Plugastwo (rewident)
Siedem lat temu, w październiku 2001 roku Krzysztof Olewnik został uprowadzony przez nieznanych sprawców. Przez dwa lata był więziony i torturowany. Zrozpaczeni rodzice robili wszystko, aby odzyskać syna. Wykorzystywali znajomości u ówcześnie rządzących dygnitarzy SLD, spotykali się z Ryszardem Kaliszem, szefem MSWiA, szukali informacji u wysoko postawionych oficerów Policji. W lipcu 2003 roku porywacze otrzymali 300 tys euro okupu. Miesiąc później zamordowali Krzysztofa, a jego ciało porzucili gdzieś w lesie nad Narwią. Zwłoki odnaleziono dopiero trzy lata później, już pod rządami nowej ekipy rządzącej.
Zbigniew Ziobro nadzorował prokuratorów, którzy wytropili i aresztowali bezpośrednich sprawców zbrodni. Opinia publiczna mogła zobaczyć twarze zwyrodniałych sadystów, których sąd bez trudu skazał na wysokie wyroki więzienia. Nie zobaczyliśmy jednak na ławie oskarżonych inspiratorów porwania i prawdziwych winowajców. Jest przecież jasne, że zasłonę dla porywaczy tworzyli ludzie ulokowani bardzo wysoko. Świadczą o tym tajemnicze samobójstwa w celi, które przytrafiły się skazanym przestępcom. Ziobro nie dokończył pracy i o to można było mieć do niego pretensję. Warto jednak pamiętać, że czasu miał niewiele i tak naprawdę, był jedynym prokuratorem generalnym, który w tej sprawie, przez ostatnie 7 lat, stanął po stronie pokrzywdzonych.
Po zmianie władzy i powołaniu na stanowisko ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiakalskiego, on i jego kolega z rządu, minister Schetyna obiecywali szybkie postępy śledztwa. Cała Polska usłyszała, że rząd Donalda Tuska jest zdeterminowany, aby odnaleźć bandytów operujących na najwyższych szczytach władzy. Te zapewnienia, od rządzących działaczy PO, słyszeliśmy na wiosnę. Dziś, minęło już ponad pół roku i możemy rozliczyć ich zapowiedzi.
Jak można się było spodziewać były adwokat Stokłosy i konsultant Krauzego blefował. Śledztwo jest prowadzone w tempie żółwia, a niektóre sygnały świadczą o tym, ze może zostać w ogóle wygaszone. W maju sąd wypuścił z aresztu policjantów zamieszanych w sprawę. Wyrok brzmiał dość zaskakująco: „Zebrane dowody nie uprawdopodobniają popełnienia zarzucanych podejrzanym przestępstw". Uzasadnienie wyroku, co daje wiele do myślenia, sad ogłosił za zamkniętymi drzwiami. Okazało się poza tym, że część akt nie została wykorzystana przez prokuraturę, bo ta . . .nie wystąpiła o ich odtajnienie. Widzimy teraz, że znowu mamy do czynienia z ciągiem „zbiegów okoliczności", które prowadzą do jednego celu - ukrycia przed opinią publiczną nazwisk zleceniodawców ohydnego mordu Krzysztofa Olewnika.
Do tej pory rząd tylko przymykał oko. Najwyraźniej jednak postanowił wysłać w eter wyraźny sygnał, który określi priorytety urzędników aparatu państwowego. Włodzimierz Olewnik, ojciec zamordowanego, rzekomo pobił prokuratora w trakcie przeglądania akt śledztwa. Innymi słowy prokuratura niepodległej Polski zbada, czy sześćdziesięcioletni mężczyzna, w szale rozpaczy nie szarpnął trochę za mocno za poły urzędniczej marynarki. Pełnomocnik Olewnika twierdzi, że w aktach znajdują się dowody zbrodniczych zaniechań prokuratury i Policji, że młody Krzysztof mógłby żyć, gdyby zastosowano chociażby standardowe procedury działania.
Wyobraźmy sobie teraz w jakim stanie ducha musi znajdować się ojciec dziecka, które przez dwa lata torturowano i, którego ciało przez trzy lata leżało porzucone w lesie nad Narwią. Co czuł i co podpowiadała mu jego wyobraźnia. Czy Krzyś jest bity, polewany zimną wodą, trzymany w karcu? Czy porywacze gwałcą go, wyrywają paznokcie, biją pałką po nerkach, miażdżą dłonie i masakrują twarz? Czy zaczną przesyłać jego ciało „w kawałkach"? Co się z nim dzieje!?
I do tego ta bezsilność. Świadomość niemocy pomimo posiadanych pieniędzy i wpływów. Mur urzędniczych cyników. „Wiemy, rozumiemy, postaramy się" Jak myślicie, czy takiego człowieka można traktować tak samo jak chuligana, który rzuca kamieniami w Policję? Czy nie należałoby po prostu o sprawie zapomnieć mając na uwadze rozchwiana psychikę ojca, któremu przydarzyła się najgorsza tragedia w życiu - utrata rodzonego syna? Nie! Prokuratura Ćwiąkalskiego chce pokazać kto tu rządzi.
Wszczęcie śledztwa przeciwko Olewnikowi pokrywa się w czasie z planowanym umorzeniem śledztwa w sprawie o składanie fałszywych zeznań przez Krauzego, Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Widzimy już teraz zupełnie jasno, jakie są priorytety rządu Tuska - ukarać niewinnych i domagających się sprawiedliwości, uwolnić krętaczy i cwaniaków. Nie można tej sprawy przykryć histerycznymi opowiastkami o rozbitych laptopach, podsłuchach i wyimaginowanych prześladowaniach opozycji. Sprawa Olewnika to fakt, to historia, która wydarzyła się naprawdę. Dziś bardzo boleśnie doświadczamy tego, czym kończy się głosowanie na partię niebieskich ptaków. Polska stacza się na pozycję skorumpowanego Bantustanu. Wyborcy PO powinni mocno zastanowić się, czy dokonali dobrego wyboru 21 października 2007 roku.
http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/wywiady/news/schetyna-za-porwaniem-olewnika-mogl-stac-ktos-wysoko,1089118, - kwiecień 2008
http://wyborcza.pl/1,76842,5174467.html - maj 2008 - sąd wypuścił zamieszanych w sprawę Policjantów
http://wiadomosci.onet.pl/1840764,11,item.html - dziś umorzenie śledztwa w sprawie fałszywych zeznań Krauzego et consortes.
http://historia-porwania-krzysztofa-olewnika.blog.onet.pl/2,11,6,album.html
http://rewident.salon24.pl/96858,index.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Ćąkalizacja jak szambo.