PRAWDZIWE POWODY PRYWATYZACJI
Z cyklu - "Przemyślenia chłopka roztropka".
W nawiązaniu do wpisu - www.niepoprawni.pl/blog/1821/gradobicie-poczatek-i-koniec-ministra-grada
Rzeczpospolita nie nadąża z drukowaniem ogłoszeń o "Zaproszeniu do przetargu na...".
MONARCHIA FEUDALIZM
SOCJALIZM KAPITALIZM
OT TAKIE SOBIE SŁOWA, CO JE ŁĄCZY, A CO DZIELI ?
W dawnej Japonii Shogun utrzymywał się dzięki pracy swoich poddanych, a utrzymywał ich w ryzach za pomocą swych urzędników i armii, zawsze lepiej opłacanych od robotników i rolników.
W przypadku buntu poddanych, armia tłumiła go natychmiast.
Jôi-uchi: Hairyô tsuma shimatsu.
Nie mógł sobie jednak władca ów pozwolić na zabicie wszystkich swoich robotników i rolników, bo nie miałby po prostu kto na niego pracować, chyba nie samuraje i urzędnicy.
Socjalizm i komunizm to tylko kosmetyczna korekta władzy.
W imieniu „wyzwolonego ludu miast i wsi” władzę sprawowały elity pochodzące nie tylko z nizin społecznych, a często adaptujące się do nowej sytuacji, choćby wszelkie służby mundurowe i aparat bezpieczeństwa i urzędnicy.
Po chwilowej euforii masy pracujące spotykał często większy niż za feudalizmu czy też kapitalizmu ucisk i wyzysk, nie mówiąc o prześladowaniach politycznych.
A nowe elity były bardziej zachłanne niż niejeden władca lub kapitalista.
W różnych państwach i rejonach przejścia między ustrojami odbywały się według innych schematów.
Rosja, państwa azjatyckie - monarchia, feudalizm przechodziły w socjalizm, komunizm.
W Europie monarchia, feudalizm przechodziły w kapitalizm.
I wróćmy do tematu.
Podobnie jak w systemie monarchistyczno – feudalnym, nowa socjalistyczna lub komunistyczna władza nie mogła sobie pozwolić na całkowite unicestwienie robotników i rolników w przypadku buntu wobec „ukochanej i jedynie słusznej władzy”.
Lecz historia pokrętną jest i „wielkie państwa komunistyczne” miały takie „zasoby ludzkie”, iż mogły rzezać naród „сколько угодно”. Kudy mega-zbrodniarzowi Hitlerowi do Иосифа Виссарионовича Сталина.
Tak czy siak schemat był podobny do przytoczonego na początku.
Czasem rzucono narodowi ochłap rzeczywisty - coś do jedzenia, czasem rzucano na pożarcie „reakcjonistów”, igrzysk i chleba nie mogło zabraknąć.
Były oczywiście okresy gdy ludzie w kołchozach umierali z głodu, ale nie stanowiło to dla władzy większego problemu, miała media w swoich rękach.
A w Europie, może troszkę mniej dzikiej, socjalizm między monarchią, a kapitalizmem prawie się nie zdarzył.
Aż do Jałtańskiej zdrady.
I tu zaczyna się najciekawsza sytuacja.
Kłania się przykład Polski.
Nie mam zamiaru rozpisywać się o szczególnych uwarunkowaniach geopolitycznych, czy też przypominać historię począwszy do Piasta Kołodzieja, mam nadzieję, iż większość ją zna, a jak nie to wstyd i tyle.
Po krótkim okresie kapitalizmu w Polsce, gdzie istniała rozbudowana prywatna własność i szczególny obszar kapitalizmu w najgorszym wydaniu jak np. fabryki w Łodzi, Polska została krajem socjalistycznym, gdzie oprócz drobnych epizodów – tzw. „zielone światło” dla prywatnej inicjatywy, wszystko było własnością Państwa, niby nas, a jednak nie nas.
Teraz krótki skok na zachód.
Wbrew temu co nam się wmawia, a czynią to nasze „ekonomiczne i polityczne autorytety”, państwa kapitalistyczne zachowują w swoim władaniu nawet ponad 50% banków, czy też strategicznych przedsiębiorstw - piękna nazwa, czyżby od przed-się-brania.
I jak się okazuje można nimi dobrze zarządzać, a i pracownicy i zarządzający zarabiać mogą nieźle i tak też pracować.
Jednak coś za coś, liczy się na lojalność, czyli ograniczenie swobód pracowniczych, jak najdalej od strajków.
Choć ostatnio w tej kapitalistycznej Europie strajków więcej niż za czasów Solidarności w Polsce.
Reasumując - w systemie kapitalistycznym , choć zdarzają się prywatyzacje, a nawet nacjonalizacje, państwo może być spokojne, gdyż to nie jego problemem są ewentualne konflikty pracowników z pracodawcami, pomijając spektakularne strajki np. państwowych kolei, celników, czy też rolników, strajki – manifestacje, protesty.
A kapitalista ma narzędzi co niemiara: a to bezrobocie mu sprzyja, drzewiej pomagały łamistrajki, a czasem nawet związki zawodowe powiązane z mafią szybko dawały sobie radę z niesfornymi pracownikami.
A zatem hulaj dusza, piekła nie ma. Władza poza wszelką kontrolą i odpowiedzialnością za rządzony kraj.
Czy kto widział w demokracji i kapitalizmie spektakularne procesy przed Trybunałem Stanu.
Co najwyżej dymisja, upadek rządu, utrata władzy, a ciepłe posadki u zaprzyjaźnionych przedsiębiorców, mediów, instytutów, fundacji czy też w radach nadzorczych.
A kolejarzom coś tam rzucimy, zawsze to mniejszy wydatek, niż dać wszystkim rodakom.
A w takiej Polsce robotnicy często utrudniali życie władzy, Poznań, Gdańsk, Radom, Solidarność.
O co walczyli Polacy, nie o to co mamy teraz, drapieżny „wolnoamerykankowy pseudokapitalizm”.
A zatem podobnie jak w feudalnej Japonii, tylko trochę podobnie jak w ZSRR, władza pomimo, iż pacyfikowała robotników, prześladowała inteligencję, za pomocą wiernych sobie sługusów, zarówno w szkołach, na uczelniach, artystów, aparatu bezpieczeństwa, wojska itp., musiała się troszeczkę, tylko troszeczkę, ale jednak z nimi liczyć ( też ładne - liczyć, czyli rachować co się opłaca oddać by coś zachować ).
Na szczęście dla rządzących obecnie w Polsce, prowadzących tzw. „postpolitykę”, nierządząc ( też piękne, czyżby od słowa nierząd ? ) nie ponoszą odpowiedzialności za państwo, mainstreamowe i salonowe media nie za bardzo się spieszą z krytyką, a ponadto nie mają ani czasu, ani też sił, bo ten czas i siłę poświęcają od wielu lat na dojeżdżanie prawicy.
Lecz szybko mogą się zdziwić, nierządzenie na dłuższą metę ( nie podoba mi się ten zwrot ) , na dalszą metę brzmi logiczniej, otóż takie nierządzenie prowadzi do nieuchronnej katastrofy państwa, a co za tym idzie kłopotów ludzi władzy.
O święta naiwności, jaką odpowiedzialność, przecież my ( i tu niepoprawnie politycznie ) nie dzicy ludzie, u nas Generał śpi jeden z drugim ( ładne bo geyowskie ) spokojnie, a i sprawę Przemyka umorzono, nikt kulki w łeb, ani nawet symbolicznego „na gołą dupę” nie dostał. Bo to przecież to „ludzie honoru”, redaktor zapomniał dodać „niebywałego” honoru, a zasadzie bywałego, ale ciut bardziej na wschód.
O jak to się wszystko ze sobą łączy i rozmnaża.
Można by rzec od Owsiaka do Owsika, „róbta co chceta”, a teraz „rządźta jak chceta”.
Wracając do meritum sprawy.
Jak słusznie podpowiedział mi Jan Bogatko (www.niepoprawni.pl/blogs/jan-bogatko):
"...prywatytację w Polsce przeprowadzono po to, by nie przeprowadzić reprywatyzacji, to znaczy by nie zwrócic prawowitym właścicielom majątku, zagrabionego w wyniku dekretów PKWN i kolejnych "ustaw".
Jeden z Bardzo Ważnych Polityków, z jakim rozmawiałem w 1990 roku na ten temat, powiedział mi: nie możemy zwrócić majątku właścicielom, bo są ...za biedni."
I podobnie w temacie Paweł T. (www.niepoprawni.pl/blogs/pawel-t):
Nie trzeba nam (byłej władzuchnie ludowej oraz różowym pomazańcom okrągłostołowym - endokomunistom, liberałom i tym najmądrzejszych z mądrych z obciętymi prawie pejsami), aby dzięki reprywatyzacji powstała - odrodziła się w Polsce prawdziwie polska elita, którą dzięki temu, byłoby stać na kształcenie nowych polskich pokoleń w duchu narodowym i patriotycznym, na założenie polskiej telewizji, na stworzenie polskiej partii politycznej. Co stanowi naród bez własnego majątku? Nic! To przecież nasze salonowe dzieci i wnukowie mają stanowić o przyszłości Polski, to one mają się kształcić, a potem zajmować wszelkie możliwe stanowiska w Państwie Polskim.
Bo my raz wziętej władzy w swoje "rence" nigdy nie oddamy, a poza tym Polski nie stać na to, aby dzisiaj oddała w 100 % majątek byłym prawowitym polskim właścicielom, jeszcze nie daj Boże powstałaby w Polsce znowu polska elita?
Prywatyzacja to naturalny ekonomiczny i obronny mechanizm władzy.
Pozbywając się majątku narodowego osiąga między innymi takie korzyści jak:
1- pieniążki na łatanie dziur w budżecie,
2- obrywy dla kolesiów przy prywatyzacji,
3- obrywy dla kolesiów po prywatyzacji,
4- miejsca w radach nadzorczych,
5- korzyści majątkowe z tytułu dobrze wybranych nabywców,
6- inne różne takie tam,
7- I CO NAJWAŻNIEJSZE POZBYCIE SIĘ CIĄŻĄCEGO MAJĄTKU WRAZ Z ŻYWYM INWENTARZEM – CZYTAJ PRACOWNIKAMI.
I TU MAMY SEDNO SPRAWY.
Poprzez prywatyzację maleje liczba pracowników państwowych firm, którzy mogliby w znaczący sposób kontrolować i wpływać, a nawet zmiatać z powierzchni ziemi władzę.
Mają ich z głowy, że za feudalizmu i komunizmu nikt na to nie wpadł.
Przecież taki pracownik prywatnej firmy nie podskoczy swojej władzy w pracy, a co dopiero WŁADZY.
A głupki ciemne i nacjonaliści pyskują, że prywatyzacja to wyprzedaż majątku narodowego, otóż nie do doskonały interes, tylko nie dla narodu, a dla władzy.
A czegoś się narodzie spodziewał.
Świat się zmienia, ale igrzysk i chleba dla narodu starczy zawsze, a od reszty wara.
A kolejny epilog do mieszanki komunistyczno-feudalno-kapitalistycznej dopisały współczesne dzieje Chin, czyli Chińska Republika Ludowa i jej nowe kapitalistyczne oblicze.
I po co tyle pisaniny, można rzec tak, rzecz cała w wielkim skrócie, oddać wszystko i na czas uciec.
Jak najwięcej w tzw. „prywatne ręce”, co się da zepchnąć na samorządy, jak minister Miller na Burmistrza też, ale, ale, ale, jak trzeba to wspomóc „pałkami i gazem” prywatnych przedsiębiorców, gdy zagraża im element wywrotowy, który nie rozumie naszej jedynej i słusznej bolszewickiej, choć na wyższym poziomie bolszewizmu, władzy.
Jak miło jak dziecko nasze siedzi w przedszkolu, jak grzecznie spędza czas w szkole i tak „We, the people” siedźmy grzecznie w pracy, a po pracy G óWno i Szkło na otarcie łez.
Pozostaje pytanie gdzie jest Solidarność, hutnicy, stoczniowcy, górnicy ( przepraszam jeśli kogoś pominąłem ), otóż jak sądzę czekają na rozwój sytuacji i się organizują.
Głos ludu jest gniewem Pana.
Ale o tym w przyszłości - Boski Wiatr ( "Kami" - bóg, boski,"kaze"- wiatr ) - czyli nic nie trwa wiecznie, a tym bardziej władza.
Gwoli przypomnienia jak kończą łajdacy zakłócający nam posiłek.
A teraz z innej beczki - nowa grupa - stary dobry hard rock i blues.
Black Country Communion - supergrupa wykonująca muzykę z pogranicza hard rocka i bluesa[1]. Powstała w 2010 roku w składzie: Glenn Hughes, Jason Bonham, Derek Sherinian, oraz Joe Bonamassa[1] (ur. 13 lipca 1966 w Dudley) – angielski perkusista, syn perkusisty zespołu Led Zeppelin, Johna Bonhama.
20 września 2010 roku ukazał się debiutancki album formacji pt. Black Country[2]. Kompozycje zostały wyprodukowane i zmiksowanie przez Kevina Shirleya[3]. Natomiast mastering wykonał Bob Ludwig[3]. Wydawnictwo poprzedził wydany 10 sierpnia 2010 roku singel pt. One Last Soul[4]. ( za Wikipedia )
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz