Kolegom ku przestrodze (Marek Powichrowski)

avatar użytkownika Maryla

We wszystkich cywilizacjach, które przetrwały do dnia dzisiejszego funkcjonuje cześć zmarłych. O zmarłych można mówic jedynie dobrze lub wcale – to wychowanie wpajało nam od dziecka. Tajemnica śmierci i jej nieuchronność kazała zawsze mieć dla niej szczególny respekt. To fundament cywilizacji. Jednak to co zobaczyłem ostanio na Krakowskim Przedmieściu: rozbawiony, podchmielony tłum stawiający krzyże z puszek od piwa, krzyżujący misia, prezentujący obraźliwe hasła, nawiązujący do prowokującego hasła reklamowego "zimny Lech", drwiący z prostych ludzi modlących się pod krzyżem każe z trwogą patrzeć w przyszłość.

A jaka była genealogia sprawy krzyża na Krakowskim Przedmieściu? Fakt ten zniknął prawie jak w grobach pamięci Orwell'a. Otóż krzyż był już raz zabrany z tego miejsca, na kórym postawili go harcerze. Odbyło się to bez udziału publiczności tuż po wyborach. Do tej pory stał sobie cicho będąc niemym świadkiem tamtych kwietniowych dni. Ktoś kto go usunął pod osłoną nocy zrobił to z całą premedytacją licząc na wywołanie reakcji. Była to typowa prowokacja. Na tym terenie jest monitoring telewizyjny więc nie byłoby żadnym trudem wykazać kto tego dokonał. Niestety nie mamy wolnego dziennikarstwa. Bo fakt ten powinien być wyraźnie nagłośniony pokazując rzeczywistych prowokatorów. To jest w interesie strzegącego swej wolności społeczeństwa.

Nie przekonuje mnie argumentacja, że krzyż stoi na terenie Prezydenta. Prezydent nie jest właścicielem tej działki a jedynie jej czasowym depozytariuszem. Jeżeli się jest na Krakowskim Przedmieściu to gdzie się nie spojrzy stoją różne krzyże, gromadzone tam przez wieki polskiej państwowości. Nigdy nie stanowiły one zgrożenia dla niej a wręcz odwrotnie. Dawały siłę i zjednoczenie. Gdyby usunąć ten krzyż z tego miejsca to on tam będzie jeszcze bardziej obecny. Dopóki będą zyć Ci, którzy tam stali w kilometroweych kolejkach czekając na oddanie ostatniego hołdu tym wszystkim, kórzy zginęli 10 kwietnia 2010. Na szczęście myślenie prowokatorów nie jest myśleniem strategicznym, dalekosiężnym. Oni widzą świat w pespektywie kiludniowej zadymy… A Bóg pisze prosto na krzywych ścieżkach. Głęboko w to wierzę.

I co teraz będzie dalej? Otwarta została puszka Pandory. I nikt juz nie cofnie czasu. Na miasto zostały wypuszczone ze smyczy demony. Cynizm schowany w czterech ścianach wyszedł na ulicę. Poczuł własną siłę. Zjednoczył się. Pewnie poczuł się jak rewolucjonista. Może to bluźnierstwo ale chciałoby się przypomieć pieśń Kaczmarskiego "Mury": "…poczuli siłę i czas i z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast. Zwalali pomniki i rwali bruk.Ten z nami ten przeciw nam. Kto sam ten nasz największy wróg…". A modlący sie pod krzyżem są rzeczywiście osamotnieni i opuszczeni. Jakże inaczej brzmi ta pieśń teraz a jakże to inaczej brzmiało wtedy gdy obecni rządzący byli członkami NZS-u i śpiewali tę pieśń zagrzewającą do działań przeciwko "komunie".

A dziś? Dziś koledzy z NZS-u "posyłają w teren wnuczęta Aurory". Czego dobrego może oczekiwać społeczeństwo od tych, kórzy nie mają szacunku i trwogi przed sprawami ostatecznymi? Moim zdaniem niczego dobrego. Raczej należy ich unikać na swoje drodze. A koledzy z NZS-u? No cóż, w szalonym pędzie by zniszczyć przeciwnika wyhodowali swego Frankensteina, którego za jakiś czas (a może nawet już teraz) będą się panicznie bali.

 

http://fronda.pl/marekpow/blog/kolegom_ku_przestrodze

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika MoherowyFighter

1. W moim wpisie

O rządach pod trzepakiem (exclusively for Tygrys) skomentowałem to następująco:

(...) Przynależność do ferajny „spod trzepaka” nie następuje, inaczej niż w rodzinie, w sposób automatyczny. Jeśli chce się należeć do tych, którzy tym trzepakiem rządzą, to trzeba zaprezentować się w taki sposób, by w takim środowisku wygrać aprobatę tych, którzy w takiej grupie się znajdują. Jak się to najczęściej odbywa? By na to pytanie odpowiedzieć, to wpierw trzeba ustalić, co dla rządzących pod trzepakiem jest tym najpierwszym, najbardziej prymitywnym, modus operandi. Moim zdaniem, tym czymś jest jak najbardziej wulgarny szpan. Wulgarny w sensie antyestetycznym i antytetycznym jak również, pospolitym, zgodnie z znaczeniem tego określenia. Zaszpanować ciuchami, jakimiś gadżetami, opryskliwością, cynizmem, siłą, agresją, brutalnością…. Czymś, co wśród kompanów wywołuje podziw, jest dla nich oznaką swobody „wyszumienia się”, łamania jakiegoś tabu, przekraczania jakichś granic bądź świadczącym o sprycie, przebiegłości, pomysłowości, brawurze. Ów podziw ma szokować. Ma w nich także wywoływać silną potrzebę identyfikacji z czymś takim. „On jest wporzo wiracha, gdyż ma to, co mi imponuje. Więc, on jest swój.” Właśnie, to się odwołuje do, być może podświadomej, potrzeby imponowania. Nasikać do zniczy. „O k…, ale czadownie! Kolo to niezły brachu! Też bym tak chciał!” I trzepak wyje z uciechy przed siedzibą I Kustosza Żyrandola RP. Szpan, szok, spontan, odlot…. Nieważne, czy w głowie wulgarnego troglodyty tkwi jakiś surogat myśli o tym, jak sam czułby się, gdyby ktoś inny nasikał na znicze stojące tam, gdzie on upamiętnia osobę lub osoby dla niego bliskie, coś znaczące, z jakiegoś powodu ważne. Przecież to, czego trzeba się wyzbyć, chcąc być w ferajnie pod trzepakiem, to uczucie jakiejkolwiek empatii. To kształtuje co najwyżej rodzina. Ja jestem tylko zdumiony, że Mości Szanowna Prawica jest zszokowana tym, co trzepaki wyczyniają przed siedzibą I Kustosza Żyrandola RP, skoro w Kostrzynie nad Odrą corocznie odbywa się zlot trzepaków. Zwyczajnie, na moment ów zlot został przeniesiony do stolicy.

O ile i gdzie się pomyliłem?

avatar użytkownika joanna

2. ...

Nic nie przeszkadza wam, nic nie przeraza wszystko mija,
Bóg nigdy się nie zmienia, cierpliwość do wszystkich dociera,
Bóg, który nie ma nic sam Bóg wystarczy.
SANTA TERESA DE JESUS

joanna