Umysłowi wasale Rosji (Stanisław Żaryn)

avatar użytkownika Maryla

Polskie społeczeństwo wciąż nie wyswobodziło się spod rosyjskiej dominacji. Władza Kremla nad umysłami Polaków jest dużo groźniejsza niż energetyczne czy polityczne uzależnienie od Moskwy.

Polska wciąż nie wyzwoliła się spod mentalnej dominacji Rosji. Dobitnym tego przykładem jest polityka zagraniczna, prowadzona przez popierany przez większość Polaków rząd Donalda Tuska, który przedkłada interesy naszych sąsiadów nad polskie. Symbolem patologicznego podejścia do polskiej racji stanu jest oddanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej Rosji, z racji niechęci do psucia humoru Władimira Putina. Jednak wasalizm wobec Kremla widoczny jest nie tylko u polityków, dotyczy dużej części polskiego społeczeństwa, a jego objawy widać również w kwestiach kulturalnych.

Świadczy o tym m.in. popularność chóru Aleksandrowa, który co jakiś czas przyjeżdża do Polski na koncerty. Każdy jego występ gromadzi tłumy słuchaczy, wiele osób „zarzyna się”, by tylko zdobyć bilet na występ Rosjan. Chór Aleksandrowa zamiast kojarzyć im się z najczarniejszymi czasami w dziejach Polski, jest dla nich miłą rozrywką. Cieszą się na widok ludzi, którzy pokoleniu urodzonemu w latach 20. XX wieku do końca życia kojarzyli się ze śmiercią, upodleniem i torturami. Wojskowy chór występuje zawsze w rosyjskich mundurach, łudząco podobnych (jeśli nie takich samych) do mundurów Armii Czerwonej. Widzowie koncertów bawią się bardzo dobrze patrząc na ludzi wyglądających jak mordercy polskich patriotów z lat 50. A bawią się patrząc na chór imienia Aleksandra Aleksandrowa, twórcy hymnu ZSRS. Radziecki kompozytor, hołubiony przez sowietów i mundury Armii Czerwonej powinny Polakom kojarzyć się jak najgorzej. Jednak nie kojarzą się, co jest dowodem na brak transformacji umysłowej części Polaków.

Gdy słyszy się o występach chóru Aleksandrowa, zawsze rodzi się pytanie, czy Polacy równie chętni chodziliby na chór im. Richarda Wagnera, którego muzycy występowaliby w mundurach Wehrmachtu, z charakterystycznym orłem i swastyką na piersiach? Zapewne nie. Pojawienie się takiego chóru w Polsce wywołałoby – i słusznie - lamenty i falę krytycznych komentarzy. Gdy jednak pojawia się chór promujący symbole komunistyczne, noszący imię muzyka z czasów Związku Sowieckiego, wszystko jest ok.

Mao z każdej strony

Niezrozumiała podatność na kultywowanie komunizmu u Polakach objawia się częściej. W maju 2010 roku w Katowicach otwarto wystawę dzieł Andy Warhola. Wszystkie jego prace były portretami Mao Ze Donga. Wystawa przedstawiająca kilka rożnych ujęć komunistycznego dyktatora cieszyła się sporym zainteresowaniem. I tylko nieliczni, jak poseł PiS Stanisław Pięta, zauważali, że propagowanie wizerunku komunistycznego dyktatora, który ma na sumieniu wiele ofiar, nie jest dobrym pomysłem. Szczególnie w Polsce, dotkniętej zbrodniczą ideologią. Oczywiście „Gazeta Wyborcza” zrobiła z niego oszołoma. Ciekawe, jakie byłoby jej stanowisko, gdyby w Muzeum w Katowicach wystawiono portrety Hitlera, albo Mussoliniego...

W historii stosunków międzynarodowych kwestie kulturalne były często wykorzystywane do dominowania nad innymi społeczeństwami. To od dominacji kulturowej i ekonomicznej państwa kolonialne zaczynały zdobywanie nowych obszarów dla siebie. Za czasów PRL-u Polska była sowietyzowana za pomocą kultury. Sowieci wykorzystywali ją do wzmacniania swojej dominacji. Również dzięki dziełom polskich artystów, jak Wisława Szymborska, czy Andrzej Wajda, rósł wpływ Rosji w Polsce. Polska elita wciąż nie zdołała się wyswobodzić spod tej dominacji. Świadczy o tym od początku sposób sprawowania władzy przez Donalda Tuska. Na początku swojego urzędowania wyszedł on z propozycją, by znów zorganizować w Zielonej Górze festiwal piosenki rosyjskiej. W czasach PRL Zielona Góra była znana na cały kraj, dzięki festiwalowi piosenki radzieckiej. Wtedy był to symbol zniewolenia Polski przez Rosję. W zamyśle premiera, jego wznowienie miało symbolizować nowe otwarcie w stosunkach polsko-rosyjskich. Mimo oczywistych konotacji tego wydarzenia z dominacją ZSRS w Polsce, premier nie widział nic złego w organizacji kolejnych edycji Festiwalu. Pomysł spodobał się również artystycznemu środowisku.

Menedżer – nie polityk?

Niechęć do wyswobodzenia się spod dominacji rosyjskiej wykazuje także duża część polskiego świata akademickiego. Środowisko uniwersyteckie ostro sprzeciwiało się obowiązkowi lustracyjnemu, nie rozliczyło swoich kolegów z agenturalnej przeszłości. Przez całe lata szarymi eminencjami wielu wydziałów byli ludzie, którzy w PRL-u donosili na swoich studentów, czy kolegów albo współpracowali z wywiadem. Świat naukowy nie zdecydował się na ujawnienie powiązań nauczycieli akademickich ze służbami sowieckimi. Swoją decyzją być może zaprzepaścił szanse na przecięcie wciąż istniejących jeszcze między nimi powiązań. Obecnie świat akademicki chętnie angażuje się we wszelkie lewicowe inicjatywy, promocję homoseksualizmu, czy spotkania z ideologiami. Jednocześnie ogranicza często debaty sprzeczne z liberalno-lewicową wizją świata. Skutkiem przechyłu lewicowego w polskim świecie akademickim jest wychowywanie lewicowych studentów, którzy będą kontynuowali prorosyjskie spojrzenie m.in. na stosunki między Warszawą i Moskwą. Umożliwić mają to również spotkania z ludźmi propagującymi wśród studentów prorosyjski punkt widzenia. Na jedno z takich spotkań zaproszono wiceszefa Gazpromu Aleksandra Miedwiediewa. Spotkanie z politykiem, będącym na froncie polityczno-gazowej wojny z Polską, oburzyło tylko grupkę studentów. UW nie zrezygnowało ze spotkania. Oprócz wygłoszenia wykładu na temat "Roli Gazpromu w kształtowaniu bezpieczeństwa energetycznego w Europie i na świecie", co budzi śmiech u każdego, kto zna choć trochę historię rosyjskich wojen gazowych, Miedwiediew ogłosił, że sfinansuje stypendia doktorantom piszącym o stosunkach polsko-rosyjskich. Choć cała sprawa przypomina montowanie rosyjskiej agentury nowego pokolenia wśród pracowników polskich uniwersytetów, nikogo w świecie akademickim plany szefa Gazpromu nie zdziwiły. Co więcej, Uniwersytet Warszawski, który zorganizował spotkanie, szczycił się swoim „znamienitym” gościem.

W debacie publicznej w Polsce często powtarza się, że to nasz kraj zmienił Europę Środkowo-Wschodnią, że „obalił komunizm”. Jednak wciąż wśród Polaków pokutuje kilkudziesięcioletnia dominacja Rosji nad Polską. Wasalizm polskiego społeczeństwa wobec Kremla jest obecny na wielu poziomach. Siła prorosyjskiego lobby w Polsce jest ogromna, właśnie ze względu na różnorodność obszarów, w których ono działa. Często mówi się, że Polska jest w kleszczach rosyjsko-niemieckich. I jako ocena polityczna ma to swoje uzasadnienie. Jednak opinia ta jest nieuprawniona, jeśli mówi się o psychicznej dominacji nad polskimi elitami i częścią społeczeństwa. Tu wciąż przeważa dominacja i wasalizm wobec Moskwy. Lata komunizmu i walki ideologicznej z Niemcami zrobiły swoje. Żaden polityk, artysta, czy osoba z życia publicznego nie włączy się w promocję faszyzmu, czy nazizmu. Wiedzą bowiem, że to zakończy ich karierę publiczną. Propaganda informacyjna dotycząca nazizmu spowodowała, że Polska często angażuje się w akcje przeciwko nazizmowi, czy rasizmowi, a w polskim prawie propagowanie faszyzmu jest karane. Mimo oczywistych podobieństw i podobnej skali zbrodniczości systemu inne jest podejście w Polsce do komunizmu. Po 1945 roku nie mieliśmy żadnej zorganizowanej akcji propagandowo-edukacyjnej dotyczącej zbrodniczego charakteru ideologii komunistycznej. Jej propagowanie wciąż zdaje się być w Polsce czymś nobilitującym. Pokazanie się z wizerunkiem Che Guevary, Lenina, Mao, czy z sierpem i młotem nie tylko nie jest czymś nagannym, ale nawet dodaje splendoru. Lewicowi dyktatorzy, ideologowie, którzy popierali śmiercionośne reżimy, uchodzą za wzór inteligencji i łagodności, godny naśladowania.

W kontekście umowy gazowej często w debacie publicznej powtarza się opinia, że doprowadzi ona do zdominowania Polski przez Rosję. Ta dominacja trwa jednak od lat. Umowa gazowa może ją co najwyżej pogłębić. Ale to nie kwestie energetycznej, czy politycznej dominacji są dla Polski najbardziej szkodliwe. Prawdziwie zgubną dla naszego kraju jest dominacja psychologiczna, władza nad umysłami, która sprawia, że elity Polski ciągną całe społeczeństwo w ręce „rosyjskiego brata”. A społeczeństwo zdaje się nie widzieć, że ten brat ma wobec nas „Kainowe” plany.

Stanisław Żaryn

 

http://fronda.pl/news/czytaj/umyslowi_wasale_rosji

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz