Donald Tusk i Platforma – żądza władzy i popularności

avatar użytkownika Koteusz
Ta myśl gospodarza Salonu24 przyświecała mi podczas pisania tego tekstu. Ja też wybrałem tylko fragmenty. Te które mi pasowały. Tak więc zarzuty o moją stronniczość będą jak najbardziej na miejscu. I nie będą mi one przeszkadzały.
O Donaldzie Tusku on sam:
Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno...
Bardzo sobie cenię luz. Zawsze kiedy chcę, znajduję czas na piłkę, na małego drinka w dobrym towarzystwie. (...) Tak w ogóle to lubię sobie poleniuchować, nie mam manii prześladowczej, że ciągle muszę coś robić. Na przykład lubię leżeć w łóżku i patrzeć bezmyślnie w sufit.
Kongres jest jedyną postsolidarnościową partią, która nie będzie oferowała wyborcom pamięci o historii ostatnich lat, czyli martyrologii, orła w koronie, krzyży na ścianie, Częstochowy. Chcieliśmy pokazać ludziom, że istnieją nowoczesne formacje polityczne, które potrafią odwrócić się plecami do archaicznych stereotypów typu: solidarność – komunizm, narodowcy – socjaliści, lewica – prawica.
Mało kto zwrócił na to uwagę, bo i po co zaprzątać sobie głowę nostalgicznym spotkaniem kilku przyjaciół? Miało być nostalgicznie, było ostro politycznie. A wszystko za sprawą dokumentu „Liberalne rozwiązanie”, który przedstawia Donald Tusk, i jego słów o „klasie próżniaczej”. Zaczerpnął to pojęcie ze słownika amerykańskiego socjologa Thorsteina Veblena, który sto lat temu pisał o społecznych szkodnikach przywłaszczających sobie rezultaty pracy innych. Tusk odnalazł „klasę próżniaczą” we własnym kręgu: wśród polityków, w Sejmie i Senacie, w samorządach.
Klasa próżniacza to ponad 100 tys. ludzi w Polsce, którzy żyją z władzy, wykonując ją z reguły źle – tłumaczył.
 
O Donaldzie Tusku i PO inni:
Takie wypowiedzi tworzyły wizerunek Tuska jako polityka, który nic nie musi. To mogło budzić sympatię, ale i przypięło mu żywą do dziś etykietkę lenia.
Mały gracz, którego polityka interesowała jako gra. Nie chciał podjąć poważnych obowiązków. Traktował wszystko jak piłkę nożną – bezlitośnie ocenia dawny współpracownik z Unii Wolności.
Platforma była formacją postsolidarnościową, która wyszła z epoki naiwności i zaczęła posługiwać się marketingiem. Donald świetnie czuje te techniki, a okazał dużo większe polityczne wyczucie, niż Geremek. Wyczuł, że potrzebna jest nowa formuła i zrealizował ją.
Przemieszczenie Platformy na prawo było świadome – dowodzi Lewandowski. – O tej naszej prawicowości świadczyły jednak nie głosowania w Sejmie, lecz kreacja medialna i rosnący dystans wobec SLD.
Jeśli komuś nie podoba się dobór cytatów, to może zgłosić protest. Zostanie on oczywiście zanotowany.
Jako ilustrację do tekstu korzystam z rysunku Tomasza Wilczkiewicza zamieszczonym na stronie 84 w ostatniej „Angorze.
Tusk
 
 
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz