Konkretne inicjatywy – I. Jareckiej ad vocem.

avatar użytkownika MoherowyFighter

Iwona Jarecka (w swoim wpisie, pt. Książka skarg i wniosków?) w odpowiedzi na komentarz bellmaxima:

Niektórzy nie mają innej możliwości niż podpisanie pod listą obecności jak ją nazywasz aby poprzeć konkretną inicjatywę. Fizycznie nie są w stanie dojechać np. na miejsce happeningu, demonstracji etc. Wśród tych, których znam są osoby, które oprócz podpisywania list prowadzą „rozmowy uświadamiające” w swoich środowiskach. Sama należę do takich osób. Ja dzięki blogosferze i podpisaniu kolejnej listy mam siłę do rozmów z ludźmi w realu, bo wiem, że to co im mówię to nie tylko czcze gadanie.

odpisała:

Heppeningi, demonstracje… to wciąż forma jojczenia. Chodzi o konkretną inicjatywę, bo inaczej możemy sobie pisać do śmierci i nic z tego nie będzie.

To ja mówię, „pytasz, masz”. Właściwie, gdyby się dobrze rozejrzeć w około, to rozwiązania są samo narzucające się. Jakie? O to przykład.

W Polsce jest wiele samotnych matek, ledwo wiążących koniec z końcem, wychowujących jedno lub więcej dzieci. Mają przy tym wiele problemów życiowych (np. trudność ze ściąganiem od swoich byłych partnerów alimentów, niepewność co do pracy, kłopoty wychowawcze i wiele innych). Załóżmy, że partia, na której nam zależy, i jej sympatycy chcą rozszerzać swoje oddziaływanie społeczne. Jest na to sposób. Przypuśćmy, że partia ta, wspierana przez swoich sympatyków, znających swoje środowiska, tworzy coś w rodzaju Centrów Pomocy Samotnym Matkom. Dysponuje ona pewnym zapleczem kadrowym (prawnicy, psychologowie, specjaliści od finansów itp.), na które składać się mogą zespoły ochotników (z kręgów sympatyków), może nawet i finansowym także, które organizowane przy każdym partyjnym kole terenowym, tworzą całodobowe Centra Pomocy Samotnym Matkom. W nich to dyżurują na okrągło ochotnicy, którzy gotowi są takim matkom przychodzić z pomocą, jeśli taka potrzeba zajdzie. I co dalej? Ano, taka matka wie, że może zgłosić się zawsze do kompetentnych ludzi, którzy pomogą wyjść jej „na prostą”. Taki ochotnik bierze taką sprawę w swoje ręce, pomaga takiej matce rozwiązać jakiś problem, a następnie, pozostając z nią w ciągłym kontakcie, monitoruje dalej sytuację. Oczywiście, swego rodzaju formą autopromocji Naszej Ukochanej Partii, byłoby to, że taka matka byłaby uświadamiania, że w jej problemach pomogło jest pewne środowisko zaprzyjaźnione z Naszą Ukochaną Partią. Jeśliby rzeczywiście problemy takiej matki zostały rozwiązane, to w ten sposób powstawałaby szansa na to, że będzie się ją miało po swojej stronie. I w rezultacie będzie ona następnym wyborcą. Więcej, jej przykład mógłby być „zaraźliwy” w jej własnym środowisku, gdyż jej kumy zaczęłyby ją szybko pytać, w jaki sposób sobie poradziła, i czy one mogą podobnie.

Rozwinięciem powyższego może być kwestia przejęcia wpływu na dzieci i młodzież. Ta, jak wiadomo, poza szkołą się totalnie nudzi, zaczyna wpadać w alkohol, narkotyki, seks itp. To przecież na podobne, co powyżej zasadzie, Nasza Ukochana Partia, wspierana rzeszami sympatyków, na terenie swojej gminy mogłaby tworzyć Ośrodki (Kluby) Wspierania Dzieci i Młodzieży. W nich to mogłyby powstawać jakieś sekcje hobbystyczne, sportowe itp. One mogłyby organizować jakieś wyjazdy grupowe, urządzać imprezy kulturalne i rozrywkowe, pomagać rozwiązywać konflikty pomiędzy rówieśnikami, odnajdywać i profilować jakieś talenty itd. itd. W końcu, po jakimś czasie, wytworzyłyby się grupy ludzi młodych, którzy zaczęliby dostrzegać, że ktoś się nimi zainteresował, ktoś im stworzył jakąś życiową szansę, ktoś im rzeczywiście w czymś pomógł. Zaś za tym czymś stoją środowiska Naszej Ukochanej Partii i rzesz ich sympatyków.

A na przykład Ośrodki Przeciwdziałania Mobbingowi? Przecież ta patologia ma miejsce w całej masie różnych, tzw. środowisk profesjonalistów, młodych, rzutkich, wielkomiejskich i korporacyjnych. Tych, którzy w większości stanowią bazę wyborczą i są sympatykami Przez Nas Nielubianej Partii. Ileż to można by złapać w takich środowiskach (prawników, lekarzy, pracowników korporacji, dziennikarzy, urzędników administracji, finansistów itp. itd.) przyczółków? By w wysoce kompetentny i merytoryczny sposób im pomóc w walce z tą patologią. Czy może skutkiem tego nie byłoby to, że ludzie ci mogliby przejść na „naszą” stronę?

Centra Pomocy Przedsiębiorczości? Proszę bardzo. Ośrodki Pomocy i Profilaktyki Przeciw Uzależnieniom? Proszę bardzo.

I takich przykładów można by wymyślać więcej. To zaś na pewno by procentowało. Zwyczajnie, ustrukturalizowana, usystematyzowana i merytorycznie kompetentna praca organiczna i od podstaw.

Nasza Ukochana Partia i rzesze jej sympatyków muszą wyjść spoza kokonu. Nie bać się społeczeństwa. Ruszyć głową. Odważyć się. Spróbować. A nade wszystko zrozumieć, że chciejstwem to same głosy do urny nie przyjdą. Trzeba przede wszystkim coś dla tych głosów zrobić rzeczywistego, dającego im satysfakcję, zdejmującego odium kłopotów i problemów, uznającego ich podmiotowość. A nie naiwnie wierzyć, że za pomocą telewizora i blogosfery da się ich jak najwięcej zgromadzić. Bo te głosy, to z kpiarstwem, zażenowaniem i złośliwie szyderczo przyglądają się temu, co w telewizorze, w „warszawce” i „krakówku” robią „Oni”, nawet jeśli owymi „Onymi” są Nasi Milusińscy z Naszej Ukochanej Partii.

P.S. Aha, zapomniałbym, że wszystkie powyższe inicjatywy nie są rodzajowo zblizone do protestacyjno-demontracyno-happeningowo-listootwartego. Są to jednak inicjatywy, które w trwalszy sposób wzmacniałyby siłę oddziaływania Naszej Ukochanje Partii/sympatyków/wyborców (niepotrzebne skreślić). Tylko, kogo to może zainteresować?


4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. MoherowyFighter

każdy, kto chce sie realizowac w pomocy innym, może to zrobic i nie musi wyważać otwartych drzwi.

Wszystkie inicjatywy, o których piszesz wyżej, są już uruchomione organizacyjnie, wystarczy zgłosic sie jako wolontariusz do juz działających organizacji.

Jezeli ktoś nie ma czasu ani możliwości fizycznie sie włączyć w działania organizacji, moze je wesprzeć finansowo lub propagandowo, opisując jak one działają.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika MoherowyFighter

2. Marylo,

a to są formy organizacyjne "nasze" czy "ich"? Tak pytam z ciekawości.

avatar użytkownika Maryla

3. MoherowyFighter

uczciwość nie ma kolorów "każdy, kto chce sie realizowac w pomocy innym, może to zrobic".

A jak ktos koniecznie musi dzielić, to nie pójdzie do CARITAS tylko do Owsiaka.

Pozdro

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika MoherowyFighter

4. Nooo jaaasne, że tak.

Że nie ma kolorów. Ino, że jeśli pójdzie do Owsiaka, to zyskuje "tamta" strona. A chodzi o to, by zyskiwała "ta". Czyż nie? Bo im więcej zyskuje "tamta", to tym większe ma oddziaływanie społeczne i tym więcej skupia sympatyków, z których rodzą się później wyborcy. Jeśli "tamtym" formom organizacyjnym daje się w ten sposób fory, to nie dziwne też, że, dajmy na to ów Owsiak, wspierany również organizacyjnie przez TVP, "GW", TVN i cały batalion różnych fundacji, stowarzyszeń, ruchów, pism, pisemek etc. przyciąga sympatyków i wyborców właśnie takiej Platformie. Gdyż to on wie doskonale o tym, jak zarządzać psychologią mas i jak je jednoczyć w około wszystkiego, co jest wrogie Naszej Ukochanej Partii. Nieprawdaż? Ja zresztą nie mówię o działalności charytatywnej sensu stricte, lecz o systemowej, ustrukturalizowanej i merytorycznie kompetentnej działalności, która poprzez wparcie i pomoc takim lub innym ludziom może powiększać grono "naszych" sympatyków a w rezultacie wyborców Naszej Ukochanej Partii. Mówię o kształtowaniu sobie szerokiej bazy poparcia.