Politycy PO atakują Kościół i krzyż (Filip Stankiewicz)

avatar użytkownika Maryla

Poniżej coraz bardziej nienawistne wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej pod adresem Kościoła. Tymczasem część hierarchii mimo to dalej traktuje PO jak partię prawicową i okazuje to publicznie. To niebezpieczne dla Kościoła i wiernych, bo utrudnia wiernym odróżnienie dobra od zła.

Po wygranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich politycy jego ugrupowania zabrali się do urządzania Polski na nowo. I w ramach budowania prawdziwej solidarności i zasypywania podziałów przywołali do porządku Kościół, uznając – ustami Sławomira Nowaka – że „popełnił on duży błąd, przekraczając granice zaangażowania politycznego”. Politykowi PO nie chodziło jednak o przyjmowanie Bronisława Komorowskiego na kilka dni przed wyborami przez kardynała Stanisława Dziwisza, ale o fakt, że jakaś (niewielka) część proboszczów czy księży w czasie rozmaitych wystąpień poparła Jarosława Kaczyńskiego. Ale to nie „moralność Kalego” jest tu najgroźniejsza. O wiele istotniejsze jest to, że Sławomir Nowak (a także część publicystów „Gazety Wyborczej” czy medialnych duchownych) próbuje ograniczyć fundamentalne prawo Kościoła do głoszenia zasad moralnych. Trzeba mieć bowiem świadomość, że katolikiem jest się nie tylko w Kościele, ale także w pracy, w domu i przy urnie wyborczej. Religia powinna wpływać na dokonywane przez nas wybory. To my ponosimy bowiem część odpowiedzialności moralnej za decyzje, jakie podejmą wybrani przez nas kandydaci. Ta odpowiedzialność jest zaś szczególna, gdy kandydat zapowiada – i to w trakcie kampanii – że sprzeciwia się nauczaniu Kościoła, i zamierza stanowić prawo z owym nauczaniem sprzeczne. Tak właśnie zrobił Bronisław Komorowski, który wielokrotnie powtarzał, że zamierza wprowadzić w życie ustawę dopuszczającą zapłodnienie in vitro. Jego partyjna koleżanka, minister zdrowia Ewa Kopacz, sugerowała zaś, że procedura ta (związana z niszczeniem zarodków) będzie finansowana z naszych podatków. Inną sprzeczną z nauczaniem Kościoła decyzją (bo nawet nie zapowiedzią) było podpisanie przez marszałka Komorowskiego pełniącego obowiązki prezydenta Polski ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Jej przyjęcie oznacza – sprzeczne z katolicyzmem, ale przede wszystkim groźne dla władzy rodzicielskiej – przekazywanie uprawnień rodziców urzędnikom państwowym… Głos Kościoła ma być głosem sprzeciwu wobec złych lub błędnych poglądów, a nie głosem poparcia dla kandydata. Jeśli coś było zatem przekroczeniem zasad, to nie tyle zaangażowanie części kapłanów w kampanię, ile fakt, że głos Kościoła hierarchicznego w sprawach dla katolików najistotniejszych był tak słabo słyszalny. Po jednoznacznym oświadczeniu Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski, które przypominało o odpowiedzialności moralnej polityków za stanowione prawo, sama Konferencja w komunikacie wycofała się rakiem i odpowiedzialność moralną złożyła na barki lekarzy i rodziców. A wszystko dlatego – jak nieoficjalnie można się było dowiedzieć – że część biskupów nie zgodziła się na jasne wyłożenie nauczania Kościoła, gdyż mogłoby to zaszkodzić Bronisławowi Komorowskiemu. Naruszeniem zasady rozdziału państwa i Kościoła było również nachalne wykorzystywanie autorytetu Kościoła przez kandydata PO. I nie chodzi tylko o pielgrzymki do bliskich sobie hierarchów, ale również o zwołanie briefingu po uroczystościach beatyfikacyjnych ks. Jerzego Popiełuszki, podczas którego polityk wyjaśniał, jak należy rozumieć owe uroczystości. Skandaliczne było również odwoływanie się do „soborowego katolicyzmu”, który – zdaniem Bronisława Komorowskiego – miał usprawiedliwiać odrzucenie norm ustanowionych przez Kościół. Wykorzystywanie fałszu (a takim jest twierdzenie, że jakaś forma katolicyzmu dopuszcza zabijanie dzieci w najwcześniejszej fazie rozwoju) do walki politycznej jest zwyczajnym skandalem.
http://www.rp.pl/artykul/505604_Terlikowski__Katolikiem_jest_sie_takze_przy_urnie.html

Jak czkawka zatem wraca zarzut o tzw. mieszanie się Kościoła w politykę...- To jest jeden z mitów, który funkcjonuje od lat i raz po raz odżywa w różnych formach. Nie jest tak, że Kościół nie ma prawa oceniać działalności polityków. Działalność polityczna jest działalnością ludzką, działalnością człowieka, a każde takie działanie podlega ocenie etycznej. Możemy i powinniśmy oceniać, czy określona działalność polityczna jest zgodna z prawem Bożym, czy też jest niezgodna. Zaangażowanie Kościoła w taką ocenę ludzkich postaw i czynów nie jest angażowaniem się w politykę, tylko jest jego powinnością. Ci, co oskarżają w takich przypadkach Kościół o mieszanie się w politykę, zupełnie nie wiedzą, o czym mówią. Przecież obecność głosu Kościoła w polityce to nie walka o władzę. Proszę mi pokazać biskupa czy kapłana, który by walczył o to, aby być np. posłem. Ale działania polityków podlegają ocenie z punktu widzenia nauki Kościoła i Kościół się z tego nie może wycofać. Zdumiewać może agresywny język, jakim posługują się politycy PO wobec księży. Palikot wzywa dziennikarzy: "Zajmijcie się klerem". Nowak mówi o "zaangażowaniu kleru przeciw nam"...- To jest język wrogów Kościoła, to jest język ideologii komunistycznej, którą znamy, którą pamiętamy. Oni też ciągle mówili o "klerze", że jest wrogiem socjalizmu, wrogiem władzy ludowej. Powrót do tego języka to odgrzewanie tych dawnych postaw. Cóż, my możemy tylko prosić o uczciwość, o wycofanie się z takiej nagonki, o rzeczowy dialog z Kościołem. W dialogu wiele spraw da się wyjaśnić. Ci, co wracają do języka, który funkcjonował w czasach PRL, kiedy Kościół atakowano ze wszystkich stron, niech zobaczą, jaki jest wynik tamtych batalii...A wzywanie do tropienia księży, którzy nie poparli zwycięskiego kandydata PO, nie ma posmaku zemsty?- To jest taka postawa, która nie licuje z deklarowanymi założeniami tej partii politycznej. Nie wiem, skąd się to bierze. Jeśli kandydat PO, dziś nowy prezydent, prowadził kampanię wyborczą pod hasłem "Zgoda buduje", rodzi się pytanie: co wspólnego ze zgodą ma to, co dzień po wyborach mówi np. pan Palikot? Ja mam nadzieję, że prezydent, który został wybrany przez Naród na najwyższy urząd w państwie, odetnie się od takich czy innych tego typu stwierdzeń. Deklaruje się przecież jako katolik i źle byłoby, gdyby uległ jakimś antykościelnym naciskom partyjnym.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100707&typ=wi&id=wi01.txt

Cyniczny i oparty na epizodycznych przypadkach atak mediów i polityków PO na Kościół.
http://niepoprawni.pl/blog/498/atak-na-kosciol

Poważnie trzeba rozważyć możliwość zaproszenia do udziału w zgodzie tych hierarchów Kościoła katolickiego, którzy w bezwstydny sposób upolityczniali religię, każąc wiernym głosować na kandydata uczciwego i wyznającego patriotyczne wartości. Nie podawali wprawdzie nazwiska, ale było jasne, że tak groźne cechy miał tylko Jarosław Kaczyński. Tę skandaliczną postawę piętnował znany z heroicznej walki o neutralność Kościoła abp Józef Życiński. Problem jest jednak o wiele szerszy: pytanie brzmi, czy na udział w święcie narodowego pojednania zasługuje 8 milionów osób, które oddały swój głos na kandydata mającego na koncie tygodnie agresywnego milczenia, udawanie kogoś innego, niż jest naprawdę, na rękach krew Barbary Blidy i generalnie kipiącego nienawiścią.
http://www.rp.pl/artykul/9133,507843_Warzecha__Zgoda_tylko_dla_wybranych_.html 

Zwyciężyło hasło „Zgoda buduje”. Wszyscy oczekiwali, że tak jak zapowiadano, rząd ruszy teraz z kopyta i we wzorowej współpracy z nowym prezydentem zacznie się w Polsce okres przełomowych reform. Niestety, póki, co, nic z tego. Wiadomo, wszyscy rozumieją, ten krzyż. Wyreżyserowany od początku do końca przez Stankiewicz, Pospieszalskiego i TVP żałobny spektakl pod prezydenckim pałacem z zatrudnionymi aktorami i dziesiątkami tysięcy opłaconych statystów z całej Polski był niczym w porównaniu z akcją „Krzyż”. Nieletni PiS-owcy i PiS-ówy poprzebierani w stroje ZHP, ZHR i Skautów Europy rzucili elektowi kłodę pod nogi w postaci drewnianego krzyża. Bronisław Komorowski chcąc uniknąć skandalu rozważał nawet zupełnie poważnie jakieś inne miejsce urzędowania niż prezydencki pałac. Monika Olejnik, Gazeta Wyborcza oraz TVN24 pierwsi zauważyli, że przez ów krzyż niezgody nowy prezydent nie tylko nie dociśnie się do swojego biurka by podpisywać wiekopomne ustawy, ale nawet nie dojedzie do swojej siedziby. Usunąć krzyż dla katolika Komorowskiego to nie problem. Główne pytanie na dziś to czyimi rękami to zrobić? Sytuacja jest dość niezręczna gdyż 31 lipca mija kolejna rocznica usunięcia przez SB krzyża katyńskiego z powązkowskiego cmentarza, który to krzyż ustawił tam zamordowany przez szwadrony śmierci Jaruzelskiego i Kiszczaka ksiądz Stefan Niedzielak. Co prawda Jaruzelski, Urban i Dukaczewski w ostatnich wyborach jak w dym poszli za Bronisławem Komorowskim, ale korzystanie z ich doświadczeń mogłoby źle się kojarzyć nawet światłemu elektoratowi partii postępu. Padło, więc na Kościół, choć to nie on stawiał ów krzyż, a miejsce, na którym stoi bynajmniej do Kościoła nie należy. W Zakopanem wielki popłoch. Co będzie jak któregoś dnia do stolicy Polskich Tatr zawita głowa państwa i otrzyma pokój z widokiem na Giewont? Co będzie jak Monika Olejnik, patrioci z Czerskiej i Wiertniczej dojdą do wniosku, że stojący na szczycie metalowy krzyż uniemożliwia prezydentowi zasłużony odpoczynek po wyczerpującej pracy na rzecz reformowania Polski?
http://niepoprawni.pl/blog/152/kryptonim-krzyz

Apel o pozostawienie krzyża pod Pałacem Prezydenckim do czasu postawienia w tym miejscu pomnika upamiętniającego tragiczną śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wszystkich ofiar katastrofy w Smoleńsku. Bronisław Komorowski zapowiedział usunięcie krzyża, gdzie został spontanicznie ustawiony przez pogrążonych w żałobie Polaków.
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/36543

Księża i ludzie związani z Kościołem popierający ludzi postępujących ewidentnie wbrew przesłaniu Kościoła powinni być usuwani z funkcji – inaczej Kościołowi w Polsce grozi stopniowy upadek.

Filip Stankiewicz

http://filipstankiewicz.salon24.pl/207379,politycy-po-atakuja-kosciol-i-krzyz

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika gość z drogi

1. Akcja KRZYŻ

już były czasy wojny z Krzyżami,Kosciołem,nawet było zamykanie Kosciołow
ale i tak PRZEGRALI........Teraz będzie podobnie.......
było
zamienianie nazw miast jak np Katowice,
na Stalinogród.........tez przegrali z Narodem

gość z drogi