"Naród, który traci pamięć, traci sumienie" Zbigniew Herbert. Dziś rocznica Jego śmierci.Bądź wierny Idź!
Dziś mija 12-ta rocznica śmierci Zbigniewa Herberta. Zbigniew Herbert urodził się 19.10.1924 r. we Lwowie, w rodzinie inteligenckiej.
Zbigniew Herbert zmarł 28.07.1998 r. w Warszawie. W jednym z ostatnich wierszy pisał:
BREWIARZ
Panie
wiem, że dni moje są policzone
zostało ich niewiele
tyle żebym jeszcze zdążył zebrać piasek
którym przykryją mi twarz
nie zdążę już
zadośćuczynić skrzywdzonym
ani przeprosić tych wszystkich
który wyrządziłem zło
dlatego smutna jest moja dusza
życie moje
powinno zatoczyć koło
zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata
a teraz widzę dokładniej
na moment przed codą
porwane akordy
źle zestawione kolory i słowa
jazgot dysonans
język chaosu
dlaczego życie moje
nie było jak kręgi na wodzie
obudzonym w nieskończonych głębiach
początkiem który rośnie
układa się w słoje stopnie fałdy
by skonać spokojnie
u twoich nieodgadnionych kolan
Zostawił nam testament, przesłanie, które pomaga nam iść z podniesioną głową.
czy Pan Cogito
nie tłumaczył
cierpliwie
że nie należało
podpisywać traktatu
ze złoczyńcą
ani oczekiwać
że dobre intencje
prowokują nieodmiennie
korzystne skutki
ani tysiąca innych
zaleceń ogólnych
i ich szczegółowych zastosowań
więc nadal
sufluje władcom świata
swoje dobre rady
jak zawsze
zawsze
bez skutku
- Zaloguj się, by odpowiadać
20 komentarzy
1. Potęga smaku - Przemysław Gintrowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani,
Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie.
Ukłony najniższe
Michał St. de Zieleśkiewicz
3. Szanowny Panie Michale
Zdrowaś Mario łaskiś pełna, módl się za nami grzesznymi
teraz i w godzinę śmierci naszej
Amen.
Obyśmy odchodząc do Domu Pana
mieli czyste sumienia
Serdecznie pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Pani Marylu,serd dzięki za przypomnienie
kalendarz,pełen dat........aż trudno
nadążyc........
"wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie "
gość z drogi
5. pozwole sobie tylko" zrobic" malenkie przypomnienie
nie rozstaję się z jedną z moich ulubionych książek,takich,ktore zawsze są
pod ręką
a TAKĄ jest: "rzeczpospolita kłamcow " Salon
W. Łysiaka,
"Pamieci Zbigniewa Herberta książkę tę poswięcam"
"
"niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclow katow i tchorzy/.../
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych ktorych zdradzono o świcie"
Zbigniew Herbert"Pan Cogito"
gość z drogi
6. Zbigniew Herbert - Obywatel Poeta 1/8
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Zbigniew Herbert o narodzinach III RP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Z. Herbert- żywy w naszych sercach i umysłach dowód, że nie
samymi zdrajcami Rzeczpospolita stała! Mamy wzorce i autorytety: JPII, J. Piłsudski, Z. Herbert, chyba nie przesadzę, jak dodam do Panteonu L. Kaczyńskiego - Wy też dodawajcie tych co byli Godni... pamietając o Wielkich Polakach skupmy sie na misji, którą MY mamy do wypełnienia...
PS
Herbert to w poezji miara wielkości, jakaż jest więc miara małości? Na mój prywatny użytek W. Szymborska - jak Wałesa nam niepokornym wobec Kremla Polakom ukradł naszą antysowiecką rewolucje tak W.Sz. ukradła Wielkiemu Polakowi-Poecie Zbigniewowi jego zasłużoną nagrodę Nobla - taka panie marna podróbka ale w pewnych kręgach ujdzie w tłoku...
"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley
9. "Z technologii łez"
W obecnym stanie wiedzy tylko łzy fałszywe nadają się do obróbki i dalszej produkcji. Łzy prawdziwe są gorące, wskutek czego bardzo trudno oddzielić je od twarzy. Po doprowadzeniu do stanu stałego okazało się, że są bardzo kruche. Nad problemem eksploatacji łez prawdziwych głowią się technolodzy.
Łzy fałszywe przed mrożeniem poddaje się zabiegowi destylacji, gdyż z natury są mętne i doprowadza się je do stanu, w którym pod względem czystości nie ustępują prawie łzom prawdziwym. Są bardzo twarde, bardzo trwałe i nadają się nie tylko do ozdób, ale także do krajania szkła.
Zbigniew Herbert
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
10. Z.Herbert...forever
11. Herbert "Potwór Pana Cogito"
Pamiętacie ten wiersz? O tym, ze trzeba walczyć z Potworem?
Herbert Zbigniew
Potwór Pana Cogito
1
Szczęśliwy święty Jerzy
z rycerskiego siodła
mógł dokładnie ocenić
siłę i ruchy smoka
pierwsza zasada strategii
trafna ocena wroga
Pan Cogito
jest w gorszym położeniu
siedzi w niskim
siodle doliny
zasnutej gęstą mgłą
przez mgłę nie sposób dostrzec
oczu pałających
łakomych pazurów
paszczy
przez mgłę
widać tylko
migotanie nicości
potwór Pana Cogito
pozbawiony jest wymiarów
trudno go opisać
wymyka się definicjom
jest jak ogromna depresja
rozciągnięta nad krajem
nie da się przebić
piórem
argumentem
włócznią
gdyby nie duszny ciężar
i śmierć którą zsyła
można by sądzić
że jest majakiem
chorobą wyobraźni
ale on jest
jest na pewno
jak czad wypełnia szczelnie
domy świątynie bazary
zatruwa studnie
niszczy budowle umysłu
pokrywa pleśnią chleb
dowodem istnienia potwora
są jego ofiary
jest dowód nie wprost
ale wystarczający
2
rozsądni mówią
że można współżyć
z potworem
należy tylko unikać
gwałtownych ruchów
gwałtownej mowy
w przypadku zagrożenia
przyjąć formę
kamienia albo liścia
słuchać mądrej Natury
która zaleca mimetyzm
oddychać płytko
udawać że nas nie ma
Pan Cogito jednak
nie lubi życia na niby
chciałby walczyć
z potworem
na ubitej ziemi
wychodzi tedy o świcie
na senne przedmieście
przezornie zaopatrzony
w długi ostry przedmiot
nawołuje potwora
po pustych ulicach
obraża potwora
prowokuje potwora
jak zuchwały harcownik
armii której nie ma
woła -
wyjdź podły tchórzu
przez mgłę
widać tylko
ogromny pysk nicości
Pan Cogito chce stanąć
do nierównej walki
powinno to nastąpić
możliwie szybko
zanim nadejdzie
powalenie bezwładem
zwyczajna śmierć bez glorii
uduszenie bezkształtem
Rebeliantka
12. Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie
http://www.powstanie-warszawskie-1944.pl/kalendar.htm#6 IX 1944
13. 17. rocznica śmierci
Mija 17. rocznica śmierci Zbigniewa Herberta – wielkiego Poety i wielkiego Polaka!
Zbigniew Herbert urodził się 29 października 1924 r. we Lwowie w rodzinie o brytyjskich korzeniach. Jest jednym z najwybitniejszych polskich poetów, eseistów i dramatopisarzy.
Jak przypominał na portalu wPolityce.pl Tomasz Kwiatek, Herbert w czasie wojny był żołnierzem AK. Podczas okupacji zarabiał jako karmiciel wszy w instytucie produkującym szczepionki anty-tyfusowe oraz jako sprzedawca w sklepie z artykułami metalowymi. Po wojnie poeta mieszkał przez jakiś czas w Proszowicach pod Krakowem, gdzie rozpoczął studia. Studiował ekonomię, którą ukończył w 1947 r. na Akademii Handlowej.
Uzyskał też tytuł magistra praw. W 1951 r. przeniósł się na Uniwersytet Warszawski, mieszkając początkowo w podwarszawskim Brwinowie. Na ten czas (rok 1950) datuje się debiut Herberta. Wtedy na łamach „Dziś i Jutro” zostały opublikowane trzy jego wiersze: „Napis”, „Pożegnanie września” i „Złoty środek”. Wcześniej Herbert pisywał do gazet, m.in. do „Słowa Powszechnego”. Publikował recenzje teatralne, muzyczne, relacje z wystaw plastycznych.
Nie był jednak w stanie utrzymać się z pisarstwa, parał się więc wielu innych prac – został nawet płatnym krwiodawcą. Debiut książkowy Herberta to tomik „Struna światła”, który ukazał się w 1956 r. i został przyjęty przychylnie, co poprawiło sytuację materialną poety. Herbert uzyskał także pomoc poety Jerzego Zawieyskiego, który załatwił mu przydział kawalerki I stypendium z puli Związku Literatów Polskich. Za uzyskane pieniądze Herbert w 1958 r. odbył swoją pierwszą podróż za granicę do Francji, Anglii i Włoch. Po powrocie napisał zbiór esejów „Barbarzyńca w ogrodzie” – plon ze swojej wyprawy. Od tej pory podróże stały się jego pasją. Wyjechał znowu w 1963 r. do Anglii, potem przeniósł się do Paryża, gdzie odebrał Nagrodę Kościelskich. W 1964 r. przebywał we Włoszech i w Grecji.
Podczas pobytów w Polsce angażował się w działalność polityczną – m.in. w 1974 r. redagował „List 15″ w sprawie praw Polonii w ZSRR Podpisał także w grudniu 1975 „Memoriał 59″ przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, występował przeciwko cenzurze.
Wrócił do kraju, jak pisał Tomasz Kwiatek, na początku 1981 r. – w okresie największych nadziei związanych z powstaniem „Solidarności”. Wszedł wtedy do zespołu redakcyjnego drugoobiegowego pisma „Zapis”. Po wprowadzeniu stanu wojennego wspierał swoją osobą i nazwiskiem działania opozycji – uczestniczył w nielegalnych uroczystościach, publikował w drugim obiegu. Jego twórczość stała się, zwłaszcza dla młodego pokolenia, manifestem wolności i wyrazem oporu, a postać poety symbolem postawy bezkompromisowego sprzeciwu. W 1986 r. przeniósł się do Paryża, gdzie współpracował z „Zeszytami Literackimi”. W 1989 r. wstąpił do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Do Polski ponownie wrócił w 1992 r. i znów angażował się w działalność polityczną: poparł oświadczenie redakcji „Arki” w sprawie dekomunizacji elit, uprawiał zdecydowanie antykomunistyczną publicystykę na łamach „Tygodnika Solidarność”, wystosował list do prezydenta Wałęsy w sprawie pułkownika Kuklińskiego (1994) oraz do Dżochara Dudajewa, zainicjował także zbiórkę pieniężną na pomoc Czeczenii, protestował przeciwko obojętności wobec losu Kurdów, poparł inicjatywy Ligi Republikańskiej w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa oraz odtajnienia akt UB sprzed 1956 r.
W 1994 r. w głośnym wywiadzie udzielonym „Tygodnikowi Solidarność” skrytykował nie tylko porozumienia Okrągłego Stołu i obraz życia publicznego w III RP, ale także szereg osób, w tym Czesława Miłosza i Adama Michnika, które jego zdaniem za taki stan rzeczy w Polsce były odpowiedzialne.
Wywołało to liczne skierowane w poetę ataki oraz spory wokół jego osoby i głoszonych przez niego poglądów, trwające nawet po śmierci Herberta. Jego ostatni tomik poezji, „Epilog burzy”, ukazał się tuż przed jego śmiercią.
Zbigniew Herbert zmarł 28 lipca 1998 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim.
Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach” - słowami samego Mistrza można podsumować jego twórczość i życie. Poeta, mimo osiągnięcia literackiego Everestu, do końca życia pozostawał twórcą niepokornym – pisał nasz publicysta Aleksander Majewski.
Zbigniew Herbert udowodnił, że być twórcą wybitnym oznacza również zanurzyć się we własnej tożsamości. Talent nie stanowi przeszkody w przywiązaniu do tego co bliskie sercu, tego, w czym się wyrastało. Nawet wówczas, gdy narzucony przemocą reżim komunistyczny nie pozwalał na pielęgnowanie tego, co polskie. Cały czas szedł wyprostowany, wśród tych, co na kolanach…
JUB/Tomasz Kwiatek/Aleksander Majewski
wpolityce
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. 18 lat temu odszedł Zbigniew Herbert
28 lipca 1998 roku zmarł w Warszawie Zbigniew Herbert, jeden z najważniejszych poetów polskich XX wieku, pisarz o wielkim dorobku, wyjątkowym autorytecie artystycznym i moralnym.
Urodził się 29 października 1924 r. we Lwowie w rodzinie o brytyjskich korzeniach. Jest jednym z najwybitniejszych polskich poetów, eseistów i dramatopisarzy.
Był autorem m.in. cyklu „Pana Cogito”, „Raportu z oblężonego miasta”, „Martwej natury z wędzidłem”, „Barbarzyńcy w ogrodzie”.
Debiutował tomikiem poezji „Struna światła”, który ukazał się w 1956 r.
W 1994 r. w głośnym wywiadzie udzielonym „Tygodnikowi Solidarność” skrytykował nie tylko porozumienia Okrągłego Stołu i obraz życia publicznego w III RP, ale także szereg osób, w tym Czesława Miłosza i Adama Michnika, które jego zdaniem za taki stan rzeczy w Polsce były odpowiedzialne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. 19. rocznica śmierci Zbigniewa Herberta
(..)
Do Polski ponownie wrócił w 1992 r. i znów angażował się w działalność polityczną: poparł oświadczenie redakcji „Arki” w sprawie dekomunizacji elit, uprawiał zdecydowanie antykomunistyczną publicystykę na łamach „Tygodnika Solidarność”, wystosował list do prezydenta Wałęsy w sprawie pułkownika Kuklińskiego (1994) oraz do Dżochara Dudajewa, zainicjował także zbiórkę pieniężną na pomoc Czeczenii, protestował przeciwko obojętności wobec losu Kurdów, poparł inicjatywy Ligi Republikańskiej w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa oraz odtajnienia akt UB sprzed 1956 r.
W 1994 r. w głośnym wywiadzie udzielonym „Tygodnikowi Solidarność” skrytykował nie tylko porozumienia Okrągłego Stołu i obraz życia publicznego w III RP, ale także szereg osób, w tym Czesława Miłosza i Adama Michnika, które jego zdaniem za taki stan rzeczy w Polsce były odpowiedzialne.
Wywołało to liczne skierowane w poetę ataki oraz spory wokół jego osoby i głoszonych przez niego poglądów, trwające nawet po śmierci Herberta. Jego ostatni tomik poezji, „Epilog burzy”, ukazał się tuż przed jego śmiercią.
Zbigniew Herbert zmarł 28 lipca 1998 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim.
Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach
— słowami samego Mistrza można podsumować jego twórczość i życie. Poeta, mimo osiągnięcia literackiego Everestu, do końca życia pozostawał twórcą niepokornym – pisał nasz publicysta Aleksander Majewski.
Zbigniew Herbert udowodnił, że być twórcą wybitnym oznacza również zanurzyć się we własnej tożsamości. Talent nie stanowi przeszkody w przywiązaniu do tego co bliskie sercu, tego, w czym się wyrastało. Nawet wówczas, gdy narzucony przemocą reżim komunistyczny nie pozwalał na pielęgnowanie tego, co polskie. Cały czas szedł wyprostowany, wśród tych, co na kolanach…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. W dwadzieścia lat po śmierci
1954” Tyrmanda, jakby bali się posunąć krok dalej, jakby tych kilka
anegdot o Herbercie - „kalkulatorze-chronometrażyście” i młodszym
buchalterze w Zarządzie Torfowisk, o jego heroicznej odmowie na dnie
nocy stalinowskiej miało wystarczyć.
Oczywiście,
z czasem zaczęto sięgać głębiej niż do prawd przemycanych przez poetę
w oszczędnych wersach, o „ojczyźnie jabłek, pagórków, leniwych rzek,
cierpkiego wina i miłości”, który okazywała się być tożsama z wpisem
„Lwów (ZSRR)” w rubryce „miejsce urodzenia” w PRL-owskim dowodzie
osobistym. Coraz bardziej fascynowało, czy znani na pamięć z wierszy
„pan od przyrody”, „starszy brat”, „słodki tron kolan”, ba, „ciepła
amfora głowy” mają swój pierwowzór w dotknięciu rzeczywistej skóry.
Z czasem narastała ciekawość przyjaźni, urzeczeń, prawdziwej Sieny
z „Barbarzyńcy w ogrodzie”. Później jeszcze - wyborów w kolejnych
polskich dekadach, a wreszcie wszystkiego: przyznanych i nieprzyznanych
nagród, papierosów i albumów, chorób i natchnień: ile można się karmić
chudym mięsem przypisów w kolejnych tomach wydawanej
pośmiertnie korespondencji?
Podejmowano próby opowiedzenia tego
życiorysu: trzeba tu odnotować, rzecz jasna, „Pana od przyrody” Joanny
Siedleckiej, książkę siostrzeńca poety, Rafała Żebrowskiego, „Wierność”,
czyli zbiór wspomnień opracowany przez Annę Romaniuk, herbertoznawcze
starania niestrudzonego Józefa Ruszara, zarazem autora „Apostoła
w podróży służbowej”. Zawsze jednak, począwszy od „Uciekiniera z utopii”
Barańczaka, aż po monografię Pawła Kądzieli, prac poświęconych
twórczości Herberta było więcej. Pewnie chciałby tego sam poeta, który
jednak tym samym stawał się trochę nierzeczywisty, trochę wydany
na pastwę kilku pomówień i anegdot.
I oto stanęliśmy stajemy
wobec dwóch tysięcy stron rekonstrukcji, odwołań, dociekań: opowieści
niedokończonej jeszcze, ale niemal totalnej. Ci, którzy wezmą w lekko
uginające się ręce dwutomową biografię pióra Andrzeja Franaszka, przez
kilka tygodni chodzą trochę oniemiali.
To książka składająca się
z kilku warstw, niemożliwych do odczytania podczas jednej lektury. Nie
jest to (na szczęście) szczegółowe „kalendarium życia Zbigniewa
Herberta”: zarys takowego znalazł się na końcu drugiego tomu, autor
zapowiada wydanie jego pełnej wersji na rok 2024 i można sobie
wyobrażać, jak będzie się sunęło palcem wzdłuż wykazu dni i lat, kaw
i książek. Obecna biografia to nie katalog, lecz opowieść, lecz i tak
liczba nieznanych dotąd spotkań, listów, przyjaźni i kłótni oszałamia.
Herbert i Auden. Herbert i Sylvia Plath. Herbert i Bolesław Piasecki.
Zbigniew i Halina. Krajobrazy, podróże, stypendia, z których dotąd
wiedzieliśmy o Włoszech i Niderlandach, a domyślaliśmy się Paryża,
Berlina i Kalifornii nagle układają się w solenne opowieści, w kolejne
tomy kroniki. Wznosi się ona jak wieża z kart do gry, kunsztowna
i niemal niemożliwa, złożona z setek odczytanych z rękopisu listów,
notesów, podań, biletów złożonych w Archiwum Zbigniewa Herberta
w Bibliotece Narodowej (i dwóch tuzinów innych spuścizn po pisarzach,
zdeponowanych od Beinecke Library po Ossolineum), skonfrontowanych
z dziesiątkami wspomnień, relacji, wywiadów, z tomami wierszy.
Biografia,
dodajmy, znakomicie ułożona. Te śledztwa filologiczne mogłyby usypać
się w wydmę faktów, grzebiącą czytelnika: stanęły jednak w ordynku. Już
sama decyzja o podziale biografii na dwa tomy, wymuszona, wydawałoby
się, względami czysto praktycznymi (nikt, prócz może Heraklesa, nie
dałby rady czytać „scalonej” książki dźwigając ją nonszalancko w jednym
ręku) wydobywa istotny wododział Herbertowego życia na długie
dojrzewanie („Niepokój”) i długie lata w (chcianej? niechcianej?)
ojcowskiej roli „Pana Cogito”. Ale równie, przeszywająco nieraz trafne
są tytuły poszczególnych rozdziałów.
Jeśli zmysł syntezy gdzieś
go zawiódł, to przy próbach szkicowania „tła epoki”: czy idzie o ważny,
otwierający książkę portret przedwojennego Lwowa i ostatnich lat II RP,
czy o charakterystykę dekady gomułkowskiej lub gierkowskiej, miałem
wrażenie obcowania z obrazem zarazem powierzchownym i przerysowanym,
niczym rodem z niektórych późnych prac prof. Andrzeja Friszke, w których
garstka bezgrzesznych intelektualistów zmaga się z tłuszczą
aparatczyków i narodowców. Znać, że autor pisząc o tym zaufał raczej
podręcznikom niż źródłom, że nie jest historykiem gotowym do bezstronnej
oceny półwiecza. Ale też – nie tego odeń oczekiwaliśmy.
Oczekiwaliśmy
biografii – i otrzymaliśmy biografię prawdziwą. Więcej, dociekliwą -
co nie jest w żadnym razie zarzutem, choć będą go pewnie podnosić
hagiografowie. Chcącemu nie dzieje się krzywda: każdy może zatrzymać się
na wysokim, płóciennym brzegu wierszy zebranych, bo to największe,
co dał nam wszystkim (i polszczyźnie) Herbert. Jeśli ktoś sięga
po nieuładzony życiorys, oznacza to, ze chce dowiedzieć się czegoś
o tektonicznych ciśnieniach, które ukształtowały tę opokę, ten kamyk.
I dowie się – nie tylko o romansach różowych i płochych, których prawie
każdy chciałby bodaj skosztować i o ciężkich pijaństwach, których tylu
się wstydzi.
Dowie się o doświadczeniach nierównie cięższych:
o śmierci najbliższych, męce depresji, a właściwie choroby
dwubiegunowej, o niedokonanym ojcostwie. Ta opoka stała na lawie,
o której biograf opowiada nieraz rzeczowo niczym świadek przed sądem,
czasem niemal szeptem. Ciężar poznawania tych prawd musiał być wielki:
próbą ucieczki przed nim tłumaczę sobie rzecz najbardziej mnie w tej
biografii rażącą, a mianowicie ton, po jaki często sięga Franaszek. Jest
to ton filuternej pobłażliwości, podkreślany jeszcze przez
anachroniczne, jawnie stanowiące stylizację, odautorskie pluralis:
„widzimy, sądzimy, zgadujemy”. Być może autor chciał za sprawą tej
wesołkowatości uporać się z faktem, że opowiada o sprawach kłopotliwych?
Niepotrzebnie: Herbert, kulejący rycerz, zniósłby na serio rozmowę
o swoich upadkach, za to pobłażliwość byłaby dlań upokarzająca.
Oddechem,
pocieszeniem będzie inna warstwa tej książki, którą roboczo nazwałbym
„lokalizacje”, a która zrodziła się z połączenia ciekawości biografa
i erudycji krytyka: niby wiemy, a właściwie wierzymy, że wiersz zawsze
rodzi się w jakimś konkretnym doświadczeniu, ale ilość „zakotwiczeń”
konkretnych utworów, którą nam ofiarowano, jest zdumiewająca. Wszystko
miało swój pierwowzór, wszystko: nie tylko, czego można się było
domyślać, lampa, zostawiona w oknie wychodzącym na Holy Iona, ale
i krwawa miazga sekwoi, i jedwabne pończochy, leżące na szklanej płycie
małej duszy, i nawet „chińska tapeta” w jednej z bajek, przyszpilona
na ścianie motelu w Dover w lipcu roku 1963. Jak inaczej będzie się
odtąd czytało te wiersze, zastanawiając się, z jakich wrażeń dzieciństwa
biorą się ostatnie, nierozszyfrowane jeszcze obrazy i metafory:
dotknięcie bata, smak obola ojczyzny.
Nie starczy tego
pocieszenia na długo: to biografia intelektualna, która zdaje sprawę nie
tylko z podróży i pamięci, ale przede wszystkim z pojedynków. Wśród
nich tego najważniejszego, węzłowego: Herberta z Miłoszem. Ten spór
tkwił w pamięci, obrastał uproszczeniami, decyzja wydawcy, by życiorys
napisał Franaszek, zaczynający jako herbertolog, ale najbardziej znany
z biografii Miłosza, sprawę przypieczętowała. Najsłynniejsza awantura
w polskim dwudziestowiecznym życiu literackim, w którym nie brakowało
przecież emocji, miała miejsce 11 lipca 1968 roku, na zakrapianej
kolacji u Carpenterów: poszło, jak zawsze, o Powstanie i o komunizm,
czyli o Polskę. Spór poetów narastał przez wcześniejsze lektury i listy,
paskudził się przez kolejnych 30 lat, aż wysechł tuż przed śmiercią.
Franaszek,
niczym siostra miłosierdzia, zdejmuje zeń, jak kolejne brudne bandaże
nasączone alkoholem (pół tuzina win Herberta przeciw Miłoszowej litrowej
flaszce bourbona) warstwy emocji, demagogii, niskich ambicji, których
nie brakowało żadnemu z nich, ale to, co zostaje, pozostawia nas
rozszczepionych, niczym widzów greckiej tragedii. Bo, wbrew złudzeniom
licealistek i szansonistek, „Antygona” nie jest agitką o szlachetnej
dziewczynie i złym satrapie: racje siostry i polis są sobie równe.
Podobnie było, jeśli odjąć wyzwiska, przy kalifornijskim stole pół wieku
temu. Rację miał Miłosz, który wołał o dostrzeżenie złożoności świata,
którzy rzucał wyzwanie ckliwemu samouwielbieniu – i rację miał Herbert,
solidarny z poniżonymi i pozbawionymi głosu, broniący wiernej pamięci.
Myliłby się ten, kto sądzi, że spór ten należy do przeszłości.
Andrzej Franaszek, „Herbert. Biografia”, T. I – „Niepokój”, T.II – „Pan Cogito”, Znak, 2018
autor:
Wojciech Stanisławski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. 20 lat temu zmarł wybitny
20 lat temu zmarł wybitny poeta Zbigniew Herbert. Jego "Przesłanie Pana Cogito" jest wciąż aktualne [WIDEO]
z najważniejszych poetów polskich XX wieku, wybitnego pisarza o ogromnym
autorytecie, kawalera Orderu Orła Białego; autora ponadczasowych dzieł,
m.in. cyklu „Pana Cogito”, „Raportu z oblężonego miasta”, „Martwej
natury z wędzidłem”, „Barbarzyńcy w ogrodzie”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Zbigniew Herbert o
Zbigniew Herbert- Obywatel Poeta 1/8 ...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Poczet wielkich Polaków: Zbigniew Herbert
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Dokładnie 24 lata temu zmarł
Dokładnie 24 lata temu zmarł Zbigniew Herbert. Wybitny polski poeta, prozaik i eseista, do końca życia bezkompromisowy
W swojej twórczości poeta już na wiele lat przedtem jak w Polsce
ustanowiono Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych upominał się
o pamięć bohaterów, którzy po 1945 r. nadal walczyli o prawdziwie wolną
Polskę. Pięknie pisał o polskich oficerach pomordowanych w Katyniu.
Po 1989
r. Herbert żywo angażował się w politykę. Zabierał głos w wielu
istotnych kwestiach, np. domagał się od ówczesnego prezydenta RP Lecha
Wałęsy rehabilitacji generała, ale wówczas jeszcze pułkownika Ryszarda
Kuklińskiego. Na odpowiedź Wałęsy nie doczekał się do końca życia,
jednak krótko przed śmiercią w 1998 r. zdążył jednak osobiście spotkać
się z „Jackiem Strongiem”.
— pisał w liście do Lecha Wałęsy.
Kiedy Zbigniew Herbert odszedł do Domu Ojca, Ryszard Kukliński pożegnał poetę we wzruszający sposób.
—
napisał pułkownik, który w 2016 r., pośmiertnie, został mianowany przez
prezydenta RP Andrzeja Dudę na stopień generała brygady, w nekrologu
upublicznionym przez facebookowy profil Muzeum Zimnej Wojny im.
gen. Kuklińskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl