i_przyjaznej_wsp%C3%B3%C5%82pracy_z_17.06.1991_r.

 

Artykuł 20

 

 1. Członkowie mniejszości niemieckiej w Rzeczypospolitej Polskiej, to znaczy osoby posiadające polskie obywatelstwo, które są niemieckiego pochodzenia albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji niemieckiej, a także osoby w Republice Federalnej Niemiec, posiadające niemieckie obywatelstwo, które są polskiego pochodzenia, albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej, mają prawo, indywidualnie lub wespół z innymi członkami swej grupy, do swobodnego wyrażania, zachowania i rozwijania swej tożsamości etnicznej, kulturalnej, językowej i religijnej bez jakiejkolwiek próby asymilacji wbrew ich woli. Mają oni prawo do pełnego i skutecznego korzystania z praw człowieka i podstawowych wolności bez jakiejkolwiek dyskryminacji i w warunkach pełnej równości wobec prawa.

 

 2. Umawiające się Strony realizują prawa i obowiązki zgodnie ze standardami międzynarodowymi dotyczącymi mniejszości, w szczególności zgodnie z Powszechną deklaracją praw człowieka Narodów Zjednoczonych z 10 grudnia 1948 r., Europejską konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 4 listopada 1950 r., Konwencją o zwalczaniu wszelkich form dyskryminacji rasowej z 7 marca 1966 r. Międzynarodowym paktem praw obywatelskich i politycznych z 16 grudnia 1966 r., Aktem końcowym KBWE z 1 sierpnia 1975 r., Dokumentem kopenhaskiego spotkania w sprawie ludzkiego wymiaru KBWE z 29 czerwca 1990 r., jak również Paryską kartą dla nowej Europy z 21 listopada 1990 r.

 

 3. Umawiające się Strony oświadczają, że osoby wymienione w ustępie 1 mają w szczególności prawo, indywidualnie lub wespół z innymi członkami swej grupy, do:

 

 — swobodnego posługiwania się językiem ojczystym w życiu prywatnym i publicznie, dostępu do informacji w tym języku, jej rozpowszechniania i wymiany,

 

 — zakładania i utrzymywania własnych instytucji, organizacji lub stowarzyszeń oświatowych, kulturalnych i religijnych, które mogą się ubiegać o dobrowolne wkłady finansowe i inne, jak również o pomoc publiczną, zgodnie z prawem krajowym, oraz które posiadają równoprawny dostęp do środków przekazu swojego regionu,

 

 — wyznawania i praktykowania swej religii, w tym nabywania, posiadania i wykorzystywania materiałów religijnych oraz prowadzenia oświatowej działalności religijnej w języku ojczystym,

 

 — ustanawiania i utrzymywania niezakłóconych kontaktów między sobą w obrębie swego kraju, jak również kontaktów poprzez granice z obywatelami innych państw, z którymi łączą ich wspólne pochodzenie etniczne lub narodowe, dziedzictwo kulturalne lub przekonania religijne,

 

 — używania swych imion i nazwisk w brzmieniu języka ojczystego,

 

 — zakładania i utrzymywania organizacji lub stowarzyszeń w obrębie swojego kraju oraz uczestniczenia w międzynarodowych organizacjach pozarządowych,

 

 — korzystania na równi z innymi ze skutecznych środków prawnych dla urzeczywistniania swoich praw, zgodnie z prawem krajowym.

 4. Umawiające się Strony potwierdzają, że przynależność do grup wymienionych w ustępie 1 jest sprawą indywidualnego wyboru osoby, i że nie mogą z niego wynikać żadne niekorzystne następstwa.

 

 

http://halaczkiewicz.salon24.pl/244211,traktat-nie-dyktat-czesc-iii

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. PO głosuje za "laurkami" dla Niemiec

Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej z senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą przegłosowali projekt uchwały w sprawie realizacji traktatu polsko-niemieckiego regulującego stosunki sąsiedzkie oraz kwestie mniejszości narodowych. Stało się tak mimo negatywnej rekomendacji Polaków mieszkających w Niemczech. Ich zdaniem, dokument ma charakter "zbyt laurkowy". Senatorowie odrzucili natomiast projekt uchwały uwzględniający uwagi polskich środowisk dotyczące nierespektowania ich praw przez Republikę Federalną Niemiec.

W przyszłym roku będziemy obchodzili dwudziestolecie podpisania traktatu pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, który miał m.in. unormować wzajemny sposób traktowania przez oba kraje mniejszości narodowych. Mając to na uwadze, senatorowie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą podjęli inicjatywę przygotowania uchwały na temat stopnia realizacji zapisów tegoż dokumentu. Zaprezentowane zostały dwa projekty: senatora Józefa Bergiera (PO) oraz Tadeusza Skorupy (PiS). Okazało się, że ten pierwszy powstał po konsultacjach ze Stanisławem Cygnarowskim, wicedyrektorem w Departamencie Polonii Ministerstwa Spraw Zagranicznych, i nie uwzględniał postulatów środowisk polskich w Niemczech, na co zwróciła uwagę senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk. Przypomniała, że "już pół roku trwają prace nad tym dezyderatem" i można było przez ten czas zasięgnąć opinii Polaków mieszkających w Niemczech. - Wiem, że na państwa poczcie mailowej jest stanowisko środowisk polonijnych przedstawiające opinię na temat tekstu - wskazała Arciszewska-Mielewczyk. Jej zdaniem, projekt senatora Bergiera "ani jednym słowem" nie odnosi się do polonijnych postulatów, co jest dla niej sytuacją "nie do przyjęcia". Podkreśliła jednocześnie, że dezyderat nie jest wprawdzie "dokumentem zobowiązującym rząd, ale opinią komisji, która powinna występować w imieniu i na korzyść środowisk polonijnych". - Aleksander Zając, prezes Rady Polskiej w Niemczech - Zrzeszenia Federalnego, powiedział, że jest bardzo ważne to, co robimy, ponieważ strona niemiecka nie wywiązuje się z zapisów polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie. Środowiska polonijne oczywiście cieszą się, że podjęliśmy ten temat, i proszą o uchwałę stającą zdecydowanie w ich obronie i wskazującą stronie niemieckiej na problemy, które najszybciej powinny być przez nią rozwiązane - mówiła senator. Przytoczyła również opinię Polaków z Niemiec, którzy propozycję senatora Bergiera określają jako "zbyt laurkową". Kończąc, Arciszewska-Mielewczyk opowiedziała się za wersją tekstu senatora Skorupy.
Poparł ją senator Ryszard Bender, który zauważył, że propozycja Bergiera jest zbyt pasywna i lakoniczna. - To ugrzeczniona deklaracja, aż do bólu układna - ocenił Bender. Wskazał, że ta "lizusowska" wersja postuluje m.in. "wyjaśnienie" przez stronę niemiecką statusu polskiej mniejszości narodowej. - Jakie "wyjaśnienie"? Przecież można mówić tylko o "przywróceniu" tego statusu - powiedział Bender i przypomniał, że praw Polaków pozbawiło nazistowskie rozporządzenie z 27 lutego 1940 r., które nie powinno mieć obecnie mocy prawnej.
Senatorowie PO jednak stanęli murem przy swoim projekcie. Część z nich nawet była urażona stosowaną przez opozycję retoryką. - Sprzeciwiam się kategorycznie czemuś, co pani senator ciągle podnosi. Mianowicie stawia konfrontacyjnie interesy Polaków z pracą polskiego MSZ - oświadczył oburzony Łukasz Abgarowicz (PO), wiceprzewodniczący komisji. - Nie jestem na komisji po to, by chwalić MSZ - ripostowała Arciszewska-Mielewczyk.
Oba projekty poddano pod głosowanie. Jak przewidywali parlamentarzyści opozycji, odrzucony został tekst Skorupy, a przyjęto wersję Bergiera.
Jacek Dytkowski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101104&typ=po&id=po51.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Nie ma czego świętować

Przedstawiciele ciągle nieuznawanej formalnie przez Niemcy mniejszości polskiej są coraz większymi pesymistami i powoli przestają liczyć na porozumienie w kwestii skłonienia Berlina do realizacji traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku. Żadnego progresu w tej kwestii nie zapowiada podpisana ostatnio deklaracja między Polską a Niemcami. Pomimo pozostawienia wielu rozbieżności udało się doprowadzić do powstania trzech zespołów roboczych, które mają zająć się tymi problemami.

W spotkaniu w Warszawie udział wzięli m.in.: sekretarz stanu w niemieckim MSW dr Christoph Bergner, sekretarz stanu w MSWiA Tomasz Siemoniak oraz przedstawiciele Stałej Konferencji Dachowych Organizacji Polonii i Polaków w Niemczech, jak również Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.
- Opór niemiecki, aby rozmawiać o konkretach, jest olbrzymi - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" po warszawskim spotkaniu prezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła Marek Wójcicki. - Jeżeli teraz wszyscy zgodnie twierdzimy, że rozpoczęcie po tylu latach rozmów ze stroną niemiecką i powołanie wspólnych grup zadaniowych jest sukcesem, to musimy sobie zdać sprawę, jak wielki był do tej pory opór strony niemieckiej, jeżeli chodzi o rozmowy na ten temat ze stroną polską - dodał. Jego zdaniem, niewątpliwie pozytywnym elementem Okrągłego Stołu jest kwestia powołania trzech wspólnych polsko-niemieckich grup roboczych, które zajmą się następującymi tematami: zagadnieniami prawno-historycznymi i sprawami pamięci, drugi - kwestiami nauki języka, trzeci - m.in. wspólnymi projektami.
- Niemcy długo nie chcieli zgodzić się, aby grupa pierwsza zajmowała się kwestiami prawnymi pojęcia mniejszości, ponieważ ma to swoje konsekwencje w sprawach ewentualnego uznania statusu mniejszości narodowych, ale po naszych naleganiach w końcu się na to zgodzili - powiedział nam Wójcicki. Ponadto - jak twierdzi prezes ZPwN spod znaku Rodła - strona niemiecka do końca unikała dyskusji na temat symetrii w traktowaniu mniejszości niemieckiej w Polsce i polskiej w Niemczech, jak również nie chciała nic konkretnego ustalić w sprawach finansowania polskich instytucji nad Renem. - Na ten temat Niemcy w dalszym ciągu unikają jakichkolwiek konkretnych odpowiedzi - powiedział Wójcicki, dodając, że sekretarz stanu w niemieckim MSW dr Christoph Bergner stwierdził wprost, iż nie powinno się podchodzić do kwestii symetrii w sposób bezpośredni, ponieważ tak naprawdę o symetrii nie może być mowy, a dla polskiej strony lepiej by było, aby powoływała się na wyjątkowość stosunków polsko-niemieckich. - Ale już na czym miałaby polegać ta wyjątkowość, Bergner nie wytłumaczył - zaznaczył prezes ZPwN spod znaku Rodła.

Grupy zadaniowe rozpoczynają pracę
Według Marka Wójcickiego, pierwsze spotkania grup zadaniowych odbędą się jeszcze w tym roku i wtedy każda ustali swój program działania. Natomiast pierwsze wyniki prac tych grup będą prezentowane przy okazji następnego spotkania przy okrągłym stole, do którego dojdzie w Berlinie w lutym 2011 roku.
Przedstawiciele (ciągle nieuznawanej przez Niemców) mniejszości polskiej wciąż są pesymistami i zdają sobie sprawę, że czekają ich długie rozmowy, aby skłonić państwo niemieckie do uczciwego wypełniania podpisanego w 1991 roku traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Tuż przed spotkaniem z władzami niemieckimi i polskimi w Warszawie prezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła Marek Wójcicki nie ukrywał, że jest pełen obaw, czy w ogóle dojdzie do porozumienia w wielu kwestiach.
Według wstępnych założeń wszystkich zainteresowanych w tym dniu miała zostać podpisana deklaracja podsumowująca realizację traktatu z 1991 roku. Co do treści deklaracji strony porozumiały się w czasie poprzednich spotkań okrągłego stołu. Obydwie strony miały zaproponować swoją treść wcześniej uzgodnionej deklaracji, aby ją tylko wspólnie zredagować. Stało się inaczej. - Nie podpisano żadnej deklaracji - poinformował nas Wójcicki. - Niemcy nie zgodzili się na polską wersję, natomiast Polacy odrzucili wersję niemiecką - dodał.

Niemcy usunęli to, co najważniejsze
Tuż przed wejściem na salę rozmów w Warszawie Marek Wójcicki powiedział "Naszemu Dziennikowi", że jest pełen obaw, czy w ogóle dojdzie do podpisania deklaracji, ponieważ niemiecka strona bez porozumienia z Polakami zmieniła treść uzgodnionej wcześniej deklaracji. - Niemcy samodzielnie usunęli najważniejsze dla nas treści - powiedział nam Wójcicki, dodając, że teraz zamiast podpisywać tak sformułowaną deklarację, można ją wyrzucić do kosza. Prezes Wójcicki jest pesymistą, ponieważ - jak twierdzi - strona niemiecka, tak jak to czyniła przez ostatnie dwadzieścia lat, ponownie próbuje zdecydowanie rozmydlić temat polskiej mniejszości w Niemczach. - Niemcy zaprezentowali wzór deklaracji nieodpowiadający naszej wersji, na którą wszyscy się zgodziliśmy - relacjonował nam Wójcicki. - Pomimo niemieckich nacisków, aby podpisać "ich wersję", zdecydowanie się temu przeciwstawiliśmy - zaznaczył. Jak nas poinformował, strona niemiecka wyrzuciła z projektu deklaracji wszystkie tematy najważniejsze z punktu widzenia polskiej mniejszości narodowej w Niemczech.
W uzgodnionym przez wszystkich projekcie deklaracji miało się znaleźć wiele zapisów konkretyzujących zakres prac poszczególnych polsko-niemieckich grup roboczych, mających pracować nad statusem polskiej mniejszości w Niemczech i niemieckiej mniejszości w Polsce. Polska strona została jednak zaskoczona przez partnerów, bo bez porozumienia z nami Niemcy samodzielnie wprowadzili zmiany w projekcie deklaracji. W uzgodnionej przez wszystkich wersji miały znaleźć się zapisy omawiające konkretny zakres prac tworzących się polsko-niemieckich grup zadaniowych, ale z "niemieckiej wersji" usunięto to, co konkretne, i pozostawiono jedynie same ogólniki, które nie gwarantują niczego i do niczego nikogo nie zobowiązują.
Polacy proponowali konkretne rozwiązania w zakresie nauczania języka polskiego w Niemczech, tak aby nasi rodacy za Odrą mieli takie same prawa w tym względzie jak niemiecka mniejszość w Polsce. W niemieckiej wersji pozostawiono lapidarny zapis, którego sens sprowadza się do tego, że "grupa zajmie się wspieraniem nauki języka ojczystego dla niemieckiej Polonii oraz mniejszości niemieckiej w Polsce, jak również możliwościami dalszego wspierania nauki języka". Z innych zapisów widać, że Niemcy nie zamierzają podpisać żadnego dokumentu, który mógłby ich zmusić do jakichkolwiek zobowiązań wobec polskiej strony. Dotyczy to choćby finansowania nauki języka polskiego i wiedzy o Polsce w stowarzyszeniach polskich, prowadzenia działalności kulturalnej na rzecz Polonii w Niemczech oraz mediów polonijnych.
Aleksander Zając z Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech także ma sporo wątpliwości, jego zdaniem szczególnie będzie trudno porozumieć się ze stroną niemiecką w sprawach finansowania polskiej mniejszości i projektów z nią związanych (jak np. niezależne media).
- Jeżeli nie uzyskamy satysfakcjonujących nas rozwiązań, to nie mamy czego świętować i nie będziemy w takiej sytuacji brali oficjalnego udziału jako niemiecka Polonia w obchodach dwudziestej rocznicy podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku - powiedział Aleksander Zając.
Polska mniejszość narodowa w Niemczech oficjalnie istniała do 27 kwietnia 1940 roku, kiedy ówczesny szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego III Rzeszy Herman Goering podpisał rozporządzenie delegalizujące wszystkie polskie organizacje na terytorium Rzeszy i konfiskujące ich mienie. Po wojnie niemieckie władze po prostu uznały, że polska mniejszość narodowa przestała istnieć. Dopiero działania obecnych polskich organizacji w Niemczech doprowadziły, że temat został podniesiony na forum publicznym. W opinii wielu prawników Polacy w RFN nadal posiadają status mniejszości narodowej, bo rozporządzenie Goeringa było nieważne, zatem obecnie obowiązuje stan sprzed wojny. Oznacza to, iż polska mniejszość narodowa istnieje w Niemczech nieprzerwanie od 1922 roku.

Waldemar Maszewski, Hamburg

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=108387

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl